Nr 4 (181) Kwiecień 2020 - Stowarzyszenie CROSS
Baner

Nr 4 (181) Kwiecień 2020

Miesięcznik informacyjno-szkoleniowy Stowarzyszenia Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących "Cross"

Adres redakcji:

00-216 Warszawa
ul. Konwiktorska 9,
tel.: 22 412 18 80
e-mail: redakcja@cross.org.pl

Redaguje zespół w składzie:

  • Marta Michnowska - Redaktor naczelna
  • Anna Baranowska - Zastępca redaktor naczelnej
  • Barbara Zarzecka - Korekta

Opracowanie graficzne:

Studio Graficzne Novelart

Skład, druk, oprawa i kolportaż:

EPEdruk Spółka z o.o.
ul. Konwiktorska 9, 00-216 Warszawa

Nakład:

1000 egzemplarzy

Miesięcznik dofinansowują Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki

ISSN 1427-728X

ROK XVVIII

Nr 4 (181)

Kwiecień 2020 r.

Okładka miesięcznikia nr. 4. 2020
Na okładce: Uczestnicy mistrzostw Polski w narciarstwie biegowym, Kościelisko 2020; Grupa zaawansowana z trenerką Marcelą Marcisz; Narciarze biegowi przygotowują się do zawodów; Medale, dyplomy i nagrody dla uczestników obozu; Wolontariusz Władysław Gładysiak w czasie ćwiczeń z Jakubem Paluchem z Krakowa; Rozgrywki unihokeja uczestników obozu zimowego
Grafika nagłówkowa

Przekaż 1%

podatku i pomóż niewidomym sportowcom

Możesz wesprzeć działania naszego Stowarzyszenia, przekazując 1% swojego podatku!

Numer KRS 0000247136

Stowarzyszenie Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących „Cross”

Stowarzyszenie Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących „Cross” powstało w 1991 roku, a od 2005 roku posiada status organizacji pożytku publicznego.

Głównym celem statutowym Stowarzyszenia jest propagowanie i rozwijanie kultury fizycznej oraz sportu wśród osób niewidomych i słabowidzących.

Stowarzyszenie ma zasięg ogólnopolski i zrzesza obecnie ponad 4 tysiące członków w 41 jednostkach terenowych zlokalizowanych na terenie całej Polski.

Dzięki Twojemu 1% możemy kontynuować działania na rzecz osób niewidomych i słabowidzących w Polsce.

Dziękujemy!

Materiał promocyjny został sfinansowany/współfinansowany ze środków finansowych pochodzących z 1% podatku dochodowego od osób fizycznych.

Życzenia

„(…) Tak, wszyscy cierpieli razem, ciałem i duszą, zaznali wygnania bez ratunku. Pomiędzy dzwonkami ambulansów, pomiędzy upartym dreptaniem strachu i straszliwym buntem ich serc nie ustawał głos wzywający na alarm, mówiąc tym przerażonym istotom, że należy odnaleźć prawdziwą ojczyznę. Była w pachnących krzakach na wzgórzach, w morzu, w wolnych krajach, w ciężarze miłości. (…)
O świcie bramy miasta otworzyły się wreszcie. Jednocześnie pociągi zaczęły dymić na dworcu, a statki z dalekich mórz kierowały się w stronę portu, podkreślając, że dla wszystkich, którzy cierpieli rozłąkę, ten dzień jest dniem wielkiego połączenia. Ale któż myślał o tych samotnościach? Tańczono na wszystkich placach. Dzwony miasta przez całe popołudnie biły nieustannie. Ich rozedrgane dźwięki wypełniały błękitne i złociste niebo. W kościołach odprawiano modły dziękczynne. Wszyscy krzyczeli lub śmiali się. Zapasy życia, które robili przez te miesiące, żyjąc życiem utajonym, zużywali dziś w ten dzień, jakby był on dniem zmartwychwstania”.
Albert Camus, „Dżuma” (fragmenty)

Wszystkim naszym Czytelnikom i ich bliskim życzymy wiosennej aury w kolorze nadziei – szczególnie w tym trudnym czasie. Dużo spokoju, cierpliwości i czułości osobom dotkniętym rozłąką, samotnością, lękiem, bólem – wkrótce znów ogrzeje nas ciepło ludzkie, od którego wszystko zakwita. Pamiętajmy, że nie jesteśmy sami – wspierajmy się wzajemnie, tak jak potrafimy – przyjaznym gestem, dobrym słowem, uśmiechem – nawet na odległość. Ze względu na Państwa zdrowie i bezpieczeństwo wszystkie najbliższe imprezy Stowarzyszenia „Cross” są odwołane. Wykorzystajmy ten czas – gromadźmy energię do podejmowania życiowych i sportowych wyzwań. Niech święta Wielkiejnocy napełnią Państwa spokojem i wiarą, niech dadzą siłę, by z ufnością patrzeć w przyszłość.

Redakcja

Znają tę moc

Czwartego marca w bydgoskim ratuszu miało miejsce niecodzienne wydarzenie. Gościła w nim bowiem, w odpowiedzi na specjalne zaproszenie prezydenta miasta, Rafała Bruskiego, reprezentacja zawodniczek „Łuczniczki” Bydgoszcz wraz z włodarzami klubu. Uhonorowano wybitne zawodniczki z niepełnosprawnościami, które w minionym oraz bieżącym roku były zdobywczyniami laurów na światowych arenach sportowych. Wyrazy uznania i podziękowania złożono także na ręce osób, których praca przyczyniła się do tych wspaniałych wyników.

Pierwszą uhonorowaną zawodniczką była Agnieszka Bardzik. Podopieczna trenera polskiej kadry showdowna, bydgoszczanina Łukasza Skąpskiego, odnosi liczne sukcesy. Reprezentowała nasz kraj na mistrzostwach świata w showdownie, które odbyły się w terminie 30.09-6.10.2019 r. we Włoszech. Wraz z pozostałymi członkami polskiego teamu wywalczyła tam pierwsze miejsce w kategorii drużynowej.

Kolejnymi zawodniczkami, które zostały wyróżnione przez prezydenta, były wielokrotne mistrzynie Polski w kolarstwie tandemowym na szosie i torze – Angelika Biedrzycka z pilotką Edytą Jasińską. Dziewczyny wzięły udział w mistrzostwach świata w kolarstwie torowym w Kanadzie, które odbyły się w terminie 31.01-3.02.2020 r. Wraz z męskim tandemem Adam Brzozowski – Kamil Kuczyński wywalczyły srebrny medal w kategorii sprint drużynowy. Należy dodać, że w kolejnych trzech konkurencjach: 3 km – na dochodzenie, 1 km – czasówka i 200 m – sprint, zdobyły 6. miejsce, stając się tym samym faworytkami w wyścigu do reprezentowania Polski na zbliżających się igrzyskach paraolimpijskich w Tokio.

Prezydent wyróżnił ponadto dwukrotną zdobywczynię tytułu mistrzyni Polski w kolarstwie tandemowym Karolinę Rzepę. Zawodniczka osiąga sukcesy na arenie krajowej, ale bierze także udział w zmaganiach międzynarodowych. Ostatnio startowała w mistrzostwach świata w Holandii (11-15.09.2020 r.), gdzie wraz z pilotką Edytą Jasińską zajęła 7. miejsce w jeździe indywidualnej na czas oraz 11. w wyścigu ze startu wspólnego.

Na spotkanie zostali zaproszeni także wiceprezes zarządu klubu „Łuczniczka” Bydgoszcz, a jednocześnie wiceprezes zarządu Stowarzyszenia „Cross” Krzysztof Badowski oraz prezes zarządu „Łuczniczki” Bydgoszcz i trener polskiej kadry showdowna Łukasz Skąpski.

Grupa osób z medalami i dyplomami
Zawodniczki i zarząd klubu „Łuczniczka” Bydgoszcz, uhonorowani wyróżnieniami oraz medalami przez wiceprezydent Bydgoszczy Iwonę Waszkiewicz

Na wstępie wiceprezydent Bydgoszczy Iwona Waszkiewicz, pełniąca honory gospodarza spotkania, zacytowała słowa Nelsona Mandeli: „Sport ma moc zmieniania świata. Ma moc inspirowania. Ma moc łączenia ludzi”, a następnie pogratulowała reprezentantkom bydgoskiego klubu wybitnych osiągnięć sportowych. – Doskonale znają Panie tę moc, która motywuje do działania, do pokonywania wszelkich barier i ograniczeń, do osiągania wielkich sukcesów, do spełniania marzeń – powiedziała wiceprezydent.

Zwracając się do trenera Łukasza Skąpskiego, podkreśliła, że „każde zwycięstwo odzwierciedla ciężką pracę zarówno zawodnika, jak i trenera. Połączenie ich ogromnych możliwości i umiejętności stało się powodem do zasłużonej dumy i radości, ale powinno stać się również motywacją do dalszej pracy”. Podkreśliła także, że wszystkie te wspaniałe osiągnięcia odzwierciedlają również profesjonalne zarządzanie oraz umiejętne budowanie wiary w sukces całego zarządu Pomorsko-Kujawskiego Klubu Kultury Fizycznej Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących „Łuczniczka”, a w szczególności wiceprezesa Krzysztofa Badowskiego, który jest bez wątpienia jego siłą napędową.

Na zakończenie spotkania Iwona Waszkiewicz złożyła zapewnienie, że „Łuczniczka” Bydgoszcz cieszy się wielkim uznaniem i tym samym może liczyć na wsparcie ratusza we wszelkich sprawach. W imieniu prezydenta Bydgoszczy Rafała Bruskiego życzyła natomiast wszystkim obecnym niegasnącego zapału, niezmiennej odwagi i wytrwałości w sięganiu po najwyższe trofea oraz dalszego tak efektywnego sławienia dobrego imienia kraju, miasta i klubu, a także nieustającego dążenia do zmieniania świata na lepsze.

ARS

Do góry

Wyjątkowe mistrzostwa

Willa u Gąsieniców w Kościelisku i sąsiednie pensjonaty 21 lutego 2020 r. przyjęły gościnnie uczestników mistrzostw Polski osób niewidomych i słabowidzących w biegach narciarskich. Po raz pierwszy w historii tej imprezy, współfinansowanej ze środków Ministerstwa Sportu, reprezentanci klubów Stowarzyszenia „Cross” przyjechali aż tak licznie.

Narciarze, którzy przybyli do Kościeliska z całej Polski, w większości byli na zawodach kolejny już raz. Kilka klubów zdecydowanie przoduje i ich zawodnicy należeli do grona faworytów tych mistrzostw. Ale cieszy bardzo fakt, że pojawili się nieznani dotychczas biegacze, wywodzący się z klubów, które jeszcze nie realizowały szkoleń w narciarstwie biegowym. W piątkowy wieczór na odprawie technicznej przedstawiciele wszystkich reprezentacji omówili szczegóły imprezy. Koordynator mistrzostw Józef Plichta zaprezentował program zawodów i stan przygotowań. Wiele uwagi poświęcono temu, by zapewnić przewodników dla wszystkich zawodników potrzebujących wsparcia. Przedstawiciel zespołu sędziowskiego ustalił kolejność startów i doprecyzował szczegóły organizacyjne. Wszystko miało być zrealizowane perfekcyjnie i na najwyższym poziomie. Wśród zebranych dało się wyczuć narastające napięcie związane z mającymi nastąpić już nazajutrz startami.

Sobotni ranek powitał wszystkich słoneczną pogodą. Warunki atmosferyczne były idealne do przeprowadzenia zawodów. Uczestnicy mistrzostw po godzinie dziesiątej dotarli na stadion biathlonowy w Kościelisku -Kirach, przy którym wyznaczono trasę. Tego dnia został rozegrany bieg krótki stylem klasycznym na dystansie 2,5 km, co oznaczało dwukrotne pokonanie trasy. Zawodnicy czynili niezbędne przygotowania, trenerzy prowadzili rozgrzewkę i udzielali ostatnich wskazówek przed startem. Była też chwila na sprawdzenie sprzętu i nasmarowanie nart. Na twarzach startujących malowały się emocje, także lekki niepokój.

Mistrzostwa uroczyście otwarto, zrobiono pamiątkowe zdjęcie i od razu na starcie stanęło pięć młodziczek i trzynastu młodzików. Część zawodników pobiegła z przewodnikami, którzy pomagali im jako wolontariusze. W grupie młodziczek tytuł mistrzyni Polski zdobyła Ewa Podlińska z UKS Laski, drugie miejsce zajęła Emilia Zelek z klubu „Podkarpacie” Przemyśl, a trzecie Patrycja Doman z „Łuczniczki” Bydgoszcz. W grupie młodzików tytuł mistrza Polski wywalczył Paweł Dudek z klubu „Podkarpacie” Przemyśl, a za nim miejsca na podium zajęli w kolejności Nikodem Urban z „Łuczniczki” Bydgoszcz i Jakub Kocoń z „Sudetów” Kłodzko. Po zakończeniu biegu wszyscy jego uczestnicy zostali zaproszeni na gorącą herbatę i pyszne ciasta. Słodki poczęstunek przygotowały – z potrzeby serca – panie z Koła Gospodyń Wiejskich w Kościelisku.

— Było super, poza tym tylko, że na trasie było ślisko. Pod względem trudności trasa była spoko – ocenia Ewa Podlińska z UKS Laski, reprezentantka kadry narodowej.

Po młodzikach do wyścigu stanęli juniorzy i juniorki. Wśród startujących zawodników panowały duże emocje. W grupie najmłodszych jest kilku faworytów. Na tych mistrzostwach rywalizowało pięć dziewcząt i dziewięciu chłopców. Mistrzynią Polski została Aneta Górska z UKS Laski, drugie miejsce zajęła Karolina Koś z przemyskiego „Podkarpacia”, a trzecia była Jolanta Jabłońska z UKS Laski. Wśród chłopców mistrzem Polski został Paweł Nowicki z UKS Laski, a drugą i trzecią lokatę wywalczyli zawodnicy klubu „Podkarpacie” Przemyśl – Łukasz Zgłobicki i Błażej Bieńko. Porównując czasy juniorek, trudno nie zauważyć pięciominutowej przewagi Anety nad rywalkami. W grupie juniorów różnice czasowe pomiędzy pierwszymi trzema zawodnikami były niespełna minutowe.

Osoby z dyplomami i medalami
Dekoracja zwyciężczyń w biegu krótkim juniorek

Ostatnią konkurencją tego dnia były biegi seniorów, którzy stanowili grupę porównywalną liczebnie z młodzikami – wystartowało pięć kobiet i trzynastu mężczyzn. Wśród seniorek tytuł mistrzyni Polski wywalczyła Georgina Myler z „Łuczniczki” Bydgoszcz, drugie miejsce zajęła Wiesława Wołoszyn, a trzecie Barbara Sołek (obie zawodniczki z klubu „Podkarpacie” Przemyśl). W kategorii seniorów z kolei pierwsze dwa miejsca zajęli reprezentanci „Podkarpacia” – tytuł mistrza Polski zdobył Piotr Garbowski, a wicemistrza Paweł Gil. Trzecie miejsce zajął Łukasz Kubica z Bielska-Białej.

— Podsumowując pierwszy dzień zawodów, należy podkreślić wysoki poziom startujących zawodników – ocenia Józef Plichta. – Uczestnicy mistrzostw w większości byli dobrze przygotowani technicznie i kondycyjnie. To nie była zabawa, tylko ciężka walka. Toczono bój o pierwsze, drugie i trzecie miejsce, ale równie mocno wszyscy walczyli o jak najwyższe lokaty, żeby pokazać się od najlepszej strony.

Drugiego dnia mistrzostw nastąpiło, niestety, załamanie pogody. Ciemne chmury spowiły niebo i można było spodziewać się, że lada chwila zacznie padać deszcz. Zawodnicy na starcie stawili się w komplecie i prezentowali się niezwykle profesjonalnie w dobrze dopasowanych kolorowych kombinezonach z przewagą barw biało- -czerwonych. Czuło się, że to ważne dla wszystkich zawody. W drugim dniu zostały rozegrane biegi długie stylem dowolnym we wszystkich sześciu kategoriach startowych. W kategorii młodziczek trzy medalowe miejsca zajęły te same zawodniczki co pierwszego dnia mistrzostw. Mistrzynią Polski została Ewa Podlińska z UKS Laski, druga była Emilia Zelek z klubu „Podkarpacie” Przemyśl, trzecia – Patrycja Doman z klubu „Łuczniczka” Bydgoszcz. W kategorii młodzików mistrzostwo Polski wywalczył Paweł Dudek z klubu „Podkarpacie” Przemyśl, drugie miejsce zajął Nikodem Urban z „Łuczniczki” Bydgoszcz, a trzecie klubowy kolega Nikodema – Marcin Gruszczyński. W kategorii juniorek wyniki trzech pierwszych miejsc były identyczne jak dzień wcześniej. Mistrzynią Polski została Aneta Górska z UKS Laski, drugie miejsce zajęła Karolina Koś z klubu „Podkarpacie”, trzecie – Jolanta Jabłońska z UKS Laski. W kategorii juniorów po tytuł mistrza Polski sięgnął Paweł Nowicki z UKS Laski, jako drugi uplasował się Łukasz Zgłobicki z klubu „Podkarpacie” Przemyśl, a jako trzeci Błażej Bieńko, też z „Podkarpacia”. Faworytki wśród seniorek również nie zawiodły i w biegach długich powtórzyły kolejność z podium poprzedniego dnia. Mistrzynią Polski i złotą medalistką została Georgina Myler z klubu „Łuczniczka” Bydgoszcz, srebrny medal wywalczyła Wiesława Wołoszyn z klubu „Podkarpacie” Przemyśl, a jej klubowa koleżanka Barbara Sołek zdobyła brąz. W kategorii seniorów całe podium należało do zawodników „Podkarpacia”. Mistrzem Polski został Piotr Garbowski, wicemistrzem – Paweł Gil, a drugim wicemistrzem – Jerzy Skwirut. Na twarzach zawodników widać było ogromne zmęczenie i jednocześnie radość z pokonania trasy oraz zdobytych lokat.

