Turnieje, wyścigi, zgrupowania sportowe i szkolenia – Ty też możesz zorganizować w swoim klubie imprezę rangi nawet mistrzostw Polski. Nabór ofert do kalendarza imprez 2020 trwa!
W imieniu Stowarzyszenia „Cross” zapraszamy do składania ofert dotyczących organizowania w 2020 roku ogólnopolskich imprez sportowych (w tym również rangi mistrzostw Polski i Pucharu Polski) oraz obozów. Oferty należy przesyłać do biura Stowarzyszenia wyłącznie w wersji elektronicznej, na formularzu pobranym ze strony www.cross.org.pl (ogłoszenie „Zaproszenie do składania ofert organizacji imprez sportowych i obozów w 2020 roku”), wraz ze szczegółowym programem zadania na adres: biuro@cross.org.pl w terminie do 17 stycznie 2020 roku.
Uwaga! Kosztorysy poszczególnych zadań należy ustalać, uwzględniając rzeczywistą stawkę za osobodzień pobytu w wybranym ośrodku. Podczas tworzenia kosztorysów i programów imprez i obozów prosimy o realną ocenę liczby potencjalnych uczestników zadań: zawodników, niezbędnej obsługi imprezy lub obozu i asystentów dla osób niewidomych. Pozytywnie ocenione oferty na organizację imprez i obozów będą miały zapewnione finansowanie ze środków MSiT, PFRON i Stowarzyszenia „Cross” i wejdą w skład przyszłorocznego kalendarza imprez centralnych.
Przypominamy, że do każdej przesłanej oferty należy koniecznie dołączyć szczegółowy program imprezy lub obozu.
Zapraszamy do składania ofert!
Gwiazdy niby łyżwy krzeszą Śnieżne iskry, cudów blask. Kolęd dźwięki niech cię wskrzeszą – Czasie pełen Bożych łask!
(Joseph von Eichendorff, „Boże Narodzenie”)
Niech te najpiękniejsze w roku Święta będą czasem wytchnienia od codziennych spraw. Niech ciepło bliskich zgromadzonych wokół wigilijnego stołu rozgrzeje nasze zziębnięte serca, a gwiazda, która zaraz rozbłyśnie za oknem, przypomni, że spełnia się Boży plan, którego jesteśmy częścią. I pamiętajmy, żeby poza prezentami rozdawać garściami naszą radość i obecność
Wszystkim Czytelnikom życzymy, aby z tej świątecznej energii czerpali przez cały nadchodzący nowy rok – byście dawali radę życiowym wyzwaniom i sięgali po kolejne sportowe sukcesy.
Mistrzowska dwudziestkapiątka
Tysiące pięknych wspomnień, setki zacnych gości, dziesiątki medali, pucharów, odznaczeń i kilka łez wzruszenia – oto przepis na wspaniały sportowy jubileusz. Żadnego ze składników nie zabrakło podczas świętowania 25-lecia jednego z najprężniej działających crossowskich i olimpowskich klubów – przemyskiego „Podkarpacia”.
16 listopada 2019 r. w zabytkowym Centrum Kulturalnym w Przemyślu z jego dyrektorem Januszem Czarskim na czele stawili się członkowie, sympatycy i przyjaciele klubu „Podkarpacie”, wśród których byli też przedstawiciele partnerskich organizacji, darczyńcy oraz dziennikarze lokalnych mediów. Na liście gości znaleźli się m.in.: wicewojewoda podkarpacka Lucyna Podhalicz, przewodnicząca Rady Miasta Przemyśla Ewa Sawicka, zastępca prezydenta Przemyśla Bogusław Świeży, dyrektor Oddziału Podkarpackiego PFRON Maciej Szymański, inspektor ds. mediów w Starostwie Powiatowym w Przemyślu Zdzisław Szeliga, burmistrz Rymanowa Wojciech Farbaniec oraz prezes Okręgu Podkarpackiego PZN Ryszard Cebula. Na uroczystości nie mogło zabraknąć również prezes Stowarzyszenia „Cross” Józefy Spychały oraz Piotra Łożyńskiego, prezesa klubu „Warmia i Mazury” Olsztyn. Punktualnie o 10.00 przybyłych gości przywitał prezes Stanisław Sęk – gospodarz wydarzenia.
Oficjalne obchody rozpoczęły się uroczystą galą, podczas której zasłużonym działaczom i sportowcom zostały wręczone odznaczenia rangi państwowej oraz resortowej. Za wyjątkowe zasługi na rzecz osób potrzebujących wsparcia odznaczeni zostali najwybitniejsi działacze przemyskiego klubu. W imieniu prezydenta Andrzeja Dudy odznaczenia państwowe wręczyła wicewojewoda podkarpacka Lucyna Podhalicz. Złoty Krzyż Zasługi zawisł na piersi Kazimierza Cetnarskiego, trenera kadry biathlonistów. Srebrnymi Krzyżami Zasługi uhonorowani zostali Stanisław Mazur i pułkownik Zbigniew Sebzda, trener strzelectwa. Brązowe Krzyże Zasługi trafiły do Ewy Lekowskiej i Krystyny Myśliwiec.
– Jest mi naprawdę niezmiernie miło i jestem wzruszona, że mogę w tak pięknej uroczystości uczestniczyć – przyznała wicewojewoda podkarpacka i przypomniała, jaką wartość mają przyznane odznaczenia. – Krzyż Zasługi nadawany jest osobom, które położyły zasługi dla państwa i jego obywateli, spełniając czyny przekraczające zakres ich zwykłych obowiązków. Gratuluję, jestem pod wrażeniem tak imponujących osiągnięć!
Decyzją ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego zaangażowane aktywistki: Lucyna Krzan, Maria Markiewicz, Zuzanna Ostafin i Maria Słowik uhonorowane zostały odznaką honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej”. Za wybitne zasługi wniesione w rozwój sportu odznaczenia Ministra Sportu i Turystyki przyznano Andrzejowi Jagielle, Piotrowi Sękowi, Krzysztofowi Paszynie, Wojciechowi Łucowi. – Bardzo nam miło, że zostaliśmy docenieni za trud ponoszony kosztem zdrowia, często rodziny, by osiągać jak najlepsze wyniki – w imieniu odznaczonych głos zabrał trener Cetnarski. – Taki gest jest ważniejszy niż kwestie materialne, to bodziec do dalszej pracy, to daje nam po prostu kopa do działania!
Podziękowania i gratulacje, uściski i pocałunki, medale, kwiaty i pamiątkowe podarunki – niezwykle wzruszające chwile na scenie Centrum Kulturalnego w Przemyślu na pewno zostaną w pamięci wszystkich obecnych. Był to jednak dopiero początek uroczystości. Część oficjalną zamknęli aktorzy z sekcji artystycznej podkarpackiego klubu, którzy wystawili jubileuszowe przedstawienie. Po kulturalnej uczcie goście mogli udać się na uroczysty obiad do zaprzyjaźnionego hotelu Albatros. Jego dyrektor Ryszard Ziobro zapewnił wszystkim zaproszonym wykwintny poczęstunek i doskonałą obsługę. Gości zachwycił zdobieniami i smakiem przepyszny tort jubileuszowy – niebo w gębie! Nie było zbyt wiele czasu na rozkoszowanie się przysmakami, bo w napiętym planie jubileuszowych obchodów przyszła pora na strawę duchową – uroczystą mszę świętą odprawioną w intencji klubu „Podkarpacie” Przemyśl. Nic dziwnego, że klub tak prężnie działa, skoro nad jego pomyślnością czuwają na samej górze…
Narodziny „Podkarpacia”
W przygotowanej na tę wyjątkową okazję mowie pierwszy i jak dotąd jedyny prezes klubu wyrażał się o nim jak o swoim dziecku. 15 marca 1994 r. przeszedł do historii jako dzień narodzin Przemyskiego Klubu Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Pracowników Spółdzielni Osób Niewidomych oraz Osób Niepełnosprawnych „Start”. Członkami założycielami, niejako „rodzicami” organizacji, byli: Stanisław Brotoń, Dorota Jabłczyk, Artur Lary, Stanisław Mazur, Artur Ossoliński, Alicja Rydel, Stanisław Sęk, Zygmunt Smolak, Daniel Sobecki. – Klub sportowy to spadkobierca koła sportowego przy spółdzielni, działającego już od 1953 r., które umożliwiało niepełnosprawnym uczestniczenie w treningach – wspominał Bogusław Świeży. – A gdy spółdzielnia znalazła się w tarapatach, ojcowie założyciele stanęli na wysokości zadania. O tym, jak dziś wygląda ten klub, świadczą najlepiej osiągnięcia zawodników. A prezes Sęk nie chce od lat ustąpić ani na krok, działa bez wytchnienia. Ale nie sam. Gratululę wszystkim, którzy przyłożyli się do wielkiego sukcesu klubu – powiedział wiceprezydent.
4 lutego 1999 r. zatwierdzono nowy statut, w którym pojawiła się znana nam obecnie nazwa – Przemyski Klub Sportu i Rekreacji Niewidomych i Słabowidzących „Podkarpacie”. Klub rozszerzył wówczas swoją działalność na teren całego regionu, aby prowadzić zajęcia również w Rzeszowie, Krośnie, Jaśle czy Stalowej Woli. Dziś jego zawodnicy podbijają świat. W 2001 r. klub otworzył Ośrodek Rehabilitacji Społecznej Osób Niewidomych i Słabowidzących w Przemyślu, a przez całe ćwierć wieku ściśle współpracuje z Okręgiem Podkarpackim Polskiego Związku Niewidomych, wspierając osoby z dysfunkcją wzroku.
Kolebka talentów
Zaczęło się od szachów i warcabów stupolowych, ale przez 25 lat istnienia „Podkarpacia” starano się rozwijać różne dyscypliny, w których klubowicze chętnie próbowali swoich sił. Dzisiaj zrzeszeni w przemyskim klubie mogą uprawiać: kręglarstwo klasyczne i bowling, wymienione już szachy i warcaby, strzelectwo laserowe i pneumatyczne, kolarstwo tandemowe, brydż sportowy, nordic walking, pływanie i kajakarstwo, wioślarstwo halowe, narciarstwo alpejskie i biegowe, biathlon i showdown. Chyba żaden inny crossowski klub nie ma tak szerokiej oferty sportowej! Ponadto dla członków klubu organizowane są również zajęcia komputerowe z wykorzystaniem nowych technologii dostępnych dla osób z dysfunkcją wzroku. Zawodnicy z Przemyśla mogą się sprawdzić w turniejach i na zawodach ogólnopolskich i międzynarodowych. I zarówno na krajowym podwórku, jak i na światowych arenach radzą sobie świetnie, stając na najwyższych stopniach podium. Mistrzostwa Europy, świata, igrzyska paraolimpijskie – zawodnicy z „Podkarpacia” są powoływani do kadry narodowej i reprezentują Polskę na imprezach najwyższej rangi, osiągając świetne rezultaty. Przykłady można mnożyć. W 2017 r. mistrzostwo świata niewidomych i słabowidzących w strzelectwie pneumatycznym zdobyła Barbara Matyka, a w tym roku jej sukces powtórzyła Barbara Moskal z asystentką Katarzyną Moskal. Złote dziewczyny z przemyskiego klubu trenują pod okiem płk. Zbigniewa Sebzdy. W 2018 r. duet Piotr Garbowski i Jakub Twardowski zaatakowali paraolimpijskie trasy narciarskie w Pjongczangu. Z pomocą trenera Kazimierza Cetnarskiego udało się wywalczyć miejsce w pierwszej ósemce i zdobyć wymarzone stypendium sportowe. Jak widać, działacze klubowi nie ustają w pracy nad poszukiwaniem i szlifowaniem nowych talentów, tworzeniem dobrych warunków do treningów, motywowaniem do osiągania jak najlepszych rezultatów. Spośród działaczy i instruktorów, którzy wnieśli olbrzymi wkład w rozwój klubu, wymienić trzeba: Krystynę Mazur i Stanisława Mazura, Wilhelma Dańczaka, Franciszka Mazura, Daniela Rusina, Piotra Sęka, Jerzego Andrejkę, Zbigniewa Sebzdę, Damiana Reszkę, Ewę Lekowską, Krystynę Myśliwiec, Mariana Lorenca, Kazimierza Cetnarskiego, Zdzisława Piroga, Małgorzatę Zubik-Borysławską, Zbigniewa Matuszka, Jolantę Krok-Sabaj, Marię Gawaluch-Mazur, Leszka Krzywonia, Łukasza Popowicza oraz Andrzeja Jagiełę.
