Nr 9 (162) Wrzesień 2018 - Stowarzyszenie CROSS
Baner

Nr 9 (162) Wrzesień 2018

CROSS 9/2018

ISSN 1427-728X   ROK XVI   Nr 9 (162)

Wrzesień 2018 r.

Miesięcznik informacyjno-szkoleniowy Stowarzyszenia Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących "Cross"

Adres redakcji:

00-216 Warszawa
ul. Konwiktorska 9,
tel.: 22 412 18 80
e-mail: redakcja@cross.org.pl

Redaguje zespół w składzie:

  • Marta Michnowska - Redaktor naczelna
  • Anna Baranowska - Zastępca redaktor naczelnej
  • Barbara Zarzecka - Korekta

Opracowanie graficzne:

Studio Graficzne Novelart

Skład, druk, oprawa i kolportaż:

EPEdruk Spółka z o.o.
ul. Konwiktorska 9, 00-216 Warszawa

Nakład:

1000 egzemplarzy

Miesięcznik dofinansowuje Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych


 

Spis treści

Udane mistrzostwa - Andrzej Szymański

Plan wykonany - ARS

Narobili rumoru - Ariel Kiresztura

Puchary rozdane - Mirosław Jurek

Drużynówka na rubieżach - Wacław Morgiewicz

Sukces w Krynicy - Jacek Ziółkowski

Trenować i wypoczywać - Wojciech Puchacz

Owocne szkolenie - Alicja Pogorzelska

Wiadomości

Pora dla seniora - Antoni Szczuciński

Jazda bez trzymanki - Mateusz Liszewski

Gramy w szachy - Ryszard Bernard

Gramy w warcaby - Natalia Sadowska

Twórzmy razem magazyn „Cross”

 

 

showdown

 

Udane mistrzostwa

 W tej dyscyplinie już od kilku lat jesteśmy w czołówce europejskiej i zdobywamy medale. Być może dlatego IBSA (International Blind Sport Federation – Międzynarodowa Federacja Sportu Niewidomych) przyznała Polsce przywilej zorganizowania IX Mistrzostw Europy Niewidomych i Słabowidzących w Show- downie.

 Mistrzostwa odbywają się co dwa lata, poprzednie, w 2016 roku, miały miejsce we Włoszech – w Pizie. Zdobyliśmy wtedy złoty medal drużynowo i dwa trzecie miejsca. Na przemian z mistrzostwami Europy rozgrywane są mistrzostwa świata. W 2017 roku ze Szwecji nasza drużyna przywiozła złoto, a indywidualnie wywalczyła jeden medal srebrny i dwa brązowe. Nic dziwnego, że IBSA pozytywnie rozpatrzyła wniosek Stowarzyszenia „Cross” (poparty przez Polski Związek Sportu Niepełnosprawnych „Start”, który reprezentuje Polskę w tej organizacji) i w styczniu tego roku dała nam zielone światło do rozpoczęcia przygotowań. Zawody zostały rozegrane w szkole w Warszawie przy ulicy Konwiktorskiej, tuż obok biura Stowarzyszenia „Cross”, a ekipy zakwaterowano w pobliskim hotelu Ibis przy Muranowskiej – czyli wszystko w promieniu trzystu metrów. Specjalne podziękowania należą się Annie Szymczyk, dyrektor szkoły sportowej im. Generała Władysława Andersa, która bezpłatnie użyczyła sal do rozgrywania meczów.

21 sierpnia zjechały do Warszawy ekipy z 16 krajów: Białorusi, Bułgarii, Czech, Danii, Estonii, Finlandii, Holandii, Łotwy, Niemiec, Rosji, Słowacji, Słowenii, Szwajcarii, Szwecji, Włoch i Polski. W sumie 101 osób, w tym 32 zawodników i 24 zawodniczki. Mistrzostwa obsługiwało czternastu sędziów, dwóch lekarzy, dwóch delegatów technicznych oraz wolontariusze. Wśród zaproszonych gości znaleźli się przedstawiciele IBSA. Patronat honorowy nad imprezą objął Polski Komitet Paraolimpijski, a dyrektorem turnieju był znany czytelnikom „Crossa” Mirosław Mirynowski ze Słupska. Pierwsze dwa dni zajęła klasyfikacja medyczna zawodników, przeprowadzona bezpłatnie w Centrum Mikrochirurgii Oka Laser – Klinika prof. Jerzego Szaflika. Walka o medale zaczęła się na dobre 24 sierpnia i trwała trzy dni.

Rewolucja technologiczna

Po raz pierwszy podczas mistrzostw Europy w showdownie relację z zawodów przeprowadzono w rewolucyjnej jakości. Miłośnicy showdownu mogli w dowolnym miejscu na kuli ziemskiej słuchać transmisji z toczących się gier w nowatorskiej technologii binauralnej, którą opracował i rozwinął Mikołaj Rotnicki z Poznania. Wynalazca jest osobą słabowidzącą i od roku gra towarzysko w showdown. Pracuje w Fundacji Instytut Rozwoju Regionalnego i zajmuje się najnowocześniejszymi technologiami dla osób z niepełnosprawnością wzroku. Odbiorca relacji używa zestawu zwykłych słuchawek stereo podłączonych do smartfona lub komputera i odbiera dźwięk dobiegający z dwóch połówek stołu grających zawodników. Relację z mistrzostw Europy w showdownie nadawało na żywo internetowe TyfloRadio. Niektórych spotkań słuchało po kilkadziesiąt osób w salach rozgrywek i w całej Polsce. Mistrzowskie mecze były też rejestrowane w technologii wideo 4K 360 stopni. Kamerę 360 stopni zawieszono nad stołem i rejestrowała ona każdy fragment meczu. To niezwykle interesująca metoda nagrywania obrazu, przydatna szczególnie dla trenerów i szkoleniowców tej dyscypliny sportu. Po niezbędnej obróbce nagrania binauralne z mistrzostw zostaną zamieszczone na stronie tyflopodcast.net, a nagrania wideo 360 stopni już można oglądać na kanale YouTube’owym „Showdown 360”. Ale wracajmy do zawodów i oddajmy głos trenerom.

Emocjonujące trzy dni

Łukasz Skąpski jest trenerem kadry narodowej showdownistów i prezesem bydgoskiego klubu „Łuczniczka”. – W Polsce gra w showdown około 100 osób niepełnosprawnych wzrokowo. Spośród nich wybraliśmy kilkuosobową kadrę, do której zresztą dochodzą nowi zawodnicy i zawodniczki. Jedną z nich jest 17-letnia Agnieszka Bardzik. To jej pierwsze większe zawody. Zajęła siedemnaste miejsce na 24 startujące dziewczyny. Grała bez kompleksów, ale brakuje jej jeszcze doświadczenia – mówi trener. Do gry namówiła ją wuefistka z warszawskiego ośrodka dla słabowidzących Jolanta Szuba. – Powołano ją do kadry, kontynuuje naukę w Laskach i widzę, że dziewczyna robi postępy – mówi pani Jola.

 Na mistrzostwa Europy trener powołał trzy dziewczyny i trzech chłopaków. Jak wypadli koledzy i koleżanki Agnieszki? Ela Mielczarek została wicemistrzynią Europy, Monika Szwałek była dziewiąta. W rozgrywkach mężczyzn najwyżej uplasował się Adrian Słoninka – zdobył brązowy medal, szósty był Łukasz Byczkowski, a Krystian Kisiel zajął siedemnaste miejsce. Co mówili medaliści? Ela Mielczarek: – Trudno było nawiązać rywalizację z Finkami. Hanna Vilmi, z którą walczyłam o złoto, nie dała mi szans. Przegrałam 0:3 – mówiła niepocieszona po ostatecznej rozgrywce. W nieco lepszym nastroju był Adrian Słoninka: – Mistrz Europy Olli Kytoviita z Finlandii w półfinale zdecydowanie mnie pokonał, ale ja cieszę się z trzeciego miejsca po wygranej z Ari Lahtinenem 3:1.

Nasi złoci medaliści w konkurencji drużynowej poprzednich mistrzostw Europy i świata nie dali tym razem rady niedosięgłym Finom i przegrali z nimi finał. Zwycięzcy wywieźli z Warszawy komplet trzech złotych medali. Zapytałem trenera Lubomira Praska, dlaczego są nie do pokonania. – Są bardzo dobrze przygotowani do każdych zawodów, mają doskonałych trenerów, poza tym regularnie grają w lidze i mają dopracowany system rozgrywek. Na dobrą sprawę w Europie oni rządzą, poza nimi Słoweńcy i Polacy. A my nie rozwiniemy skrzydeł, dopóki nie wprowadzimy show-
downu do szkół i nie przekonamy dyrektorów do tej dyscypliny.

IX Mistrzostwa Europy Niewidomych i Słabowidzących w Showdownie

21-27.08.2018 r., Warszawa

Kobiety

  1. Hanna Vilmi – Finlandia
  2. Elżbieta Mielczarek – Polska
  3. Liene Fibiga – Łotwa
  4. Jaana Pesari – Finlandia
  5. Sanja Kos – Słowenia
  6. Marina Galuzova – Rosja
  7. Tanja Oranic – Słowenia
  8. Aksana Ivanova – Białoruś
  9. Monika Szwałek – Polska
  10. Chiara Cavallaro – Włochy
  11. Birgit Riester – Niemcy
  12. Sabrina Schmitz – Niemcy
  13. Antje Samoray – Niemcy
  14. Heidi Torn – Finlandia
  15. Piera Folino – Włochy
  16. Sonia Tranchina – Włochy
  17. Agnieszka Bardzik – Polska
  18. Anja S V Svendsen – Dania
  19. Irina Lavrova – Rosja
  20. Nicky Corstanje – Holandia
  21. Lone Moller – Dania
  22. Behie Ahmed – Bułgaria
  23. Rita Dutsch – Szwajcaria
  24. Kristina Cesnakova – Słowacja

Mężczyźni

  1. Olli Kytoviita – Finlandia
  2. Peter Zidar – Słowenia
  3. Adrian Słoninka – Polska
  4. Ari Lahtinen – Finlandia
  5. Jouni Viitamaki – Finlandia
  6. Łukasz Byczkowski – Polska
  7. Thade Rosenfeldt – Niemcy
  8. Laco Brada – Słowacja
  9. Siarhei Shkibiel – Białoruś
  10. Alisher Hoshanijazov – Estonia
  11. Vladimir Polyakov – Rosja
  12. Emiliano Garay – Włochy
  13. Teemu Ruohonen – Finlandia
  14. Miha Susman – Słowenia
  15. Robert Latt – Estonia
  16. Luciano Florio – Włochy
  17. Krystian Kisiel – Polska
  18. Ziedonis Mazurs – Łotwa
  19. Raimonds Briezhkalns – Łotwa
  20. Brian Winter Knudsen – Dania
  21. Petr Bayer – Czechy
  22. Pavol Kubosko – Słowacja
  23. Dusan Milo – Słowacja
  24. Martin Egelund Olsen – Dania
  25. Rinaldo Massola – Włochy
  26. Christoffer Ornevik – Szwecja
  27. Jack van Oosterhout – Holandia
  28. Ondrej Kodet – Czechy
  29. Stefan Collet – Niemcy
  30. Twan Kruis – Holandia
  31. Kevin Kjelldahl – Szwecja
  32. Kostadin Dimitrov – Bułgaria

Klasyfikacja drużynowa

  1. Finlandia
  2. Polska
  3. Słowenia
  4. Rosja
  5. Łotwa
  6. Dania
  7. Włochy
  8. Słowacja
  9. Niemcy
  10. Holandia
  11. Bułgaria

Organizację mistrzostw współfinansowano ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Udział zawodników kadry dofinansowało Ministerstwo Sportu i Turystyki.

