Zrób krok w stronę sportu. Zapraszamy na szkolenia!
Jeśli chcesz poprawić sprawność, technikę i poziom sportowy w uprawianej przez siebie dyscyplinie albo zacząć przygodę ze sportem, sprawdź, co proponujemy, i zapisz się na interesujące cię szkolenie. Gwarantujemy, że będzie to czas spędzony aktywnie oraz z pożytkiem dla formy sportowej.
Stowarzyszenie „Cross” zaprasza pełnoletnie osoby z orzeczonym znacznym lub umiarkowanym stopniem niepełnosprawności wzroku na szkolenia z zakresu sportu. Celem wspólnych wyjazdów jest aktywizacja społeczna i zwiększenie samodzielności uczestników. Kursy są realizowane w ramach projektu „Krok naprzód 2024”, który współfinansuje Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w ramach konkursu 1/2023 „Możemy więcej”.
Zainteresowane osoby mogą wybierać spośród ośmiu dyscyplin sportu, takich jak: kręgle klasyczne, bowling, szachy, warcaby (dwa terminy), showdown, nordic walking (dwa terminy), brydż sportowy i wioślarstwo halowe. Część teoretyczna i praktyczna każdego szkolenia obejmuje łącznie 104 godziny zajęć. Prosimy o przemyślany wybór, ponieważ można wziąć udział w jednym tylko szkoleniu! Osoby, które w swoim imieniu wyślą więcej niż jedno zgłoszenie, będą usuwane z listy kandydatów.
Planowane terminy i miejsce szkoleń:
Warcaby – 9-23.05.2024, Ustka
Wioślarstwo halowe – 12-26.05.2024, Ustka
Bowling – 26.05-9.06.2024, Zakopane
Nordic walking – 27.05-10.06.2024, Rowy
Warcaby – 15-29.07.2024, Suwałki
Nordic walking – 3-17.08.2024, Władysławowo
Showdown – 16-30.08.2024, Krynica-Zdrój
Kręgle klasyczne – 25.08-8.09.2024, Sieraków
Brydż sportowy – 9-23.10.2024, Ustka
Szachy – 13-27.10.2024, Wągrowiec
Termin nadsyłania zgłoszeń upływa na 30 dni kalendarzowych przed planowaną datą rozpoczęcia szkolenia. Koszt udziału to 750 zł od uczestnika. W uzasadnionych przypadkach istnieje możliwość pobytu z przewodnikiem. Każdy z uczestników będzie objęty ubezpieczeniem w zakresie NNW od dnia przyjazdu do dnia wyjazdu ze szkolenia.
Szczegółowe informacje, formularz zgłoszeniowy i inne niezbędne do wypełnienia druki znajdują się na stronie internetowej Stowarzyszenia „Cross” www.cross.org.pl.
Informujemy także, że żadna osoba uczestnicząca w szkoleniu „Krok naprzód 2024” (kierunek pomocy 2 – „zwiększenie samodzielności osób niepełnosprawnych”) nie może brać jednocześnie udziału w innych projektach dofinansowanych ze środków PFRON, jeżeli cele realizacji form wsparcia, z których korzysta beneficjent ostateczny, pokrywają się w poszczególnych projektach.
Wymagający turniej BSC Prague Showdown Cup 2024 zakończył się fan- tastycznie dla kadry Polski w showdownie. Nasi zawodnicy przywieźli trzy medale i pozostawili po sobie rewelacyjne wrażenie!
W dniach 20-24.03.2024 r. w centrum sportowym w Nymburku odbył się trzeci tegoroczny turniej międzynarodowy w showdownie. Były to bardzo licznie i silnie obsadzone zawody, w których wystąpiła prawie cała europejska czołówka. W obu kategoriach (kobiet i mężczyzn) wygrane były liczone za 400 punktów. Przy stołach rywalizowało 78 zawodników – 24 kobiety i 54 mężczyzn. Swoje reprezentacje wystawiło 13 państw: Czechy, Słowacja, Niemcy, Francja, Finlandia, Włochy, Belgia, Bułgaria, Szwajcaria, Słowenia, Korea Południowa, Wielka Brytania oraz Polska. Reprezentowała nas ekipa dziewięciorga graczy – Agnieszka Bardzik, Dominika Czuj, Patrycja Kaza, Weronika Szynal, Adrian Słoninka, Krystian Kisiel, Przemysław Knaź, Szymon Budzyński i Krzysztof Sobiło. Towarzyszyli im trener kadry Szymon Borkowski oraz instruktorzy Sebastian Michailidis i Wacław Karczewski. Nasi zawodnicy bardzo dobrze rozpoczęli zmagania, bowiem każdy z nich zajął w swojej grupie jedno z dwóch najwyższych miejsc i awansował do kolejnej rundy. W drugiej turze rozgrywek grupy były już jednak bardzo wyrównane, o czym świadczyć może fakt, że w większości przypadków o grze w kolejnym etapie decydowały nie duże punkty, a liczba wygranych setów lub nawet małe punkty w poszczególnych meczach. Nie zawsze szczęście się do nas uśmiechało, ale i tak czworgu Polakom udało się awansować do ćwierćfinałów! Próbę tę przeszli pomyślnie Dominika Czuj, Weronika Szynal, Krystian Kisiel i Adrian Słoninka.
Przed meczem Weroniki Szynal z Pierą Folino z Włoch taktyka omawiana była w drużynie
Walka o strefę medalową była równie zacięta jak poprzednia runda i zakończyła się prawie stuprocentowym sukcesem Biało-Czerwonych. Odrobiny szczęścia zabrakło Weronice, która nie znalazła sposobu na Pierę Folino, utytułowaną zawodniczkę z Włoch. W pojedynkach półfinałowych oglądaliśmy zatem troje naszych zawodników, a w nich Dominika Czuj wygrała z rewelacją turnieju Mai-Li De Raeymaeker z Belgii 3:1, Adrian Słoninka w pokonanym polu pozostawił Włocha Andreę Lazzariniego, a Krystian Kisiel, po pięciosetowym boju, dał odpór innemu włoskiemu zawodnikowi – Marco Carrai 3:2 (choć przegrywał już w meczu 0:2). W męskim finale mieliśmy zatem dwóch Polaków!
W finale kobiet naprzeciw sobie stanęły Dominika Czuj oraz multimedalistka z Finlandii – Hanna Vilmi. Jakież było jej zdziwienie, kiedy po kilku minutach gry przegrywała już z „Domą” 0:6. Hanna wzięła czas, ale ostatecznie pierwszego seta 12:7 wygrała nasza zawodniczka. Po zmianie stron Finka zmieniła ustawienie i strategię gry, udało się jej przejąć inicjatywę, wygrać mecz 3:1 i zdobyć złoty medal.
Kadrowicze wraz z polskimi sędziami przed zawodami w Czachach
Męski finał to pojedynek dwójki kolegów klubowych, którzy znają się jak łyse konie. W najważniejszym meczu Krystian pewnie pokonał Adriana 3:0 i to on mógł cieszyć się medalem z najcenniejszego kruszcu. Warto jednak wspomnieć, że od meczów ćwierćfinałowych Adrian grał z gorączką, zapaleniem krtani, był więc bardzo osłabiony, a mimo to potrafił wygrać 3:0 z Arim Lahtinenem z Finlandii oraz Andreą Lazzarinim z Włoch. Na mecz z Krystianem po prostu zabrakło mu już siły. Tym bardziej popularnemu „Słoniowi” należą się słowa uznania za niesamowicie waleczną postawę. Kadrę Polski w showdownie czeka teraz krótka przerwa w międzynarodowych turniejach, bowiem najbliższy z nich odbędzie się na przełomie maja i czerwca na Litwie. Co nie oznacza, że spoczną na laurach. Przed nimi bowiem zgrupowanie i liczne treningi.
BSC Prague Showdown Cup 2024 20-24.03.2024 r., Nymburk
Kobiety 1. Hanna Vilmi Finlandia 2. Dominika Czuj Polska 3. Mai-Li De Raeymaeker Belgia (…) 5. Weronika Szynal Polska 11. Agnieszka Bardzik Polska 13. Patrycja Kaza Polska Mężczyźni 1. Krystian Kisiel Polska 2. Adrian Słoninka Polska 3. Andrea Lazzarini Włochy (…) 17. Krzysztof Sobiło Polska 23. Przemysław Knaź Polska 27. Szymon Budzyński Polska
W Rio de Janeiro odbyły się parakolarskie mistrzostwa świata w konkurencjach torowych, w których Polskę reprezentowały trzy tandemy ZKF „Olimp”: Otylia Marczuk z pilotką Ewą Bańkowską, Dominika Putyra z pilotką Anną Rząsowską i Karol Kopicz z pilotem Marcinem Białobłockim. Nasi zawodnicy osiągnęli w tych prestiżowych zawodach bardzo dobre wyniki, a największym sukcesem jest brązowy medal Otylii i Ewy w wyścigu na 3 kilometry.
Zawody odbyły się w terminie 20-24 marca. Wyjazd do Brazylii poprzedziły czteromiesięczne przygotowania – indywidualne treningi oraz zgrupowania i konsultacje prowadzone w ramach projektów „Strefa Sportu” ZKF „Olimp” oraz „Sport dla Wszystkich!” Polskiego Komitetu Paralimpijskiego, współfinansowanych przez PFRON. W planach na ten start głównym celem dla tandemów kobiecych był wyścig na dystansie 3 km, natomiast dla duetu męskiego na 4 km. Mimo że są to konkurencje trwające stosunkowo krótko, wymagają od parakolarzy różnorodnych kompetencji i kompleksowego przygotowania. Podstawą jest baza wytrzymałościowo-siłowa, którą zawodnicy budowali na treningach rowerowych oraz na zajęciach ogólnorozwojowych w siłowni. Kolejnym etapem przygotowań były specjalistyczne treningi na torze w Pruszkowie, skoncentrowane na kształtowaniu wytrzymałości szybkościowej oraz doskonaleniu techniki. Pierwszym i bardzo ważnym elementem wyścigu wymagającym ćwiczeń jest start z maszyny startowej, w której zamocowany zostaje rower. Moment startu, poprzedzony sygnałem dźwiękowym, trzeba wyczuć idealnie, ponieważ w tej samej chwili uwalniany jest hamulec trzymający tylne koło i uruchamia się elektroniczny pomiar czasu wyścigu. Zawodnicy muszą jak najszybciej ruszyć i rozpędzić tandem do prędkości ponad 50 km/godz., co osiągają zwykle po przejechaniu około 200-250 metrów w pozycji stojącej, i dopiero wtedy siadają na siodełkach. Start na tandemie wymaga od duetu refleksu, dobrej koordynacji ruchowej i idealnego zgrania, dużej siły i dynamiki oraz zaangażowania wielu partii mięśniowych – ramion, klatki piersiowej, brzucha, pleców, pośladków i, oczywiście, nóg. Tę eksplozję energii trzeba połączyć z dobrą techniką kolarską, dbając przy tym o utrzymanie równowagi roweru i zachowanie optymalnego toru jazdy. Ten ostatni aspekt jest ważny nie tylko podczas startu, lecz także na całym dystansie wyścigów na 3 i 4 km, gdzie do pokonania jest 12 lub 16 okrążeń, a na każdym z nich po dwa zakręty. Najkorzystniej jest jechać jak najniżej, to znaczy po linii pomiaru toru, co gwarantuje przejechanie minimalnego dystansu. Błędy techniczne utrudniają przezwyciężanie siły odśrodkowej i powodują wynoszenie tandemu na wirażach w górę, ponad linię pomiaru, oraz jazdę po większym obwodzie, a to wydłuża dystans i w efekcie pogarsza wynik. Technika jazdy z dużą prędkością to kolejny element szkolenia, na który zwracaliśmy uwagę w przygotowaniach do mistrzostw świata. Komponował się on z treningami kształtującymi wytrzymałość szybkościową, które były najważniejsze w procesie budowania formy. Większość zajęć tego typu polegała na jeździe za motorem, który w mistrzowski sposób prowadził trener Grzegorz Drejgier.
Ważnym aspektem była minimalizacja oporów powietrza poprzez ustawienie zawodników na rowerze w najkorzystniejszych pozycjach i zastosowanie optymalnych elementów sprzętu, takich jak kierownice oraz kaski do jazdy na czas. W tym obszarze wspomagał nas wybitny specjalista w tej dziedzinie Rafał Abramczyk. Ważną kwestią był dobór odpowiednich przełożeń w rowerach, czyli stosunku dużej tarczy mechanizmu korbowego do trybu na tylnym kole. Warto przypomnieć, że rowery torowe mają napęd typu ostre koło i nie posiadają przerzutek ani hamulców. Wybór tarczy i trybu z odpowiednią liczbą zębów jest kluczową decyzją, mającą wpływ na osiągane wyniki. Podczas treningów, a także na wyścigach trzeba przetestować różne ich warianty. Dobrą ku temu okazją były wyścigi integracyjne na przełomie lutego i marca oraz torowe mistrzostwa Polski (8-10 marca). Starty te miały również na celu kontrolę formy zawodników, sprawdzenie sprzętu, ostateczny wybór składu na MŚ oraz nabranie doświadczenia przez członków ekipy w warunkach zawodów.
Anna Rząsowska i Dominika Putyra oraz Marcin Białobłocki i Karol Kopicz w czasie treningu przedstartowego w Rio de Janeiro
Przygotowania do startu w Rio de Janeiro były więc długotrwałe i skomplikowane, wymagały dużych nakładów sił i środków ze strony zawodników, sztabu szkoleniowego oraz ZKF „Olimp”. Po zakończeniu takiego etapu jest satysfakcja z wykonania solidnej pracy, nadzieja na osiągnięcie dobrych wyników, ale jednocześnie nutka niepewności co do efektu tych działań. Zbliżający się moment udziału w mistrzostwach świata to także duże obciążenie psychiczne związane z presją rangi imprezy, będącej równocześnie jedną z ostatnich kwalifikacji do igrzysk paralimpijskich Paryż 2024. Drugim problemem była egzotyczna lokalizacja mistrzostw. Długa podróż lotnicza, nagły przeskok z chłodnej Polski do gorącej Brazylii i zmiana strefy czasowej to czynniki, które mogły niekorzystnie wpłynąć na dyspozycję sportową zawodników. Zawsze istnieje ryzyko, że kryzys aklimatyzacyjny przejawiający się np. bezsennością, osłabieniem, bólami głowy lub kłopotami żołądkowymi dopadnie zawodnika akurat w momencie najważniejszego startu.
