Przy wigilijnym stole Łamiąc opłatek święty, Pomnijcie, że dzień ten radosny W miłości jest poczęty; Że, jako mówi wam wszystkim Dawne, odwieczne orędzie, Z pierwszą na niebie gwiazdą Bóg w waszym domu zasiędzie. Sercem go przyjąć gorącym, Na ścieżaj otworzyć wrota – Oto, co czynić wam każe Miłość, największa cnota.
„Przy wigilijnym stole” (fragment), Jan Kasprowicz
Kończą się bieg, wyścig, partia, potyczka i rywalizacja – wreszcie jesteśmy na mecie, upłynął kolejny rok… Przystańmy na chwilę, by poczuć zapach świerkowych igieł, aromat korzennych przypraw, miodu i migdałów, gorzkiej skórki pomarańczy. Znajdźmy czas, by z bliskimi zachwycić się urokiem migotliwego śnieżnego kobierca, który skrzy się tysiącem świetlistych błysków. Pocałunek pod jemiołą, serdeczne objęcia, gdy dzielimy się opłatkiem, białe, czyste nakrycie dla niespodziewanego gościa – odrobina miłości – tylko tyle i aż tyle. Poczujmy to ciepło i niezwykły nastrój Bożego Narodzenia. Wszystkim Czytelnikom, Współpracownikom czasopisma „Cross”, Sportowcom i ich Bliskim dziękujemy za kolejne wspólne miesiące, życzymy radosnych, rodzinnych Świąt, spokoju i odpoczynku, by z nowymi siłami wkroczyć w następny rok.
W dniach 3-18.11.2022 r. w Al Ain w Zjednoczonych Emiratach Arabskich reprezentanci Polski, w tym zawodnicy ZKF „Olimp”, rywalizowali o medale mistrzostw świata niepełnosprawnych WSPS w strzelectwie. W konkurencjach osób z dysfunkcją wzroku nasi strzelcy zdominowali rywalizację.
Osoby niewidome i słabowidzące rozgrywały dwie konkurencje – karabin pneumatyczny stojąc i karabin pneumatyczny leżąc, które odbyły się odpowiednio 7 i 11 listopada. Na Półwysep Arabski polecieli: Barbara Moskal („Podkarpacie” Przemyśl) wraz z asystentką Katarzyną Moskal, Katarzyna Orzechowska („Warmia i Mazury” Olsztyn) wraz z asystentem Dariuszem Mendrzejewskim, Grzegorz Kłos („Łuczniczka” Bydgoszcz) wraz z asystentem Arkadiuszem Gęstwińskim oraz Barbara Matyka („Podkarpacie” Przemyśl) wraz z asystentem Zbigniewem Sebzdą. Kadrze strzeleckiej w Emiratach Arabskich towarzyszył prezes ZKF „Olimp” Adam Dzitkowski.
Pierwsze dni po przyjeździe upłynęły zawodnikom i asystentom na aklimatyzacji i zapoznawaniu się ze strzelnicą. Rywalizację rozpoczęła konkurencja karabin pneumatyczny 60 strzałów stojąc osób z dysfunkcją wzroku (VIS). Po emocjonujących eliminacjach troje z Polaków zakwalifikowało się do finałowego starcia, a tuż za najlepszą ósemką strzelanie w tej konkurencji zakończyła Barbara Matyka (9. miejsce i wynik 490,7 p.).
Finał okazał się iście polski, bowiem nasze reprezentantki od samego początku zdominowały rywalizację, aby na koniec walczyć bezpośrednio między sobą o najwyższy stopień podium. Ostatecznie tytuł mistrzyni świata zdobyła Barbara Moskal, a tytuł wicemistrzyni świata Katarzyna Orzechowska. Nasz zawodnik Grzegorz Kłos zajął w finale 8. miejsce.
Barbara Moskal obroniła tytuł mistrzyni świata, który poprzednim razem zdobyła w 2019 roku w Sydney.
– To, że jestem podwójną mistrzynią świata, dotarło do mnie dopiero jakiś czas po wygranej, bo tak od razu o tym nie pomyślałam – stwierdza Barbara Moskal.