Andrzej Szymański

Powrót do spisu treści


showdown

 

Plan wykonany

Srebro w kategorii drużynowej wywalczone przez polski team, kolejne indywidualne srebro Eli Mielczarek, brąz Adriana Słoninki – te wyniki mówią same za siebie. Także świetne pozycje Łukasza Byczkowskiego, Agnieszki Bardzik i Krystiana Kisiela są powodem do dumy i dowodem na bardzo wysoką formę polskiej reprezentacji w showdownie.

 Cały sezon 2018 podporządkowany był mistrzostwom Europy w showdownie, które w tym roku po raz pierwszy odbyły się w Polsce, w Warszawie. Był to najważniejszy turniej w tegorocznym kalendarzu imprez showdownowych. Odbywa się on co dwa lata, naprzemiennie z mistrzostwami świata. Szesnaście reprezentacji z całej Europy wystawiło łącznie 56 zawodników – 24 kobiety oraz 32 mężczyzn. Nasza reprezentacja w składzie: Elżbieta Mielczarek, Agnieszka Bardzik, Monika Szwałek, Krystian Kisiel, Adrian Słoninka oraz Łukasz Byczkowski długo szykowała formę na ten najważniejszy turniej w sezonie. Wyznaczonym celem były pozycje medalowe. Niestety, nie udało się wywalczyć żadnego złota. Fińska reprezentacja okazała się w tym roku nie do zwyciężenia. Jednakże srebro w kategorii drużynowej wywalczone przez polski team oraz srebro wywalczone przez Elżbietę Mielczarek, brąz Adriana Słoninki, szóste miejsce Łukasza Byczkowskiego oraz siedemnaste Agnieszki Bardzik i Krystiana Kisiela są powodem do dumy i dowodem na bardzo wysoki poziom polskich zawodników.

Turniej rozegrano w trzech kategoriach: kobiet, mężczyzn oraz drużyn. Do rywalizacji drużynowej swoje teamy wystawiło jedenaście krajów. Były to: Słowenia, Finlandia, Włochy, Rosja, Holandia, Niemcy, Dania, Bułgaria, Łotwa, Słowacja oraz Polska. Pozostałe reprezentacje, ze względu na zbyt małą liczbę zawodników grających w turnieju, nie wystawiły swoich drużyn do tej rywalizacji. Rozgrywki we wszystkich kategoriach odbywały się według systemu gier opracowanego przez IBSA i stosowanego każdorazowo podczas zawodów tej rangi. Mecze toczyły się na siedmiu stołach.

Tyle faktów i liczb. Nie wdając się w zawiłości systemu gier, turniej dzieli się na kilka rund. W pierwszej zawodnicy walczą w grupach eliminacyjnych o to, aby w dalszej fazie turnieju mieć możliwość gry o najwyższe miejsca. Połowa zawodników już wtedy żegna się z tym marzeniem. Walki eliminacyjne pomyślnie przeszła nasza czwórka: Elżbieta Mielczarek, Monika Szwałek, Adrian Słoninka oraz Łukasz Byczkowski. Niestety, Agnieszka Bardzik oraz Krystian Kisiel nie mieli tyle szczęścia. Obojgu niewiele brakowało, aby wyjść z grup. Ostatecznie zajęli oni siedemnaste miejsca w swoich kategoriach.

Dla Agnieszki Bardzik był to pierwszy sprawdzian na imprezie rangi mistrzowskiej. Zdaniem trenera polskiej kadry jest to ogromny sukces. – Agnieszce nie brakuje już umiejętności, teraz to jest kwestia ogrania się i spokojnej głowy, która na takich ważnych imprezach u tak niedoświadczonej zawodniczki, jaką jest wciąż Agnieszka, potrafi czasem spłatać figla. Poczekajmy jeszcze dwa sezony, a Agusia pokaże nam w pełni, na co ją stać – mówi Łukasz Skąpski. Trener nie jest osamotniony w tej opinii. Podobne komentarze można było usłyszeć od zawodniczek, z którymi zmierzyła się młodziutka Polka, a także od ich trenerów oraz widzów obserwujących poczynania Agnieszki Bardzik. Wiele wskazuje na to, że czas oraz przyszłe turnieje, na których, miejmy nadzieję, jej nie zabraknie, potwierdzą te prognozy.

Krystian Kisiel swoim siedemnastym miejscem udowodnił, że nie do końca udana pierwsza runda to był jedynie wypadek przy pracy. Jest to bowiem najwyższe miejsce, które można zająć, nie wchodząc do grup walczących o topowe pozycje. Na tym etapie polski zawodnik nie przegrał już żadnego meczu i nie oddał ani jednego seta. Krystian, zapytany o powody nie do końca udanej pierwszej rundy, stwierdził, że podstawową przyczyną przegranych meczów był nowy sposób obrony, jaki zastosował.
– Ćwiczyłem tę obronę od kilku miesięcy. Wydawało mi się, że już ją opanowałem – powiedział. – Turniej ten pokazał mi jeszcze, że w kwestii techniki gry nie zostało powiedziane ostatnie słowo. Showdown stale się rozwija. Przekonałem się, że jeszcze wiele można się nauczyć i poprawić – zauważa. Obserwując stały rozwój umiejętności Krystiana Kisiela, można być pewnym, że faktycznie tak jest, a polski zawodnik jeszcze niejednokrotnie udowodni nam, że jego właściwym miejscem na zakończenie każdego turnieju jest podium.

Monika Szwałek jest jedną z dwójki naszych zawodniczek, której udało się przejść do drugiej fazy rozgrywek. Jej dziewiąta pozycja jest najwyższą z dotychczas zajętych na turniejach tej rangi w jej całej dotychczasowej karierze. – Monika, jak to zwykle ona, postanowiła podnieść mi ciśnienie – żartobliwie skarży się trener Skąpski.
– W tej dziewczynie jest ogromny potencjał. Monika uparła się jednak, że będzie dawkowała swoje umiejętności i jeden udany turniej przeplecie dwoma nieco gorszymi. Mistrzostwa Europy można zdecydowanie zaliczyć do jej najlepszych występów w historii – podkreśla. Polska zawodniczka dostała się na mistrzostwa z tzw. dziką kartą. Oznacza to, że nie było jej na pierwszej liście zawodników zakwalifikowanych na turniej. Była jednak na tyle wysoko w międzynarodowym rankingu IBSA, że udało jej się zagrać jako zawodniczce rezerwowej. I to jak zagrać! Po mistrzostwach Europy Monika Szwałek może być spokojnie zaliczana do najlepszych zawodniczek showdownu na Starym Kontynencie.

Kolejnym polskim reprezentantem, który na tym turnieju wzbił się na wyżyny swoich możliwości, jest Łukasz Byczkowski. Jego szóste miejsce było ogromnym zaskoczeniem dla wszystkich, chyba z nim samym na czele, choć jest on już bardzo doświadczonym zawodnikiem, który od wielu lat zajmuje wysokie miejsca w różnych międzynarodowych turniejach. Zapytany o receptę na sukces, nie potrafił udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Mniej oszczędny w słowach był natomiast Łukasz Skąpski. – „Bykowi” się to po prostu należało. Grał w swój niepowtarzalny, pozornie niespieszny sposób, ale na jakimś magicznym poziomie. Myślę, że to był jego dzień, jego turniej. Ogromnym atutem Łukasza jest zimna krew. Myślę, że przełamał on w sobie jakąś wewnętrzną barierę. Jestem z niego niezmiernie dumny – puentuje trener kadry.

Pierwszym polskim zawodnikiem, któremu udało się zdobyć brązowy medal i wejść na podium, jest Adrian Słoninka. „Następnym razem mu pokażę” – odgrażał się po przegranym półfinałowym meczu. „Już wiem, jak na niego grać”. Ta wypowiedź chyba najlepiej charakteryzuje Adriana Słoninkę, najbardziej doświadczonego reprezentanta polskiej kadry. – „Adi” musi sobie zawsze wszystko na spokojnie poukładać – dodaje jego klubowy trener Lubomir Prask, który jest z nim od początku kariery. Taka postawa pozwala Adrianowi Słonince od lat być w czołówce światowego showdownu. Jego występ na tegorocznych mistrzostwach Europy pozwala sądzić, że nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa i jego turniej życia jest wciąż przed nim.

Elżbieta Mielczarek – nasza perła w koronie – jak mówi o niej trener kadry, ponownie udowodniła, że showdown jest dyscypliną sportową wymyśloną chyba specjalnie dla niej. Determinacja, technika i precyzja, jakie prezentuje polska zawodniczka przy stole, są wręcz niesamowite. – Ona gra tak, jakby od wyniku meczu zależało jej życie – mówi jej klubowy trener Lubomir Prask. Przegrana Elżbiety Mielczarek w finałowym meczu 3 do 1 w setach jest tego najlepszym dowodem. – Ela nigdy się nie poddaje i nawet przy rezultacie 0 do 10 w secie gra dalej z wiarą w sukces – dodaje Łukasz Skąpski. Postawa Elżbiety Mielczarek może służyć za przykład dla pełnosprawnych sportowców. Ona sama mówi z uśmiechem: „Showdown to moje życie, moja pasja”.

I wreszcie rywalizacja drużynowa, w której polski team zdążył już zdobyć całą paletę medali i od kilku lat wyznacza światowe standardy. To niezmiernie widowiskowa konkurencja showdownu. Na drużynę składa się troje zawodników, najczęściej jest to dwóch mężczyzn i jedna kobieta, z których każdy wykonuje po kolei trzy serwy i trzy obrony. Mecz toczy się do 31 punktów. Drużynówka jest najlepszym wskaźnikiem pokazującym moc danej reprezentacji. Posiadanie nawet najlepszego zawodnika w drużynie nie gwarantuje bowiem zwycięstwa w tym starciu. Dopiero sumaryczny wysiłek całego teamu pozwala wygrać mecz. Polska drużyna na tegorocznych mistrzostwach Europy potwierdziła powyższą zasadę. Wystawiając chyba wszystkie możliwe kombinacje swojego składu, dostosowywała siłę do przewidywanych możliwości przeciwników. Taka taktyka pozwoliła oszczędzać siły poszczególnych zawodników i umożliwiła w konsekwencji dotarcie do finału bez straty żadnego meczu.

Finałowe starcie pomiędzy reprezentacjami Finlandii i Polski na długie lata zapadnie wszystkim obecnym w pamięć. Poziom emocji sięgnął w pewnym momencie zenitu. Zawodnicy obu teamów dawali z siebie wszystko – a może jeszcze więcej. Doping publiczności wszedł na poziom obserwowany na finałowych meczach mistrzostw świata w piłce nożnej. Wspaniałe, niezapomniane widowisko…

Podsumowując, mistrzostwa Europy w showdownie potwierdziły wysoką formę polskiej kadry. Niestety, na tym turnieju Finowie okazali się niedoścignieni. Dla polskiej reprezentacji oraz jej trenera jest to nauka na przyszłość. Przyczyny porażek z Finami staną się obiektem wzmożonych analiz w nadchodzącym sezonie. Za rok mistrzostwa świata. Polska kadra już rozpoczyna przygotowania do tych zawodów, które zacznie występem na listopadowym turnieju European Top Twelve.

ARS

Powrót do spisu treści


showdown

 

Narobili rumoru

 Na przełomie lipca i sierpnia tego roku po raz trzeci z rzędu odbył się dwutygodniowy ogólnopolski obóz sportowy z zakresu showdownu zorganizowany przez Stowarzyszenie „Cross”. Jego współorganizatorem był klub „Zryw” ze Słupska.