Kobiety z dyplomami i medalami
Medalistki w biegu długim młodziczek wraz z przewodnikami

Mistrzostwa Polski podsumowano na gali medalowej. Kolejno na podium wchodzili ich bohaterowie. Gromkie brawa, okrzyki i ciche pstryknięcia migawek aparatów fotograficznych towarzyszyły mistrzom podczas dekoracji medalami i wręczania pucharów. Na podium nie zabrakło miejsca dla przewodników, którzy z dużym zaangażowaniem prowadzili narciarzy na trasie. Były to niezapomniane chwile dla wszystkich, chwile pełne wzruszeń, radości i dumy.

Mistrzostwa w Kościelisku trzeba uznać za znaczący sukces organizatorów i Stowarzyszenia „Cross”. Można je śmiało określić mianem: wyjątkowe. Wyjątkowość imprezy polegała na: dużej liczbie startujących zawodników, liczbie zaangażowanych klubów, na wysokim poziomie wyszkolenia startujących sportowców, profesjonalizmie przeprowadzenia mistrzostw i co najważniejsze – bardzo dobrej, sportowej atmosferze.

— Zawodnicy wykazali się ogromną kulturą. Przegrani gratulowali tym, którzy byli lepsi. Nie było obrażania się i niepotrzebnych komentarzy – podkreśla Józef Plichta. — Liczna grupa młodzieży obecna na mistrzostwach to efekt realizowanych od kilku lat obozów i zjazdów sportowych

— Moim zdaniem mistrzostwa zostały zorganizowane na poziomie w pełni odpowiadającym mistrzostwom Polski. Trasy były dobrze przygotowane. Wszystko, jak to się mówi, dopięte na ostatni guzik. Udało się wystartować w bardzo dobrych warunkach, tym bardziej że śniegu nie było tej zimy zbyt dużo – dzieli się swoimi spostrzeżeniami Paweł Nowicki z UKS Laski, reprezentant kadry narodowej.

Wszystkim osobom zaangażowanym w organizację i przeprowadzenie mistrzostw Polski w biegach narciarskich należą się wielkie podziękowania. Przedstawiciel zarządu Biathlonowego Klubu Sportowego WP Kościelisko Józef Staszel bardzo pomógł w przygotowaniu trasy i zapewnieniu obsługi sędziowskiej. Trenerka Anna Pitoń pozyskała wolontariuszy przewodników, była komentatorem zawodów oraz ogłaszała na bieżąco wszystkie wyniki. Grażyna Wydrych i Stanisław Spólnik pomogli przy dokumentacji i kwestiach organizacyjnych. Liczna grupa młodych wolontariuszy, mieszkańców Kościeliska i okolic, wsparła mistrzostwa, pełniąc funkcję przewodników. Tadeusz Koc, opiekun zawodników z Lasek, gdy zobaczył, że Kamil z Krakowa nie ma przewodnika i nie będzie mógł wystartować, spontanicznie pomógł i pobiegł jako przewodnik. Profesjonalizmu w działaniu, pomocy, współdziałania, współpracy i zaangażowania doświadczył każdy uczestnik wyjątkowych mistrzostw w Kościelisku.

Piotr Stefański

Mistrzostwa Polski niewidomych i słabowidzących w narciarstwie biegowym 22-23.02.2020 r., Kościelisko

Wyniki młodziczek
Młodziczki
Bieg długi
1. Ewa Podlińska — UKS Laski 00:14:07,1
2. Emilia Zelek — „Podkarpacie” Przemyśl 00:18:32,5
3. Patrycja Doman — „Łuczniczka” Bydgoszcz 00:20:33,3
Bieg krótki
1. Ewa Podlińska — UKS Laski 00:15:02,2
2. Emilia Zelek — „Podkarpacie” Przemyśl 00:18:39,1
3. Patrycja Doman — „Łuczniczka” Bydgoszcz 00:19:51,5
Wyniki młodzików
Młodzicy
Bieg długi
1. Paweł Dudek — „Podkarpacie” Przemyśl 00:11:53,0
2. Nikodem Urban — „Łuczniczka” Bydgoszcz 00:22:37,5
3. Marcin Gruszczyński — „Łuczniczka” Bydgoszcz 00:25:15,4
Bieg krótki
1. Paweł Dudek — „Podkarpacie” Przemyśl 00:12:48,7
2. Nikodem Urban — „Łuczniczka” Bydgoszcz 00:21:30,2
3. Jakub Kocoń — „Sudety” Kłodzko 00:21:37,0
Wyniki juniorek
Juniorki
Bieg długi
1. Aneta Górska — UKS Laski 00:21:53,1
2. Karolina Koś — „Podkarpacie” Przemyśl 00:30:41,3
3. Jolanta Jabłońska — UKS Laski 00:35:10,2
Bieg krótki
1. Aneta Górska — UKS Laski 00:15:40,5
2. Karolina Koś — „Podkarpacie” Przemyśl 00:20:44,3
3. Jolanta Jabłońska — UKS Laski 00:20:56,2
Wyniki juniorów
Juniorzy
Bieg długi
1. Paweł Nowicki — UKS Laski 00:27:14,0
2. Łukasz Zgłobicki — „Podkarpacie” Przemyśl 00:30:27,2
3. Błażej Bieńko — „Podkarpacie” Przemyśl 00:31:05,6
Bieg krótki
1. Paweł Nowicki — UKS Laski 00:15:40,0
2. Łukasz Zgłobicki — „Podkarpacie” Przemyśl 00:17:40,1
3. Błażej Bieńko — „Podkarpacie” Przemyśl 00:18:05,5
Wyniki seniorek
Seniorki
Bieg długi
1. Georgina Myler — „Łuczniczka” Bydgoszcz 00:43:20,3
2. Wiesława Wołoszyn — „Podkarpacie” Przemyśl 00:45:50,0
3. Barbara Sołek — „Podkarpacie” Przemyśl 00:51:18,1
Bieg krótki
1. Georgina Myler — „Łuczniczka” Bydgoszcz 00:25:10,0
2. Wiesława Wołoszyn — „Podkarpacie” Przemyśl 00:28:50,0
3. Barbara Sołek — „Podkarpacie” Przemyśl 00:34:55,0
Wyniki juniorów
Juniorzy
Bieg długi
1. Paweł Nowicki — UKS Laski 00:27:14,0
2. Łukasz Zgłobicki — „Podkarpacie” Przemyśl 00:30:27,2
3. Błażej Bieńko — „Podkarpacie” Przemyśl 00:31:05,6
Bieg krótki
1. Paweł Nowicki — UKS Laski 00:15:40,0
2. Łukasz Zgłobicki — „Podkarpacie” Przemyśl 00:17:40,1
3. Błażej Bieńko — „Podkarpacie” Przemyśl 00:18:05,5
Wyniki seniorów
Seniorzy
Bieg długi
1. Piotr Garbowski — „Podkarpacie” Przemyśl 00:23:14,0
2. Paweł Gil — „Podkarpacie” Przemyśl 00:27:06,0
3. Jerzy Skwirut — „Podkarpacie” Przemyśl 00:38:02,0
Bieg krótki
1. Piotr Garbowski — „Podkarpacie” Przemyśl 00:13:20,0
2. Paweł Gil — „Podkarpacie” Przemyśl 00:16:45,0
3. Łukasz Kubica — Bielsko-Biała 00:17:50,0
Do góry

Bliżej sportu, bliżej zimy, bliżej siebie

Imprezami zamykającymi realizowany od początku zeszłego roku projekt „Bliżej sportu 2019”, współfinansowany ze środków PFRON i MS, były zorganizowane w czasie ferii zimowych w styczniu i lutym 2020 r. dwa zimowiska w Ptaszkowej koło Nowego Sącza. W pierwszym turnusie uczestniczyła młodzież z Bydgoszczy i Krakowa, a w drugim z Lasek i Wrocławia.

Młodzi beneficjenci projektu byli zakwaterowani w hotelu przy Centrum Sportów Zimowych w Ptaszkowej, w malowniczym miejscu na zboczu góry Jaworze. Baza noclegowa stanowiła doskonałe uzupełnienie znajdujących się obok CSZ profesjonalnych biegowych tras narciarskich o długości 2,5 km, dobrze przygotowanych technicznie i oświetlonych do późnego wieczora. Trasy były na bieżąco naśnieżane i ratrakowane przez obsługę Centrum. Ponieważ są homologowane przez FIS (Międzynarodową Federację Narciarską), można w tym niezwykłym miejscu organizować zawody sportowe o charakterze krajowym i międzynarodowym. Należy zaznaczyć, że trasy nie należą do najłatwiejszych i wymagają dużych umiejętności od korzystających z nich osób. Przed budynkiem hotelu znajduje się płaska przestrzeń wykorzystywana do bezpiecznej nauki i treningów początkujących narciarzy, a dla zaawansowanych zawodników stanowiąca idealne miejsce do rozgrzewki. Zaoferowana uczestnikom zimowisk baza noclegowa obejmowała komfortowe i przytulne dwuosobowe pokoje oraz zaplecze rekreacyjne w postaci przestronnej świetlicy w sali konferencyjnej, siłowni, sauny i restauracji. Sympatyczna i życzliwa obsługa obiektu w Ptaszkowej dopełniała pozytywnego wizerunku wybranego na zimowisko miejsca.

Zrealizowane programy obydwu turnusów obejmowały intensywne treningi sportowe i uzupełniające je zajęcia rekreacyjno- integracyjne. Każdy dzień od samego rana był wypełniony lekcjami jazdy na nartach, które prowadzili instruktorzy sportu. W pierwszym turnusie z grupą narciarzy pracowały dwie instruktorki – Krystyna Łękawska i Marcela Marcisz. Drugi turnus miał męską kadrę instruktorską, czyli Marka Tokarczuka i Jana Kobrynia. Poranny blok sportowy obejmował rozgrzewkę, rozgrywki unihokeja i trening właściwy. Uczestnicy zostali przypisani bądź do grupy początkującej, bądź do zaawansowanej. Dla początkujących narciarzy biegowych z Krakowa i Wrocławia treningi były dużym wyzwaniem i próbą sił. Dziewczęta i chłopcy uczyli się bezpiecznie upadać, zachowywać prawidłową koordynację ruchową, sprawnie poruszać się na nartach i utrzymywać właściwą postawę w czasie biegu na trasie.

Grupa osób na nartach biegowych
Trenerka Krystyna Łękawska w czasie zajęć z grupą początkujących narciarzy biegowych

— Jazda na nartach daje mi radość, jest odskocznią od wszystkiego, co się naokoło dzieje. Mogę robić to, co sprawia mi przyjemność i czego chętnie się uczę – mówi Kamil Szymański z Krakowa. – Na początku, gdy pierwszy raz stanąłem na nartach, czułem lekki strach. Później, jak się do tej dyscypliny sportowej przekonałem, stwierdziłem, że nie jest to takie trudne i niebezpieczne, chociaż kontuzja może się zdarzyć. W czasie treningów bardzo pomagał mi pan Władek Gładysiak, nasz wolontariusz. Był moim przewodnikiem, nawigatorem i nauczycielem. Podobało mi się jego zaangażowanie. Gdy ktoś potrzebował pomocy, nie przeszedł obojętnie, tylko starał się ze wszystkich sił pomóc i każdego wesprzeć.

Codziennie po obiedzie i krótkim odpoczynku realizowany był kolejny blok zajęć – na trasach biegowych. Narciarze z grupy zaawansowanej doskonalili swoje umiejętności i technikę jazdy. Odważnie i profesjonalnie poruszali się na torach. Grupę zaawansowaną na pierwszym obozie tworzyła młodzież z Bydgoszczy, a na drugim — z Lasek. Zawodnicy każdą chwilę na nartach wykorzystywali na podnoszenie swojej sprawności, zachowywali również odpowiednią dla sportowców dietę, a treningi w terenie uzupełniali wieczornymi zajęciami w siłowni. Każdy kolejny dzień obozu poprawiał kondycję jego uczestników. Nie można było zmarnować żadnego ze względu na sprzyjającą pogodę. Prawie w całym kraju nie było prawdziwej zimy. W Ptaszkowej śnieg był, a trasy były dodatkowo naśnieżane, aby warunki do trenowania sportów zimowych były jak najlepsze.

Wieczorami odbywały się spotkania integracyjne, prezentacje grup, turnieje strzeleckie i szachowe, miniturnieje sportowe. W pamięci wszystkich na pewno pozostanie Turniej Tenisa Stołowego Dźwiękowego Ptaszkowa 2020, rozegrany pomiędzy młodzieżą z Ptaszkowej a uczestnikami pierwszego turnusu. Puchar i medale ufundował ksiądz Józef Kmak, proboszcz parafii w Ptaszkowej, który był pomysłodawcą i inicjatorem tego spotkania. Emocje sięgnęły zenitu w rozgrywce finałowej. Poziom rywali był wyrównany i szala zwycięstwa chyliła się raz na jedną, raz na drugą stronę. Prowadził reprezentant Ptaszkowej, a chwilę później na prowadzenie wychodził przedstawiciel obozowiczów. Finalnie zwycięstwo i puchar dla obozu wywalczył Jakub Paluch z Krakowa. Spotkanie przyniosło wiele radości i dobrej zabawy, było wyrazem integracji i przyjaźni. Podobne chwile sportowych uniesień młodzież przeżywała w czasie Zintegrowanej Zimowej Spartakiady o Memoriał Romana Stramki i Zbigniewa Kmiecia, zorganizowanej przez Parafialny Klub Sportowy „Jaworze”, Gminny Ośrodek Sportu i Rekreacji oraz Warsztaty Terapii Zajęciowej w Siołkowej.

Grupa osób grających w hokeja
Poranna rozgrzewka przed treningiem, czyli unihokej

— Dla mnie największym sukcesem na zimowisku i powodem do dumy było zajęcie trzeciego miejsca w biegu na pół kilometra, który odbył się w czasie spartakiady – wspomina Krzysztof Dziurkowski z Wrocławia. – Mogłem sprawdzić swoje umiejętności i zmierzyć się z innymi zawodnikami

— W spartakiadzie startowało około 80 młodych ludzi plus uczestnicy obozu. Zwycięzcy z naszego obozu zostali nagrodzeni medalami i pamiątkowymi dyplomami. Byliśmy również zaproszeni na słodki poczęstunek – uzupełnia wypowiedź Krzysztofa Daniel Makuch, kierownik drugiego obozu.

W czasie zimowego wyjazdu odbyły się również ciekawe wycieczki po ziemi sądeckiej. W Muszynie młodzież zwiedziła ruiny zamku na górze Baszta, który niegdyś strzegł granicy między Polską i Węgrami, oraz Muzeum Regionalne Państwa Muszyńskiego. Kolejnym etapem wycieczki była Krynica-Zdrój z Pijalnią Główną, Muzeum Zabawek i Muzeum Nikifora. Przewodnik z Muzeum Zabawek mówił tak barwnie i plastycznie, że wszyscy przenieśli się w niezwykły i magiczny świat towarzyszący dzieciom od stuleci. Kolejna wycieczka to zajęcia sportowe na łyżwach na lodowisku w Białej Niżnej i wyjazd do Nowego Sącza na rekreacyjne zajęcia na basenie. Uczestnicy obozu w pełni wykorzystali okazję na odpoczynek i wytchnienie po intensywnych treningach, poznawali nieznane i ciekawe miejsca na mapie naszego kraju. Bardzo oczekiwanym wydarzeniem była również wizyta młodych sportowców w rozgłośni radiowej RDN, czyli nowosądeckim Radiu Dobrze Nastawionym. W trakcie 30-minutowej audycji na żywo wypowiadali się na temat narciarstwa biegowego, roli sportu w życiu osób z niepełnosprawnościami, organizowanych na obozie zajęć sportowych i rekreacyjnych oraz promowali na antenie projekt „Bliżej sportu 2019”.