Polska ekipa: Marcin Białobłocki, Karol Kopicz, Anna Rząsowska, Dominika Putyra, Otylia Marczuk, Ewa Bańkowska, Jan Zugaj i Grzegorz Drejgier
Nasza ekipa dotarła do Rio de Janeiro 18 marca wieczorem, a już następnego dnia wzięła udział w oficjalnym treningu na torze. Była to okazja do rozprostowania kości po podróży oraz do poznania obiektu Rio Olympic Velodrome – z torem z sosny syberyjskiej o długości 250 metrów i szerokości 7,2 m, nachylonym od 12 stopni na prostych do 42 stopni na zakrętach i zlokalizowanym w hali mieszczącej ponad 5 tys. widzów. Większość torów, na których odbywają się zawody międzynarodowe najwyższej rangi, charakteryzuje się podobnymi parametrami, jednak każdy z nich ma swoją specyfikę, którą trzeba poznać w praktyce, a najlepszym sposobem ku temu są warunki wyścigowe. Z tego powodu nasi zawodnicy wystartowali także w dwóch konkurencjach, w których mieli niewielkie szanse na sukces. W pierwszym dniu mistrzostw zespół w składzie Otylia Marczuk i Ewa Bańkowska oraz Karol Kopicz i Marcin Białobłocki rywalizował w sprincie drużynowym na dystansie 750 m. Polski team uzyskał czas 53,72 sek. i zajął 6. miejsce, które w gronie specjalistów od sprintu nie przyniosło nam wstydu. W kolejnym dniu zawodów kobiece tandemy rywalizowały na dystansie 1 km, który także zalicza się do konkurencji szybkościowych. Nasze panie nie specjalizują się w tej dziedzinie, ale walczyły bardzo dzielnie. Otylia Marczuk i Ewa Bańkowska uzyskały czas 1:10,935 i zajęły 8. miejsce, natomiast Dominika Putyra i Anna Rząsowska z czasem 1:13,284 zostały sklasyfikowane na 12. pozycji. Dzień później z najlepszymi sprinterami na dystansie 1 km ścigali się Karol Kopicz i Marcin Białobłocki. Nasi reprezentanci wykręcili czas 1:06,018, który dał im 12. lokatę. Te początkowe starty nie przyniosły nam wielkich sukcesów, ale miały swoją wartość – wprowadziły zawodników w rytm wyścigowy, ułatwiły im przystosowanie techniki jazdy do specyfiki Rio Olympic Velodrome oraz umożliwiły sprawdzenie sprzętu.
Tandem Otylia Marczuk i Ewa Bańkowska rozpoczyna wyścig. Z zawodniczkami przy maszynie startowej trener Grzegorz Drejgier i obsługa sędziowska
W sobotę 23 marca nastał dzień prawdy dla polskiej ekipy. W porannej sesji rozpoczynającej się o godzinie dziewiątej zaplanowano eliminacje w wyścigach na 4 km mężczyzn i 3 km kobiet. W eliminacjach tandemy startują w parach dobranych według aktualnego rankingu Międzynarodowej Unii Kolarskiej w kolejności od najniżej do najwyżej sklasyfikowanych. W tej fazie rywalizacji decyduje uzyskany czas, a nie wynik konfrontacji z rywalem z pary. Pierwszy i drugi czas eliminacji daje awans do finału A i możliwość walki o złoty medal, natomiast trzeci i czwarty czas to przepustka do finału B i prawo rywalizacji o brązowy medal. W finałach z kolei liczy się zwycięstwo w bezpośrednim pojedynku, a osiągnięty czas ma jedynie znaczenie prestiżowe.
Wyścigi rozpoczęli mężczyźni rywalizujący na dystansie 4 km. Karol i Marcin wystartowali w siódmym biegu, mając za przeciwników reprezentantów Japonii. Nasi zawodnicy wygrali ten pojedynek, a osiągnięty czas 4:18,934 dał im ostatecznie 7. lokatę. Wynik ten należy ocenić pozytywnie, ponieważ czas jest nowym rekordem tego duetu, natomiast 7. miejsce oznacza awans w międzynarodowej hierarchii o trzy pozycje w stosunku do ubiegłorocznych mistrzostw świata w Glasgow. Dziewiąte w tamtych zawodach Otylia Marczuk i Ewa Bańkowska w Rio wystartowały w czwartym biegu w parze z reprezentantkami Malezji, które okazały się niezbyt wymagającymi rywalkami. Polki dość szybko je dogoniły i musiały wyprzedzić, co spowodowało stratę czasu, lecz mimo to osiągnęły znakomity wynik 3:28,699, który dał im pozycję liderek i nadzieję na wysoką lokatę. Lepszy czas uzyskały Brytyjki, które w siódmym biegu pokonały Dominikę Putyrę i Annę Rząsowską. Polki z rezultatem 3:30,686 w tym momencie zajmowały 3. miejsce, ale w kolejnym wyścigu o sekundę wyprzedziły je Irlandki. W ostatnim biegu broniące tytułu mistrzowskiego Brytyjki wykręciły drugi czas eliminacji i zakończyły przedpołudniowe emocje. Kolejna porcja nerwów czekała nas wieczorem, podczas finałów. Otylia Marczuk i Ewa Bańkowska wydawały się faworytkami wyścigu z reprezentantkami Irlandii o brązowy medal, lecz rywalizację zaczęły pechowo – od defektu roweru podczas startu. Po wymianie tylnego koła udało się szczęśliwie wystartować, ale to rywalki objęły prowadzenie i utrzymywały niewielką przewagę przez kolejnych 11 okrążeń. Przełom nastąpił na ostatnich 250 metrach i Polki wspaniałym finiszem wyprzedziły Irlandki o 0,31 sekundy. To nie był koniec emocji, ponieważ Irlandia złożyła protest, podając w wątpliwość, czy kierownica w tandemie Polek jest prawidłowa. Mimo że rower był wcześniej sprawdzony przez sędziów i dopuszczony do wyścigu, musiał przejść ponowne oględziny. Ostatecznie wyniki rywalizacji zostały potwierdzone!
Otylia Marczuk i Ewa Bańkowska osiągnęły wielki sukces, zdobyły brązowy medal, a ich czas uzyskany w finale – 3:26,024 – jest nowym rekordem Polski. Dominika Putyra i Anna Rząsowska zajęły 5. miejsce, czyli takie samo jak w 2023 roku, ale poczyniły postępy, bo poprawiły swój rekord życiowy. Bilans naszych startów w mistrzostwach świata w Rio de Janeiro śmiało można uznać za pozytywny, za co wszystkim zawodnikom należą się wielkie gratulacje.
Tak udanych mistrzostw jeszcze nie było. Tuż po świętach wielkanocnych najlepsi kręglarze i kręglarki pierwszy raz po kilkunastu latach zawitali do Sierakowa koło Poznania, by walczyć o tytuły indywidualnych mistrzów Polski osób niewidomych i słabowidzących.
Po eliminacjach, które odbyły się dwa tygodnie wcześniej w Gostyniu, ponad 50 najlepszych zawodników i zawodniczek przyjechało do nowo wybudowanej kręgielni w Sierakowie. Za prawie trzy i pół miliona złotych postawiono tu zupełnie nowy obiekt sportowy, z sześcioma torami i z najnowocześniejszym systemem zliczania punktów, a do tego, jak przystało na działający w Sierakowie Klub Kręglarski „Wrzos” – jego wnętrze utrzymane jest w takiej właśnie tonacji kolorystycznej. Kręgielnia znajduje się na uboczu Sierakowa, tuż przy dwóch jeziorach, a obok działa trzygwiazdkowy hotel Kama Park zapewniający idealne warunki do zorganizowania najważniejszej dla niewidomych i słabowidzących kręglarzy imprezy w roku.
Joanna Staliś, koordynatorka mistrzostw, podjęła wyzwanie przeprowadzenia tak ważnych zawodów na zupełnie nieznanym terenie i w obiekcie, w którym osoby niewidome do tej pory jeszcze nie grały. Nie było pewności, czy wszystko się uda i czy nie będzie problemów organizacyjnych albo technicznych. Wielu zawodników martwiło się, czy nie będzie kłopotu z dojazdem, czy obiekt sprosta zadaniu i czy będzie dobry kontrast na torze. Pytań było wiele, a odpowiedzi na nie mogliśmy poznać dopiero na miejscu. Pierwszy dzień zmagań to eliminacje, które miały wyłonić najlepszą szóstkę w każdej z kategorii. Od początku było wiadomo, że o tym, kto zdobędzie prawo startu w kolejnym dniu, będą decydowały naprawdę ostatnie rzuty albo i suma dziewiątek. Wielu grających w napięciu czekało na końcowe rezultaty rywali, bo wyniki były do siebie bardzo zbliżone i nawet wysokie zdobycze punktowe nie gwarantowały startu w finale. Kto w rundzie eliminacyjnej grał na końcu swojej kategorii, znał za to od razu próg wejścia. W tym roku w stawce nie zabrakło nikogo ze ścisłej czołówki.
W kategorii B1 kobiet klasą sama dla siebie była Karolina Rzepa, która w grach eliminacyjnych odskoczyła rywalkom na ponad 100 p. Zdobyła ich 542 i, co godne odnotowania w tej kategorii, miała tylko pięć rynien. Druga w eliminacjach była Regina Szczypiorska (436 p.), a trzecia Renata Domin (415 p.). W finałach panie nie zmieniły swojej kolejności i mimo lepszych rzutów Reginy Szczypiorskiej oraz Renaty Domin mistrzynią Polski została Karolina Rzepa, która uzyskała wynik 536 p. (przy zaledwie dwóch rynnach). Łącznie Karolina zdobyła 1078 p., o ponad 150 p. więcej od następnej w kolejności Reginy Szczypiorskiej (927 p.) i trzeciej Renaty Domin (913 p.).
Zawodniczki z kategorii B2 w trakcie gier eliminacyjnych. Od lewej, wraz z asystentami: Aleksandra Jarząb, Katarzyna Majewska i Jolanta Krok-Sabaj
W kategorii B2 kobiet całe podium – pierwszy raz w historii finałów MP – należało do pań z klubu „Pionek” Włocławek. Pierwsza w eliminacjach i w finale była Jadwiga Rogacka, której zabrakło zaledwie trzech punktów w eliminacjach i dziewięciu w finale do wyniku 700 p. Kolejna zawodniczka „Pionka” Włocławek, Katarzyna Majewska, w pierwszym dniu startów zagrała 642 p., a w finale, dzięki temu, że poprawiła jeszcze rezultat o 20 punktów, zdobyła tytuł wicemistrzyni Polski. Natomiast Jolanta Lewandowska, po niedawnej przerwie spowodowanej kontuzją, w eliminacjach zagrała dobrze i uzyskała 674 p., jednak w finale nie powtórzyła tak dobrego wyniku, zagrała o 50 p. mniej i stanęła na trzecim miejscu podium.
W B3, ostatniej z kobiecych kategorii, wśród bardzo wysokich jak na panie wyników odnotowaliśmy w eliminacjach dwa rekordy Polski. Irena Curyło z klubu „Pogórze” Tarnów na dzień dobry ustanowiła swój nowy rekord z jednej gry, uzyskując wynik 197 p., a finalnie pobiła również należący do niej rekord z całej gry, który w kategorii B3 kobiet wynosi teraz 718 p. W drugim dniu w finałach Irena znów zagrała powyżej 700 p., bo łącznie rzuciła 710 punktów. Kolejną zawodniczką z medalem wywalczonym w tej kategorii była Emilia Sawiniec, która w pierwszym starcie zaliczyła 688 p., a w drugim 652 p. Na najniższym stopniu podium znalazła się Monika Grzybczyńska, która wprawdzie w eliminacjach była czwarta, bo dziesięcioma punktami ustępowała klubowej koleżance Annie Barwińskiej, jednak w finale swój wynik poprawiła o sześć oczek i ostatecznie zajęła trzecie miejsce z dorobkiem 1328 p.
Finałowe rzuty kategorii B3 mężczyzn. Grają (od lewej) Grzegorz Kanikuła i Władysław Wakuliński
Warto zauważyć, że panie po dłuższej przerwie zaczęły uzyskiwać wyniki mocno powyżej 600 p. Kobiety oddają rzuty z nieco mniejszą siłą niż mężczyźni, pojawia się zatem pytanie, czy ta kręgielnia nie jest właśnie dla nich stworzona. Wprawdzie w dniu finałowym trzy spośród sześciu zawodniczek z B3 zagrały poniżej 600 p., to jednak ogólny trend dobrze wróży na przyszłe starty. Kolejny rekord Polski pojawił się w kategorii B1 mężczyzn za sprawą Jana Zięby z „Debiutu” Kielce, który o dwa punkty poprawił dotychczasowy wynik z jednej gry i obecnie jego rekord to 190 p. Zaledwie dwóch punktów zabrakło mu do ustalenia nowego rekordu Polski z całej gry. Jak o sobie mówią przyjaciele Jan Zięba i Zdzisław Koziej, nie dali szans rywalom. Rzeczywiście, mocno im odskoczyli, bo obaj dwukrotnie zagrali powyżej 600 p. Jan zagrał dwie równe gry na poziomie 679 p. i 677 p., co złożyło się na wynik 1356 p. Warte odnotowania, że Janek w trakcie swoich 240 rzutów tylko raz skierował kulę do rynny. Zdzisław natomiast w pierwszym dniu ugrał 657 p., a w drugim 624. Na najniższym miejscu podium B1 mężczyzn znalazł się w tym roku Szczepan Polkowski za zdobyte odpowiednio 515 i 528 p.