 Obozowicze zakwaterowani zostali w ośrodku wczasowym „Łebsko” w Żarnowskiej koło Łeby. Miejscowość leży nad wschodnim brzegiem jeziora Łebsko, przy granicy Słowińskiego Parku Narodowego. W ostatnich latach Żarnowska przekształciła się w wioskę turystyczno-letniskową i ciągle intensywnie się rozwija. Dla turystów wydzielono kąpielisko, w jego pobliżu wiedzie trasa widokowa. Wszystkich uczestników zachwyciła spokojna i urokliwa okolica sprzyjająca treningom.

W obozie wzięło udział trzydzieści osób z dysfunkcją wzroku oraz sześcioro przewodników. Ponad połowa uczestników zgrupowania rozpoczynała dopiero przygodę z showdownem, zaś pozostali mieli szansę na podniesienie swoich umiejętności. Pierwszego dnia odbyła się odprawa techniczna, podczas której zapoznano wszystkich z harmonogramem zajęć na cały czas trwania obozu. Intensywność treningów była bardzo duża, trwały od rana do wieczora, a o ciągłe podnoszenie umiejętności adeptów showdownu dbała wykwalifikowana kadra instruktorska w składzie: Aneta Parobczak, Mateusz Prask i Sebastian Michailidis. Trenerów merytorycznie i organizacyjnie wspierał członek słupskiego klubu Ariel Kiresztura, a o całość dbał koordynator imprezy z ramienia „Crossu” Mirosław Mirynowski, opiekun sekcji showdownu.

Obóz to intensywne treningi, ale także wiele zajęć rekreacyjnych, zaczynając od porannej rozgrzewki, joggingu, ćwiczeń rozciągających, aż po wioślarstwo na ergometrach. Urządzenia te były do dyspozycji przez trzy pierwsze dni, a ćwiczącym pomagał wykwalifikowany instruktor. Miłą niespodzianką była wizyta sołtysa Żarnowskiej, któremu bardzo spodobał się występ muzyczny trójki obozowiczów w kościele filialnym pod wezwaniem św. Brata Alberta: Natalii Kaczor, Przemysława Rogalskiego i Piotra Żołądka. Artyści zrobili na nim ogromne wrażenie i w zamian za wspaniały popis sołtys zaoferował całej grupie transport do Łeby i z powrotem, dzięki czemu wszyscy mogli zwiedzić nadmorską miejscowość i zrelaksować się na plaży. Normą stały się wieczorne wypady nad jezioro Łebsko, udało się też zorganizować dwa ogniska integracyjne oraz wycieczkę objazdową meleksem po najbliższej okolicy. Na uczestnikach duże wrażenie zrobił rejs statkiem po jeziorze oraz spacer na wydmy i do muzeum wyrzutni rakiet w Rąbkach koło Łeby. Dzięki takiej organizacji czasu obozowicze mogli się lepiej poznać i w miłej atmosferze wymienić doświadczenia po intensywnych dniach spędzonych przy stołach do gry.

Zajęcia z showdownu odbywały się w dwóch salach wyposażonych w profesjonalne stoły. Instruktorzy od pierwszego dnia uczyli podstaw gry, z każdym kolejnym zwiększając trudność zadań, by zajęcia były urozmaicone i coraz bardziej wymagające. Na początku uczestnicy ćwiczyli pojedyncze uderzenia piłką oraz jej kontrolę, a pod koniec rozgrywali już między sobą pierwsze mecze. Pomimo rosnących wymagań bardzo dobrze sobie radzili. Na zakończenie obozu przeprowadzono egzamin ze wszystkich elementów gry w showdown, których adepci tej dyscypliny się nauczyli. Najlepsi zostali obdarowani drobnymi upominkami.

Zdaniem trenerów poziom gry uczestników podniósł się bardzo po dwóch tygodniach zajęć. Zgodnie twierdzili, że jeśli zawodnicy z takim zapałem i zaangażowaniem będą trenować dalej, to mają duże szanse na wysokie miejsca już w tegorocznych zawodach. Trzymamy kciuki za wszystkich obozowiczów i mamy nadzieję, że nasza rodzina showdownistów na trwałe powiększy się o tych wspaniałych ludzi.

Szkolenie zrealizowano w ramach projektu „Krok naprzód” współfinansowanego ze środków PFRON.

Ariel Kiresztura

Powrót do spisu treści


kolarstwo

 

Puchary rozdane

 Zawodami w kanadyjskim mieście Baie-Comeau zakończył się tegoroczny cykl Pucharu Świata w parakolarstwie. Spośród zawodników ZKF „Olimp” najlepszy wynik w tej imprezie uzyskała Anna Harkowska, która zwyciężyła w klasie WC5.

  Puchar Świata w hierarchii zawodów parakolarskich zajmuje trzecią pozycję po igrzyskach paraolimpijskich i mistrzostwach świata. Jest to impreza, nad którą pieczę organizacyjną sprawuje UCI (Międzynarodowa Unia Kolarska) i w której mogą brać udział jedynie zawodnicy zgłoszeni przez narodowe federacje kolarskie (w Polsce jest to Polski Związek Kolarski). Wpisowe w tych zawodach wynosi 75 euro od osoby i jest to najniższa kwota w budżecie, który trzeba przygotować na pokrycie kosztów udziału w każdej edycji. W 2018 roku odbyły się trzy serie pucharowe: w belgijskiej Ostendzie, holenderskim Emmen i we wspomnianym wyżej Baie-Comeau. Niestety, kraje Beneluksu nie należą do najtańszych w Europie, a podróż do Ameryki i pobyt w Kanadzie to prawdziwy drenaż kieszeni. Podsumowując wątek finansowy, łatwo wywnioskować, że udział w Pucharze Świata jest bardzo kosztowny i stanowi znaczne obciążenie dla budżetu kadry kolarskiej ZKF „Olimp”. W tym momencie nasuwa się pytanie – czy warto startować w tej imprezie? Odpowiedź nie jest prosta. Zacznijmy od argumentów na nie. Pierwszy to ogromne koszty, drugi to brak korzyści materialnych dla zawodników – nagrody są symboliczne (medale i statuetki), a nasze Ministerstwo Sportu i Turystyki nie przyznaje za wyniki w PŚ stypendiów sportowych. Argumenty na tak, dla równowagi, podam też dwa – po pierwsze rywalizacja z czołówką światową jest korzystna, a wręcz nieodzowna dla zawodników ze względów szkoleniowych, po drugie to wyścigi punktowane w rankingu UCI i w kwalifikacjach do igrzysk paraolimpijskich. Jak widać, argumenty przemawiające za potrzebą startów w Pucharze Świata są bardzo ważkie, co sprawia, że pomimo trudności z budżetem kadra kolarska „Olimpu” bierze udział w tej imprezie.

Zawodnicy, stając na starcie, nie mają dylematów zasygnalizowanych powyżej i starają się osiągnąć jak najlepsze wyniki. Przypomnijmy, że w Ostendzie
(3-6.05.2018) kolarze „Olimpu” zdobyli sześć medali: Marcin Polak i Michał Ładosz złoty w wyścigu na czas i srebrny w wyścigu ze startu wspólnego, Anna Harkowska dwa srebrne, a tandem Iwona Podkościelna – Aleksandra Tecław dwa brązowe. W Emmen (6-8.07.2018) Anna Harkowska błysnęła wielką formą i zwyciężyła w obu rozgrywanych konkurencjach, natomiast jedyny reprezentujący nas tandem Przemysław Wegner – Artur Korc zajął trzecie miejsce w wyścigu na czas i siódmą lokatę w wyścigu ze startu wspólnego. Ze względu na fakt, że w kwalifikacjach paraolimpijskich liczą się dwa tegoroczne starty (lepszy z dwóch europejskich oraz kanadyjski), nasza reprezentacja na wyjazd do Baie-Comeau (16-19.08.2018) była liczniejsza i składała się z siedmiorga zawodników, trenera i mechanika. W wyścigach na czas ekipa zaprezentowała się znakomicie: Anna Harkowska zdobyła złoty medal, a tandemy Iwona Podkościelna – Aleksandra Tecław i Przemysław Wegner – Artur Korc zajęły drugie miejsca. Trzeci tandem z tegorocznych mistrzostw świata w tej konkurencji – Marcin Polak i Michał Ładosz – tym razem zanotował słabszy występ i uplasował się na ósmej pozycji. W wyścigach ze startu wspólnego panie powtórzyły swoje osiągnięcia – Anna Harkowska wygrała, a Iwona Podkościelna z Aleksandrą Tecław ponownie wywalczyły srebrne medale. W wyścigu męskich tandemów, pomimo dobrego początku, przeżyliśmy niestety gorycz porażki. Przyczyną były defekty rowerów, bo Marcin Polak i Michał Ładosz po wymianie uszkodzonego koła ukończyli wyścig na dziesiątym miejscu, a duet Przemysław Wegner – Artur Korc po naprawie zerwanego łańcucha zakończył rywalizację na jedenastej pozycji. W ogólnej klasyfikacji Pucharu Świata, obejmującej trzy tegoroczne imprezy, Anna Harkowska odniosła prestiżowe zwycięstwo, Iwona Podkościelna i Aleksandra Tecław zajęły czwartą pozycję, a tandemy Marcin Polak – Michał Ładosz i Przemysław Wegner – Artur Korc odpowiednio piąte i ósme miejsce. Konta naszych zawodników zasiliły pokaźne kwoty punktów kwalifikacyjnych do igrzysk paraolimpijskich Tokio 2020, choć w przypadku męskich tandemów mogło być trochę lepiej. W 2019 roku w kalendarzu UCI są ponownie trzy etapy Pucharu Świata: Carridonia (Włochy), Ostenda (Belgia) i Baie-Comeau (Kanada).

Mirosław Jurek

Powrót do spisu treści


warcaby

 

Drużynówka na rubieżach

 Za nami rozegrane na przełomie sierpnia i września drużynowe mistrzostwa Polski w warcabach stupolowych, impreza, która gromadzi co roku największą liczbę warcabistów z naszego crossowskiego środowiska. Zawody odbyły się w Suwałkach, w hotelu Hańcza znanym już z innych organizowanych tutaj zawodów i szkoleń.

Turniej został rozegrany systemem kołowym – „każdy z każdym”, na dystansie jedenastu rund. W mistrzostwach wzięło udział dwanaście najlepszych drużyn z klubów zrzeszonych w Stowarzyszeniu „Cross”. W pierwszych rundach nie odnotowano zaskakujących wyników, ale już w trzeciej ubiegłoroczny mistrz Polski „Hetman” Lublin, który w tym roku przyjechał w nieco osłabionym składzie, nieoczekiwanie zremisował z drużyną „Atutu” Nysa, zaś w rundzie siódmej przegrał z drużyną „Podkarpacia” Przemyśl. Odtąd było już teoretycznie wiadomo, że lublinianie utracili szansę na powtórzenie ubiegłorocznego sukcesu. Przypieczętowali to jeszcze porażką z drużyną „Warmii i Mazur” Olsztyn w rundzie dziewiątej. Ostatecznie, po remisie w jedenastej rundzie z „Victorią” Białystok, byli mistrzowie uplasowali się na trzecim miejscu w turnieju. Natomiast wicemistrz z 2017 r. – „Victoria” Białystok – grał równo i już w pierwszej rundzie wysunął się na prowadzenie, którego mimo remisów z „Podkarpaciem” Przemyśl i „Hetmanem” Lublin nie oddał do końca turnieju. Dzielnie walczyła też drużyna „Sudetów” Kłodzko i po zaciętym boju w ostatniej rundzie wygrała z „Łuczniczką” Bydgoszcz, co pozwoliło jej uplasować się na drugim miejscu mistrzostw. Mimo ambitnej walki ligę opuściły w tym roku dwie drużyny: „Syrenka” Warszawa i „Cross Opole”. Warto też dodać, że w rozegranym turnieju pięć osób podwyższyło swoje kategorie warcabowe.