Członkowie przemyskiego klubu nie ograniczają się do działalności wyłącznie sportowej, ogromnym wzięciem cieszy się też sekcja… artystyczna, która wystawia na scenach podkarpackich instytucji kultury spektakle, gra koncerty, robi pokazy przepięknego rękodzieła. Efekty pracy tej grupy mogli podziwiać goście jubileuszowej gali w przemyskim Centrum Kulturalnym, bawiąc się doskonale na przygotowanym specjalnie na tę okazję przedstawieniu „Kobieta i mężczyzna”. Autorzy przedstawienia dali popis gry aktorskiej, śpiewu i tańca. Z okazji 25-lecia „Podkarpacia” Przemyśl rozpisano również konkurs poetycki na utwór podsumowujący ćwierć wieku działalności klubu. Jego zwyciężczynią została Lucyna Krzan. W nagrodę za twórczą pracę pani Lucyna mogła spędzić słoneczny weekend na wypoczynku w Rymanowie. Wyróżnienie w tym samym konkursie otrzymała Zuzanna Ostafin – jedna z aktorek śpiewających na scenie. Za zasługi w promowaniu klubu w dziedzinie kultury zarząd organizacji podziękował w szczególności Zofii Sokół, Krystynie Knapek oraz Jackowi Marcińczakowi.
Przepis na sukces
Jak to możliwe, że klub tak bardzo oddalony od centrum kraju, a więc i centrum wydarzeń sportowych, działa tak prężnie? W czasie gdy w wielu crossowskich klubach wykruszają się członkowie i zmniejsza się liczebność sekcji, „Podkarpacie” tętni życiem. W przemyskim klubie aktywnych, trenujących członków z całego regionu jest około 140, do tego jeden strzelec z Bielska- -Białej (Ryszard Kawka). Wśród nich jest wiele osób młodych, w tym grupa juniorów. Narciarze, biathloniści, strzelcy, warcabiści i szachiści, nordic walkerzy, showdowniści i kolarze chcą pracować i rywalizować. Nawet w zdominowanych przez zawodników z pojezierza mistrzostwach Polski w kajakarstwie chłopaki z Przemyśla – Darek Mądro i Piotr Dynda, którzy mają parę w rękach – od wielu lat wiosłują i zawsze są na podium. Skąd ta energia, zarówno wśród zawodników, jak i działaczy? – Kładziemy duży nacisk na młodych. Nasi trenerzy mają doświadczenie w szkoleniu dzieci i młodzieży. Współpracując z nimi, doszliśmy do wniosku, że jeżeli nie będziemy kształcić młodych kadr, to nigdy nie dorobimy się wybitnych zawodników w dyscyplinach, które wymagają wysokiej sprawności fizycznej – mówi Stanisław Sęk, prezes „Podkarpacia”. – Między innymi Kazimierz Cetnarski – wychował całe kadry pełnosprawnych biathlonistów i narciarzy biegowych. Wspólnie z nim wpadliśmy na pomysł, żeby nawiązać współpracę ze szkołą mistrzostwa sportowego koło Jasła. Wprowadziliśmy tam trzech młodych zawodników i mamy nadzieję, że wśród ich kolegów z ławek zrekrutują się naturalnie przewodnicy – wyjaśnia pan Stanisław. Również działacze to w większości osoby przed czterdziestką, z wyższym wykształceniem i – co najważniejsze – poczuciem misji. Według Stanisława Sęka przepis na sukces jest prosty – praca, praca i… upór.
Wydarzeniem towarzyszącym obchodom 25-lecia klubu był rozłożony na cztery dni (14-17.11.2019 r.) istny maraton sportowy, tylko dla najwytrwalszych! – XIV Wojewódzka Impreza Sportowo-Integracyjna, rozegrana aż w sześciu konkurencjach. Patronat honorowy objęli nad nią: starosta Powiatu Przemyskiego Jan Pączek i prezydent Przemyśla Wojciech Bakun, a patronat medialny przyjęła telewizja TOYA. W imprezie wzięło udział 112 osób, w tym 102 niepełnosprawnych, niewidomych i słabowidzących z całego województwa podkarpackiego. Rozegrano turnieje: szachowy, warcabowy, bowlingowy, strzelecki, w showdownie oraz w wioślarstwie halowym. Rywalizacja toczyła się z podziałem na kobiety i mężczyzn (z wyjątkiem szachów). Po zmaganiach sportowych nastąpiło uroczyste podsumowanie imprezy, połączone z wręczeniem medali, dyplomów dla najlepszych zawodników oraz upominków dla pierwszej trójki w każdej dyscyplinie.
Sportowcom i działaczom klubu „Podkarpacie” Przemyśl gratulujemy wytrwałości w ciężkiej pracy i fantastycznych efektów! Tak trzymać – przed Wami co najmniej kolejne 25 lat świetlanej sportowej przyszłości.
Poniżej podajemy wyniki sportowe pierwszych trójek w poszczególnych dyscyplinach turnieju oraz prezentujemy wiersz Lucyny Krzan, nagrodzony w konkursie poetyckim
Marta Michnowska
Wyniki turnieju
Szachy
1.
Józef Cebula
2.
Antoni Szczurek
3.
Stanisław Białas
Warcaby stupolowe
Kobiety
1.
Krystyna Ziemniak
2.
Stanisława Wójt
3.
Mirosława Lewandowska
Mężczyźni
1.
Władysław Sitarz
2.
Henryk Rogiński
3.
Paweł Sowa
Bowling
Kobiety
1.
Barbara Łuczyszyn
2.
Aneta Bzdek
Mężczyźni
1.
Piotr Dynda
2.
Mateusz Surowiec
3.
Paweł Małek
Wioślarstwo halowe
Kobiety
1.
Renata Stankiewicz
2.
Małgorzata Pasiak
3.
Genowefa Nycz
Mężczyźni
1.
Krzysztof Pasiak
2.
Przemysław Knaź
3.
Stanisław Chmura
Strzelectwo pneumatyczne
Kobiety
1.
Monika Młot
2.
Krystyna Myśliwiec
3.
Wiesława Wołoszyn
Mężczyźni
1.
Jan Ochałek
2.
Mieczysław Wybraniec
3.
Jan Robutka
Showdown
Kobiety
1.
Natalia Wójcik
2.
Ewa Ćwiek
3.
Renata Stankiewicz
Mężczyźni
1.
Krzysztof Sobiło
2.
Przemysław Knaź
3.
Krzysztof Pasiak
Jubileusz
Lucyna Krzan
Ile to już było? Ile już minęło? Dni, miesięcy, ile to już lat? Czasu kawał, czasu szmat. 25 lat, 25 lat! Masz miarę – dasz wiarę? To przecież ćwierć wieku, człowieku. Jubileusze, jubileusze – Przyznać muszę, lubimy najbardziej jubileusze. Dzisiaj na wokandzie macie Najwspanialszy ze wszystkich – klub „Podkarpacie”. Historię klubu dzisiaj Wam Z radością nakreślimy – Pracy moc, treningów moc, Intelekt z muskułami, Hart ducha i wysiłek – W efekcie – zwycięstwa osiągamy.
Wachlarz sekcji się wzbogacił I sportowców nam przybyło, Radość jest jeszcze większa, Zdobywamy wciąż zwycięstwa. Tak w warcabach, szachach, kręglach, Strzelectwie, showdownie i biathlonie, W kraju, Europie, w świecie Poprzez zwycięstwa Nasz klub i Ojczyznę rozsławiamy. Z dumą i radością o najlepszych zawodnikach Wszem wobec opowiadamy. Sięgając głębiej do kart historii klubu, Doskonale dzisiaj wiemy, Że nasze miasto i ziemię przemyską W mistrzostwach Polski rozsławiły też tandemy. Niejeden tu odnalazł Swój talent i zdolności, W mistrzostwach Polski, Europy i świata Na podium nie raz gościł.
Trenerom, szkoleniowcom – nisko się kłaniamy, Dzięki ich żmudnej pracy W kadrze mistrzów mamy. Więc czapki z głów, szacunek złóż Dla ludzi, których już dobrze znacie, Dla twórców, co stworzyli klub O nazwie „Podkarpacie”.
Mówimy „klub podkarpacki” – myślimy o Stanisławie Sęku. Jest pierwszym i jedynym prezesem niezwykle prężnie działającego „Podkarpacia” Przemyśl. W wywiadzie dla magazynu „Cross” o klubie mówi jak o swoim dziecku.
Marta Michnowska: – Zacytuję Ewę Lekowską przemawiającą na jubileuszowej gali „Podkarpacia”: „Na podziw i uznanie zasługuje pełnienie funkcji prezesa, będące trudnym i odpowiedzialnym zadaniem, którego podejmuje się Pan od 25 lat i wypełnia je w sposób wzorowy. Mamy nadzieję, że jeszcze przez wiele lat będzie Pan sprawował pieczę nad działalnością klubu wieńczoną sukcesami. Czasem wdzięczność trudno jest ubrać w słowa – wtedy proste «dziękujemy » zawiera wszystko, co chcemy wyrazić”. Wydawał się Pan zaskoczony tymi słowami…
Stanisław Sęk: – Bo tego w moim planie gali nie było. Byłem naprawdę bardzo wzruszony. Jest mi niezwykle przyjemnie, kiedy ludzie doceniają mój wysiłek. Ja po prostu lubię tę pracę i realizuję się w niej – na ile będę mógł, jeszcze będę działał. Mam nadzieję, że po tych życzeniach przybędzie mi zdrowia i jeszcze trochę popracuję.
– Nie chcą Pana wypuścić, bo klub pod Pana kierunkiem działa naprawdę imponująco.
– Mamy dużo dyscyplin, mamy dobrych zawodników, młodych, mamy efekty. Ale to nie tyle moja zasługa, ile dobrych pracowników, młodych pracowników. A ja tak naprawdę jestem tylko małym trybikiem…
– Ale trzeba ich wybrać i mieć odwagę dać im pole do działania, odpowiedzialność. W niewielu klubach spotyka się taką postawę.
– Nie wiem, jak jest w innych klubach, raczej koncentruję się na własnej pracy, na swoim klubie. Owszem, jestem w zarządzie „Olimpu”, ale zajmuję się głównie swoją działką, czyli biathlonem. Zależy mi na młodych. Współpracuję na tym polu z Józkiem Plichtą. Wypożyczyliśmy teraz karabin biathlonowy ośrodkowi w Laskach, żeby dwójka młodych zawodników narciarstwa biegowego mogła wystąpić na Pucharze Świata w Norwegii również w konkurencjach strzeleckich.
– Pana działania przynoszą kapitalne efekty. Skąd bierze się energię do pracy po 25 latach?
– Sam nie wiem. Mam świetny zespół, bardzo pracowity. Pozyskujemy środki z projektów. Pracownicy są ambitni, ciężko pracują, z poświęceniem, często kosztem czasu wolnego, rodziny. I – co najważniejsze – ci ludzie chcą pracować, angażują się i widzą sens tego, co robią. Chyba podzielają moją pasję. Ci, którzy zostali wyróżnieni, odznaczeni podczas gali – oni naprawdę na to zasłużyli.
– Rodzina również mocno Pana wspiera, prawda? Zwłaszcza Piotr – syn na medal.
– Chyba nie ma wyboru (śmiech).
– Jeszcze raz wielkie gratulacje za wytrwałość, charyzmę i wierność misji. Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia!
– Dziękuję. Tego powodzenia nieustannie nam potrzeba.
Rozmawiała Marta Michnowska
***
Stanisław Sęk pochodzi z Podkarpacia, z okolic Jarosławia. Szkołę podstawową kończył w Warszawie w ośrodku dla dzieci słabowidzących na Koźmińskiej. Po ósmej klasie wybrał technikum rolnicze w Zarzeczu, bo jak mówi, jego pasją jest uprawianie roślinek. Po dwóch latach, kiedy przekonał się, że nie chce prowadzić gospodarstwa rolnego, wybrał szkołę zawodową w Bydgoszczy. 1 września 1970 r. zatrudnił się w spółdzielni niewidomych „Start” w Przemyślu. Przez 47 lat pracy przeszedł drogę od szczotkarza, przez kierownika hotelu przyzakładowego, kierownika działu rehabilitacyjno- socjalnego, po zastępcę prezesa ds. rehabilitacji. W międzyczasie kształcił się, skończył studia wyższe na kierunku rehabilitacja. W efekcie przemian ekonomiczno- społecznych przekształcił spółdzielcze koło sportowe w klub i stoi na jego czele do dziś. Na co dzień zajmuje się rodziną i dla relaksu – swoją działką.