Tegoroczne sportowe obozy zimowe w Ptaszkowej można podsumować jako przedsięwzięcia bardzo udane w każdym zaplanowanym zakresie. Przeprowadzono wszystkie przewidziane w programie zajęcia sportowe, uczestnicy podnieśli zdecydowanie poziom swojego wyszkolenia, grupa młodych ludzi zaangażowała się znacząco w narciarstwo biegowe. Dodatkową wartością były nawiązane pomiędzy uczestnikami przyjaźnie, wzajemna pomoc, wsparcie i radość z możliwości wspólnego spędzania czasu.

— Na zimowisku podobała mi się atmosfera, ludzie i ten cały klimat, jaki był między nami, uczestnikami. Panowała zgoda, nie było konfliktów, każdy z każdym się dogadywał. Pomagaliśmy sobie nawzajem, jak kto umiał i mógł. Pamiętam pierwszy dzień po przyjeździe do Ptaszkowej, kiedy znów mogłam zobaczyć znajomych, spotkać się z przyjaciółmi. To był bardzo miły moment. Roczny udział w projekcie bardzo nas połączył i zawiązało się wiele przyjaźni – opowiada Natalia Jarosz z Wrocławia. – Całe zimowisko w Ptaszkowej będzie moim miłym wspomnieniem.

Grupa osób na nartach
Uczestnicy zimowiska w Ptaszkowej wraz z Małgorzatą Hawrylewicz-Pieńkowską, wychowawczynią z Bydgoszczy

— Wyjazdy zorganizowano dwa ze względu na różne terminy ferii zimowych. Zrealizowane w Ptaszkowej sportowe obozy zimowe stanowiły podsumowanie trwającego od roku projektu i miały na celu doskonalenie się młodzieży w narciarstwie biegowym. Uczestnicy mogli od razu testować nową wiedzę i wykorzystać ją w praktyce w czasie treningów. Myślę, że postępy, jakie młodzież poczyniła w jeździe na nartach, zadziwiały – podsumowuje Józef Plichta, koordynator projektu. – Ważnym aspektem była integracja dzieci i młodzieży w ramach realizowanych działań kadry – wychowawców, instruktorów sportowych, wolontariuszy i kierowników. To zespół wspaniałych ludzi, którzy z wielkim zaangażowaniem realizowali program. Kierownicy obozów wykazali się dużą inicjatywą. Wraz z kadrą wychowawczą i sportową zapewnili wszystkim bezpieczeństwo i zorganizowali obozowe zawody sportowe: turniej tenisa stołowego dźwiękowego, zawody strzeleckie, a przede wszystkim mistrzostwa w dyscyplinie wiodącej, czyli w narciarstwie biegowym. Należy wspomnieć również o wolontariuszach, którzy uczestniczyli w obozie. Odegrali oni wspaniałą rolę, byli oddani młodzieży, poświęcili własny czas, a nawet prywatny urlop. Pomagali w treningach, współorganizowali zawody, spotkania integracyjne i stanowili ogromne wsparcie dla kadry. Wolontariuszom – Marii Czarneckiej, Jadwidze Grynkiewicz i Władysławowi Gładysiakowi – należą się ogromne słowa podziękowania.

Patrząc z pewnej perspektywy na czas minionych ferii zimowych i obozy w Ptaszkowej, mogę śmiało stwierdzić, że były to chwile wypełnione sportem, dobrą zabawą, integracją i przyjaźnią. Młodzież zaangażowała się w narciarstwo biegowe, dyscyplinę, które daje możliwość dużej aktywności ruchowej, radość i satysfakcję.

Piotr Stefański

Do góry

Rozkład jazdy na 2020 rok

Na początku marca poznaliśmy wstępny kalendarz imprez sportowych na 2020 rok. Wszystko wskazywało na to, że zawodowcy i początkujący adepci kręglarstwa klasycznego i bowlingu w tym roku nie będą narzekać na nudę. W sumie zaplanowanych było 7 imprez w kręglach klasycznych, 6 w bowlingu oraz po jednym dwutygodniowym szkoleniu sportowym.

Niestety, przez wybuch pandemii koronawirusa tuż po ogłoszeniu komunikatów dotyczących pierwszych imprez sportowych trzeba je było odwołać bez szans na określenie nowych terminów. Spotkania eliminacyjne zarówno w kręglach klasycznych, jak i w bowlingu musiały zostać odroczone.

Podobnie jak w ubiegłym roku część imprez z zakresu kręgli i bowlingu będzie organizowana przez Stowarzyszenie „Cross” wspólnie z Sekcją Niepełnosprawnych, Niewidomych i Słabowidzących Polskiego Związku Kręglarskiego. Nasze Stowarzyszenie będzie współorganizatorem imprez rangi mistrzostw Polski oraz Pucharu Polski.

Sezon kręglarski już tradycyjnie miał rozpocząć się pod koniec marca w Gostyniu. Według optymistycznych założeń jego początek nastąpi w maju. W tym roku ogólnopolski turniej zostanie połączony z eliminacjami do mistrzostw Polski w kręglach klasycznych, które z kolei odbędą się prawdopodobnie w czerwcu w Pucku. Najlepsi z poszczególnych kategorii w gostyńskim turnieju otrzymają przepustki do gry w finałach mistrzostw Polski. Z kolei zwycięzcy mistrzostw Polski oraz zawodnicy powołani do reprezentacji Polski będą zmagać się o tytuły mistrzów Europy. W tym roku gospodarzem mistrzostw Europy będzie Polska. Reprezentacje różnych państw miały spotkać się w podpoznańskim Tarnowie Podgórnym pierwotnie pod koniec maja. Jednak z najnowszych komunikatów IBSA wynika, że mistrzostwa zostają przeniesione na nowy termin, najprawdopodobniej odbędą się w dniach od 22 do 29 listopada 2020 roku.

Osoba niewidoma trzymająca kulę do kręgli
Zdzisław Koziej, rekordzista Europy z asystentem i mentorem Mieczysławem Kontrymowiczem

Wielu powołanych w tym roku członków kadry narodowej Sekcji NiS PZK ręgl ma sobie i innym rywalom sporo do udowodnienia. Ubiegłoroczny mistrz Europy w kategorii B2 Stanisław Stopierzyński na pewno będzie chciał powalczyć o kolejne złote medale. Szanse na tegoroczne podium mają też inni zawodnicy będący wysoko w tabelach mistrzostw Europy 2019, które odbywały się w Rumunii. Mieczysława Stępniewska była czwarta – tylko dwóch punktów zabrakło jej w kwalifikacjach, a osiemnastu w finałach do trzeciego miejsca. Jadwiga Rogacka straciła w klasyfikacji łącznej złoto dwoma dziewiątkami (był remis), a Irena Curyło przegrała 21 punktami brązowy medal (była piąta). Maria Harazim dwa lata z rzędu zdobywała srebrny medal, chyba w tym roku pora na złoty krążek. Drużyna męska będzie chciała obronić złoty medal z 2019 roku (w 2018 – zdobyli srebro). O laur najlepszych powalczy też kobieca reprezentacja, która dwa lata z rzędu była na drugim miejscu podium (w 2018 i 2019 roku).

Ciekawe, czy w tym roku padną kolejne rekordy Europy, ponieważ w ubiegłym Zdzisław Koziej w kategorii B1 uzyskał imponujący wynik 652 punktów i oficjalnie został uznany nowym rekordzistą Europy w tej kategorii.

Jeśli uda nam się wygrać z koronawirusem, od wakacji przyjdzie czas na rozgrywki krajowe na znanych w większości obiektach. Pierwszą okazją będzie, cieszący się ogromną popularnością turniej w Pucku, organizowany od wielu lat tuż przed rozpoczęciem wakacji. Z kolei po wakacjach swoje umiejętności będzie można sprawdzić w Brzesku

Sporo wolnego czasu będzie trzeba też zarezerwować na październik, ponieważ na ten miesiąc planowane są dwa turnieje. Na początku października w Pucku, a w końcówce miesiąca w kolebce naszego kręglarstwa – Tomaszowie Mazowieckim. Na początek grudnia zaplanowano turniej mikołajkowy, który odbędzie się tam, gdzie tegoroczne mistrzostwa Europy, czyli w Tarnowie Podgórnym.

Zwolennicy gry w bowling będą mieli do wyboru udział w sześciu imprezach organizowanych przez Stowarzyszenie „Cross”. Pierwszą z nich miały być eliminacje do mistrzostw Polski oraz same mistrzostwa Polski w Łodzi. Nie znamy jeszcze nowego terminu rozgrywek w Łodzi. Do gościnnego Tarnowa organizatorzy jednego z najstarszych turniejów bowlingowych zapraszali wstępnie na początku maja, a w czerwcu już po raz trzeci miała być możliwość sprawdzenia się we Włocławku na najmniejszym pod względem ilości torów z tegorocznych obiektów. Z kolei do stolicy polskiej piosenki – Opola, gdzie rozegrany zostanie Puchar Polski – trzeba będzie rezerwować bilety kolejowe na połowę lipca.

Pod koniec roku, w listopadzie, planowane są dwa turnieje. To imprezy z wieloletnią tradycją: Turniej Niepodległości, na który lubelski klub „Hetman” zaprasza do Rzeszowa, oraz najstarszy turniej Stowarzyszenia „Cross”, który odbędzie się w Częstochowie.

Grupach osób w dresach reprezentacji z flagą i medalami
Reprezentacja Polski w kręglach klasycznych z pucharami i medalami, Rumunia 2019

Na chwilę obecną według informacji uzyskanych w PZK ręgl nie ma jeszcze konkretnych informacji dotyczących międzynarodowych imprez bowlingowych.

Podobnie jak w latach ubiegłych zaplanowane są dwa dwutygodniowe szkolenia z zakresu kręgli klasycznych i bowlingu. Tym razem umiejętności w klasyku będzie można zdobyć w Pucku, a na szkolenie bowlingowe warto będzie się wybrać do Zakopanego.

Wszystkie tegoroczne imprezy kręglarskie i bowlingowe są oczywiście w planach, ale jak to bywa z planami, mogą one ulec zmianie i należy mieć to na uwadze. Obecnie sytuacja w kraju, jak i na świecie jest bardzo dynamiczna i każdy dzień przynosi nam nowe informacje. Mogą zmienić się zarówno data, jak i miejsce danej imprezy. Warto na bieżąco śledzić komunikaty umieszczane na stronie internetowej Stowarzyszenia „Cross” oraz na Facebooku, gdzie pojawiać się będą również relacje z zawodów.

PUCHACZ

Do góry

Marzenie o igrzyskach

O doświadczeniu sportowym, metodach pracy, ambicjach instruktorskich i coraz bardziej realnym marzeniu o paraolimpiadzie z trenerem kadry narodowej w strzelectwie Adamem Doboszem rozmawia Andrzej Szymański.

Andrzej Szymański: — Panie Adamie, skąd się Pan wziął w środowisku słabowidzących i niewidomych sportowców?

Adam Dobosz: — W sierpniu ubiegłego roku otrzymałem telefon od pani trener ze Śląska Wrocław, która poprosiła mnie o zastąpienie jej na zgrupowaniu. Akurat we wskazanym przez nią terminie nie miałem żadnych planów, więc zgodziłem się na udostępnienie kontaktu do mnie organizatorowi, którym okazał się Józef Plichta. Wyjaśnił mi wszystkie założenia tego obozu, podkreślając, że uczestnikami są dzieci i młodzież z ośrodków dla niewidomych i słabowidzących. Początkowo z pewną dozą niepewności poprosiłem o czas na zastanowienie się, jednak po przespaniu się z tematem podjąłem decyzję, że wezmę w tym udział.

— Czy okazało się to strzałem w dziesiątkę?

— Nie było łatwo. Gdyby nie sprzęt, którym dysponuję w ramach swojej działalności w Wojskowym Klubie Sportowym „Flota” Gdynia, zajęcia mogłyby nie być tak atrakcyjne dla uczestników. Przywiezienie ze sobą karabinów i pistoletów pneumatycznych, mat strzeleckich, podpórek i trenażera strzeleckiego pozwoliło na organizowanie zajęć na możliwie najwyższym poziomie. Wydaje mi się, że dzieciom się spodobało, dla większości z nich był to pierwszy kontakt ze strzelectwem, niezależnie jednak od doświadczenia niemal każdy w pełni wykorzystywał swój czas zajęć.

W trakcie obozu miałem również okazję poznać Jana Kobrynia oraz Anetę Górską, którzy do Dźwirzyna przyjechali trenować na nartorolkach. Mieli ze sobą również swój sprzęt strzelecki do biathlonu (karabin laserowy wraz z osprzętem), dzięki któremu udało nam się zrealizować kilka treningów technicznych, sprzęt posłużył również do organizacji zawodów dla uczestników wyjazdu. Wraz z końcem obozu Aneta wiedziała już nieco więcej o technice strzelania, ja natomiast miałem po raz pierwszy okazję korzystać z systemu celowania dźwiękowego.

Mężczyzna z karabinem
Adam Dobosz. Fot. Włodzimierz Gałecki

— Proszę powiedzieć kilka słów o sobie: wiek, stan cywilny, wykształcenie, miejsce zamieszkania.

— Mieszkam w Gdyni, mam 26 lat, ukończyłem studia inżynierskie na Wydziale Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej, obecnie piszę pracę magisterską. Od 2007 roku trenuję strzelectwo sportowe w Wojskowym Klubie Sportowym „Flota” Gdynia, w swojej karierze zdobyłem trzy medale mistrzostw Polski.

Od 2015 roku prowadzę zajęcia strzeleckie dla dzieci i młodzieży w swoim klubie, moi zawodnicy reprezentują kadry wojewódzkie we wszystkich kategoriach wiekowych. Od 2017 roku jestem prezesem zarządu Sekcji Strzeleckiej, a od 2019 roku – pracownikiem administracyjnym biura klubu „Flota” Gdynia.

— Czy uprawiał Pan jakąś dyscyplinę sportową oprócz strzelectwa?

— Zanim trafiłem na strzelnicę, we „Flocie” funkcjonowała sekcja płetwonurkowania (pływania w płetwach), w której trenowałem w latach 2003-2007. Sukcesów jednak nie było, sekcja zresztą uległa rozpadowi, trzeba było szukać czegoś innego. Umiejętność pływania została jednak do dziś i jest to moja ulubiona aktywność fizyczna.

— Jak to się stało, że wybrano Pana na trenera tej dyscypliny po Wiesławie Skalskim i Macieju Kwiatkowskim?

— Po obozie w Dźwirzynie kolejne dwa tygodnie spędziłem na zgrupowaniu kadry młodzików województwa pomorskiego w Ustce. Z tym miastem i samą strzelnicą w Ustce wiąże się pewna osoba, którą znam już od 2008 roku i która była obserwatorem moich postępów podczas corocznych zgrupowań. Część Czytelników może już wiedzieć, kogo mam na myśli – Adama Kaletę, który współpracował z klubami „Zryw” Słupsk oraz „Warmia i Mazury” Olsztyn, wielokrotnie udzielał się podczas obozów dla niewidomych i słabowidzących adeptów strzelectwa. To właśnie trener Adam, który przez lata był szkoleniowcem grupy karabinu w usteckim oddziale klubu „Flota”, po raz pierwszy w roku 2016 lub 2017 opowiedział mi o strzelectwie niewidomych. Od tamtego czasu traktowałem to jako uzupełnienie wiedzy o sporcie strzeleckim, jednak po doświadczeniach obozu w Dźwirzynie zaczęło to nabierać innego charakteru. Nie ukrywam, bez motywacji ze strony trenera Kalety nie robiłbym tego, co robię, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Napisałem ofertę swojej kandydatury, przesłałem na właściwy adres no i… wybrali mnie.

— Kto jest według Pana gwiazdą strzelectwa pneumatycznego? Może Basia Moskal?

— Nadawanie tego rodzaju tytułów na tym etapie jest dosyć ryzykowne. Barbara Moskal wraz ze swoją asystentką Katarzyną (i mamą jednocześnie) to duet wyróżniający się obecnie na forum międzynarodowym – mistrzem świata nie zostaje się bowiem z przypadku. Na światowych arenach – mowa tu tylko o zawodach organizowanych przez WSPS (tłum. Międzynarodowa Federacja Strzelectwa Niepełnosprawnych) – do tej pory wyróżniali się również Katarzyna Orzechowska oraz Krzysztof Ruszkiewicz. Ta trójka, wraz z Marią Ciupińską-Narwojsz, stanowi obecnie „grupę przygotowania olimpijskiego”. W cudzysłowie, ponieważ strzelectwo niewidomych nie jest jeszcze w programie igrzysk paraolimpijskich. Jednak chcę, aby nasze przygotowania miały już taki właśnie charakter – zbieżny z działaniami Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego w obszarze szkolenia kadry narodowej.

— Z karabinka strzelają również biathloniści. Pomaga Pan zawodnikom obu dyscyplin?