– Strzelanie jest i było zawsze dla mnie bardzo ważne. Wiem, że się w nim spełniam. Dużo trenuję i jest to ciężka praca, ale bardzo satysfakcjonująca, gdy osiągam dobre, wysokie wyniki. Chcę też pokazać innym osobom z niepełnosprawnościami, że można wyznaczyć sobie cel, a potem go zrealizować. Chcę udowodnić wszystkim, że niemożliwe nie istnieje, a dzięki determinacji, konsekwentnej pracy, no i oczywiście odrobinie talentu można spełniać swoje marzenia i osiągać sukcesy!
Drugą z rozgrywanych konkurencji był karabin pneumatyczny 60 strzałów leżąc osób z dysfunkcją wzroku (VIP). Dla trójki reprezentantów Polski kwalifikacje okazały się pomyślne, szczególnie dla Grzegorza Kłosa, który na tym wstępnym etapie został nowym rekordzistą świata, kiedy uzyskał imponujący wynik 623,7 p., wyższy od poprzedniego rekordu aż o 7,1 p.! Sprawiło to, że apetyt na medal również w tej konkurencji był ogromny, a głośny doping swoim kolegom i koleżankom zapewniły Barbara Moskal i Katarzyna Moskal, które zakończyły rywalizację w tej konkurencji na 10. miejscu etapu kwalifikacji (wynik 591,3 p.). W finale od samego początku tempo rywalizacji nadawał Hiszpan Ager Solabarietta Txakartegi, któremu po piętach deptali Grzegorz Kłos i Barbara Matyka. Ostatecznie to jednak Hiszpan potwierdził swoją całoroczną dyspozycję w tej konkurencji, osiągając tytuł mistrzowski, za to Polacy zajęli następujące lokaty: drugie miejsce zdobył Grzegorz Kłos, szóste – Barbara Matyka, a na siódmym miejscu rywalizację zakończyła Katarzyna Orzechowska.
– To były przełomowe mistrzostwa świata, a w zasadzie cały rok dla polskiej kadry w parastrzelectwie, a w szczególności dla strzelców z dysfunkcją wzroku – ocenia sukces swoich zawodników trener kadry narodowej osób niewidomych i słabowidzących w strzelectwie pneumatycznym Adam Dobosz. – Po dwóch latach przerwy w organizowaniu zawodów międzynarodowych w parastrzelectwie nasi reprezentanci zdecydowanie zdominowali rywalizację w konkurencjach osób z dysfunkcją wzroku. Podczas wszystkich trzech tegorocznych imprez organizowanych przez Światową Federację Strzelectwa Niepełnosprawnych (World Shooting Para Sport) zdobyliśmy dziesięć na osiemnaście możliwych do zdobycia medali (mistrzostwa Europy, Puchar Świata, mistrzostwa świata). To wysoko postawiona poprzeczka, ale nie ustajemy w doskonaleniu naszych umiejętności i wierzę, że reprezentanci Polski w przyszłym roku będą prezentować się równie dobrze lub nawet lepiej na arenie międzynarodowej – podkreśla z optymizmem trener.
Spośród zawodników z dysfunkcją narządu ruchu zrzeszonych w PZSN „Start” do Polski z medalami zdobytymi indywidualnie wrócili: Szymon Sowiński („Start” Zielona Góra), który w konkurencji P5 10 m pistolet pneumatyczny standard sięgnął po tytuł mistrza, a w konkurencji P1 10 m pistolet pneumatyczny – po tytuł wicemistrza świata, a także Emilia Babska, która w konkurencji indywidualnej R8 50 m karabin trzy postawy wywalczyła tytuł mistrzyni świata. W konkurencjach zespołowych polscy sportowcy z tej grupy startowej uzyskali miejsce trzecie (P5) oraz czwarte (P1).
Ostatecznie reprezentacja Polski stanęła na trzecim stopniu podium w klasyfikacji medalowej MŚ za sześć zdobytych krążków – trzy złote i trzy srebrne.