Tegoroczne DMP sędziował – po raz pierwszy jako sędzia główny – Arkadiusz Biadasiewicz, który wykazał się biegłą znajomością przepisów i interpretacji regulaminów naszych środowiskowych turniejów. Ponieważ drużynowe mistrzostwa Polski są największą imprezą, zwołano otwarte zebranie Komisji Warcabowej. Jego uczestnicy zgłaszali wnioski, które będą przekazane prezydium Stowarzyszenia „Cross” w celu usprawnienia rozgrywek w przyszłości.

W wolnym czasie zawodnicy korzystali z wyjątkowo pięknej o tej porze roku pogody. Spacerowali wokół zalewu Arkadia, odpoczywali na wyspie, ćwiczyli w siłowni na świeżym powietrzu, tuż nad brzegiem zalewu, co dawało wspaniały relaks i odpoczynek od trudów rozgrywanego turnieju. Na zakończenie zwycięzców nagrodzono pucharami, medalami, pamiątkowymi statuetkami. Wszyscy uczestnicy tej imprezy otrzymali ufundowane przez sponsora tradycyjne suwalskie sękacze.

Przeprowadzenie mistrzostw było możliwe dzięki dofinansowaniu z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwa Sportu
i Turystyki.

XIX Drużynowe Mistrzostwa Polski Niewidomych i Słabowidzących

 w Warcabach Stupolowych

31.08-9.09.2018 r., Suwałki

  1. „Victoria” Białystok 20 p.
  2. „Sudety” Kłodzko 17 p.
  3. „Hetman” Lublin 16 p.
  4. „Łuczniczka” Bydgoszcz 13 p.
  5. „Warmia i Mazury” Olsztyn 12 p.
  6. „Podkarpacie” Przemyśl 11 p.
  7. „Jaćwing” Suwałki 11 p.
  8. „Zryw” Słupsk 11 p.
  9. „Jantar” Gdańsk 9 p.
  10. „Atut” Nysa 8 p.
  11. „Syrenka” Warszawa 2 p.
  12. „Cross Opole” 2 p.

Wacław Morgiewicz

Powrót do spisu treści


biegi

 

Sukces w Krynicy

Na początku września Krynicę-Zdrój najechali tłumnie miłośnicy biegania z Polski i z zagranicy. W dniach od 7 do 9 września odbywał się tam 9. Festiwal Biegowy PKO. Startowali w nim także crossowscy biegacze.

Każdy mógł znaleźć coś dla siebie, bo biegów było co niemiara – dla dzieci, uliczne, górskie, a przekrój dystansów od kilku kilometrów po ultrabieg na 100 km. Do udziału w zawodach zgłosiły się również osoby niewidome i słabowidzące reprezentujące Stowarzyszenie „Cross”, by rywalizować w dwóch biegach – Życiowej Dziesiątce i sztafecie maratońskiej. Nasi zawodnicy zakwaterowali się w pobliskiej Muszynie już dzień przed swoimi zawodami, aby jeszcze przed startem wymienić kilka zdań na tematy związane z bieganiem i treningami. Był to również dzień poświęcony na odbiór pakietów startowych i krótką regenerację przed Życiową Dziesiątką, czyli biegiem na 10 km. Trasa wiodła z Krynicy-Zdroju (558 m n.p.m.) pod Centrum Rekreacji i Sportu Zapopradzie w Muszynie (430 m n.p.m.). Jest to najszybsze 10 km rozgrywane w Polsce, ponieważ zawodnicy cały czas biegną z góry w dół.

W dniu pierwszych zawodów, 8 września, reprezentanci „Crossu” już od rana przygotowywali się do rywalizacji. Należało odpowiednio dobrać ubiór, przypiąć numery startowe oraz chipy i oczywiście dotrzeć do Krynicy. Aby wydostać się z Muszyny przed zamknięciem dróg, zmuszeni byli pójść w miarę wcześnie na przystanek i tam z niecierpliwością czekać na autobus, który zawiezie ich na miejsce startu.

Do Życiowej Dziesiątki stanęło ponad 1400 zawodników. Bieg rozpoczął się o godzinie 10:50 startem honorowym z krynickiego deptaka. Pogoda do biegania była wręcz idealna, zawodnikom przeszkadzał tylko lekki wiatr. Jako pierwszy na mecie w Muszynie pojawił się reprezentant Kenii Silas Mwetich, który uzyskał czas 28:32. Mimo że podium należało do obcokrajowców, Polacy też mieli prawo do zadowolenia. Katarzyna Rutkowska pobiła polski rekord trasy i uzyskała rezultat 33:04. Wśród osób niewidomych i słabowidzących jako pierwszy dystans 10 km pokonał Patryk Łukaszewski z wynikiem 34:07. Po nim na mecie pojawił się Tomasz Chmurzyński (39:06). Wszyscy po biegu odebrali pamiątkowe medale i byli zadowoleni z uzyskanych wyników, a dobra atmosfera przełożyła się na nasz sukces w następnym dniu.

Nazajutrz, w niedzielę, odbywał się Koral Maraton. Podczas tego biegu równocześnie rozegrana została sztafeta maratońska, która dla zawodników z dysfunkcją wzroku była rozgrywką o mistrzostwo Polski. Koordynator wyścigu crossowskiej grupy – Wiesław Miech – do zawodów wystawił dwie drużyny po czterech zawodników. Od dawna ich marzeniem było podium w tej klasyfikacji. Niestety, we wcześniejszych latach brakowało i trochę formy, i szczęścia. Dlatego również tym razem przed zawodami nikt nie nastawiał się na duży sukces. Nasi pobiegli jednak znakomicie, co sprawiło, że jedna z drużyn stanęła na podium na drugim miejscu obok zawodników pełnosprawnych. Do zdobycia pierwszego zabrakło zaledwie około 30 sekund. W składzie naszej zwycięskiej drużyny znaleźli się: Tomasz Chmurzyński, Zenon Dudka, Jacek Ziółkowski i Patryk Łukaszewski. Druga drużyna „Crossu” zajęła 9. miejsce. W jej składzie byli: Mariusz Zacheja, Grzegorz Powałka, Wiesław Miech i Michał Majchrzak. Również tym zawodnikom należą się gratulacje, ponieważ dwóch spośród nich to osoby całkowicie niewidome.

Po tak udanych zawodach był czas na odpoczynek i świętowanie. Srebrna drużyna (złota w mistrzostwach Stowarzyszenia „Cross”) wczesnym popołudniem udała się na krynicki deptak, by tam wziąć udział w uroczystej dekoracji sztafet. Nasi zawodnicy byli dumni, że stanęli na podium i mogli odebrać nagrodę i gratulacje z rąk Henryka Szosta, polskiego mistrza maratonu. Po dekoracji świętowanie przeniosło się do ośrodka Polskiego Związku Niewidomych „Nestor” w Muszynie. Podczas kolacji przy ognisku Wiesław Miech pogratulował i podziękował swoim biegaczom oraz wręczył im pamiątkowe medale.

Udział zawodników z dysfunkcją wzroku w krynickiej imprezie dofinansował Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki

Jacek Ziółkowski

Powrót do spisu treści


kręgle

 

Trenować i wypoczywać

 Już po raz trzeci w Pucku, w ramach projektu „Krok naprzód” współfinansowanego przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, odbyło się dwutygodniowe szkolenie z zakresu kręgli klasycznych.

Koordynatorem tej edycji, podobnie jak i poprzednich, była Joanna Staliś.  Pomysłowość organizatorki zmieniła spojrzenie wielu uczestników na to, jak można intensywnie spędzać czas – i to nie tylko na kręgielni. Również w tym roku chętnych, by się szkolić, nie brakowało, więc lista miejsc bardzo szybko zapełniła się nazwiskami kręglarzy z całej Polski. Pogoda rozpieszczała na każdym kroku, dlatego zajęcia teoretyczne i praktyczne były tak zaplanowane, by można było korzystać z uroków Zatoki Puckiej, Półwyspu Helskiego oraz Trójmiasta. W ciągu dwóch tygodni zajęć każdy mógł sprawdzić się w grze w kręgle w nowych ustawieniach, testować nieszablonowe rozwiązania oraz zupełnie nowe dla siebie warianty gry. Nie brakowało prób gry z jednej ręki, zmiany długości rozbiegu czy techniki trzymania kuli w dłoni. Nowinki wprowadzane pod okiem instruktorów wielu osobom wychodziły naprawdę na dobre. Bo właśnie dzięki takim projektom jest czas, by przez kilka dni weryfikować swoje metody gry.

Pod koniec drugiego tygodnia szkolenia odbył się dwudniowy sprawdzian nabytych umiejętności. Punktowana gra dzień po dniu dała uczestnikom możliwość porównania wyników oraz analizy tego, gdzie popełniają najwięcej błędów. Wyniki wielu osób naprawdę imponowały. Rywale Artura Woszuka z kategorii B1 powinni zacząć się powoli martwić. Można powiedzieć, że Artur wraca do gry. Zmiana sposobu oddawania rzutów i eliminacja notorycznych błędów musiały dać pozytywny efekt. W pierwszym dniu sprawdzianu na tablicy wyników pojawiło się 474, a w drugim 378 p. W porównaniu z tym, co Artur grał przez kilka ostatnich lat, jasno widać, że właśnie w Pucku był dobry czas na zmiany. Owe zmiany, póki co, robią wrażenie. Kolejny przykład dobrej gry zaprezentował Marcin Siudowski, który na treningach i w trakcie gier sprawdzających zagrał ponad 600 p. Jeszcze tylko trzeba go namówić do gry z jednej ręki, a panowie z kategorii B2 będą musieli mocno wziąć się do pracy.

Dla nowych adeptów gry w kręgle klasyczne każdy dzień był szansą na bicie własnych rekordów. Niejednokrotnie widać było uśmiech od ucha do ucha, gdy na kręgielni zadzwonił dzwonek. Oznaczało to oddanie bardzo dobrego rzutu (ósemki lub dziewiątki). Taką właśnie radość i codzienne poprawianie własnych rekordów było widać u Anny Korbeli z Częstochowy, która na koniec szkolenia powiedziała, że bardzo cieszy się z efektów swojej dwutygodniowej pracy.

Jak pokazała tegoroczna edycja szkoleń, uczestnikami są nie tylko osoby zaczynające swoją przygodę ze sportem, ale także czołowi kręglarze, a wśród nich również wielokrotni reprezentanci naszego kraju. Okazało się, że również mistrzowie głodni są gry i doskonalenia techniki. Nawet mistrzynie Europy mają coś do poprawienia w swojej grze, a bycie najlepszym w kraju nie oznacza bycia najlepszym w Europie. Z pewnością członkowie reprezentacji innych państw również dążą do najlepszych wyników. Któż by nie chciał grać na poziomie 200 p.!

W trakcie szkolenia w Pucku pojawiła się również, dzięki panu Robertowi Kochowi, możliwość sprawdzenia swojej kondycji fizycznej na ergometrze wioślarskim. Sprzęt był prezentowany także na pozostałych obozach szkoleniowych projektu „Krok naprzód”, a celem tych prezentacji jest próba ponownego zaszczepienia wśród osób niewidomych i słabowidzących wioślarstwa halowego. Owa dyscyplina jeszcze kilka lat temu była uprawiana w Stowarzyszeniu „Cross”, jednak z upływem czasu ubywało chętnych. Prezentowany nowoczesny sprzęt ma być nowym otwarciem dla tej dyscypliny w naszym środowisku.