W kategorii B2 pojawiło się jeszcze więcej emocji i niespodzianek. Liderem po eliminacjach nieoczekiwanie był Grzegorz Nowak z Łodzi, który wykulał 715 p. Na dalszych miejscach znaleźli się Wojciech Puchacz i Mieczysław Kontrymowicz z wynikami po 704 kręgle. W tym przypadku o kolejności startu w finale zadecydowała liczba zdobytych „dziewiątek” – Wojtek miał ich osiemnaście, a Mietek dziewięć. Aby wejść do rundy finałowej, należało w tej kategorii uzyskać co najmniej 682 p. Ale po finale tabela się nieco zmieniła. Jak to żartobliwie ktoś po rozgrywkach powiedział, „wszyscy grają, a Mietek wygrywa”. Bo tak też się stało. W ostatecznym starciu Mietek zagrał 702 p. i pokonał Grzegorza o pięć oczek. Grzegorz Nowak po pierwszych trzech grach finału miał bardzo duże szanse na tytuł mistrza Polski, prawdopodobnie jednak nie udźwignął presji, może przez to, że grał trochę wolniej, albo przez to, że pod koniec jego rzutów zapadła wyczekująca cisza. I te trzy ostatnie rzuty przesądziły o tym, że zabrakło mu sześciu punktów do pokonania Mietka. Na trzecim miejscu uplasował się grający bardzo dobrze i równo Ryszard Lewandowski z Włocławka. Uwagę zwraca fakt, że między trzecim a piątym zawodnikiem różnica – przy 240 rzutach – wynosiła tylko 16 p.
Mistrzynie i mistrzowie Polski na rok 2024. Od lewej: Irena Curyło, Jadwiga Rogacka, Tomasz Ćwikła, Karolina Rzepa, Mieczysław Kontrymowicz i Jan Zięba
Podobna sytuacja miała miejsce w kategorii B3 mężczyzn, ponieważ tu także do ostatnich gier nie było wiadomo, kogo zobaczymy w finale. Wszyscy zawodnicy startujący w eliminacjach, poza Michałem Ciborskim, zagrali powyżej 700 p. Aby walczyć dalej, ostatni ze szczęśliwej szóstki, Jan Ochałek, musiał zagrać 724 p. Dlatego na tym etapie ścisła czołówka toczyła bój o każdy punkt do tego stopnia, że Tomasz Ćwikła był tylko o cztery punkty od ustanowienia kolejnego rekordu Polski (a obowiązujący rekord padł zaledwie dwa tygodnie przed finałem MP i należy do Grzegorza Kanikuły). 791 p. – to wynik eliminacji Tomka. Kolejny w stawce Władysław Wakuliński zdobył 780 p., a Grzegorz Kanikuła 761 p. Można przypuszczać, że motywacją do tak zaciętej rywalizacji była zakończona chwilę wcześniej bardzo dobra gra Ireneusza Stankiewicza z klubu „Zryw” Słupsk, który zdobył 757 p. i bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę. W dniu finałów, niestety, żaden z zawodników nie poprawił swojego wcześniejszego wyniku, jednak po raz kolejny mogliśmy oglądać barwne widowisko. Z wynikiem 1554 p. mistrzem Polski został Tomasz Ćwikła. Na drugim miejscu uplasował się Władysław Wakuliński, a ostatnie miejsce na podium należało w tym roku do Grzegorza Kanikuły, który czuł na plecach oddech Daniela Jarząba szybko nadrabiającego straty. Do wywołania małej sensacji zabrakło Danielowi tylko 13 p.
Irena Curyło, nowa rekordzistka Polski w kategorii B3 kobiet
Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że trzy razy w ciągu całego turnieju mogliśmy oglądać na tablicach świetlnych wyniki powyżej 200 p., a dwaj panowie – Tomasz Ćwikła i Grzegorz Kanikuła – w trakcie jednego startu po dwadzieścia razy zbili w jednym rzucie wszystkie kręgle.
Zakończenie mistrzostw Polski miało wyjątkowo uroczysty przebieg. W goszczącej nas kręgielni Wrzos w Sierakowie pojawiła się „wrzosowa” maskotka w kształcie kręgla. Puchary i medale wręczały zwycięzcom zaproszone na tę okazję panie w strojach ludowych, co nie umknęło niczyjej uwadze. Uroczystość miała swoją oprawę muzyczną, która podkreślała doniosłość wydarzenia. Organizacja XXIV Mistrzostw Polski Niewidomych i Słabowidzących w Kręglach Klasycznych była możliwa dzięki wsparciu finansowemu, jakie Stowarzyszenie „Cross” pozyskało z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwa Sportu i Turystyki. Wszyscy uczestnicy MP jednogłośnie podkreślali, że rozpoczynające się za miesiąc w tym samym miejscu mistrzostwa Europy, których jesteśmy gospodarzem, staną się na pewno niezapomnianym wydarzeniem sportowym. Zapewne będą miały na to wpływ dobra baza sportowa i hotelowa.
Po uroczystości zakończenia mistrzostw trener kadry narodowej niewidomych i słabowidzących kręglarzy klasycznych Bożena Polak przedstawiła skład reprezentacji na mistrzostwa Europy (Sieraków, 11-18.05,2024 r.). Powołani zostali: Kobiety B1 – Karolina Rzepa, Regina Szczypiorska B2 – Jadwiga Rogacka, Jolanta Lewandowska B3 – Irena Curyło, Monika Grzybczyńska Mężczyźni B1 – Jan Zięba, Zdzisław Koziej, Szczepan Polkowski B2 – Stanisław Stopierzyński, Mieczysław Kontrymowicz Grzegorz Nowak, Krzysztof Paszyna B3 – Władysław Wakuliński, Daniel Jarząb, Albert Sordyl, Grzegorz Kanikuła Wszystkim reprezentantom życzymy samych dziewiątek. Trzykrotny dobry rzut, rzut, rzut! Filmy z przebiegu tegorocznych mistrzostw Polski można obejrzeć tutaj: Eliminacje i Finały
Finaliści XXIV Mistrzostw Polski Niewidomych i Słabowidzacych w Kręglach Klasycznych 4-7.04.2024 r., Sieraków
Tabela wyników - kobiety - wynik półfinałów w nawiasie
Kobiety
Kategoria B1
1.
Karolina Rzepa „Łuczniczka” Bydgoszcz
(542) 1078 p.
2.
Regina Szczypiorska „Morena” Iława
(436) 927 p.
3.
Renata Domin „Łuczniczka” Bydgoszcz
(415) 913 p.
4.
Katarzyna Świątek „Łuczniczka” Bydgoszcz
(409) 791 p.
5.
Monika Neubert „Morena” Iława
(406) 769 p.
6.
Magdalena Rataj „Łuczniczka” Bydgoszcz
(383) 753 p.
Kategoria B2
1.
Jadwiga Rogacka „Pionek” Włocławek
(697) 1388 p.
2.
Katarzyna Majewska „Pionek” Włocławek
(642) 1304 p.
3.
Jolanta Lewandowska „Pionek” Włocławek
(674) 1298 p.
4.
Jadwiga Szamal „Omega” Łódź
(655) 1287 p.
5.
Jolanta Krok-Sabaj „Podkarpacie” Przemyśl
(653) 1269 p.
6.
Aleksandra Jarząb „Tęcza” Poznań
(640) 1187 p.
Kategoria B3
1.
Irena Curyło „Pogórze” Tarnów
(718) 1428 p.
2.
Emilia Sawiniec „Hetman” Lublin
(688) 1340 p.
3.
Monika Grzybczyńska „Omega” Łódź
(661) 1328 p.
4.
Anna Barwińska „Omega” Łódź
(671) 1265 p.
5.
Agnieszka Pokojska „Morena” Iława
(682) 1261 p.
6.
Elżbieta Malinowska „Hetman” Lublin
(653) 1241 p.
Tabela wyników - mężczyźni - wynik półfinałów w nawiasie
W swoim pierwszym tegorocznym starcie bowlingowcy mieli okazję wypró- bować nowo otwartą kręgielnię w Centrum Rozrywki Gravitacja w Poznaniu. W dniach 18-21 kwietnia ponad setka zawodników reprezentujących 28 klubów z całej Polski wystartowała w 19. już mistrzostwach Polski osób niewidomych i słabowidzących.
Zainteresowanie turniejem było spore, a na liście startowej pojawiło się kilka nowych nazwisk, co bardzo cieszy, bo świadczy o rosnącej ciągle popularności dyscypliny. Rywalizacja, jak jest przyjęte, obejmowała starty eliminacyjne oraz finałowe. O zwycięstwie w każdej kategorii decydowała suma dwunastu gier – sześciu kwalifikacyjnych i sześciu finałowych. Eliminacje musiały być rozpisane na dwa dni (czwartek i piątek), natomiast gry finałowe zaplanowano na sobotę. Tory w Gravitacji są nowe, były dobrze nasmarowane, a to pozwoliło zawodnikom sprawdzić swoje przygotowanie w innych warunkach niż te, jakie mają na co dzień. Obsługa kręgielni również miała okazję sprawdzić się przy organizacji tego typu imprez sportowych i pomimo kilku problemów technicznych oraz organizacyjnych udało się względnie sprawnie rozegrać cały turniej. Dla zawodników kategorii B1 (całkowicie niewidomi) zarezerwowano cztery tory. Eliminacje grali oni pojedynczo, oczywiście przy barierkach, po trzech grach zamieniali się torami przy wspólnym podajniku. Zawodnicy z kategorii B2 i B3 dobierali się w pary i grali podobnym systemem jak zawodnicy B1.
Zawodniczki z kategorii B1 walczą o awans do startów finałowych
Obserwowaliśmy ciekawą rywalizację, często na wysokim poziomie sportowym. Na tym etapie dodatkową motywacją do dobrej gry była chęć wypracowania sobie odpowiedniej przewagi. Wstępna część turnieju przyniosła kilka wysokich osiągnięć, co zapowiadało zaciętą walkę w finałach. Na tablicy wyników widniało kilka dwusetek z jednej gry oraz kilka rezultatów ponad tysiącpunktowych z sześciu gier. Pojawiło się też kilka niespodziewanych osób na czołowych lokatach. W kilku kategoriach na pierwszych miejscach znaleźć można było znane nazwiska, jednak za ich plecami konkurencja dawała znać, że nie zamierza poddać się w kolejnym starcie. Pierwszym zaskoczeniem eliminacji było autorstwo najwyższego wyniku w kategorii B1 kobiet. Aleksandra Sipiora z „Podkarpacia” Przemyśl wyprzedzała wielokrotną mistrzynię Polski oraz ubiegłoroczną triumfatorkę IBSA World Games Karolinę Rzepę z „Łuczniczki” Bydgoszcz. Oprócz „Karolci” w finale zameldowały się jej pozostałe klubowe koleżanki, a także zawodniczka reprezentująca klub z Piekar Śląskich – Barbara Szypuła. Niewielkie różnice punktowe między dziewczynami zwiastowały spore emocje w ich rozgrywkach finałowych.
Finał zawodników z kategorii B2. Od prawej grają Stanisław Poświatowski, Piotr Dynda i Władysław Szymański
Finały nie zawiodły, przyniosły kilka dobrych pojedynków, szczególnie w walce o medalowe pozycje. Kibice rzeczywiście mieli okazję oglądać pasjonujące widowisko, jakim była walka o tytuł mistrzyni Polski B1 pomiędzy Karoliną i Aleksandrą. Zwycięsko – po raz kolejny – wyszła z tej walki reprezentantka „Łuczniczki”, mogąc cieszyć się dziewiątym tytułem w karierze. Równa gra, zarówno w eliminacjach, jak i w finale, przyniosła brązowy medal kolejnej zawodniczce z Bydgoszczy – Katarzynie Świątek. W kategorii B2 kobiet mogliśmy już któryś raz z kolei oglądać zacięty bój pomiędzy Magdaleną Palamar („Morena” Iława) i Jadwigą „Biedronką” Rogacką („Pionek” Włocławek). Magda w eliminacjach znów pokazała się z dobrej strony i w finale „Biedronka” musiała mocno walczyć o kolejny tytuł mistrzowski. Razem z koleżankami z polskiej kadry na podium zameldowała się także Danuta Odulińska („Morena” Iława). Rywalizacja o tytuł mistrzyni Polski w ostatniej z kobiecych kategorii przyniosła świetne rezultaty. Doświadczona zawodniczka Zofia Sarnacka („Warmia i Mazury” Olsztyn) pobiła dwa rekordy Polski, które wynoszą teraz: z jednej gry – 245 p., z sumy dwunastu gier – 2031 p. Druga była Dorota Kurek („Ikar” Lublin), a na trzecim stopniu podium stanęła Jolanta Pazurkiewicz („Warmia i Mazury” Olsztyn).
Na podium zawodniczki z kategorii B1 i ich asystenci. Od lewej: Aleksandra Sipiora i Krzysztof Paszyna, Karolina Rzepa i Kazimierz Fiut oraz Katarzyna Świątek i Ewa Iwicka
Wśród mężczyzn grających w kategorii B1 dobrymi wynikami rozgrywki zakończyli Zdzisław Koziej („Hetman” Lublin) i Szczepan Polkowski („Morena” Iława). Na najniższym stopniu podium zameldował się Mariusz Podpora, od niedawna reprezentujący klub SMP Chorzów. Po raz kolejny podczas krajowego czempionatu kibice emocjonowali się starciem mężczyzn w kategorii B2. Do walki o medalowe pozycje pomiędzy trójką Stanisławów – Stopierzyńskim z klubu „Warmia i Mazury” Olsztyn, Poświatowskim z „Jaćwinga” Suwałki oraz Odulińskim z „Moreny” Iława – włączył się Mieczysław Kontrymowicz („Warmia i Mazury” Olsztyn). Doświadczony „Dziadek” startował w finale z siódmej pozycji, jednak jego dobra gra zaowocowała najwyższym wynikiem sobotniego startu i pozwoliła mu sięgnąć po brązowy medal. Jeszcze większy awans zaliczył, tym razem w kategorii B3, kolega klubowy Mietka Kontrymowicza – Piotr Miś. Chociaż po słabym starcie w eliminacjach był ósmy, to wygrana w finale pozwoliła mu uplasować się na trzecim miejscu, tuż za mistrzem Polski Cezarym Dybińskim (również klub olsztyński) i drugim Ireneuszem Stankiewiczem ze „Zrywu” Słupsk, z którym przegrał ostatnią grą (po dwunastu grach obaj panowie mieli równy wynik – 1931 p.).