— Do tej pory mój kontakt z biathlonistami to tylko spotkanie z Anetą Górską w Dźwirzynie, bo współpraca ze Zbigniewem Sebzdą – trenerem w klubie „Podkarpacie” Przemyśl, który skupia najwięcej niewidomych i słabowidzących biathlonistów – jak na razie nie obejmuje tematów związanych z biathlonem. Jeżeli tylko będzie taka możliwość i potrzeba, to oczywiście jestem gotowy udzielić kilku wskazówek.

— Znawcy mówią, że strzelectwo pneumatyczne jest w Polsce w rozkwicie. Prawda to czy nie? Dobrzy są Szwajcarzy, Czesi, Austriacy, Finowie. A u nas trenuje tylko 70 osób niepełnosprawnych.

— Strzelectwo osób niepełnosprawnych, jako sport paraolimpijski, jest uprawiane praktycznie na całym świecie. W przypadku strzelań osób z grupy VI (Visual Impaired — z dysfunkcją wzroku) sama rywalizacja lokalnie trwa od około 10 lat. Początkowo wykorzystywane urządzenia celownicze, które wymagały stosowania dodatkowych lamp oświetlających tarczę, zostały wyparte przez celowniki przetwarzające odległość od podczerwonej diody LED na sygnał dźwiękowy. Zmniejszenie tarcz do rozmiarów wykorzystywanych przez wszystkich strzelających z karabinu pneumatycznego na 10 m (pełnosprawnych i niepełnosprawnych) oraz usystematyzowanie przepisów międzynarodowych przez WSPS (w oparciu o przepisy ISS F – tłum. Międzynarodowej Federacji Sportów Strzeleckich) stwarza nam coraz większe szanse rywalizacji na arenie światowej na imprezach najwyższej rangi.

Leżący mężczyzna z karabinem
Trening strzelecki w pozycji leżąc

Do tej pory zorganizowano zaledwie trzy imprezy (dwa razy Puchar Świata i jedden raz mistrzostwa świata), na których rozgrywano konkurencje pneumatyczne dla strzelców niewidomych i słabowidzących. Dobrze spisują się Hiszpanie i Amerykanie – zarówno pod względem wynikowym, jak i frekwencji. Pozostałe kraje zwykle reprezentuje jeden, dwóch strzelców, ciężko zatem określić, czy któryś z krajów ma przewagę, najczęściej jednak o czołowe lokaty rywalizują przedstawiciele Polski, Norwegii, Wielkiej Brytanii i Austrii oraz wspomniani wcześniej Hiszpanie i Amerykanie. Jeżeli moje plany uda się wcielić w życie, to liczba osób trenujących w naszym kraju może znacznie wzrosnąć. Wymaga to jednak czasu i nakładów finansowych, a dopóki nasze strzelania nie są w gronie konkurencji paraolimpijskich, o tego rodzaju inwestycje będzie trudno.

— To jest droga dyscyplina, skąd brać fundusze na sprzęt?

— Proszę sobie wyobrazić, czego potrzebuje pływak do treningu – stroju pływackiego, dobrych okularków i basenu. To, czy podczas treningu przepłynie dwadzieścia basenów czy dwieście, zależy tylko od jego wytrzymałości fizycznej i czasu. A strzelec musi mieć niezbędny sprzęt. Podstawa – karabin. Do początkowego treningu wystarczy już taki za, bagatela, 6 tysięcy złotych. Lepszy model (taki, żeby móc go do siebie dopasować i osiągać z niego najwyższe rezultaty) to już 12 tysięcy. Do karabinu oczywiście urządzenie celownicze – wydatek 6 tysięcy złotych. Karabin sam nie strzela, potrzebny jest (poza zawodnikiem) śrut. Paczka, w której znajduje się 500 sztuk, to cena od 15 zł za wariant treningowy (niższa jakość) do nawet 60 złotych za śrut startowy (warto zaznaczyć, że jest to materiał jednorazowego użytku). Strój strzelecki, swego rodzaju skafander, dzięki któremu zawodnicy starają się jak najbardziej ograniczyć swoje ruchy, to wydatek od 1,5 tysiąca złotych (zestaw podstawowy, „z wieszaka”) do 8 tysięcy (szyty na miarę, z materiałów najnowszej technologii – choć powiedzieć, że sam strzela, to również za dużo). Do tego buty strzeleckie, rękawica i pas do postawy leżącej. Do tej postawy potrzebny jest również stolik i krzesło, ponieważ postawa leżąca w sporcie niepełnosprawnych jest w zasadzie postawą siedzącą. Podsumowując – początkujący, zaczynający od zera, musi mieć przynajmniej 15 tysięcy złotych, wyposażenie zawodnika najwyższej klasy to już wydatek rzędu 30 tysięcy.

Ochłonęliście? To teraz Was uspokoję — żeby rozpocząć swoją przygodę ze strzelectwem, nie trzeba jednak od razu tyle inwestować. W kraju funkcjonuje osiem klubów dla niewidomych i słabowidzących, które prowadzą szkolenie w strzelectwie i dysponują sprzętem zarówno prywatnym (klubowym), jak i tym przydzielanym przez ZK F „Olimp” – organizację, bez której ten sport w zasadzie by nie istniał. Pozyskiwanie środków z PFRON i Ministerstwa Sportu sprawia, że ten sprzęt fizycznie jest nabywany i rozdysponowywany po klubach.

— Jak wyglądają treningi kadry narodowej, jak często się spotykacie, gdzie i w jakiej grupie?

— Treningi kadry to przede wszystkim sumienna praca na strzelnicy w swoim klubie oraz odpowiednie przygotowanie fizyczne – bez tego przyjazd na zgrupowanie jest zbyt dużym obciążeniem i niekiedy trudno jest sprostać wszystkim treningom. Zrealizowane do tej pory zgrupowania i konsultacje (Wrocław, Kosakowo k. Gdyni oraz Bydgoszcz) były okresem wytężonej pracy zawodników, którzy najczęściej dwa razy dziennie stawiali się na treningach technicznych i ogólnych. Były to nie tylko setki sztuk wystrzelonego śrutu, ale i nauka poprawnego przygotowania do treningu i zawodów, korygowanie kwestii technicznych w ustawieniach broni i przygotowywaniu postaw strzeleckich – coś, co wielokrotnie powodowało zdziwienie na twarzach zawodników, jakby tego rodzaju rzeczy nie miały do tej pory miejsca na konsultacjach i zgrupowaniach… Uczęszczaliśmy również na basen, spotykaliśmy się na treningach ogólnorozwojowych – dokładnie tak, jak uczymy nastolatków, którzy rozpoczynają swoją przygodę ze strzelectwem sportowym w sporcie pełnosprawnych. Wierzę, że wiedza i umiejętności, które zdobyli kadrowicze, zostaną przelane również na pozostałych zawodników trenujących w klubach, którzy być może marzą o karierze, jaką robią ich koledzy i koleżanki…

Każda jednostka treningowa zajmuje nam około 3 godzin i w zależności od planu obejmuje (po odpowiednim przygotowaniu) wykonywanie złożeń i oddawanie strzałów w danej postawie strzeleckiej w określonej ilości bądź czasie, z wyznaczonym zadaniem wynikowym bądź technicznym. Są też treningi obejmujące strzelania kontrolne, podczas których wszyscy uczestnicy zgrupowania bezpośrednio ze sobą rywalizują. Najczęściej grupa szkolenia podczas jednej akcji szkoleniowej nie przekracza 10 osób.

— Strzelectwo pneumatyczne kandyduje do miana sportowej dyscypliny paraolimpijskiej. Czy dojdzie do tego i kiedy?

— Tak jak wspominałem, dzięki ciągłemu dostosowywaniu naszych strzelań do standardowych przepisów strzelań z karabinu mamy już szansę występować na zawodach rangi mistrzowskiej i Pucharach Świata. Starania dotyczące wprowadzenia naszej konkurencji na igrzyska paraolimpijskie w Tokio nie powiodły się z powodu zbyt małej liczby krajów rywalizujących m.in. na wymienionych imprezach oraz niewystarczającego czasu na znalezienie dodatkowych reprezentacji. Obecny plan całego środowiska to wpisanie naszych konkurencji do programu igrzysk paraolimpijskich w Paryżu w 2024 roku. Czy do tego dojdzie? Czas pokaże. Jeżeli rywalizacja strzelców niewidomych i słabowidzących będzie w programach kolejnych Pucharów Świata i mistrzostw kontynentalnych oraz mistrzostw świata, to możemy być niemal pewni walki o przepustki olimpijskie.

— Czy trwająca pandemia koronawirusa będzie miała wpływ na tegoroczne treningi, zawody

— Na chwilę obecną istotnej zmianie uległy plany krajowe – odwołano zawody, które miały odbyć się w ostatni weekend marca we Wrocławiu oraz półfinały mistrzostw Polski, które w kwietniu miały odbywać się w Ustce i Tarnowie. Z perspektywy startów międzynarodowych odwołany został marcowy Puchar Świata w Zjednoczonych Emiratach Arabskich oraz majowe międzynarodowe zawody w Hanowerze. Czekamy na decyzję dotyczącą organizacji mistrzostw Europy, które w czerwcu mają odbywać się w Słowenii. W zaistniałej sytuacji planujemy najbliższy okres szkolenia pod kątem startu w tych właśnie zawodach.

Dzieci w ławkach szkolnych z karabinami na podpórkach
Podczas treningu z najmłodszymi

Z racji powszechnej kwarantanny treningi na strzelnicach zostały wstrzymane, jednak jeżeli zawodnicy dysponują taką możliwością, to wykonują treningi we własnych domach. Dla niektórych to nic nowego i mają przygotowaną całą niezbędną w tym celu infrastrukturę, większość jednak wykorzysta ten czas na treningi bezstrzałowe. Na pewno znajdą się też osoby, które w obecnej sytuacji nie zrobią ani jednego treningu z bronią – warto, żeby poświęciły ten czas na przygotowanie ogólne i gromadzenie w sobie tak zwanego głodu strzelania, aby ze zwielokrotnioną siłą rozpocząć ponownie treningi, kiedy tylko będzie taka możliwość.

— Jakie ma Pan marzenie jako trener kadry narodowej?

— Nie da się ukryć, że tak jak marzeniem każdego zawodnika jest udział w igrzyskach, tak też marzeniem każdego z trenerów jest, by pojechać na nie właśnie ze swoimi zawodnikami. Chciałbym, poprzez wytężoną pracę, osiągnąć cel z tym związany, jednocześnie czerpiąc radość z realizacji każdego etapu, który nas do niego prowadzi

Rozmawiał Andrzej Szymański

Do góry

Sport moją pasją

Mówią, że są specyficznym klubem, ponieważ jako jedni z pierwszych w Polsce promują na szeroką skalę showdown wśród osób… widzących. Chcą integrować się poprzez aktywność – grać w szachy, warcaby, kręgle, biegać, trenować judo, jeździć na tandemach. Rzecz jasna – z osobami pełnosprawnymi.

Głównym celem założycieli SMP Chorzów – młodego klubu w szeregach Stowarzyszenia „Cross” – jest stwarzanie możliwości do wspólnego ze wszystkimi cieszenia się sportem i rekreacją. Gra w showdown to tylko jeden ze sposobów. – Mamy w nazwie skrótowiec SMP, który powstał od pierwszych liter hasła „Sport moją pasją”. My działamy inaczej, niż jest powszechnie przyjęte. Zapraszamy do naszego świata. Pokazujemy, że możemy razem fajnie i ciekawie spędzać czas – mówi Mariusz Miszuda, prezes Stowarzyszenia „W Labiryncie” związanego organizacyjnie z klubem.

Gdy Sławek Cywka, aktualny wiceprezes stowarzyszenia, kilka lat temu zaczynał poznawać grę showdown, szukał na różne sposoby partnera do gry. Odpowiedział mu właśnie Mariusz i razem zaczęli intensywnie trenować. Najpierw w „Karolince” Chorzów, a potem w klubie „Sprint” Wrocław. Kolejnym pasjonatem gry w showdown był Przemek Rogalski. Było ich już więc „trzech muszkieterów”. W ten sposób powstał team SMP.

Zawodnik w trakcie gry w Showdownu
Krzysztof Marciński (SMP Chorzów)

Od początku zależało im na tym, aby na zawodach startować oficjalnie jako drużyna SMP. I to ich skłoniło do tego, aby zastanowić się nad założeniem stowarzyszenia. – Niestety, papierologia nas przerażała i to powodowało, że zwlekaliśmy z decyzją – wspomina Mariusz. W pierwszej połowie 2018 r. los zrządził, że znajomy zrezygnował z prowadzenia organizacji, która już działała prawie trzy lata. W ten sposób przejęli działające od 2015 r. Stowarzyszenie „W Labiryncie”. Trzeba było załatwić wszystkie formalności, zmienić i dostosować do nowych potrzeb statut i zacząć działać. I tak Mariusz został prezesem, Sławek wiceprezesem, a Przemek członkiem komisji rewizyjnej. – Na początku było nas siedmiu, bo tylu musi być, aby powstało stowarzyszenie – wyjaśniają. Z czasem zapisały się nowe osoby i aktualnie klubowiczów jest dwadzieścioro siedmioro. Chłopaki odziedziczyli też nazwę – Stowarzyszenie „W Labiryncie”. Nie chcieli jej zmieniać, bo jest symboliczna. – My też idziemy przez życie trochę po omacku, szukając drogi, przede wszystkim do integracji z widzącymi – przyznają.

Zanim powstał klub SMP Chorzów, otrzymali w 2017 roku stół od klubu sportowego „Zryw” ze Słupska – używany, ciężki, ale na tamtą chwilę to wystarczało: było w końcu na czym grać i trenować. Natomiast pozostały sprzęt do gry mieli własny, kupiony za swoje pieniądze. Pod koniec 2017 r. trenowali w klubie „KoMar” w Piekarach Śląskich, długo tam jednak nie zagrzali miejsca i szukali nowego lokum na treningi showdowna. Sławkowi udało się dogadać z prezesem klubu Polonia Bytom – gdzie mają sekcję tenisa stołowego – że tam mogliby postawić stół i zacząć grać. – Mieliśmy wielką nadzieję, że osoby widzące, które grały w tenisa stołowego, będą chciały z nami zagrać. Ale niestety – tak się nie stało. Zainteresowanie było, można powiedzieć, zerowe – wspominają. Tak czy inaczej, to nie było to, o co chodziło, bo cały czas byli u kogoś. Sytuacja zmobilizowała ich, aby pomyśleć o własnym lokalu. W pierwszej połowie 2019 r. klub wziął udział w przetargu Urzędu Miasta Chorzowa na lokal użytkowy dla stowarzyszenia. – Udało nam się wygrać i podpisać umowę – cieszy się prezes. Po przeprowadzeniu generalnego remontu od października 2019 r. można już było w siedzibie klubu oficjalnie prowadzić treningi. Jeszcze w tym samym roku otrzymaliśmy w darze – dzięki Łukaszowi Skąpskiemu z klubu „Łuczniczka” Bydgoszcz – używany czeski stół. Łukasz był głównym motorem napędowym tego szczęśliwego zdarzenia. Można śmiało powiedzieć: gdyby nie on, to członkowie klubu nie mieliby na czym grać – przyznaje.

Zarząd stowarzyszenia powołał klub sportowy, który w rywalizacji sportowej na zewnątrz występuje jako Klub Sportowy SMP Chorzów, reprezentowany przez członków Stowarzyszenia „W Labiryncie”. Siedziba organizacji znajduje się w Chorzowie przy ul. Katowickiej 167.

Po raz pierwszy ekipa SMP miała okazję zaprezentować się na drugim turnieju Polskiej Ligi Showdown – „Nie tylko dla mistrzów”, a potem na mistrzostwach Polski w biegu na 10 km w Bydgoszczy. W październiku 2019 r. zawodnicy reprezentowali barwy klubu w Świdniku na półfinałach mistrzostw Polski w showdownie (południowa strefa kraju). Mimo że nie mieli wtedy jeszcze gdzie trenować, bo w klubie trwał remont, to i tak zdecydowali się pojawić na tych półfinałach. Na 18 mężczyzn Mariuszowi udało się wywalczyć 9. lokatę, a Sławkowi 12. – Tym razem nie mieliśmy żadnych oczekiwań co do wyniku, a mimo wszystko było nieźle. Zwłaszcza że poziom rywalizacji się wyrównuje, a świeżaków jest jak na lekarstwo – przyznaje wiceprezes klubu. Może teraz, kiedy mają czeski stół i naprawdę mogą trenować, ich szanse wzrosną. W 2020 r. planują pojechać na półfinały większą grupą i postarają się powalczyć o choćby jednego reprezentanta w turnieju finałowym.

Zawodnik grający w Showdown
Wiceprezes Sławek Cywka w trakcie gry

Jednym z najważniejszych wydarzeń minionego roku było dla nich to, że Stowarzyszenie „W Labiryncie” dołączyło do grona sygnatariuszy Partnerstwa na rzecz dostępności i zostało ambasadorem programu Dostępność Plus. – A na początku lutego 2020 r. podpisaliśmy porozumienie dotyczące współpracy na rzecz promowania, wdrażania i rozpowszechniania idei projektowania uniwersalnego, zwanego także projektowaniem dla wszystkich. Jako grupa Edukacja dla Dostępności (EdD) mamy zamiar wspierać w działaniach edukujących pracowników placówek podlegających finansowaniu publicznemu (urzędów miast, MOPS-ów, placówek kulturalnych itp.) w zakresie promowania, wdrażania i rozpowszechniania idei projektowania uniwersalnego oraz w ramach przeprowadzania audytów obiektów architektonicznych i/lub terenów zurbanizowanych – wymienia prezes.