Tradycyjnie już na zakończenie dwutygodniowego szkolenia uczestnicy projektu otrzymali okolicznościowe koszulki z imprezy w Pucku, ufundowane i przekazane przez Fundację Santander Banku (dawniej Banku Zachodniego WBK) głównie dzięki pani Annie Zapłacie, która bardzo pomogła w realizacji pomysłu. Obyśmy znowu za rok mogli szkolić się w ramach projektu „Krok naprzód”. A nabyte tego lata umiejętności wielu uczestników będzie mogło niedługo wykorzystać w trakcie rozgrywek. Już bowiem w październiku na tym samym puckim obiekcie odbędzie się kolejny turniej w kręglach klasycznych.

Na koniec ciekawostka, której efekt będziemy mogli obejrzeć w kinach 8 marca przyszłego roku. Dwóch uczestników szkolenia zupełnie przypadkowo stało się statystami w filmie kręconym w tym czasie na terenie Pucka. Nasze gwiazdy – Irek Stankiewicz i Krzysiek Paszyna – zagrali w komedii romantycznej „Całe szczęście” w reżyserii Tomasza Koneckiego.

Wojciech Puchacz

Powrót do spisu treści


brydż

 

Owocne szkolenie

 W dniach 16-30.06.2018 r. w pensjonacie „Przystań u Kapitana” w Ustce odbyło się szkolenie w zakresie brydża sportowego. Przeznaczone było zarówno dla najlepszych brydżystów zrzeszonych w Stowarzyszeniu „Cross”, jak i tych wszystkich, którzy chcieli nauczyć się tej pięknej gry.

Brydż rozwija logiczne myślenie, poprawia funkcjonowanie mózgu, uczy wyciągania wniosków, analitycznego myślenia, opóźnia rozwój choroby Alzheimera. A poza tym jest jeszcze dobrą zabawą, daje dużo przyjemności oraz okazji do spotkań towarzyskich i rywalizacji. Dlatego trudno się dziwić, że wspólna pasja ściągnęła do Ustki grupę zapalonych brydżystów, którzy graliby dzień i noc, gdyby nie ścisły program zajęć. Obóz rozpoczął się jednak wieczornym spotkaniem w kręgu uczestników, zapoznaniem się i wspólnym śpiewem przy akompaniamencie gitary, którą przywiózł ze sobą Mirosław Kapczyński.

Szkolenie obejmowało szczególnie ważne zagadnienia doskonalące w zakresie: licytacji (naturalna i wspólny język), wistów, rozgrywania i analizy rozegranych rozdań. Osoby, które przygotowywały się do udziału w drużynowych mistrzostwach Polski i mistrzostwach Polski na maksy, grały turnieje w parach. Instruktorzy – Janina Bakuła i Marek Różycki – odpowiadali na wszelkie pytania, pomagali w opanowaniu trudnej sztuki gry tym, którzy stawiali pierwsze kroki na ścieżce brydżowej przygody.

W chwilach wolnych od zajęć uczestnicy chętnie chodzili nad morze, aby spacerować i zażywać kąpieli słonecznych. Zorganizowano wspólne zwiedzanie Ustki z przewodnikiem. Można było odczuć uzdrowiskowy i turystyczny charakter miasta oraz wielką dbałość mieszkańców o przyrodę. Był też wieczorek integracyjny z tańcami przy wspaniałej muzyce serwowanej przez Tadeusza Zgorzałka, który przywiózł ze sobą aż trzy tysiące nagrań! Dla części uczestników sporą atrakcją, korzyścią dla zdrowia, ale i pewnym wyzwaniem dla ciała była poranna gimnastyka usprawniająca.

Na zakończenie obozu ponownie wszyscy spotkali się w wielkim kręgu. Tym razem opowiadali o wrażeniach z pobytu, a podziękowaniom za zdobyte umiejętności brydżowe nie było końca. Nie było też końca wspólnym śpiewom obozowych piosenek – z gitarą w tle – bo gitara to magiczny instrument integrujący ludzi najbardziej.

 Jestem przekonana, że takie szkolenia są potrzebne. Pogłębiają umiejętności, dają radość i satysfakcję uczestnikom, ale też wspaniale integrują naszą crossowską rodzinę brydżową.

Szkolenie zostało zorganizowane w ramach projektu Stowarzyszenia „Cross” „Krok naprzód”, który współfinansuje Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Alicja Pogorzelska

Powrót do spisu treści


wiadomości

 

Biegi

Zamość po raz kolejny

Pod koniec sierpnia odbył się XXXI Bieg Pokoju Pamięci Dzieci Zamojszczyzny. Do startu w imprezie zgłosiło się ponad stu zawodników. Wśród nich były też osoby niewidome i słabowidzące z całej Polski, reprezentujące stowarzyszenie „Oculus” z Bydgoszczy. Udział osób z dysfunkcją wzroku jest już tutaj tradycją.

Celem zawodów było uczczenie pamięci dzieci wysiedlonych i bestialsko zamordowanych na Zamojszczyźnie w wyniku okupacji hitlerowskiej w czasie II wojny światowej. Podczas oficjalnych uroczystości zawodnicy złożyli kwiaty pod pomnikami Dzieci Zamojszczyzny w miejscach, gdzie rozgrywał się bieg. To zawody, które mają swoją historię i tradycję. Impreza nie należy do łatwych, bo w ciągu czterech dni do przebiegnięcia jest trasa 100 km (etap I: Zamość – Zwierzyniec 35 km; etap II: Zamość – Krasnobród 28,9025 km; etap III: półmaraton Zamość – Skierbieszów 21,0975 km; etap IV: 15 km po Zamościu). Osoby, które decydują się na to wyzwanie, wiedzą dobrze, że aby ukończyć wszystkie etapy i liczyć się w klasyfikacji generalnej, trzeba być dobrze przygotowanym.

Pierwszego dnia zawodnicy mieli do pokonania najdłuższy dystans 35 km. Na tym etapie trasa jest w miarę płaska, ale biegaczom mocno przyświecało słońce, dlatego bieg w tym roku nie należał do łatwych. Do mety w Zwierzyńcu dobiegło dziesięć osób niewidomych i słabowidzących. Najlepszy był Jacek Ziółkowski (02:41:46), drugi Michał Majchrzak (03:22:26), jako trzeci na mecie pojawił się Zbigniew Świerczyński (03:30:23). Następnego dnia zawodnicy odczuwali już co prawda pierwsze zmęczenie, ale i tak z ochotą ruszyli na prawie 29-kilometrową trasę do Krasnobrodu. Po tym etapie można już było typować faworytów. Wśród osób z dysfunkcją wzroku drugi etap wygrał Ziółkowski (02:16:11), drugi był Świerczyński (02:45:50), a trzeci Majchrzak (02:48:27).

Trzeci dzień zawodów różnił się trochę od dwóch wcześniejszych. Do rywalizacji mogły się przyłączyć osoby, które nie biegły najdłuższych etapów, a chciały wziąć udział w rozgrywanym w tym dniu Półmaratonie Hetmańskim z Zamościa do Skierbieszowa. Z racji tego zmieniło się wyraźnie podium wśród osób niewidomych i słabowidzących. Najlepiej pobiegł Tomasz Chmurzyński (01:32:12), a za nim byli Jacek Ziółkowski (01:39:05) i Zdzisław Żemajko (01:50:26).. Po tym wyścigu nie było już wątpliwości co do zwycięzców w klasyfikacji końcowej. Ostatniego dnia wszyscy byli już bardzo zmęczeni. Do przebiegnięcia został najkrótszy dystans – 15 km – dla
wielu najtrudniejszy. Wśród osób z dysfunkcją wzroku rozegrała się ostra walka o drugie i trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Faworyci tylko potwierdzili swój prymat. Na tym etapie znów zwycięzcą okazał się Ziółkowski (01:06:42), drugi był Świerczyński (02:13:01), a trzeci Majchrzak (01:14:05).

Nadszedł wreszcie czas na uroczyste podsumowanie rywalizacji, które miało miejsce w Ośrodku Sportu i Rekreacji w Zamościu. Organizatorzy biegu podziękowali uczestnikom za zaangażowanie i udział w zawodach. W klasyfikacji generalnej osób niewidomych i słabowidzących wygrał Jacek Ziółkowski, drugie miejsce wywalczył Michał Majchrzak, a trzecie Zbigniew Świerczyński.

XXXI Bieg Pokoju Pamięci Dzieci Zamojszczyzny

29.08-1.09.2018 r., Zamość

Klasyfikacja osób niewidomych i słabowidzących po czterech etapach (100 km)

  1. Jacek Ziółkowski 07:43:45
  2. Michał Majchrzak 09:17:14
  3. Zbigniew Świerczyński 09:36:12
  4. Zdzisław Żemajko 09:48:39
  5. Adam Kruczkowski 10:15:31
  6. Grzegorz Powałka 10:43:55
  7. Mariusz Zacheja 10:53:51
  8. Henryk Lipski 11:52:22

Jacek Ziółkowski

Powrót do spisu treści


rekreacja

 

Pora dla seniora

 Podobno prawdziwa zabawa zaczyna się po pięćdziesiątce. Aby w pełni sił korzystać z uroków jesieni życia, warto zadbać o zdrowie i dobrą kondycję w tym wieku. Jak się do tego zabrać? Najlepiej wiedzą o tym członkowie Stowarzyszenia „Cross”. Kolejny obóz sportowy dla uczestników 50 plus odbył się w dniach od 11 do 25 sierpnia w Krynicy-Zdroju.

  Pierwsze tego typu zgrupowanie miało miejsce w roku ubiegłym. Tego lata amatorzy sportu w wieku 50 plus mieli swoją bazę wypadową na obrzeżach kurortu, w dzielnicy Słotwiny. Dzięki zachowaniu rozsądnych proporcji w liczbie uczestników i opiekunów osoby z dysfunkcją wzroku w dostojnym wieku mogły bezpiecznie podjąć trudy udziału w górskim zgrupowaniu. Na dwudziestu uczestników jedną piątą stanowili ci, którzy po raz pierwszy brali udział w takim obozie, a wśród dziesięciu przewodników połowa to także ludzie nowi dla przedsięwzięcia, ale już obyci we współdziałaniu z osobami niewidomymi i słabowidzącymi. Dzięki temu, oprócz zwiększenia poziomu bezpieczeństwa działań, organizator mógł elastycznie planować zajęcia z uwagi na większą mobilność grupy w terenie. To istotne, zwłaszcza że jedną czwartą uczestników stanowiły osoby niewidome.

Bogaty w wydarzenia i atrakcyjny program obozu sprawił, że nikt z uczestników nie „wagarował” i nie narzekał na trudy związane z realizacją programu. Nawet czas wolny nie nastręczał uczestnikom problemu z jego zagospodarowaniem, oczywiście bez szkody dla kondycji potrzebnej na dzień następny. Kadra obozu od dziesięciu lat organizuje podobne zgrupowania. Lata doświadczeń procentują doskonaleniem form organizowanych zajęć, lokalizacją bazy w ciekawych zakątkach Beskidów i w budowaniu atmosfery obozowej. Kadra w całości to osoby w wieku 50 plus, tak więc nie ma problemów w rozumieniu uczestników, zresztą z wzajemnością.