Na starcie rozgrywek w Calimanesti stanęły ekipy Rosji, Ukrainy, Serbii, Niemiec, Hiszpanii, Słowenii, Holandii, Macedonii Północnej, Węgier, Chorwacji, Bułgarii, a także dwie drużyny gospodarzy oraz dwie z Polski: ze Stowarzyszenia „Cross” (Polska 1) i z Polskiego Związku Szachowego (Polska 2). Na tle konkurentów szóste miejsce drużyny „Crossu” to dobry wynik.
W dniach 4-14 października w malowniczym uzdrowisku w Rumunii, 160 km na północny zachód od Bukaresztu, odbyły się II Drużynowe Mistrzostwa Europy Niewidomych i Słabowidzących w Szachach, rozgrywane pod auspicjami IBCA. Organizator zapewnił wszystkim zawodnikom zegary mówiące, doskonałą salę gry i obsługę sędziowską (aż pięciu arbitrów). W składzie naszej crossowskiej drużyny znalazło się pięciu zawodników: Tadeusz Żółtek, Ryszard Suder, Jerzy Rutkowski, Marcin Chojnowski i Sylwester Barnowski. Zamieszkaliśmy w przepięknym kompleksie trzygwiazdkowego hotelu z basenem wód termalnych. Pokoje były doskonałe, jedynie brak szwedzkiego stołu był, zwłaszcza dla starszych kolegów, niedogodnością. Hotel stał tuż nad malowniczą rzeczką, obok której wiodła linia kolejowa. Nieopodal (200 m) znajdował się monastyr Cozia, a obok niego malutka kamienna studzienka z kranikiem i zbiornikiem na wodę, w którym pływają… pieniądze. Jako ten zdyscyplinowany turysta wyjąłem papier unoszący się na czystej wodzie – bo jak to tak można pozwolić, by śmieci w niej pływały? Dopiero kolega Tadeusz powiedział mi, żebym go zostawił, bo to 10 euro. (Miałem szczęście, że nie wzięli mnie za złodzieja). Z drugiej strony hotelu był malowniczy park, pełen turystów z Rosji, Niemiec i Rumunii, którzy spacerowali, pływali łodzią albo kupowali pamiątki w licznych straganach. Dodam, że do centrum Calimanesti było stąd 4 kilometry.
Sala gry była komfortowa, a do partii mogliśmy siąść po filiżance kawy. Pod kątem organizacyjnym Rumunia była doskonale przygotowana. Przez całe rozgrywki towarzyszyła nam prezes Stowarzyszenia „Cross” Józefa Spychała wraz z tłumaczką, która okazała się niezwykle pomocna, bo włada nie tylko językiem angielskim
Runda 1. Polska 1 – Polska 2 (1 : 3)
Po odprawie technicznej okazało się, że na starcie gramy z Polską 2. To najsilniejsza drużyna turnieju, dlatego w naszej każdy robił, co mógł. Ja grałem z arcymistrzem Marcinem Tazbirem, Ryszard Suder z Piotrem Dukaczewskim, Tadeusz Żółtek z mistrzem świata juniorów Adamem Czajkowskim, a Jerzy Rutkowski z byłym mistrzem świata IBCA Jackiem Stachańczykiem. Na moment nie zadrżały nam serca i każdy walczył do upadłego, chociaż sztuka zwycięstwa udała się tylko grającemuka zwycięstwa udała się tylko grającemu czarnymi Ryszardowi Suderowi. Myślałem, że szybko mnie połknie o klasę lepszy ode mnie zawodowy słabowidzący arcymistrz, który w okularach czy szkłach kontaktowych radzi sobie jak zupełnie zdrowy szachista. Tadeusz Żółtek walczył do samego końca, a wiek 82 lata, którym się legitymuje, sprawił, że weteran musiał wypić po meczu gorzkie ziółka. Przegraliśmy 3:1. Poszliśmy odpoczywać, myśląc o kolejnym dniu.
Runda 2. Polska 1 – Węgry (4 : 0)
Porażkę trzeba było sobie natychmiast odbić. Węgrzy to nasi przyjaciele od lat, każdy wie. Ale na deskach nie było sentymentów, każdy walczył zawzięcie. Wynik pokazał, jak wspaniale potrafimy się podnosić po porażce.
Runda 3. Polska 1 – Rumunia 2 (3,5 : 0,5)
Od tej rundy Jerzego Rutkowskiego, któremu przydarzyło się zatrucie pokarmowe, zastąpił Sylwek Barnowski – nasz rezerwowy. Pokonaliśmy ich 3,5 : 0,5, a ja zanotowałem swoją 13-posunięciową miniaturkę z ofiarą gońca na h7. Oczywiście, bałem się, ale… do odważnych świat należy. Pierwsze i, jak się później okazało, ostatnie zwycięstwo Sylwka Barnowskiego też dało nam więcej pewności siebie.
Runda 4. Polska 1 – Rumunia 1 (2 : 2)
To już był pojedynek o wiele trudniejszy, zwłaszcza że drużynę dopadły problemy zdrowotne. Najpierw swoje odcierpieli Jerzy Rutkowski i Tadeusz Żółtek. Nieco pomogły krople żołądkowe i herbata. Ja przed rundą włączyłem laptopa i mój 24-calowy monitor (żeby cokolwiek widzieć) i zacząłem kombinować, jak tu zaskoczyć mojego przeciwnika…
Ryszard i Tadeusz pokojowo zakończyli swoje pojedynki po około 30 minutach gry. Zostałem ja i Sylwek Barnowski. Teraz jednak z moim zdrowiem zaczęło dziać się coś niedobrego, bolała mnie głowa, może dlatego, że niewiele jadłem. Mój niewidomy przeciwnik zaproponował remis. Kapitan drużyny Ryszard Suder powiedział krótko, żeby nie przyjmować propozycji. Pomyślałem zaraz, że u Sylwka źle się dzieje. I tak półżywy wygrałem tę równą pozycję. Poszedłem od razu spać, nie zjadłem nawet kolacji, a rano na śniadaniu dowiedziałem się, że zremisowaliśmy. Sylwek przegrał.
Runda 5. Polska 1 – Rosja (1 : 3)
Ten mecz to jednym zdaniem krwawa jatka. Po końskiej dawce kropli żołądkowych Jerzy był już na siłach i wrócił do gry, ale dość szybko poległ. Ryszard zgodził się na remis w nieco lepszej pozycji. Zostałem ja i Tadeusz. Maksyma z amerykańskiej książki „Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi” – czyli „życie jest brutalne” – pasuje jak ulał do mojego meczu. W pewnym momencie, kiedy zostało mi około 10 minut, podniosłem zegar i popatrzyłem przez lupę na czas. I wtedy usłyszałem krzyk Jurija Myszkowa, że nie wolno podnosić skrzynki zegara. Oczywiście nie miał racji – myślę, że chciał wyprowadzić przeciwnika z równowagi, żeby tylko wygrać. Udało mu się – partię przegrałem. Potem emocjonalnie nie dałem już rady. Protestowałem głośno u sędziego na brak konsekwencji dla przeciwnika za takie zachowanie. Po tej rundzie przestałem walczyć. Jak twierdził Wilhelm Steinitz „szachy nie są dla słabych duchem”– a ja troszkę osłabłem. Przegraliśmy 3:1 (w kaszę dmuchać w równych pozycjach nie dał sobie Tadeusz i skończyło się remisem).
Runda 6. Polska 1 – Macedonia Północna (2,5 : 1,5)
Pierwszej i jedynej porażki doznał Ryszard Suder. Ja wygrałem dość gładko, bo przeciwnik nie rozumiał pozornie prostej partii katalońskiej. Zostali Tadeusz i Jerzy. Ten ostatni – mając tylko 2 minuty na zegarze do 30 minut przeciwnika – cudem zremisował. Nasz weteran niczym szachowy wirtuoz Akiba Rubinstein (pewnie Tadeusz uczył się grać na partiach słynnego Polaka) wygrał tę pouczającą końcówkę – i cały mecz zakończył się naszym sukcesem.
Runda 7. Ukraina – Polska 1 (3 : 1)
Zabrakło już sił. Chociaż pomagałem Tadeuszowi przygotować się na Kołpakowa, to, mimo najszczerszych chęci, obaj polegliśmy. Ryszard swoim solidnym 1.Sf3 nie pozwolił na żadne forsowne warianty i przeszedł do dość pasywnych pozycji, które nie jest łatwo ugryźć. Jerzy dostał propozycję remisową, którą przyjął. Natomiast moja głowa była już zmęczona i dałem się w równej pozycji zdekoncentrować.
Runda 8. Serbia – Polska 1 (2,5 : 1,5)
Była to nasza ostatnia rozegrana runda. Koledzy szybko i gładko poremisowali, jedynie Ryszard musiał udowodnić, że nie tak prosto jest z nim wygrać – ale w końcu też zremisował. Ja z Pavle Dimiciem zagrałem eksperymentalne szachy, ale niczego dobrego to nie przyniosło. Pocieszeniem była miła rozmowa raz to po angielsku, raz po rosyjsku. Kiedy złożyliśmy broń, na pożegnanie poklepaliśmy się po plecach, życząc sobie jak najlepiej.
Dziewiąta runda to dla nas pauza (nieparzysta liczba drużyn). Przyszliśmy tylko na wyborną kawę i za odpoczynek zainkasowaliśmy 2 punkty. Jerzy i Tadeusz nadal byli chorzy.
Podsumowując, na pewno cieszy wynik Ryszarda Sudera – 5 p. z ośmiu partii na drugiej szachownicy. Ale pogratulować należy każdemu. Mieliśmy różne przejścia, choroby, niedoczasy. Szachy są niczym boks. Najpierw musisz się przygotować, pomyśleć, jak walczyć z tym i tym, i dopiero po wyborze stylu walki przystąpić do pojedynku. Potem jesteś tak zmęczony, jak każdy inny sportowiec. A następnego dnia znowu wychodzisz na ring. Gratuluję Tadeuszowi Żółtkowi, że pomimo 82 lat walecznością dorównuje komandosom GROM-u. Jerzy Rutkowski, poza czasem choroby, grał po swojemu – solidnie i z namysłem. Sylwek Barnowski to wahadło, raz mu wychodzi, a innego dnia już mniej. Mój wynik na pierwszej szachownicy oceniłbym średnio. Mogłem dać z siebie drużynie więcej, tylko zabrakło koncentracji. Rozpraszają mnie prowokacje – taki romantyk jak ja, kochający ludzi, nie zawsze jest groźnym wrogiem i pogromcą. Szóste miejsce drużyny to dobry wynik. Blisko strefy medalowej, choć ciągle w trakcie wojny z PZSzachem, który zabrał z „Crossu” większość kadrowiczów jak Marcin Tazbir czy Adam Czajkowski
Na zakończenie serdeczności, uściski, zdjęcia z organizatorem i z sędzią (na imię miał Radu). W samolocie też było miło, uczyłem personel pokładowy języka migowego, może się tu przydać – jeden znak z drugiego końca samolotu i wszystko wiadomo. Takie pełne ciepła relacje sprawiają mi radość, nawet wzruszają. Wystarczy spotkać człowieka, usłyszeć zwykłe „dzień dobry”. Kiedy kapitan dziękował za wspólny lot i zapraszał na kolejny, odkrzyknąłem z zapałem: „My też dziękujemy!”.
Tabela wyników
II Drużynowe Mistrzostwa Europy Niewidomych i Słabowidzących w Szachach 4-14.10.2019 r., Calimanesti, Rumunia
Co roku jesienią drużyny klubowe szachistów z dysfunkcją wzroku spotykają się, aby w drodze zaciętych rozgrywek turniejowych rozstrzygnąć, który zespół jest najlepszy i zasługuje na miano mistrza.
