– Podczas uprawiania nordic walkingu u mężczyzn pracuje 90 procent mięśni, a u kobiet nawet sto, bo idąc z kijkami, gadają – tak żartobliwie charakteryzuje tę dyscyplinę sportu i rekreacji Urszula Szymczak, sędzia z Piły.
Skandynawska letnia odmiana narciarstwa biegowego zdobywa coraz większą popularność w Polsce. Finowie nie mogli latem ćwiczyć, bo nie było śniegu, więc wymyślili sobie nordic walking. Te zajęcia uzupełniają nartorolkami. Na początku mówiło się, że jest to sport dla ludzi starszych, aby uaktywnić ruchowo tę grupę społeczną. Teraz na trasach widać coraz więcej młodszych z kijkami. Jest ku temu znakomity powód – nordic walking to dobre ćwiczenie dla wielu partii mięśni i niezła zaprawa przed rywalizacją w innych dyscyplinach sportowych.
trasach w bydgoskim Myślęcinku odbyły się mistrzostwa Polski w nordic walkingu osób niewidomych i słabowidzących. Wystartowało 40 zawodników, rozpiętość wiekowa – od młodzieży szkolnej do weteranów po siedemdziesiątce. Organizację mistrzowskiej imprezy Stowarzyszenie „Cross” zleciło klubowi „Łuczniczka” Bydgoszcz. Najważniejszą osobą zaangażowaną w przygotowania była Georgina Myler, pomocy udzielili też przedstawiciele „Oculusa” Bydgoszcz z Tomaszem Chmurzyńskim na czele. Na organizację zawodów środki finansowe przekazało Ministerstwo Sportu oraz Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Sędziowie, czyli cztery w jednym
W roli sędziów w bydgoskiej imprezie wystąpili Urszula Szymczak oraz małżeństwo Beata i Sebastian Rajewscy z Piły, którzy czynnie uprawiają tę dyscyplinę oraz dzielą się swoją wiedzą – są instruktorami i trenerami nordic walkingu
– Nasza rola polegała na ocenianiu techniki zawodników – mówi Beata, sędzia główna zawodów. – Nordic walking to nie jest to samo co bieganie. Bardzo ważna jest praca rąk. W tym przypadku są to zawodnicy z zaburzeniami widzenia, często zdarza się, że podbiegają mimo woli, dlatego my zwracaliśmy szczególną uwagę, żeby tego nie robili. Nie chcieliśmy ich karać, żeby nie zniechęcać. Korygowaliśmy technikę i zachęcaliśmy do lepszej, efektywniejszej pracy. Bo jeśli będziemy się dobrze odpychać tymi kijkami, to wtedy nasze przejście na trasie będzie szybsze i łatwiejsze.
A jaką rolę na trasie miał mąż Beaty, Sebastian?
– Moje zadanie polegało na ewentualnym wtrąceniu żartu, żeby zmotywować zawodników do cięższej pracy. Żeby szli z uśmiechem, żeby się nie spinali, bo zdarzyło się dwa razy, że po upomnieniach zawodnicy się spięli i potknęli się o kijek. Miałem zaznaczonych na karcie sędziowskiej kilku kandydatów do żółtej kartki, ale jak mówiła Beata, nie chcieliśmy ich karać, żeby nie zniechęcać. Żółtą kartkę daje się za poważniejsze przewinienie, a ostrzeżenie to jest taka korekta. Na tej imprezie chodziło o to, żeby zawodnik czuł respekt, że są sędziowie i żeby dzięki moim uwagom korygował chód i pracę rąk, żeby miał coś z tego, jakąś naukę.
Ale oprócz upomnień, żółtych i czerwonych kartek są też w nordic walkingu wyróżnienia.
– Za dobrą technikę zawodnik może dostać punkt do tzw. zielonej karty – wyjaśnia Sebastian Rajewski. – Wskazać konkretnego zawodnika musi co najmniej dwóch sędziów. Takie wyróżnienie przynosi niekiedy większy honor niż miejsce na podium.
Sędzia sam poznał smak zwycięstwa na najwyższym poziomie i wie, że dobra technika może zadecydować o wygranej Trzy lata temu w Barlinku, w niepisanej polskiej stolicy nordic walkingu, został złotym medalistą mistrzostw Europy
– Byłem pierwszy w terenie i drugi na stadionie, gdzie startowało dwudziestu najlepszych z pierwszej części rywalizacji. Było dużo sędziów, a ja miałem mniej kar od tego zawodnika, który przyszedł na metę 10 sekund przede mną. Wygrałem dzięki lepszej technice – wspomina Sebastian Rajewski, który gdy zaczynał chodzić z kijkami, ważył 120 kilogramów. Teraz – tylko 87.
Chodzenie ma sprawiać radość
W Myślęcinku niewidomi i słabowidzący rywalizowali na dystansie 5 km (cztery pętle), seniorzy na dystansie o połowę krótszym (2,5 km i dwie pętle
– To była jedna z krótszych tras spośród tych, na których sędziowaliśmy, bywają też takie po 10 kilometrów – mówi sędzia Urszula Szymczak. – Nie ma ustalonej liczby arbitrów na zawodach, to decyzja organizatora. Naszą rolą nie jest tylko sędziowanie, karanie. Chcemy też edukować. Pracujemy nad techniką zawodników, która jest bardzo ważna, dobrze wykonywana sprzyja zdrowiu. Mamy pomóc im w rozwoju, a nawet czasami poprzez te zajęcia prowadzimy rehabilitację. Zazwyczaj jako sędziowie jesteśmy bardzo wymagający, tym razem daliśmy troszkę luzu, bo jednak zawodnicy niewidomi czy słabowidzący mają swoje ograniczenia. Niekiedy dochodzi też wada słuchu. A poza tym inaczej się chodzi samemu, a inaczej z przewodnikiem.
Na zawodach w Myślęcinku startowali nordicowcy na różnym poziomie wytrenowania, od adeptów po prawie zawodowców
– Jedna dziewczyna dopiero dzień przed startem złapała kijki w ręce, uczyliśmy ją podstaw na korytarzu i na zawodach nieźle jej szło – zauważają sędziowie z Piły. – Najważniejsze, żeby złapać rytm. Jak ma się dobrą koordynację, to wtedy techniki łatwiej się wyuczyć.
W mistrzostwach Polski w kategorii B1 (niewidomi, razem kobiety i mężczyźni) wygrał Krzysztof Janusik z Częstochowy, w kategorii B2 najlepsi okazali się Ewa Chmurzyńska z Bydgoszczy i Piotr Garbowski z Przemyśla. Wśród juniorów triumfował Błażej Bieńko z Przemyśla, a wśród juniorek Patrycja Doman z Bydgoszczy. W kategorii najstarszych uczestników najszybciej z kijkami do mety doszła Barbara Leśkiewicz z Kielc.
Garbowski też lubi kijki
Słabowidzący Piotr Garbowski z Przemyśla jest przede wszystkim narciarzem i biathlonistą. Na ostatniej zimowej paraolimpiadzie w południowokoreańskim Pjongczangu w 2018 roku w dziesięć dni zaliczył osiem startów. Trzykrotnie zajmował 9. miejsce, w sprincie do 8. miejsca zabrakło mu 3 sekund. O tyle to ważne, że miejsce w pierwszej ósemce na paraolimpiadzie mogło mu dać stypendium Ministerstwa Sportu na najbliższe lata i możliwość spokojnego przygotowywania się do kolejnej wielkiej imprezy.
– Teraz człowiek jest o wiele mądrzejszy. Wiemy, jakie błędy popełniliśmy, przede wszystkim były one spowodowane brakiem wiedzy – wspomina tamten występ Piotr.
A czym dla niego był start w zawodach nordic walkingu?
– To jest element letnich przygotowań do zimy, taki sprawdzian. Chciałem się dziś przekonać, jak mi pójdzie czasowo, czy się poprawię w stosunku do wyniku z ubiegłego roku. W mistrzostwach Polski startuję regularnie. W tym roku miałem takie założenie, żeby przejść 5 kilometrów w 30 minut – wyjaśnia Piotr Garbowski.
Prawie mu się udało. Dokładny jego czas to 30,06. W porównaniu z ubiegłym rokiem poprawił swój wynik o 2 minuty. Mimo że nordic walking jest sportem indywidualnym, to jednak zawodnik z Przemyśla uważa, że lepiej jest rywalizować w grupie.
– W poprzednich latach zaczynaliśmy ze startu wspólnego. W tym roku inaczej było to zorganizowane, startowaliśmy w grupach, co pół minuty po pięciu. Jak się trafiali lepsi zawodnicy, to pierwsze kilometry mocno ciągnęli, można było śrubować czas. Im bliżej końca, tym coraz więcej odpadało, nie wytrzymywali takiego tempa. Ale dobrze jest też spróbować w pojedynkę, powalczyć z czasem i ze sobą. To tak jak na zawodach w zimie, tam nikt nikogo nie pociągnie, trzeba samemu walczyć od startu do mety
Do Bydgoszczy Piotr Garbowski przyjechał z całą ekipą prosto z obozu w Centrum Sportów Zimowych w Ptaszkowej koło Nowego Sącza. Od następnego tygodnia, po powrocie do domu, rozpoczynał się dla niego nowy etap przygotowań – długie a wolniejsze zajęcia, np. bieganie na rolkach po dwie godziny.
– Trzeba mieć tylko nadzieję, że nie jest to robione na darmo. Pierwszy zimowy start już jest odwołany. W grudniu mieliśmy mieć w Szwecji zaległe mistrzostwa świata w biathlonie. Ale i tak cały czas trzeba być w gazie, może odbędą się mistrzostwa świata w biegach w Norwegii? Marzy nam się ta ósemka... – podsumowuje Piotr Garbowski
Wygrał na trasie, został przewodniczącym
Niewidomy Krzysztof Janusik z Częstochowy na zawody do Bydgoszczy przyjechał z żoną, Małgorzatą Makowską-Janusik, która była jego przewodniczką
– Trasa łatwa, aczkolwiek było dużo nierówności, dołków. Osoby słabowidzące miały je oznaczone, natomiast takie jak ja w niektórych momentach musiały zachować dużą ostrożność. Ale my jesteśmy przyzwyczajeni, bo startujemy w różnych miejscach, i nie narzekamy.
Małżeństwo Janusików starty w zawodach nordic walkingu traktuje jak zabawę, ale pragnienie wygrywania nie jest im obce. – Pierwszy raz kontakt z nordic walkingiem mieliśmy pięć lat temu. Dzidek Mądry organizował zawody w okolicach Częstochowy, z której pochodzimy, i namówił nas w ten sposób: „Jesteście w miarę sprawni, byście przyjechali i spróbowali”. No i pojechaliśmy do Złotego Potoku, gdzie te zawody się odbywały. Żona na YouTubie oglądała, o co chodzi w ogóle w tym nordic walkingu, jak trzeba chodzić z tymi kijkami. Pożyczyliśmy je wtedy z klubu, wystartowaliśmy i wygraliśmy w mojej kategorii.