A lato tego roku było piękne. Padało tylko jeden wieczór, ale za to solidnie. W następnym dniu zamiast wyprawy w góry była wyprawa do Muszyny, a tam jest co oglądać i... wąchać, kiedy wędruje się po alejkach ogrodu kwiatowego, biblijnego czy zdobywa Górę Zamkową. Podczas trwania crossowskiego obozu w Krynicy odbywał się festiwal Jana Kiepury. Uczestnicy zgrupowania mogli słuchać wspaniałych koncertów rozbrzmiewających z estrad rozstawionych wzdłuż deptaka. Nie ominęło ich również odsłonięcie ławeczki Bogusława Kaczyńskiego. Na koncert finałowy festiwalu złożyły się perełki programu. Najciekawsze było to, że na odbywające się w godzinach przedwieczornych koncerty uczestnicy udawali się zaraz po zejściu z trasy. Hala Łabowska, Runek, Jaworzyna Krynicka i korona szczytów wokół Krynicy zostały zdobyte, co oznacza przedreptanie 120 kilometrów beskidzkich szlaków.

Pensjonat Willa Sielanka oferował dobre warunki do wypoczynku po całym aktywnym dniu. Smaczne, urozmaicone i podawane z uśmiechem posiłki uzupełniały kalorie spalone na trasach. W obozie udział brali wytrawni kijkarze, a treningi na szlakach górskich z pewnością przełożą się na wyniki sportowe w jesiennych zawodach.

Zgrupowanie w Krynicy-Zdroju zostało dofinansowane ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki.

Antoni Szczuciński

Powrót do spisu treści


technologie

 

Jazda bez trzymanki

Aby samochód się przemieszczał, zawsze potrzebny był do tego odpowiednio wykwalifikowany kierowca. Jednak żeby otrzymać prawo jazdy, należy spełnić bardzo wiele warunków. Nie każdy może sprostać wymogom. Jednym z nich, najważniejszym, jest dobry stan zdrowia. Aby przejść wstępne badania lekarskie, kierowca musi mieć w miarę dobry wzrok.

  W dzisiejszych czasach całkowita niezależność jest bez samochodu praktycznie niemożliwa. Jeśli nie jeździmy autem, to mieszkanie w okolicy, w której autobusy czy kolej kursują bardzo rzadko, nie ma sensu. Najbliższy sklep może znajdować się 20 minut jazdy autobusem od domu. Niby blisko, ale trzeba być na konkretną godzinę na przystanku. I nagle okazuje się, że z wyjścia do sklepu robi się kilkugodzinna wyprawa. Można więc przypuszczać, że w większości osoby nieposiadające prawa jazdy, a w szczególności osoby niewidome, mieszkają w miastach, w których mogą poruszać się samodzielnie, ponieważ pozwala im na to rozbudowana komunikacja miejska. Czy w takim razie istnieje inne rozwiązanie dla osób, które nie są kierowcami, a chcą być niezależne? Cóż, odpowiedzi jeszcze nie ma, jednak chciałbym przybliżyć Czytelnikom, nad czym się pracuje, aby kierowca za kółkiem nie był już potrzebny.

O czym mowa?

 Chodzi o samochody autonomiczne. Pomysł rozwijania koncepcji samochodów bez kierowców pojawił się już około sto lat temu. Niestety, pierwsze projekty wymagały rekonstrukcji całej infrastruktury drogowej, co było zbyt kosztowne i nie wszędzie możliwe. Popularne w Polsce marki, czyli BMW, Volvo, Nissan, Toyota, a nawet Google dopiero pracują nad swoimi modelami autonomicznymi. Prototypy te nie są samochodami z autopilotem – są całkowicie autonomiczne. Nie mają fotela przeznaczonego dla kierowcy, nie mają kierownicy, obrotomierza itp. Wystarczy wsiąść, wpisać adres, pod który chcemy się dostać, i samochód bezpiecznie dowiezie nas na miejsce. Tak właśnie powinny wyglądać samochody za jakieś dziesięć lat.

Unikatowa, cudowna Tesla z przyszłości

Samochody marki należącej do sławnego przedsiębiorcy Elona Muska są naprawdę unikalne, jak zresztą wszystkie jego modele produkcyjne. W katalogu Tesli nie ma żadnego modelu z napędem na paliwo konwencjonalne. Każdy samochód napędzany jest energią elektryczną. Ponadto każdy wyposażony jest w tryb autopilota, który działa jak uproszczona, niedostępna nigdzie indziej okrojona wersja sterowania autonomicznego. Jednak autopilot nie był dostępny od razu po wypuszczeniu obecnie najpopularniejszego Modelu S. Dopiero w trzecim kwartale 2015 roku producent całkowicie elektrycznych samochodów wprowadził przełomową aktualizację systemu tego modelu i wyposażył go w najnowsze cuda techniki. Usprawnienia systemu umożliwiły samodzielne poruszanie się samochodu po autostradach. Zmiana pasów ruchu, dostosowywanie prędkości do prędkości ruchu ulicznego oraz warunków panujących na drodze mogły być wykonywane bez ingerencji kierowcy. Niestety, dalej nie jest to całkowicie autonomiczna jazda, ponieważ aby uruchomić te funkcje, trzeba najpierw dojechać samodzielnie do miejsca, w którym komputer się nie zgubi w trybie autopilota. Warto jednak zauważyć, że kolejne aktualizacje Tesli pozwalają na przemieszczanie się po coraz bardziej skomplikowanych drogach, a elektryczne samochody jednej z firm Elona Muska są obecnie najpopularniejszymi autami na świecie posiadającymi funkcję autopilota. To dlatego, że są bezkonkurencyjne. Rzesze klientów przyciągnęły najlepsze statystyki czasu ładowania i zasięgu. Myślę, że o coraz większej klienteli zadecydowała też stylistyka, bo Model S nie jest jedynym ładnym samochodem w ofercie Tesli. Pojazdy tej marki wyglądają podobnie jak samochody innych producentów, nie mają „kosmicznych” sylwetek, nadmiernie futurystycznych, kiczowatych kształtów (co było charakterystyczne dla pierwszych modeli „elektryków”). Autopilot też raczej zachęcił sporą część kupujących. Moim zdaniem sukces marki Elona Muska znacznie przyczynił się do rozwoju technologii pozwalających na samodzielną jazdę samochodów w ruchu publicznym. Autopilot staje się powszechny.

Czy autonomiczne równa się bezpieczne?

 I tak, i nie. Żeby zachować dystans, można wyciągnąć suche, statystyczne wnioski. Jeśliby teraz nagle dziesięć procent samochodów w naszym kraju stanowiły pojazdy autonomiczne, to jest całkiem spora szansa na zwiększenie liczby wypadków. Sztuczna inteligencja nie operuje jeszcze algorytmami pozwalającymi na odpowiednią reakcję w sytuacjach nagłych, nieprzepisowych. Na przykład, jeśli ktoś wymusi pierwszeństwo na pojeździe autonomicznym (w Polsce wymuszanie pierwszeństwa to częsty powód poważnych wypadków), ten może nie zdążyć zareagować i nie uniknie kolizji. Z drugiej strony, jeśli wszystkie pojazdy poruszające się po drogach byłyby autonomiczne, to nie byłoby żadnych wypadków i kolizji. Każdy samochód poruszałby się zgodnie z kodeksem ruchu drogowego, każdy z jednakową prędkością. Możliwe, że nie byłaby potrzebna nawet sygnalizacja świetlna, ponieważ samochody mogłyby komunikować się między sobą. Wniosek: aby osiągnąć pełną skalę bezpieczeństwa, jaką zakłada plan powstania samochodów autonomicznych, zwykłe pojazdy obsługiwane przez kierowców musiałyby zniknąć z dróg całkowicie.

Kiedy dosłownie każdy „poprowadzi” samochód?

 Nie ma konkretnej daty przewidzianej dla rozpowszechnienia się „autonomików” na drogach, jednak prawie codziennie można spotkać w zachodniej prasie czy mediach społecznościowych najnowsze wieści o jakimś większym lub mniejszym kroku naprzód. W pewnym mieście w Kalifornii całkowicie autonomiczny samochód zaczął rozwozić pizzę, Uber już planuje bezzałogowe taksówki… – naprawdę, co tydzień coś nowego. Myślę, że całkowite zautomatyzowanie ruchu drogowego będzie możliwe za kilkanaście lat, jednak może być problem z jego wprowadzeniem. Nie ma więc co za bardzo wybiegać w przyszłość. Widać postęp technologiczny w tej dziedzinie i oby tak dalej. Na rozwiązywanie problemów przyjdzie jeszcze czas.

Mateusz Liszewski

Powrót do spisu treści


szkolenie

 

Gramy w szachy

Jerzy Brycki (1932-2018)

W sierpniu zmarł Jerzy Brycki – nestor polskich szachistów niewidomych. W Jego bogatym dorobku sportowym są cztery tytuły mistrza i dwa tytuły wicemistrza Polski oraz uczestnictwo w narodowej reprezentacji na olimpiadach szachowych FIDE. Był cenionym i powszechnie lubianym człowiekiem. Został odznaczony złotą Honorową Odznaką Polskiego Związku Szachowego oraz medalem 50-lecia tej samej organizacji.

Pierwszy raz spotkałem pana Bryckiego w 1976 roku na drużynowych mistrzostwach Polski w Uniejowie. Opiekowałem się wtedy poznańskimi niewidomymi szachistami. W ostatniej rundzie mistrzostw rozgrywany był decydujący mecz Kraków – Poznań. Na pierwszej szachownicy dla Krakowa grał Jerzy Brycki. W tym meczu o wszystko pokonał Romana Krzemienia i znacząco przyczynił się do zwycięstwa drużyny. Kraków został mistrzem Polski, a pan Jerzy radośnie zaintonował „Dopóki na Wawelu…”.

Później, kiedy zostałem trenerem kadry narodowej, wielokrotnie spotykałem się z panem Jerzym na szachowych imprezach. Łączyły nas nie tylko szachowe więzi. Pan Jerzy był także filatelistą i posiadał bardzo bogaty zbiór znaczków i datowników o tematyce szachowej. Ja również, choć raczej po amatorsku, interesowałem się tym hobby. Często wymienialiśmy się „eksponatami”.

Nestor naszych szachistów był przemiłym gawędziarzem, miał w pamięci wiele szachowych anegdot, którymi dzielił się podczas sportowych imprez i spotkań towarzyskich. Jedną z nich zacytowałem pod koniec ubiegłego roku w szachowym artykule w „Pochodni”. Ten numer czasopisma dotarł do pana Jerzego i był miłym pretekstem do naszej rozmowy telefonicznej na początku roku. Mój rozmówca był wtedy w dobrej formie i powspominaliśmy stare dobre czasy. Nie przypuszczałem, że będzie to nasz ostatni kontakt. Trudno mi uwierzyć, że mogę już liczyć tylko na wspomnienia…

Przegląd partii wielokrotnego mistrza Polski chciałbym rozpocząć od…symultany arcymistrza Korcznoja sprzed prawie 60 lat. Oto cytat ze strony internetowej „Szachy w Polsce” tak opisującej sportowe osiągnięcia Zmarłego:

„W 1959 roku w Nowej Hucie zremisował w symultanie z radzieckim arcymistrzem, czołowym już wówczas szachistą świata – Wiktorem Korcznojem (późniejszym wicemistrzem świata), który uczestniczył w międzynarodowym turnieju w Krakowie. Z partią tą związana jest ciekawa anegdota. Mianowicie pan Brycki, posiadając piona więcej, w końcówce ciężkofigurowej zaproponował remis, który Korcznoj zdecydowanie odrzucił, mówiąc „Nie nada!”. Kilka posunięć dalej, kiedy sytuacja arcymistrza niespodziewanie dla niego uległa pogorszeniu, rozrzucił on figury na swojej szachownicy (pan Brycki grał na szachownicy drugiej, dla osób słabowidzących) i głośno obwieścił „Niczja!”. Teraz natomiast nastąpiła riposta pana Bryckiego, który wietrząc swoją szansę na zwycięstwo, krzyknął „Nie nada!”. Odpowiedź ta jednak została przez arcymistrza zignorowana i gra nie była kontynuowana. Nie sposób było dochodzić swoich praw, wszak przeciwnikiem był arcymistrz i to jeszcze radziecki…”.