Dziękujemy organizatorowi za przygotowanie turnieju, a wszystkim zawodnikom za sportową rywalizację. Do zobaczenia na kolejnych bowlingowych zmaganiach. Organizatorem mistrzostw Polski było Stowarzyszenie „Cross” we współpracy z Sekcją Niewidomych i Słabowidzących PZKręgl. Zawody odbyły się dzięki wsparciu finansowemu PFRON oraz Ministerstwa Sportu i Turystyki.
XIX Mistrzostwa Polski Niewidomych i Słabowidzących w Bowlingu 18-21.04.2024 r., Poznań
Tabela wyników - kobiety (w nawiasie wynik eliminacji)
Kobiety
Kategoria B1
1.
Karolina Rzepa „Łuczniczka” Bydgoszcz
(563) 1144 p.
2.
Aleksandra Sipiora „Podkarpacie” Przemyśl
(642) 1135 p.
3.
Katarzyna Świątek „Łuczniczka” Bydgoszcz
(543) 1088 p.
Kategoria B2
1.
Jadwiga Rogacka „Pionek” Włocławek
(856) 1835 p.
2.
Magdalena Palamar „Morena” Iława
(905) 1744 p.
3.
Danuta Odulińska „Morena” Iława
(809) 1708 p.
Kategoria B3
1.
Zofia Sarnacka „Warmia i Mazury” Olsztyn
(979) 2032 p.
2.
Dorota Kurek „Ikar” Lublin
(896) 1915 p.
3.
Jolanta Pazurkiewicz „Warmia i Mazury” Olsztyn
(828) 1677 p.
Tabela wyników - mężczyźni (w nawiasie wynik eliminacji)
W dniach od 12 do 15 kwietnia 2024 r, w Ustce odbyły się pierwsze w tym roku zawody w strzelectwie laserowym osób niewidomych i słabowidzących – drużynowe mistrzostwa Polski. Zawodnicy przyjechali z różnych zakątków kraju, niektórzy z konieczności z przewodnikami, by rywalizować i odpoczywać w tym nadmorskim kurorcie.
Sportowców zakwaterowano w ośrodkach wczasowych Dagmor i sąsiadującym Alicja. Organizatorem zawodów był ZKF „Olimp”, a wspomagał go w tym zadaniu klub „Zryw” Słupsk z Mirosławem Mirynowskim na czele, który czuwał nad wszystkim i zawsze służył pomocą uczestnikom. Imprezę dofinansowały Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, jak również Ministerstwo Sportu i Turystyki.
W drużynowych mistrzostwach Polski wzięło udział 60 zawodników – 29 kobiet i 31 mężczyzn tworzących 12 męskich i 10 kobiecych drużyn klubowych. Z racji dużej liczby startujących już pierwszego dnia, czyli w piątek, po wieczornej odprawie strzelał pierwszy blok turniejowy. W sobotę były trzy takie bloki, a w niedzielę dwa ostatnie. Zawody rozegrano na polskim systemie laserowym z wykorzystaniem pistoletu i karabinu pochodzących z czeskiego systemu. Sędziami tegorocznych DMP byli Dariusz Mendrzejewski – w pistolecie, Arkadiusz Szewczyk – w karabinie, a wspierał go sędzia Tadeusz Sadowski. Pomocą techniczną służyli członkowie słupskiego klubu – Izabela Mirynowska i Zbigniew Adamczyk.
Zawodniczka „Podkarpacia” Przemyśl Marta Kozubek
Jak już zostało wspomniane, zawody przeprowadzono w konkurencjach pistolet i karabin laserowy, a do konkurencji dwuboju sumowane były wyniki strzelania z trzech serii pistoletu i trzech karabinu danego zawodnika. Na tych zawodach drużynę stanowiło trzech zawodników danego klubu i suma ich rezultatów decydowała o miejscu w danej konkurencji. Nie wszystkie drużyny były pełne, ze względów zdrowotnych nie dojechali np. prawie wszyscy zawodnicy „Kormorana” Giżycko i ten klub reprezentował jedynie David Maksymiuk. Pierwszy raz na zawodach drużynowych w laserze zaprezentowała nam się ekipa „Jutrzenki” Częstochowa. Debiutanci byli bardzo zadowoleni z udziału w mistrzostwach Polski, na które przyjechali, by zaznaczyć swoją obecność po udanej reaktywacji sekcji strzeleckiej w swoim klubie. W reprezentacji kobiet „Podkarpacia” Przemyśl zaszły natomiast duże zmiany. Po raz pierwszy w drużynówce wystartowały, z dobrymi wynikami, dwie nowe zawodniczki – Marta Kozubek i Anna Matuszek, które dołączyły do Basi Moskal, występującej już wcześniej w tych zawodach. W drużynie mężczyzn z „Podkarpacia” Przemyśl swój debiut miał zaś Andrzej Matuszek. Najmłodszą, szesnastoletnią zawodniczką mistrzostw była Adrianna Wieczorek z klubu „Warmia i Mazury” Olsztyn. Jak się okazało, stamtąd przyjechał też... najstarszy, przemiły i zawsze uśmiechnięty zawodnik Eugeniusz Barszczewski. Po zaciętej rywalizacji, ale zawsze w miłej i przyjaznej atmosferze, w walce fair play, wyłonili się zwycięzcy poszczególnych konkurencji. Bezapelacyjnie liderami turnieju były drużyny męska i kobieca numer 1 klubu „Morena” Iława. Tylko raz, w pistolecie mężczyzn, palmę pierwszeństwa wydarli im strzelcy z „Łuczniczki” Bydgoszcz. Zwycięzcy otrzymali medale i puchary.
Zawodnicy drużynowych mistrzostw Polski w laserze
Na zakończenie imprezy Klaudia Żelazowska, członkini zarządu ZKF „Olimp”, przekazała uczestnikom informację, że zakupiony zostanie komplet sprzętu laserowego, z karabinem i pistoletem, który będzie wypożyczany klubom niedysponującym jeszcze takim wyposażeniem. Po miesiącu czy dwóch zestaw będzie przekazywany dalej, by mogli z niego skorzystać inni zawodnicy. Zostaną także przedstawione wytyczne w zakresie ustawień stosowanych na nowym sprzęcie, by w każdym klubie były jednakowe. Padła też propozycja, aby w przypadku zawodników, którzy mają problem ze słyszeniem podpowiedzi sędziego „góra”, „dół”, „prawo” czy „lewo” w czasie, gdy słychać dźwięki z ekranu lasera, wskazówki te były przekazywane przez dotknięcie pleców, podobnie jak jest to przyjęte w pneumatyku. Proponowana zmiana zostanie zawnioskowana do wprowadzenia w regulaminie.
Od lewej koordynator Mirosław Mirynowski i sędzia Dariusz Mendrzejewski (z przodu) oraz drużyna „Podkarpacia” Przemyśl: Marta Kozubek, Anna Matuszek, Andrzej Matuszek, Barbara Moskal, Katarzyna Moskal, Mieczysław Wybraniec i Ryszard Kawka
Po kolacji, jak zawsze, gwarnie i wesoło było w pokojach drużyn, a prym znów wiodła iławska „Morena”, tym razem w śpiewaniu szant. Chwilami słychać było też tu i ówdzie wesołego zawodnika Rafała Ziółkowskiego, który swoim śmiechem zarażał innych, szczególnie sportowców z „Łuczniczki” Bydgoszcz i „Podkarpacia” Przemyśl. Zawodnicy chętnie przyjeżdżają do Ustki, bo w przerwach między blokami strzeleckimi uwielbiają spacerować po plaży i szukać muszelek czy przechadzać się promenadą. Każdy zachwala bogate w jod powietrze. Wielu robi sobie zdjęcia z syrenką, szczególnie zachwyceni są tym panowie. Bardzo dużym zainteresowaniem cieszą się również latarnia morska i usteckie bulwary. Niektórzy przy sprzyjającej pogodzie fundują sobie nawet rejs statkiem. Nie dziwi zatem, że wszyscy umawiali się na kolejne już spotkanie w Ustce.
Drużynowe mistrzostwa Polski niewidomych i słabowidzących w strzelectwie laserowym 12-15.04.2024 r., Ustka
Tabela wyników - kobiety
Kobiety
Pistolet
1.
„Morena” Iława I: Regina Szczypiorska, Izabela Duda, Klaudia Żelazowska
W Giżycku, gdzie jeziora tańczą z lasami, a słońce maluje złote plamy na wodzie, trwa warcabowy turniej. Strategie splatają się z pasją, a pionki przemierzają plansze jak ptaki w locie. W powietrzu unosi się duch rywalizacji. Mistrzowie warcabów skupieni, ich spojrzenia zatrzymane na planszach, za to dłonie poruszają się z precyzją. Każdy ruch jest ważny, każda decyzja przemyślana. Czas płynie inaczej na tej magicznej ziemi. Naprzeciw siebie historie życia. Starsi dzielą swą wiedzę z młodszymi. Młodzi, pełni zapału, marzą o tytule mistrza. To nie tylko gra, to dziedzictwo i wspólnota. W tle Mazury – zielone i spokojne. To tu, na tym kawałku Polski, pionki rozgrywają swój przebiegły plan, każdy ruch to krok ku zwycięstwu. A wiersz brzmi jak melodia wygranej
Jak każdej wiosny jedną z pierwszych imprez warcabowych Stowarzyszenia „Cross” były półfinały mistrzostw Polski. W tym roku, po wielu latach, zmienił się koordynator – Jerzego Hanusa zastąpił w tej roli Andrzej Gasiul, zmieniła się również lokalizacja rozgrywania zawodów. Turniej przeniesiono z urokliwej nowosądecczyzny, z Krynicy- -Zdroju, na piękną ziemię mazurską, do Giżycka. W rywalizacji uczestniczyło 41 zawodników z piętnastu klubów, w tym zeszłoroczna srebrna medalistka mistrzostw Polski kobiet Ewa Wieczorek. Rozgrywki toczyły się w w dniach 6-14 marca 2024 r. Warcabiści grali w klimatyzowanej sali gościnnego hotelu Europa położonego nad jeziorem Kisajno. Tak jak na poprzednich zawodach rozgrywanych w tym mieście oficjalnego otwarcia turnieju dokonał burmistrz Giżycka Wojciech Iwaszkiewicz. Turniej zapowiadał się wyjątkowo ciekawie, ponieważ w stawce walczyła bardzo wyrównana grupa zawodników i każdy liczył na awans do finału.
Już na starcie rozgrywek doszło do pierwszych niespodziewanych rozstrzygnięć, do których zaliczają się porażki Wacława Morgiewicza, Jerzego Dzióbka i Andrzeja Gasiula oraz remisy Edwarda Twardego i Wojciecha Woźniaka. W drugiej rundzie można odnotować zaskakującą porażkę Mirosława Mirynowskiego oraz remisy Dzióbka, Woźniaka i Morgiewicza. Trzecia runda przebiegła z kolei bez dużych niespodzianek, wart odnotowania jest remis Ryszarda Pawłowskiego i Wojtka Woźniaka, pozostałe pojedynki zakończyły się zgodnie z przewidywaniami, zwłaszcza na pierwszych stołach. W czwartej rundzie doszło do kolejnej niespodziewanej porażki Morgiewicza, a także remisów Dzióbka i Woźniaka. W piątej i szóstej rundzie zaskoczeń nie było, ale na półmetku zmienił się lider turnieju. Na prowadzenie wysunął się Mieczysław Kaciotys, który zastąpił dotychczasową liderkę Ewę Wieczorek. Siódma runda okazała się pechowa dla Ewy Wieczorek i Wacława Morgiewicza, ponieważ przegrali swoje pojedynki. W przedostatniej rundzie, ósmej, uwagę zwróciła kolejna porażka Ewy oraz przegrane pojedynki Mikołaja Fiedoruka i Jerzego Dzióbka. Przed dziewiątą rundą część zawodników była już pewna awansu na turniej finałowy i mogła podejść do gry na całkowitym luzie. Wiele pojedynków miało szybki przebieg i polubowne zakończenie, zwłaszcza te, od których wyniku wiele już nie zależało. Tylko przy kilku planszach walka toczyła się do ostatniego posunięcia. Do tej grupy zalicza się partia Mirosława Mirynowskiego z kolegą klubowym Janem Biskupskim, którą prezes naszego Stowarzyszenia przegrał (a był to jeden z pojedynków, który decydował o awansie).
Do finału dostało się dziewięciu zawodników:
Mieczysław Kaciotys („Jantar” Gdańsk) Antoni Lewek („Warmia i Mazury” Olsztyn) Antoni Ignatowski („Jaćwing” Suwałki) Andrzej Sargalski („Łuczniczka” Bydgoszcz) Edward Twardy („Syrenka” Warszawa) Tomasz Kuziel („Łuczniczka” Bydgoszcz) Bernard Olejnik („Warmia i Mazury” Olsztyn) Michał Ciborski („Jutrzenka” Częstochowa) Jan Biskupski („Zryw” Słupsk)
Rezerwowymi zawodnikami są: Ewa Wieczorek („Victoria” Białystok), Mikołaj Fiedoruk („Victoria” Białystok), Andrzej Majcher („Zryw” Słupsk) i Krzysztof Furtak („Hetman” Lublin). Z zawodnikami, którzy wywalczyli awans, w czerwcowych finałach w Ustce powalczą zeszłoroczni medaliści: Andrzej Jagieła („Podkarpacie” Przemyśl), Leszek Stefanek („Hetman” Lublin) i Józef Tołwiński („Victoria” Białystok).
W gronie finalistów wystąpi dwóch debiutantów – Antoni Lewek i Jan Biskupski. Absolutnym czarnym koniem zawodów był Antoni, który zajął drugie miejsce, wyprzedziwszy wielu czołowych zawodników. Podsumowując, można powiedzieć, że rywalizacja była bardzo wyrównana, ale obfitowała w wiele niespodziewanych rozstrzygnięć i zaciętych pojedynków aż do ostatniego posunięcia. Gorszy występ odnotowali m.in. Wacław Morgiewicz i Jerzy Dzióbek oraz zwycięzca poprzedniego półfinału Wojciech Woźniak, a bardzo pozytywny występ zaliczyli Dariusz Sienkiewicz, Andrzej Majcher czy Dariusz Cholewczyński.
Zawody przebiegły spokojnie, w przyjacielskiej atmosferze i bez większych problemów. Nad ich sprawnym i sportowym przebiegiem czuwał duet sędziowski Jan Chrząszcz i Leszek Łysakowski. Organizator między rundami przygotował ognisko nad brzegiem jeziora, aby zawodnicy mogli się zrelaksować i nabrać sił do dalszej rywalizacji na planszach.