To była pierwsza wygrana i, jak dodaje Małgorzata Makowska-Janusik, dotychczas wszystkie ich starty kończyły się zwycięstwem, nawet gdy rywalizowali z osobami pełnosprawnymi. Samo uprawianie nordic walkingu uważają za fajną formę spędzania czasu.
Krzysztof może czuć się podwójnym zwycięzcą – wygrał na trasie w swojej kategorii B1, wybrany został też na nowego przewodniczącego komisji nordic walkingu w Stowarzyszeniu „Cross”. Zastąpił w tej funkcji Zdzisława Mądrego, który zrezygnował z ponownego kandydowania. Zaraz po pierwszym posiedzeniu pięcioosobowej komisji, wybranej na najbliższe cztery lata, zgłosił pierwszą poprawkę do regulaminu przeprowadzania zawodów w nordic walkingu i techniki chodzenia oraz interwencji sędziowskich w zawodach z udziałem osób z dysfunkcją wzroku.
Kandydaci zgłoszeni do komisji nordic walkingu Stowarzyszenia „Cross” otrzymali następującą liczbę punktów: Georgina Myler („Łuczniczka” Bydgoszcz) – 19, Mieczysław Kaciotys („Jantar” Gdańsk) – 18, Lidia Piechowicz („Razem na Szlaku” Poznań) – 17, Krzysztof Janusik („Jutrzenka” Częstochowa) – 14, Jerzy Skwirut („Podkarpacie” Przemyśl) – 10, Małgorzata Strelczuk („Ko- Mar” Piekary Śląskie) – 7, Edyta Kazberuk („Warmia i Mazury” Olsztyn) – 5, Zbigniew Macek („Smrek” Bielsko-Biała) – 3. W zebraniu wzięli udział także przedstawiciele „Lajkonika” Kraków, klubu z Kielc oraz „Crossu Opole”.
„We Are the Champions” dla najlepszych
Podsumowanie mistrzostw Polski i losowanie nagród odbyło się w bydgoskim hotelu Akor. Prowadziła je Georgina Myler, wiceprezes „Łuczniczki” Bydgoszcz. Statuetki, dyplomy i nagrody wręczał Krzysztof Badowski, dyrektor klubu gospodarzy
– Rywalizacja była sportowa, trasa bezpieczna, pogoda nam dopisała, było słoneczko. Chciałbym, abyście wywieźli z Bydgoszczy jak najlepsze wrażenia i docenili pracę, jaką włożyli w przygotowanie zawodów organizatorzy. Bo to nie było łatwe. Jako wiceprezes „Crossu” chciałbym podziękować wszystkim: przewodnikom, zawodnikom, że w okresie tej epidemii mogliśmy te mistrzostwa zorganizować, a wy mogliście, więcej: chcieliście tu przyjechać – podsumował Krzysztof Badowski.
Po uhonorowaniu zwycięzców wszystkich kategorii i pozostałych zdobywców podium wręczono także nagrody rzeczowe. Odbywało się to przy dźwiękach tradycyjnej już w takich momentach piosenki zespołu The Queen „We Are the Champions” w tle.
– Uważam, że ci, którzy są najlepsi, otrzymują statuetki, a nagrody, które ufundowały „Łuczniczka” i Stowarzyszenie „Oculus”, rozlosujemy wśród wszystkich uczestników – zakomunikowała na zakończenie Georgina Myler, która zaraz po uroczystości została wybrana na wiceprzewodniczącą komisji nordic walkingu Stowarzyszenia „Cross”.
Tabela wyników
Mistrzostwa Polski niewidomych i słabowidzących w nordic walkingu (5 km) 18-20.09.2020 r., Bydgoszcz
Takiej imprezy w historii dwudziestu lat kręglarstwa w Stowarzyszeniu „Cross” jeszcze nie było. Pierwszy raz udało się zorganizować dwa turnieje jeden po drugim, w jednym miejscu, bez konieczności podróżowania dwa razy.
Na przełomie września i października do znanego wszystkim kręglarzom Pucka przyjechało ponad 70 zawodników i zawodniczek z 18 klubów z całej Polski. Dzięki środkom pochodzącym z PFRON oraz Ministerstwa Sportu rywalizowali oni w ogólnopolskim turnieju niewidomych i słabowidzących w kręglach klasycznych oraz Pucharze Polski organizowanym wspólnie przez Stowarzyszenie „Cross” i Sekcję Niepełnosprawnych, Niewidomych i Słabowidzących PZK ręgl. Turniej crossowski był jednocześnie okazją do rywalizacji o tytuł drużynowego mistrza Polski. Przygotowanie tak dużej imprezy nie było przedsięwzięciem prostym. Należało tak rozplanować starty zawodników, aby sprostać obowiązującym zasadom bezpieczeństwa i zmieścić się w przewidzianych ramach czasowych. Na szczęście koordynatorką imprezy była Joanna Staliś, która wraz ze swoimi klubowiczami z Nysy jak zawsze świetnie poradziła sobie z powierzonym zadaniem.
Ogólnopolski turniej w kręglach klasycznych
Maraton kręglarski rozpoczął turniej ogólnopolski, zaplanowany na termin 28 września – 1 października. Jego wyniki posłużyły też jako podstawa do wyłonienia drużynowych mistrzów Polski wśród kobiet i mężczyzn. W tym roku ze względu na panującą pandemię, a w związku z tym trudności ze skompletowaniem trzyosobowych zespołów (po jednym przedstawicielu kategorii B1, B2 i B3), drużyny mogły skorzystać z pomocy tzw. gościa. Mógł być nim zawodnik lub zawodniczka z innego klubu, którzy uzupełniali skład. Tylko dzięki takiej formule tegoroczne mistrzostwa mogły w ogóle dojść do skutku.
W klasyfikacji indywidualnej w kategorii B1 zwyciężył reprezentant „Moreny” Iława Szczepan Polkowski, który nieoczekiwanie pokonał ponad czterdziestoma punktami Zdzisława „Generała” Kozieja z „Hetmana” Lublin. Wśród pań w tej kategorii również triumfowała zawodniczka z Iławy – Regina Szczypiorska. W drodze po złoty medal pokonała dwie reprezentantki „Łuczniczki” Bydgoszcz – Mariolę Maćkowiak i Karolinę Rzepę – i uzyskała 449 p.
W kategorii B2 kobiet najwyżej na podium znów stanęła reprezentantka iławskiego klubu Maria Kieloch, pokonując utytułowane zawodniczki z Włocławka – Jadwigę Rogacką i Jolantę Lewandowską. Niestety, żadna z pań w tej kategorii nie uzyskała nawet oczekiwanego poziomu minimum, czyli 600 p., a najlepszą grę z wynikiem 163 p. rozegrała Jadwiga Rogacka. Od jakiegoś czasu zawodniczki z tej kategorii, która do niedawna była mocniejsza od B3, nie mogą pokonać – miejmy nadzieję, że przejściowo – spadku formy
W B2 mężczyzn wygrał, co nie było specjalnym zaskoczeniem, Mieczysław Kontrymowicz z „Warmii i Mazur” Olsztyn, który uzyskał najlepszy wynik całego turnieju, czyli 705 p. Jednak już na następnych miejscach pojawiło się kilka niespodzianek. Drugą lokatę zajął Teodor Radzimierski z Chorzowa z wynikiem 671 p., a trzecią reprezentant klubu „Atut” Nysa Wojciech Puchacz z wynikiem 643 p. Tym razem na podium nie załapał się Stanisław Stopierzyński, klubowy kolega zwycięzcy tej kategorii.
Najlepszy rezultat wśród pań uzyskała na turnieju łodzianka Monika Grzybczyńska, która w sumie strąciła 677 kręgli. Druga była reprezentantka „Hetmana” Lublin Emilia Sawiniec, która wykulała o 60 p. mniej, a trzecie miejsce z okrągłym wynikiem 600 p. zajęła Maria Harazim z „Karolinki” Chorzów.
Ogólnopolski turniej niewidomych i słabowidzących w kręglach klasycznych 28.09-1.10.2020 r., Puck
Tabela wyników - kobiety
Kobiety
Kategoria B1
1.
Regina Szczypiorska — „Morena” Iława
449 p.
2.
Mariola Maćkowiak — „Łuczniczka” Bydgoszcz
400 p.
3.
Karolina Rzepa — „Łuczniczka” Bydgoszcz
359 p.
Kategoria B2
1.
Maria Kieloch — „Morena” Iława
598 p.
2.
Jadwiga Rogacka — „Pionek” Włocławek
591 p.
3.
Jolanta Lewandowska — „Pionek” Włocławek
548 p.
Kategoria B3
1.
Monika Grzybczyńska — „Omega” Łódź
677 p.
2.
Emilia Sawiniec — „Hetman” Lublin
617 p.
3.
Maria Harazim — „Karolinka” Chorzów
600 p.
Tabela wyników - mężczyźni
Mężczyźni
Kategoria B1
1.
Szczepan Polkowski — „Morena” Iława
504 p.
2.
Zdzisław Koziej — „Hetman” Lublin
462 p.
3.
Sylwester Dolasiński — „Łuczniczka” Bydgoszcz
369 p.
Kategoria B2
1.
Mieczysław Kontrymowicz — „Warmia i Mazury” Olsztyn
705 p.
2.
Teodor Radzimierski — „Karolinka” Chorzów
671 p.
3.
Wojciech Puchacz — „Atut” Nysa
643 p.
Kategoria B3
1.
Ireneusz Stankiewicz — „Zryw” Słupsk
648 p.
2.
Rafał Chaberski — „Morena” Iława
974 p.
3.
Władysław Wakuliński — „Łuczniczka” Bydgoszcz
642 p.
Drużynowe mistrzostwa Polski
W klasyfikacji drużynówki pierwsze miejsce wśród kobiet i tytuł za rok 2020 zdobyła reprezentacja klubu „Morena” Iława w składzie: Regina Szczypiorska, Maria Kieloch i Agnieszka Pokojska. Rezultat mistrzyń to 1602 p. Srebro w tym roku przypadło reprezentacji „Karolinki” Chorzów w składzie: Mariola Maćkowiak (gość), Maria Jendrysczyk i Maria Harazim, która uzyskała wynik 1497 p. Ostatnie miejsce na podium i 1473 p. wywalczyła drużyna „Hetmana” Lublin, którą tworzyły: Agnieszka Smoła (gość), Anna Marchewska i Emilia Sawiniec.
