Do granic możliwości zapełniło się Centrum Sportu Niepełnosprawnych przy alei Marszałka Ferdinanda Focha w Krakowie, kiedy 17 października Stowarzyszenie Rodziców i Przyjaciół Dzieci Niewidomych i Słabowidzących „Nadzieja” obchodziło tutaj swój dwudziesty jubileusz. W pięknej i nowoczesnej hali świętowało ponad 300 osób.
Piotr i przyjaciele
Piotr Stefański ma 53 lata. Od 1989 roku pracuje w ośrodku szkolno-wychowawczym na Tynieckiej, który od niedawna działa jako: Zespół Szkół i Placówek pn. „Centrum dla Niewidomych i Słabowidzących” w Krakowie. Niepełnosprawnego mężczyznę, z orzeczoną II grupą (zaniki mięśni w nogach), zatrudnił ówczesny dyrektor Mieczysław Kozłowski.
– Byłem instruktorem harcerskim od szesnastego roku życia. Na obozie Nieprzetartego Szlaku poznałem niewidomych harcerzy i pomyślałem sobie, że chciałbym im pomagać w szkole. Pamiętam, jak dyrektor zadał mi jedno pytanie: co pan może dać naszym uczniom? Odpowiedziałem mu wtedy, że mogę dokumentować fotograficznie zajęcia, mogę ich mobilizować do ruchu poprzez uczestnictwo w zbiórkach harcerskich, obozach letnich i zimowych, językowych i sportowych – mówi pan Piotr.
W roku 1999 od rodziców mających swe pociechy w ośrodku wyszła inicjatywa, by stworzyć organizację wspomagającą dzieci. I tak powstało Stowarzyszenie Rodziców i Przyjaciół Dzieci Niewidomych i Słabowidzących „Nadzieja”. Stefańskiemu pomagał Mirosław Zięba, obecny skarbnik. Chodziło o to, by tych młodych ludzi poderwać z kanap, zachęcić do tego, by zaczęli się ruszać. I tu pomocna stała się współpraca z „Crossem”. Zarząd organizacji wystarał się o dofinansowanie z ministerstwa sportu. W szkole uruchomiono sekcje:halowej piłki nożnej, lekkoatletyczną oraz pływacką (tu zaczynał słynny paraolimpijczyk Marcin Ryszka). Zmarły niedawno Jerzy Brycki prowadził zajęcia szachowe, Jan Sekuła – warcabowe, Małgorzata Bałk rozkręciła sekcję taneczną. Rozwijał się nie tylko sport, ruszył też projekt nauki języków obcych „Na fali” – rewelacyjny i skuteczny.
Ośrodek zaczął tętnić sportowym życiem. Pomagał trener lekkiej atletyki Leszek Lichtenstein i Mateusz Stawarz, nauczyciel wychowania fizycznego z Tynieckiej. Współpraca z „Crossem” układała się gładko do 2014 roku, ale mniej więcej w tym czasie relacje nieco się rozluźniły. Dlaczego? Do ośrodka na Tynieckiej trafiają dzieci nie tylko z dysfunkcją wzroku, lecz także z dodatkowymi problemami zdrowotnymi, czyli z niepełnosprawnością sprzężoną. Konieczna była zmiana kierunku na zajęcia bardziej ruchowe, turystyczne, na basenie, w kręgielni. Przez dwadzieścia lat przewinęło się przez organizację czterystu młodych beneficjentów. Od dziesięciu lat „Nadzieja” organizuje swoją sztandarową imprezę, w którą zaangażowana jest młodzież z Tynieckiej. To biegi przełajowe. Bierze w nich udział 170 młodziaków – i tych z dysfunkcją wzroku, i tych na wózkach. Ale rozwija się nie tylko działalność sportowa. Jest sporo imprez kulturalnych. Pieniądze pozyskiwane są od Urzędu Miasta, mocno wspiera ich sieć Auchan.
Dynamiczny jubileusz
Gdy dobiegała końca druga dziesiątka działalności, zarząd postanowił godnie uczcić ten jubileusz. Prezes Piotr Stefański, skarbnik Mirosław Zięba, sekretarz Lucyna Zaleska, członek zarządu Alicja Brojewska i dyrektor Bartosz Godzwon, wychowanek ośrodka i absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, postanowili wybrać się w tej sprawie do wiceprezydenta miasta Andrzeja Kuliga. Ten od razu wsparł ich finansowo i bezpłatnie użyczył hali przy Focha. Oficjalna nazwa obiektu to Kärcher Hala Cracovia Centrum Sportu Niepełnosprawnych. Halę otwarto w 2018 roku, a Centrum powstało z inicjatywy prof. Jacka Majchrowskiego, prezydenta królewskiego miasta.
Dlatego też 17 października na honorowych miejscach znaleźli się czcigodni goście: prof. Jacek Majchrowski – prezydent Krakowa, Zbigniew Starzec – wicewojewoda małopolski, Małgorzata Wypych – była posłanka. Piotr Stefański przywitał licznie przybyłych gości, po czym na estradę wkroczył wicewojewoda i wręczył zasłużonym Krzyże Zasługi przyznane przez prezydenta Andrzeja Dudę. Złoty Krzyż Zasługi otrzymał prezes Piotr Stefański, Srebrny Krzyż Zasługi – Alicja Brojewska, a Brązowe Krzyże Zasługi – Bartosz Godzwon i Mirosław Zięba. To nie koniec odznaczeń. Nagrody Stowarzyszenia „Nadzieja” – Ludwiczki (od imienia Braille’a) – wręczono ludziom, którzy przez dwie dekady najbardziej przysłużyli się tej organizacji. Przy hucznych oklaskach Ludwiczki odebrali:
prof. Jacek Majchrowski – prezydent miasta, który bardzo sprzyja osobom niewidomym
Mieczysław Kozłowski – długoletni dyrektor Ośrodka Szkolno-Wychowawczegodla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących w Krakowie,
Małgorzata Woś – lekarz okulista, kierownik oddziału okulistyki Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie,
Marek Jakubowski – tyflografik z Owińsk,
Elżbieta Szymik i Anna Kasprzak, przedstawicielki sieci Auchan w Krakowie przy al. Pokoju, które pomagają „Nadziei” od 2016 roku,
Jan Ćwioro – szef firmy Dynamik Sp. z o.o. – hojny finansowy darczyńca.
Za zaproszenie i wyróżnienie podziękował organizatorom prezydent Majchrowski. „To wyjątkowa organizacja, skupiająca rodziców dzieci niewidomych, nauczycieli, tyflopedagogów. Dlatego wyjątkowa, bo zajmuje się nie tylko nauką, ale także zapewnieniem pięknego dzieciństwa, organizując wycieczki, spotkania z ciekawymi ludźmi, zabawy, zajęcia i zawody sportowe. Dba o to, by dzieci, wchodząc w dorosłość, były na to absolutnie przygotowane. W Krakowie jest prawie sześć tysięcy organizacji pozarządowych, ale «Nadzieja» jest wyjątkowa, to wzorzec działania i współpracy z zarządem miasta”.
Po urodzinowym torcie i przepięknych występach muzyczno-wokalnych uczniów szkoły muzycznej z Tynieckiej poprosiłem kilkoro gości o krótkie wypowiedzi
Małgorzata Woś: „Ta nagroda to dla mnie nie tylko uwieńczenie dwudziestoletniej pracy w zawodzie, to także wstęp do dalszych wysiłków w doskonaleniu okulistyki dziecięcej. Nie jest ona do końca tak rozwinięta, jak byśmy chcieli. Naszym pragnieniem jest, żeby ten dział medycyny zabłysnął w Krakowie, by jak najmniej dzieci z wadami wzroku trafiało do szkół specjalnych. Nadzieja niech umiera ostatnia”.
Mieczysław Kozłowski: „Od samego początku popierałem działania Piotra. Ekipa tych pasjonatów pracujących w «Nadziei» jest godna uwagi, a prezes nie potrafi żyć, nie dając czegoś innym, bardziej potrzebującym. Jego autorytet jest niepodważalny i rodzice to wiedzą, pomagają mu w działaniach. Odchodząc dwanaście lat temu na emeryturę, widziałem go w randze dyrektora placówki na Tynieckiej. Zawsze ta szkoła dawała i daje dzieciom i młodzieży dobre podstawy do dalszej nauki, do studiowania. Siedemdziesiąt procent absolwentów podjęło wyższe studia. W ostatnich latach do ośrodka trafia więcej dzieci z innymi dysfunkcjami niż wady wzroku”.
Małgorzata Wypych: „Jako posłanka przez trzy lata prowadziłam w Sejmie 20-osobowy zespół zajmujący się pomocą osobom niepełnosprawnym. Znam środowisko niewidomych, bo od dwóch lat biorę udział w żeglarskich rejsach po Bałtyku z fundacją «Zobaczyć Morze». Krakowską «Nadzieję» wspomagałam, jak tylko potrafiłam”.
A Lucyna Zaleska, sekretarz Stowarzyszenia, krótko, jednym zdaniem, powiedziała tylko: „Bez fałszywej skromności powiem, że dobrze się dzieje w «Nadziei»”.
Redakcja naszego miesięcznika przyłącza się do jubileuszowych życzeń i jest pewna dalszych pogodnych dni w działalności – tak pogodnych, jak ten jesienny dzień, kiedy świętowano w „Nadziei”.
Niewidomi i słabowidzący strzelcy po raz pierwszy mieli zaszczyt uczestniczyć w mistrzostwach świata w parastrzelectwie. Wydarzenie zostało zorganizowane pod auspicjami Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego. Jest to milowy krok na drodze do udziału strzelców w igrzyskach paraolimpijskich.
Mistrzostwa świata odbyły się w dniach 9-19 października 2019 roku w Sydney w Australii. Już sama niezmiernie długa, ponad 24-godzinna podróż była dla naszych reprezentantów przeżyciem i przygodą. Niektórzy pierwszy raz mieli w ogóle okazję lecieć samolotem i na długo zapamiętają to nowe doświadczenie.
W mistrzostwach wzięło udział aż 285 strzelców z 55 krajów. W kategorii niewidomych i słabowidzących wystartowało12 zawodników i zawodniczek z ośmiu krajów. Frekwencja w tej grupie byłaby na pewno zdecydowanie większa, gdyby nie odległość i ogromne koszty organizacji wyjazdu. Polskę reprezentowało czworo strzelców wraz z asystentami/trenerami: Katarzyna Orzechowska z asystentem Wiesławem Skalskim i Krzysztof Ruszkiewicz z asystentem Dariuszem Mendrzejewskim z klubu „Warmia i Mazury” Olsztyn, Barbara Moskal z asystentką Katarzyną Moskal z „Podkarpacia” Przemyśl oraz Wioleta Zarzecka z asystentem Jackiem Lipką z BKS LOK Bytom. Pierwsze dni nasi reprezentanci spędzili na oficjalnych treningach, podczas których zaznajamiali się ze strzelnicą, odbywały się też badania techniczne broni i pozostałego sprzętu strzeleckiego. Niewątpliwie przeżyciem był udział w niezwykle barwnej ceremonii otwarcia, okraszonej występem rdzennej ludności australijskiej – Aborygenów. Znalazła się też chwila wolnego czasu, aby zwiedzić najważniejsze atrakcje Sydney i zaprzyjaźnić się z misiami koala i kangurami.
We wtorek 15 października odbyła się pierwsza konkurencja – rywalizacja w postawie leżąc. Runda kwalifikacyjna, w której zawodnicy oddawali po 60 strzałów, potwierdziła bardzo wysoki poziom rywalizacji – pięć pierwszych miejsc z wynikiem ponad 600 punktów. Do finału z odpowiednio trzecim i piątym rezultatem awansowali Krzysztof Ruszkiewicz i Katarzyna Orzechowska. W walce o medale, która rządzi się jednak swoimi prawami, a stres i nerwy często biorą górę, Katarzyna – startująca w finale jako jedyna kobieta – zajęła siódme miejsce, natomiast Krzysztof był czwarty (do medalu zabrakło mu zaledwie 0,3 punktu!).