Najlepsi w półfinale: Antoni Lewek, Mieczysław Kaciotys i Antoni Ignatowski. Za nimi w drugim rzędzie sędziowie turnieju, przedstawiciele władz Stowarzyszenia „Cross” i zaproszeni goście
Jak jest przyjęte, na pierwszej dużej imprezie warcabowej po wyborach nowych władz Stowarzyszenia „Cross”, czyli tym razem na półfinale w Giżycku, odbyły się wybory do komisji warcabowej. Były przewodniczący komisji Ryszard Pawłowski wraz z pozostałymi członkami opracowali i przedstawili w skrócie sprawozdanie z czteroletniej działalności. W tym roku po raz pierwszy postanowiono, aby kandydatury były zgłaszane również drogą elektroniczną. Z tej możliwości skorzystała jako jedyna Grażyna Skonieczna. Pozostałe propozycje kandydatów były zgłaszane z sali przez uczestników półfinałów. Po głosowaniu nad każdą kandydaturą wybrano nową komisję w składzie:
Ryszard Pawłowski – przewodniczący Wojciech Woźniak – zastępca przewodniczącego Andrzej Saregalski – sekretarz Grażyna Skonieczna – członkini komisji Jerzy Dzióbek – członek komisji
Był czas na dyskusję i pytania do członków prezydium Rady Stowarzyszenia „Cross” – obecnych na zawodach Mirosława Mirynowskiego i Andrzeja Gasiula – którzy chętnie i dość wyczerpująco na wszystkie odpowiadali. Nasze wydarzenie ponownie odwiedził i dokonał jego zamknięcia burmistrz Giżycka Wojciech Iwaszkiewicz, który podziękował koordynatorowi Andrzejowi Gasiulowi za pomysł organizacji zawodów na pięknej ziemi mazurskiej. Turniej odbył się dzięki finansowemu wsparciu pozyskanemu z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Ze sportowym pozdrowieniem!
Prawie miesiąc po półfinale open odbył się także turniej eliminacyjny mistrzostw Polski kobiet niewidomych i słabowidzących w warcabach stupolowych. W dniach 4-12 kwietnia 2024 r. w ośrodku Gaborek w Krynicy-Zdroju przy warcabnicach zasiadło 39 pań re- prezentujących 14 klubów Stowarzysze- nia „Cross”.
W zawodach uczestniczyły zawodniczki „Hetmana” Lublin, „Debiutu” Kielce, „Elcrossu” Elbląg, „Łuczniczki” Bydgoszcz, „Jutrzenki” Częstochowa, „Atutu” Nysa, „Crossu Opole”, „Pionka” Włocławek, „Zrywu” Słupsk, „Syrenki” Warszawa, ŚKS-u Kielce, „Podkarpacia” Przemyśl, „Jantaru” Gdańsk i „Sudetów” Kłodzko. Panie, po kilku latach walki, osiągnęły wreszcie swój cel i wyparły z Krynicy-Zdroju panów, którzy przez długi czas przyjeżdżali tu na swój półfinał. Wojownicze zawodniczki zapowiedziały wręcz, że zdobytej lokalizacji w przyszłych latach nie oddadzą. Większość pań była zauroczona pięknem uzdrowiska i wieloma możliwościami spędzania wolnego czasu, jakie można tu znaleźć. Miejscowa oferta zaspokoi potrzeby każdego i nawet najwybredniejsze osoby znajdą coś dla siebie. Krynica przywitała nas tym razem piękną, słoneczną pogodą, przez cały nasz pobyt nie spadła ani jedna kropla deszczu. Dzięki temu panie, z których wiele było tu po raz pierwszy, miały doskonałą okazję, by z tych możliwości skorzystać i zwiedzić piękne zakątki miasta oraz okolic.
Przebieg rozgrywek był bardzo ciekawy. W pierwszych rundach nieustannie zmieniały się liderki. Po piątej rundzie na prowadzenie wyszła Grażyna Skonieczna z „Syrenki” Warszawa – i nie oddała go do końca. Zwyciężczyni półfinału przez cały turniej grała bardzo dobrze i równo i wygrała z dość dużą przewagą nad rywalkami. O kolejne miejsca trwała zacięta walka, a minimalne różnice punktowe powodowały, że do końca trudno było typować, kogo poza liderką zobaczymy w finale. Druga w tabeli końcowej Barbara Wentowska z „Jantaru” Gdańsk nie poniosła żadnej porażki, lecz w środkowej części turnieju kilka partii zremisowała, dlatego musiała ostro finiszować, aby znaleźć się na pudle. Trzecia, Barbara Wójcik z „Hetmana” Lublin, przegrała w piątej rundzie z Grażyną Skonieczną i dopiero zwycięstwo w ósmej rundzie z zawodniczką „Sudetów” Kłodzko Anną Grzempowską zapewniło jej w praktyce trzecie miejsce. Czwarte zajęła Dorota Szela z „Podkarpacia” Przemyśl, która w pierwszej części zawodów kilka partii zremisowała i musiała gonić czołówkę. Piątą lokatę zajęła Teresa Bonik z „Jantaru” Gdańsk. Zawodniczka ta przez cały turniej grała bardzo dobrze. Miała jedenastą pozycję na liście startowej, co oznacza, że przeskoczyła sześć miejsc i awans do finału z takiego rozstawienia jest jej sporym sukcesem. Szóstą pozycję zajęła Helena Poliniewicz z „Podkarpacia” Przemyśl, która dzięki solidnej grze bez problemu uzyskała awans. Siódme miejsce przypadło Jadwidze Mróz z „Atutu” Nysa, ósme jej koleżance klubowej Irenie Ostrowskiej, a dziewiąte – ostatnie z gwarancją walki o mistrzostwo Polski – uzyskała Irena Wnuk z „Sudetów” Kłodzko. Dziesiątą lokatę zajęła Maria Górzna, również z „Sudetów” Kłodzko, która będzie pierwszą rezerwową finału, w drugiej kolejności na takiego fuksa może liczyć jedenasta Władysława Jakubaszek z „Atutu” Nysa.
Półfinalistki na sali gry. Na pierwszym planie partia Ewelina Daraż (czarne) – Dorota Markier
O sile turnieju może świadczyć choćby liczba punktów zdobywanych od pozycji siódmej do dwunastej. W przedziale tym zawodniczki miały po 11 p. i o kolejności decydowało wartościowanie. Trzy startujące panie z jedenastoma punktami uzyskały awans, a trzy nie. Ośrodek Gaborek zapewnił, jak zawsze, świetne warunki lokalowe i wspaniałe posiłki, w tym miejscu można być zawsze pewnym wysokiej jakości usługi. Bardzo dobrze swe obowiązki wypełnili sędziowie: główny Mirosław Grabski i rundowy Czesław Paduszyński. Dzięki stanowczości i zdecydowaniu sędziego głównego nie dopuszczono do różnic na warcabnicach, a jeśli wystąpiły, starano się je szybko likwidować, nie było więc nieporozumień i sytuacji konfliktowych między zawodniczkami.
Koordynatorem półfinału był Jerzy Hanus, który starał się tak zadbać o warcabistki, aby nic nie zakłócało im przebiegu rozgrywek. Trzeba podkreślić bardzo dobrą atmosferę na turnieju, o którą zatroszczyły się już same startujące. Mój debiut w roli koordynatora turnieju pań zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Obawiałem się trochę, bo porzekadło mówi niby, że kobiety są zmienne, więc nie wiedziałem, jakich sytuacji mogę się spodziewać, ale o naszym półfinale i jego uczestniczkach można mówić tylko same dobre rzeczy. Po takich imprezach pozostają jedynie miłe wspomnienia.
Wszystkim paniom, które uzyskały awans do finału mistrzostw Polski kobiet niewidomych i słabowidzących w warcabach, życzymy bardzo dobrych gier i samych sukcesów! Organizację zawodów dofinansował PFRON.
Aż 65 osób niewidomych i słabowidzących wzięło udział w I Memoriale Tadeusza Milewskiego, zasłużonego działacza sportowego środowiska osób niepełnosprawnych, który zmarł 11 maja 2020 r. Wydarzenie zorganizowała Warmińsko-Mazurska Federacja Sportu Osób Niepełnosprawnych z siedzibą w Olsztynie.
Zmagania memoriałowe odbyły się we Władysławowie. Sportowcy z dysfunkcją wzroku rywalizowali w czterech różnych dyscyplinach: szachach, nordic walkingu, strzelectwie pneumatycznym i w kręglach klasycznych. W każdej z nich wyłoniono zwycięskie podium kobiet i mężczyzn. Dziesięciodniową imprezę zaplanowano w terminie 23.02.-3.03.2024 r. Turniej szachowy był rozgrywany na dystansie dziewięciu rund systemem szwajcarskim. Wzięło w nim udział 14 osób, a sędziował Mirosław Orłowski. Najlepszy, z wynikiem 7 p., okazał się faworyt Stanisław Niećko, a drugie miejsce, z taką samą liczbą punktów, zajął Mateusz Gembski. Podium uzupełnił Marek Jankiewicz z dorobkiem 6,5 p. Wśród pań zwyciężyła Joanna Malcer (6,5 p.), druga była Elżbieta Jagieła (6 p.), a trzecia Beata Bazylewicz (3 p.). W ramach imprezy, pod czujnym okiem sędziów instruktorów Arkadiusza Szewczyka i Jerzego Kowalskiego, przeprowadzono również zawody w strzelectwie pneumatycznym. Rywalizacja, po wcześniejszych przygotowaniach i treningach, odbywała się w postawie leżąc (60 strzałów) i obfitowała w wiele niespodzianek. Na podium znaleźli się bowiem nie tylko starzy wyjadacze, ale również debiutanci w tej dyscyplinie. Wśród kobiet zwyciężyła Ksenia Borko, dla której były to dopiero drugie zawody w życiu. Na drugim miejscu stanęła Katarzyna Świątek, a na trzecim Izabela Duda. Najlepszym z panów okazał się natomiast Bogdan Rutkowski, drugi był Piotr Staszewski, a trzecie miejsce zajął jeden z nowicjuszy Andrzej Rutkowski, który wyprzedził utytułowanego mistrza – Eugeniusza Barszczewskiego.
Uczestnicy memoriału mieli również okazję sprawdzić się w kręglach klasycznych. W tym celu zawodnicy dwukrotnie wybrali się do Pucka, aby rozegrać turniej w tamtejszej kręgielni. Każdy gracz oddał 60 rzutów, poprzedzonych rozgrzewką. Wśród pań zwyciężyła, zgodnie z oczekiwaniami, Zofia Sarnacka, druga była Irena Zięba, a trzecia Bożena Wiechowska. Wśród mężczyzn najlepiej zaprezentował się Mateusz Gembski, na drugim miejscu uplasował się Włodzimierz Kosmal, a na trzecim Kazimierz Kuśnierz. Ostatnią z rozgrywanych dyscyplin był nordic walking. Zawodnicy ścigali się na dystansie około 2 km, w urokliwym parku im. Hieronima Derdowskiego. Najlepsza wśród kobiet okazała się Beata Bazylewicz, druga była Katarzyna Świątek, a trzecia Małgorzata Ciborska. Wśród panów na czele uplasowali się najmłodsi zawodnicy. Wygrał Bogdan Rutkowski, drugi był jego brat, Andrzej, a trzeci Paweł Wojciechowski. Zwycięzcy w poszczególnych dyscyplinach zostali uhonorowani pucharami oraz nagrodami podczas uroczystego zakończenia imprezy, jakie odbyło się ostatniego dnia pobytu we Władysławowie.
Organizatorzy i zwycięzcy I Memoriału Tadeusza Milewskiego
Tadeusz Milewski urodził się w 1938 roku w Białymstoku, ale już od 1945 roku, aż do swojej śmierci, związany był nierozłącznie z Olsztynem. Zanim został działaczem, był aktywnym sportowcem osiągającym znaczące sukcesy w biegach na średnich dystansach. W 1971 roku w wyniku wypadku samochodowego częściowo stracił wzrok, jednak nadal uprawiał sport, i to na najwyższym poziomie. Największym jego osiągnięciem było zdobycie brązowego medalu na igrzyskach paralimpijskich Toronto 1976. W środowisku osób niewidomych i słabowidzących znany jest jednak głównie jako działacz (od 1975 roku był dyrektorem Okręgu Warmińsko-Mazurskiego Polskiego Związku Niewidomych), współtwórca wielu organizacji pracujących na rzecz osób niepełnosprawnych. To Tadeusz Milewski był jednym z założycieli i pierwszym prezesem Stowarzyszenia „Cross” (1991 rok), które właśnie Tadeuszowi zawdzięcza swoją nazwę. W 1994 roku założył i poprowadził kolejną organizację – Warmińsko-Mazurski Sejmik Osób Niepełnosprawnych – funkcjonującą znakomicie do dnia dzisiejszego. Był również inicjatorem powstania i dyrektorem Ośrodka Mieszkalno-Rehabilitacyjnego PZN „Labirynt” w Olsztynie. W 2000 roku został współzałożycielem i prezesem Warmińsko-Mazurskiej Federacji Sportu Osób Niepełnosprawnych z siedzibą w Olsztynie. Pełnił również wiele ważnych funkcji, w tym: pełnomocnika Wojewody Warmińsko-Mazurskiego ds. Osób Niepełnosprawnych, wiceprezydenta Światowej Organizacji Niewidomych Szachistów czy też członka Zarządu Rady Krajowej Osób Niepełnosprawnych. Miał wiele sukcesów jako sprawny działacz i sportowiec, ale niestety, jego marzenia o odbudowie Stadionu Leśnego w Olsztynie nie udało się zrealizować. Tadeusz Milewski za swoje zasługi został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Zawsze elegancka, z klasą reprezentowała nasz klub. Pełniła funkcję skarbnika „Moreny” Iława nieprzerwanie od 2004 roku. Niektórzy nazywali Ją „windykatorem”. Starała się skrupulatnie pilnować naszych finansów. Była urodzoną społeczniczką.