Zorganizowali również specjalny pokaz gry w showdown na Stadionie Śląskim. Co więcej, jako pierwsi w Polsce przeprowadzili międzyszkolny integracyjny turniej „Showdown nie tylko dla niewidomych”. Wzięli w nim udział uczniowie ze szkół podstawowych nr 10 i 21 z C horzowa oraz ze szkoły nr 66 z K atowic, a także drużyna osób niewidomych i słabowidzących z klubu SMP. Piąty w cyklu turniej chłopaki z Chorzowa zorganizowali – dla większej promocji – w galerii handlowej Atrium Plejada w Bytomiu. Poza punktowanymi meczami zainteresowani klienci marketu mogli spróbować swoich sił i po prostu zagrać z chłopakami. Do tej pory w rozgrywkach brali udział reprezentanci takich innych klubów, jak: „Syrenka” Warszawa, „Łuczniczka” Bydgoszcz czy „Jutrzenka” Częstochowa. – Cykl turniejowy „Showdown nie tylko dla niewidomych” realizujemy w każdy ostatni weekend miesiąca. Do udziału może zgłosić się każdy, zarówno niewidomy, jak i widzący. Dobra zabawa gwarantowana, a i o zastrzyk adrenaliny przy sportowej rywalizacji nie będzie trudno! – zachęcają. Zgłoszenie wystarczy wysłać na adres e-mail: biuro@wlabiryncie.org.

Ostatnie rozgrywki z cyklu, dziewiąte, odbyły się w sobotę 29 lutego 2020 r. Jak zdarzało się wcześniej, tak i tym razem nie obyło się bez niespodzianek. Turniej rozgrywany był metodą każdy z każdym, więc był dylemat: co zrobić, żeby najważniejszy mecz odbył się na końcu, aby – jak jest już w zwyczaju – można było przeprowadzić transmisję finału. – Wiedzieliśmy, że Daniel jest dobry, ale kto stanie z nim przy stole? Kandydatów było trzech: Sławek, Mariusz i Przemek. Sytuacja wyjaśniła się, kiedy Krzysiek Marciński mile zaskoczył i wygrał z Przemkiem, a Sławek pokonał Mariusza i Przemka, więc można było wskazać finał – opowiadają. (Mecz można obejrzeć na fanpage’u klubu SMP Chorzów).

IX Turniej „Showdown nie tylko dla niewidomych”
29.02.2020 r., Chorzów

Tabela wyników
Wyniki turnieju
1. Daniel Kuźniar 8 p. (7 wygranych meczów
2. Sławomir Cywka 7 p. (6)
3. Mariusz Miszuda 6 p. (5)
4. Krzysztof Marciński 5 p. (4)
5. Przemysław Rogalski 4 p. (3)
6. Monika Inglot 3 p. (2)
7. Patrycja Ochman 2 p. (1)
8. Krzysztof Bartosz 1 p. (0)

— Drzwi naszego klubu i stowarzyszenia są dla każdego otwarte. Nasze hasło przewodnie brzmi: „Pomagamy tym, którzy chcą sobie sami pomóc”. Zależy nam na tym, aby ci, którzy potrzebują jakiegoś wsparcia, byli zaangażowani w sprawę, która ich dotyczy, a nie czekali na gotowe – zastrzega prezes. Na ich stronie internetowej jest jeszcze takie motto: „Masz pomysł, to go realizuj”, które świetnie oddaje to, co wspólnie robią członkowie klubu SMP Chorzów. – Nie skupiamy się tylko na samym sporcie. Podczas realizacji naszych działań nawiązujemy kontakty z innymi organizacjami pozarządowymi. Współpracujemy ze szkołami i innymi placówkami kulturalno-oświatowymi, gdzie prowadzimy warsztaty na temat funkcjonowania osób niewidomych w codziennym życiu i tego, jak im pomagać. Angażujemy się również w działania doradcze i eksperckie w zakresie dostępności – dostosowania miejsc publicznych do potrzeb niewidomych i słabowidzących oraz w tworzenie czytelnych rozwiązań kartograficznych dla tej grupy osób. Organizujemy szkolenia komputerowe z zakresu tyfloinformatyki i dostępności nowych technologii, imprezy i wyjazdy integracyjne. Pomagamy w zbiórce pieniędzy osobom potrzebującym i zamierzamy uczestniczyć w różnych wydarzeniach charytatywnych na terenie Śląska, i nie tylko – mówi z dumą prezes Mariusz Miszuda.

Osoby ze Śląska i okolic, które chcą rozwijać sportowe pasje lub inne zainteresowania, mogą zasilić szeregi chorzowskiej organizacji. Więcej informacji na temat działalności Stowarzyszenia „W Labiryncie”, a także dane kontaktowe znaleźć można na stronie internetowej https://wlabiryncie.org.

MM

Do góry

Zostań w domu… i ćwicz

Niespodziewanie nastał ciężki dla wszystkich czas pandemii koronawirusa SARS-CoV-2. W świetle doświadczeń i opinii autorytetów naukowych ze zrozumiałych powodów zaleca się nam przede wszystkim odosobnienie. Przymusowe pozostawanie w domu w powiązaniu z ograniczeniem aktywności towarzyskiej, a także ze spadkiem aktywności fizycznej wynikającej z braku dostępu do obiektów sportowych, poczucie zagrożenia wywołujące stres – to czynniki osłabiające nasze ciało i ducha. A złe samopoczucie, obniżona odporność to dodatkowe ryzyko, że choroba, jeżeli nas dotknie, będzie cięższa i dłuższa. Trzeba temu zapobiec.

Całkowita dezorganizacja życia dotyka nas wszystkich, a zakazy są dla osób aktywnych poważnym ograniczeniem. Zamknięte stadiony, kluby fitness, baseny, korty to nie jest to, do czego przywykliśmy. My, aktywni sportowcy, musimy się więc przeorganizować, znaleźć metody na przetrwanie, podtrzymanie formy, musimy poszukać sposobu na takie kontynuowanie naszej aktywności, które nie będzie stało w sprzeczności z zaleceniami mającymi powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa. Pozwoli nam to na zachowanie namiastki naszego zwykłego sposobu życia, na zdrowie i uśmiech.

Każdy sportowiec przeważnie zna swoje słabości, które nie pozwalają mu się wznieść na wyższy poziom możliwości. Niezależnie od stopnia zaawansowania są to te obszary, na które brak nam zwykle czasu, zapału czy chęci. W każdym sporcie liczy się harmonijny rozwój ciała i współdziałanie wszystkich jego układów. Wykorzystajmy to, że musimy zostać w domu, na łatanie dziur w gibkości, sile brzucha i grzbietu, stabilizacji.

Jest słabo? Wzmocnijmy siebie!

W domu, mieszkaniu czy garażu zawsze jesteśmy w stanie wygospodarować dwa, trzy metry kwadratowe wolnej przestrzeni, ułożyć tam matę czy miękki koc i znaleźć proste gadżety, które pomogą nam w realizacji naszego planu zastępczego. Przedstawiam zestaw ćwiczeń, które mogą być łatwo modyfikowane w zależności od warunków i od stopnia naszego zaawansowania sportowego. Nie są to ćwiczenia bardzo dynamiczne, dzięki czemu praktycznie każdy może je wykonać w dobranej dla siebie intensywności, liczbie powtórzeń czy założonym czasie. Co ważne, nie wymagają też one bardzo intensywnej rozgrzewki, która, jak wiemy, jest ważną częścią każdego treningu. Tę, którą proponuję, jesteśmy w stanie przeprowadzić na naszej małej powierzchni.

Rozgrzewka

Przestrzeń około dwóch metrów kwadratowych, sprzęt: półtoralitrowa butelka wody. Rozgrzewka powinna potrwać co najmniej kilka minut. Dla niektórych może być wstępnym treningiem.

  • Trucht w miejscu z niskim unoszeniem stóp lub przeskoki przód – tył, maksymalnie na odległość stopy pomiędzy nogami. Ćwiczenie pozwoli nam rozgrzać nogi i pobudzić organizm od strony krążeniowo-oddechowej. Czas dobieramy do swojego zaawansowania, tak byśmy poczuli przyspieszony oddech i tętno. Nie zapominamy o pracy ramion jak przy biegu.
  • Krążenia bioder w staniu. Rozstawiamy nogi na szerokość barków, opieramy dłonie na biodrach. Wykonujemy okrężne ruchy biodrami w jedną i w drugą stronę, co pozwoli nam rozruszać obręcz biodrową i kręgosłup. Możemy stopniowo zwiększać rozstaw stóp, aby zintensyfikować działanie.
  • Krążenia barków i ramion. Zaczynamy od krążeń obu barkami w tył i w przód, ramiona swobodnie opuszczone. Kiedy rozruszamy obręcz barkową, możemy przejść do kilkunastu obszernych krążeń całymi ramionami. Każde ramię rozgrzewamy osobno, dłoń wykonuje jak największe koło. Należy zwrócić uwagę na jak najobszerniejszy ruch w fazie tylnej. Dla wzmocnienia efektu możemy np. wziąć do ręki krążącej półtoralitrową butelkę wody mineralnej.
  • Przysiady. Stoimy nieco szerzej niż szerokość barków, palce stóp lekko na zewnątrz. Wykonujemy przysiady, pilnując, aby kolana poruszały się podczas ruchu w linii stóp, innymi słowy – kolana w przysiadzie zasłaniają nam stopy. Głębokość i liczba powtórzeń indywidualna. Głowę staramy się trzymać cały czas wysoko, bez pochylania się. Ręce, wraz z uginaniem nóg, płynnie unosimy nad głowę, ile się da, przy wyprostowanych łokciach. Dłonie w najgłębszym momencie przysiadu powinny być w najwyższym punkcie nad głową.
  • Skręty i wypady. Stajemy tak, aby między stopami było ponad pół metra odległości, wyprostowane ręce unosimy do poziomu, trzymając butelkę wody przed sobą. Wykonujemy skręty tułowia raz w lewo, raz w prawo, a jednocześnie przechodzimy z wypadu do wypadu. Dążymy do tego, aby przy każdym skręcie butelka wykonała połowę koła, czyli ręce skierowane były w kierunku przeciwnym do pozycji wyjściowej.

Ćwiczenia

Liczba powtórzeń i zakres ruchu zależą od indywidualnych możliwości ćwiczącego. Przestrzeń około dwóch, trzech metrów kwadratowych, sprzęt: koc lub mata do leżenia, półtoralitrowa butelka wody lub poduszka, krzesło lub stołek, sofa.

    • Wznosy bioder. W leżeniu na plecach podciągamy stopy pod pośladki, zginając mocno kolana. Unosimy biodra do góry, najlepiej, jak brzuch przesłoni nam kolana. Ćwiczenie jest stosunkowo proste, dzięki czemu możemy wykonać sporą liczbę powtórzeń. Wzmacnia grzbiet, brzuch i pośladki. Wersja trudniejsza, dla każdego przynajmniej do wypróbowania: jednocześnie z uniesieniem bioder prostujemy jedną nogę w kolanie i unosimy ją równolegle do podłoża. Po każdym opuszczeniu bioder zmieniamy nogę. Wersja zaawansowana: w trakcie ćwiczenia pomiędzy kolanami trzymamy butelkę wody lub poduszkę i pracując wewnętrzną częścią ud, staramy się jej nie wypuścić przez założoną liczbę powtórzeń. Mobilizujemy do pracy mięśnie ud odpowiedzialne za przywodzenie.
Mężczyzna ćwiczący na macie
Wyprosty bioder
    • Wznosy ramion. Siad prosty, głowa jak najwyżej, plecy proste, nie garbimy się. Wykonując pełny ruch ramion od podłoża, przekładamy bokiem nad głową butelkę z ręki do ręki. Im bardziej za głową, tym lepiej. Pilnujemy wyprostowanych pleców i obszernej pracy ramion. Wersję trudniejszą tego ćwiczenia można wykonać w leżeniu na brzuchu. Prowadząc wyprostowane Wznosy ramion ramiona nad podłogą od biodra do biodra, przekładamy butelkę nad głową z ręki do ręki. Butelka nie dotyka ziemi.
Mężczyzna ćwicząsy na macie
Wznosy ramion
    • Brzuch – mięśnie proste. Rozpoczynamy z pozycji leżenia na plecach. Unosimy raz lewą, raz prawą nogę, dociągając maksymalnie kolano do klatki piersiowej. Wersja trudniejsza – noga wyprostowana jest kilka centymetrów nad ziemią. Drugie ćwiczenie: wykonujemy ten sam ruch, ale jednocześnie obiema nogami. Wersja trudniejsza tego ćwiczenia: nogi przy wyproście cały czas nad ziemią, ale uwaga – to ćwiczenie tylko dla tych, którzy mają mocne głębokie mięśnie brzucha. Propozycja dla zaawansowanych: w pozycji wyjściowej jak do powyższych ćwiczeń trzymamy dodatkowo oburącz butelkę lub poduszkę. Poprzez wznos tułowia i oderwanie łopatek od podłoża oraz jednoczesne uniesienie zgiętych w kolanach nóg, zginamy biodra i kładziemy butelkę lub poduszkę na zgięciu stawów skokowych, po czym wracamy do leżenia, a nogi lekko prostujemy, pilnując, aby nie spadł nam sprzęt. Czynność powtarzamy w serii, kładąc sprzęt na nogach i zdejmując go. Mocno pracują nam brzuch i przód uda. W ćwiczeniach na brzuch najlepiej utrzymywać tempo umiarkowane i jednostajne.
Mężczyzna ćwiczący na macie
Brzuch prosty
    • Brzuch – mięśnie skośne. W leżeniu na plecach podnosimy złączone i zgięte w kolanach nogi tak, aby podudzia były poziomo do podłoża. Powoli, utrzymując pozycję nóg, dotykamy poprzez skręt tułowia noga mi do podłoża, raz z jednej, raz z drugiej strony. Wersja trudniejsza: butelkę wody lub poduszkę trzymamy mocno między kolanami, tak aby nie wypadła nam podczas ćwiczenia. Wersja dla zaawansowanych: to samo ćwiczenie wykonujemy przy nogach prostych w kolanach, z poduszką trzymaną między kostkami. Co ważne, staramy się – mimo skrętów – cały czas trzymać obie łopatki na podłożu.
Mężczyzna ćwiczący na macie
Brzuch skośny
    • Nogi – wypad. Stoimy w szerokim wypadzie, jedna noga mocno z przodu, tułów trzymamy pionowo, nie pochylamy się. Obniżamy biodra w dół, tak aby kolano nogi zakrocznej (tej z tyłu) znalazło się nad samym podłożem. Utrzymujemy pozycję. Druga wersja ćwiczenia: w tej samej pozycji unosimy się i opuszczamy, tak aby kolano nogi z tyłu ruszało się góra – dół 10 do 15 cm. Ważne, aby kolano nogi wykrocznej (tej z przodu) było nad naszą kostką, innymi słowy – podudzie nogi pionowo do podłoża. Robimy określoną liczbę powtórzeń: z lewą, a potem z prawą nogą z przodu.
Mężczyzna ćwiczący na macie
Wypady
    • Nogi – przysiad. Stajemy tyłem do krzesła, sofy czy pufa, ze stopami na szerokość barków lub trochę szerzej; stopy i kolana lekko na zewnątrz. Im niższe siedzisko, tym trudniejsze ćwiczenie. W jednostajnym tempie wykonujemy serię przysiadów, schodząc powoli do poziomu siedziska i po dotknięciu jego powierzchni – nie siadając – wracamy do stania. Ważne w tym ćwiczeniu jest wolne opuszczanie, „szukanie” siedziska i proste plecy. Nie pochylamy się, tylko trzymamy cały czas głowę wysoko, patrzymy przed siebie.
Mężczyzna robiący przysiady
Przysiady
    • Nogi – wstępowanie. Stajemy jedną nogą na podwyższeniu (stołek albo puf, krzesło może być za wysokie). Nogę stawiamy na podłożu z ciężarem na pięcie. Wstępujemy jak na schodek, wykorzystując tylko nogę na podwyższeniu, nie odbijamy się z nogi pozostającej na podłodze. Liczbę powtórzeń i wysokość stopnia dostosowujemy do swoich możliwości. Po wykonaniu zaplanowanej liczby powtórzeń zmieniamy nogę.
Mężczyzna wstępujący na pufę
Wstępowanie

Powyższy zestaw ćwiczeń może być uniwersalną jednostką treningową, która poruszy całe nasze ciało. Możemy oczywiście organizować treningi takie jak ten, ale w zależności od potrzeb skupiać się na określonych partiach ciała, cechach, na których najbardziej nam zależy, i poświęcać im większą część czasu. Szybkie postępy usłuw poziomie całej naszej sprawności zapewnia „łatanie największych dziur”.