Dwa dni później, w czwartek 17 października, odbyła się rywalizacja niewidomych i słabowidzących strzelców w postawie stojąc. Kwalifikacje okazały się dlanaszych reprezentantów bardzo udane, bo cała czwórka awansowała do finału. Barbara Moskal zajęła w nich pierwsze miejsce, Krzysztof Ruszkiewicz trzecie, Wioleta Zarzecka czwarte, a Katarzyna Orzechowska piąte i tym samym w ośmioosobowym finale połowę stawki stanowili Polacy. Finał rozpoczął się po krótkiej przerwie, a jego przebieg był dla nas bardzo emocjonujący. Bezkonkurencyjna okazała się Barbara Moskal. W pełni opanowana, z dużą przewagą i znakomitym wynikiem wywalczyła złoty medal mistrzostw świata, a przy okazji pobiła rekord świata, który wynosi teraz 214,3 punktu. Drugi był Patrick Moor z Austrii z wynikiem gorszym aż o 12,1 punktu. Nikt z naszych pozostałych reprezentantów nie stanął już niestety na podium, Katarzyna Orzechowska zajęła ostatecznie znakomite piąte miejsce, Krzysztof Ruszkiewicz – szóste, a Wioleta Zarzecka – ósme.
Rywalizacja osób z dysfunkcją wzroku zakończyła się na tych dwóch konkurencjach. Pozostało jedynie spędzić ponad dobę w podróży, by pokonać piętnaście tysięcy kilometrów, zaliczyć przesiadkę w Katarze, aby wreszcie nasi wojownicy znaleźli się w domu. Zdobyliśmy jeden bezcenny złoty medal i potwierdziliśmy pozostałymi znakomitymi wynikami, że Polacy należą do ścisłej światowej czołówki. To efekt tego, że strzelectwo osób niewidomychzaji słabowidzących rozwija się w Polsce bardzo prężnie, a zawodników z ogromnym potencjałem do osiągania najwyższych wyników jest znacznie więcej niż ta eksportowa czwórka.
W mistrzostwach w Australii uczestniczyli również polscy zawodnicy niepełnosprawni ruchowo, zrzeszeni w PZSN „Start”. Wywalczyli oni dwa medale. Drużyna męska w składzie: Szymon Sowiński, Kacper Pierzyński, Sławomir Okoniewski zdobyła w konkurencji P4 srebrny medal, natomiast w konkurencji pistoletu pneumatycznego (P1) panowie Kacper Pierzyński, Szymon Sowiński i Filip Rodzik zdobyli w drużynie brązowy medal. Ponadto Emilia Babska (Legia Warszawa) i Filip Rodzik (Skorpion Polkowice) uzyskali kwalifikację na paraolimpiadę Tokio 2020 (już wcześniej kwalifikację zdobył Szymon Sowiński).
Były to pierwsze mistrzostwa świata w parastrzelectwie, w których uczestniczyli zawodnicy niewidomi i słabowidzący. Niestety, tej grupy startowej nie będzie jeszcze na paraolimpiadzie w Japonii, na co bardzo liczyliśmy, ale rozpoczęcie startów na oficjalnych zawodach, wspólnie z pozostałymi osobami niepełnosprawnymi, jest bardzo ważnym etapem w drodze do tego celu. Jesteśmy pełni wiary, że na igrzyskach paraolimpijskich w Paryżu w 2024 roku będziemy oglądać niewidomych i słabowidzących strzelców, a Polacy będą zdobywać medale.
W dniach 22 września – 2 października 2019 r. odbyły się jubileuszowe XX Drużynowe Mistrzostwa Polski Niewidomych i Słabowidzących w Warcabach Stupolowych. „Victoria” Białystok zgarnęła na tej imprezie swój ósmy złoty medal.
Uczestnicy mistrzostw gościli we Władysławowie w pensjonacie Pomorzanka. Do turnieju przystąpiło dwanaście najlepszych drużyn z klubów zrzeszonych w Stowarzyszeniu „Cross”. Reprezentacje grały systemem kołowym (każdy z każdym) na dystansie jedenastu rund. Nad tegorocznymi zmaganiami czuwali sędzia główny Arkadiusz Biadasiewicz i sędzia rundowy Witold Bajkowski, którzy profesjonalnie i ze znajomością regulaminu rozgrywek w środowisku osób z dysfunkcją wzroku nadzorowali przebieg turnieju. Drużynówka jest najbardziej prestiżowym turniejem warcabowym na naszym krajowym polu. Od całego teamu wymaga zaangażowania, wyjątkowej koncentracji i porozumienia, by sprostać naporowi przeciwników. Jubileuszowy turniej skłania do chociażby krótkich podsumowań. Z wyjątkiem początkowych lat rozgrywek startowało co roku dwanaście drużyn, z czego tylko trzy zajimowały miejsca na najwyższym stopniu podium: „Podkarpacie” Przemyśl – 8 razy, „Victoria” Białystok – 8 razy i „Hetman” Lublin – 4 razy. Tegoroczny turniej przebiegał pod dyktando drużyny z „Victorii” Białystok w składzie: Ewa Wieczorek, Ryszard Biegasik, Mikołaj Fiedoruk, Wacław Morgiewicz i Józef Tołwiński. Drużyna była bardzo silna, wygrała dziesięć pojedynków i tylko jeden zremisowała, co przy 21 p. zapewniło jej bezapelacyjnie pierwsze miejsce. Rezultaty kolejnych meczów warto zobaczyć. Były następujące:
Wyniki "Vicrorii" Białystok
Runda
Wynik
Przeciwnik
Runda 1.
7:1
„Kormoran” Giżycko
Runda 2.
5:3
„Jutrzenka” Częstochowa
Runda 3.
8:0
„Zryw” Słupsk
Runda 4.
7:1
„Jaćwing” Suwałki
Runda 5.
7:1
„Jantar” Gdańsk
Runda 6.
8:0
„Atut” Nysa
Runda 7.
6:2
„Łuczniczka” Bydgoszcz
Runda 8.
4:4
„Podkarpacie” Przemyśl
Runda 9.
5:3
„Hetman” Lublin
Runda 10.
7:1
„Warmia i Mazury” Olsztyn
Runda 11.
6:2
„Sudety” Kłodzko
Należy zauważyć, że mistrzowskie tytuły „Victorii” Białystok to w ostatnich latach niewątpliwie zasługa tego, że w jej składzie gra czworo członków kadry narodowej „Crossu”, w tym Ewa Wieczorek – wielokrotna mistrzyni Polski (wśród kobiet), brązowa medalistka tegorocznych mistrzostw świata niepełnosprawnych (Biały Dunajec, Polska), srebrna medalistka mistrzostw Europy 50+ (Korbach, Niemcy) oraz brązowa medalistka mistrzostw Europy osób niepełnosprawnych w kategorii kobiet (Firlej, Polska), a także Józef Tołwiński, aktualny mistrz Polski.
Na drugim miejscu z 17 punktami niespodziewanie znalazła się drużyna „Jantaru” Gdańsk w składzie: Jerzy Dzióbek, Mirosław Grabski, Mieczysław Kaciotys, Ewa Grabska i Barbara Wentowska. Reprezentacja gdańskiego klubu w rankingu dwudziestolecia uplasowała się na ósmym miejscu, z jednym srebrnym medalem. W ubiegłym roku „Jantar” Gdańsk zajął dziewiąte miejsce, więc tym bardziej ekipie tej należą się wyrazy uznania za tak duży sukces.
Na trzeci stopień podium wskoczyła drużyna „Hetmana” Lublin z 16 punktami. Grali w niej: Leszek Stefanek, Krzysztof Furtak, Barbara Wójcik, Halina Jasińska i Edward Wójcik. Drużyna już trzynaście razy stała na podium, więc należy do ścisłej czołówki warcabowej Stowarzyszenia „Cross”.
Najlepsi zawodnicy i zawodniczki turnieju
Wyniki - najlepsza 20 turnieju
Miejsce
Imię i nazwisko
Wynik
1
Ewa Wieczorek - „Victoria” Białystok
22 p.
2
Leszek Stefanek - „Hetman” Lublin
19 p.
3
Marian Jędrzycki - „Sudety” Kłodzko
19 p.
4
Andrzej Jagieła - „Podkarpacie” Przemyśl
17 p.
5
Ryszard Biegasik - „Victoria” Białystok
17 p.
6
Zenon Sitarz - „Podkarpacie” Przemyśl
17 p.
7
Józef Tołwiński - „Victoria” Białystok
16 p.
8
Halina Kasperczyk - „Atut” Nysa
16 p.
9
Ryszard Suder - „Warmia i Mazury” Olsztyn
16 p.
10
Joanna Malcer - „Warmia i Mazury” Olsztyn
16 p.
11
Mirosław Grabski - „Jantar” Gdańsk
15 p.
12
Andrzej Gasiul - „Kormoran” Giżycko
15 p.
13
Barbara Wójcik - „Hetman” Lublin
15 p.
14
Edward Twardy - „Sudety” Kłodzko
14 p.
15
Bernard Olejnik - „Łuczniczka” Bydgoszcz
14 p.
16
Mieczysław Kaciotys - „Jantar” Gdańsk
14 p.
17
Tomasz Kuziel - „Łuczniczka” Bydgoszcz
14 p.
18
Krzysztof Furtak - „Hetman” Lublin
13 p.
19
Mikołaj Fiedoruk - „Victoria” Białystok
13 p.
20
Jerzy Dzióbek - „Jantar” Gdańsk
11 p.
Na sukces każdej ekipy z wielkim zaangażowaniem pracowali jej zawodnicy pochyleni w skupieniu nad warcabnicami, więc z okazji jubileuszu warto poznać najlepszą dwudziestkę bohaterów, w kolejności zajętych indywidualnie miejsc.
Nie wszystkim dopisało szczęście, ale liczy się też sam udział, wola walki i nadzieja, że… trening czyni mistrza i kiedyś będzie lepiej. Mimo ambitnej postawy ligę opuszczają w tym roku drużyny „Jaćwinga” Suwałki i „Zrywu” Słupsk. Nie martwcie się za bardzo – ostatni mogą być kiedyś pierwszymi. Trzeba też dodać, że na mistrzostwach trzy osoby podwyższyły swoje kategorie warcabowe:
Helena Poliniewicz („Podkarpacie” Przemyśl) – z I+ na K,
Mirosław Grabski („Jantar” Gdańsk) – z II na I,
Tadeusz Gryglewicz („Zryw” Słupsk) – z III na II.
Kolejny raz medale i puchary zostały wręczone zwycięzcom, kolejny raz kamienie skrupulatnie policzone, warcabnice i zegary schowane do walizek. Za rok znów usiądziemy naprzeciwko siebie przy stoliku, podamy sobie rękę na powitanie i z nadzieją będziemy liczyć na upragnione dwa punkty. Zwycięstwa są ważne i dają wiele satysfakcji, ale są jeszcze inne aspekty podejmowania sportowych wyzwań: wyjście z domu, spotkanie przyjaciół i wspólne spędzanie czasu, poznawanie nowych, pięknych miejsc i dużo innych korzyści, które sprawiają, że życie jest lepsze i szczęśliwsze.
Alicja Pogorzelska
XX Drużynowe Mistrzostwa Polski Niewidomych i Słabowidzących w Warcabach Stupolowych 22.09-2.10.2019 r., Władysławowo
Warcabistki z „Podkarpacia” Przemyśl obroniły tytuł najlepszej polskiej drużyny kobiet niewidomych i słabowidzących, chociaż w walce o mistrzostwo duże szanse dawano także zespołom z Gdańska i Nysy.