O tytule wśród męskich drużyn zdecydował zapis regulaminu mówiący o tym, że w przypadku remisu w pierwszej kolejności decyduje to, czy drużyna była kompletna, czyli nie miała w swoim składzie gościa. Drużyny z Iławy i z Olsztyna uzyskały w sumie po 1771 p., jednak to iławska ekipa nie korzystała z pomocy i dlatego w tym roku zdobyła tytuł mistrza Polski w składzie: Szczepan Polkowski, Jan Smoła i Rafał Chaberski. W drużynie „Warmii i Mazur” Olsztyn wystąpili: Zdzisław Koziej (gość), Mieczysław Kontrymowicz i Dominik Czyż. Trzecie miejsce przypadło drużynie z Bydgoszczy w składzie: Sylwester Dolasiński, Marcin Siudowski (gość) i Władysław Wakuliński, która zgromadziła 1584 p.
Puchar Polski
Chwilę po rozdaniu medali i pucharów i zakończeniu pierwszego z zaplanowanych turniejów przyszła pora, by kolejny raz stanąć na torze z kulą w ręku i rozpocząć rywalizację w Pucharze Polski. Tym razem o zwycięstwie decydowała suma dwóch startów po 120 rzutów. W pierwszej fazie zmagań wszyscy zawodnicy oddawali po 30 rzutów na każdym z czterech torów. Do ścisłego finału i walki o miano najlepszego i najlepszej awansowało po czterech zawodników i po cztery zawodniczki z każdej kategorii. Część osób pierwszy turniej potraktowała jako trening, który miał poprawić ich wyniki. Inni startujący pojawili się w Pucku nieco później, traktując Puchar Polski jako imprezę ważniejszą, na której po prostu nie wypada nie być. Niestety, po analizie wyników eliminacji i finałów Pucharu Polski należy stwierdzić, że im więcej startów po sobie, tym wyniki są gorsze. Może to przez zmęczenie, może przez podejście zawodników do rywalizacji. Część startujących chyba za bardzo chciała zrobić dobry wynik, a wtedy efekt jest odwrotny. Były też osoby, którym zabrakło jednego dobrego rzutu, by dostać się do gier finałowych. Przykładem są Daniel Jarząb, któremu zabrakło 5 kręgli, Wojciech Puchacz, któremu zabrakło 6 kręgli, czy Elżbieta Ćwikła, której zabrakło zaledwie czterech.
Puchar Polski w kategorii B1 kobiet zdobyła Regina Szczypiorska z Iławy, uzyskując wynik 882 kręgle. Puchar dla kategorii B2 również pojechał do Iławy, a to za sprawą Marii Kieloch, która zgromadziła w sumie 1202 p. Monika Grzybczyńska z „Omegi” Łódź ze zdobytymi 1308 p. wygrała bezapelacyjnie w kategorii B3.
Wśród panów w B1 poza wcześniej rywalizującymi Szczepanem Polkowskim i Zdzisławem Koziejem pojawił się w stawce Jan Zięba z „Ikara” Lublin – i to on zdobył Puchar, uzyskując wynik 1088 kręgli. Drugie miejsce zajął Szczepan, który niespodziewanie pokonał Zdzisława 10 punktami. W B2 bez zmian. Puchar Polski znów trafił w ręce Mieczysława Kontrymowicza z Olsztyna, który w finale poprawił swój wynik i zebrał 708 p. (w sumie 1358 p.). Na drugim miejscu turniej zakończył Stanisław Stopierzyński z wynikiem 1317 p. Do Łodzi pojechało trofeum dla kategorii B3 mężczyzn. Otrzymał je Zbigniew Strzelecki, który w finale zamienił się miejscami z Albertem Sordylem. „Zając” zdobył 1382 p., w tym z gry finałowej 702 p.
Jak było widać w tabelach wyników, o miejscach na podium lub tuż poza nim decydowały naprawdę pojedyncze rzuty. Różnice punktowe jak na 240 rzutów były bardzo małe. Pierwszy raz w historii kręgli w naszym środowisku zaistniała możliwość gry punktowanej aż trzy razy w ciągu tygodnia. Mogliśmy się przekonać, że mocny organizm oraz psychika idą w parze z dobrą grą. Niestety, sytuacja epidemiczna nie pozwoliła wszystkim graczom zameldować się w Pucku i walczyć o okazałe puchary, medale oraz nagrody finansowe. Miejmy nadzieję, że kolejny sezon będzie łaskawszy.
PUCHACZ
Puchar Polski niewidomych i słabowidzących w kręglach klasycznych 1-4.10.2020 r., Puck
Tabela wyników - kobiety
Kobiety
Kategoria B1
1.
Regina Szczypiorska — „Morena” Iława
882 p.
2.
Barbara Szypuła — „KoMar” Piekary Śląskie
747 p.
3.
Agnieszka Smoła — „Morena” Iława
745 p.
4.
Karolina Rzepa — „Łuczniczka” Bydgoszcz
730 p.
Kategoria B2
1.
Maria Kieloch — „Morena” Iława
1202 p.
2.
Jadwiga Rogacka — „Pionek” Włocławek
893 p.
3.
Jolanta Lewandowska — „Pionek” Włocławek
1176 p.
4.
Irena Zięba — „Ikar” Lublin
1172 p.
Kategoria B3
1.
Monika Grzybczyńska — „Omega” Łódź
1308 p.
2.
Emilia Sawiniec &mdash „Hetman” Lublin
1243 p.
3.
Maria Harazim — „Karolinka” Chorzów
1232 p.
4.
Anna Barwińska — „Omega” Łódź
1221 p.
Tabela wyników - mężczyźni
Mężczyźni
Kategoria B1
1.
Jan Zięba — „Ikar” Lublin
1088 p.
2.
Szczepan Polkowski — „Morena” Iława
991 p.
3.
Zdzisław Koziej — „Hetman” Lublin
981 p.
4.
Artur Woszuk — „Victoria” Białystok
681 p.
Kategoria B2
1.
Mieczysław Kontrymowicz — „Warmia i Mazury” Olsztyn
1358 p.
2.
Stanisław Stopierzyński — „Warmia i Mazury” Olsztyn
Zawody strzeleckie na stałe zagościły we wschodnich rejonach Polski. Między 10 a 15 października w Wasilkowie koło Białegostoku po raz kolejny odbyły się drużynowe mistrzostwa Polski niewidomych i słabowidzących w strzelectwie pneumatycznym, a także turniej mikstów. Nad wszystkim czuwał niestrudzony koordynator tych imprez Wacław Morgiewicz.
Co roku ZK F „Olimp” organizuje drużynowe i indywidualne mistrzostwa Polski, Puchar Polski, mistrzostwa Polski w trzech postawach oraz ogólnopolskie zawody w mikstach, a dla trenujących tę dyscyplinę strzeleckie obozy sportowe. Spośród najlepszych wyłaniana jest kadra narodowa, która bierze udział w zawodach międzynarodowych, takich jak: mistrzostwa świata, Puchar Świata i mistrzostwa Europy. Wygląda też na to, że starania o włączenie strzelectwa pneumatycznego do programu igrzysk paraolimpijskich będą uwieńczone sukcesem.
Uprawianie strzelectwa pomaga osobom z dysfunkcją wzroku pokonywać bariery psychologiczne związane z utratą wzroku, daje możliwość uczestniczenia w treningach i licznych zawodach strzeleckich. Sport ten nie jest łatwy. Trzeba wypracować stabilną postawę strzelecką, prawidłowy chwyt broni, dobre opanowanie języka spustowego, nieustannie doskonalić umiejętności celowania. Z czasem pojawia się świetny słuch, a nade wszystko spokój wewnętrzny.
W październikowych zawodach jako pierwsze rywalizowały ze sobą drużyny kobiet i mężczyzn w postawach stojąc i leżąc. Stawką było mistrzostwo Polski. Zespoły składały się z trzech osób, ale do rywalizacji dopuszczone zostały też składy dwuosobowe. W obu konkurencjach mężczyzn zwyciężyła drużyna „Podkarpacia” Przemyśl, a w rywalizacji kobiet nikt nie dorównał zespołowi „Warmii i Mazur” Olsztyn. Kiedy mistrzowie zostali wyłonieni, rozpoczęły się zawody par. W konkurencji karabin pneumatyczny stojąc złoty medal zdobyła para z „Podkarpacia” Przemyśl, w postawie leżąc – para „Sudetów” Kłodzko. Mimo problemów, jakich organizatorom przysparza pandemia koronawirusa, zawody zostały rozegrane w sposób bezpieczny, a osiągane wyniki były na wysokim poziomie. Wielu zawodników wystrzelało nowe rekordy życiowe.
Strzelectwo laserowe i pneumatyczne to jedne z najmłodszych dyscyplin sportowych uprawianych przez osoby z dysfunkcją wzroku zarówno w Polsce, jak i na świecie. Jako pierwsze powstało strzelectwo laserowe. W tej odmianie dyscypliny komputer połączony z tarczą przetwarza na dźwięk wiązkę światła lasera wysyłaną przez broń. Obecnie jednak bardziej popularne i chętniej uprawiane jest strzelectwo pneumatyczne. Mechanizm działania broni pneumatycznej polega na tym, że luneta zainstalowana na karabinie przetwarza dźwięki. Niewidomy zawodnik może oddać celny strzał, kiedy w jego słuchawkach wybrzmiewa światło lampy usytuowanej nad tarczą na najwyższy ton.
Z wielką nadzieją czekamy na koniec pandemii, kiedy treningi i zawody znów będą wyglądać tak jak dawniej.
Zmagania w drużynowych mistrzostwach Polski w strzelectwie pneumatycznym osób niewidomych i słabowidzących już od lat odbywają się w podbiałostockim Wasilkowie. Nie inaczej było i w tym roku
Rozprzestrzeniająca się pandemia koronawirusa pokrzyżowała nieco plany niektórym ekipom, dlatego nie wszyscy zawodnicy mogli zameldować się na strzelnicy w hotelu Nad Zalewem. Mimo to do rywalizacji o miano najlepszych drużyn w kraju zgłosiło się łącznie 9 ekip: trzy żeńskie i sześć męskich.
W strzelectwie pneumatycznym w skład drużyny wchodzi trzech zawodników tej samej płci. Każda osoba oddaje swoje strzały, a kiedy już wszyscy z drużyny zakończą konkurencję, wyniki są sumowane i na podstawie zgromadzonych punktów powstaje klasyfikacja końcowa. Zawodnicy walczyli o medale drużynowych mistrzów Polski, ale też o punkty, które liczą się im do rankingu tworzonego na koniec sezonu strzeleckiego.