Do ośrodka Wielspin w Wągrowcu na Pałukach przyjechało dziesięć najlepszych drużyn. Koordynatorem zawodów była Józefa Spychała, a sędziowali je sędzia główna Małgorzata Napierała i sędzia rundowy Zygmunt Wielecki. Turniej rozegrano systemem kołowym na dystansie 9 rund, czas gry – 90 minut plus 30 sekund za każde wykonane posunięcie. Wśród 46 zawodników (niewidomym towarzyszyli przewodnicy) 36 było ujętych w rankingu FIDE. Ich średnia to 1532 punkty. Pod nieobecność „Syrenki” Warszawa przodującą trójcę stanowiły zespoły „Zrywu” Słupsk, „Tęczy” Poznań i „Warmii i Mazur” Olsztyn (przede wszystkim ze względu na wysokie rankingi ich zawodników). Poważnym mankamentem zespołu słupskiego (ale także bydgoskiego) był brak obsady na szachownicy kobieco-juniorskiej, co przy dość wyrównanym poziomie gry na pozostałych deskach eliminowało te zespoły z walki o czołowe lokaty. W tak wyrównanej stawce na szachownicach działy się rzeczy, przy których ring bokserski blednie. Z przewagą tylko jednego punktu zwyciężył równo grający zespół „Tęczy” Poznań. Drugie miejsce i wicemistrzowski tytuł zdobyła drużyna „Warmii i Mazur” Olsztyn, mająca w swym składzie jednego z liderów szachów crossowskich – Ryszarda Sudera – oraz koszącego przeciwników ze stuprocentową skutecznością juniora Michała Racisa. Brąz i drugie wicemistrzostwo, znów różnicą jednego punktu, wywalczył niezwykle bojowy oddział (tak trzeba powiedzieć!) „Jantaru” Gdańsk z szalenie walecznym kapitanem Józefem Żełajtysem. Szachista „Jantaru” Mieczysław Kaciotys wziął ponadto udział w poznańskim biegu ulicznym z okazji Narodowego Święta Niepodległości. To warte zapamiętania!
O słabszym rezultacie „Atutu” Nysa zadecydowała gorsza gra i zachowawcza postawa lidera drużyny Sylwestra Barnowskiego. „Podkarpacie” Przemyśl – to z kolei ambitna gra małżeńskiego tandemu Elżbiety i Andrzeja Jagiełów, a także dobre partie Lucjana Walczaka. W „Zrywie” Słupsk efektywna punktowo gra Jerzego Rutkowskiego nie wystarczyła, by nadrobić straty z wakatu obsadowego. Z kolei „Lajkonik” Kraków, wprawdzie w pełnym składzie, ale tylko z dwoma skutecznymi graczami (Zdzisław Żarow i Paweł Wodas) nie był w stanie wskórać czegoś więcej. W „Omedze” Łódź Tomasz Pawlik i Ryszard Grzywacz zrobili, co mogli. Pochwalić za wynik i postęp można tylko Eugenię Wewersowicz. (Niech się cieszą, że ich nazwy nie można odnieść do zajętego miejsca). Natomiast „Łuczniczka” Bydgoszcz bez lidera Andrzeja Sargalskiego i z wakatem na szachownicy swoje przedostatnie miejsce zawdzięcza dopuszczeniu do gry w turnieju drużyny „Cross Jastrzębie”, której zawodnik grający na pierwszej szachownicy dopiero zaczynal przygode z szachami.
Na zakończenie podkreślić trzeba dobre, jak zawsze tutaj, warunki lokalowe, walory rehabilitacyjne ośrodka, dobre wyżywienie. Koordynator wydarzenia starała się jak mogła, by wieczorkami z muzyką i tańcami oraz rogalami świętomarcińskimi osłodzić przegranym gorycz porażki, a zwycięzcom jeszcze bardziej radość z wygranej.
Na rankingu najwięcej zyskali: Zdzisław Żarow + 2,76, Józef Żełajtys +2,36, Michał Racis + 2,21, Stanisław Niećko + 1,74, Bronisław Hornik + 1,12, Joanna Malcer +1,03, Fabian Spionkowski + 1,01.
W zwycięskiej drużynie „Tęczy” Poznań punktowali: Marek Pociejowski – 8 p., Stanisław Niećko – 7,5 p., Józefa Spychała – 5 p., Marian Kowalczyk – 5 p., Oskar Molicki – 2 p.
Najlepsi na poszczególnych szachownicach:
Ryszard Suder - 8 p.
Stanisław Niećko - 7,5 p
Marek Pociejowski - 8 p
Michał Racis - 9 p.
Drużynowe mistrzostwa Stowarzyszenia „Cross” w szachach dofinansował Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w ramach realizacji projektu Stowarzyszenia „Cross” pn. „Tylko dla Mistrzów 2019”.
Drużynowe Mistrzostwa Stowarzyszenia „Cross” w Szachach 7-17.11.2019 r., Wągrowiec
Tabela wyników
Miejsce
Nazwa
Wynik
1.
„Tęcza” Poznań - (Marian Kowalczyk, Stanisław Niećko, Marek Pociejowski, Józefa pychała, Oskar Molicki, Cyryl Boruczkowski)
16 p.
2.
„Warmia i Mazury” Olsztyn - (Ryszard Suder, Bernard Olejnik, Joanna Malcer, Michał Racis)
W terminie 5-7.10.2019 r. kolarze tandemowi rozegrali torowe mistrzostwa Polski. Zawodniczki rywalizowały w sprincie oraz w wyścigach na jeden i trzy kilometry, natomiast zawodnicy ścigali się w sprincie oraz na dystansach jednego i czterech kilometrów. Zawody odbyły się w hali Arena Pruszków, na drewnianym torze o długości 250 metrów.
Najbardziej emocjonującą konkurencją spośród wymienionych jest sprint, który składa się z dwóch etapów. Pierwszym są eliminacje na czas na dystansie 200 metrów ze startu lotnego, w których tandemy jadą pojedynczo. Każdy z nich ma do pokonania 3,5 okrążenia, z czego większy odcinek dystansu służy do rozpędzenia roweru, a czas jest mierzony tylko na ostatnich 200 metrach. Drugi etap rywalizacji jest o wiele ciekawszy, bo składają się na niego bezpośrednie pojedynki par tandemów dobranych według czasów z eliminacji. Wyścigi odbywają się systemem pucharowym, w którym zwycięzcy awansują do dalszej fazy rozgrywek. Na koniec w finale A, w walce o złoty i srebrny medal, spotykają się dwa najlepsze duety z półfinałów, a w finale B o brązowy medal walczą dwaj pozostali półfinaliści. Wyścigi na 1 km ze startu zatrzymanego to jazda na czas, w której poszczególne tandemy startują pojedynczo, a o kolejności decyduje tylko jeden finałowy przejazd. W wyścigach na 3 km i 4 km są dwa etapy rywalizacji. Najpierw odbywają się eliminacje, z których dwa tandemy z najlepszymi czasami awansują do finału A i walczą w nim o zwycięstwo, a dwa kolejne do finału B, w którym stawką jest brązowy medal. Finały to wyścigi na dochodzenie, w których dwaj rywale startują naprzeciwko siebie po przeciwległych stronach toru. Kiedy jeden z tandemów doścignie swojego przeciwnika, wygrywa i wyścig jest przerywany. Jeśli nikomu się to nie uda, rywalizacja trwa przez cały dystans, a o zwycięstwie decyduje szybsze osiągnięcie mety.
Wszyscy uczestnicy zawodów walczyli na miarę swoich sił i możliwości, wykazując się dużą ambicją i zaangażowaniem. Na szczególne wyróżnienie zasługują jednak ci, którzy osiągnęli najwartościowsze wyniki. W tym gronie należy wymienić tandem kobiecy w składzie Angelika Biedrzycka – Edyta Jasińska, reprezentujący „Łuczniczkę” Bydgoszcz, oraz dwa tandemy męskie: Adam Brzozowski – Kamil Kuczyński i Marcin Polak – Michał Ładosz, reprezentujące KKT „Hetman” Lublin. Duety te zdobyły najwięcej medali na mistrzostwach Polski i mają największe szanse na osiągnięcie dobrych rezultatów na arenie międzynarodowej.
Mirosław Jurek
Zwycięzcy XIX Mistrzostw Polski Niewidomych i Słabowidzących w Kolarstwie Torowym 5-7.10.2019 r., Pruszków
Już po raz dziewiętnasty pod koniec roku w Częstochowie odbył się najstarszy crossowski turniej bowlingowy osób niewidomych i słabowidzących. Dzięki środkom z PFRON i MSiT prawie osiemdziesięciu kręglarzy walczyło o miano najlepszych
Przed rozpoczęciem głównego turnieju, w czasie przeznaczonym na trening, odbył się IV Memoriał Edyty Siwek i Jerzego Więckowskiego, częstochowskich bowlingowców, ale przede wszystkim naszych znajomych i przyjaciół nie tylko z kręgielni. Każdy ze startujących w Memoriale zagrał trzy razy. W poszczególnych kategoriach zwyciężyli:
B1 kobiet – Regina Szczypiorska
B1 mężczyzn – Franciszek Kała
B2+B3 kobiet – Zofia Sarnacka
B2+B3 mężczyzn – Ireneusz Stankiewicz
Open – Adam Musiał
W kolejnych dniach pobytu w Częstochowie ponad osiemdziesięciu uczestników turnieju toczyło boje w zasadniczej rywalizacji. Każdy miał do wykonania sześć gier na nieco specyficznej, bo siedmiotorowej kręgielni sznurkowej. Niektórzy uczestnicy mówili, że stara, sznurkowa kręgielnia nieco pomaga w zdobywaniu dodatkowych punktów, jednak prawdą jest także to, że kręgiel utrzymywany od góry przez sznurek nieco trudniej się przewraca. Pojawiło się kilka niespodzianek, a niektórzy zawodnicy ewidentnie mieli dzień konia [szczęśliwy dzień – przyp. red.].
W kategorii B1 kobiet zwyciężyła Barbara Szypuła z klubu „KoMar” Piekary Śląskie z wynikiem 520 kręgli. Zawodniczka pokonała gospodynię Zdzisławę Siejcę oraz Reginę Szczypiorską z Iławy. W tej samej kategorii szczęśliwy dzień miał Lesław Domin z „Tęczy” Poznań (689 p.), który wyraźnie pokonał Krzysztofa Tarkowskiego z „Hetmana” Lublin (561 p.). Trzecie miejsce na podium zajął reprezentant gospodarzy Franciszek Kała z wynikiem o zaledwie 3 p. gorszym.
W wyższych kategoriach pojawiło się sporo niespodzianek. Można powiedzieć, że kilka osób z kadry narodowej w bowlingu gdzieś straciło czujność i musiało ustąpić miejsca innym. Najwyższy wynik wśród wszystkich pań uzyskała zwyciężczyni w kategorii B2 – Barbara Łuczyszyn z „Podkarpacia” Przemyśl, strącając 924 kręgle. Tym samym pokonała utytułowaną zawodniczkę „Pionka” Włocławek Jadwigę Rogacką (wynik 895 p.) i reprezentantkę częstochowskiego klubu Janinę Matusiewicz, która zdobyła 781 p. W tym miejscu należy wspomnieć, że wśród pań najlepszy wynik z jednej gry uzyskała Jadwiga Rogacka – 175 kręgli.
Za to u panów w B2 zdarzyła się nie lada niespodzianka. Dwóch kadrowiczów, którzy wygrywali niejeden turniej organizowany w tym roku przez „Cross”, a także Sekcję NiS PZKręgl, czyli Mariusz Kozyra z Lublina i Stanisław Stopierzyński z Olsztyna, musiało ustąpić miejsca debiutującemu jako zwycięzca turnieju Zbigniewowi Matuszkowi z przemyskiego klubu „Podkarpacie”. Zbyszek uzyskał bardzo ładny wynik 985 p. i jak sam mówił po grze, tego dnia każda dobitka wchodziła, więc co było robić – mógł tylko dobrze grać. Pokonani kadrowicze – Mariusz i Staszek – którzy stanęli obok niego na podium, zdobyli odpowiednio 974 i 972 p.
p>W B3 najwyższy wynik wśród kobiet uzyskała Zofia Sarnacka z Olsztyna, która zdobyła 985 p. Drugie miejsce zajęła częstochowianka Łucja Grochowska-Pilzek (853 p.), która pokonała klubową koleżankę zwyciężczyni Krystynę Krajewską (840 p.). Przy tej okazji należy podkreślić, że Krysia uzyskała w jednej z gier bardzo dobry wynik – 173 p.