W dniach 2-10 października 2019 roku w Jastrzębiej Górze rozegrano VIII Drużynowe Mistrzostwa Polski Kobiet Niewidomych i Słabowidzących w Warcabach Stupolowych. Organizację imprezy dofinansował PFRON w ramach projektu „Tylko dla Mistrzów 2019” realizowanego przez Stowarzyszenie „Cross”. To już kolejny raz, kiedy zawodniczki z całego kraju przybyły do Jastrzębiej Góry. Tak jak w ubiegłym roku w czasie mistrzostw mieszkały w przytulnym ośrodku Linne, a na smaczne posiłki chodziły do znajdującego się po drugiej stronie ulicy domu wczasowego Dariusz.
Do zawodów przystąpiło osiem drużyn z klubów: „Podkarpacie” Przemyśl, „Atut” Nysa, „Jantar” Gdańsk, „Jaćwing” Suwałki, „Syrenka” Warszawa, „Sudety” Kłodzko, „Tęcza” Poznań i klubu z Kielc. Arbitrem turnieju był Mirosław Grabski. Rozgrywki przeprowadzono systemem kołowym (grała każda drużyna z każdą), a tempo gry wynosiło 120 minut na zawodniczkę, bez dodawania czasu. Niewtajemniczonym trudno pewnie uwierzyć, że partię warcabów można rozgrywać przez cztery godziny, a i tak zdarzają się przegrane przez czas.
Kandydatką do zwycięstwa była drużyna „Jantaru” Gdańsk, wzmocniona nową zawodniczką Teresą Bonik (brązowa medalistka IMP Ustka 2018, poprzedni jej klub to „Jaćwing” Suwałki). Typowany był również zespół „Podkarpacia” Przemyśl, w którego składzie zabrakło co prawda Marii Gawaluch- Mazur (srebrna medalistka IMP Sękocin 2019), ale godnie zastępowała ją Helena Poliniewicz. Nie bez szans wywalczenia tytułu był team „Atutu” Nysa, który przyjechał do Jastrzębiej Góry w silnej i wyrównanej czwórce. Panie Maria Górzna, Anna Grzempowska, Dorota Szela, Helena Poliniewicz, Władysława Jakubaszek, Halina Kasperczyk, Barbara Wentowska, Ewa Grabska i Ewa Gorlewska do Jastrzębiej Góry przyjechały bezpośrednio z wymagającego i wyczerpującego turnieju, jakim były drużynowe mistrzostwa Polski w warcabach stupolowych we Władysławowie. W składzie każdego z 12 startujących zespołów musiała być co najmniej jedna kobieta. Duża część z wymienionych zawodniczek rozegrała 11 bardzo trudnych partii. Warto tu zaznaczyć, że często o wyniku meczu między klubami decydowały właśnie kobiety, a więc obciążenie psychiczne zawodniczek było ogromne, o wiele większe niż w turniejach indywidualnych.
Wieczorem 2 października odbyła się odprawa techniczna dla kapitanów drużyn z koordynatorem imprezy Jerzym Dzióbkiem i sędzią głównym Mirosławem Grabskim. Rozlosowano numery startowe zespołów i omówiono plan na każdy dzień rozgrywek. Sędzia krótko przypomniał zapisy regulaminu i zaapelował o sportową rywalizację. Dodatkową motywacją dla zawodniczek była zapowiedź uhonorowania pucharami trzech pań z największym indywidualnym dorobkiem punktowym. Wszystkie rozgrywki rozpoczynały się o godzinie dziewiątej, więc popołudnia zawodniczki poświęcały w większości na spacery brzegiem morza i na zwiedzanie ciekawych miejsc, których w Jastrzębiej Górze nie brakuje: wąwozu Lisi Jar, obelisku Gwiazda Północy, latarni morskiej na przylądku Rozewie, Muzeum Figur Woskowych, Promenady Światowida...
W pierwszej rundzie grały ze sobą „Jantar” Gdańsk i „Sudety” Kłodzko i już na wstępie rozgrywek doszło do niespodzianki. Faworyzowana Ewa Grabska (4. zawodniczka IMP Sękocin 2019) nie potrafiła pokonać dużo niżej notowanej Anny Grzempowskiej i rywalki zgodziły się na remis. Grająca na drugim stole Teresa Bonik przegrała z Ireną Wnuk. Na szczęście Barbara Wentowska nie zawiodła i mimo że grała z teoretycznie najsilniejszą zawodniczką Marią Górzną, pokonała ją i tym samym uratowała remis w całym meczu. „Syrenka” Warszawa, której drużyna składała się z dwóch pań, pokonała „Jaćwing” Suwałki. Trudno się gra, gdy na starcie przegrywa się 0:2 i aby wygrać mecz, obie zawodniczki muszą zwyciężyć w swoich partiach. Niełatwe zadanie, ale jak się okazało, czasem możliwe do wykonania. Następna runda to zwycięstwo warszawianek (4:2) nad kielczankami oraz ciekawy pojedynek drużyn, które bezpośrednio myślą o medalu, tj. pań z Przemyśla i Nysy. Wynikiem 4:2 „Podkarpacie” zrobiło duży krok w stronę obrony tytułu. Faworyzowana drużyna z Gdańska wygrała z Poznaniem zaledwie 4:2 (zaledwie, bo zdecydowały małe punkty). Znów poniżej swoich możliwości zagrała Ewa Grabska, która uległa Annie Pilipczuk. Runda trzecia to kolejne zwycięstwo dwóch walecznych warszawianek, tym razem z silną drużyną z Kłodzka. Na uwagę zasługuje pojedynek „Jantaru” z „Podkarpaciem”, gdzie padł remis 3:3, kolejna porażka Grabskiej, tym razem z Dorotą Szelą, z którą przeważnie na innych turniejach wygrywała, remis Teresy Bonik z Teresą Borowiec. Nie zawiodła Barbara Wentowska, która w ciekawej partii pokonała mocną Helenę Poliniewicz i znów uratowała remis w meczu. Runda czwarta to zwycięstwo Warszawy, tym razem nad Poznaniem. W tym właśnie momencie drużyna ze stolicy znajdowała się na czele tabeli, a w indywidualnej klasyfikacji obie warszawianki też przodowały, pierwsza była Barbara Kacprzak (zawodniczka niewidoma), a druga Grażyna Skonieczna. Pojedynek „Atutu” z „Jantarem” zapowiadał się ciekawie, bo walka szła o medale. Górą były zawodniczki z Nysy, które wygrały 4:2. Tym razem kapitan gdańskiego teamu Barbara Wentowska przegrała z Haliną Kasperczyk, a pozostałe dwie zawodniczki zremisowawały. Siłą zespołu jest monolit – gdy zawodzi jedna, inne panie robią wszystko, by wygrać swoje partie, nawet grając ryzykownie. Runda piąta to pierwsza porażka „Syrenki” Warszawa (przegrana z ,,Podkarpaciem” Przemyśl), poza tym zwyciężały faworytki. Runda szósta, przedostatnia, mogła zmienić jeszcze układ tabeli, bo spotkały się w niej pretendentki do podium. „Sudety” grały z „Podkarpaciem” i, gdyby wygrały, miałyby duże szanse na medal, a „Atut” zmierzył się z „Syrenką”. W pierwszym meczu padł remis 3:3 (wynik był korzystny dla Przemyśla), a w drugim Nysa pokonała Warszawę 4:2. Uwagę przykuł jeden z pojedynków w rywalizacji Gdańsk – Suwałki, bo spotkały się zawodniczki, które jeszcze niedawno grały w jednym klubie: Petronela Dapkiewicz i Teresa Bonik. Wygrała pierwsza z nich. Ostatnia runda tylko teoretycznie mogła zmienić układ górnej części tabeli, bo Przemyśl musiałby przegrać z Poznaniem, Gdańsk z Warszawą, a Nysa z Kłodzkiem. Takiego zbiegu zdarzeń nie było. Otwarta pozostawała kwestia klasyfikacji indywidualnej. W jednym z pojedynków los skojarzył ze sobą dwie Barbary – Wentowską i Kacprzak, pierwsza musiała wygrać, by myśleć o ostatecznym triumfie w turnieju, drugiej wystarczał remis. Również i tym razem zawodniczka z Gdańska pokazała swą moc i wygrała pojedynek, czym zapewniła drużynie brązowy medal, a sobie zwycięstwo indywidualne w turnieju.
VIII Drużynowe Mistrzostwa Polski Kobiet Niewidomych i Słabowidzących w Warcabach Stupolowych 2-10.10.2019 r., Jastrzębia Góra
Turniej bowlingowy organizowany przez klub „Hetman” Lublin odbył się w tym roku o miesiąc wcześniej niż zwykle. Jego termin pokrywał się dotąd z Narodowym Świętem Niepodległości i stąd nazwa imprezy – Puchar Niepodległości. Ale dlaczego by nie świętować już wcześniej?
Koordynator Lucjan Fiuta wyznaczył termin i miejsce spotkania na 10-13 października w odległym Rzeszowie. Był to turniej Stowarzyszenia „Cross” wsparty dofinansowaniem MSiT oraz PFRON, a zarazem Grand Prix Polski Sekcji Niepełnosprawnych, Niewidomych i Słabowidzących PZKręgl. Z tego też względu rozgrywki składały się z dwóch etapów. Sześć gier obowiązywało wszystkich startujących zawodników, ale najlepsi mieli szansę na walkę w Grand Prix w trzech dodatkowych grach finałowych, o ile zdecydowali się zapisać wcześniej do tej części zawodów. Startowało 74 członków „Crossu” z 15 klubów. Rywalizacja odbywała się na 12-torowej kręgielni Kula, a zmagania zawodników nadzorował sędzia główny Adrian Hibner.
Wśród kobiet grających w goglach (kategoria startowa B1) zwyciężyła niezawodna reprezentantka „Łuczniczki” Bydgoszcz Karolina Rzepa z wynikiem 639 p. Obok, na drugim miejscu podium, stanęła jej koleżanka klubowa Magdalena Rataj (456 p.), a na trzecim – Aneta Bzdek z „Podkarpacia” Przemyśl (374 p.). Czwartą pozycję, a zarazem awans do finału, uzyskała Barbara Szypuła z Piekar Śląskich (366 p.). W kategorii B2 kobiet wygrała Jadwiga Rogacka z „Pionka” Włocławek (906 p.), a druga była Barbara Łuczyszyn z Przemyśla (848 p.). Niespodziankę sprawiła Ewa Szlachtowska z Tarnowa, która uzyskała rekordowy dla siebie wynik 814 p., zajęła trzecią lokatę i miała zapewniony awans do finału. Do rozgrywek Grand Prix weszła także Mirosława Malcherek z Bydgoszczy (781 p.). W kobiecej kategorii B3 po puchar zwycięstwa sięgnęła Dorota Kurek z „Ikara” Lublin (938 p.). Drugą lokatę zajęła Irena Curyło reprezentująca tarnowski klub „Pogórze” (806 p.), zaś trzecią – Elżbieta Ćwikła z „Warmii i Mazur” Olsztyn (784 p.). Poza podium znalazła się Bożena Wiechowska z Iławy (766 p.), która i tak się cieszyła, bo zagwarantowała sobie miejsce w finale. Dodatkowe trzy gry w tej kategorii czekały także Krystynę Krajewską z Olsztyna (701 p.), która pomimo dopiero 9. lokaty w turnieju „Crossu” zastąpiła Irenę Curyło w czwórce grającej w Grand Prix.