W pierwszym dniu mistrzostw strzelczynie i strzelcy tradycyjnie rywalizowali w konkurencji karabin pneumatyczny 60 strzałów stojąc. Wśród pań faworytkami do złota były reprezentantki „Warmii i Mazur” Olsztyn, zwłaszcza po tym, jak szeregi klubu zasiliła Edyta Kazberuk. Ekipa w składzie: Katarzyna Orzechowska, Anita Zembrzuska i wspomniana Edyta Kazberuk nie zawiodła i – pokonując zawodniczki „Sudetów” Kłodzko o 28,8 p. – wywalczyła tytuł drużynowych mistrzyń Polski. Zespół wicemistrzyń z „Sudetów” Kłodzko tworzyły: Maria Ciupińska-Narwojsz, Edyta Dering- Gorazdowska i Monika Łojba. Na najniższym stopniu podium, ze stratą 48,7 p. do srebrnych medalistek, zameldowały się zawodniczki „Podkarpacia” Przemyśl: Barbara Moskal, Barbara Matyka i Anna Topa.
Wśród panów bezkonkurencyjny okazał się team strzelców „Podkarpacia” Przemyśl w składzie: Ryszard Kawka, Bogdan Konieczny i Michał Choma. Ze znaczną przewagą 202,1 p. pokonali drużynę „Moreny” Iława, którą tworzyli: Roman Jagodziński, Jarosław Czapski oraz Tomasz Marciniak. Brązowy krążek trafił w ręce panów z klubu „Sudety” Kłodzko: Grzegorza Modrzyńskiego, Damiana Ziarkowskiego i Krzysztofa Kłodzińskiego, którzy do drugiego miejsca na podium stracili 71,6 p.
W następnym dniu rywalizacji pozycję stojącą zastąpiła pozycja leżąca, ale składy poszczególnych teamów pozostały bez zmian.
Na podium kobiet nie było niespodzianek. Prezentowało się identycznie jak w poprzednim dniu zawodów. Złoty medal przypadł drużynie z Olsztyna, srebrny zgarnęły panie reprezentujące klub „Sudety” Kłodzko, zaś brązowe krążki zawisły na szyjach zawodniczek z „Podkarpacia” Przemyśl.
Wśród męskich drużyn złoto ponownie trafiło w ręce reprezentacji „Podkarpacia” Przemyśl. Drugie miejsce na podium wystrzelała sobie ekipa „Sudetów” Kłodzko, złoto przegrywając zaledwie o 2,5 p. Brązowy medal przypadł w udziale zawodnikom z iławskiego klubu „Morena”. Srebrny medal przegrali o 7,4 p. Różnica między najwyższym a najniższym stopniem podium zamknęła się w wartości jednego strzału za 9,9 p., co najwymowniej świadczy o wyrównanej rywalizacji.
Nad prawidłowością przebiegu zawodów czuwał sędzia główny i zarazem trener kadry Adam Dobosz, a pomagała mu Katarzyna Bielkiewicz. Koordynatorem zawodów był Wacław Morgiewicz.
Mistrzostwa zostały sfinansowane ze środków Ministerstwa Sportu, Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz środków własnych ZK F „Olimp”.
Drużynowe mistrzostwa Polski niewidomych i słabowidzących w strzelectwie pneumatycznym w dwóch postawach 10-13.10.2020 r., Wasilków
Grzegorz Modrzyński
Tabela wyników - kobiety
Kobiety
Karabin pneumatyczny 60 strzałów stojąc
1.
"Warmia i Mazury” Olsztyn: — Edyta Kazberuk, Katarzyna Orzechowska, Anita Zembrzuska
1537,1 p.
2.
„Sudety” Kłodzko: Maria Ciupińska- -Narwojsz, Edyta Dering-Gorazdowska, Monika Łojba
1508,3 p.
3.
„Podkarpacie” Przemyśl: Barbara Matyka, Barbara Moskal, Anna Topa
1459,6 p.
Karabin pneumatyczny 60 strzałów leżąc
1.
„Warmia i Mazury” Olsztyn: Edyta Kazberuk, Katarzyna Orzechowska, Anita Zembrzuska
1763,7 p.
2.
„Sudety” Kłodzko: Maria Ciupińska- -Narwojsz, Edyta Dering-Gorazdowska, Monika Łojba
1745,2 p.
3.
„Podkarpacie” Przemyśl: Barbara Matyka, Barbara Moskal, Anna Topa
1708,9 p.
Tabela wyników - mężczyźni
Mężczyźni
Karabin pneumatyczny 60 strzałów stojąc
1.
„Podkarpacie” Przemyśl: Michał Choma, Ryszard Kawka, Bogdan Konieczny
1309,9 p.
2.
„Morena” Iława: Jarosław Czapski, Roman Jagodziński, Tomasz Marciniak
1107,8 p.
3.
„Sudety” Kłodzko: Krzysztof Kłodziński, Grzegorz Modrzyński, Damian Ziarkowski
1036,2 p.
4.
„Warmia i Mazury” Olsztyn
965,8 p.
5.
„Pionek” Włocławek
860,5 p.
6.
„Omega” Łódź
373,9 p.
Karabin pneumatyczny 60 strzałów leżąc
1.
„Podkarpacie” Przemyśl: Michał Choma, Ryszard Kawka, Bogdan Konieczny
1685,4 p
2.
„Sudety” Kłodzko: Krzysztof Kłodziński, Grzegorz Modrzyński, Damian Ziarkowski
1682,9 p.
3.
„Morena” Iława: Jarosław Czapski, Roman Jagodziński, Tomasz Marciniak
Formuła rozgrywania zawodów strzeleckich mikst, a więc w parach mieszanych, została skonstruowana w ten sposób, aby na każdym etapie rozgrywek dostarczyć zarówno strzelcom, jak i kibicom maksymalnych emocji. I – dalipan! – nikt, kto wybrał tę konkurencję, na ich brak narzekać chyba nie mógł.
Zgodnie z regulaminem uchwalonym w zeszłym roku przez Polski Związek Strzelectwa Sportowego, a przyjętym przez ZK F „Olimp”, rywalizacja o medale w konkurencji mikst składa się z trzech etapów. W pierwszym zawodnicy oddają po 30 strzałów, mając na to 30 minut w postawie stojąc i 25 minut w postawie leżąc. Wyniki obojga partnerów sumuje się i osiem zespołów z najwyższymi rezultatami przechodzi do kolejnego etapu. W nim strzelcy oddają po 20 strzałów, mając na to odpowiednio mniej czasu – po 20 minut w przypadku obu postaw. Wyniki poszczególnych par również się sumuje i te miksty, które wystrzelały łącznie dwa najwyższe rezultaty, walczą następnie w dużym finale o medal złoty, natomiast duety, które miały trzeci i czwarty wynik, walczą w tzw. małym finale o medal brązowy. Co ważne, rywalizacja w obu finałach toczy się równocześnie. Odbywa się to tak, że zawodnicy na komendę sędziego oddają pojedyncze strzały. Ich wartości są dodawane i para, która osiągnie wyższy wynik sumaryczny, zdobywa dwa punkty, zaś w przypadku remisu oba zespoły otrzymują po jednym punkcie. Walka finałowa toczy się do momentu, aż któryś z mikstów zdobędzie jako pierwszy 16 punktów.
Do zmagań w ogólnopolskich zawodach osób niewidomych i słabowidzących w konkurencji karabin pneumatyczny mikst przystąpiło 9 par reprezentujących 6 klubów. Turniej rozegrano w położonym nieopodal Białegostoku Wasilkowie
Rywalizacja w postawie stojąc przebiegała pod dyktando dwóch mikstów: zawodników z Olsztyna – Katarzyny Orzechowskiej i Piotra Misia, a także z Przemyśla – Barbary Moskal i Bogdana Koniecznego. W obu etapach kwalifikacji zajęli pierwsze i drugie miejsce, więc walka o złoto zapowiadała się bardzo emocjonująco. Po pierwszych dwóch seriach strzałów na tablicy wyników widniał remis, później jednak zawodnicy z Przemyśla wysunęli się na prowadzenie i ostatecznie wygrali mecz 16:4.
W małym finale wystąpiły zespoły: „Łuczniczki” Bydgoszcz – Ewa Bosek i Grzegorz Kłos, jak również „Podkarpacia” Przemyśl – Barbara Matyka i Ryszard Kawka. Po pierwszych dwóch seriach na prowadzenie wysforowała się para z Bydgoszczy, ale później do głosu doszedł mikst z Przemyśla, który z wynikiem 16:6 odebrał brązowy medal.
W kolejnym dniu zawodów przyszedł czas na postawę leżąc. W pierwszych kwalifikacjach najlepiej poradził sobie duet z Przemyśla Barbara Moskal i Bogdan Konieczny. W drugim etapie, decydującym o rozstawieniu w finale, najwyższy wynik uzyskała para zawodników z Kłodzka – Maria Ciupińska-Narwojsz i Grzegorz Modrzyński – która wyprzedziła o zaledwie 0,6 p. wspomnianą wyżej parę z Przemyśla. Batalia o medal z najcenniejszego kruszcu zapowiadała się na niezwykle wyrównaną. Po pierwszych strzałach prowadzenie objęli reprezentanci „Sudetów” Kłodzko. Zawodnicy klubu z Podkarpacia przy rezultacie 8:2 rzucili się do odrabiania strat, jednak duet Maria Ciupińska-Narwojsz i Grzegorz Modrzyński raz zdobytego prowadzenia nie dali już sobie odebrać i – wygrywając 16:12 – sięgnęli po złoty medal.
W walce o trzecie miejsce zmierzyły się pary Katarzyna Orzechowska i Piotr Miś z Olsztyna oraz Klaudia Żelazowska i Jarosław Czapski z Iławy. Mikst z iławskiej „Moreny” od początku kontrolował sytuację i powiększał sukcesywnie swoją przewagę, aby ostatecznie – wygrywając 16:4 – móc cieszyć się z brązowego krążka.
Nad prawidłowością przebiegu zawodów czuwał sędzia główny i trener kadry w jednej osobie Adam Dobosz, a pomagała mu Katarzyna Bielkiewicz.
Zawody zostały sfinansowane ze środków Ministerstwa Sportu, Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz środków własnych ZK F „Olimp”.