Kalendarz startów międzynarodowych na rok 2023 jest już znany – reprezentanci Polski rozpoczną rywalizację na przełomie kwietnia i maja na zawodach w niemieckim Hanowerze, następnie w lipcu zaprezentują się na Pucharze Świata w chorwackim Osijeku, dalej, w sierpniu, na mistrzostwach Europy w niderlandzkim Rotterdamie i ostatecznie będą walczyć na mistrzostwach świata w stolicy Peru – Limie.
Mistrzostwa świata w parastrzelectwie 3-18.11.2022 r., Al Ain, Zjednoczone Emiraty Arabskie Podium zwycięzców i zawodnicy ZKF „Olimp”
W dniach 23-27 listopada w hotelu Ibis Styles Zurich City Center odbył się turniej Zurich Open 2022. Był to debiut Szwajcarii na turniejowej mapie showdownowej i ostatnia okazja do rywalizacji przed najważniejszą tegoroczną imprezą – mistrzostwami Europy.
W turnieju wzięło udział 53 zawodników, 24 kobiety oraz 29 mężczyzn. Swoich reprezentantów wystawiły: Szwajcaria, Niemcy, Francja, Słowacja, Czechy, Belgia, Estonia, Korea Płd., Hiszpania oraz Polska. Dla Hiszpanii był to międzynarodowy debiut w rankingowym turnieju showdowna. Nas reprezentowało pięcioro zawodników, a byli to: Paulina Krupa („Łuczniczka” Bydgoszcz), Monika Szwałek, Łukasz Byczkowski (oboje „Sprint” Wrocław). Dominika Czuj i Katarzyna Stenka (obie zawodniczki „Ikara” Lublin). Towarzyszył im trener kadry polskich showdownistów Szymon Borkowski.
Nasi reprezentanci pokazali się w Szwajcarii z bardzo dobrej strony. Fantastyczne drugie miejsce Dominiki Czuj, piąte Moniki Szwałek, szóste Pauliny Krupy, ósme Katarzyny Stenki oraz dziewiąte Łukasza Byczkowskiego napawają optymizmem przed zbliżającymi się wielkimi krokami mistrzostwami Europy. Dla „Domy” był to najlepszy wynik na międzynarodowej imprezie, a warto przypomnieć, że jest to dopiero jej pierwszy rok w biało-czerwonych barwach! Warto także podkreślić, że wszystkie nasze zawodniczki zameldowały się w ćwierćfinałach (Monika przegrała z triumfatorką turnieju Elviną Vidot z Francji, a Paulina ze srebrną medalistką – Dominiką Czuj). Niewiele do „ósemki” zabrakło także Łukaszowi, który w meczu decydującym o awansie do ćwierćfinału uległ po bardzo zaciętych trzech setach zwycięzcy tegorocznego Zurich Open – Jong Kyeong Lee z Korei Południowej.
Turniejową ciekawostką jest fakt, że po raz pierwszy sędziowie nie korzystali z tradycyjnych papierowych tabel wyników. Organizatorzy stworzyli specjalną aplikację na telefon, w której należało zaznaczyć zdobyte przez zawodników punkty. Co warte odnotowania, wyniki aktualizowały się na bieżąco i każdy mógł je śledzić na stronie internetowej turnieju. System ten sprawdził się bardzo dobrze i zadowoleni z jego działania byli zarówno sędziowie, jak i zawodnicy.
Polska kadra showdowna szlifuje obecnie formę przed mistrzostwami Europy, które odbędą się w dniach 12-18 grudnia w Paryżu. Dla wszystkich zawodników będzie to najważniejszy turniej od trzech lat, bowiem ostatnie mistrzostwa rozegrano w 2019 roku.
Zurich Open 2022 23-27.11.2022 r., Zurich Zwycięzcy i miejsca reprezentantów Polski
Tegoroczne finały indywidualnych mistrzostw Polski w showdownie odbyły się w dniach 27-31.10.2022 r. w Boguszowie--Gorcach. Rozegrane wcześniej półfinały zostały w tym roku rozdzielone na kobiece i męskie, aby nie było wątpliwości, że w ostatecznej rozgrywce będziemy oglądać przy stołach najlepszych z najlepszych.