W kategorii B3 mężczyzn wygrał Władysław Szymański z łódzkiej „Omegi”, który jako jedyny zawodnik turnieju przekroczył barierę 1000 p., i to z nawiązką 94 kręgli. Dodatkowo Władek może się pochwalić dwiema grami na poziomie 200 i 202 p. Drugie miejsce na podium przypadło Ireneuszowi Stankiewiczowi z suwalskiego klubu „Jaćwing”, który zdobył 976 punktów i wyprzedził Jacka Nogaja z Radomia. W tej kategorii pojawiła się jedna, ale spora niespodzianka – kolejny zawodnik, który wprawdzie chwilowo, ale jednak miał szczęście. Chodzi o reprezentanta klubu „Atut” Nysa Andrzeja Babiarza, który w jednej z gier uzyskał najwyższy wynik turnieju – 216 kręgli – między innymi za sprawą siedmiu strike’ów.
Na zakończenie turnieju piątka najlepszych zawodniczek i zawodników z każdej kategorii otrzymała upominki, a trójka zwycięzców – dodatkowo okolicznościowe puchary. Wieczorem nie mogło oczywiście zabraknąć andrzejkowego akcentu częstochowskiego turnieju, czyli bankietu.
Był to ostatni z sześciu turniejów bowlingowych organizowanych w tym roku przez Stowarzyszenie „Cross”. Oby w przyszłym była szansa na powtórzenie tak udanego sezonu w kręglarstwie, również dzięki porozumieniu i wspólnej organizacji imprez z Polskim Związkiem Kręglarskim. W tym roku ten model współpracy sprawdził się bardzo dobrze.
PUCHACZ
XIX Ogólnopolski Turniej Niewidomych i Słabowidzących w Bowlingu 21-24.11.2019 r., Częstochowa
Tabela wyników - kobiety
Kobiety
Kategoria B1
1.
Barbara Szypuła - „KoMar” Piekary Śląskie
520 p.
2.
Zdzisława Siejca - „Jutrzenka” Częstochowa
489 p.
3.
Regina Szczypiorska - „Morena” Iława
471 p.
Kategoria B2
1.
Barbara Łuczyszyn - „Podkarpacie” Przemyś
924 p.
2.
Jadwiga Rogacka - „Pionek” Włocławek
895 p.
3.
Janina Matusiewicz - „Jutrzenka” Częstochowa
781 p.
Kategoria B3
1.
Zofia Sarnacka - „Warmia i Mazury” Olsztyn
898 p.
2.
Łucja Grochowska-Pilzek - „Jutrzenka” Częstochowa
853 p.
3.
Krystyna Krajewska - „Warmia i Mazury” Olsztyn
840 p.
Tabela wyników - mężczyźni
Mężczyźni
Kategoria B1
1.
Lesław Domin - „Tęcza” Poznań
689 p.
2.
Krzysztof Tarkowski - „Hetman” Lublin
561 p.
3.
Franciszek Kała - „Jutrzenka” Częstochowa
558 p.
Kategoria B2
1.
Zbigniew Matuszek - „Podkarpacie” Przemyśl
985 p.
2.
Mariusz Kozyra - „Hetman” Lublin
974 p.
3.
Stanisław Stopierzyński - „Warmia i Mazury” Olsztyn
Co roku w listopadzie tłumy biegaczy z całego świata przyjeżdżają do Nowego Jorku, aby pobiec w jednym z najbardziej prestiżowych maratonów świata. Tak było i w tym roku. Ale z mostu Verrazano- Narrows, wśród ponad 50 tys. biegaczy ze 125 krajów, wystartowało również dwóch słabowidzących biegaczy z Polski – Zenon Dudka i Paweł Petelski
Dla naszych crossowskich biegaczy był to również najważniejszy start w ich życiu. Maraton nowojorski jest marzeniem niejednego długodystansowca, ale niestety – tylko wybranym udaje się otrzymać numer startowy. Zainteresowanie biegiem jest olbrzymie. Żeby znaleźć się na liście startowej, trzeba mieć już wcześniej odnotowane dobre wyniki czasowe w maratonie, a wymagania są dość mocno wyśrubowane. Pozostała część osób, blisko dwa miliony chętnych, bierze udział w losowaniu i liczy na szczęście. Pawłowi i Zenkowi udało się pominąć procedury skomplikowanego losowania, bo na maraton do Nowego Jorku pojechali na zaproszenie Achilles International, stowarzyszenia, które pomaga niepełnosprawnym sportowcom z ponad 70 krajów w realizacji ich marzeń i celów. Warto wspomnieć, czym jest Achilles International. Założycielem organizacji jest Dick Traum, dla którego to, co niemożliwe, stało się możliwe. W wieku 24 lat uległ on nieszczęśliwemu wypadkowi samochodowemu, w wyniku którego amputowano mu nogę. Jego sportowy duch walki dał mu jednak siłę do działania. Nauczył się chodzić z protezą nogi, a w 1976 r. został pierwszym niepełnosprawnym biegaczem, który ukończył nowojorski maraton. W 1983 r. założył organizację Achilles International. Przedstawicielką organizacji na terenie Polski jest Halina Koralewska, która pomaga naszym osobom niepełnosprawnym w realizacji ich marzeń sportowych. To właśnie dzięki jej zaproszeniu Zenon Dudka i Paweł Petelski mogli pojechać do Nowego Jorku.
Przygotowania do startu trwały cały rok, zaczęły się już wczesną wiosną. Trzeba było załatwić wizy, zgromadzić środki na przelot, a także przygotować się kondycyjnie do samego maratonu. Naszym reprezentantom nie było łatwo, a start w zawodach i ukończenie samego biegu niejednokrotnie stawały pod dużym znakiem zapytania, chociażby przez trapiące ich kontuzje.
Maraton w Nowym Jorku odbywa się zawsze w pierwszą niedzielę listopada, w tym roku wypadł trzeciego dnia miesiąca. Pierwszy zorganizowano w 1970 roku w Central Parku. Biegacze mieli do pokonania trzy pętle, a do zawodów zgłosiło się tylko 127 uczestników. Dopiero w 1976 roku trasę maratonu wyprowadzono z parku i nadano jej obecny kształt. Bieg zaczął cieszyć się coraz większą popularnością, by w obecnej dekadzie urosnąć do rangi największego na świecie, z liczbą uczestników przekraczającą 50 tysięcy.
Zenek i Paweł na początku listopada spakowali walizki i polecieli do Ameryki. Nowy Jork od razu ich zachwycił. Po wylądowaniu podekscytowani jechali do zarezerwowanego hotelu, a po drodze podziwiali nowojorskie ulice. To jedno z największych miast na świecie, w którym mieszka około 10 milionów osób. Tłok i setki wieżowców wcale ich jednak nie przerażały. Nasi biegacze mogli być spokojni, bo czuwali nad nimi opiekunowie z Achilles International, którzy pomagali przy poruszaniu się po mieście, w organizacji zwiedzania, a także przy dopełnianiu ostatnich formalności przed startem. Cała impreza i sam bieg były przeprowadzone wzorcowo. To, co szczególnie podobało się naszym uczestnikom, to sprawna organizacja i praca biura zawodów. Bez problemu można było dostać się na linię startu i znaleźć właściwą dla siebie strefę startową. Zenek i Paweł nie musieli, jak większość biegaczy, wstawać w środku nocy i czekać kilka godzin w Central Parku na start, jako niepełnosprawni mieli zapewnione szczególne przywileje.
Tak czy inaczej w dniu maratonu musieli wstać wcześnie, żeby zdążyć na czas. W kierunku startu zawodników podwiozły przeznaczone do tego autobusy, dlatego wszystko przebiegało bardzo sprawnie. Dla osób niepełnosprawnych została wydzielona specjalna strefa z namiotem, w którym można było ogrzać się przed startem, wypić kawę, herbatę czy zjeść pokrzepiającego batona. Pogoda sprzyjała, świeciło słońce i nie było, jak zwykle się tu zdarza, bardzo zimno. Zenek i Paweł dumnie stanęli na starcie, na moście Verazzano- Narrows. Byli szczęśliwi, że spotkał ich zaszczyt udziału w tak prestiżowym wydarzeniu i że mogą rywalizować z elitą biegaczy z całego świata i walczyć o swój najlepszy wynik.
Maraton nowojorski w tym roku ukończyło ponad 53, tys. zawodników, w tym prawie 300 z Polski. Trasa prowadziła przez pięć dzielnic i przez pięć mostów. Zenkowi i Pawłowi biegło się dobrze, choć jak wspominają, sama trasa nie była łatwa ze względu na bardzo pofałdowany teren. Szczególnie odczuwalne były wzniesienia przy mostach Puławskiego i Queensboro, około 20. i 30. kilometra. Sama końcówka maratonu też nie należała do najłatwiejszych. Nasi biegacze pod koniec byli już bardzo zmęczeni, a na finiszu czekały ich jeszcze liczne podbiegi w okolicach Central Parku, gdzie znajdowała się meta. To, co szczególnie zachwyciło naszych biegaczy podczas maratonu i dawało dużo siły, to niesamowity doping kibiców. Niemalże co 500 metrów rozstawiły się zespoły muzyczne i przygrywały biegaczom. Każda z dzielnic chciała być lepsza od drugiej w dopingu. Pomimo tłumu biegło się swobodnie i nikt nikomu nie przeszkadzał w pokonywaniu trasy.
Dla naszych reprezentantów sam udział w maratonie nowojorskim był doniosłym wydarzeniem. Gdy zbliżali się do linii mety, ogarnęło ich wzruszenie. Zenon Dudka ukończył maraton z czasem 3:31:38, a Pawłowi Petelskiemu udało się uzyskać wynik 4:13:40. Za metą – jak na każdego, kto ukończył bieg – czekały na nich medale. Ta pamiątka zajęła w ich domach wyjątkowe miejsce.
Po maratonie crossowiecze mieli krótki czas na odpoczynek, a pozostałe do odlotu dwa dni postanowili przeznaczyć na zwiedzanie. Uczestniczyli również w spotkaniu osób zaproszonych z różnych krajów przez Achilles International i byli gośćmi polskiego konsulatu w Ameryce, gdzie pochwalili się swoimi medalami i wynikami. Kiedy nadszedł dzień wyjazdu, żal było im opuszczać Nowy Jork i Amerykę.
W dniach od 9 do 12 października 2019 r. w Ustce odbywał się Puchar Polski par niewidomych i słabowidzących w brydżu. W zawodach wzięło udział 12 duetów z całej Polski. Turniej składał się z czterech sesji (każda po 22 rozdania), z czego dwie rozegrano pierwszego dnia na impy, a dwie kolejne – na maksy. O ostatecznych wynikach decydowała punktacja długofalowa.
Po pierwszej sesji prowadziła para „Łuczniczki” Bydgoszcz Adam Klemenko – Jerzy Zawalski. (Pan Jerzy w czasie trwania Pucharu obchodził swoje 70. urodziny. Wszystkiego najlepszego!). Na drugim miejscu uplasowała się para „Warmii i Mazur” Olsztyn: Jerzy Czeszewski – Tomasz Stopierzyński, a na trzecim panie z „Elcrossu” Elbląg Barbara Swatkowska – Janina Ptak. Drugą sesję wygrali reprezentanci „Warmii i Mazur” Olsztyn Zdzisław Ratajczak – Zbigniew Kozakiewicz przed parą Barbara Swatkowska – Janina Ptak oraz kolejnym duetem pań z Elbląga – Janiną Maksymowicz i Iwoną Wierzbicką. Trzecia sesja to niespodziewany triumf – bo po bardzo słabym początku – brydżystów „Atutu” Nysa: Henryka Zapaśnika i Leona Muchy. Drugie miejsce zajęła para mieszana Marek Benda („Atut” Nysa) – Zbigniew Wyziński („Syrenka” Warszawa), na pudło powrócili też Adam Klemenko i Jerzy Zawalski. Ostatnia sesja padła łupem pary Jerzy Czeszewski – Tomasz Stopierzyński, którzy okazali się lepsi od duetu Jerzy Zawór – Jerzy Marszałkowski („Atut” Nysa). Tym razem na trzeciej pozycji zakończyli rozgrywkę Marek Benda i Zbigniew Wyziński. Ostatecznie Puchar Polski trafił do najrówniej grających Ratajczaka i Kozakiewicza. Drugie miejsce po bardzo dobrym finiszu wywalczyli Benda i Wyziński, a trzecią lokatą cieszyli się ostatecznie Klemenko i Zawalski. Gratulujemy zwycięzcom!