Nie ma zaskoczenia, jeśli chodzi o bowlingowego zwycięzcę w kategorii B1 mężczyzn. Bezkonkurencyjny Zdzisław Koziej i tym razem stanął w koszulce „Hetmana” Lublin na najwyższym stopniu podium (815 p.). Jako drugi gratulacje odebrał Stanisław Chmura z Przemyśla (537 p.), a po nim Krzysztof Tarkowski z klubu gospodarzy (532 p.). W finale dołączył do tej trójki Krzysztof Olejniczak z Łodzi (456 p.). W najliczniejszej grupie, czyli w kategorii B2 mężczyzn, znów zbierał laury przedstawiciel klubu z Lublina – Mariusz Kozyra. Zasługuje on na uznanie nie tylko z tego powodu, że dwukrotnie uzyskał w pojedynczej grze wynik powyżej 200 p. Także jego sumaryczny dorobek punktowy – 1063 p. – okazał się najwyższy w całym Pucharze Niepodległości. Mariusz dodatkowo otrzymał zasłużoną nagrodę fair play za sportowe zachowanie podczas Grand Prix. Jego rywal Janusz Jeleń z Iławy uzyskał drugi rezultat (985 p.), Dariusz Mirecki z Radomia – trzeci (917 p.), a Bogusz Boryś z Przemyśla – czwarty (911 p.). Wśród panów z grupy startowej B3 Zbigniew Strzelecki z „Omegi” Łódź uzyskał 1021 p. (210 p. w najlepszej grze), zaś Grzegorz Kanikuła z Lublina – 992 p. (216 p. w najlepszej grze). Trzecią pozycję zajął Krzysztof Paszyna z „Podkarpacia” (989 p.), jednak nie zapisał się on na zawody PZKręgl, wobec czego do finału przystąpili Władysław Szymański z Łodzi (933 p.) i Paweł Lonc z Przemyśla (926 p.).
XV Puchar Niepodległości Niewidomych i Słabowidzących w Bowlingu 10-13.10.2019 r., Rzeszów
Tabela wyników - kobiety
Kobiety
Kategoria B1
1.
Karolina Rzepa - „Łuczniczka” Bydgoszcz
639 p.
2.
Magdalena Rataj - „Łuczniczka” Bydgoszcz
456 p.
3.
Aneta Bzdek - „Podkarpacie” Przemyśl
374 p.
Kategoria B2
1.
Jadwiga Rogacka - „Pionek” Włocławek
906 p.
2.
Barbara Łuczyszyn - „Podkarpacie” Przemyśl
848 p.
3.
Ewa Szlachtowska - „Pogórze” Tarnów
814 p.
Kategoria B3
1.
Dorota Kurek - „Ikar” Lublin
938 p.
2.
Elżbieta Ćwikła - „Warmia i Mazury” Olsztyn
784 p.
3.
Bożena Wiechowska - „Morena” Iława
766 p.
Tabela wyników - mężczyźni
Mężczyźni
Kategoria B1
1.
Zdzisław Koziej - „Hetman” Lublin
815 p.
2.
Stanisław Chmura - „Podkarpacie” Przemyśl
577 p.
3.
Krzysztof Tarkowski - „Hetman” Lublin
532 p.
Kategoria B2
1.
Mariusz Kozyra - „Hetman” Lublin
1063 p.
2.
Janusz Jeleń - „Morena” Iława
985 p.
3.
Dariusz Mirecki - „Cross Radom”
917 p.
Kategoria B3
1.
Zbigniew Strzelecki - „Omega” Łódź
1021 p.
2.
Grzegorz Kanikuła - „Hetman” Lublin
992 p.
3.
Władysław Szymański - „Omega” Łódź
933 p.
W finale Grand Prix podział pierwszych miejsc wyglądał prawie tak samo jak w turnieju „Crossu”. W kategorii B1 znów wygrali Karolina Rzepa (320 p.) oraz Zdzisław Koziej (314 p.), w B2 triumfowali Jadwiga Rogacka (569 p.) i Dariusz Mirecki (503 p.), dla którego było to pierwsze zwycięstwo w tym dniu. W kategorii B3 sukces powtórzyli Dorota Kurek (486 p.) i Zbigniew Strzelecki (490 p.).
To już piętnasty turniej pod nazwą „Puchar Niepodległości”. Po nieodżałowanym odejściu śp. Michała Czarskiego członkowie lubelskiego klubu z Lucjanem Fiutą na czele godnie zastąpili swojego wieloletniego prezesa. Gratulujemy organizacji i czekamy z nadzieją, że być może następne zawody bowlingowcy z „Crossu” będą mogli rozegrać w samym Lublinie. Zawody zostały dofinansowane przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki ze środków Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej.
Jadwiga Rogacka
Zwycięzcy Grand Prix Sekcji Niepełnosprawnych, Niewidomych i Słabowidzących PZKręgl w Bowlingu
W Pucku w pierwszy weekend października odbył się VIII Ogólnopolski Turniej Niewidomych i Słabowidzących w Kręglach Klasycznych oraz Puchar Polski Sekcji NiS PZKręgl. Do rywalizacji stanęło prawie osiemdziesięcioro zawodników i zawodniczek z klubów zrzeszonych w Stowarzyszeniu „Cross”.
Dzięki porozumieniu Stowarzyszenia „Cross” z Polskim Związkiem Kręglarskim w Pucku udało się zorganizować w jednym czasie dwie niezwykle udane imprezy sportowe, które stały na bardzo wysokim poziomie. Dawno nie widzieliśmy na liście startowej tylu osób, które aktywnie grają w kręgle i walczą o punkty na arenach krajowych i międzynarodowych. Od samego początku wiadomo było, że w wielu kategoriach nastąpi starcie najlepszych zawodników i zawodniczek. Choćby w kategorii B1 mężczyzn, gdzie spotkali się rekordzista Europy Zdzisław Koziej i wielokrotny mistrz kraju Jan Zięba, czy w B2 – rzadko ustępujący pierwszego miejsca na podium Mieczysław Kontrymowicz walczył z tegorocznym mistrzem Europy Stanisławem Stopierzyńskim oraz tegorocznym mistrzem Polski Teodorem Radzimirskim. Część zawodników w kategorii B3 w ostatniej chwili odetchnęła z ulgą, bo swój przyjazd odwołał Daniel Jarząb. Grzegorz Kanikuła, Zbigniew Strzelecki czy Tomasz Ćwikła mieli więc nieco ułatwione zadanie. Panie miały ciężką przeprawę, bo poza silną ekipą z Włocławka przyjechała Irena Zięba, a w kategorii B3 zameldowały się prawie wszystkie najlepsze zawodniczki.
Wysoki poziom rozgrywek był widoczny od samego początku. Choć kręgielnia nie pozwalała na zbyt dużo, bo dzwonki przy strącaniu dziewiątek pojawiały się sporadycznie, to analiza wyników końcowych pokazała wyraźnie, że był to udany turniej. Wystarczy wspomnieć, że aż ośmiu zawodników w kategorii B2 mężczyzn uzyskało ponad 600 p. Całemu turniejowi crossowskiemu oraz Pucharowi Polski przyglądała się trener kadry Bożena Polak, która po zakończeniu imprezy poprowadziła konsultacje dla szerokiego składu kadry Polski Sekcji NiS PZKręgl.
Impreza podzielona została na dwie części. W pierwszej, czyli w turnieju „Crossu”, uczestniczyli wszyscy startujący. Do oddania było 120 rzutów, po 30 na każdym z czterech torów. Suma zdobytych punktów była przepustką do Pucharu Polski. Tę drugą część turnieju rozegrano ostatniego dnia.
Wśród pań w kategorii B1 najlepsza okazała się reprezentantka klubu „Morena” Iława Regina Szczypiorska, która uzyskała wynik 431 p. i, co istotne, każda jej gra kończyła się powyżej stu punktów. Dwa kolejne miejsca zajęły przedstawicielki „Łuczniczki” Bydgoszcz, kolejno Karolina Rzepa z wynikiem 378 p. i Magdalena Rataj z sześcioma punktami mniej. Na czwartym miejscu premiowanym grą w Pucharze Polski znalazła się Mieczysława Stępniewska z „Omegi” Łódź, która zagrała 352 p. Aż trzy zawodniczki z kategorii B2 uzyskały wyniki powyżej 600 p. Pierwsze miejsce zajęła Jolanta Lewandowska, osiągając 626 p. (jedną z gier zakończyła na poziomie 176 p.). Druga była reprezentantka Iławy Maria Kieloch z wynikiem 612 p., a trzecia Jadwiga Rogacka z Włocławka, która strąciła równo 600 kręgli. Poza podium znalazły się kolejno Jadwiga Szamal z Łodzi (557 kręgli) i Irena Zięba z „Ikara” Lublin (534 kręgle). W kategorii B3 jedynie Maria Harazim z klubu „Karolinka” Chorzów uzyskała wynik powyżej 600 p. (dokładniej – 625). Druga na podium Emilia Sawiniec, reprezentująca lubelski klub „Hetman”, strąciła 583 kręgle, a trzecia – Bożena Wiechowska z „Moreny” Iława – 555 kręgli.
Rywalizacja wśród panów dała nam wiele emocji i pokazała, że walka trwa do samego końca. W kategorii B1 swoich rywali zdetronizował zdecydowanie Jan Zięba z „Ikara” Lublin, który uzyskał wynik 610 p., z czego jedna z gier zakończyła się na 176 p. Jego odwieczny rywal Zdzisław „Generał” Koziej z drugiego lubelskiego klubu tym razem, chyba przez nerwy, bo na pewno nie z braku umiejętności, zagrał o prawie sto punktów mniej i uzyskał ich tylko 514. Trzecie miejsce zajął Marek Zwolenkiewicz z „Karolinki” Chorzów, który ugrał 415 p. Tuż za podium uplasował się Artur Woszuk z „Victorii” Białystok, zdobywca 338 p. W kategorii B2 zwyciężył Mieczysław Kontrymowicz z Olsztyna z wynikiem 686 p., który w turnieju pokonał tegorocznego mistrza Polski Teodora Radzimirskiego z Chorzowa (659 p.) oraz obecnego mistrza Europy Stanisława Stopierzyńskiego (643 p.). Tuż za podium z wynikiem 636 p. znalazł się Jan Smoła reprezentujący iławski klub „Morena”. Należy odnotować, że w Pucku aż połowa z 16 startujących w kategorii B2 zawodników przekroczyła pułap 600 punktów, co niewątpliwie bardzo cieszy. W najsilniejszej męskiej kategorii triumfował dawno nie widziany na crossowskich turniejach Grzegorz Kanikuła z „Hetmana” Lublin, którego 689 p. było jednocześnie najwyższym wynikiem w turnieju. Tuż za nim znalazł się Zbigniew „Zając” Strzelecki, reprezentant łódzkiego klubu „Omega”, zdobywca 672 p. Najniższe miejsce na podium przypadło Tomaszowi Ćwikle z iławskiej „Moreny”, który uzyskał wynik 651 p. i pokonał dwoma punktami Władysława Wakulińskiego z „Łuczniczki” Bydgoszcz.
VIII Ogólnopolski Turniej Niewidomych i Słabowidzących w Kręglach Klasycznych – podium zwycięzców 3-6.10.2019 r., Puck
Tabela wyników - kobiety
Kobiety
Kategoria B1
1.
Regina Szczypiorska - „Morena” Iława
431 p.
2.
Karolina Rzepa - „Łuczniczka” Bydgoszcz
378 p.
3.
Magdalena Rataj - „Łuczniczka” Bydgoszcz
372 p.
Kategoria B2
1.
Jolanta Lewandowska - „Pionek” Włocławek
626 p.
2.
Maria Kieloch - „Morena” Iława
612 p.
3.
Jadwiga Rogacka - „Pionek” Włocławek
600 p.
Kategoria B3
1.
Maria Harazim - „Karolinka” Chorzów
625 p.
2.
Emilia Sawiniec - „Hetman” Lublin
583 p.
3.