Tabela wyników
Ogólnopolskie zawody strzeleckie osób niewidomych i słabowidzących w mikstach 13-15.10.2020 r., Wasilków
2011 – Bydgoszcz, 2012 – Augustów, 2013 – Suwałki, 2014 – Sobieszewo, 2015 – Kleosin koło Białegostoku, 2016 – Rowy, 2017 – Poddąbie, 2018 – znów Suwałki i 2019 – Władysławowo… W tych miejscowościach w ostatnim dziesięcioleciu nasi warcabiści rozgrywali drużynowe mistrzostwa Polski. Poznawali nowe miejsca, grali i odpoczywali tu po męczących, często długich partiach. W tym roku przyszła kolej na piękne Giżycko nad jeziorem Kisajno.
Drużynówka to jedna z najważniejszych i największych imprez warcabowych w Stowarzyszeniu „Cross”. W tym roku turniej odbył się po raz dwudziesty pierwszy. Zawodnicy mieszkali w hotelu Europa w Giżycku. Korzystali ze wspaniałej kuchni, cieszyli się piękną pogodą i urokami okolicznej przyrody. W tak przyjaznych warunkach toczyła się zacięta walka o każdy upragniony punkt.
Po pierwszej rundzie na czele tabeli znalazły się drużyny „Jantaru” Gdańsk, „Hetmana” Lublin oraz „Warmii i Mazur” Olsztyn. Ubiegłoroczny mistrz – drużyna „Victorii” Białystok – pauzował. Po rundzie drugiej dwie pierwsze drużyny nie zmieniły się, ale na trzeciej pozycji pojawiła się ekipa „Sudetów” Kłodzko. Walka w trzeciej rundzie zapewniła powrót do pierwszej trójki warcabistom „Warmii i Mazur” Olsztyn, a kluby „Jantar” i „Hetman” z radością zajęły dwa pierwsze miejsca. Po czwartym starciu tuż za „Jantarem” znalazła się pnąca się stopniowo w górę „Victoria” Białystok, a na trzecią pozycję spadł waleczny (grający w trójkę) „Hetman” Lublin. Po piątej rundzie na czele stawki nic się nie zmieniło, a po szóstej „Victoria” wskoczyła na pierwszą pozycję, tuż za nią był „Jantar”, a na trzecim miejscu niespodziewanie pokazały się „Sudety” Kłodzko. Po siódmej rundzie zmieniło się to, że „Warmia i Mazury” znów były na trzecim miejscu po walce z napierającymi „Sudetami”. Czołowym drużynom nie można odmówić determinacji. Po ósmej rundzie na trzeciej pozycji znalazł się „Hetman”, tuż za „Jantarem” i prowadzącą już dwoma punktami „Victorią”.
Po dziewięciu starciach za „Victorią” i „Jantarem” niespodziewanie plasowała się obudzona ze snu „Łuczniczka” Bydgoszcz. Walka jednak trwała i w kolejnym starciu „Warmia i Mazury” w ładnym stylu powróciły do pierwszej trójki. W ostatniej, jedenastej rundzie, drużyna z Białegostoku ostatecznie umocniła się na prowadzeniu i po raz trzeci z rzędu, a dziewiąty w historii zdobyła tytuł drużynowego mistrza Polski. Na drugim stopniu podium pozostał „Jantar” Gdańsk, a na trzecim zakończyła bój „Warmia i Mazury” Olsztyn. Należy podkreślić, że wszyscy zawodnicy zacięcie walczyli o każdy punkt dla swoich drużyn, by zdobyć jak najwyższą pozycję w tym ważnym i wyczekiwanym przez cały rok turnieju.
Sędzią głównym zawodów był Arkadiusz Biadasiewicz, który już niejednokrotnie z wielkim zaangażowaniem sędziował nasze turnieje warcabowe, zaś koordynatorem, na zlecenie Stowarzyszenia „Cross”, był prezes klubu „Victoria” Białystok Wacław Morgiewicz. Organizację imprezy dofinansował PFRON.
Za rok znowu najlepsze drużyny zasiądą przy warcabnicach, by walczyć o jak najlepsze miejsca w tej pięknej i wymagającej skupienia dyscyplinie sportu. Uczestnikom tegorocznych drużynowych mistrzostw Polski w warcabach składam szczere gratulacje wspaniałej sportowej walki.
Alicja Pogorzelska
Tabela wyników
XXI Drużynowe Mistrzostwa Polski Niewidomych i Słabowidzących w Warcabach Stupolowych 20.09-1.10.2020 r., Giżycko
1.
„Victoria” Białystok: Ryszard Biegasik, Józef Tołwiński, Mikołaj Fiedoruk, Ewa Wieczorek, Wacław Morgiewicz
20 p.
2.
„Jantar” Gdańsk: Jerzy Dzióbek, Mirosław Grabski, Mieczysław Kaciotys, Barbara Wentowska
16 p.
3.
„Warmia i Mazury” Olsztyn: Ryszard Suder, Bernard Olejnik, Jerzy Grodecki, Joanna Malcer
Październikowe zgrupowanie i wyścig w Lądku-Zdroju to ostatnie akordy tegorocznego kalendarza kolarskich imprez szosowych ZKF „Olimp”. Pomimo trwającej wciąż pandemii koronawirusa i wielu utrudnień organizacyjnych kolarzom udało się pomyślnie dojechać do mety tegorocznego sezonu
Jesienne zgrupowanie kolarskie mające na celu aktywny wypoczynek oraz regenerację po intensywnych startach to pewniak wśród wydarzeń w „Olimpie” od wielu lat. Wydawało się już, że w 2020 roku odstąpi się od tego zwyczaju, jednak wszystkie trudności udało się pokonać i kolarze przyjechali do Lądka-Zdroju. W obozie, który odbył się w terminie 7-16.10.2020 r., uczestniczyło dziesięć tandemów biorących udział w projekcie „Strefa sportu” współfinansowanym przez PFRON. Zawodnicy zakwaterowani byli w hotelu Mir-Jan położonym na skraju części zdrojowej kurortu, nad brzegiem rzeki Biała Lądecka i w otoczeniu pięknych lasów. Obiekt ma wygodne pokoje, bazę zabiegową, siłownię, basen z wodami solankowymi, jacuzzi, saunę, a jego dodatkowym atutem – szczególnie istotnym dla kolarzy – są smaczne oraz obfite posiłki.
W programie obozu przewidziano treningi kolarskie i ogólnorozwojowe, zajęcia rekreacyjne na basenie oraz w SPA, jak również zabiegi lecznicze. Pomimo niezbyt sprzyjającej pogody udało się zrealizować plan treningowy i przejechać całkiem pokaźną dawkę kilometrów w zróżnicowanym terenie. Wypracowaną tu dobrą formę zawodnicy mieli okazję wykorzystać bezpośrednio po zakończeniu zgrupowania, podczas ostatniego wyścigu w sezonie. Zawody odbyły się w formule jazdy indywidualnej na czas, pod górę, na trasie o długości 7,5 kilometra prowadzącej ze Stronia Śląskiego, przez Czarną Górę, do Przełęczy Puchaczówka, z metą znajdującą się na wysokości prawie 900 m n.p.m. W tej trudnej próbie wśród tandemów kobiecych zwyciężył duet Dominika Putyra – Ewa Bańkowska („Syrenka” Warszawa), najlepszym mikstem był tandem w składzie Angelika Biedrzycka – Piotr Kieblesz („Łuczniczka” Bydgoszcz), a w kategorii mężczyzn wygrała para Józef Plichta – Jan Zugaj („Sudety” Kłodzko).
W 2020 roku wszyscy zmierzyliśmy się z niespodziewaną i nieznaną sytuacją spowodowaną pandemią. Ta nowa rzeczywistość, pełna niebezpieczeństw, obaw i niepewności, zmieniła dotychczasowe przyzwyczajenia, zachowania oraz sposób działania w niemal wszystkich sferach naszego życia. Dramat trwa i daleko nam do odegrania triumfalnych fanfar zwycięstwa. Jednak fakt zrealizowania wszystkich zaplanowanych krajowych imprez w kolarstwie szosowym jest naszą małą wiktorią i powodem do dumy dla zawodników, organizatorów, pracowników i działaczy ZK F „Olimp”.
Trzy miesiące temu odszedł Jerzy Gorczyński, zasłużony działacz Stowarzyszenia „Cross” i klubów w Nysie i Opolu. Zapytałem znajomych Jurka, jak Go wspominają. Odpowiedzieli: Antoni Szczuciński, Julia Zagórowska, Stanisław Mastek i Mieczysław Strzałkowski. Ich słowa złożyły się na wspólne pożegnanie.
Z ogromnym smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Jerzego Gorczyńskiego – wieloletniego działacza na rzecz osób niewidomych i słabowidzących, jednego z założycieli Stowarzyszenia „Cross” i członka jego Prezydium. Jerzy Gorczyński zmarł 21.08.2020 r., przeżywszy 78 lat. Msza żałobna została odprawiona 25.08.2020 r. w kościele pw. Matki Bożej Bolesnej, a ceremonia pogrzebowa odbyła się po nabożeństwie na cmentarzu Jerozolimskim w Nysie.
Jurek był wiceprzewodniczącym koła PZN w Nysie w latach 1996-2003. Po powodzi w 1997 roku znacząco przyczynił się do odbudowy jego zrujnowanej siedziby jako główny inspirator i koordynator prac remontowych. Znany był z organizacji imprez szachowych i warcabowych nie tylko na Opolszczyźnie, lecz także w całej Polsce. Odbywały się one w Pokrzywnej lub Jarnołtówku. Przez wiele lat prowadził turnusy rehabilitacyjne w Dźwirzynie. Najdłużej jednak w pamięci pozostanie Jego działalność w klubach „Cross Opole” i „Atut” Nysa, jak też w Stowarzyszeniu „Cross”. Do końca sędziował ogólnopolskie turnieje szachowe i warcabowe. Bardzo pomagał swym podopiecznym w klubach, którymi kierował
Najbardziej cieszyło Go, gdy mógł dopomóc, coś zorganizować dla osób niepełnosprawnych i wyciągać ich z samotności, dowartościowywać. Dzięki Jego zaangażowaniu wydano takie publikacje książkowe, jak „Kronika sportu polskiego” i „Z Aten do Pekinu”. Był z nich bardzo dumny.
Pracował czynnie do końca swych dni. Zmarł po ciężkiej, długiej chorobie. Mimo pandemii uczestniczyliśmy licznie w ceremonii pogrzebowej. Tyle i tylko tyle… Niech spoczywa w pokoju.