Puchar Polski odbył się dzięki finansowemu wsparciu projektu Stowarzyszenia „Cross” pn. „Tylko dla Mistrzów 2019” przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Puchar Polski par osób niewidomych i słabowidzących w brydżu sportowym 9-12.10.2019 r., Ustka
Wyniki - najlepsza 10 turnieju
Najlepsza dziesiątka duetów
1.
Zdzisław Ratajczak – Zbigniew Kozakiewicz - „Warmia i Mazury” Olsztyn
76 p.
2.
Zbigniew Wyziński – Marek Penda - „Syrenka” Warszawa
70 p.
3.
Jerzy Zawalski – Adam Klemenko - „Łuczniczka” Bydgoszcz
70 p.
4.
Jerzy Czeszewski – Tomasz Stopierzyński - „Warmia i Mazury” Olsztyn
68 p.
5-6.
Barbara Swatkowska – Janina Ptak - „Elcross” Elbląg
Żywieccy górale znani ze swej gościnności i serdeczności już po raz siedemnasty podejmowali w Milówce szachistów międzynarodowego integracyjnego turnieju szachowego. Na zawody zorganizowane w dniach 19-24 listopada br. przez Stowarzyszenie Integracyjne Eurobeskidy przyjechało 113 szachistów. Jak co roku miejscem zakwaterowania był hotel Tycjan z wygodnymi pokojami i dużą salą gry, której wystrój nawiązywał do wydarzenia: na ścianach zawisły portrety szachowych mistrzów świata, od Wilhelma Steinitza poczynając. Nazwa hotelu to prawdopodobnie wyrafinowany żart mający sugerować, że Żywiecczyzna to nie tylko tutejszy folklor, lecz także kraina otwarta kulturowo. Korytarze i hole zdobią reprodukcje obrazów, głównie weneckiego malarza, które tworzą uroczysty nastrój. Do tego szwedzki stół, wykwintna kuchnia, ale też typowo polska, z góralskimi akcentami jak oscypki czy przewyborna kwaśnica.
Dziewięciorundowy milówecki turniej wygrał – nie pierwszy już raz – Henryk Seifert (7,5 p.) przed Rafałem Małeckim (7 p.) i juniorem Mateuszem Górkiewiczem (7 p.). W tym roku zabrakło szachistów zza wschodnich granic, a o międzynarodowy wydźwięk turnieju zadbali dwaj gracze o jednakowym imieniu Andre i… polskich nazwiskach: Klucznik – z Francji, i Jaworowski – z USA. Francuz z dobrym wynikiem 5,5 p. zajął niezłe 20. miejsce, zaś Amerykanin z 3,5 p. był 84. Naszych crossowiczów grało ośmioro, sześciu szachistów i dwie szachistki. Ich wyniki i miejsca zajęte w rankingu były następujące:
Marek Pociejowski 5,5 p. (19. miejsce w klasyfikacji ogólnej/12. miejsce wśród osób iepełnosprawnych)
Wiktor Szydłowski 5,5 p. (31/21)
Stanisław Niećko 5 p. (37/25)
Zdzisław Żarow 4,5 p. (58/38)
Mirosław Miodoński 3,5 p. (90/58)
Adolf Jagiełło 2,5 p. (103/66)
Eugenia Wewersowicz 2 p. (105/68)
Teresa Chojecka 1,5 p. (111/74)
Wyniki mogły być lepsze. Dla Pociejowskiego i Niećki jedyna pociecha to zysk na punktacji rankingowej (odpowiednio + 0,16, + 0,48). Pozostali zawodnicy zanotowali straty, nawet Szydłowski z 5,5 p., bo grał z bardzo słabymi przeciwnikami. Wszyscy panowie jak jeden mąż byli też wyżej na liście startowej w stosunku do miejsc, które zajęli w turnieju – co chluby nie przynosi.
Za to radości wielkiej dostarczył nam występ kapeli góralskiej na wystawnym bankiecie wieńczącym turniej. Zespół grał i śpiewał z charakterystyczną melodyką, modulacją głosu i barwą. Słuchacze przenieśli się w inny, góralski świat. Do tego stroje i uroda młodej góralskiej kapeli… Pikne widowisko, hej!
Od kilku już lat kolejne wersje systemu operacyjnego Android nazywane były jak popularne na całym świecie słodkie przekąski. Był już KitKat (wersje 4.x) – jak znany batonik, czy Lollipop (wersje 5.x) – po prostu „lizak”. Pomysł był ciekawy, ludzie używali nazw słodyczy zamiast nudnych cyferek – i to się podobało. Nie wiem, co sprawiło, że najnowsza wersja będzie w tym względzie odmieńcem. Android 10 – po prostu. Liczba i już.
Myślę, że „dyszka” spokojnie się przyjmie, ale będzie trochę szkoda tych uroczych nazw. No trudno. Wracając do sedna – zmiany nastąpiły, i to nawet znaczące. Dostrzeżemy je natychmiast, gdy przesiądziemy się z wersji np. siódmej na dziesiątą, najnowszą. Na pewno będzie to spora różnica w sposobie nawigacji po systemie, zauważalne też są poprawki estetyczne. Oficjalna obsługa ciemnego motywu w najczystszej, beznakładkowej wersji również jest nowością. Generalnie najnowsza wersja Androida zapowiada zmianę polityki aktualizacji. Google powoli dąży do tego, żeby każde urządzenie z jego systemem miało tę samą wersję, co zdecydowanie ułatwia wprowadzanie poprawek bezpieczeństwa i ogólnie – proces aktualizacji software’u.
Ciemny motyw
Ciemny motyw użytkownicy różnych marek smartfonów z Androidem znają od dawna. W tym systemie każdy ekran stawień, galerii, paska narzędzi czy okien kontekstowych był czarny lub bardzo ciemny. Nie jest to więc ic nowego dla posiadaczy tych urządzeń. Dla samego Google’a jest to jednak w jakimś sensie nowość. Na przestrzeni kilku poprzednich lat pojawiało się coraz więcej aplikacji od Google’a, które zastępowały te systemowe. Mowa chociażby o aplikacji Zdjęcia Google, która stała się już standardowa u większości producentów, czy też o aplikacji Kalendarz. Od początku ich istnienia interfejs był biały, minimalistyczny, na niektórych wyświetlaczach raził w oczy, szczególnie osoby słabowidzące. Tak samo sklep z aplikacjami Google Play – też miał białe tło. Od jakiegoś czasu niektórzy użytkownicy (system przydziału jest losowy) mogą ustawić już ten ciemny motyw. W każdej podstawowej aplikacji Google jest teraz możliwość zmiany koloru tła na jasne lub ciemne. Funkcja pojawia się u użytkowników również starszych wersji systemu, nie tylko dziesiątki. Ta dodatkowa opcja nie jest tylko dla tych, którzy się nudzą i lubią zmieniać ustawienia. Przede wszystkim pomaga oszczędzać baterię w smartfonach z ledowymi ekranami. Matryce zastosowane w takich modelach nie podświetlają pikseli, które wyświetlają czerń, czyli nic, i dlatego nie pobierają mocy. Dla jaśniejszych barw delikatnie się podświetlają. Oczywiście należy wspomnieć, że stary, jasny motyw aplikacji cały czas jest dla nas dostępny, a wyboru można dokonać w dowolnym momencie za pomocą ustawień aplikacji lub na wysuwanym pasku, z boku. Ikona zmiany powinna być dla nas widoczna na wierzchu.
Tryb skupienia
Jest to nowa funkcja Androida, której nie było w żadnej poprzedniej wersji. Ułatwia ona znacząco wykonywanie czynności wymagających skoncentrowania się, czyli najczęściej kiedy pracujemy albo uczymy się na naszych podręcznych komputerach – smartfonach. Tryb skupienia blokuje powiadomienia oraz pozwala nam wyłączyć niepotrzebne aplikacje na tak długo, jak chcemy. W ustawieniach wybieramy, które konkretnie aplikacje mają być wyciszone. Żeby uruchomić tryb, wystarczy nacisnąć ikonkę w postaci szerokiego okręgu, która znajduje się na wysuwanym z góry ekranu pasku narzędzi i powiadomień. W celu wyłączenia trybu skupienia wystarczy zrobić dokładnie to samo. Funkcja ta dalej działa w wersji testowej, wyłącznie na urządzeniach z Androidem 10, których wciąż jest jeszcze niewiele.
Szybkie odpowiedzi na SMS-y
Już od dawna na Androidzie mogliśmy odpowiadać na wiadomości SMS bezpośrednio z poziomu powiadomień (na górze ekranu). Jednak najnowsza wersja systemu uczy się naszych odpowiedzi i analizuje treść wiadomości, tak abyśmy nie musieli wpisywać nic, tylko wybrać jedną z podsuwanych nam propozycji. W ten sposób nasz korespondent może cieszyć się błyskawiczną odpowiedzią na wysłaną wiadomość
Jak się wraca?
Android od zawsze miał swój standard nawigowania po interfejsie użytkownika. Były to trzy przyciski, które mogły być zarówno fizyczne, dotykowe, jak i ekranowe, zależnie od modelu lub producenta. Generalnie – pod ekranem lub na jego dolnej części: przycisk wstecz po lewej, przycisk powrotu na pulpit na środku, a po prawej „szuflada” uruchomionych aplikacji (dawniej, przed Androidem 4.0 – opcje). Bardzo prosty i intuicyjny patent. W najnowszej wersji Androida postanowiono nieco to zmienić i przyciski zastąpić gestami. Umiejscowienie funkcji jest to samo, jednak zamiast przycisków musimy pociągnąć ekran z dołu ku górze, z miejsca, gdzie jest szukana funkcja. Teraz na ekranie mieści się więcej, ponieważ nie ma już paska z trzema przyciskami, które były widoczne zawsze, nawet gdy ich nie potrzebowaliśmy. W dziesiątce już nie będą nam przeszkadzały. Do nowego sposobu nawigacji trzeba się przyzwyczaić, jednak myślę, że jest to dobre rozwiązanie.
Android Auto
Funkcja, na której pełne działanie czeka wielu polskich kierowców, będzie wbudowana w system od momentu wprowadzenia Androida 10 na urządzenia. Dotychczas wymagana była osobna aplikacja (niedostępna w Polsce), pobierana ze Sklepu Play lub, tak jak w naszym przypadku, ze strony internetowej, która nie należy do Google’a. Firma zapewnia nas, że wystarczy telefon podłączyć do samochodu obsługującego tego typu aplikacje i wszystko będzie bez problemu działać.
Korektor dźwięku i ustawienia redukcji szumów
Dosyć ciekawe rozwiązanie, umożliwiające dopasowanie ustawień jakości dźwięku. Interfejs korektora pokazuje wykres częstotliwości i pozwala nam skorygować ustawienia w taki sposób, żebyśmy mogli słyszeć jak najwięcej w słuchawkach czy z głośnika. Nie jestem pewien, ile osób będzie korzystało z tej funkcji, ale na pewno nie będzie bezużyteczna.
W stronę jedności
Myślę, że to pierwszy krok Google’a w kierunku rewolucji systemu. Producent chce w końcu ujednolicić wersje i funkcjonalność Androida. Dąży do tego, by aktualizacje z poprawkami czy łatami bezpieczeństwa były przeprowadzane na wszystkich urządzeniach z tym systemem. Wersja „10” wyznacza nowe standardy.
Wymiana najsilniejszej figury może nastąpić we wszystkich stadiach gry. W rzadkich przypadkach hetmany znikają z szachownicy już w debiucie. Oto kilka przykładów:
Debiutowa wymiana hetmanów inicjowana przez białe ma w założeniach przenieść przewagę debiutową do końcówki. Czarne z kolei proponują taką wymianę w nadziei na remis w grze końcowej lub na uzyskanie kontrgry (!).