Bożena Wiechowska - „Morena” Iława
555 p.
Tabela wyników - mężczyźni
Mężczyźni
Kategoria B1
1.
Jan Zięba - „Ikar” Lublin
610 p.
2.
Zdzisław Koziej - „Hetman” Lublin
514 p.
3.
Marek Zwolenkiewicz - „Karolinka” Chorzów
415 p.
Kategoria B2
1.
Mieczysław Kontrymowicz - „Warmia i Mazury” Olsztyn
686 p.
2.
Teodor Radzimirski - „Karolinka” Chorzów
659 p.
3.
Stanisław Stopierzyński - „Warmia i Mazury” Olsztyn
643 p.
Kategoria B3
1.
Grzegorz Kanikuła - „Hetman” Lublin
689 p.
2.
Zbigniew Strzelecki - „Omega” Łódź
672 p.
3.
Tomasz Ćwikła - „Morena” Iława
651 p.
Tuż po rozegraniu ostatniego bloku część zawodników i zawodniczek, którzy wcześniej wyrazili chęć gry i spełnili wymogi formalne, rozpoczęła rywalizację w Pucharze Polski Sekcji Niewidomych i Słabowidzących Polskiego Związku Kręglarskiego. W kategorii B1 do rozgrywek awansowało po czterech zawodników i cztery zawodniczki, a w pozostałych kategoriach szóstka najlepszych. Zawodnicy we wszystkich kategoriach startowych musieli wykonać po 60 rzutów. Panie i panowie z B1 grali na dwóch torach i na każdym oddawali po 30 rzutów. W pozostałych kategoriach wszyscy wykonywali po 15 rzutów na każdym z czterech torów. Jest to specyficzne i każdy błąd waży tutaj o ostatecznym wyniku. Na potwierdzenie tych słów wystarczy porównać kolejność w tabelach końcowych poszczególnych kategorii. Tylko w dwóch – B1 i B3 mężczyzn – kolejność pierwszych trzech miejsc nie uległa zmianie.
Wśród kobiet tylko Maria Harazim (B3) zachowała pierwsze miejsce także w Pucharze Polski. W kategorii B2 z piątego miejsca na pierwsze awansowała Irena Zięba z „Ikara” Lublin, a w B1 po równej walce do ostatniego rzutu zwyciężyła Mieczysława Stępniewska z Łodzi.
W kategorii B1 i B3 mężczyzn kolejność na podium nie uległa zmianie, choć walka była niezwykle zacięta. Szczególnie w grupie B3, gdzie tak naprawdę w ostatnich rzutach Zbigniew Strzelecki uległ bardzo dobrze dysponowanemu Grzegorzowi Kanikule. Ich wyniki na 60 rzutów robią wrażenie: Grzegorza – 367 p., a „Zająca” – 352 p.
To, co działo się w kategorii B2, stanie się anegdotą jako przykład na to, że każdy rzut ma ogromne znaczenie. Wygrał Mieczysław Kontrymowicz, a pozostała piątka zawodników walczyła przede wszystkim z własnymi emocjami. Między drugim na podium Teodorem Radzimirskim a piątym Wojciechem Puchaczem różnica wynosiła tylko 4 p. O trzecim miejscu decydowała większa liczba strąconych dziewiątek. Tak równej rywalizacji dawno nie widzieliśmy, a gry najlepszych w jednym bloku, na krótkim dystansie, pokazują, jak ważna w sporcie jest psychika. Bo przecież tego, jak powinien wyglądać dobry rzut, nie trzeba już tutaj nikogo uczyć.
Pucharu Polski Sekcji Niewidomych i Słabowidzących PZKręgl w Kręglach Klasycznych – podium zwycięzców 3-6.10.2019 r., Puck
Tabela wyników - kobiety
Kobiety
Kategoria B1
1.
Mieczysława Stępniewska - „Omega” Łódź
212 p.
2.
Regina Szczypiorska - „Morena” Iława
197 p.
3.
Karolina Rzepa - „Łuczniczka” Bydgoszcz
192 p.
Kategoria B2
1.
Irena Zięba - „Ikar” Lublin
314 p.
2.
Maria Kieloch - „Morena” Iława
312 p.
3.
Jolanta Lewandowska - „Pionek” Włocławek
284 p.
Kategoria B3
1.
Maria Harazim - „Karolinka” Chorzów
347 p.
2.
Anna Barwińska - „Omega” Łódź
311 p.
3.
Zofia Sarnacka - „Warmia i Mazury” Olsztyn
290 p.
Tabela wyników - mężczyźni
Mężczyźni
Kategoria B1
1.
Jan Zięba - „Ikar” Lublin
293 p.
2.
Zdzisław Koziej - „Hetman” Lublin
243 p.
3.
Marek Zwolenkiewicz - „Karolinka” Chorzów
237 p.
Kategoria B2
1.
Mieczysław Kontrymowicz - „Warmia i Mazury” Olsztyn
350 p.
2.
Teodor Radzimirski - „Karolinka” Chorzów
303 p.
3.
Jan Smoła - „Morena” Iława
301 p.
Kategoria B3
1.
Grzegorz Kanikuła - „Hetman” Lublin
367 p.
2.
Zbigniew Strzelecki - „Omega” Łódź
352 p.
3.
Tomasz Ćwikła - „Morena” Iława
341 p.
Zwycięzcy otrzymali okolicznościowe puchary, medale oraz nagrody finansowe. Pucka impreza kręglarska była potwierdzeniem tego, że dobre porozumienie dwóch znaczących organizacji, czyli Stowarzyszenia „Cross” i PZKręgl, daje zadowolenie i satysfakcję każdej ze stron, a przede wszystkim – zawodnikom.
Największym polskim biegiem ulicznym roku 2019 był 20. PKO Poznań Maraton. Zapisanych zawodników było 7000, a linię mety przekroczyło około 6500 z nich. Do Poznania przyjechali maratończycy z całej Polski, byli też goście z zagranicy – cała śmietanka biegowego towarzystwa. Na tak znaczącej imprezie nie mogło zabraknąć biegaczy ze Stowarzyszenia „Cross”. Dla nich były to ważne zawody ze względu na rozgrywane tutaj mistrzostwa Polski niewidomych i słabowidzących w maratonie.
Poznański bieg ma swoją bogatą historię. Pierwszy maraton w stolicy Wielkopolski odbył się 8 października 2000 r. Wzięło w nim udział 831 zawodników, a 761 go ukończyło. Z każdym kolejnym rokiem wyścig cieszył się coraz większym uznaniem, a liczba zawodników rosła. Od 2003 r. stał się imprezą coroczną pod ustaloną nazwą – Poznań Maraton. Od 2010 r. bieg nosi imię zmarłego zastępcy prezydenta Poznania Macieja Frankiewicza, który był pomysłodawcą maratonu i uczestnikiem każdej jego edycji aż do czasu tragicznej śmierci w czerwcu 1999 r. Początkowo trasa biegu wytyczana była w okolicach Jeziora Maltańskiego, wiodła przez tereny Malty, Berdychowa oraz Komandorii, a na pełny dystans składały się dwie pętle. Od 2012 r. cała trasa to jedna duża pętla, co pozwala biegaczom zobaczyć więcej urokliwych zakątków miasta.
Długa historia biegu i niesamowity doping tutejszych kibiców to nie wszystko. Ludzi przyciąga tu także samo miasto, jego obiekty kulturalne, infrastruktura i rozmach. Tu znajdują się Międzynarodowe Targi Poznańskie, najstarsze i największe centrum wystawiennicze w Polsce i w naszej części Europy. Na terenie Targów było zlokalizowane w tym roku biuro maratonu i tutaj zaraz po przyjeździe skierowali się biegacze niewidomi i słabowidzący, by odebrać pakiety startowe, sprawdzić czipy do mierzenia czasu i dokonać ostatnich formalności. Biuro w dniu startu było nieczynne, dlatego zawodnicy zjawili się w Poznaniu dzień przed biegiem, w sobotę. Po wejściu na teren Targów od razu dostrzegało się tłum uczestników, znajome twarze, a przede wszystkim wielki entuzjazm biegaczy szykujących się do największego w tym roku polskiego maratonu. Nasi zawodnicy szybko udali się do hoteli, by wypocząć chociaż trochę przed startem. Bo przebiec 42 km i 195 m to wyzwanie.
20. PKO Poznań Maraton był wyjątkowy nie tylko ze względu na okrągłą rocznicę zawodów, lecz także z racji powstania trasy specjalnie wytyczonej na ten bieg. Zapla nowali ją sami uczestnicy maratonu, którzy zgłaszali swoje pomysły. W tym roku biegacze mieli do pokonania mniej zakrętów, nie było także długich podbiegów. Z takiej zmiany nasi zawodnicy byli zadowoleni, bo to oznaczało, że będzie biegło się lepiej niż we wcześniejszych latach.
W niedzielny poranek maratończycy wstali bardzo wcześnie, by spokojnie przygotować się do startu. Włożyli stroje biegowe, przypięli numery, a czipy do mierzenia czasu wpięli w sznurowadła. Po śniadaniu wszyscy ruszyli na miejsce startu znajdujące się w pobliżu Międzynarodowych Targów Poznańskich. Wszędzie przechadzały się tłumy biegaczy. Każdy zawodnik musiał ustawić się w wyznaczonej strefie startowej, zgodnie z zadeklarowanym czasem przebiegnięcia maratonu. Bieg ruszył punktualnie o godzinie dziewiątej – na samym początku elita zawodników, a zaraz za nią pozostali z najszybszych. W tej grupie znalazł się nasz reprezentant Mariusz Mazur.
Zaczęła się ostra rywalizacja o jak najlepsze miejsca. Słoneczna pogoda pomagała biegaczom w pokonywaniu trasy. Maratończyków wspierały okrzyki kibiców, a w kilku miejscach również i z energią przygrywające zespoły muzyczne. Dla osób z dysfunkcją wzroku Poznań Maraton to mistrzostwa Polski na tym trudnym dystansie. Nasz czołowy reprezentant Mariusz Mazur biegł niemalże na zawodowym poziomie. Był na początku stawki najlepszych biegaczy, walczył dzielnie z każdym kilometrem. Jego marzeniem było złamanie trzech godzin, a niewielu udaje się ta sztuka. Mariusz Mazur pokazał, że niemożliwe jest jednak możliwe i wbiegł na metę z najlepszym czasem swojego życia – 2:57:13. Na drugim miejscu – ze znaczną przewagą nad pozostałymi zawodnikami – zameldował się Łukasz Jankowski. Na całej trasie maratonu toczyła się zacięta walka o trzecie miejsce wśród osób słabowidzących. Na pierwszych kilometrach niektórzy zawodnicy pobiegli zbyt szybko i w rezultacie przeliczyli się ze swoimi siłami. Ci, którzy byli pierwsi, nagle znaleźli się na dalszych miejscach, a nawet zmuszeni byli przerwać wyścig. Żeby zająć miejsce na podium, trzeba było walczyć do końca, bo o brązowym medalu zdecydowały sekundy. Przekonał się o tym Wiesław Ostrowski, który miał tylko liczoną w sekundach przewagę nad Ryszardem Ochnio. Wiesławowi udało się zająć trzecie miejsce w kategorii słabowidzących mężczyzn.
W Poznaniu z trasą maratonu zmierzyło się również kilka słabowidzących pań. Najlepszą okazała się Katarzyna Tomczak, która trasę maratonu pokonała w mniej niż cztery godziny! To duży sukces, wiele biegaczek marzy o takim rezultacie. Druga była Małgorzata Wejman, a trzecia Monika Kaniewska. Nasze zawodniczki przekonały się, że pokonanie trasy maratonu wcale nie jest łatwe. Udaje się ją przebiec od początku do końca tylko najlepszym. Na ostatnich kilometrach niektóre z naszych pań przeszły do marszu, by dotrzeć do mety.