Przepustkę do finałów zapewniło sobie dwanaście zawodniczek i szesnastu zawodników. Bez udziału w kwalifikacjach wystartowali ubiegłoroczni medaliści IMP. W zawodach zagrało również dwoje zawodników, którzy po półfinałach otrzymali dzikie karty od trenera polskiej kadry showdowna. Po raz pierwszy wszystkie mecze były sędziowane w języku angielskim, do czego zobligowały nas zmiany w regulaminie IBSA.
W pierwszej rundzie zawodniczki rywalizowały w dwóch siedmioosobowych grupach, z których do drugiej rundy awansowały po cztery najlepsze. Mężczyźni pierwszy etap rozegrali w czterech czteroosobowych grupach, po którym dwóch najlepszych z każdej przechodziło do kolejnego etapu. Mecze ćwierćfinałowe były przeprowadzone w systemie best of five, czyli do trzech wygranych setów.
W pierwszym meczu spotkały się broniąca tytułu mistrzyni Polski Monika Szwałek i powracająca do gry po przerwie macierzyńskiej Elżbieta Mielczarek, obie reprezentujące „Sprint” Wrocław. Ubiegłoroczna mistrzyni z powodu kontuzji grała lewą, słabszą ręką. Mecz zakończył się zwycięstwem Mielczarek 2:1. Mamie kibicowała córeczka Wiktoria.
W trakcie rozgrywek poprosiłem Elżbietę o krótką rozmowę na gorąco.
– Jakie są Twoje wrażenia po powrocie do showdownowego stołu?
– Bardzo dobre, w końcu mogę sobie pograć, rywalizować z najlepszymi zawodniczkami. Jestem bardzo zadowolona, że mogłam w tym roku wystartować w półfinałach i finałach MP.
– Jak Ci się gra na tym turnieju?
– Bez większych trudności. Wygrywam poszczególne mecze, aczkolwiek zdarzają mi się małe potknięcia po tak długiej przerwie.
– Twoje plany na najbliższą sportową przyszłość?
– Wystartować na zawodach międzynarodowych, może najpierw w Czechach, i sprawdzić się tam z rywalkami z zagranicy.
– Jak oceniasz swoje szanse na powrót do kadry?
Będę się bardzo mocna starała, aby się w niej znaleźć, a jak już w niej będę, chciałabym zostać ponownie mistrzynią świata.
Mecze finałowe rozegrali między sobą reprezentanci „Sprintu” Wrocław. Zmierzyli się Elżbieta Mielczarek i Weronika Szynal oraz Adrian Słoninka i Krystian Kisiel. Po zaciętych pojedynkach mistrzynią Polski została Elżbieta Mielczarek, a mistrzem Polski Krystian Kisiel. Brązowe medale wywalczyli Dominika Czuj z „Ikara” Lublin i Krzysztof Sobiło z „Podkarpacia” Przemyśl. Dla medalistów został odegrany hymn Polski. Nagrodę burmistrz Boguszowa- -Gorców Sylwii Dąbrowskiej dla wyróżniającego się zawodnika otrzymał Adam Wołczyński z klubu „DoSAN” Wałbrzych.
Po zakończeniu ceremonii medalowej trener kadry showdownistów Szymon Borkowski wręczył powołania na rok 2023. Otrzymały je zawodniczki: Monika Szwałek, Dominika Czuj, Weronika Szynal, Katarzyna Stenka, Agnieszka Bardzik i Elżbieta Mielczarek, a także zawodnicy: Krystian Kisiel, Adrian Słoninka, Łukasz Byczkowski, Krzysztof Sobiło i Łukasz Zdunkiewicz. Trener podał również skład reprezentacji na grudniowe mistrzostwa Europy we Francji.
Tak oto w Boguszowie-Gorcach pomyślnie zaczęły realizować się plany Elżbiety Mielczarek. Dziesięciokrotna mistrzyni Polski i mistrzyni świata z przytupem powróciła do showdownowego stołu.