L. Poługajewski – B. Ivkov Belgrad 1969
1.Sf3 Sf6 2.c4 c5 3.Sc3 Sc6 4.d4 cd4 5.S:d4 S:d4 6.H:d4 g6 7.e4 d6 8.Ge3 Gg7 9.f3 0–0 10.Hd2 Z przestawieniem posunięć gra przeszła z partii angielskiej do systemu Maroczego w obronie sycylijskiej 10...Ge6 11.Wc1 Białe nie spieszą się z rozwijaniem skrzydła królewskiego i z roszadą, gdyż przewidując ewentualną wymianę hetmanów, wolą mieć monarchę w centrum szachownicy 11...Ha5
12.Sd5!? H:d2+ Trudno krytykować tę naturalną wymianę, ale zasługiwało na uwagę 12...Hd8 pozwalające tolerować białego skoczka na d5 (13.Ge2 Sd7 14.b4 a5 itd.) bądź też w przyszłości zabić na d5 skoczkiem, zachowując parę gońców. Ciekawe było również 12...H:a2 13.S:e7+ Kh8 14.Ge2 Sd7 z przejściem do trochę gorszej, ale pełnej obustronnych możliwości gry środkowej 13.K:d2 G:d5 Niestety, nie można 13…S:d5? 14.cd5 Gc8 (14…Gd7 15.Wc7) 15.b3 i biała wieża wpada na c7 14.cd5 Wfc8 15.Ge2 Dokładniejsze było 15.W:c8+ W:c8 16.g3!, które rozwija gońca na h3. Wtedy goniec utrudnia lub uniemożliwia przerzut czarnego skoczka na drugie skrzydło, np. 16...Wc7 17.Gh3 Sd7 18.G:d7 W:d7 19.b3 a6 20.Wc1 i aktywna wieża gwarantuje białym trwałą przewagę 15...a6 16.b4 Kf8 17.a4 Białe zamierzają „zamrozić” skrzydło hetmańskie po a4-a5 i rozpocząć szturm pionkowy na drugim skrzydle. Sprzyjają temu silne gońce kontrolujące ważne pola na całej szachownicy 17...Sd7 Przewaga pozycyjna białych jest niewielka, ale plusem ich pozycji są trudności czarnych w znalezieniu aktywnego planu gry. W partii, teraz i później, czarne nie próbowały ożywić swoich figur. Należało szukać kontrszans, nawet za cenę osłabienia struktury pionków: 17...e6 18.de6 fe6 19.a5 Ke7 itd. 18.a5 Gb2 19.Wc2! W:c2+ 20.K:c2 Gg7 21.Kb3 Tutaj król czuje się bezpiecznie 21…Wc8 22.Gd2 Gd4 23.g4 Czarne opanowały linię „c”, ale nie ma to większego znaczenia dla oceny pozycji, gdyż na tej otwartej linii brak pól wtargnięcia do obozu białych 23...Kg7 24.g5 Wc7 25.Wd1 Kf8 26.f4 Celem marszu białej piechoty nie jest atak na króla, ale ograniczenie czarnych bierek i szukanie słabości w obozie przeciwnika 26...Gg7 27.Gg4 Ke8 28.Wf1 Gd4 29.h4 Gg7 Czarne wciąż czekają na rozwój wydarzeń. Taka strategia rzadko przynosi efekty. Lepiej wyglądało 29...f6!? 30.h5 fg5 31.hg6 hg6 32.fg5 Se5 33.Ge6 Sc4 z szansami na remis 30.h5 Gd4 31.Wh1 Gg7 32.Wh3 Kf8 33.h6 Równie silną alternatywą było otwarcie linii „h”: 33.hg6 hg6 34.Gc3! W:c3+ 35.W:c3 G:c3 36.K:c3 Ke8 37.e5 i białe powinny zwyciężyć, np.: 37... de5? 38.G:d7+ K:d7 39.fe5 z wygraną pionkówką. Po posunięciu w partii sukces gwarantuje zdobycie pionka h7. Aby go zaatakować, trzeba otworzyć jeszcze jedną linię dla wieży 33...Gd4 34.Wd3 Ga7 35.Gh3 Gg1 36.Gc3 Ke8 37.e5! Gh2 Lub 37...de5 38.fe5 Gh2 39.d6 ed6 40.ed6 Wc6 41.We3+ Kd8 42.We7 W:d6 43.W:f7 itd. 38.ed6 ed6 39.We3+ Kd8 40.We4 Gg1 41.G:d7 i czarne poddały się z uwagi na warianty 41...K:d7 42.Gf6 lub 41...W:d7 42.Gf6+ Kc7 43.We8 b6 44.ab6+ K:b6 45.Wh8.
Nie należy utożsamiać wymiany hetmanów z przejściem do końcówki, chociaż często tak właśnie bywa. Granice między debiutem, grą środkową i końcówką są bardzo płynne. Mamy przecież końcówki z udziałem hetmanów, są też pozycje, w których wprawdzie nie ma hetmanów, ale pozostaje pełen skład innych figur. Obowiązujące wówczas reguły walki są typowe dla gry środkowej, a nie końcowej. Czasami jedna ze stron gotowa jest nawet oddać pionka, aby wymienić w debiucie hetmany i… rozpocząć atak na króla.
E. Swiesznikow (2525) – N. Raszkowski (2530) Moskwa 1992
1.e4 c5 2.c3 d5 3.ed5 H:d5 4.d4 Sc6 Bardziej elastyczne jest 4...Sf6 5.dc5 Teraz czarne mogły odpowiedzieć spokojnie 5…H:c5 6.Sa3!? Ha5 (6…e5!? 7.Sb5 He7). Wybrały jednak aktywniejszą kontynuację z ofiarą pionka.
5...H:d1+!? 6.K:d1 e5 7.b4 a5 8.Gb5 Ważna metoda zachowania przewagi pionka, znana również z wariantu Notebooma w gambicie hetmańskim. W przypadku ruchu a5:b4 białe zamierzają wtrącić zabicie na c6. Dalszy ciąg partii to komplikacje charakterystyczne bardziej dla gry środkowej niż końcówki 8...Gd7! Aby po zabiciu na c6 białopolowy goniec z dużą siłą wkroczył do akcji 9.Sf3 f6 10.Gd2 Białe „przykrywają” króla, broniąc jednocześnie pionka, bo po a5:b4 chcą pozostawić gońca b5 na szachownicy 10...Sge7 11.We1 Białe podkreślają, że i czarny król może znaleźć się w niebezpieczeństwie. Drugą, lepszą kontynuacją było 11.Gc4!? e4! z niejasną sytuacją, np.: 12.Se1 Se5 13.Ge2 (13.Gb3 ab4 14. cb4 Sg4!) 13...Sd5 lub 12.Sd4 S:d4 13.cd4 ab4 14.G:b4 Wa4 15.a3 Sc6 16.Sc3 S:b4 z taktycznymi komplikacjami 11...ab4 12. cb4 Sd5
Ten drugi atak na punkt b4 praktycznie wymusza wymianę na c6 13.G:c6 Jeśli 13.We4, to 13…0–0–0 14.a3 Gf5 15.We1 G:b1 z dalszym Sc3+ 13...G:c6 14.Kc1 Dokładniejsze było 14.Kc2, np. 14…b6 15.S:e5 fe5 16.b5! 14...Kf7 15.a3 b6! 16.W:e5!? (16.cb6 S:b4) 16...S:b4 Nieźle dla czarnych wyglądało też 16...bc5!? 17.b5 Gd6! 18.Wh5 g6! 19.W:d5 G:d5 20. a4 Whb8 17.Sg5+ Białe dążą do komplikacji. Słabsze było 17.G:b4 G:f3 18.We3 G:g2 17...Kg6 Dużą przewagę dawało też 17...fg5!? 18.G:b4 bc5 19.G:c5 Wa5 20.Gd4 W:e5 21.G:e5 Gc5 22.f3? We8 23.Gc3 We2 i czarne figury panują na szachownicy 18.We6
18...Sd3+? Ta niedokładność wypuszcza wygraną. Czarne nie znalazły trudnego wariantu 18...G:g2! 19.G:b4 bc5 20.Gd2 h6! 21.Se4 Kf5 z odebraniem figury i doskonałą pozycją 19.Kc2 Se5 20.Sc3! Po 20.f4? nastąpiłoby 20…Ga4+ 21.Kc3 Kf5!, np. 22.fe5 fg5 23.W:b6 G:c5 24.Wb7 Whd8 i czarne powinny wygrać 20...Gd7 21.W:e5! fe5 22.cb6?! Pomyłka mogąca przynieść kłopoty. Należało wybrać 22.Sf3 Gf5+ 23.Kc1 G:c5 24.Sh4+!? (ale nie 24.S:e5+? Kf6 25.f4 W:a3) 24...Kf6 25.Sd5+ Ke6 26.Sc7+ Kd6 27.S:a8 Ge6 28.S:b6 G:b6 29.Sf3 G:f2 30.Gb4+ z prawdopodobnym remisowym zakończeniem 22...Gc5?! Przewagę dawało 22...W:a3! 23.Sf3 Whe8 24.Ge3! Wa5?! (24...W:a3!?) 25.a4 Teraz białe najgorsze mają już za sobą, ale obustronne niedokładności się nie kończą 25...Gf5+ 26.Kb2? Po 26.Kc1! G:e3+ 27.fe3 Ge6 28.Kc2 szanse były wyrównane 26...G:e3 27.fe3 Wb8 28.Sb5 Kf6 29.Sd2 Gd3?! Czarne nie wykorzystują okazji. Po 29...Ge6! 30.Sb3 G:b3 31.K:b3 W:b6 można było walczyć o cały punkt 30.Sb3! W:b5 (30…Wa6 31.Sc7) 31.ab5 G:b5 32.Kc3 W:b6 Ostry pojedynek zakończył się absolutnie równą końcówką. Wkrótce przeciwnicy zgodzili się na remis.
Wymiana hetmanów w lepszej pozycji w grze środkowej jest przeważnie formą transformacji przewagi. Grający wychodzi z założenia, że pozycyjne plusy łatwiej będzie wykorzystać w końcówce.
J. R. Capablanca – A. Alechin Petersburg 1913
Białe stoją przed wyborem sposobu realizacji przewagi. Niedobre jest 22.a4? b6! i ginie pionek a4. W przypadku 22.Wc7?! b6 23.Hc3 Wae8 24.b3 We7 obronę czarnych przełamać jest bardzo trudno, natomiast wtargnięcie wieży na siódmą linię w połączeniu z wymianą hetmanów przynosi szybki sukces: 22.Hc7! H:c7 Czarne nie mają wyboru: 22...Wad8 23.H:b7 23.W:c7 h6 Pionka b7 nie ma czasu bronić 23...b6? 24.Sg5! Wae8 (24...Sh6 25.Se6+) 25.Sg:f7 We7 26.Sg5!? W:c7 27.Se6+ Kh6 28.S:c7 i trudno uniknąć dalszych strat materialnych 24.W:b7 Białe zarobiły pionka i zachowały wszystkie atuty pozycji 24...Wac8 Próba wymiany wieży jest nieskuteczna 24...Wab8 25.Wc7 Wbc8 26.Wec1 25.b3 Wc2 26.a4 Ge2 Lub 26...Ge8 27.Sd3 Sf6 28.Sc5 i dalsze straty są nieuniknione 27.Sh4! Teraz praktycznie nie ma obrony przed 28.Sh:g6: 27...g5 28.Shg6; 27...Gh5 28.g4 27...h5 28.Sh:g6 We8 29.W:f7+ Kh6 30.f4 a5 31.Sh4 W:e5 32.fe5 Kg5 33.g3 Kg4 34.Wg7+ Kh3 35.Sg2 1–0
Bardzo często obecność hetmanów na szachownicy bądź brak najsilniejszych figur wpływa decydująco na ocenę pozycji
B. Gulko (2560) – A. Szabałow (2535) Berno 1992
16...Hf5!? Chęć wymiany łatwo zrozumieć. W końcówce czarny król w centrum byłby plusem pozycji, natomiast przy hetmanach narażony jest na atak 17.Hc3? Białe słusznie unikają wymiany, ale robią to niedokładnie. Prawidłowe było 17.He2, np. 17… He4 18.Ha6 Hb4 19.Sc3 Hb6 20.Hd3 Wae8 21.Sa4 Hb5 22.Hh3+ Kc7 23.Wac1 z przewagą 17...Sg4? Czarne nie wykorzystują pomyłki przeciwnika. Po 17...He5! (z groźbą 18.H:h2x) białym trudniej byłoby uniknąć wymiany hetmanów: 18.Hh3+ Hf5 19.Hh4 (19.He3? G:h2+) 19...Whe8! (ale nie 19...Hg4?! 20.G:f6!) i aktywna pozycja czarnych bierek tuszuje słabość króla 18.Sc5+ G:c5 (18...Kc7? 19.Ha5+) 19.H:c5 Whe8 Lub 19...Hf4 20.g3 Hd6 21.Hc2 20.Wac1 We6 21.h3 Dokładniejsze 21.f4!?, aby odebrać skoczkowi pole e5 21...Se5 22.G:e5 fe5 Gdyby czarny król stał na h8, białe nie miałyby cienia przewagi. Przy królu na d7 pozycja staje się szkoleniowym przykładem ataku na króla w centrum 23.b4 Grozi b4-b5 i pozycja wokół króla się otwiera 23... Hd3? Lepsze 23...Hf8! 24.Hc3 Wb8 25.a3, co pozwalało uniknąć szybkiej przegranej, ale włączenie wieży f1 do akcji prędzej czy później miało dla czarnych tragiczne skutki 24.Wfe1! Grozi 25.W:e5 24...Ha6 25.a4 Hb7?! Przegrywało 25...H:a4 26.Wa1 Hb5 27.W:a7+, ale po 25...Hb6 26.b5 (26.Hc3!?) 26...H:c5 27.W:c5 Wc8 28.bc6+ można było przejść do upragnionej wieżówki, ale z pionkiem mniej 26.b5 cb5 27.ab5 Wc8 28.Ha3 W:c1 29.W:c1 Aby król czuł się bezpiecznie, czarne musiałyby wymienić jeszcze jedną ciężką figurę, a to jest niemożliwe 29...Ke8 30.Wc5 Wb6 31.Hc3 d4? Niedoczasowe przeoczenie, ale wyniku już nie można było zmienić: 31...W:b5 32.H:e5+ Kd7 33.H:g7+, czy też: 31...We6 32.Wc7! H:b5 33.W:g7 32.W:e5+ 1–0
W. Korcznoj (2605) – H. Spangenberg (2505) Buenos Aires 1993
Pozycja czarnych jest bardzo trudna. Grozi związanie gońca na siódmej linii. Po 41...G:e5?! 42.H:e5 Hd7 43.Sf4 Sc6 44.Hf6 będą całkowicie sparaliżowane. Przegrywa 41...Hb5?! 42.G:g7 H:e2+ 43.Sf2 Sc2 44.Gd4 Se1+ 45.Kh2 S:f3+ 46.Kg3 (M. Dworecki). Ratunek przyniosła wymiana hetmanów: 41…Ha6! Z uwagi na groźbę 42…H:e2+ białe nie mają wyboru 42.H:a6 S:a6 W końcówce lekkofigurowej, dzięki oddalonemu wolniakowi, czarne stoją nawet trochę lepiej 43.Gd6 Gc3 44.e4 fe4 45.fe4 Gb4 46.e5 Kg7 47.Kf3 G:d6 48.ed6 Sc5 49.Ke3 Kf7 i zgodzono się na remis.