Szczególny podziw i uznanie innych biegaczy zyskali zawodnicy niewidomi. W Poznaniu wystartowali Mariusz Zacheja i Zbigniew Świerczyński. Zarówno Mariuszowi, jak i Zbigniewowi udało się pokonać trasę maratonu dzięki przewodnikom, którzy pomagali im podczas biegu i służyli pomocą w punktach żywnościowych. Inni biegacze, gdy była taka potrzeba, ustępowali im z drogi, by mogli swobodnie biec.
Dotarcie do mety to sukces każdego maratończyka. Na twarzach osób niewidomych i słabowidzących przekraczających linię mety było widać nie tylko duże zmęczenie, lecz także olbrzymią radość i satysfakcję, a niekiedy i łzy. Niektórzy mieli wątpliwości, czy są gotowi na maraton, dlatego ukończenie go na dobrym poziomie i zabranie do domu pamiątkowego medalu to dla nich duży sukces. W okolicach mety na wielu zawodników czekali z gratulacjami przyjaciele i rodzina. Za metą można było trochę odpocząć i się posilić. Kiedy przybiegła już cała nasza grupa, nastąpiła uroczysta dekoracja najlepszych zawodników i zawodniczek.
Mistrzostwa Polski niewidomych i słabowidzących w maratonie pozwoliły wyróżnić najlepszych biegaczy w kraju. Poznań Maraton był doskonałym miejscem do integracji całego środowiska biegaczy z dysfunkcją wzroku. Niektórzy zawodnicy byli bardzo zadowoleni z uzyskanych rezultatów, inni z kolei mają niedosyt i będą walczyć w codziennych treningach o lepsze rezultaty w przyszłości. Czas maratonu minął bardzo szybko i pozostawił niezapomniane wspomnienia. Crossowicze wrócą do stolicy Wielkopolski za rok, aby powalczyć o jeszcze lepsze wyniki.
Mistrzostwa Polski niewidomych i słabowidzących w maratonie 20. PKO Poznań Maraton im. Macieja Frankiewicza 19-21.10.2019 r., Poznań
Tabela wyników
Kobiety słabowidzące
1
Katarzyna Tomczak
3:56:59
2
Małgorzata Wejman
4:43:56
3
Monika Kaniewska
4:49:44
4
Sylwia Bugaj
5:22:05
5
Halina Strzelecka-Dragun
5:33:17
Mężczyźni słabowidzący
1
Mariusz Mazur
2:57:13
2
Łukasz Jankowski
3:27:39
3
Wiesław Ostrowski
3:42:07
4
Ryszard Ochnio
3:42:45
5
Andrzej Dubel
3:51:05
6
Krzysztof Badowski
3:55:01
7
Kamil Pawelec
4:17:50
8
Filip Kantorski
5:50:01
Mężczyźni niewidomi
1
Mariusz Zacheja
4:31:04
2
Zbigniew Świerczyński
4:49:12
Organizację mistrzostw dofinansował Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w ramach projektu „Tylko dla Mistrzów 2019”, prowadzonego przez Stowarzyszenie „Cross”.
Miłośnicy szachów znów mieli szansę, aby w miłej atmosferze i doskonałych warunkach rozwinąć swoje umiejętności, albo – jak w przypadku rozpoczynających przygodę z królewską grą – zdobyć pierwsze szlify.
W dniach od 15 do 27 października w wielkopolskim Wągrowcu trwał ogólnopolski obóz sportowy z zakresu szachów. Organizatorem obozu było Stowarzyszenie „Cross”, które zrealizowało wydarzenie dzięki dofinansowaniu z Ministerstwa Sportu i Turystyki. Ośrodek Rehabiltacyjno-Wypoczynkowy Wielspin, który gościł szachistów, jest ceniony za doskonałe warunki pobytu, jakie zapewnia, i usytuowanie – na skraju lasu, nad brzegiem Jeziora Durowskiego.
W obozie brała udział ponad trzydziestoosobowa grupa uczestników z dysfunkcją wzroku w stopniu znacznym i umiarkowanym. Do szachownic zasiadano rano, po śniadaniu, oraz po południu, po obiedzie. Instruktorzy podzielili wszystkich na dwie grupy o zbliżonym stopniu zaawansowania w grze. Grupę doświadczonych szachistów prowadził instruktor Krzysztof Derecki, a grupę początkującą instruktor Małgorzata Napierała. Tematyka zajęć była skoncentrowana głównie na uderzeniach taktycznych. W grupie zaawansowanej omawiano m.in. typowe sposoby ataku na roszadę przeciwnika, niebezpieczeństwa związane z podwójnym szachem czy widełki na dwie lub więcej figur w tym samym czasie. Poniżej przykłady dwóch zadań, nad którymi głowili się uczestnicy obozu. Zachęcamy, by się z nimi zmierzyć. (Rozwiązania znajdują się na końcu artykułu).
Zadanie 1
Czarne zaczynają i matują w trzech posunięciach
Zadanie 2
Białe zaczynają i wygrywają.
Wysiłek intelektualny nad szachownicą to jedno, a uroki miejsca i ośrodka, dla których warto było tu przyjechać, to drugie. Alejki nad jeziorem odwiedzali amatorzy marszów z kijkami nordic walking. Do dyspozycji uczestników był hotelowy basen, z którego wiele osób często korzystało. Na chętnych czekały fotele do masażu, piłkarzyki czy kręgle. Obozowicze rozegrali także turniej w kręglach klasycznych o Puchar Prezes Stowarzyszenia „Cross”. Zwyciężył Zdzisław Mądry. Nad tym, by obóz był udany, czuwała koordynator Józefa Spychała, która zapewniła uczestnikom dodatkowe atrakcje. Były liczne poczęstunki, zabawa przy muzyce i wspólnym śpiewie, z tradycyjnym poznańskim rogalem świętomarcińskim, ciastem oraz bufetem kawowym. A na koniec każdy z uczestników otrzymał jeszcze miłą niespodziankę. Aż chce się grać w szachy!
Aktualizacje systemu operacyjnego iPhone’a pojawiają się średnio raz w miesiącu. Zazwyczaj taką aktualizację odkładamy na później, bo często nic nowego nie wnosi, jedynie jakieś poprawki, których i tak nie zauważymy. Tym razem jest inaczej. Wersja 13 systemu iOS to aktualizacja, którą powinniśmy zainstalować natychmiast, jeśli nie zrobiliśmy tego w dniu premiery 20 września tego roku. Zmiany są odczuwalne od zaraz.
Ciemna strona mocy
Ci, którzy korzystają ze swoich iPhone’ów codziennie, doskonale wiedzą, czego im brakuje – ciemnego motywu, zyli trybu nocnego. Użytkownicy Androida korzystają z tej opcji od dawna. Nie jest to oczywiście nic nnego niż ciemne, czasem czarne tło w aplikacjach systemowych czy w menu, jednak na tej platformie jest to nowość. ak, iOS z ciemnym motywem – w końcu! Nie chodzi oczywiście tylko o wygląd, ale także o korzyści. Dla nie było utrapieniem, gdy używałem iPhone’a w nocy i białe tło kontaktów, SMS-ów czy jakiejkolwiek aplikacji wbudowanej w iOS raziło mnie w oczy. Sposobu, by obejść ten problem, nie było aż do teraz. Tę nową opcję trzymała każda podstawowa aplikacja. Kolejna korzyść dotyczy jedynie posiadaczy iPhone’ów z yświetlaczem ledowym, czyli modeli z rozszerzeniem „X”, „Xs”, „11 Pro” oraz ich większych odpowiedników. Matryce astosowane w tych modelach nie podświetlają pikseli, które wyświetlają czerń, a właściwie pasywną czerń,czyli nic (dla nieco jaśniejszych barw delikatnie się tonują). Funkcja ta wpływa pozytywnie na wydłużenie ywotności baterii, bo gdy piksele się nie wyświetlają, nie pobierają energii, a tak dzieje się przy ciemnym motywie, gdzie znaczna część powierzchni ekranu jest czarna lub dosyć ciemna. Oczywiście muszę dodać, że stary, jasny motyw jest cały czas dostępny, a zmiany można dokonać w dowolnym momencie za pomocą ustawień systemu.
Kontrola głośności – mój faworyt
W iOS 12 i starszych wersjach podczas używania jednego z przycisków służących do ustawiania głośności pojawiał się na środku ekranu kwadrat stanu poziomu głośności, który nie znikał przez około dwie sekundy. Było to irytujące. Najnowsza wersja systemu pod tym względem bardzo pozytywnie zaskakuje. Zamiast denerwującego okna, które zasłaniało środek ekranu, dostaliśmy interaktywny, przesuwany potencjometr w formie pionowego paska. Pojawia się on po naciśnięciu któregoś z przycisków głośności dokładnie obok nich, po lewej stronie wyświetlacza. Suwaczka możemy na przykład używać do kontroli poziomu dźwięku multimediów, znacząco ułatwia on szybkie ściszanie czy pogłaśnianie. Już nie trzeba wielokrotnie naciskać klawiszy. Po ukończonej operacji pasek zwęża się do ułamka szerokości i wyświetla ustawiony poziom. Takie rozwiązanie jest bardzo praktyczne i nie utrudnia korzystania z aplikacji. Bardzo tę funkcję lubię. Do fizycznego przełącznika trybu cichego również dostaliśmy bardziej dyskretny prompter, który pojawia się u szczytu ekranu i niczego nie zasłania. Oczywiście oba nowe powiadomienia dostosowane są zarówno do trybu ciemnego, jak i jasnego.
Aplikacje
Chodzi oczywiście o te systemowe. W niektórych wprowadzono sporo poprawek, w innych nieco mniej, w kilku zmieniła się tylko ikonka oraz minimalnie układ interfejsu.
Zdjęcia
Tu zaszły duże zmiany, moim zdaniem same pozytywne, takie, które ułatwiają przeglądanie zdjęć. Jest to praktycznie nowa aplikacja. W porównaniu z poprzednią wersją zmienił się sposób nawigacji po ekranie głównym, który zapełniają nasze fotografie. Większość użytkowników ma ich dosyć dużo i wcześniej był kłopot z odnalezieniem konkretnego wśród tych wykonanych dawniej, bo pojawiały się jedynie po trzy kolumny naszych zdjęć. Pozwalało to na precyzyjne odnalezienie każdego, jednak trochę to trwało. Teraz mamy możliwość powielenia liczby kolumn, dzięki czemu naraz możemy zobaczyć znacznie większą część całej galerii i łatwiej znaleźć to jedno szukane zdjęcie. Pomaga nam w tym również suwak po prawej stronie ekranu, który przenosi nas do konkretnego miesiąca. Nieco poniżej fotografii znajduje się pasek, na którym można ustawić sortowanie zdjęć na lata, miesiące, dni lub bez takiego grupowania. Na samym dole ekranu głównego aplikacji Zdjęcia znajdziemy cztery różne zakładki: „Zdjęcia”, „Dla Ciebie”, „Albumy” oraz „Szukaj”. Zakładka „Zdjęcia” przekierowuje do ogólnej, głównej galerii, „Dla Ciebie” pokazuje niewielkie, utworzone automatycznie albumy posegregowane według miejsc i wydarzeń, zobaczymy tutaj, co poleca nam Siri, czyli ładne fotografie znajdujące się w naszej galerii, oraz sugestie udostępniania – zdjęcia, które proponowane są do wysłania znajomym z listy kontaktów dowolnego serwisu. W „Albumach” znajdziemy kategorie, w których umieszczone są poszczególne pliki: zdjęcia zrobione aparatem w telefonie, pobrane fotografie, filmy, pliki z innych źródeł oraz „albumy inteligentnej segregacji”, czyli według miejsc lub ludzi na fotografiach. W zakładce „Szukaj” skorzystamy z wyszukiwarki, która znajduje konkretne pliki po wpisaniu daty, zidentyfikowanej osoby (jeśli znajduje się ona na liście kontaktów) lub nazwy miejsca. Cała aplikacja ma odświeżony interfejs, dostosowany do ciemnego motywu.