Dostępnych jest, niestety, niewiele partii pana Jerzego. W okresie, w którym odnosił największe sukcesy, biuletyny turniejowe były czymś bardzo rzadkim.

 

Obrona sycylijska

  1. Hansroul (Belgia) – J. Brycki

olimpiada IBCA, Kuortane 1976

1.e4 c5 2.Sf3 Sc6 3.d4 cd4 4.S:d4 g6 5.Sc3 Gg7 6.Ge3 Sf6 7.Ge2 d6 Ciekawe jest 7…0-0, aby w przypadku automatycznego 8.0-0?! (Prawidłowe jest 8.Sb3 lub 8.f4) zagrać 8…d5! 8.0-0 0-0 9.f4 Dokładniejsze jest 9.Hd2, aby goniec e3 był broniony. Ewentualny wariant 9.Hd2 Sg4 10.G:g4 G:g4 11.f4 daje białym niewielką przewagę 9...Hb6! 10.Hd2? Przegrywa 10.Sf5? H:b2, ale prawidłowe było 10.Hd3 lub milcząca propozycja remisu: 10.Sa4 Ha5 11.Sc3 10...S:e4! 11.Se6? Białe zupełnie się pogubiły. W optymalnym wariancie 11.S:c6! H:c6 (Alternatywą jest 11...S:d2!? 12.S:e7+ Kh8 13.G:b6 ab6 14.Wfe1 Ge6 z przewagą czarnych w końcówce) 12.S:e4 H:e4 13.Gf3 traciły tylko pionka 11...S:d2 12.G:b6 G:e6 13.Wfd1 G:c3 14.bc3 Se4 15.Gd4 S:d4 16.cd4 Sc3 17.Wd2 S:e2+ 18.W:e2 Wfc8 19.Wb1 b5 20.Wd2 a6 i czarne bez trudu zrealizowały przewagę figury.

 

  1. Skultety (Czechosłowacja) – J. Brycki

olimpiada IBCA, Kuortane1976

Białe: Kf2, Hf1, Wa1, Wh1, Ga5, Gd3, Sb6, Sg1, a4, b2, c2, d5, e4, f3, h2

Czarne: Kg8, He7, Wa7, Wf8, Gc8, Gg7, Sb8, Sh5, a6, b7, c5, d6, e5, f7, g5, g6

18...g4 Wstęp do bezpośredniego ataku na króla. Dobre było także 18...Sf4 19.h3 Sd7 19.S:c8 W:c8 20.fg4 Hh4+ 21.Kf3 Sf4 22.Ge1 Hf6 23.Kg3 Biały król znalazł schronienie, ale nie na długo 23...Sd7 24.h4 S:d3? Niedokładność. Należało grać 24...He7, aby uniknąć wymiany hetmanów 25.H:d3? Białe nie wykorzystują okazji. Po 25.H:f6 S:f6 26.cd3 c4 27.Sh3 cd3 28.Sf2 miały dużą szansę na remis 25...Hf4+ 26.Kh3 Sf6 Teraz czarne uzyskują przewagę materialną, a atak na króla pozostaje 27.g5 S:e4 28.Se2 Hf5+ 29.Kg2 Hg4+ 30.Kh2 f5 31.c4?! Lepsze 31.gf6 c4 32.He3 S:f6 33.H:a7 (33.Sc3!?) 33…H:e2+ 34.Kh3 Hf3+ 35.Gg3 S:d5 36.Hf2, chociaż wynik partii pozostawał ten sam 31...b6 32.Wg1 Hh5 33.Wd1 Wac7 34.Sc1 Kf7 i czarne wygrały.

 

  1. Brycki – F. Ebner (Austria)

olimpiada IBCA, Kuortane 1976

Białe: Kg1, Hd1, Wc1, Wf1, Ge3, Gg2, Sc3, Se2, a2, b3, c4, d4, e4, f2, g3, h3

Czarne: Kg8, Hc7, Wb8, Wf8, Gc8, Gg7, Sd7, Sf6, a6, b6, c5, d6, e6, f7, g6, h7

13.Hd2 Czarne bardzo pasywnie rozegrały debiut i białe stanęły wyraźnie lepiej 13...Gb7 14.Gh6 Przy przewadze w przestrzeni lepiej nie wymieniać figur, ale białe planują atak na króla, a goniec g7 jest jego ważnym obrońcą. Zasługiwało na uwagę także 14.d5 lub 14.g4 14...Wbd8 15.G:g7 K:g7 16.Kh2 Wfe8 17.f4 cd4 18.H:d4 Sc5 Więcej szans na wyrównanie dawało 18...e5 19.He3 Scd7? Konieczne było profilaktyczne 19...Sg8 20.g4?! Tutaj białe mogły zdecydowanie powiększyć przewagę po 20.e5! de5 21.G:b7 H:b7 22.fe5 Sg8 (22...Sh5 23.g4) 23.Se4 z dalszym Sd6, przed czym praktycznie nie ma obrony (23...S:e5? 24.Sd6) 20...Hb8 21.Sg3 b5 Nie widać innej możliwości szukania kontrszans 22.g5 Sg8 23.cb5 ab5 24.S:b5 Ga6 25.a4?! Wypuszcza znaczną część przewagi. Po prawidłowym 25.Sc7 G:f1 26.S:e8+ W:e8 27.G:f1 białe powinny wygrać bez problemów 25...G:b5 26.ab5 H:b5 27.Hd4+?! A teraz przewaga ulatnia się całkowicie. Po 27.Wfd1 e5 (27...Sc5 28.e5 H:b3 29.Hd4) 28.W:d6 można było jeszcze walczyć o zwycięstwo. Przypuszczam, że białe były w niedoczasie i stąd te niedokładności przy realizacji przewagi 27...e5! 28.H:d6 Sf8 29.Hc5 H:c5 30.W:c5 ef4 31.Se2 Pionka trzeba oddać: 31.W:f4? Se6 31...Se6 32.Wb5 Wb8 33.W:b8 W:b8 i partia zakończyła się remisem.

 

Obrona sycylijska

  1. Brycki – M. Mueller

Strażnice1987

1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.c4 Sc6 Czarne godzą się na powstanie struktury Maroczego. Można było temu zapobiec poprzez 3...e5 4.d4 cd4 5.S:d4 Sf6 6.Sc3 g6 7.Ge2 Gg7 8.Ge3 Gd7 9.0-0 0-0 10.Wc1 Hc8 Częściej grywa się tu 10...S:d4 11.G:d4 Gc6 11.f3 b6 12.Hd2 Hb7 13.Wfd1 h5 Osłabia pozycję króla. Prawdopodobnie w planach czarnych było 14…Kh7 z groźbą S:d4 i Gh6 14.S:c6 G:c6 15.Gh6 Bardziej w duchu pozycji było profilaktyczne 15.b4, ale białe mają na celowniku czarnego króla 15...Wfd8 16.G:g7 K:g7 17.Hf4 Sd7 18.Sd5 G:d5 19.W:d5 Lepiej wyglądało 19.ed5, np. 19...Se5 20.Hd4 Kg8 21.f4 19...Wac8 20.Hg3 Dokładniejsze 20.b4 a5 21.a3 odbierało czarnym figurom pole c5 20...Wc5 21.f4?! Posunięcie to jest wstępem do bardzo ostrej pozycji, której ocena zmienia się kilkakrotnie. Wskazane było 21.b4 W:d5 22.cd5 Wc8 23.He1 ze spokojnym charakterem gry 21...Sf6 22.Hc3 W przypadku 22.W:c5 bc5 (22...S:e4!?) 23.e5 de5 24.fe5 Se4 czarne wyraźnie przeważały 22...Kg8 Lepsze 22...e5! 23.fe5 S:e4 z korzystnymi dla czarnych komplikacjami 23.He3 Białe decydują się oddać jakość, aby łatwiej atakować króla. Słabe było 23.W:c5 S:e4, ale zasługiwało na uwagę 23.Wd4 e5 24.fe5 S:e4 25.Hd3 W:e5 26.Gf3 f5 27.G:e4 W:e4 (Jeśli 27...fe4, to 28.Hg3 Kh7 29.H:e5!?) 28.W:d6 i białe są bliskie wyrównania 23...S:d5 24.ed5 We8? Czarne mają przewagę materialną, ale ich król pozbawiony jest obrońców i trzeba grać dokładnie. Wskazany był szybki kontratak na skrzydle hetmańskim: 24...b5, dążąc do szybkiego otwarcia linii „c” 25.f5! e5 26.G:h5 Efektowne poświęcenie, ale lepsze było 26.Hh6 ze zwycięskim atakiem (26...gf5 27.Wc3) 26...f6? Nie wolno 26...gh5? 27.f6, ale należało wybrać 26...Hd7 27.fg6 fg6 28.G:g6 Wf8 z ostrą pozycją 27.G:g6 Silne było też 27.b4! Wc7 28.fg6 27...We7 28.g4? Zwycięsko kończyło atak 28.Hh6 z dalszym Wc3. Po ruchu w partii gra forsownie przechodzi do końcówki 28...Hc8 29.g5 W:c4 30.W:c4 H:c4 31.gf6 Hg4+ 32.Kh1 Hd1+ 33.Kg2 H:d5+ 34.Kh3 Wc7 35.f7+ W:f7 36.G:f7+ K:f7 37.Hg5 Burza ucichła, szanse w końcówce hetmańskiej są wyrównane i przeciwnicy zgodzili się na remis.

 

Debiut centralny

  1. Brycki – W. Opolski

Wisła 2000

1.e4 e5 2.d4 ed4 3.H:d4 Sc6 4.He3 Sf6 5.Gd2 Gb4 6.Sc3 0-0 7.0-0-0 We8 8.Gc4 d6 Po 8...G:c3? 9.G:c3 S:e4 (9...W:e4? 10.G:f6) 10.Hf4 białe szybko odbierały pionka z aktywną grą 9.Sh3 Naturalniej wyglądało 9.Sf3 9...Se5 10.Gb3 Gg4 11.f3 S:f3 12.gf3 G:h3 13.Whg1 Czarne zdobyły pionka, ale otworzyły przeciwnikowi linię „g” do ataku 13...g6 Błędem było 13...Gc5? 14.Hg5! (Po 14.W:g7+ K:g7 15.Hh6+ Kh8 16.H:h3 We5 białe mają tylko niewielką przewagę) 14...G:g1 15.W:g1 g6 16.Hh4 z rozstrzygającymi groźbami, np. 16...Ge6 17.Gg5 Kg7 18.e5! de5 19.Se4 14.Hh6 Ge6 15.a3?! Kończyło partię 15.e5! de5 16.Gg5 He7 17.Se4 15...G:b3 16.cb3 G:c3?! i teraz 17.G:c3! We6 18.e5 Se8 19.f4 dawało silny atak. Białe wybrały 17.bc3 We6 18.Hh4 i wygrały po dłuższej grze. Partia charakterystyczna dla agresywnego stylu gry pana Jerzego.