– O śmierci przyjaciela dowiedziałem się przez telefon. Znałem śp. Jerzego, podziwiałem Jego aktywność i pogodę ducha. Jerzy był promotorem warcabów stupolowych w „Crossie”. Nic dziwnego, że Polski Związek Warcabowy na swojej stronie warcaby.pl powiadomił czytelników o Jego odejściu. To właśnie pod Jego kierownictwem kończyłem drugi etap szkolenia instruktorów sekcji warcabowej. Upowszechniając nowy model warcabów, zatroszczył się o zapewnienie producenta sprzętu, zarówno warcabów, jak i szachów brajlowskich – wspomina Antoni Szczuciński. – W prowadzonym przez Jerzego Klubie „Atut” oprócz sekcji szachów czy warcabów działała aktywnie sekcja tandemowa. Był bodaj jedynym członkiem Prezydium „Crossu”, który widział celowość prowadzenia tzw. turystyki usportowionej. Dzięki zgromadzonym wokół siebie ludziom prowadził – oprócz podstawowej działalności klubowej – otwartą i bardzo atrakcyjną aktywność w postaci turystyki wyjazdowej do odległych często krajów. Miałem możliwość uczestniczenia w dwóch wyprawach organizowanych przez Jerzego – na Ukrainę i do Tunezji. Wysoki profesjonalizm, atrakcyjny program i przystępne ceny pozwalały wielu niewidomym brać udział w tych wyjazdach. Na swoim terenie organizował konferencje i szkolenia zlecane przez „Cross”.
I tak, w krótkim czasie po odejściu Tadeusza Milewskiego, na drugą stronę podążył Jurek Gorczyński. Jeden działał społecznie w północnej Polsce, drugi w południowej. Może ich dusze spotkają się w połowie drogi…
Wiele osób uważa, że telefony iPhone są najlepsze pod względem obsługi, wyposażenia oraz systemu operacyjnego. O ile w przypadku użytkowników widzących można się sprzeczać, bo jednemu odpowiadają rozwiązania Apple, a innemu bardziej pasuje system Android, o tyle w przypadku osób całkowicie niewidomych sprawa nie podlega dyskusji.
Oczywiście są niewidomi, którzy korzystają z telefonów z systemem Android i próbują przekonać wszystkich innych, że się da i że wszystko działa bez problemów. Prawda jest jednak taka, że aby w ogóle skonfigurować taki telefon i zmusić go do działania, czy to z TalkBackiem od Google, czy z Voice Assistantem od Samsunga, trzeba się nieźle nagimnastykować i nieunikniona jest przy tym pomoc osoby widzącej. Często należy najpierw pobrać ze Sklepu Play odpowiednie komponenty i doinstalować język polski do syntezatora mowy, by telefon do nas przemówił. Jak już przejdziemy te wszystkie kroki i, co istotne, mamy odpowiedniej klasy telefon, który to wszystko udźwignie, to okazuje się, że Android może być udźwiękowiony i działać płynnie. Niestety, potem znów zaczynają się schody, bo aplikacji ułatwiających dostępność osobom z dysfunkcją wzroku jest dla Androida mniej niż dla systemu iOS, a te, które są, często działają gorzej lub mają mniej funkcjonalności. W przypadku iPhone’a wystarczy po wyjęciu go z pudełka trzy razy nacisnąć przycisk Początek lub, w nowszych modelach, trzy razy przycisk odblokowywania ekranu i od razu uruchamia nam się VoiceOver w polskiej wersji językowej, dzięki czemu samodzielnie możemy skonfigurować telefon, a potem pobrać niezbędne aplikacje. Ale nie jest też tak, że na telefonach z nadgryzionym jabłkiem wszystko działa bez problemów, bo chociaż system operacyjny jest w porządku, to jednak również w tym przypadku możemy spotkać aplikacje firm trzecich, które nie będą dostosowane do czytników ekranowych i pewnych rzeczy przy pomocy VoiceOvera nie będziemy mogli zrobić. Kolejną kwestią, którą trzeba wziąć pod uwagę, jest to, że iPhone’y są zwyczajnie drogie. Cena wiąże się na szczęście nie tylko z marką i prestiżem, ale odzwierciedla również jakość komponentów, z których zbudowany jest telefon, a co za tym idzie – z jego wydajnością. Trudno oczekiwać, by telefon z Androidem za 500 zł był tak samo niezawodny jak ten za 5000 zł. W przypadku Apple mamy do czynienia wyłącznie z telefonami drogimi, więc siłą rzeczy będą one wydajne.
iPhone SE 2020 – najlepszy dla niewidomych
W tym roku firma z Cupertino zaszalała i pokazała aż pięć nowych modeli telefonów. Pierwszy został zaprezentowany na kwietniowej konferencji i nosi nazwę iPhone SE. Jeśli chodzi o samo urządzenie, można mieć mieszane uczucia, gdyż jest to smartfon bazujący na trzyletnim modelu iPhone 8, z którego przejął zdecydowaną większość komponentów. Na dobrą sprawę z istotnych zmian pojawił się nowy procesor, który był montowany w zeszłorocznych iPhone’ach 11. Na dzisiejsze standardy telefon wygląda po prostu źle i oferuje mniej więcej tyle, co średniaki z Androidem do 800 zł, a i tak ma rzesze swoich nabywców. Amerykanie są mistrzami marketingu, do trzyletniej konstrukcji dorzucili nowy procesor i sprzedają to jako nowość za ponad 2000 zł. Gdyby którakolwiek z firm produkujących telefony z Androidem zdecydowała się na taki ruch, ludzie by ją po prostu wyśmiali i może sprzedałaby kilka egzemplarzy, a już na pewno nie za takie pieniądze. Tymczasem w przypadku Apple – pełny sukces. Magazyny wyczyszczone z zalegających podzespołów, ludzie zadowoleni, bo mogą sobie kupić „taniego” iPhone’a, i przede wszystkim na koncie wszystko się zgadza.
Kiedy jednak pominiemy te wszystkie zastrzeżenia, to okaże się, że iPhone SE jest dla osób niewidomych całkiem dobrym wyborem. Wiele osób narzeka na technologię Face ID, która jest stosowana w nowszych modelach od wersji X. Parametry aparatu czy wielkość i rodzaj ekranu są dla osób korzystających z czytników ekranowych zazwyczaj bez znaczenia. Telefon jest przy okazji zgrabny, ma fizyczny przycisk z wbudowanym czytnikiem linii papilarnych i przede wszystkim przez kilka najbliższych lat będzie otrzymywał aktualizacje. Jeśli ktoś z naszych niewidomych Czytelników ma smartfon starszy niż iPhone 7, to zdecydowanie polecam przesiadkę na ten model. Dostajemy wszystko to, co już znamy, z lepszą wydajnością i dłuższym wsparciem za rozsądne – jak na standardy Apple – pieniądze. Najtańsza wersja iPhone’a SE z 64 GB pamięci kosztuje 2149 zł.
Premiera dwunastek
Ze względu na panującą pandemię koronawirusa nowe modele, zamiast jak zawsze we wrześniu, pojawiły się w październiku. Jakby tego było mało, Apple zaprezentowało aż cztery warianty iPhone’a 12. Są to iPhone 12 Mini, iPhone 12, iPhone 12 Pro oraz iPhone 12 Pro Max. I jak się w tym wszystkim odnaleźć?
Główne różnice w ww. wariantach tkwią w rozmiarach, liczbie aparatów, pamięci operacyjnej i przede wszystkim w cenie. Jeśli chodzi o model Mini, jego wyświetlacz ma przekątną 5,4 cala i fizycznie jest on nawet mniejszy od iPhone’a SE. Poza tym niczym się nie różni od modelu 12, jeśli chodzi o parametry. Różnica w cenie jest już natomiast spora, bo za podstawową wersję 12 Mini trzeba zapłacić 3599 zł, natomiast do iPhone’a 12 trzeba dołożyć kolejne 600 zł.
W przypadku modeli 12 Pro i 12 Pro Max ich rozmiar jest taki sam i wynosi 6,1 cala. iPhone 12 Pro od iPhone’a 12 różni się dodatkowym aparatem z teleobiektywem o dwukrotnym powiększeniu optycznym. Apple co prawda twierdzi, że zoom jest czterokrotny, ale niestety, jest to tylko chwyt marketingowy, skoro powiększenie liczone jest od obiektywu szerokokątnego, a nie od głównego aparatu, który powinien być punktem odniesienia, bo to z niego najczęściej się korzysta. Jeśli chodzi o cenę, to 12 Pro jest o 1000 zł droższy od podstawowej dwunastki, a nie różni się od niej niczym poza aparatem i 128 GB pamięci w wersji minimum. Dodatkowo ma wbudowany skaner LiDAR, który m.in. przyspiesza działanie autofocusu, pozwala robić lepsze zdjęcia nocne oraz jest wykorzystywany w funkcji rozszerzonej rzeczywistości.
iPhone 12 Pro Max jest największy z tegorocznych modeli. Ma przekątną 6,7 cala i lepszy aparat teleobiektywu w stosunku do 12 Pro. Cena – jak przystało na wariant Pro Max – jest również „maks”. Najtańszy telefon w tej wersji kosztuje 5699 zł.
Apple wypuściło w tym roku aż pięć nowych modeli iPhone’a. Mamy „retro” SE i cztery modele, które poza kanciastymi krawędziami i kilkoma cyferkami w parametrach niczym nie różnią się od poprzedników. No, może jeszcze tym, że teraz w pudełku próżno szukać słuchawek czy ładowarki. Mimo to pewnie znowu sprzedadzą się świetnie i akcjonariusze spółki będą zadowoleni. Rozrzut cen w tym roku też jest dość spory, bo za pieniądze przeznaczone na 12 Pro Max można sobie kupić wersję SE i Mini.
W moich czasach juniorskich dostęp do literatury szachowej był bardzo ograniczony. Zwłaszcza pozycje traktujące o strategii były wypierane przez podręczniki debiutowe. W nielicznych książkach zarówno Aleksander Kotow, jak i Gieorgij Lisitsin prezentowali pewien ograniczony zasób idei, sprowadzający się nieomalże do głównych elementów teorii Steinitza. Były dostępne także prace Arona Nimzowitscha, ale w praktyce można było spotkać ciekawe i ważne idee strategiczne, które nie doczekały się takich opracowań jak na przykład izolowany pionek czy para gońców. Pewne zagadnienia, takie jak profilaktyka, były już znane za Nimzowitscha, ale dopiero Mark Dworecki wykonał tu olbrzymią pracę, co starałem się nakreślić w poprzednim odcinku.
Zacznijmy od takiego elementu jak zaawansowane skrajne pionki. Zwykle marsze bandowych pionków służyły otwarciu linii do ataku i rozbiciu pozycji roszady króla przeciwnika. Wolny zaawansowany pionek w końcówce był ważnym elementem oceny pozycji, jednak ten element prezentowano najczęściej od momentu przejścia do końcówki. Podobnie jak w przypadku innych elementów pokazuje się najczęściej krytyczne pozycje, a nie pokazuje się, jak powstała taka, a nie inna pozycja i jaki związek miała z poprzednią grą obu stron. Łatwiej jest znaleźć rozwiązanie w gotowej pozycji niż pokazać, jak do niej doszło. Chciałbym zaprezentować kilka partii z dokładniejszym omówieniem fazy budowania pozycji z zaawansowanym skrajnym pionkiem.