Minął już ponad rok od śmierci Piotra Łożyńskiego, prezesa i założyciela klubu „Warmia i Mazury” Olsztyn, wybitnego działacza, którego znała większość osób niewidomych i słabowidzących w całym kraju związana ze sportowym środowiskiem. Klub podejmuje działania, aby pamięć o Piotrze się nie zatarła. Z tego też względu tegoroczna dziesiąta edycja naszej imprezy odbyła się pod nazwą Czwórbój o Puchar im. Piotra Łożyńskiego w Szachach, Strzelectwie, Kręglach i Nordic Walkingu.
Zawody zorganizowane zostały we Władysławowie w terminie 30.09-9.10.2022 r. dzięki finansowaniu uzyskanemu z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w ramach konkursu „Sięgamy po sukces”. Wzięło w nich udział sześćdziesiąt pięć osób niewidomych i słabowidzących z całej Polski, które przez dziewięć dni rywalizowały w czterech niepowiązanych ze sobą dyscyplinach sportowych. Była to więc okazja, by zawodnicy spróbowali swoich sił w sportach, z którymi nie mieli do tej pory do czynienia. Myślą przewodnią naszej imprezy jest interdyscyplinarność, która ma się przełożyć na wszechstronną rehabilitację osób niepełnosprawnych poprzez sport.
W trakcie ponad tygodnia sportowych potyczek rozegrany został dziewięciorundowy turniej szachowy, który sędziowali Andrzej Gula i Kornelia Tryjańska, a udział w nim wzięło m.in. dwóch drużynowych mistrzów świata z tego roku, typowanych do zwycięstwa. Faworyci nie zawiedli oczekiwań: zwyciężył ze znakomitym wynikiem 8,5 p. Ryszard Suder („Warmia i Mazury”), a drugie miejsce zajął Andrzej Migala („Syrenka” Warszawa). Nie ustępował im i dzielnie walczył o podium Mirosław Kopiec („Beskidek” Żywiec), który ostatecznie zdobył trzecie miejsce.
W ośrodku Willa Pomorzanka, który nas gościł, zorganizowaliśmy strzelnicę pneumatyczną z czterema tarczami elektronicznymi typu SIUS. Wszyscy uczestnicy imprezy mogli z niej skorzystać pod okiem instruktorów – Krzysztofa Ruszkiewicza i Jerzego Kowalskiego – i spróbować swoich sił w dyscyplinie strzeleckiej. Przeprowadziliśmy również zawody w postawie leżąc, w których zawodnicy oddawali po czterdzieści strzałów. Najlepiej wypadli reprezentanci „Moreny” Iława: pierwsza była Izabela Duda, drugie miejsce zajął Włodzimierz Kosmal. Trzecie miejsce wywalczył natomiast stały uczestnik naszych imprez – Piotr Dudek z włocławskiego „Pionka”.
Uczestnicy czwórboju mieli okazję sprawdzić się także w kręglach klasycznych. Tak się złożyło, że większość zawodników nie miała do tej pory do czynienia z tą dyscypliną sportu. W tajniki zbijania kręgli wprowadził ich Eugeniusz Bernat, który w kręgielni w Pucku współpracuje m.in. z kręglarską kadrą Polski niewidomych i słabowidzących. W zorganizowanych u nas zawodach rywalizacja odbyła się w podziale na kategorie kobiet i mężczyzn. Wśród panów zwyciężył Andrzej Zawadzki z Kielc, a wśród pań Grażyna Walczyk z Wrocławia.
Przez cały czas naszego pobytu we Władysławowie odbywały się zajęcia z nordic walkingu, które prowadzili instruktorzy Katarzyna Bartczak i Kamil Miętkiewicz. I chociaż był to już początek października, pogoda nam dopisywała, często świeciło słońce, a temperatury były całkiem przyjemne. Kiedy nabraliśmy już wprawy i rozruszaliśmy nasze ciała, przyszedł czas na zawody na dystansie około 2 km. Odbyły się one na deptaku, przy samej plaży. Również w tej dyscyplinie rywalizowaliśmy w kategoriach mężczyzn i kobiet. Ponownie pierwsze miejsce zajął bardzo ambitny Andrzej Zawadzki z Kielc, a najlepszą zawodniczką – zgodnie z przewidywaniami – została Ewa Pochwat z Częstochowy.