Należała do licznych organizacji pozarządowych i piastowała wiele ważnych funkcji. W latach 2005-2011 skupiała się głównie na pracy w zarządzie koła Polskiego Związku Niewidomych w Iławie, gdzie organizowała turnusy rehabilitacyjne. Spełniała się w tej roli znakomicie i dlatego w 2007 roku otrzymała brązową odznakę honorową PZN. W latach 2007-2011 była członkinią Komisji Rewizyjnej Stowarzyszenia „Cross”, a w latach 2014-2018 zasiadała w Radzie Seniorów przy Urzędzie Miasta Iławy. Bliskie Jej sercu było przełamywanie stereotypów na temat ludzi starszych i starości oraz budowanie ich autorytetu, wzmacnianie relacji wewnątrz- i międzypokoleniowych.
Krystyna Has
Całe swoje życie zawodowe związała z jedną firmą, w latach 1965-2002 pracowała w Iławskich Zakładach Naprawy Samochodów, m.in. na stanowiskach kierowniczych. Jej praca została nagrodzona odznaką honorową „Zasłużony dla transportu Rzeczypospolitej Polskiej”. Wielką Jej pasją był śpiew. Przez lata należała do chóru Amazonki Polanka (obecnie Integracja). Wraz z Leonardą Pawłowską i innymi chórzystkami ośmielały do śpiewania innych w czasie licznych spotkań. Któregoś razu, podczas wycieczki Szklakiem Piastowskim, w małym kościółku w Kruszwicy zaśpiewały „Plurimos annos” na głosy. Ten zjawiskowy pokaz ich umiejętności wiele osób wspominało później latami. Sport pokochała dzięki śp. Stanisławowi Piaskowi, który zwerbował ją do klubu w 2002 roku. Rozwijała swoje umiejętności głównie w kręglarstwie klasycznym i w strzelectwie. Była uczestniczką wielu turniejów krajowych i międzynarodowych. Za swoje osiągnięcia wielokrotnie była nagradzana przez ZKF „Olimp” oraz Burmistrza Miasta Iławy. Jej starty w zawodach strzeleckich przyniosły liczne medale zespołowi „Moreny”. To dzięki Niej w 2015 r. nasza kobieca drużyna jedną dziesiątą punktu wywalczyła tytuł podczas drużynowych mistrzostw Polski w strzelectwie pneumatycznym. Był to czas, kiedy chciała już zrezygnować z tej wymagającej dyscypliny, ale stwierdziła, że po raz ostatni wspomoże nas swoimi celnymi strzałami.
Upowszechnianie sportu było jej misją. Wiele lat prowadziła grupę basenową, najpierw podczas wyjazdów do Brodnicy, bo w Iławie nie było jeszcze basenu, a później u nas. Namawiała do „schadzek na pływalni” jako doskonałej formy rehabilitacji. Gdy Jej mąż zaczął poważniej chorować, skupiła się na opiece nad nim, ale cały czas była aktywna w zarządzie klubu. Apolinary Has wcześniej dzielił się z klubowiczami swoimi umiejętnościami warcabowymi. Razem przepracowali we wspominanym IZNS prawie 40 lat. Byli bardzo zżyci, w 2017 roku świętowali złote gody. Kiedy w maju zeszłego roku Poldek odszedł, ujawniła się choroba Krysi. Walczyła dzielnie i wszyscy mieliśmy nadzieję, że kolejne dawki chemii jej pomogą. Niestety, mimo wielu starań odeszła. Po raz ostatni uczestniczyła w turnieju strzeleckim w laserze we wrześniu zeszłego roku, w Sarnówku. Radziła sobie nieźle, ale nie dokończyła ostatniej serii. Jej twarz mówiła tylko: „Walcz do końca”. Wierzyła, że wróci do pełni sił. Zmarła 17 kwietnia 2024 roku, przeżywszy 77 lat. Spotkanie pożegnalne Krysi odbyło się nad pięknym jeziorem w Karczmie Łabędź w Iławie, w tej samej sali, w której w ubiegłym roku świętowaliśmy 25-lecie naszego klubu. Przed oczami stanęli mi teraz Krysia z Poldkiem, jak tańczą poloneza... Ona – w przepięknej sukni i z nienaganną fryzurą, co było jej znakiem firmowym. Podczas organizacji takich imprez starannie przeglądała menu, by na pewno nie zabrakło jej ukochanych śledzi.
Mieszkała w samym centrum Iławy, na Starym Mieście. Z okna w kuchni rozpościerał się widok na najpiękniejszy i najstarszy zabytek Iławy – kościół Przemienienia Pańskiego, do którego często chodziła z rodziną. Otrzymała wiele odznaczeń i wyróżnień, ale dwa najważniejsze dla Niej leżały w sekretarzyku w dużym pokoju. Pierwszym był Brązowy Krzyż Zasługi nadany Jej przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej w 2017 roku i uroczyście wręczony w Warszawie. Czuła się wtedy bardzo wzruszona i wdzięczna. Drugim było przyznane w 2018 roku przez ówczesnego Burmistrza Miasta Iławy Adama Żylińskiego wyróżnienie „Twórca wizerunku Iławy”. To dzięki Niej wiele osób usłyszało o naszym pięknym mieście i o Jezioraku.
Jedną z pasji sportowych Krystyny Has było strzelectwo
W 2014 roku otrzymała również statuetkę Przyjaciel Osób Niepełnosprawnych. To wspaniałe wyróżnienie otrzymują ci, którzy swoją pracą wspomagają osoby niepełnosprawne, chore i słabsze. Chętnie i z zaangażowaniem zabierała głos w ważnych sprawach. Zawsze lubiła wiedzieć, co się dzieje, jaka jest obecna sytuacja. Ceniłam ją za krytyczne oko. Potrafiła spojrzeć na składany wniosek czy plan wycieczki i z miejsca znaleźć najmniejsze nieprawidłowości. Była bardzo skrupulatną i dokładną osobą. Zawsze liczyłam się z Jej zdaniem. Była bardzo dumna ze swoich dwóch synów, Sławka i Wiesia, jak i dwóch wnuczek, Oli i Misi. Często chwaliła się nimi, pokazywała zdjęcia i filmy z ich udziałem. Zawsze opowiadała z pełną pasją i miłością o swojej rodzinie. Śp. Stanisław Piasek napisał kiedyś dla Niej wiersz. Tak trafnie i pięknie ją wtedy opisał, zobaczcie sami:
Na Krystyny imieniny
Była najważniejsza w klasie, Smukła, wysoka jak tyczka. Nazywali ją, zdaje się, Sława albo Sławatycka. Wtedy wcale jej nie znałem. Raz, gdy biegła przez boisko, Z daleka tylko ujrzałem Długonogie blond zjawisko. Dopiero po latach, w czerwcu, nad Bałtykiem, Gdy została naszym nowym zawodnikiem, Ktoś mi powiedział, że Ty to Krystyna I się przypomniała tamta cud-dziewczyna. I z wielkim zacięciem nasza Pani Krysia Zaczęła trenować kręgle, nie od dzisiaj. Szczególnie zaś mocno w ich formie klasycznej, Zdobywając przy tym trofea rozliczne. Wkrótce też odkryła i talenty nowe, Gdy zaczęła strzelać z broni laserowej. Jeszcze poważniejsze z broni pneumatycznej, Ćwicząc jednocześnie zdolności muzyczne. Po Twoich sukcesach w Pradze i Martinie To wdzięczność prezesa nigdy nie przeminie. Bo Ty na kręgielni, w strzelnicy czy na scenie Zawsze wielką sławę przynosisz „Morenie”. Kiedy tak zdobywasz puchary, medale, To Cię w domu Poldek nie ogląda wcale. Na to mam pociechę, chociaż dosyć marną, Przecież w naszym życiu nie ma nic za darmo. Więc gdy jesteś teraz i srebrna, i złota, Niech Ci na sport nigdy nie minie ochota. To jest przecież fajnie i miło, i zdrowo, By smakować życie także na sportowo.
Stowarzyszenie „Cross” rozpoczęło nabór uczestników do kolejnej edycji szkoleń sportowych realizowanych w projekcie „Krok naprzód”, który dofinansował Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Dotychczas realizowane szkolenia cieszyły się dużym zainteresowaniem, zapewne będzie tak i teraz. Wróćmy więc pamięcią do minionego roku, by dowiedzieć się, czego można po nich oczekiwać. Może zachęcimy do udziału osoby, które z tej oferty jeszcze nie korzystały?
W minionej edycji projektu można było wybierać wśród dyscyplin takich, jak: kręgle klasyczne, bowling, szachy, warcaby, showdown, nordic walking, biegi, brydż sportowy i wioślarstwo halowe (w tegorocznej wiele się nie zmieni, nie będzie jedynie biegów).Część teoretyczna i praktyczna szkolenia obejmuje łącznie 104 godziny zajęć i w każdym uczestniczą 32 osoby niewidome i słabowidzące. Najczęściej koordynatorzy i trenerzy dzielą uczestników na grupy, czasem dwie, czasem więcej – zależnie od stopnia zaawansowania w danej dyscyplinie sportu, a zajęcia rozłożone są zwykle na części przedpołudniową i popołudniową, a czasami i wieczorną. Na szkoleniach działo się zawsze dodatkowo coś jeszcze – zależnie od pomysłu koordynatorów i lokalizacji. O kilku takich wyjazdach opowiadają organizatorzy i trenerzy.
Umiejętności praktyczne – od podstaw – uczestnicy szkolenia bowlingowego szlifowali w kręgielni
Bowling
– W 2023 roku szkolenie odbyło się w czerwcu, kolejny raz w Zakopanem, a po raz czwarty w przyjaznym osobom niewidomym hotelu Fian. Uczestnicy uczyli się teorii, a umiejętności praktyczne doskonalili w kręgielni. Kadrą instruktorską dowodził Witold Pankau, któremu nie umknie najmniejszy błąd techniczny. Nasi kursanci byli bardzo ambitni, chętnie brali udział w codziennych zajęciach, począwszy od porannej 3,5-kilometrowej trasy przemierzanej z kijkami i gimnastyki przed śniadaniem, na treningach i wykładach teoretycznych kończąc. Grupa była super – zdyscyplinowana, wszyscy chętnie wykonywali zadania zlecane przez instruktorów. Dwoje uczestników niemających dotąd do czynienia z bowlingiem zostało wyróżnionych za największe postępy. To Beata Janikowska i Andrzej Zawadzki. Mają szansę zawojować środowisko bowlingowe. Miło będzie zobaczyć naszych uczniów na podium zawodów.
Irena Curyło, instruktor
Showdown
– Chcących szkolić się w showdownie gościliśmy w lipcu w Sękocinie Starym koło Warszawy, w znakomitym hotelu Groman. Każdą z czterech grup uczestników opiekował się jeden instruktor. Kadrę tworzyli: Maciej Cekiera, Marcin Załucki, Ariel Kiresztura oraz debiutująca w tej roli Angelika Biedrzycka. Robimy zwykle tak, że tworzymy specjalną obozową grupę na WhatsAppie, do której zapraszamy wszystkich uczestników i instruktorów. Komunikaty pojawiają się tam na bieżąco i każdy w ten sposób wie, gdzie i kiedy ma się stawić na zajęcia. Tematem przewodnim był oczywiście showdown, ale zadbaliśmy też o dodatkowe atrakcje w postaci tenisa stołowego dźwiękowego i ergometrów wioślarskich, a Angelika, poza zajęciami na ergometrach, regularnie prowadziła gimnastykę. Zajęcia trwały od rana do późnych godzin wieczornych. Grupa mocno się zintegrowała, więc i wieczory często spędzaliśmy razem przy muzyce z tańcami. Ogromną publiczność zgromadził mecz finałowy showdowna, który był jednocześnie meczem pokazowym dla osób poznających tę dynamiczną dyscyplinę. Dodatkową atrakcją stał sie drużynowy mecz tenisa stołowego dźwiękowego pomiędzy obozową kadrą a drużyną uczestników. Po zaciętym boju minimalnie, bo 45:42 zwyciężyła kadra. Prowadziliśmy również klasyfikację uczestników ścigających się na ergometrach. W trakcie uroczystej kolacji kończącej szkolenie przyszedł czas podsumowań, najlepsi w rywalizacji otrzymali nagrody, a każdy uczestnik ocenę podsumowującą. Instruktorzy brali pod uwagę przede wszystkim aktywność, zaangażowanie, jak i postępy w grze.
Mirosław Mirynowski, koordynator
Zajęcia przy stołach do showdowna trwały od rana do późnych godzin wieczornych
Szachy
– Spokojną przystanią dla szkolących się szachistów był we wrześniu 2023 ośrodek Wielspin nad jeziorem Durowskim w Wągrowcu. Atutem tego miejsca są przestronne sale szkoleniowe, bufet kawowy, całkiem istotny przy tego rodzaju specyfice zajęć, a także to, że pensjonat jest przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Basen, siłownia, pobliski las i jezioro, wieczorki ze śpiewem pozwalały każdego dnia na aktywny odpoczynek po wyczerpujących wykładach i ćwiczeniach, które odbywały się po śniadaniu, po obiedzie i po kolacji. Koordynatorka szkolenia Józefa Spychała zorganizowała także uczestnikom ognisko i rejsy stateczkiem, a na co dzień dbała o ciepłą, rodzinną atmosferę. Szachistów podzieliliśmy na cztery grupy – od najsłabszej A aż do najsilniejszej mistrzowskiej grupy D – i pod te grupy układany był odpowiednio program zajęć, które prowadzili czterej instruktorzy i trenerzy. Na deskach pojawiały się analizy bardzo ciekawych otwarć czy gambitów. Studiowano przykłady i sprawdzano w praktyce trudne kombinacje skoczkowe i gońcowe, doskonalono motywy taktyczne, takie jak szach z odsłony czy podwójny szach. Godziny wysiłku nad brajlowską szachownicą będą z pewnością procentowały.