Mapy
Duże zmiany w interfejsie, a działanie to samo. Aplikacja znajduje miejsca, pokazuje trasy oraz nawiguje, a asystentka głosowa Siri podpowiada miejsca, które mogą nas interesować (pełna funkcjonalność dostępna jest jedynie w wybranych regionach świata, w Polsce nie). Zawartość aplikacji Mapy to: mapa, ikona ustawień i zerowania pozycji nawigacji (obie w prawym górnym rogu) oraz wyszukiwarka, ponad którą znajduje się niewielka ikonka pokazująca temperaturę i pogodę, jaka panuje w danym miejscu. Pasek wyszukiwania znajduje się na dole ekranu. Działa on standardowo: po wpisaniu szukanego miejsca błyskawicznie ujrzymy podpowiedzi lub propozycje Siri. Gdy wyciągniemy pasek wyszukiwania ku górze ekranu, ujrzymy dodatkowe rozwinięte menu, w którym znajdziemy ulubione, wcześniej zapisane miejsca oraz zaznaczone miejsce pracy lub dom. Kompozycja interfejsu wygląda świetnie w trybie ciemnym. Nie drażni oczu i jest bardzo czytelna.
Zdrowie
Byłem nieco zszokowany, gdy pierwszy raz uruchomiłem aplikację Zdrowie po zaktualizowaniu systemu do trzynastej wersji. Ilość detali, które mogą zostać uwzględnione w tej aplikacji, mnie przerasta. Generalnie rzecz ujmując, aplikacja służy do monitorowania naszego zdrowia i kondycji fizycznej. Wiadomo, Zdrowie dalej liczy kroki, liczbę pokonanych kilometrów czy pięter. Nadal możemy wprowadzić nasze dane fizyczne, takie jak wzrost czy waga. Ale teraz możemy również dodać informacje dotyczące spożytej żywności. Nie w sposób: „dzisiaj zjadłem trzy marchewki”, bo to by było zbyt nudne. Mamy możliwość z obszernej gotowej listy wybrać dowolną substancję odżywczą (na przykład witaminę C, potas, wodę czy kofeinę), a następnie wpisać, ile jej dziś spożyliśmy. Możemy też zapisać ilość wypitego alkoholu, moment przyjętej inhalacji, stan oddechu, jego częstotliwość itp. Do aplikacji można wprowadzić również szczegółowe informacje z dokumentacji medycznej oraz dane ze smartwatcha Apple’a, żeby pomiary były zautomatyzowane i dokładne. Jest to tak kompleksowa aplikacja, że tak naprawdę nie wiadomo, po co to wszystko tam jest. Trzeba jednak przyznać, że zrobiono ją porządnie.
Lokalizator
Ta aplikacja jest w systemie nowością. Służy do namierzania dowolnego urządzenia Apple’a przypisanego do naszego konta lub do znalezienia kogoś z listy kontaktów (oczywiście kogoś z urządzeniem Apple’a), kto udostępnia nam swoją lokalizację. Sami również możemy komuś takową udostępnić, oczywiście tylko świadomie
Aparat
Sam Aparat nie został zbytnio zmodyfikowany, poza jednym nowym trybem zdjęć, jakim jest tryb portretowy, który ustawia skupienie soczewki na przedmiocie pierwszoplanowym, a tło rozmazuje jeszcze przed zrobieniem zdjęcia. Ten tryb cechuje dodatkowa możliwość obróbki fotografii. Możemy pozbyć się całkowicie tła lub zmienić je na jednolite, na przykład na białe. To użyteczne, jeśli chcemy np. skomponować swoje nowe zdjęcie profilowe w serwisach społecznościowych. Najwięcej zmian zaszło w postprodukcji fotografii, czyli w edytorze zdjęć. Retuszowanie jest bardzo proste i intuicyjne. Narzędzia wykonają kadrowanie, jak i obróbkę barw i tonu czy poprawę perspektywy, dzięki czemu niezmiernie łatwo możemy uzyskać pożądany efekt końcowy zdjęcia.
Wrażenia ogólne
Od razu zauważyłem, że mój iPhone przyspieszył od momentu zainstalowania trzynastej wersji iOS-a. Jak podaje producent, system jest szybszy nawet o trzydzieści procent w stosunku do poprzedniej wersji, a aplikacje ładują się dwa razy szybciej. Jestem w stanie to zauważyć. Moim zdaniem całość składa się na naprawdę duży postęp nie tylko względem iOS-a 12, lecz także względem konkurencyjnego Androida
Znany z oryginalnych pomysłów Dawid Bronstein zaproponował swego czasu, aby nazywać szachistów, nawiązując do ulubionych przez nich sposobów gry. Michaił Botwinnik został określony przez niego jako „Mr. d5”. Niby żart, ale jak się przekonamy, mający swe racjonalne podstawy.
Michaił Botwinnik – Chrisogon Chołodkiewicz
1.d4 Sf6 2.c4 g6 3.Sc3 Gg7 4.e4 d6 5.g3 0-0 6.Gg2 Sbd7 7.Sge2 c5 8.0-0 cxd4 9.Sxd4 Se5 10.b3 Gd7 11.Gb2 Sc6 12.Sd5 Czarne postanowiły pozbyć się natrętnego skoczka i uprościć przy okazji pozycję, ale młody Botwinnik doskonale rozgrywa tę strukturę.
12...Sxd5 13.exd5 Sxd4 14.Gxd4 b5 15.Gxg7 Kxg7 16.Hd4+ Kg8 17.cxb5 Gxb5 18.Wfe1 Hd7 19.We3 f5 Tu lepsze było 19...a5, ograniczające aktywność białych na skrzydle hetmańskim.
20.a4 Ga6 21.Wae1 Wf7 22.b4 Gb7 23.b5
Pozycja czarnych jest pozbawiona perspektyw. Białe mają aktywny plan gry i przewagę przestrzeni.
23...a6 24.b6 Wc8 25.a5 Wc5 26.Wc3 Wxc3 Lub 26...Hc8 27.Wec1.
27.Hxc3 Wf8 28.He3 We8 Nie można 28... Kf7 29.He6+ Ke8 30.Wc1.
Można zrozumieć grającego czarnymi, chociaż taka aktywność w gorszej pozycji zwykle przyspiesza przegraną. Polecano tu 23...Sg7, ale jak wykonać takie posunięcie w praktyce? Możliwe jest też 23...Sf6 24.Wdc1 (24.Sxf6+ exf6 25.Hxf6 d5!) 24... Sxd5 25.exd5 Wc5 26.b4 Wc7 27.h5 z atakiem.
Na tle wielu posunięć widzimy, jak ściśle przeplata się strategia z konkretnymi wariantami. Wszelkie próby uwolnienia się z nacisku białych są bezowocne.
23...Hb8 Po 23...g6 można grać 24.Wd7, jak i 24.Gxg6 fxg6 25.Hxg6+ Kf8 26.Wd6.
24.Wd7 Wd8 25.Hxe5 Sxc4 26.Hxb8 Wxb8 27.Ge4!± Czarne byłyby oczywiście zadowolone z pozycji. Po 27.Wxa7 Sd6 28.Gd3 c4 29.Gf1 Sb5 30.Wa6 Wc8, ale Botwinnik trzyma się zasady, aby przy realizacji przewagi przede wszystkim nie dopuścić partnera do kontrgry.
To naturalne posunięcie okazuje się błędem, co jednak nie było łatwe do przewidzenia. Lepsze było 10...Sc6. Teraz białe uzyskują swą ulubioną strukturę w centrum. 11.dxe5 dxe5 12.Gd3 h6 (12...g6 13.Se4) 13.0-0 0-0 14.f4 Ważny niuans. Po 14.e4 Sc6 15.Wfd1 Ge6 16.Sf1 Wad8 17.Se3 Se7 czarne wytrzymywały nacisk w centrum.
14...Sd7 15.f5 Sf6
Botwinnik polecał tu 15...f6, ale trzeba mieć stalowe nerwy, aby przejść do takiej głuchej obrony. Widać wyraźnie, jak pionek f5 ogranicza możliwości czarnych.
16.Se4! Hd8 17.Sxf6+ Hxf6 18.Ge4 Wb8 19.Wad1 b6 20.h3 Przydatne posunięcie. Próba forsowania gry po 20.Gd5 Gb7 21.He4 (21.Gxb7 Wxb7 22.He4 Wbb8! 23.Wd7 Wbd8!) 21...Gxd5 22.Wxd5 Wbd8 niczego nie dawała.
Botwinnik wykorzystał i potwierdził w praktyce teorie Steinitza i Nimzowicza. Gra na strategię centralnych pól okazała się skuteczna. Opanowanie centralnych pól utrudnia stronie przeciwnej kontrgrę i zmusza do pasywnej obrony, która jest mało pociągająca i rzadko bywa skuteczna.
Waldemar Świć
Informujemy Czytelników, że począwszy od numeru 9/2019 artykuły szkoleniowe w rubryce „Gramy w szachy” publikują Ryszard Bernard i Waldemar Świć. Artykuły obu Autorów będą pojawiały się, w miarę możliwości, naprzemiennie.
W poprzednim numerze rozpoczęliśmy analizę partii z mistrzostw świata kobiet, które rozgrywane były w czerwcu w Jakucku. Pod lupę zostały już wzięte warcabowe decyzje mistrzyni świata Tamary Tansykużyny oraz brązowej medalistki Darii Fedorowicz. W tym artykule przyjrzymy się partiom srebrnej medalistki Ajgul Idrisowej z Rosji oraz ubiegłorocznej wicemistrzyni świata Olgi Fedorowicz z Białorusi. Analizy te zamkną temat najważniejszego kobiecego turnieju warcabowego w roku.
1. 34-29 19-23 2. 40-34 14-19 3. 45-40 10- 14 4. 50-45 Debiut dość znany i lubiany, zarówno przez panów, jak i panie. Mamy tutaj różne gałęzie wariantów, np.: 4. 32-28 23x32 5. 37x28 18-23 6. 29x18 12x32 7. 38x27 7-12 8. 41-37 19-23 9. 46-41 14-19 10. 37-32 5-10 11. 41-37 10-14 12. 42-38 12-18 13. 47-42. To jedna z często wybieranych kontynuacji.
4... 5-10 5. 29-24 20x29 6. 33x24 19x30 7. 34x25 14-19 Jeszcze kilka lat temu ów wariant był bardzo modny wśród arcymistrzów. Czarne jednak nie poszły główną drogą, lecz wybrały pasywniejszą kontynuację. 7... 13-19 8. 38-33 8-13 9. 42-38 15-20 10. 39-34 10-15 11. 44-39 2-8 12. 47-42 17-21 13. 34-29 23x34 14. 40x29 Na ten temat znajdziemy setki partii, które toczyły się różnymi torami.
8. 39-33 Białe, mimo że powinny, nie postawiły na pozbycie się słabego piona, jak ukazane w wariancie: 8. 35-30 10-14 9. 30-24 19x30 10. 25x34 13-19 11. 32-28 23x32 12. 37x28.
Białe pozwoliły rozbić pozycję dwa za dwa, ale nie było to bezcelowe. Ich planem będzie atak długiego skrzydła czarnych, który zresztą, jak przekonamy się dalej, był ładnie realizowany.
13. 38-33! Przerzucamy siły na drugie skrzydło.
13… 12-18 14. 42-38 20-24? Zdecydowanie zbyt szybko. Czarne oczywiście nie chciały pozwolić białym na wymianę ich słabego piona, ale wyjście w klasyce na 24 zawsze musi być dobrze przemyślane. Tutaj chyba tak do końca nie było.