Każdy trening składa się z wielu części, kilku z nich nie możemy pomijać. Obowiązkowe są: rozgrzewka, podczas której przygotowujemy ciało i mięśnie do wysiłku, część główna, w której kształtujemy i doskonalimy założone cechy, oraz zakończenie, kiedy wyciszamy organizm i przygotowujemy go do regeneracji. Relaksacja, wyciszenie organizmu, powrót oddechu i tętna do stanu spoczynkowego są tak samo ważne jak rozciąganie. Podczas ćwiczeń mięśnie głównie się kurczą, a ćwiczenia rozciągające pomogą nam zadbać o ich właściwy układ, zabezpieczyć je przed kontuzjami oraz przyspieszyć regenrację.

Początkującym sama rozgrzewka i coś nadto już zapewni zadowolenie i poprawi nastrój. Jeżeli ktoś ćwiczy regularnie, zalecam cały zestaw. Sportowcy niech zaaplikują sobie zestaw ćwiczeń dla zaawansowanych, ewentualnie kilka serii każdego, co pozwoli utrzymać formę w tym nieprzyjaznym dla aktywności okresie i zadbać o te partie mięśni, które w treningu specjalistycznym różnych dyscyplin stanowią bazę.

Chęci to już połowa sukcesu. Powodzenia!

Tomasz Damszel
trener lekkiej atletyki, trener przygotowania
motorycznego, instruktor tenisa

Do góry

Spacer w chmurach

Wielu z nas spotkało się już zapewne z pojęciem chmury obliczeniowej, nazywanej inaczej chmurą wirtualną. Mało tego, większość z nas korzysta z dobrodziejstw tej technologii i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. W artykule postaram się przybliżyć, bez wchodzenia w szczegóły techniczne, o co właściwie chodzi z tymi „obłoczkami”, z czym to się je i kiedy właściwie nasze komputery i smartfony – bo to one zasadniczo wykorzystują chmurę – korzystają z tej usługi.

Chmura publiczna

Według firmy Microsoft „Chmura publiczna jest definiowana jako usługi obliczeniowe oferowane przez dostawców z innych firm za pośrednictwem publicznego internetu, dzięki czemu są one dostępne dla każdego, kto chce ich używać lub je zakupić. Mogą być one bezpłatne lub sprzedawane na żądanie, co umożliwia klientom płacenie tylko za faktyczne zużycie cykli procesora CPU, pojemności lub przepustowości”. Dla nas jest to informacja, że możemy wykupić sobie u usługodawcy oferującego dostęp do chmury publicznej kawałek wydajnego komputera i odpowiedniego programu, którego my nie posiadamy lub którego zakup jest bardzo drogi, i zapłacić tylko za czas korzystania. Tego typu usłu gi są coraz częściej wykorzystywane przez firmy, bo ograniczają koszty – odpadają zakup i utrzymanie odpowiednio wydajnego sprzętu i oprogramowania oraz pensje pracowników obsługujących całą infrastrukturę IT w firmie.

Rysunek osoby stojącej pod chmurą

Co ja mam z tym wspólnego?

Teraz można by się zastanowić: ale do czego właściwie mi, zwykłemu szarakowi, jest to potrzebne? No i niby jakim cudem korzystam z tych „chmur”? Odpowiedź na te pytania jest następująca. Coraz więcej osób używa smartfonów i korzysta z różnego rodzaju usług, takich jak wyświetlanie filmów na YouTubie czy Netfliksie, odtwarzanie muzyki za pośrednictwem Spotify, Apple Music czy innego rodzaju aplikacji do strumieniowania. Wszystkie te filmy czy utwory muzyczne znajdują się w chmurach poszczególnych usługodawców i dzięki temu mamy do nich dostęp z dowolnego miejsca. Warunkiem jest podłączenie do internetu. W przypadku użytkowników komputerów wielu z nich korzysta z pakietu biurowego Microsoft Office. Firma z Redmond od kilku lat promuje ten produkt jako usługę Office 365. Działa ona dopóty, dopóki płacimy abonament, mamy wtedy dostęp do najnowszych wersji programów oraz do dokumentów z wielu urządzeń jednocześnie. W chwili, gdy przestajemy płacić za subskrypcję, tracimy możliwość korzystania z pełnych funkcji pakietu. Kolejnym przykładem jest firma Adobe, która sprzedaje dostęp do swojego oprogramowania tylko na zasadzie abonamentu. W jej ofercie znajdują się takie programy, jak Photoshop, Lightroom czy Ilustrator oraz wiele innych programów służących do obróbki grafiki oraz edycji wideo. Wszystko odbywa się w ten sposób, że wykupujemy usługę, pobieramy program na komputer i – działa. By mieć dostęp do każdej z wyżej wymienionych usług i korzystać z nich, musimy założyć konto u dostawcy chmury.

Rysunek osoby drapiącej się po głowie telefonem

Konta Microsoft, Google, iCloud i inne

W związku z tym, że usługi chmurowe dostępne są z dowolnego miejsca i na różnych urządzeniach, musi być jednoznaczne, że mamy możliwość korzystania tylko z naszych zasobów oraz że nikt inny nie będzie mógł – bez naszej zgody i wiedzy – do nich zaglądać.

Kiedy kupujemy dzisiaj smartfon z Androidem czy iPhone’a, musimy podczas pierwszego uruchomienia założyć konto Google lub Apple, ewentualnie zalogować się do takowego, jeśli już je posiadamy. Samo utworzenie konta daje od razu na starcie dostęp do wielu usług. W przypadku Google są to: poczta Gmail, Dysk Google, YouTube, Mapy Google, synchronizacja przeglądarki Google Chrome między urządzeniami. Należy też pamiętać o dostępie do kalendarza i kontaktów oraz do sklepu Play z aplikacjami na Androida. Jeśli chodzi o Apple, rzecz wygląda podobnie. Dostajemy dostęp do kalendarza, kontaktów, App- Store, map, iCloud i innych usług. Z kolei Microsoft od wersji Windows 8 dla komputerów wprowadził konto, dzięki któremu możemy używać takich aplikacji, jak: kontakty, kalendarz, sklep Microsoft Store, usługi Office 365, Skype czy OneDrive. Oczywiście, nie musimy korzystać ze wszystkich rodzajów usług, ale zakładając konto Google, Apple czy Microsoft, dostajemy je niejako w pakiecie.

Kontakty i kalendarze to osobny temat

Wiele osób korzysta z kontaktów i kalendarzy przechowywanych w chmurze, nie zdając sobie nawet sprawy, że działają one w oparciu o tego typu rozwiązania. Niezależnie, którego usługodawcę wybierzemy, zasady są podobne. Jeszcze do niedawna wielkim wyzwaniem po zmianie telefonu na nowy było przeniesienie kontaktów. Dzisiaj, jeśli odpowiednio je zapiszemy, wystarczy się zalogować na nowym urządzeniu, a one już tam są. Kolejnym plusem jest to, że możemy z nich korzystać na wielu urządzeniach jednocześnie. Jeżeli na przykład do kontaktu mamy przypisany adres e-mail, możemy go użyć w programie pocztowym na komputerze, a jednocześnie dzwonić ze smartfona na przypisany numer telefonu. Podobnie wygląda sprawa z kalendarzem i listą zadań. Coraz więcej osób korzysta z tego typu rozwiązań do zarządzania czasem, a że smartfony mamy zawsze pod ręką, często to właśnie one – dzięki kalendarzowi – przypominają nam o zapisanych terminach i wydarzeniach. Z drugiej strony wygodniej pisze się na pełnej, fizycznej klawiaturze, więc takie wpisy możemy sobie tworzyć z poziomu komputera.

Chmura, którą znamy…

Prawdopodobnie wielu z nas chmura kojarzy się z wymianą i udostępnianiem plików między użytkownikami. Jest to jak najbardziej trafne skojarzenie. Część zasobów chmurowych powstaje w ten sposób, że na przydzielony nam kawałek miejsca na jakimś dysku w sieci kopiujemy nasze wybrane pliki i taki zasób możemy udostępnić innym osobom. Mamy możliwość określenia, czy są to pliki tylko do odczytu, czy inne osoby mogą je edytować i usuwać. Nazwy, a właściwie usługi, takie jak Dropbox, One- Drive, Dysk Google, iCloud Drive, wiele osób doskonale zna, a nawet używa. W sieci jest mnóstwo innych usługodawców, którzy oferują dostęp do chmury (w tym przypadku chodzi głównie o przestrzeń dyskową). Zazwyczaj jest tak, że w wersji darmowej tego typu usług otrzymujemy jakąś niewielką pojemność rzędu 2 GB – 15 GB, a gdy to miejsce chcemy powiększyć, trzeba już zapłacić abonament. Są to kwoty rzędu kilku do kilkudziesięciu złotych miesięcznie, w zależności od pojemności i dodatkowych usług. Jedną z ciekawszych opcji jest chmura Microsoftu – OneDrive – bo za 29,99 zł miesięcznie otrzymujemy 1 TB na nasze dane w chmurze oraz dostęp do pakietu biurowego Office 365.

Rysunek chmury z logami popularnych usług chmurowych

Czy to w ogóle bezpieczne?

Na temat bezpieczeństwa danych można napisać książkę, a i tak nie zostanie on wyczerpany. Dla nas ważne jest to, byśmy mądrze korzystali z tego typu rozwiązań – ustawiali silne hasła i korzystali z weryfikacji dwustopniowej, tak by inne osoby nie mogły uzyskać dostępu do naszych zasobów.

Jeśli natomiast chodzi o obawy przed utratą przechowywanych przez nas treści, to można być pewnym, że dopóki sami nie zdecydujemy o usunięciu jakichś materiałów, to one nie znikną. W przypadku gdy korzystamy z lokalnych kopii zapasowych naszych danych zgromadzonych na pendrive’ach, dyskach zewnętrznych czy innego rodzaju nośnikach, zawsze jest jakieś prawdopodobieństwo, że padnie nam dysk, zgubimy pendrive, będzie pożar w pomieszczeniu, w którym przechowujemy kopie itp. Natomiast gdy nasze dane trafiają do chmury, ich kopie są rozproszone w wielu miejscach i w związku z tym mamy gwarancję, że nawet w przypadku jakiejś awarii lub innego zdarzenia kopia naszych danych gdzieś jest bezpieczna.

Rysunek osoby wyciągającej ręce w stronę chmur

Nie poruszyliśmy jeszcze wielu tematów związanych z chmurą wirtualną. Najważniejsze jednak, aby zdawać sobie sprawę, że większość z nas w ten czy inny sposób korzysta już na co dzień z tego rozwiązania. Mam nadzieję, że odczarowałem trochę to zagadnienie.

Mirosław Liszewski

Do góry

Gramy w szachy

Mężczyzna z szachownicą w tle
Ryszard Bernard

Silny skoczek w centrum

Siła skoczka na centralnych polach ilustrowana jest zwykle przykładami z jego pozycją na d5 (białe) lub na d4 (czarne). Nie wyczerpuje to jednak zagadnienia. W obronie sycylijskiej bardzo często niezwykle ważną funkcję pełni czarny skoczek na polu e5. Jeśli nie można go stamtąd odrzucić ruchem f2-f4, to działa on paraliżująco na nieprzyjacielskie bierki, zwłaszcza gdy ich król zroszował w krótką stronę. Kiedyś, w młodości, usłyszałem od silnego „sycylijczyka” taką oto opinię: „Jeśli mam swojego skoczka na e5, to żadnego ataku białych się nie boję”. Jest w tym dużo prawdy. Sam tego doświadczyłem, i to obydwoma kolorami.

R. Bernard (2340) – N. Kirow (2420)
Warszawa 1979

1.e4 c5 2.Sf3 Sc6 3.d4 cd4 4.S:d4 e6 5.Sc3 a6 6.g3 Ten ruch daje solidną pozycję, ale trudno liczyć na przewagę debiutową 6…d6 7.Gg2 Gd7 8.0–0 Sf6 9.Sde2 Czasami w tej pozycji wybierałem przejście do struktury jeża: 9.b3 Ge7 10.Sce2 Wc8 11.c4, ale 11…b5!? 12.cb5 S:d4 13.S:d4 ab5 daje pełne wyrównanie. Ruch w partii jest bardziej agresywny – skoczek zmierza na g3 (po h2-h3 i g3-g4), by później po f2-f4 rozpocząć pionowy szturm 9...Ge7 10.h3 Hc7 Czarne nie spieszą się z roszadą, gdyż mają agresywne plany na skrzydle królewskim 11.g4 h6 12.Sg3 Po partii żałowałem, że nie zagrałem najpierw 12.f4, a dopiero potem Sg3, ale i w tym przypadku po 12.f4 Hb6+ 13.Kh2 g5!? powstawały korzystne dla czarnych komplikacje

Białe: Kg1, Hd1, Wa1, Wf1, Gc1, Gg2, Sc3, Sg3, a2, b2, c2, e4, f2, g4, h3. Czarne: Ke8, Hc7, Wa8, Wh8, Gd7, Ge7, Sc6, Sf6, a6, b7, d6, e6, f7, g7, h6

12...g5! Ten ruch bułgarski arcymistrz wykonał dość szybko. Byłem zaszokowany, gdyż ruch przeczył mojej wiedzy o zasadach strategii. Przez głowę przemknęła myśl: „Gdzie on schowa teraz króla?”. Okazuje się, że król może pozostać na pozycji wyjściowej… 13.Ge3 Alternatywą było 13.f4 Hb6+ 14.Kh1 gf4 (14...h5!?) 15.W:f4 h5 16.S:h5 (16.g5 Sg4!) 16…S:h5 17.gh5 Se5 z dalszą długą roszadą i wyraźną przewagą czarnych 13…Se5 14.Gd4 b5 15.Sce2 Po 15.G:e5 de5 białe traciły kontrolę nad czarnymi polami 15...h5! Czarny król w centrum czuje się bardziej bezpieczny od białego po roszadzie... 16.gh5 S:h5 17.S:h5 W:h5 18.a4 Próba uzyskania inicjatywy na drugim skrzydle Wydaje się, że białe odparły bezpośrednie naciski. Kolejny ruch przeciwnika pozbawił mnie jednak złudzeń 21...Sg6! Grozi 22...Sf4. Białe muszą ponieść straty 22.Sh5 Po 22.Ge3 Sf4 23.G:f4 gf4 24.Se2 Gf6 25.Wa2 Ke7 do ataku włączała się druga wieża czarnych 22...G:e4 23.G:e4 W:e4 24.Hd3 d5 25.Wfe1 Se5 26.G:e5 H:e5 27.Wed1 Gc5 28.W:a6 Zagrane w nadziei na 28...We1+ 29.Kg2 W:a6 30.W:e1 H:e1 31.Hb5+ z wiecznym szachem, którego zresztą nie było: 31…Kd8 32.Hb8+ Kd7 33.Hb7+ Kd6 34.Hb8+ (lub 34.H:a6+ Kc7 35.Hf1 He4+) 34….Kc6 35.He8+ Kb6 36.Hb8+ Ka5 itd. Przeciwnik nie bawił się jednak w niepotrzebne komplikacje i wybrał prostszą drogę realizacji przewagi – przejście piodo końcówki 28...W:a6 29.H:a6 We1+ 30.W:e1 H:e1+ 31.Hf1 G:f2+ 32.Kg2 H:f1+ 33.K:f1 Gd4 34.Sg3 f5 35.c4 Ge5 36.Se2 dc4 37.bc4 Kd7 38.Kf2 Gb2 39.Ke3 e5 40.Kd3 e4+ 41.Ke3 Ke6 0–1

Rysunek piona szachowego

Analiza przeprowadzona po partii utwierdziła mnie w przekonaniu, że w powstałej strukturze warto wykonać pozornie ekstrawaganckie g7-g5, aby zapewnić skoczkowi silne pole e5. Kilka lat później z powodzeniem zastosowałem to w praktyce.

A. Lanc (2410) – R. Bernard (2330)
Poznań 1983

1.e4 c5 2.Sc3 d6 3.Sge2 a6 4.g3 Sc6 5.Gg2 e6 6.d4 cd4 7.S:d4 Gd7 8.0–0 Sf6 9.Sde2 Ge7 10.h3 b5 11.Ge3 Wc8 12.g4 h6 13.a3 Lepiej wyglądało 13.f4.