Krzysztof Derecki, instruktor
Szachiści doskonalili grę w czterech grupach – od początkującej A do D na poziomie mistrzowskim
Wioślarstwo halowe
– Szkolenie z wioślarstwa halowego odbyło się w październiku w Ustce i było ostatnim w ubiegłorocznej edycji projektu „Krok naprzód”. Stanowiło ono praktyczną kontynuację publikowanego wcześniej w miesięczniku „Cross” cyklu artykułów poświęconych tej dyscyplinie sportu. Kadrę szkoleniową stanowili: Ryszard Koch – trener klasy mistrzowskiej w wioślarstwie, Angelika Biedrzycka – instruktor wioślarstwa, Ewelina Krakowiak – instruktor gimnastyki oraz Ariel Kiresztura – instruktor sportu. Koordynatorem szkolenia był Mirosław Mirynowski. Potrzebny sprzęt zabezpieczył współorganizator – klub „Zryw” Słupsk. Uczestnicy opanowali podstawy teoretycznego i praktycznego prowadzenia treningów wytrzymałościowych w terenie oraz technicznych i wytrzymałościowo-siłowych na sali lub we własnym mieszkaniu. Pierwsze z wymienionych odbywały się w lesie i na plaży, a drugie – w domu wczasowym Aga, gdzie mieszkaliśmy. W zajęciach uczestniczyły osoby słabowidzące oraz niewidome z przewodnikami. Szczególną atrakcją było wiosłowanie na symulatorach ruchu wioślarskiego, na których powstaje wrażenie wiosłowania na sportowej łodzi wioślarskiej. Uczestnicy posiedli nawet umiejętność wiosłowania w dwójkach, co wymaga wcześniejszego poprawnego opanowania techniki, jak i wyczucia wspólnego wykonywania elementów cyklu wioślarskiego. Szkolenie zakończył sprawdzian wiosłowania na odcinku czasowym. Kadra nagrała filmy szkoleniowe, które przekazała uczestnikom w celu dalszego doskonalenia nabytych umiejętności w warunkach domowych.
Ryszard Koch, trener
Szkolenie na ergometrach zakończył sprawdzian wiosłowania na odcinku czasowym
Klub „DoSAN” Wałbrzych zaprasza do udziału w drugiej edycji projektu „Czas na integrację – Showdown pod Mniszkiem”. Projekt dofinansował PFRON w ramach konkursu 1/2023 „Możemy więcej”. Tak jak w roku ubiegłym zawody odbędą się w malowniczej górskiej miejscowości Boguszów-Gorce, w hotelu Piotr SPA & Wellness. Impreza przewidziana jest w terminie 16-23 czerwca 2024 r., a w jej ramach zostaną rozegrane zawody w bowlingu oraz w showdownie. Dla najlepszych zawodniczek i zawodników przewidziano atrakcyjne nagrody. Do udziału klub zaprasza osoby z całej Polski, posiadające orzeczenie o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności z tytułu dysfunkcji wzroku. Przynależność klubowa nie jest wymagana. W trakcie pobytu będzie można skorzystać z dodatkowych atrakcji, takich jak aqua aerobic, czy wybrać się na spacer w pobliskie góry. Dodatkowych informacji udziela Michał Madaliński: dosan.walbrzych@gmail.com, tel. 608 101 752. Zapraszamy!
Klub „Podkarpacie” Przemyśl zorganizuje w 2024 r. pięć turniejów ogólnopolskich o Puchar Podkarpacia, zaplanowanych w projekcie „Sport szansą na rozwój 11”, który uzyskał dofinansowanie z PFRON. Turnieje odbędą się w następujących dyscyplinach i terminach:
• turniej showdowna – 13-16.06.2024 r., Klimkówka, • turniej w warcabach stupolowych – 2-12.07.2024 r., Rowy, • turniej w szachach – 5-15.08.2024 r., Rowy, • turniej w bowlingu – 19-22.09.2024 r., Rzeszów, • turniej w strzelectwie laserowym – 24-27.10.2024 r., Klimkówka. Szczegółowe informacje oraz zasady naboru podawane będą w komunikatach organizacyjnych turniejów na stronie klubu www.podkarpacie-przemysl.org.pl. Zapraszamy!
Pod koniec lutego roku 2024 brałem udział w szkoleniu smartfonowym w Sękocinie. Wieczorami grywaliśmy z jego uczestnikami w brydża. W trakcie jednego ze spotkań odwiedził nas pracownik redakcji naszego miesięcznika. Z rozmowy wyniknęło, że coraz więcej osób niewidomych i słabowidzących interesuje się tą grą i warto, aby każdy mógł w przystępnej formie poznać jej podstawy. Stąd zrodził się pomysł na krótki cykl porad trenera brydżowego, a kto wie – może niedługo przyjdzie czas na stały kącik brydżowy? Tym razem o historii tej pasjonującej gry i jej absolutnych podstawach.
Sporne pochodzenie
Istnieje wiele teorii dotyczących pochodzenia brydża. Jedna z nich głosi, że wywodzi się on z XVI-wiecznej gry karcianej zwanej wistem, która pojawiła się w Anglii. Ta towarzyska rozrywka szybko rozpowszechniała się w całym kraju i za granicą, zaczęły powstawać nowe jej odmiany. Prawdziwy boom nastąpił w XIX wieku, gdy w 1842 roku Edmond Hoyle napisał pierwszą książkę na jej temat. W 1857 roku odbył się pierwszy turniej międzynarodowy. Popularność gry zaczęła rosnąć głównie w Stanach Zjednoczonych, w których już w 1881 roku została założona Amerykańska Liga Wista. W tym czasie do gry dodawano nowe elementy, takie jak licytacja, zmiana zapisów itp. Na początku XX wieku dużą popularność zyskała odmiana brydża zwana okszenem (z ang. auction bridge). Inna z teorii zakłada, że brydż narodził się w Rosji lub Turcji, gdyż przed jego pojawieniem się w Europie znano tam grę o bardzo podobnych regułach zwaną biridż. Rozpowszechniła się ona w bolszewickiej Rosji, a następnie w Egipcie i Turcji, skąd, dzięki dyplomatom, dotarła do Europy. W 1927 roku Harold Vanderbild stworzył nową formę zapisu, w której zebrał najważniejsze elementy istniejących zapisów, dołożył kilka innowacji, z których najistotniejszą było ulepszenie systemu opartego na współpracy partnerów. Jego praca, chociaż nieopublikowana, stała się podstawą do stworzenia współczesnego brydża kontraktowego (z ang. contract bridge). W 1928 roku powstała Amerykańska Liga Brydża, a rok później pojawił się pierwszy numer czasopisma „The Bridge World”, wydawanego przez Eli Culberdsona. Eli wraz z Charlesem Gorenem byli prekursorami i propagatorami gry znanej dzisiaj jako brydż kontraktowy. Pierwsze mistrzostwa Europy mężczyzn zostały zorganizowane w 1932 r. w Holandii, a kobiet w Brukseli w 1935 r. W 1958 r. założono Światową Federację Brydża, zaś w 1960 r. zorganizowano pod jej patronatem pierwszą olimpiadę brydżową.
Pary brydżowe zasiadają przy stoliku naprzeciw siebie
Brydż w Polsce
W Polsce w brydża grywano już w okresie międzywojennym, przy czym na początku była to gra towarzyska. Pierwszy mecz o charakterze sportowym rozegrano w 1932 r. z reprezentacją Czech. W czasie II wojny światowej brydż był popularną grą wśród polskich pilotów walczących w Anglii. Zmagania te opisał Arkady Fiedler w książce „Dywizjon 303”. Tuż po wojnie brydż był w Polsce zakazany i dopiero po śmierci Józefa Stalina gra mogła być oficjalnie popularyzowana. W 1956 roku rozegrano pierwszy mecz w warszawskim Automobilklubie, w którym zmierzyły się drużyny z Warszawy i Krakowa. Zwycięzcą w tym meczu został zespół spod Wawelu. W 1958 roku powołano do życia Polski Związek Brydża Sportowego. W Warszawie, Łodzi, Krakowie oraz Poznaniu utworzyły się wówczas silne ośrodki brydżowe. W latach 60. w brydża grano już w całym kraju. Powstały ligi brydżowe, podobnie jak w wielu sportach: I, II, III liga i inne. Drugą formą rozgrywek były turnieje brydżowe: indywidualne, parami i drużynowe. W największych turniejach w Polsce uczestniczyło ponad 400 par.
Brydż jest grą, w której mogą sprawdzić się wszyscy, bez względu na wiek i płeć. Jest również popularny wśród osób słabowidzących i niewidomych. Czołówkę stanowią: Wacław Morgiewicz („Victoria” Białystok), Zdzisław Ratajczak, Tomasz Stopierzyński, Ryszard Suder („Warmia i Mazury” Olsztyn), Romuald Dąbrowski, Jerzy Zawór, Jerzy Marszałkowski („Atut” Nysa), Ewa Miszczak, Marek Benda, Zbigniew Wyziński („Syrenka” Warszawa), Jerzy Czeszewski, Mirosław Mirynowski („Zryw” Słupsk). Sukcesy odnosił także śp. Piotr Łożyński („Warmia i Mazury” Olsztyn). Co roku rozgrywane są turnieje towarzyskie w brydżu sportowym oraz mistrzostwa Polski w grze parami na tzw. impy i maksy (sposoby liczenia wyników) oraz mistrzostwa Polski drużynowe i indywidualne.
Podstawowe zasady gry
Pora poznać podstawowe reguły gry, w tym zasady licytacji, rozgrywki, zapisu itp. w brydżu robrowym (towarzyskim) i sportowym. Do brydża potrzeba czterech zawodników stanowiących dwie pary. W grze używa się 52-listkowej talii kart, z której odrzuca się jokery. Talia kart zawiera cztery kolory, a każdy z nich liczy po 13 kart. Kolory są zhierarchizowane i rozpoczynając od najstarszego z nich, nazywają się:
W grze w brydża posługujemy się tylko tymi nazwami, trzeba zatem zapomnieć o winach, czerwieniach, dzwonkach czy żołędziach. W każdym z kolorów mamy karty z różnymi obrazkami lub liczbami. Wymieńmy je od najważniejszych, wraz z oznaczeniami literowymi: as – A, król – K, dama – D, walet – W. Karty o numerach od 10 do 2 potocznie nazywamy blotkami. Jak wspomniałem wyżej, w brydża grają zawsze cztery osoby, a ściślej dwie pary, z których każda ma jeden cel – wygrana własnej pary, rzecz jasna. Punktuje się duety, a nie poszczególnych graczy.
W brydżu towarzyskim z reguły gra się „w kółko”, co znaczy, że stosuje się system zmian, w którym każdy gra z każdym. Po kolejnym stałym fragmencie gry (nazywa się on rober) uczestnicy losują nowych partnerów. Do losowania służą karty, które wyciąga się z rozłożonej zakrytej talii. Miejsce jako pierwszy wybiera zawodnik, który wyciągnął najstarszą kartę. W sprawie wyboru linii może oczywiście zasięgnąć opinii partnera. Przeciwnicy siadają według własnego uznania. Posiadacz najstarszej karty tasuje całą talię, daje do przełożenia przeciwnikowi z prawej strony i rozdaje po jednej karcie zgodnie z ruchem wskazówek zegara, rozpoczynając od przeciwnika siedzącego z lewej strony. Po rozdaniu kart przystępujemy do gry. Pierwszym etapem gry jest licytacja. Licytację otwiera zawsze osoba rozdająca, tzw. diler. I tu mała dygresja. Chodzi o to, że przy samodzielnej nauce gry w brydża potrzebna jest znajomość diagramów, w których będą prezentowane rozdania. Diagram taki zaprezentujemy w kolejnym odcinku porad, a tym razem skupimy się na symbolach definiujących zawodników siedzących przy czterech bokach stołu, przy którym toczy się gra. Stół symbolizuje zamieszczony tu prostokąt, a zawodników oznaczenia stron świata (obowiązuje angielska wersja oznaczeń): N – north (północ), S – south (południe), E– east (wschód), W – west (zachód).
Zawodnicy NS siedzący przy stoliku naprzeciw siebie tworzą parę i są wspólnikami, podobnie jak para WE, dlatego piszemy w skrócie „para NS” lub „para WE “. Przy tak narysowanym stoliku prezentujemy na diagramie karty, które posiada każdy gracz w danym rozdaniu. Urok gry w brydża polega między innymi na tym, że prawdopodobieństwo powtórzenia się identycznego układu bliskie jest zeru, albowiem możliwości rozkładów kart jest 53 z dwudziestoma siedmioma zerami! Pamiętajmy, że gra w brydża jest miłym i interesującym sposobem na spędzanie wolnego czasu, dlatego nie psujmy go niestosownym zachowaniem przy stoliku, a w szczególności nie wytykajmy błędów partnerowi, bo sami je popełniamy. Najlepiej omówmy je później, przeanalizujmy przyczyny ich zaistnienia, ale w spokoju i przyjaznej atmosferze. Brydż to gra dla ludzi kulturalnych, potrafiących zachować dystans i spokój w obliczu własnej porażki. Przecież zawsze wygrywa tylko jedna para, druga wygra za dwie godziny lub później. Nie to jest najważniejsze.
Do zapamiętania: Diler– rozdający karty i otwierający licytację. Partia– fragment gry zakończony zdobyciem przez jedną z par minimum 100 punktów pod kreską. Rober– zamknięty fragment gry zakończony dwukrotnym wygraniem partii przez jedną z par. Licytacja– pierwszy fragment gry, w którym gracze deklarują zobowiązania co do liczby zdobytych lew oraz w jakim kolorze lub bez atu będzie toczyć się gra. W następnym odcinku przedstawię podstawy licytacji naturalnej. Roman Kierznowski
Roman Kierznowski – arcymistrz międzynarodowy w brydżu sportowym, mistrz Europy par w 1997 roku, drużynowy brązowy medalista mistrzostw Europy San Remo 2009, członek reprezentacji Polski na igrzyskach brydżowych w Pekinie w 2008 roku, zdobywca kilkunastu medali w mistrzostwach Polski i rozgrywkach międzynarodowych.
W poprzednich odcinkach cyklu przedstawiłem – w dużym skrócie – różnorakie ofiary, jakimi grający białymi starają się rozbić pozycję czarnych. Sprowadzały się one do poświęcenia figury i powodowały radykalne zmiany w ocenie pozycji. Dzięki latom praktyki i dociekań analityków ofiary tego rodzaju stały się typowym sposobem walki w wielu pozycjach, a ich znajomość może pomóc zarówno stronie atakującej, jak i broniącej się.