Jak wynika z przytoczonych przykładów, decyzja o wymianie najsilniejszej figury jest bardzo ważna dla dalszego toku gry i jej wyniku. Z tego powodu musi być podjęta po głębokim namyśle
W dniach 22-29 lipca w Rydze został rozegrany turniej z cyklu Pucharu Świata. Wzięło w nim udział 122 zawodników – 81 mężczyzn oraz 41 kobiet. Polskę reprezentowała spora ekipa – aż 12 graczy – z czego sześcioro to zawodnicy Stowarzyszenia „Cross”. Wśród mężczyzn zwyciężył dziesięciokrotny mistrz świata Aleksander Georgiew, zdobywca 13 punktów, natomiast wśród kobiet nasza rodaczka Arleta Filisikowska – z taką samą liczbą punktów. Przyjrzyjmy się dwóm partiom crossowskich zawodników.
Aleksander Surkow – Edward Twardy Ryga 2019
1.32-28 19-23 2.28x19 14x23 3.35-30 20-25 4.33-29 Białe szybko próbują zaostrzyć pozycję. 4.40-35 10-14 5.44-40 5-10 6.50-44 4...10-14 5.30-24? Nie zawsze ostra gra oznacza dobrą grę. Wstawienie klina bez wymiany powoduje, że mamy zbyt dużo pionów na krótkim skrzydle. Tak też się dzieje tutaj. Czarne mają więc już pewną podstawę do okrążania. 5.40-35 5-10 6.45-40 5...14-20! Oczywiście nie atakujemy, a zamykamy przeciążonego klina białych.
6.38-32 9-14 7.40-35?
Białe zagrały na bandę bez większej potrzeby. Czarne niestety nie odpowiadają dokładnie, atakując klina i tym samym pomagając pozbyć się słabego kamienia 35. 7…14-19 7...5-10 8.42-38 17-22 9.45-40 3-9 10.50-45 11-17 11.38-33 6-11 12.32-28 23x32 13.37x28 16-21 Czarne powinny jak najdłużej trzymać słabe piony na krótkim skrzydle przeciwnika.
8.44-40 19x30 9.35x24 17-22 10.31-27 22x31 11.36x27 11-17 12.50-44 6-11 13.40- 35? Niesamowite, że zawodnik tej klasy popełnia tyle błędów. A to dopiero początek partii!
13…1-6 14.44-40 14.43-38 4-9 15.38- 33 25-30 16.34x14 23x43 17.49x38 9x29 18.33x24 18-23 19.35-30 5-10 20.44-39 (-0.27/14) 10-14 21.39-33 13-18 22.30-25 14-19 23.24x22 17x39 24.45-40 Możliwa była powyższa kontynuacja. Proszę zwrócić uwagę, że czarne mogły zmienić plan i zamiast gry przeciwko klinowi wybrać grę przeciwko pionom 46 i 41, które w tym momencie powodują przeciążenie długiego skrzydła.
14...17-22 15.41-36 22x31 16.36x27 11-17
17.46-41 17.27-22 18x38 18.29x9 4x13 19.43x32 20x29 20.34x23 Z pewnością dla białych było to dobre wyjście z nieciekawej pozycji, natomiast – jak już zdążyliśmy zauważyć na początku partii – ich celem nie jest wymiana pionów (nawet w przypadku uzyskania lepszej pozycji), a zaostrzanie pozycji za wszelką cenę.
17...6-11? To dość odpowiedzialny ruch. Tracimy na stałe olimpika (piony 6 i 7) oraz w razie konieczności cenną kolumnę. Spójrzmy, jaki plan mogły obrać czarne, aby zachować przewagę. 17...5-10 18.39-33 4-9 19.42-38 6-11 20.41-36 9-14 21.33-28 3-9 22.28x19 14x23 Pozycja białych odbiega daleko od ideału.
18.35-30?! Zawodnik z Rosji zaskakuje na każdym kroku.
18…17-21 19.42-38 11-17 20.48-42
20…3-9 Ciekawy wariant mógł powstać po następujących posunięciach: 20...5-10 21.39-33 4-9 22.49-44 7-11 23.44-39 2-7 24.33-28 21-26 25.28x19 17-22 26.39-33 22x31 27.33-28 31-36 28.28-23 18-22 Nie ulega wątpliwości, że to czarne rozdają tutaj karty.
21.39-33 5-10 22.41-36 17-22? Ruch zupełnie bez sensu. Nie dość, że osłabiamy swoje skrzydło, to jeszcze pomagamy rozwinąć pełne słabości skrzydło przeciwnika. Była szansa na ciekawą, chociaż i tak finalnie lepszą dla czarnych kombinację. Spójrzmy na wariant: 22...7-11 23.47-41 2-7 24.37-31 21-26 25.32-28 26x39 26.28x19 39x28 27. 27-21 17x26 28.19-14 10x19 29.29-23 20x29 30.23x3 28-32 31.38x27 29-33. Czarne mają trzy piony przewagi, a biała damka ma na razie bardzo ograniczone pole manewru. Zadaniem czarnych jest jedynie znalezienie efektywnych pułapek. 23.47-41 22x31 24.37x17 12x21 25.42-37 21-26 26.33-28 9-14 27.28x19 14x23
28.32-27?! Białe znowu dużo ryzykują, grając na kombinację. 28.36-31 10-14 29.43-39 7-11 30.41-36 11-17 31.31-27 Tak należało kierować białymi, aby bronić pozycji. 28...7-11 28...4-9! 29.37-32 18-22 30.27x18 23x12 Proste metody są często najlepsze Czarne mogły rozwiązać pozycję i tym samym trzema pionami trzymać aż sześć pionów przeciwnika!
29.38-32 Białe kontynuują swój taktyczny plan. Ratuje je tylko błąd czarnych
29…11-17??
Stało się, niestety, najgorsze. Czarne nie odczytały planu białych i tym samym wpadły w ich sieć. 29...4-9 30.43-38 10- 14 31.49-43 2-7 32.43-39 8-12 33.38-33 12-17 34.33-28 13-19 35.24x22 26-31 36.28x10 15x4 37.37x26 17x46 38.30-24 11-17 39.24x15 Gdyby czarne nie wpadły na kombinację, prawdopodobnie wynik byłby zupełnie inny. Szkoda
30.37-31 26x46 31.43-38 46x28 32.27-22 18x27 33.29x9 20x29 34.34x3 4x13 35.3-8 25x34 36.8x5 Uderzenie warte zapamiętania. Miejmy nadzieję, że będzie to dobra lekcja dla naszego rodaka i następnym razem to on przeprowadzi tę piękną kombinację. 2-0
Zane Magone – Ewa Wieczorek Ryga 2019
1.32-28 18-23 2.34-29 23x32 3.37x28 12-18 4.42-37 7-12 5.47-42 1-7 6.37-32 19-23 6...17-22 7.28x17 12x21 8.40-34 7-12 9.45- 40 19-23 Z przyjemniejszą grą czarnych. 7.28x19 14x34 8.40x29 10-14 9.41-37 9.35-30? 20-25! – i białe nie mają dobrej odpowiedzi.
9...14-19 10.44-40 19-24!
Debiut z pewnością korzystniejszy dla czarnych. Mamy półrogatkę oraz czystą pozycję, bez słabości.
11.50-44 17-21 12.32-28 21-26 13.37-32 26x37 14.42x31 18-22 14...16-21! 15.31-26 5-10 16.26x17 11x22 17.28x17 12x21 W ten sposób pozbywamy się słabego kamienia 16 oraz rozbijamy centrum białych. Pamiętamy już z poprzednich artykułów, że podczas grania półrogatki musimy kontrolować również centrum, czyli – nie pozwolić zająć go przeciwnikowi. Wspomaganie się mądrymi wymianami będzie tutaj kluczowe. 18.32- 28 7-12 19.40-34 21-26 20.44-40 18-22 21.28x17 12x21
18…16-21 Niedokładny ruch w kluczowym momencie partii. Spójrzmy na wariant, w którym czarne mogły uzyskać przewagę: 18...11-17 19.44-40 13-18 20.32-28 17-22 21.28x17 12x21. U czarnych już nie tylko stoi półrogatka, ale również blokada długiego skrzydła białych.
19.34-30 11-16 19...12-18! 20.30x19 13x24 21.45-40 9-13 22.40-34 5-10 23.34-30 3-9 24.30x19 13x24 Proszę zwrócić uwagę, że dzięki ruchowi 19...12-18 czarne świetnie kontrolują oba skrzydła, nie dając białym stanąć na polu 28.
20.30x19 13x24 21.32-28 9-13 22.44-40 4-9 23.39-34 5-10 24.37-32 26x37 25.32x41 6-11 26.41-37 21-26 W tym przypadku szybkie zajęcie bandy nic nam nie da. Możliwa była inna ciekawa kontynuacja: 26...12-18 27.49-44 11-17 28.44-39 8-12 29.37-31 2-8 30.31-26 21-27 Z lepszymi perspektywami dla czarnych.
Pamiętajmy, że grając półrogatkę, nie musimy się jej ciągle trzymać ani ciągle bronić pionka 24/27. To my decydujemy o tym, co i kiedy będzie się z nią działo. Często do wygranej pozycji wystarcza zwykła wymiana półrogatki do przodu, która pozwala na późniejsze podchwycenie centrum.
29.28x17 12x21 30.30x19 13x24 31.32-28 8-13 32.36-31 2-8 33.43-38 13-18 34.38-32? Czarne mają teraz remisowy forcing.
34…9-13 35.31-27 24-30 35...20-25 36.29x20 15x24 37.40-34 8-12 38.34-29 10-15 39.29x20 15x24 40.45-40 Tak jak było wspominane wcześniej, półrogatkę zawsze możemy wymienić, należy jedynie znaleźć do tego odpowiedni moment. Powyższy wariant wskazuje, że pozycja byłaby równa.