Białe: Kg1, Hd1, Wa1, Wf1, Ge3, Gg2, Sc3, Se2, a3, b2, c2, e4, f2, g4, h3. Czarne: Ke8, Hd8, Wc8, Wh8, Gd7, Ge7, Sc6, Sf6, a6, b5, d6, e6, f7, g7, h6

13...g5!? Nauka wyniesiona z partii z Kirowem nie poszła w las… 14.f4!? Mój przeciwnik – słowacki mistrz międzynarodowy – znany był z aktywnej gry. Ten ruch wykonał bez dłuższego namysłu, zresztą, jak wykazała moja partia z Kirowem, bez f2-f4 trudno się obejść 14...gf4 15.S:f4 Na 15.G:f4 zamierzałem grać 15...Hb6+ 16.Kh1 Se5 15...Se5 16.Sd3 Sc4 17.Gf2? Teraz czarne uzyskują przewagę. Za poświęconego pionka nie będzie rekompensaty. Po prawidłowym 17.He1 Hc7 18.Hf2! S:e3 (ale nie 18...S:b2? 19.S:b2 H:c3 20.Gd4) 19.H:e3 Gc6 trudno wskazać, która ze stron stoi lepiej.

17...S:b2! 18.S:b2 W:c3 19.Gd4 Na to posunięcie bardzo liczyły białe. Jeśli teraz 19...Wc8, to 20.e5!? de5 21.G:e5 z naciskami po linii „f” i nieprzyjemną inicjatywą.

Białe: KKg1, Hd1, Wa1, Wf1, Gd4, Gg2, Sb2, a3, c2, e4, g4, h3. Czarne: Ke8, Hd8, Wc3, Wh8, Gd7, Ge7, Sf6, a6, b5, d6, e6, h6

19...Wg3! Teraz białe nie mają czasu na 20.e5, bo 20...Gc6, a jeśli 20.He1, to 20...W:g2+ 21.K:g2 e5 22.Gf2 Gc6 i pionek e4 musi zginąć. Dałoby to czarnym dwa pionki za jakość i silną parę gońców. Słowak zareagował więc w swoim stylu – oddał dwie lekkie figury za wieżę, aby tylko zachować inicjatywę 20.G:f6 G:f6 21.H:d6 W:g2+! Po 21...G:b2? 22.H:g3 G:a1 23.W:a1 czarny król nie czułby się bezpiecznie 22.K:g2 G:b2 23.Wad1 Hc8 Teraz trzeba tylko wykonać kilka dokładnych ruchów, aby zneutralizować inicjatywę partnera 24.Wf2 Hc6 25.c4!? Białe decydują się szukać szans remisowych w końcówce. Po 25.Hf4 0–0! czarne kończyły mobilizację sił 25...H:d6 26.W:d6 Ge5! (26...G:a3? 27.W:a6) 27.W:a6 bc4! 28.Wa5 Gd4! Ten ruch przewidziałem, grając 26…Ge5. Złe było 28...f6? 29.Wa8+, a po 28...Gg7 29.Wc2 c3 30.e5 czarne traciły ważnego pionka „c” i miały problemy techniczne z realizacją przewagi 29.Wd2 (29.Wc2 c3) 29... Gc3! Ostatnia dokładność 30.Wa8+ Ke7 31.W:h8 G:d2 32.Kf3 c3 33.Ke2 Gb5+ 34.Kd1 Ga4+ 35.Ke2 Gf4 0–1

Rysunek piona szachowego

Współpraca klubowa i działalność szkoleniowa spowodowały, że manewr strategiczny związany z posunięciem g7-g5 stał się częstym gościem w partiach kolegów i podopiecznych:

M. Babula (2320) – P. Stempin (2400)
Poznań 1984

1.e4 c5 2.Sf3 e6 3.d4 cd4 4.S:d4 Sf6 5.Sc3 d6 6.g3 Sc6 7.Sde2 a6 8.Gg2 Gd7 9.0–0 Hc7 10.h3 Ge7 11.f4 Tym razem białe grają f2-f4 przed ustawieniem skoczka na g3. Wygląda to korzystniej, ale nie zapobiega ruchowi g7-g5 11...b5 12.a3 Wb8 13.g4 h6!? 14.b3 Hb6+ 15.Kh2

Białe: Kh2, Hd1, Wa1, Wf1, Gc1, Gg2, Sc3, Se2, a3, b3, c2, e4, f4, g4, h3. Czarne: Ke8, Hb6, Wb8, Wh8, Gd7, Ge7, Sc6, Sf6, a6, b5, d6, e6, f7, g7, h6

15...g5!? 16.Sd5!? Nieoczekiwana riposta czeskiego szachisty, która prowadzi do dużych komplikacji. Po spokojnym 16.Hd3 gf4 17.G:f4 Se5 czarne też nie stały gorzej, np. 18.Hd2 (ale nie 18.Hg3? h5 19.g5 Sfg4+ 20.Kh1 h4!) 18...Gc6 19.Wae1 Wc8 20.Kh1 h5 z niejasną sytuacją 16...ed5 17.ed5 h5! Słabsze 17...Sa5?! 18.Gb2 G:g4 19.He1! z groźnym atakiem 18.dc6 S:g4+ Czarne dolewają oliwy do ognia. Spokojniejszą i chyba poprawniejszą alternatywą było 18...G:c6 19.gh5 g4 20.Ge3!? H:e3 21.G:c6+ Kf8 22.Hd3 H:d3 23.cd3 W:h5 z trochę lepszą końcówką 19.hg4 hg4+ 20.Kg3 gf4+ 21.K:f4 G:c6 22.Gb2? Prawidłowe było 22.G:c6+ H:c6 23.Gb2 Wh3 24.Sg1 z trudną do oceny pozycją 22...Gg5+? A tutaj już czarne przesadziły z poświęceniami. To nie jest poprawne, ale zawodnicy byli już w niedoczasowej gorączce. Po 22...G:g2! 23.G:h8 d5!, mimo braku wieży, atak na białego monarchę powinien przynieść zwycięstwo 23.K:g5

Białe: Kg5, Hd1, Wa1, Wf1, Gb2, Gg2, Se2, a3, b3, c2. Czarne: Ke8, Hb6, Wb1, Wh8, Gb5, a6, b5, d6, f7, g4

Rzadko spotykana pozycja – król został samotny wśród obcych wojsk. Jest paradoksem, że czarne nie są w stanie go za to ukarać. Wilhelm Steinitz utrzymywał, że król potrafi obronić się sam i ta pozycja jest tego przykładem 23...Wg8+ 24.Kh4 G:g2 25.Sf4? Pierwszy błąd. Po 25.Hd3 G:f1 26.W:f1 Hd8+ 27.Kg3 białe powinny wygrać 25...G:f1 26.H:f1 Hc5 27.Wd1? Lepsze szanse zachowywało 27.Hg2 g3 28.He4+ Kd7 29.Sd5. Po ruchu w partii gra się wyrównuje 27...H:c2 28.He1+ Kd7 29.Wd2 Hh7+?! (29...Hf5!) 30.Kg3 Skoczek skutecznie chroni teraz monarchę 30...Wbe8 (30...Wge8! 31.Ge5 Wb6 32.Hf2+/=) 31.Hf2 Teraz białe znów powinny wygrać 31...Kc6 32.Hd4? Zwycięstwo przynosiło 32.Ha7! He4 33.H:a6+ 32...He4 33.H:d6+ Kb7 34.Hd7+ Ka8 35.Hd5+ H:d5 36.S:d5 Po wielkiej burzy gra przeszła do spokojnej remisowej końcówki 36...Kb7 37.Wf2 f5 38.W:f5 We2? (38...Wgf8=) 39.Gd4 Wd8 40.Wf7+ Kc6 41.Sb4+ Kd6 42.Wa7 (42. Wf5!?) 42...Ke6 43.W:a6+ Kf5 44.Wf6+ Kg5 45.Sc6 Wh8 46.Wg6+ K:g6 47.G:h8 We3+ 48.K:g4 W:b3 49.Sd4 Remis.

Rysunek pionów szahcowych

K. Dąbrowska (2305) – A. Brustman (2290)
Mistrzostwa Polski kobiet, Warszawa 1995

1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.d4 cd4 4.S:d4 Sf6 5.Sc3 a6 6.g3 Sc6 7.Gg2 Gd7 8.0–0 e6 9.h3 Ge7 10.Sde2 h6!? 11.g4?! Prawidłowe było 11.Ge3 11...g5! 12.Ge3 Se5 13.Hd4 Ha5 14.Wad1 Gc6 15.a4 Hc7 Ciekawe było agresywne 15...h5!? 16.f4 gf4 17.G:f4 Wd8

Białe: Kg1, Hd4, Wd1, Wf1, Gf4, Gg2, Sc3,Se2, a4, b2, c2, ,e4, g4, h3. Czarne: Ke8, Hc7, Wd8, Wh8, Gc6, Ge7, Se5, Sf6, a6, b7, d6, e6, f7, h6

18.g5? Teraz sytuacja białych ulegnie znacznemu pogorszeniu. Lepsze 18.Ge3, które zwalnia pole f4 dla skoczka, z niejasną pozycją 18...Sh5 19.G:e5 Po 19.gh6 S:f4 20.S:f4 W:h6 białe też miały bardzo duże kłopoty 19...de5 20.Hf2 G:g5 21.h4 W:d1 22.W:d1 Ge7 Czarne mają pionka więcej i lepszą pozycję. Dalszy ciąg partii to nietrudna realizacja przewagi 23.Wf1 Wh7 24.Kh1 Wg7 25.He3 Wg4 26.Gf3 W:h4+ 27.Kg2 Sf4+ 28.S:f4 W:f4 29.Wh1 Gg5 30.Hc5 Wf6 31.Wd1 Wg6 32.Kh1 Ge7 33.Hc4 Hb6 34.Gh5 Wg5 35.Gf3 Hf2… 0-1

Walka o pole e5 dla skoczka poprzez g7-g5 jest obecnie dosyć powszechna i w różnych formach spotkać ją można w partiach arcymistrzów:

N. de Firmian (2560) – K. Hulak (2545)
limpiada Szachowa, Nowy Sad 1990

1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.Sc3 a6 4.g3 Sc6 5.Gg2 Sf6 6.0–0 e6 7.d4 cd4 8.S:d4 Gd7 9.a4 Ge7 10.h3 Hc7 11.Sde2 Wb8 12.g4 h6 13.Sg3 g5! 14.f4 gf4 15.G:f4 Se5 16.He1 Wg8!? 17.Hf2 Nieostrożne 17.G:h6? Sf:g4 18.hg4 S:g4 19.Ge3 S:e3 20.H:e3 d5 dawało czarnym silny atak 17...Wg6 18.Ge3 Gd8 19.Sh5 Gc6 Słabsze 19...S:h5?! 20.gh5 Wf6 21.Hg3

Białe: Kg1, Hf2, Wa1, Wf1, Ge3, Gg2, Sc3, Sh5, a4, b2, c2, e4, g4, h3. Czarne: Ke8, Hc7, Wb1, Wg6, Gc6, Gd8, Se5, Sf6, a6, b7, d6, e6, f7, h6

20.S:f6+? Walczyć o przewagę można było manewrem 20.Sf4 Wg8 21.Sd3, dążąc do zabicia na e5 nie gońcem, ale skoczkiem.

20...G:f6 21.Gd4 He7 22.Se2 Gh4 23.He3 Białe planują Sf4-h5 23...h5? Prawidłowe było 23...Gg5! 24.Sf4? S:g4 25.hg4 G:f4 26.W:f4 e5 24.Sf4 Gg5 25.gh5? Białe nie znalazły wariantu 25.G:e5! de5 26.Ha7 ze zdobyciem jakości 25...Wg8 26.He2 Gh6 27.Kh1 Hh4 28.Hf2 Wg3 29.Wa3! Jedyne. Przegrywało 29.G:e5? de5 30.Sg6 W:h3+! 29...G:f4 30.H:f4 H:f4 31.W:f4 W:a3 32.ba3 G:a4 Szanse stron w powstałej końcówce są mniej więcej równe. Czarne mają zdrowsze pionki, ale białe dysponują parą gońców i silnym wolniakiem h5 33.c4!? b6 Groziło 34.c5. Nie wolno 33...S:c4? 34.Gf6 Se5 35.h6 i wolniak może rozstrzygnąć grę 34.h6 Ke7 35.Gf1 f6 36.h7 b5 Zasługiwało na uwagę 36... Wh8 37.G:b6 Sd7! z trochę lepszą pozycją czarnych 37.c5 Wh8 38.cd6+ K:d6 39.W:f6 W:h7 40.Wf8 Gc2 41.Gg2 Sc4 i partia zakończyła się pokojowo.

Również przy długiej roszadzie białych posunięcie g7-g5 z dalszym Se5 jest często zalecane czarnym. Oto jeden z teoretycznych wariantów debiutowych:

1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.d4 cd4 4.S:d4 Sf6 5.Sc3 a6 6.Gg5 e6 7.f4 Ge7 8.Hf3 Hc7 9.0–0–0 Sbd7 10.Gd3 h6 11.Gh4 g5!? 12.fg5 Se5 13.He2 Sfg4 14.Sf3 hg5 15.G:g5?! Lepsze 15.Gg3 15...G:g5+ 16.S:g5 Hc5 Grozi 17...S:d3+ i 17...Sf2 17.Sh3 Gd7:

Rysunek pionów szahcowych
Białe: Kc1, He2, Wd1, Wh1, Gd3, Sc3, Sh3, a2, b2, c2, e4, g2, h2. Czarne: Ke8, Hc5, Wa8, Wh8, Gd7, Se5, Sg4, a6, b7, d6, e6, f7

Czarne są bez pionka, ale na pewno mają co najmniej równe szanse. Ich plan to: 0-0-0, Wdg8, Gc6 z naciskami na skrzydle królewskim. Figury białych są sparaliżowane, w czym niemała zasługa skoczka e5.

Ryszard Bernard

Do góry

Gramy w warcaby

Kobieta przy warcabnicy
Natalia Sadowska (autorka rubryki)

W dniach 25 oraz 26 stycznia 2020 roku miały miejsce dwa ciekawe otwarte turnieje mogące poszczycić się zacną obsadą. Zostały rozegrane tempem 15 minut plus 10 sekund za każde posunięcie. Ogólna liczba uczestników nie była duża, za to nie brakowało utytułowanych zawodników. Pierwszy z turniejów został rozegrany w Szczecinie i wygrała go Natalia Sadowska, która o jeden punkt wyprzedziła Damiana Jakubika oraz Damiana Reszkę (obaj „Lokator” Gniezno). Drugi turniej odbył się w Gorzowie Wielkopolskim i tutaj najlepszy okazał się Bartosz Gronowski („Lokator” Gniezno), który jednym punktem wartościowania wyprzedził Natalię Sadowską („Admirał PC Best” Szczecin). Podium zamknął kolejny reprezentant Gniezna Kamil Krygier, zdobywając punkt mniej od wyżej wymienionych medalistów. W tym artykule przyjrzymy się dwóm partiom dobrze obrazującym jeden temat, a mianowicie blokadę krótkiego skrzydła. Oba przyniosły ważne 4 punkty w turniejach.

Natalia Sadowska – Łukasz Kosobudzki
PC Best Open, 25.01.2020 r., Szczecin

1.32-28 18-23 2.33-29 Popularne zagranie, ale nie najostrzejsze. 2.38-32 12-18 3.31-27 7-12 4.43-38 17-21 5.37-31 21-26 6.49-43 26x37 7.42x31 11-17 8.47-42 6-11 9.41-37 1-6 10.46-41 20-24 11.31-26 Tak naprawdę już po drugim ruchu 2.38-32 wszelkie warianty prowadzą do ostrych pozycji, w których potrzebna jest dokładna kalkulacja i ciężko o jakiekolwiek uproszczenia. W partii białe wybrały mniej zobowiązującą odpowiedź.

2...23x32 3.37x28 20-25 Czarne chcą uniknąć wymiany białych dwa za dwa, ale tym samym decydują się poniekąd na grę przeciwko centrum. 3...17-22 4.28x17 11x22 5.39-33 13-18 6.44-39 19-23 7.35-30 To również modny ostatnimi czasy wariant z przeróżnymi kontynuacjami.

4.39-33 4.29-24 19x30 5.35x24 14-19 6.40- 35 19x30 7.35x24 10-14 8.44-40 14-19 9.40- 35 19x30 10.35x24 5-10 11.45-40 10-14 12.50-45 Białe mogą oczywiście wstawić klina już w czwartym ruchu, jednak poza małymi plusami (takimi jak pozbycie się piona 35) dużo on ze sobą nie niesie, gdyż czarne – dzięki kolumnom – w każdej chwili mogą pozbyć się naszego piona i zyskać 6 temp.

4...16-21 Czarne próbują zaostrzać pozycję.

5.44-39

Białe: 50, 49, 48, 47, 46, 45, 43, 42, 41, 40,  39, 38, 36, 35, 34, 33, 31, 29, 28 Czarne: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 17, 19, 21, 25

5.31-26 Wiązanie nie przynosi białym żadnego pożytku, bo nie mają jeszcze gotowej kolumny 28–33–39, a więc czarne mogą spokojnie wstawić klina i niczym im nie zagrozimy. 5…21-27 6.44-39 17-22 7.28x17 11x22 8.41-37 6-11 9.50-44 13-18 I białe nie mają do czego się „doczepić”.

5...12-18? Czarne najwyraźniej nie zdają sobie sprawy, że teraz związanie skrzydła może już nie być dla nich tak przyjemne jak ruch wcześniej.