22...Se8 Czarne zostały zmuszone do takiego odejścia. Inne możliwości też nie wyglądają pociągająco. 22...Sh5 23.b5 Hc7 24.g4 f5 (24...Sg7 25.Sf6+ Kh8 26.He5 Hc4 27.Wc1 Hb4 28.Wc3 Wad8 29.Wh3 h5 30.gh5 gh5 31.Wh5+) 25.gh5 fe4 26.He4
23.b5 Hc7 24.a4 Wc8 25.Wc1 f5 Lub 25... Wd8 26.He3, jednak teraz czarne mają dodatkową słabość na e6.
26.Sg5 Sg7 27.Wfe1 He7 28.Sf3! Idealnym polem dla białego skoczka jest pole e5.
1.e4 c5 2.Sf3 e6 3.c3 d5 4.e5 Gd7 Mm Doda najczęściej grywał obronę sycylijską i z pewnością ta pozycja z obrony francuskiej była mu mniej znana niż przeciwnikowi.
5.d4 Hb6 6.Ge2 Gb5 7.c4 Gc4 8.Gc4 dc4 Czarnym udało się wymienić białopolowego gońca, pozbywając się tzw. złego gońca c8, ale kosztem rozwoju. Białe otwierają pozycję, aby wykorzystać ten atut.
9.d5! ed5 10.Hd5 Se7 11.He4 Sd7 12.0-0 Hc6 13.Hc4 Sb6 14.He2 Sed5 Jeszcze tylko Ge7 i czarne zakończą rozwój.
15.a4! Białe znajdują nowy obiekt ataku. Po kolejnym a5 czarne skoczki przestaną się wzajemnie bronić, co daje białym nowe możliwości rozwijania inicjatywy.
15...Ge7 16.a5 Sd7 17.Wd1 Sf8 18.a6!
W naturalny sposób białe wytworzyły zaawansowanego pionka, którego siła będzie wzrastać wraz ze zbliżaniem się końcówki.
18...b6 19.Gg5 Aby po wymianie gońców wykorzystać osłabione pole d6.
Białe dyktują warunki. Opanowały linię „d”, zaawansowały pionka i teraz przystępują do realizacji przewagi.
29.Hd7! Hd7 30.Wd7 We7 31.We7 Se7 32.Wd7 h6 Białe, wykorzystując okoliczności, przechodzą do elementarnej wygranej wieżówki. Pionek pozostał na a6, ale odegrał bardzo ważną rolę, wykluczając z gry Wa8 związaną obroną pionka a7.
1.d4 Sf6 2.c4 e6 3.Sc3 Gb4 4.a3 Gc3+ 5.bc3 b6 6.f3 Ga6 7.e4 d5 8.e5 Sg8 9.Sh3 Se7 10.Gg5 Gc4 11.Gc4 dc4 12.0-0 Hd7 13.Ge7 He7 14.f4 Sc6 15.f5 0-0-0 16.Hg4 h6 17.a4 Wydaje się, że chodzi o atak na króla, jednak białe postanowiły poprzez wymianę hetmanów wykorzystać silne centrum i zaawansowanego pionka „a”.
14.Sa4 Przejście do końcówki poprzez 14. Sd5 jest częściej grywane. Niewielką przewagę przestrzeni białe starają się przetworzyć w coś bardziej konkretnego.
18...Sd7 19.h4 (19.f4) 19...Gd5 Lub 19...h5 20.Sf4; 19...f6 20.Sf4 Gf7.
20.ed5 W6c7 21.h5 Kg8 22.f4 Sc5
23.Gg4! Aby osłabić pozycję czarnych.
23...Se4+ 24.Kd3 f5 25.Gf3 b5 26.g4 bc4+ 27.Wc4 Wc4 28.bc4 Sc5+ 29.Gc5 Wc5 Czarne nie utrzymały się na polu e4 i właściwie wymusiły pozycję z różnopolowymi gońcami przy wieżach, tyle że na skrzydle królewskim pionki czarnych zostały zafiksowane na białych polach. Szczególnie słaby stał się pionek h7.
Pradze odbył się coroczny turniej Złota Praga. To drugi międzynarodowy turniej open, który udało się rozegrać w czasie pandemii. W holenderskim spotkaniu nie mieliśmy żadnego reprezentanta Polski, natomiast w czeskim już tak. W zawodach wziął udział Sebastian Wieczorek, 16-letni reprezentant klubu UKS „Roszada” Lipno, który nie tylko zagrał świetne partie, lecz także zdeklasował swoich rywali i zajął pierwsze miejsce! Za nim uplasowało się jedenastu Holendrów, w tym aż czterech arcymistrzów międzynarodowych oraz dwóch mistrzów międzynarodowych. To jest wyczyn! Dawno żaden Polak nie wygrał międzynarodowego turnieju, aż w końcu doczekaliśmy się. Sebastian zdobył 10 p., podobnie jak zawodnicy z miejsc od drugiego do piątego, ale to on, dzięki najwyższemu wartościowaniu, sięgnął po złoto. Wygląda na to, że rośnie nam nowa nadzieja polskich warcabów. Nie mamy zatem innego wyboru, jak przyjrzeć się jego poczynaniom w tym turnieju.
Sebastian Wieczorek – Roep Bhawanibhiek Praga 2020
1.32-28 20-24 2.37-32 18-23 3.41-37 12-18 4.34-30 17-21 5.31-27 14-20 6.30-25 10-14 7.40-34 O samym debiucie trudno tak naprawdę cokolwiek powiedzieć, bo z pewnością nie należy do teoretycznych ani często grywanych. Jednej rzeczy możemy się domyślać: grana będzie klasyka. 7.37-31 21-26 8.47-41 26x37 9.42x31 11-17 10.27-22 18x27 11.31x11 6x17 12.41-37 7-12 Białe w ten sposób mogłyby podjąć próbę przygotowania ruchu 39-34 z następującym później związaniem skrzydła przeciwnika.
7...24-29 8.33x24 20x40 9.45x34 15-20
I tak oto czarne wywinęły się z dość związanego skrzydła, mając nieco lepszą pozycję i trzy tempa mniej.
10.38-33 20-24 11.42-38 7-12 12.34-29 23x34 13.39x30 18-23 14.44-40 5-10 15.50- 45 Białe mają o sześć temp więcej, zatem prawdopodobnie dobrym rozwiązaniem było wycofanie nieco swoich sił. 15.40-34 21-26 16.34-29 23x34 17.30x39 13-18 18.47-42 15...10-15 16.47-42 21-26 Ruch z pozoru wygląda na normalny, jednak daje on już sporo możliwości przeciwnikowi. Dopóki stoi na polach 21/30, to my mamy skrzydło przeciwnika pod kontrolą i przechodzi sporo kombinacji. Czarne mogły zatem przeczekać, jak w przykładzie: 16...1-7 17.40-34 12-18 18.34-29 23x34 19.30x39 18-23 20.49-44 7-12 21.37-31 21-26 22.33-29 24x22 23.27x7 26x28 24.35-30 16-21 25.7x27 23-29 Bardzo ciekawa i owocna kontynuacja. Pamiętajmy, że to białe grają z przewagą temp, zatem to one muszą się martwić, jak wyrównywać pozycję.
17.43-39 12-18 18.39-34 14-20?
W tym momencie warto wspomnieć o jednej istotnej rzeczy. Tę oto wymianę robimy w dziewięćdziesięciu procentach przypadków wtedy, gdy nie mamy już swobody gry na drugim skrzydle lub po prostu wychodzi z naszych obliczeń, że to już najwyższy czas. W tej partii stało się to zdecydowanie za szybko. Taka wymiana i następny atak dają sumę aż ośmiu temp! 18...2-7! Oczywiście czekamy na to, co zrobi przeciwnik. 1-7 nie było możliwe ze względu na uderzenie ukazane dalej. 19.37-31 26x37 20.42x31 7-12 21.46-41 11-17 22.49-43 17-21 23.41-37 4-10 24.27-22 18x27 25.31x22 21-26 26.37-31 26x37 27.32x41 23x32 28.38x27 Ostra kontynuacja może tu powstać po następujących ruchach: 28…15-20 29.41-37 10-15 30.34-29 6-11 31.43-39 12-17 32.29- 23 19x28 33.30x10 15x4 34.25x14 9x20 35.33-29 17-21 36.22x33 21x41 37.36x47. I jak to często bywa w ostrych pozycjach – remis. Błędna kontynuacja wspomniana wyżej: 18...1-7?? 19.34-29 23x34 20.40x20 15x24 21.28-23 19x39 22.30x10 4x15 23.38-33 39x28 24.32x1.
19.25x14 9x20 20.30-25! Oczywiście dobry (lub nawet konieczny) atak. Po pierwsze czarne grożą nam związaniem skrzydła, a po drugie dodajemy przeciwnikowi kolejne cztery tempa. Jak już wiemy z poprzednich lekcji, grając klasykę, musimy mieć od dwóch do pięciu temp mniej.
20…4-9 21.25x14 9x20
I tak oto białe mają minus trzy tempa, zatem można powiedzieć, że jest to jak najbardziej optymalna różnica.
22.49-43 8-12 23.37-31 26x37 24.42x31 Białym powoli kończyła się swoboda ruchów, zatem wymiana wydawała się konieczna.
24…11-17 25.46-41 Lepsza pozycja mogła powstać po następującym wariancie: 25.27-22 18x27 26.31x11 6x17 27.34-30 24-29 28.33x24 20x29 29.36-31 12-18 30.31-27 17-22 31.28x17 29-33 32.38x29 23x25 I białe stoją nieco aktywniej w otwartej pozycji.
25...17-21 26.27-22 18x27 27.31x22 12-17 Czarne mogły wykazać się jeszcze odrobiną cierpliwości i nie wybijać kamienia z pola 22. Należało zagrać: 27...21-26 28.22-18 13x22 29.28x8 2x13 30.34-30 6-11 31.30-25 1-7 32.25x14 19x10 33.41-37 11-17. I nic zaskakującego nie powinno się już tutaj wydarzyć.
28.22x11 6x17 29.36-31 13-18 30.31-27 Czarne grały większość partii z ujemnym bilansem temp, a przez chwilę nieuwagi nabiły sobie tempa na plus. W tym momencie to białe mają minus trzy tempa oraz lepszą pozycję. Centrum czarnych jest teraz bardzo zachwiane, bez żadnych kolumn.