15. 40-35 7-12 16. 37-32 18-23 17. 41-37 12- 18 18. 46-41 1-7 19. 47-42 7-12 20. 49-44 11-17 21. 44-40 17-21 22. 31-26! Należy zauważyć, że białe zbudowały idealną pozycję do ataku. Teraz trzeba wiedzieć, gdzie i jak uderzać. Atak na 26 to pewnego rodzaju pytanie do czarnych oraz oswobodzenie swojego długiego skrzydła z następnym wybiciem po głównej.
22… 2-7?
Białe zadały pytanie, a czarne... odpowiedziały na nie źle. Spójrzmy, jak należało zagrać: 22... 14-20 23. 26x17 12x21 24. 25x14 9x20 25. 36-31 8-12 26. 30-25 4-9 27. 25x14 9x20 28. 31-27 24-29 29. 33x24 19x30 30. 35x24 20x29. I tak jak pisałam w poprzednim artykule – białe miałyby dobrą klasykę z ujemnym bilansem temp, ale w pewnym momencie przewaga sięgnęłaby aż -7, a to już zbyt dużo, aby udało się utrzymać klasykę. Czarne wyrwałyby się z niej i gra toczyłaby się inną drogą.
23. 26x17 12x21 24. 32-28! 23x32 25. 37x28 Nie ma na co czekać. Przejmujemy kontrolę w centrum i za chwilę będziemy grozić kombinacjami.
25… 21-26 26. 39-34! 4-10? Białe napierają dość mocno na przeciwnika, który robi spory błąd w środku partii. Spójrzmy, jak należało grać: 26... 8-12 27. 28-23 19x39 28. 30x17 39x30 29. 25x34 3-8 30. 41-37 7-12 31. 35- 30 12x21 32. 34-29 6-11 33. 40-34 11-17 34. 30-25 14-19 35. 45-40 19-24 36. 29x20 15x24. Trzeba przyznać, że wariant nie był łatwy i oczywisty, zwłaszcza że przy pierwszym ruchu wpadaliśmy chwilowo na dwa za trzy. Natomiast ruch 4-10 niesie ze sobą dużo większe konsekwencje.
27. 42-37! Po 41-37 czarne mogłyby zaatakować i nie mielibyśmy czym odbić.
27… 18-23 28. 36-31! 23x32 29. 38x27
Piękne zagranie białych! Trzeba przyznać, że bardzo niecodzienne. Pokazuje to, jak ważne jest granie na słabości przeciwnika. Podwieszony pion 10 sprawia duże problemy czarnym, gdyż sprawia, że non stop grożą kombinacje.
29… 15-20 Wymuszony ruch, w innym wypadku nastąpiłaby kombinacja: 29... 7-12 30. 25-20 14x25 31. 27-21 16x47 32. 37-32 47x29 33. 34x5 25x34 34. 40x20 15x24.
30. 43-38 10-15 31. 34-29 Pozycja białych wygląda bardzo obiecująco.
Niedokładny ruch. Może też nazwałabym go mało logicznym? Pion 7 to podstawa ewentualnej kolumny, którą jeszcze możemy zbudować na dwójniku, aby próbować się bronić. 31... 13-18 32. 41-36 8-12 33. 27-22 18x27 34. 31x22 9-13 35. 37-32 12-18 36. 22-17 3-8 37. 17- 12 8x17 38. 29-23 19x37 39. 30x8 17-21 40. 36-31 37-41 41. 8-3 26x37 42. 3x42 Białe są w lepszej sytuacji, ale do wygranej daleka droga.
32. 41-36 6-11
Drugi poważny błąd z rzędu. 32... 12-17 33.27-21 16x27 34. 31x11 6x17 35. 36-31 17-22 36. 38-32 13-18 37. 48-43 9-13 38. 32-28 22-27 39. 31x22 18x27 40. 43- 38 27-31 41. 28-22 31x42 42. 38x47 8-12 43. 40-34 3-8 44. 29-23 19x39 45. 30x10 15x4 46. 25x14 39x30 47. 35x24 4-9 48. 14x3 12-17 49. 3x21 26x28 Ciekawy wariant prowadzący do remisu, choć trzeba przyznać, że wymaga on dokładnej i głębokiej kalkulacji.
Białe przeoczyły w obliczeniach wariant czarnych, który dawałby im spore szanse na remis. Należało grać: 44. 34-29 8-13 45. 45-40 11-17 46. 22x11 19-23 47. 30x17 23x43 48. 17-12 43-49 49. 12-7 21-27 50. 33-29 27-31 51. 36x27 49x21 52. 11-6 21-27 53. 7-2 27-18 54. 6-1 18x45 …i remis graniczyłby z cudem.
44... 11-16?? To już gwóźdź do trumny. 44... 8-13! Tym ruchem czarne mogły zastawić większość. 45. 34-29 11-17 46. 22x11 19-23 47. 30x17 23x43 48. 11-6 21x12 49. 6-1 12-17 Przewaga białych byłaby spora, ale wygranie kosztowałoby je dużo trudu.
45. 34-29 8-13 46. 22-17 12-18 47. 17-12 18x7 48. 29-23 19x28 49. 30x8 28-32 50. 37x28 7-12 51. 8x17 21x12 52. 28-22! Białe już nie pozwolą wyrwać sobie ani jednego punktu w tej partii.
1. 32-28 17-22 2. 28x17 12x21 W poprzednim artykule pisałam, że jest to jeden z najchętniej granych debiutów i – jak widać – potwierdza się! Bardzo często jest wybierany ze względu na szeroką gamę możliwości.
3. 31-26 Białe decydują się na atak i „nakarmienie” czarnych tempami. Ich planem może być zatem klasyka z ujemnym bilansem temp bądź okrążanie. 3. 37-32 7-12 4. 34-29 1-7 5. 40-34 19-23 6. 45-40 14-19 7. 42-37 10-14 8. 47-42 5-10 9. 50-45 11-17 Możliwa kontynuacja, często mająca miejsce w praktyce
I już wszystko jasne. Białe zajmują ważne pole w pozycjach klasycznych, zatem z -2 tempami chcą zaciągnąć czarne do klasyki.
7… 11-17 8. 43-38 19-23 9. 49-43 17-21 10. 36-31 21x32 11. 38x27 16-21 Czarne, jak widać, nie są zainteresowane spokojną i mozolną grą w klasyce. Decydują się na wymianę dwa za dwa, która wbrew pozorom bardziej zaostrza pozycję, aniżeli ją rozluźnia. Gra z pionem 15/36 zawsze należy do trudnych dla obu stron. 11... 14-19 12. 41- 36 10-14 13. 46-41 6-11 14. 41-37 8-12 15. 42-38 11-17 16. 31-26 7-11 17. 47-42 1-6 Pozycja trudna do oceny, ale na pierwszy rzut oka wydaje się przyjemniejsza do gry dla białych – ze względu na osłabione pole 8 czarnych.
12. 27x16 23-28 13. 33x22 18x36 Pozycja nam się „wyczyściła”. Teraz głównym planem białych jest zbudowanie centrum, a czarnych – przeciwstawianie się temu i rozbijanie centralnych pionów przeciwnika.
Nie do końca zrozumiały atak czarnych. Tym ruchem oddają białym aż 4 tempa i tym samym wzmacniają ich pozycję w centrum. 30... 14-20 31. 25x14 9x20 32. 50-44 20-25 33. 42-38 13-18 34. 39-34 3-9 35. 44-40 9-13 Ta pozycja wydaje się bardziej obiecująca dla czarnych.
31. 28-22? 31. 50-44 29x38 32. 32x43 Czasem prostsze rozwiązania są lepsze. Ruchem 31. 28-22 białe dały czarnym sporą możliwość manewru w centrum, a nie o to im przecież chodziło.
31... 29x38 32. 42x33 19-23 33. 37-31 14-19 33... 13-19 34. 33-28 9-13 35. 31-26 24-29 36. 50-44 15-20 Ciekawa i ostra kontynuacja. Obie strony próbują się przedrzeć na krótkim skrzydle przeciwnika.
34. 31-26 15-20 35. 25x14 9x20? Ta wymiana z pewnością nie była dobrze przemyślana przez czarne. Białe mają teraz świetny ruch i bez wahania wykorzystują słabość czarnych.
36. 39-34!
W tym momencie świetnie widać, jak trudna jest gra z pionem 36. Czarne muszą non stop brać go pod uwagę i liczyć wszelkie oddania na damkę, co kosztuje wiele energii i czasu. Dzięki kamieniowi 36 białe znacznie ograniczyły przeciwnika, grożąc kombinacją na pole 14.
37. 45-40 36-41? Czarne postanowiły dość ryzykownie pożertwować swoją słabość i próbować odebrać piona na drugim skrzydle. 37... 20-25 38. 47-41 36x47 39. 32-28 23x21 40. 16x27 47x29 41. 34x14 13-19 42. 14x23 6-11 43. 22-18 11-16 44. 27-22 7-11 45. 18x7 11x2 46. 50-44 2-7 47. 44-39 7-12 48. 22-17 12x21 49. 26x17 Czarne mogły w tym momencie wpadać na kombinację, gdyż strata białych byłaby zbyt duża, aby doprowadzić tę partię do wygranej.
38. 47x36 20-25 39. 33-29! Żertwa za żertwę! 39… 24x33 40. 50-45 25-30 41. 34x25 19-24 42. 27-21 23-28 43. 32x23 33-38 Białe mają już dwa kamienie więcej, natomiast pozycja jest bardzo zawiła.
44. 23-18! I kolejna żertwa w ciągu kilku ruchów. Białe jak najszybciej chcą przedrzeć się do damki. I słusznie!
Czarne popełniają duży błąd. Proszę spróbować najpierw samemu w pamięci znaleźć na powyższym diagramie wygraną dla białych. Jeśli się nie uda – proszę sprawdzić rozwiązanie w wariancie poniżej.
50. 3-8?! Niestety, białe nie wykorzystują możliwości. Wygrana była na wyciągnięcie ręki: 50. 3-21 43-49 51. 21-16 49x35 52. 16-49 24-29 53. 45-40 35x44 54. 49x35 Czarne musiałyby jeszcze sporo poświęcić, aby przejść do damki, a białe w tym czasie miałyby wolną drogę do drugiej damki. Nie ulega wątpliwości, że owa pozycja musi być wygrywająca.
50... 24-29 51. 8-17 43-49 52. 40-35 29-34 53. 25-20 Białe obmyśliły kolejny plan – postanowiły odciąć czarne piony i zmierzać w kierunku drugiej damki.
53… 49-21 54. 17-3 21-38?? Drugi błąd, którego białe nie zdołały wykorzystać. Jaka szkoda!
55. 20-15? 55. 35-30!! 34x14 56. 3x42 Ogromne przeoczenie. Chciałoby się rzec, że wygrana była dziecinnie prosta, ale proszę wierzyć, że na tak trudnym turnieju nic nie jest proste.
55... 34-39 56. 3-9 39-43 57. 9x22 43-48 Druga damka czarnych oznacza remis. Białe nie wykorzystały kilku szans, które pojawiły się w partii, jednak mimo to nie przystają na propozycję i próbują grać dalej.
58. 15-10??
Niewiarygodne! Każdy scenariusz był możliwy, ale nie ten, w którym to białe przegrywają! Straszny błąd Białorusinki, który natychmiast wykorzystuje reprezentantka Chin.
58… 48-30!! 59. 35x24 38x27 Białe są bezradne. Szkoda! To była ładna partia dla białych, a jednak dwa punkty wędrują do czarnych. Pokazuje to po raz kolejny, że należy grać do końca w każdej pozycji oraz nie tracić czujności, dopóki blankiet nie zostanie podpisany. 0-2