Rysunek piona warcabowego

6.31-26! Jeśli widzimy, że przeciwnik nie jest w stanie wyjść ze związania na przestrzeni kilku ruchów, to wykorzystujmy jego słabości.

6…11-16 Z nadzieją na wybicie jeden za jeden do tyłu...

7.28-23! 19x28 8.33x11 6x17 Białe oddały kilka temp czarnym, ale za to związały ich skrzydło i można powiedzieć, że zaledwie po ośmiu ruchach przejęły już inicjatywę.

9.50-44 7-12 10.41-37 14-20 10...14-19 11.39-33 10-14 12.44-39 5-10 13.37-32 18-22 14.46-41 13-18 Czarne mogły podjąć próbę wzmocnienia centrum oraz wsparcia krótkiego skrzydła i przygotowywania go do ewentualnego wstawienia klina. Choć i to będzie jeszcze długim procesem.

11.46-41 10-14 12.37-31

Białe: 49, 48, 47, 45, 44, 43, 42, 41, 40, 39,  38, 36, 35, 34, 31, 29, 26 Czarne: 1, 2, 3, 4, 5, 8, 9, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 20, 21, 25

Białe oczywiście nie chcą zająć pola 32, aby nie ułatwiać przeciwnikowi zadania. Naszym celem jest pełna kontrola krótkiego skrzydła czarnych oraz ograniczanie manewrów na owym skrzydle.

12…14-19 13.41-37 1-6 13...18-22 14.37-32 1-7 Czarne mogły spróbować takiego ustawienia, gdyż białe nie są w stanie wziąć ich od razu w kleszcze i ciężko znaleźć dobry ruch.

14.37-32! Teraz już można śmiało powiedzieć, że kontrolujemy skrzydło. Proszę zauważyć, że białe grały jedynie swoim długim skrzydłem, bo ich celem było jak najszybsze podciągnięcie sił przeciwko zamkniętemu skrzydłu czarnych. Jeżeli mamy jakiś cel, to realizujmy go od razu i nie traćmy cennych temp.

14…2-7? 14...5-10 Oczywiście należało czekać. 15.39-33 2-7 16.44-39 Sprawdźmy, jak mógłby skończyć się wariant, gdyby czarne próbowały zagrać ostro i wstawić klina: 6-11 17.42-37 19-23 18.47-42 21-27 19.31x22 17x28 20.33x22 18x27 21.32x21 16x27 22.29x18 13x22 23.37-32 11-16 24.32x21 16x27 25.42-37 7-11 26.37-32 11-16 27.32x21 16x27 28.48-42 12-18 29.35-30 8-12 30.30-24 20x29 31.34x23 18x29 32.42-37 Bardzo ciekawe poświęcenie piona białych, po którym czarne zostają bez szans. Grozi im przeryw oraz zabranie kamienia 29.

15.29-24!

Białe: 49, 48, 47, 45, 44, 43, 42, 40, 39, 38,  36, 35, 34, 32, 31, 26, 24 Czarne: 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 12, 13, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 25

Tak naprawdę pion 29 był jedyną rzeczą, która przeszkadzała białym w budowaniu pozycji. Dzięki małemu błędowi czarnych białe szybko się go pozbywają.

15…20x29 15...19x30?? Groziła, oczywiście, prosta kombinacja. 16.35x24 20x29 17.34x23 18x29 18.38-33 29x27 19.31x2

16.34x14 9x20 I białe stoją czysto. Teraz wystarczy logicznie budować pozycję i uważać, aby nie dać czarnym rozwiązać swojego problematycznego skrzydła.

Rysunek pionów warcabowych

17.39-33 4-9 18.44-39 5-10 19.39-34 10-14 20.43-39 14-19 21.49-43 18-23 To już część partii, gdzie trzeba grać bardzo ostrożnie. Przy trudnej pozycji każda nieuwaga może sporo kosztować. Należało grać: 21...18-22 22.42-37 12-18 23.48-42 6-11 24.31-27 22x31 25.36x27 18-22 26.27x18 13x22 27.47-41 9-13 28.32-28 20-24 29.41-36 7-12. Trzeba przyznać, że i tutaj sytuacja z krótkim skrzydłem czarnych nie napawa optymizmem, ale było to najlepsze rozwiązanie.

22.33-29!

Białe: 48, 47, 45, 43, 42, 40, 39, 38, 36, 35, 34, 32, 31, 29, 26 Czarne: 3, 6, 7, 8, 9, 12, 13, 15, 16, 17, 19, 20, 21, 23, 25

Białe wykorzystują niedopatrzenie, tj. brak dobrego tempa czarnych.

22…20-24 Jedyna odpowiedź. Spójrzmy na dwie inne: 22...12-18? 23.29-24 19x30 24.35x24 20x29 25.32-28 23x32 26.34x1 lub 22...13-18? 23.29-24 19x30 24.35x24 20x29 25.38-33 29x49 26.40-35 49x27 27.31x4. Oba warianty szybko przegrywają.

23.29x18! 12x23 Pozycja czarnych staje się coraz bardziej naruszona.

24.38-33! Przeciągamy piony w kierunku centrum i budujemy następne kolumny.

24…13-18 25.42-38 9-13 26.47-42 7-11? To była pora na ostateczną ucieczkę z zastałej pozycji na planszy. 26...24-30 27.35x24 19x30 28.31-27 30-35 29.36-31 35x44 30.39x50 15-20 31.50-44 13-19 32.43-39 8-13 33.48-43 3-9 Pozycja białych jest oczywiście dużo lepsza, ale jeszcze nie jest jasne, jak wygrać.

27.31-27 3-9 27...8-12 Sprawdźmy, w jaki sposób wygrywałyby białe, jeśli czarne zdecydowałyby się na owo zagranie. 28.34-30 25x34 29.40x20 15x24 30.33-28 3-8 31.39-34 17-22 32.28x17 11x31 33.36x27 24-29 34.26x17 29x40 35.45x34 12x21 36.38-33 6-11 37.33-28 11-17 I pozycja nam się zamyka. Białe mają kilka możliwości wykończenia tego wariantu.

28.42-37??

Białe: 48, 45, 43, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 34, 33, 32, 27, 26 Czarne: 6, 8, 9, 11, 13, 15, 16, 17, 18, 19, 21, 23, 24, 25

Wydawało się, że białe sprawdziły wszystkie warianty i wygrana jest już na wyciągnięcie ręki... Ale – jak to w sporcie bywa – nietrudno o niespodziankę! Czarne mogły przeprowadzić piękną remisową kombinację. Proszę spróbować znaleźć samemu, a dopiero potem sprawdzić odpowiedź. Należało grać: 28.34-30 25x34 29.40x20 15x24 30.39-34 24-29 31.33x24 19x39 32.43x34 13-19 33.38-33 9-14 34.42-37 8-13 35.33-29 23-28 36.32x12 21x41 37.12x21 16x27 38.36x47 Z pewną wygraną białych.

28...24-30?? Czarne jednak nie widzą ukrytej kombinacji i zarazem ich ostatniej deski ratunku, skoro wybrały przegrywający ruch. 28...24-29!! 29.33x24 19x30 30.35x24 17-22 31.26x19 8-12 32.19x17 11x35 Niewiarygodne. Całe szczęście, remis nadal by był... 33.32-28 6-11 34.43-39 11-17 35.48-43 16-21 36.34-30 25x34 37.39x30 I raczej już nic zaskakującego nie powinno się zdarzyć.

29.35x24 19x30 30.40-35 Czarne nawet nie próbowały grać dalej. 2-0

Rysunek pionów warcabowych

Natalia Sadowska – Karol Dudkiewicz
Otwarte mistrzostwa Gorzowa Wielkopolskiego, 26.01.2020 r.

1.33-29 17-21 2.39-33 11-17 2...21-26 3.44-39 11-17 4.32-28 6-11 5.37-32 26x37 6.42x31 19-23 7.28x19 14x23 8.35-30 Bardzo modny w ostatnich latach wariant, z przeróżnymi kontynuacjami.

3.44-39 6-11 Czarne pozwalają się zamknąć, więc białe ani chwili się nie wahają.

3.44-39 6-11 Czarne pozwalają się zamknąć, więc białe ani chwili się nie wahają.

Białe: 50, 49, 48, 47, 46, 45, 43, 42, 41, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 34, 33, 32, 29, 26 Czarne: 1, 2, 3, 4, 5, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21

4…18-22 Czarne oczywiście liczą, że białe zagrają 32-28, po czym będą mogły uprościć pozycję poprzez dwa za dwa. 4...19-23 5.32-28 23x32 6.37x28 20-24 7.29x20 15x24 8.41-37 18-22 Ten wariant czarnych wygląda dużo bardziej obiecująco i często jest spotykany w praktyce.

5.37-31! Wykorzystujemy brak piona 6, a zatem wymiana czarnych jest niemożliwa. 5.32-28 19-23 6.29x27 21x23

5...20-25 5...21-27 6.32x21 16x27 Klin wygląda dość ryzykownie, gdyż białe mają jeden atak więcej. Czarne musiałyby się jedynie bronić. 7.29-24 20x29 8.33x24 19x30 9.34x25 14-20 10.25x14 10x19 11.41-37 1-6 12.37-32 11-16 13.32x21 16x27 14.40-34 To białe rozdają tutaj karty.

Rysunek piona warcabowego

6.50-44 14-20 7.41-37 10-14 7...19-24 8.32-28 Rogatką, oczywiście, nijak nie musimy się przejmować. Czarne tym sposobem jeszcze bardziej ograniczyłyby siebie, a nie przeciwnika. 8…12-18 9.37-32 7-12 10.42-37 Z trudną pozycją czarnych.

8.32-28!

Białe: 49, 48, 47, 46, 45, 44, 43, 42, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 34, 33, 31, 29, 28, 26 Czarne: 1, 2, 3, 4, 5, 7, 8, 9, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 19, 20, 21, 22, 25

Nie grozi już nam uproszczenie dwa za dwa, więc zajmujemy centralne punkty.

8…5-10 9.28-23! Często te proste rozwiązania są najlepsze. 9.37-32 1-6 10.47-41 20-24 11.29x20 15x24 Pozycja białych nadal jest lepsza, ale to nie jest do końca to, na co liczyły.

9...19x28 10.29-24 20x29 11.34x32 Po prostej wymianie dwa za dwa czarne zostały z bandowym pionem 25 oraz ze związanym krótkim skrzydłem. Pozycja białych jest czysta i mogą myśleć nad wybraniem najlepszego planu, gdyż jest ich z pewnością kilka.

11…14-19? 12.40-34 Białe przeoczyły ciekawy wariant, który zmuszał czarne do słabych ruchów. 12.33-28! 22x33 13.39x28 19-23 14.28x19 13x24 15.44-39 12-18 16.31-27 10-14 17.39-33 8-13 18.46-41 2-8 19.36-31 Krótkie skrzydło czarnych wygląda dość kiepsko, a białe napierają na nie całą siłą.

12...10-14 13.46-41 1-6 14.31-27! Najwyższa pora na wstawienie kleszczy.

14…22x31 15.36x27 12-18 16.37-31 14-20

Białe: 49, 48, 47, 45, 44, 43, 42, 41, 39, 38, 35, 34, 33, 32, 31, 27, 26 Czarne: 2, 3, 4, 6, 7, 8, 9, 11, 13, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 25

Czarne mogły spróbować aktywnie przejąć centrum i wyrwać się ze związania. 16...18-22! 17.27x18 13x22 18.42-37 8-13 19.48-42 22-28 20.32x23 19x28 21.33x22 17x28 22.26x17 11x22 Pozycja jest nieprosta dla obu stron. Jeżeli białe będą zbyt długo czekały, czarne zdążą wzmocnić centrum. Jeżeli natomiast okaże się, że czarne stoją za daleko, to białe mają szansę okrążyć bądź nawet zabrać kamień z pola 28. 23.38-32 13-19 24.32x23 19x28 25.43-38 9-13 26.38-32 13-19 27.32x23 19x28 28.42-38 3-9 29.38-32 9-13 30.32x23 13-19 31.49- 43 19x28 32.43-38 2-8 33.38-32 8-13 34.32x23 13-19 Okazuje się, że najbardziej prymitywny plan, czyli natychmiastowe ataki, nie przyniosłyby białym dwóch punktów. Należałoby zatem poszukać bardziej chytrych planów.

Rysunek piona warcabowego

17.42-37 7-12 18.44-40 19-24? Częstym błędem popełnianym przez graczy jest pozostawienie swojego problematycznego miejsca na pastwę losu. Można było podciągnąć wszystkie siły i starać się rozbić słabość na skrzydle, jak w przykładzie: 18...2-7 19.41-36 18-22 20.27x18 13x22 21.48-42 12-18 22.31-27 22x31 23.36x27 8-13. Opór białych mógłby być za słaby wobec ciągłego rozbijania ich kleszczy, gdyż czarne mają wystarczająco dużo kamieni na krótkim skrzydle.

19.41-36 4-10 20.49-44 9-14 21.48-42 3-9

Białe: 47, 45, 44, 43, 42, 40, 39, 38, 37, 36,  35, 34, 33, 32, 31, 27, 26 Czarne: 2, 6, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 20, 21, 24, 25

22.34-29 Białe miały tutaj dwie ciekawe kontynuacje. Sprawdźmy, jak mogłaby wyglądać pozycja przy drugim, niewybranym wariancie. 22.47-41 13-19 23.33-28 9-13 24.34-30 25x34 25.39x30 18-23 26.30-25 24-29 27.44-39 12-18 28.39-34 20-24 29.34-30 I okazuje się, że czarne wkrótce wszędzie stracą piona. 29…17-22 30.26x17 22x33 31.17-12 8x17 32.27-22 17x28 33. 40-34 29x40 34.38x9 13x4 35.45x34 28-33 36.43-38 Inne warianty również kończyły się klęską czarnych.

22...2-7 23.47-41 18-22 Można powiedzieć, że ten ruch wygląda logicznie. Pozycja nieco się rozwiązuje, czarne mogą nabrać więcej oddechu. Okazuje się jednak, że o remis po owej wymianie będzie już bardzo trudno. 23...18-23 24.29x18 12x23 25.33-29 23x34 26.39x19 13x24 27.43-39 9-13 28.39-34 24-29 29.34x23 25-30 30.35x24 20x18 31.38-33 7-12 32.42-38 18-23 33.33-29 23x34 34.40x29 Przykładowy wariant, który dawał dużo większe szanse czarnym.

24.27x18 12x34 25.39x19 13x24 26.44-39 9-13?

Białe: 45, 43, 42, 41, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 33, 32, 31, 26 Czarne: 6, 7, 8, 10, 11, 13, 14, 15, 16, 17, 20, 21, 24, 25

Słabe posunięcie czarnych. 26...14-19 27.40-34 9-13 28.34-30 25x34 29.39x30 13-18 30.30-25 10-14 31.43-39 7-12 32.31-27 18-23 33.33-28 Mimo związania pozycja wciąż jest remisowa.

Rysunek piona warcabowego

27.31-27 13-18 28.36-31 14-19? To już przegrany ruch. Czarne miały jeszcze ostatnią szansę na rozluźnienie pozycji. 28...24-29 29.33x24 20x29 30.40-34 29x40 31.35x44 Czarne uzyskały nieco przestrzeni na planszy, jednak przy poprawnym ustawieniu białych ich pozycja nadal będzie bardzo problematyczna. 31…15-20 32.38-33 20-24 33.45-40 14-19 34.43-38 8-13 35.40-34 I czarnym nie pozostaje nic innego jak ucieczki po bandach.

29.41-36!

Białe: 45, 43, 42, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 33, 32, 31, 27, 26 Czarne: 6, 7, 8, 10, 11, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 24, 25

Od tego momentu rozpoczyna się forsowna ofensywa białych. Czarne grają pod ich dyktando i obrona wydaje się już niemożliwa.

29…10-14 30.33-28 18-23 30...7-12? 31.38-33! 18-23 32.42-38! 8-13 33.28-22 17x28 34.26x8 13x2 35.33x22 z przegraną. 31.38-33! 7-12 31...8-13? 32.28-22 Uderzamy rykoszetem! 32…17x28 33.26x17 11x22 34.27x9 14x3 35.33x22

32.42-38 25-30 Czarne próbują jeszcze podjąć jakąkolwiek walkę, ale i tutaj białe przeprowadzają prostą i efektywną kombinację.

33.33-29! 24x42 34.35x2 42-47 35.28x10 15x4 36.39-33! Czarne się poddały. 2-0

Jak widać, dobrze zorganizowana gra blokady skrzydła może przynieść świetne efekty. Często graczom udaje się rozbić pozycję i wyjść z nieprzyjemności, ale nie jest to proste zadanie. Dlatego też zachęcam do grania tego typu pozycji.

Natalia Sadowska

Grupa osób z dyplomami
Medaliści turnieju w Szczecinie. Od lewej: Damian Jakubik, Natalia Sadowska, Damian Reszka oraz organizator turnieju Jacek Pawlicki
Do góry