Ryszard Bernard

Powrót do spisu treści


szkolenie

 

Gramy w warcaby

Nazywam się Natalia Sadowska i od niniejszego wydania mam przyjemność prowadzić rubrykę warcabową. Jestem obecnym mistrzem Polski 2018 (mężczyzn) i cieszę się w naszym kraju najwyższym międzynarodowym rankingiem. Na swoim koncie mam również dwanaście medali mistrzostw Polski kobiet, z czego sześć to złote krążki. Zdobyłam także wiele medali w rozgrywkach międzynarodowych. Przełom w mojej karierze to z pewnością rok 2010, kiedy zostałam trzecią warcabistką w Europie. W 2014 roku zdobyłam tytuł mistrzyni Europy kobiet w warcabach aktywnych, natomiast w 2015 wicemistrzyni świata, co dało mi prawo do udziału w meczu o mistrzostwo świata. Tak też w 2016 roku sięgnęłam po raz pierwszy w swojej karierze po ten zacny tytuł. W listopadzie 2018 roku czeka mnie drugi taki mecz, a więc kolejna szansa, aby poprawić swój dorobek zawodowy.

W czerwcu 2018 roku odbył się w Budapeszcie Puchar Świata w warcabach stupolowych. Wzięło w nim udział pięcioro zawodników Stowarzyszenia „Cross”. Przyjrzymy się bliżej ciekawym fragmentom z turnieju naszych zawodników oraz arcymistrzów międzynarodowych. Na początek partia obecnego mistrza Polski Stowarzyszenia „Cross” Leszka Stefanka.

 

Leszek Stefanek – Ewa Wieczorek

Puchar Świata, 7.06.2018 r., Budapeszt

1.32-28 19-23 2.28x19 14x23 3.37-32 10-14 4.34-30 14-19 5.30-25 17-21 6.25x14 19x10

Białe: 50, 49, 48, 47, 46, 45, 44, 43, 42, 41, 40, 39, 38, 36, 35, 33, 32, 31

Czarne: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 15, 16, 18, 21, 23

Bicie czarnych do tyłu w początkowej fazie partii można uznać za pasywne. Aktywniejsze oczywiście byłoby 9x20! To już strata kilku temp na samym starcie.
7.41-37 10-14 8.40-34 5-10 9.31-27 21-26 10.35-30 11-17 11.30-25 7-11 12.45-40 1-7 13.50-45 14-19 14.34-30 10-14 15.30-24 19x30 16.25x34

Białe: 49, 48, 47, 46, 45, 44, 43, 42, 40, 39, 38, 37, 36, 34, 33, 32, 27

Czarne: 2, 3, 4, 6, 7, 8, 9, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 23, 26

Białe słusznie osłabiają długie skrzydło czarnych i jednocześnie odejmują sobie temp. Należy pamiętać, że w pozycjach klasycznych mniejsza liczba temp świadczy o przewadze. Mówi się, że bezpieczna granica w klasyce to między -2 a -6 temp.

16…14-19 17.40-35 9-14 18.44-40 4-9 19.34-29

Warto było wyciągnąć słabego kamienia 35 i jeszcze raz osłabić skrzydło przeciwnika (19.35-30 17-21 20.30-24 19x30 21.34x25).
19...23x34 20.39x30 17-22 21.43-39 22x31 22.36x27 11-17 23.46-41 17-21 24.33-28 14-20 25.38-33 7-11 26.40-34 18-23 27.42-38 20-24 28.30-25 9-14

 

Białe: 49, 48, 47, 45, 41, 39, 38, 37, 35, 34, 33, 32, 28, 27, 25

Czarne: 2, 3, 6, 8, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 19, 21, 23, 24, 26

Długie skrzydło czarnych jest już zajęte przez siły białych. Pion na 25 świetnie spełnia swoje zadanie (patrz diagram 3) i kontroluje skrzydło. Należy pamiętać, że jedną z podstaw gry klasycznej jest zajmowanie skrzydeł.

29.47-42 12-18 30.41-36 8-12 31.49-43 23-29?!

Czarne zdecydowały się na ostre wyjście w klasyce, czym dały białym duże pole manewru, a siebie skazały na ciężką obronę. Przyjrzyjmy się solidniejszemu wariantowi, który był możliwy w partii: 31...2-8 32.34-29 23x34 33.39x30 18-23 34.45-40 12-18 35.40-34 11-17 36.34-29 23x34 37.30x39 18-23 38.37-31 26x37 39.42x31 21-26 40.27-21 26x37 41.21x12 8x17 42.32x41 23x32 43.38x27. Czasem prostsze rozwiązania bywają lepsze! Czarne mogły prowadzić spokojną, równą grę.
32.34x23 18x29 33.45-40 3-8??

Białe: 48, 42, 43, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 33, 32, 28, 27, 25

Czarne: 2, 6, 8, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 19, 21, 24, 26, 29

To już żegnanie się z pionkiem. Należało bronić się ruchem 33…12-18!

34.39-34 13-18 35.34x23 18x29 36.43-39?

Przeoczenie ze strony białych! Spójrzmy na taki wariant (jego owocem jest diagram poniżej): 36.37-31! 26x37 37.32x41 21x23 38.35-30 24x44 39.33x13 8x19 40.43-39 44x33 41.38x7.

Białe: 48, 42, 41, 36, 25, 7

Czarne: 2, 6, 11, 14, 15, 16, 19

Białe mogły wygrać, przeprowadzając w 36. ruchu piękną, mało spotykaną kombinację.
36...8-13 37.27-22 11-17 38.22x11 16x7 39.36-31 7-11??

Czarne popełniają duży błąd, ale białe niestety znowu nie wykorzystały szansy.

40.31-27??

Jaka szkoda! Poniższy wariant i diagram pokazują, jaką kombinację można było przeprowadzić: 40.35-30 24x44 41.33x24 44x22 42.24-20 15x24 43.32-28 22x33 44.38x27.

Białe: 48, 42, 40, 39, 38, 37, 35, 33, 32, 31, 28, 25

Czarne: 2, 6, 11, 12, 13, 14, 15, 19, 21, 24, 26, 29

40…31-27 11-16 41.40-34 29x40 42.35x44 12-18 43.37-31 26x37 44.42x31 2-7 45.28-22!

Piękny forcing białych i jednoczesne zastawienie pułapki, na którą czarne zresztą się złapały!

45…21-26??

Oczywiście czarne mogły jeszcze próbować się bronić, np. ruchem 7-11, ale były już w bardzo trudnym położeniu.

46.32-28!! 26x37 47.28-23 19x17 48.38-32 37x28 49.33x2 13-19 50.2-7

Ostatecznie czarne musiały uznać wyższość przeciwnika i poddać się, a białe, po przeoczeniu dwóch kombinacji, mogły odetchnąć z ulgą i powiedzieć „do trzech razy sztuka!”.

2-0

 

Wiktoria Motriczko (Ukraina) – Aleksander

Getmański (Rosja)

Puchar Świata, 4.06.2018 r., Budapeszt

1.32-28 20-25 2.31-27 19-23 3.28x19 14x23 4.34-30 25x34 5.40x29 23x34 6.39x30 18-23 7.44-39 12-18 8.50-44 7-12 9.30-25 15-20 10.25x14 9x20 11.37-32 10-1412.35-30 13-19 13.30-25 8-13 14.33-28 2-8 15.39-33 5-10 16.44-39 10-15 17.41-37 4-9 18.49-44 20-24 19.44-40 14-20 20.25x14 9x20 21.37-31 3-9 22.46-41 20-25 23.41-37 1-7 24.39-34 24-29 25.33x24 19x39 26.43x34 17-21 27.28x19 13x24 28.40-35 18-23 29.31-26 9-14 30.26x17 11x31 31.37x26 23-29 32.34x23 14-20 33.48-43 24-30 34.35x24 20x18 35.38-33 15-20 36.42-38 20-24 37.47-42

W zaprezentowanym niżej fragmencie należy zwrócić uwagę na dokładność oraz precyzję arcymistrzów w wykańczaniu swoich przeciwników.

Białe: 45, 43, 42, 38, 36, 33, 32, 26

Czarne: 6, 7, 8, 12, 16, 18, 24, 25

Na pierwszy rzut oka pozycja wydaje się dość równa. Tak też oczywiście jest, ale... trzeba jeszcze umieć ją zremisować. Czarne mają lekką przewagę w rozwinięciu (+3 tempa). 37…18-23! (Z planem ataku krótkiego skrzydła białych).

38.43-39

Lepszym wariantem dla białych było: 38.36-31 25-30 39.31-27 23-29 40.45-40.
38...25-30 39.42-37 7-11 40.45-40 8-13
40...23-29? Nie chcemy dawać wymiany dwa za dwa ruchem 39-34. Czarne spokojnie więc czekają na swój moment ataku.
41.40-35 12-17!

Silny ruch. Proszę zwrócić uwagę, że czarne próbują się przedrzeć na krótkim skrzydle przeciwnika, a tym ruchem ograniczają wszelkie manewry białych na długim skrzydle.

42.37-31 23-29! 43.31-27 29-34!

Białe: 39, 38, 36, 35, 33, 32, 27, 26

Czarne: 6, 11, 13, 16, 17, 24, 30, 29

Świetny i kluczowy ruch! Białe stoją mało elastycznie i brakuje im dobrego tempa, w związku z czym muszą podwiesić sobie piona 36.

44.36-31 34x43 45.38x49 30-34 46.32-28 13-18 47.49-43 24-29! 48.33x24 17-21 49.26x17 11x33

Zwyczajne dwa za dwa i czarne stoją już tylko trzy pola od damki!

50.35-30 34x25 51.24-19 25-30 52.19-14 30-34 53.14-9 33-39

Wydaje się, że białe są bliskie remisu, jest przecież cztery na pięć... Tyle że czarne idą do dwóch damek, a to już ogromna przewaga (nawet przy równej liczbie kamieni).

54.9-3 39x48 55.3-25 48x26 56.25x43

Przeciwniczka arcymistrza zdecydowała się na wariant cztery na dwa, jednakże tutaj też nie była w stanie niczym go zaskoczyć.

56…18-23 57.27-22 26-12 58.43-25 23-29 59.25-39 12-23 60.22-17 23-18 61.39-48 29-33

To przykład partii, w której po pierwsze trzeba zawsze uważnie grać do końca i nie pozwalać sobie na chwilę słabości, a po drugie non stop szukać dla siebie szans i planów gry. Arcymistrz Getmański świetnie pokazał, jak można zrobić coś z niczego. Kilka temp więcej, silniejsze rozstawienie pionów oraz trafiony plan mogą poprowadzić do zwycięstwa.
0-2

Natalia Sadowska

Powrót do spisu treści


Twórzmy razem magazyn „Cross”

O czym chciałbyś czytać na łamach miesięcznika Stowarzyszenia „Cross”? Relacje z imprez sportowych, wywiady z utytułowanymi czempionami, artykuły szkoleniowe, reportaże z obozów rekreacyjnych – do których z nich najczęściej zaglądasz? Czego brakuje Ci w „Crossie”?

Zapraszamy do udziału w konsultacjach dotyczących czasopisma wydawanego przez Stowarzyszenie „Cross”. Twój udział w sondażu pomoże nam zaprojektować i wydawać magazyn o ciekawym profilu, odpowiadający Czytelnikom.

Jeśli stawiasz na zdrowy styl życia i interesuje Cię, jak utrzymywać dobrą formę, chciałbyś poznać nowe dyscypliny sportowe (nordic walking, tenis, triathlon, brydż itp.), napisz do nas na redakcja@cross.org.pl i podziel się swoją opinią.

Jakie artykuły w magazynie „Cross” czytasz najchętniej?

  • relacje z wydarzeń sportowych „Cross”
  • artykuły szkoleniowe
  • reportaże turystyczne
  • wywiady z ludźmi sportu
  • pocztówki z klubów „Cross”
  • recenzje książek o tematyce sportowej
  • teksty o zdrowiu

Czekamy na listy! Jeżeli masz własne pomysły – napisz o nich i stwórz razem z nami idealne dla Ciebie czasopismo!