30…2-8 Inną możliwością było: 30...1-6 31.41-36 3-8 32.34-30 20-25 33.36-31 25x34 34.40x20 15x24 35.31-26 8-13 36.45-40 2-8 37.40-34 17-22 38.28x17 21x12 39.43-39 I czarnym, mimo wszystko, nie byłoby łatwo zremisować tę pozycję.
31.34-30!
Grozimy wejściem na pole 25 oraz małą kombinacją, na którą zresztą... czarne za chwilę wpadną.
31…20-25? To oczywiście kolejny błąd, który prowadzi do porażki. Prześledźmy inny wariant. 31...3-9 32.30-25 9-14 33.40-34 8-13 34.35-30 24x35 35.33-29 35-40 36.43-39 1 - 7 3 7 . 4 1 - 3 7 1 7 - 2 2 3 8 . 2 8 x 2 6 1 9 - 2 4 39.39-33 40-44 40.45-40 44x35 41.26-21 7-11 42.34-30 23x34 43.30x8 35-40 Wariant bardzo zawiły i ostry, ale białe, mimo przewagi, mają twardy orzech do zgryzienia. Czarne będą próbowały zrobić dwie damki i niełatwo będzie je zatrzymać.
32.27-22!! Świetna odpowiedź! Wykorzystujemy dość podziurawioną pozycję czarnych i dajemy im wybór bicia. Niestety, oba są dla nich niekorzystne.
32…18x27 33.41-37 25x34 34.40x18 Jak widzimy, jest jeszcze po równo, ale czarne nie mogą nic zrobić przeciwko ruchowi 43-39 z następną groźbą jeden za dwa. W każdej konfiguracji białe zyskują kamień.
34…8-12 35.18x7 1x12 36.43-39! 27-31 37.37x26 12-18 To z pewnością było najlepsze poświęcenie piona, jakiego mógł dokonać przeciwnik. Teraz białe muszą być bardzo dokładne, gdyż mimo przewagi materialnej ich pozycja jest mało elastyczna.
38.39-34 18-23 39.34-30 15-20 40.30-25 21-27 To jedyna forsowna szansa dla czarnych. Damka daje nadzieję.
41.32x12 23x43 42.25x23 43-49 43.23-18
43…49-27? Czarne w ważnym dla nich momencie popełniają błąd. Remis był na wyciągnięcie ręki! 43...49-44 44.33-29 24x33 45.12-7 33-39! 46.7-1 44-50 I jak się okazuje, białe mimo dwóch kamieni przewagi są bezradne. Czarne znajdują się zbyt blisko damki.
44.12-7 27x4 44...27x13 45.7-1 24-30 46.35x24 13x35 I partia zapewne toczyłaby się jeszcze długo z niejasnym wynikiem.
W tym momencie należało wymienić jeden za jeden i białe długo by się męczyły, aby wywalczyć dwa punkty.
50…33-15?? 50...16-21 51.26x17 33x6 52.25-20 (52.34-23 6-33!) 52...6-28 53.20-15 I mimo pozycji cztery na dwa białym przyszłoby wykazać się jeszcze ogromną precyzją. Czarne również grożą przeprowadzeniem piona 3 na pole 36, zatem partia toczyłaby się niełatwymi torami.
51.34-43 Nie jest do końca jasne, dlaczego białe nie złapały przeciwnika w pętelkę. 51.25-20!! 15x40 52.45x34
51...15-4 52.43-38 52.25-20
52...3-9? 53.38-20! 9-13 54.20-9 I czarne, po wielu błędach, godnie poddały partię.
2-0
Sebastian Wieczorek – Foeke Tiemensma Praga 2020
1.32-28 18-22 2.37-32 12-18 3.31-26 7-12 3...19-23! To dokładniejsze zagranie czarnych w debiucie. Białe nie mają już możliwości grania na rogatkę. 4.28x19 14x23 5.34-29 23x34 6.40x29 7-12 7.32-28 10-14 8.41-37
4.36-31 1-7 5.41-36 20-25 5...19-23? Czarne nie mogą sobie pozwolić na zwykłe ruchy do centrum, bo przeciwnik szybko wstawiłby rogatkę. 6.28x19 14x23 7.32-28 23x32 8.38x27
6.46-41 14-20 7.42-37 9-14
To niepotrzebne psucie sobie pozycji na samym starcie. Należało spokojnie wyciągać piony po głównej linii, a w kluczowym momencie pokazać pazur, jak w wariancie: 7...10-14 8.32-27 5-10 9.47-42 19-24! 10.37-32 24-29 11.34x23 18x29 12.27x18 13x22 13.33x24 20x29 14.40-34 29x40 15.45x34 22x33 16.39x28. I czarne mają lekką przewagę ze względu na piony białych 26 i 28, które są pod ciągłymi groźbami.
8.47-42 4-9 9.32-27 19-23 10.28x19 14x23 11.34-30! 25x34 12.40x29 23x34 13.39x30 Bardzo dobre rozbicie pozycji. Grając rogatkę, nie możemy pozwolić naszemu przeciwnikowi na zajęcie centrum oraz musimy starać się o kontrolę na drugim skrzydle. I tak też właśnie tutaj się dzieje.
13…20-25
W teorii jest to słaby ruch, oddający tempa, jednakże w tym wypadku jest to jedyna dobra decyzja, gdyż białe grożą zamknięciem skrzydła.
14.44-40 14.44-39! 25x34 15.39x30 Dużo lepsze jest wybicie na bandę, bo stając na polu 29 dajemy sporo szans przeciwnikowi na rozbicie pozycji.
14...25x34 15.40x29 10-14 16.37-32 14-19 17.50-44 5-10 I właśnie to, o czym mówiliśmy wyżej, mogło się wydarzyć w wariancie: 17...9-14 18.43-39 3-9 19.48-43 15-20 20.35-30 20-25 21.30-24 19x30 22.29-23 18x29 23.33x35 5-10 24.27x18 12x23. Pozycja całkowicie się rozwiązała. Obaj zawodnicy są z bandowymi pionami oraz z brakiem złotego, zatem pozycja jest jak najbardziej równa.
Jesteśmy w ciekawej pozycji, w której najlepszym ruchem dla czarnych jest wpaść na kombinację.
22…13-19 23.33-28 22x44 24.27-21 16x27 25.31x4 44-49 Białe zdecydowały się na kombinację, choć ta wcale nie jest dla nich lepsza. Przy dokładnej grze czarnych to one mają przewagę. Przyjrzyjmy się zatem możliwym wariantom w dalszej części.
26.43-39? To duży błąd, który powinien kosztować naszego rodaka dwa oczka. 26.4-22 17x28 27.32x25 Tutaj białe będą próbowały wykorzystać swoją przewagę materialną i grać na słabe skrzydło przeciwnika.
26...3-9
Jest to dobra łapanka, ale jeszcze lepszy wariant jest taki: 26...19-24 27.39-33 11-16 28.4-27 8-13 29.27x25 3-9 30.29x20 15x24 31.25x3 12-18 32.3x21 16x27 33.32x21 49x46. Białym przyszłoby uznać wyższość przeciwnika.
27.4x30 8-13 28.30x8 2x13 29.48-43 12-18? Należało grać: 29...13-18! 30.37-31 20-24 31.29x20 15x24 32.42-37 24-29 33.45-40 17-21 34.26x8 29-33 35.39x28 7-12 36.8x17 11x42 37.37x48 49x21 38.31-26 21-49 39.40-34 18-23 40.34-30. I prawdopodobnie białe zdołają uciec na remis.
30.32-27 13-19 31.38-32! 49x47 32.27-21 47x24 33.21x25 Białym udaje się wyrwać ze związanej pozycji oraz zdobyć piona.
33…24-8 34.39-34 11-17 35.32-27 7-12 36.27-21
36…8-19? Czarne nie do końca wiedzą, co robić ze swoim ustawieniem na planszy. Nadal mają przewagę, ale ciągle nie wybierają najlepszych kontynuacji. 36...8-3! 37.35-30 3-8 38.34-29 8x35 39.29-23 I z każdym ruchem białym będzie trudniej szukać remisu.
37.37-31 19-14? 37...19-5
38.35-30 14-5? Czarne zupełnie się pogubiły. 38...15-20 39.30-24 20x40 40.45x34 17-22 41.31-27 22x31 42.36x27 I należałoby pogodzić się z remisem.
45.29-24 Jak się okazuje po głębszych analizach, remis czarnych graniczy z cudem. Białe mają dużą przewagę materialną, do tego wszystkie kamienie ułożone na bandach. 45…32-23 46.26-21 23-18 47.21-17 18-23 48.16-11 23-28 49.45-40 Czarne okazują się bezradne i poddają partię. Bardzo tutaj pasują słowa: „trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść”. Zawodnik z Holandii miał wygraną pozycję, potem długo remis, z którym prawdopodobnie nie chciał się pogodzić. I w tenże sposób przegrał z rosnącą nadzieją polskich warcabów.
Brawo Sebastian! Wielki sukces! Gratulujemy i życzymy kolejnych. 2-0
Jeśli miałeś kontakt z osobą chorą lub zakażoną koronawirusem, to bezzwłocznie powiadom telefonicznie stację sanitarno-epidemiologiczną. Infolinia czynna całą dobę
22 250 01 15
Jeśli masz objawy sugerujące infekcję koronawirusem, skontaktuj się ze swoim lekarzem podstawowej opieki zdrowotnej za ośrednictwem teleporady. Lekarz może zlecić Ci test na obecność koronawirusa
Jeśli Twój stan jest ciężki, nie czekaj. Zadzwoń na numer alarmowy 112 lub 999 i uprzedź, że możesz mieć koronawirusa
Jeśli masz pytania związane z koronawirusem, zadzwoń na infolinię Narodowego Funduszu Zdrowia
800 190 590
Kiedy nie możesz wyjść z domu…
Jeśli masz więcej niż 70 lat i potrzebujesz wsparcia, bo nie wychodzisz z domu dla własnego bezpieczeństwa, zadzwoń: 22 505 11 11. Skontaktuje się z Tobą lokalny ośrodek pomocy społecznej w twoim mieście i zaoferuje pomoc wolontariusza
Jeśli jesteś osobą niepełnosprawną i potrzebujesz pomocy, również skontaktuj się z najbliższym ośrodkiem pomocy społecznej
Pod numerem infolinii 22 267 17 17 osoby potrzebujące pomocy w codziennych sytuacjach (takich jak zrobienie zakupów czy wyprowadzenie psa) mogą skontaktować się z wolontariuszami. Jest to element sieci pomocy sąsiedzkiej powiązanej z aplikacją