W tym opracowaniu zaprezentuję typową dla obrony sycylijskiej ofiarę pionka. Jest ona trudniejsza niż ofiara figury, zarówno jeśli chodzi o ocenę konsekwencji, jak i grę praktyczną. Rekompensata jest tu zwykle mniej widoczna i niełatwa do wykazania.
Thai Dai Van Nguyen – Vlastimil Babula Mitropa Cup, Praga 2016
11.e5! Mało obiecuje 11.Gf3 Gb7 12.a3 Sbd7. 11...de5 12.de5
Uderzenie e4-e5 przecina pozycję czarnych na pół i dezorganizuje ustawienie ich figur. Pionek ten stanie się jednocześnie obiektem ataku, ale, jak się przekonamy, zabranie go uwalnia energię pozostałych białych figur. 12...Sfd7 Nie przechodzi 12...He5 13.Gf4 Hc5 14.Gf3 Wa7 15.Gb8 Wd7 16.Sce2 b4 (16...e5 17.b4) 17.a3! ba3 18.Wa3 e5 19.Wc3 Wd4 20.Sd4 Hd4 21.Hd4 ed4 22.Wc7. 13.Gf4 Słabsze byłoby 13.Sf5?! ef5 14.Sd5 Hd8? (14...He5 15.Gf4 He6 16.Sc7 He4). 13...Gb7 14.Gd3 Sc5 15.Hg4 Wd8?! Przygotowuje Gf8, ale osłabia punkt f7. Lepsze jest 15...Sc6 lub 15...Sbd7. 16.Gg3
16...Sd3? Solidnie wyglądało 16...g6 lub 16...Gf8. 17.cd3 Tu białe wygrywały po efektownym 17.Wf7!! Sf2+ 18.Wf2 Wd4 19.Hd4 Gc5 20.Hg4 Gf2 21.He6+ Hf7 22.Hf7+ Kf7 23.Wf1. 17...Hd7 18.Sce2 Sc6 Czarne stanęły nawet lepiej, ale to białe ostatecznie wygrały. 19.Hf4 f5 20.ef6 Gf6 21.Sb3 Gb2 22.Sc5 He7 23.Gh4 Hc5 24.Hf7+ Kh8 25.Gd8 Wd8 26.Wab1 Se5 27.Hb7 Sd3 28.Hf3 h6 29.Sf4 Sf4 30.Hf4 Hc2 31.He3 Wd2 32.Wb2 Hb2 33.Wf8+ Kh7 34.He4+ g6 35.Wf7+
1–0
Jurij Kryworuczko – Ilja Smirin Płowdiw 2008
1.e4 c5 2.Sf3 e6 3.d4 cd4 4.Sd4 a6 5.Sc3 Hc7 Można także grać 5...b5 6.Gd3 d6 (6...Hb6; 6...Gb7 lub 6...Gc5 ) 5...d6. 6.Gd3 Gc5?!
Wydaje się, że więcej zapewniają kontynuacje 6...Sc6 lub 6...Sf6. 7.Sb3 Ge7 8.0–0 Sf6 9.f4 d6
10.e5!? Bardzo niebezpieczna ofiara aktywizująca białe figury. Można oczywiście grać solidniej, np: 10.a4 Sc6 11.a5. 10...de5 W pierwszej partii, w której zaproponowano tę ofiarę – 10...Sfd7 11.Kh1 (11.Hg4І) 11...Sc6 (11...de5!?) 12.Hg4 0–0 13.Hh3 g6 14.f5!? Sce5?! (14...ef5! 15.Sd5 Hd8) 15.fe6 Sf6 16.Gg5 fe6 17.Hh4 Hd8 18.Se4 Seg4 19.Wf3 e5 20.h3 d5 21.Sf6+ Gf6 22.Wf6 Sf6 23.Wf1 Gf5 24.Gf5 gf5 25.Wf5+– [L. Riemersma – F. Bistric, Caorle 1989] – białe uzyskały przewagę. 11.fe5 He5?! Wyzywające posunięcie. Eksponowana pozycja czarnego hetmana i czarny król w centrum stwarzają czarnym wiele trudności. Lepsze jest 11...Sfd7. 12.Gf4 Hh5 13.Ge2 Hh4?
Po 13...Hg6 14.Wf3! Sc6 15.Wg3 Hf5 16.Hd2 inicjatywa białych była bardzo niebezpieczna, ale teraz czarne przegrywają. 14.g3 Hh3
15.Se4!! Z groźbami Sf6,Gg4,Sd6. 15...e5 Po 15...Se4 16.Gg4 Hf1+ 17.Hf1 ±/+- materialnie jest nieźle, ale czarnym figurom brak koordynacji.15...Sbd7 16.Sd4!? z groźbami Sg5 i Sf2 (16.Sd6+ Gd6 17.Hd6 e5 –15...e5) 16...Se4 17.Gg4 Hf1+ 18.Hf1 0–0 19.We1 ±/+-. 16.Sd6+! Słabsze 16.Sg5?! Hf5!? (16...Hd7 17.Ge5 Sc6 18.Gc3 h6 19.Sf3 0–0 20.Hd7 Gd7 21.Se5 Se5 22.Ge5 Gc6 23.Gf3 Wac8= [A. Vouldis (2230) – E. Dizdarevic (2505), Manila 1992] 16...Gd6 16...Kf8 17.Ge5± lub 17.Sc8± 17.Hd6 Sbd7? 17...Sc6! 18.Ge5 (18.Wae1 Ge6 [18...He6 19.Ge5 Hd6 20.Gd6 Ge6 21.Sc5 0–0–0 22.Se6 fe6 23.Gf4] 19.Gf3 Wd8) 18...Se4 19.Hd5 0–0 20.He4 We8 i walka trwa. 18.Wfe1 Jeszcze silniejsze jest 18.Wae1!. 18...Se4 19.Hb4 f5 20.Gf3!+- ef4 20...a5 21.Hc4! ef4 22.He6+ Kf8 23.We4! fe4 24.Hh3 Se5 25.Hh5 Sf3+ 26.Kf2+– 21.Ge4 fe4 22.We4+ Kd8 Przegrywa, ale nie ratowało także 22...Kf7 23.We7+ Kg6 24.He4+ Kh5 (24...Kh6 25.Hf4+ g5 26.Hf7+–) z uwagi na 25.Sd4! fg3 (25...Sf6 26.We5+ g5 27.Hf4+–) 26.Hd5+ Se5 (26...g5 27.Hf7+ Kh6 28.We6++-; 26...Kh6 27.Sf5++-) 27.We5+ Kh6 28.Sf3! gh2+ 29.Kh1 z dalszym Hd2+-. 23.Wd1 Hh6 23...Kc7 24.Hd6+ Kd8 25.Hb6# 24.Wd6 1–0
Ljubomir Ljubojević – Ulf Andersson Wijk aan Zee 1976
12.e5!? Częściej grywano 12.Kh1, ale Ljubojević nie byłby sobą, gdyby nie zaostrzył pozycji. Idea tej ofiary była już znana, choć z wtrąconymi posunięciami Wad1 i b5 lub Kh1. W takiej wersji jak tutaj także była zagrana w jednej partii i jest jasne, że nie znaleziono jeszcze antidotum. 12...de5 12...Se8 13.Sf3 f6= 13.fe5 Se5 13...Se8 14.Sf3 f6 15.ef6 Hg3 16.f7+ Wf7 17.hg3 14.Gf4 Gd6 15.Wad1
Rok 2023 niewątpliwie był rokiem sportowych triumfów Ukrainy. W szczególnie trudnym dla siebie czasie reprezentanci tego kraju zdobyli dwa prestiżowe tytuły – mistrza świata i mistrzyni świata kobiet. Czempionat globu jest organizowany w formule naprzemiennej: w latach nieparzystych odbywa się turniej dla zawodników zakwalifikowanych na podstawie określonych kryteriów, podczas gdy w latach parzystych rozgrywany jest mecz o mistrzostwo pomiędzy dwoma najlepszymi graczami, często między obecnym a poprzednim mistrzem. W tym numerze przeanalizujemy drogę, jaką przeszli Yuriy Anikeev i Viktoriia Motrichko, by zdobyć upragnioną koronę światowych warcabów.
Po 29 posunięciach w partii powstała pozycja z półrogatką czarnych 15, 20, 24. Tego typu związane pozycje generują wiele taktycznych możliwości. 30.27-21? Białe wpadają na jedną z pułapek przygotowanych przez ukraińskiego arcymistrza. 30...16x27 31.32x21 11-17!! 32.38-32 Clifton był zmuszony oddać piona wobec groźby uderzenia Philippe’a (32.21-16 24-30! 33.35x24 18-23 34.29x7 20x29 35.33x24 8-12 36.7x18 13x31 z przerywem na damkę). 32...17x26 0-2 Piękny sposób wykorzystania nieuniknionej groźby, czyli tzw. forsingu.
Nie wszyscy potrafią udźwignąć ciężar, jakim są mistrzostwa świata. W ostatnim posunięciu białe zagrały: 18.33-28?? i wpadły na nietrudną kombinację: 18...25-30! 19.34x14 10x30 20.28x19 13x35 z trzema pionami więcej dla czarnych. 0-2
29.37-32? Nawet na poziomie mistrzostw świata zdarza się wykorzystywać podstawowe warcabowe uderzenia. W potyczce ukraińsko-ukraińskiej mogliśmy obserwować klasyczne uderzenie mostek z motywem bicia większości: 29...19-23! 30.32x21 22-27 31.21x32 23-28 32.33x13 12-18 33.13x22 17x46 0-2
Po 36 ruchach białe otrzymały niełatwą do gry pozycję. Słabe piony 45 i 40 są znaczącym obciążeniem, przez które dalsza gra wymaga nie lada precyzji. 37.43-39? Ruch, który wygląda logicznie i niepozornie, niesie ogromne konsekwencje dla wyniku partii. (Najlepszą kontynuacją było: 37.31-26 18-23 38.30-25 14-20 39.25x14 9x20 40.43-39 1-6 41.28-22 17x28 42.33x22 12-17 43.22x11 6x17 44.39-33) 37...9-13 38.39-34 3-8 39.34-29 14-20 40.31-26 (40.30-25?? 17-21 41.25x23 1-7 42.29x20 18x38 43.32x43 21x41) 40...19-23 41.30x19 23x14 42.40-34??
Szybko kończy partię. (Do dłuższej walki prowadziło: 42.35-30) 42...14-19 43.34-30 1-7 44.37-31 19-24 45.30x19 13x24 i białe się poddały wobec braku dobrego ruchu do wykonania. 0-2
Viktoriya Motrichko (Ukraina) – Olga Baltazhy (Ukraina) MŚ kobiet, Willemstad 2023 2. runda
36... 9-13? Na pozór wyglądający na bezpieczny ruch okazuje się... przegrywający! 37.32-27! Pion 27 świetnie uzupełnia się z kolumną białych 42, 38, 33. Ta współpraca tworzy nieuniknione i groźne uderzenie Philippe’a. 37...17-22 (37...6-11?? 38.27-22 17x28 39.33x22 18x27 40.44-40 35x33 41.38x29) 38.49-43 22x31 39.36x27 24-30 Wobec braku obrony przed 27-22 i 33-29. 40.34x25 i z pionem więcej białe wygrały partię. 2-0
Końcówki damkowe cztery na dwa, szczególnie takie, w których piony stoją w centralnej części warcabnicy, a nie na jej bandach, sprawiają trudności nawet najlepszym. 68.6-39?? Przegrywający błąd. Do remisu prowadziło: 68.6-28 30-35 69.28-39! (zmuszało do ruszenia piona 16) 69...16-21 70.39-25 21-26 71.25-3 8-2 72.18-12 29-34 73.3-9 34-39 74.9-27 39-44 75.27-16 2-19 76.12-7=. 68...30-35 69.39-25 29-33 70.25-3 8-2 I teraz, kiedy pion 16 stoi na swoim miejscu, białe nie mają jak przeprowadzić piona 18 do drugiej damki. 71.3-17 33-38 72.18-12 38-42 73.17-6 16-21 (73...42-48?? 74.12-7! 2x11 75.6x17=) 74.6-44 42-47 75.44-49 21-26 I białe poddały się wobec niedziałającej idei: 76.49-16 47-29 77.12-7 29x1 0-2
W 8. rundzie Viktoriya udowodniła swojej przeciwniczce, że współpraca pionów 29 i 27 często ma bardzo negatywne skutki. 30...13-19! 31.36-31 6-11 32.43-38 8-13 33.38-33 11-17 34.31-26 19-24 35.42-38 9-14 I ograniczone ze wszech stron białe złożyły broń wobec przykładowego: 36.48-43 14-19 37.43-39 3-9. 0-2
Viktoriya Motrichko (Ukraina) – Petra Duskova (Czechy) MŚ kobiet, Willemstad 2023 9. runda
Do kolejnej arcyciekawej końcówki damkowej cztery na dwa doszło w rundzie 10. Obie panie nie ustrzegły się w niej błędów. Białe, aby uratować remis, muszą sprowadzić partię do teoretycznej pozycji post-Scouppe, w której czarne zdobywają dwie damki, ale to białe kontrolują główną linię. Czarny pion stoi na polu 26, więc pozycja nie jest do wygrania. Co innego, gdyby stał w obszarze dwójnika, na przykład na polu 22. 60.36-13? Remisował w tej pozycji piękny, forsowny wariant: 60.36-41! 23-28 61.41-47 32-37 (61...26-31 62.47-36 31-37 63.36-47=) 62.47-36! 28-33 (62...37-42 63.36-41 28-33=) 63.36-22! 33-38 64.22-28! 37-42=. 60...23-28?
Wygrywało 60...32-37 dążące czym prędzej do damki. 61.13-36 23-28 62.36-47 28-32 63.47-36 32-38 i białe nie przejmą linii głównej. 61.13-36? I znów białe przeoczyły niesłychanie trudny do policzenia remisujący wariant: 61.13-19 26-31 62.19-24 31-36 63.24-20 36-41 64.20-25 41-47 65.25-39 47-33 66.39-43 32-37 67.43-32=. 61...32-37! 62.36-31?? 37-41? Viktoriya przeoczyła możliwość szybkiego zwycięstwa: 62...28-32 63.31x42 32-37 64.42x31 26x37. 63.31-27 28-33 64.27-43 41-46 i białe się poddały. Każdy powinien znać tę końcówkę! 0-2