Zwycięzcy w poszczególnych dyscyplinach otrzymali puchary oraz drobne nagrody. Kadra imprezy przyznała również kilka nagród specjalnych, m.in.: dla najlepszych zawodników niewidomych (B1) w rozegranych konkurencjach, dla najmłodszego i najstarszego uczestnika, a także dwóch zawodników B1, którzy podczas zawodów kręglarskich zbili dziewiątkę.
Dziękujemy wszystkim serdecznie, że byli z nami, aktywnie uczestniczyli w zajęciach oraz organizowanych w trakcie wyjazdu zawodach. Liczymy, że będziemy mogli się spotkać również w przyszłym roku w kolejnej, jedenastej już edycji naszej imprezy.
Turniej w Częstochowie był już drugim w listopadzie spotkaniem niewidomych i słabowidzących bowlingowców, a mimo to przy torach zameldowało się aż siedemdziesięcioro zawodników z dwudziestu klubów, w których uprawia się tę dyscyplinę sportu. Rozgrywki odbyły się na nieznanym wcześniej zawodnikom obiekcie.
Przez dwanaście lat turnieje w Częstochowie organizowano w kręgielni Pub Stacherczak w centrum miasta, jednak obecnie wzmożony ruch nie sprzyja przemieszczaniu się osób niewidomych i słabowidzących w tej lokalizacji, w związku z czym koordynator Jolanta Maźniak podjęła decyzję o wyborze obiektu na obrzeżach miasta. Turniej odbył się w pubie sportowym Fabryka Rowerów przy ulicy Drogowców. Znajduje się tutaj nowoczesna ośmiotorowa kręgielnia automatyczna. Organizatorem turnieju było Stowarzyszenie „Cross”, a finansowanie zapewniły Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Turniej odbywał się w trzech kategoriach: B1, B2 i B3 kobiet i mężczyzn, zgodnie z regulaminem obowiązującym w Stowarzyszeniu „Cross”. Każdy zawodnik wykonał dwa razy po 60 rzutów na dwóch torach przy tym samym podajniku. Zawodnicy z kategorii B1 startowali na torach pierwszym i drugim, a zawodnicy z kategorii B2 i B3 na sześciu pozostałych. Rywalizacja przebiegała w bardzo miłej atmosferze, bez żadnych kar i upomnień. Obsługą sędziowską zajmowali się sędzia główny Adrian Hibner i Joanna Staliś.
Turniej był szczególnie udany dla zawodniczek z Olsztyna. W kategorii B1 kobiet triumfowała Teresa Stach z „Warmii i Mazur” Olsztyn, która dość znacznie wyprzedziła reprezentantkę „KoMaru” Piekary Śląskie Barbarę Szypułę (o 53 p.) i rywalkę z „Moreny” Iława Reginę Szczypiorską (o 65 p.). W B2 kobiet zwyciężyła kolejna zawodniczka z „Warmii i Mazur” Renata Socha, wyprzedzając o 32 p. Beatę Chraścinę z „Hetmana” Lublin, a o 41 p. Jadwigę Rogacką z „Pionka” Włocławek. W kategorii B3 mocno wygrała Zofia Sarnacka. Trzecia ze złotych olsztynianek wyprzedziła o 224 p. Ewelinę Śmigecką z „Pionka” Włocławek, a Małgorzatę Adamiak z „Omegi” Łódź aż o 242 p.
W kategorii B1 mężczyzn na najwyższym stopniu podium stanął Krzysztof Tarkowski z „Hetmana” Lublin za wynik 602 p. Drugą lokatę wywalczył Jan Kawecki z „Pogórza” Tarnów, zdobywca 550 p., a ostatnie miejsce na podium zajął Franciszek Kała z „Jutrzenki” Częstochowa z wynikiem 517 p. Wysokie wyniki uzyskali panowie z kategorii B2, czym zmobilizowali pozostałych zawodników. Prym wiódł i wygrał Stanisław Stopierzyński, jeden z liderów „Warmii i Mazur” Olsztyn. Najwyższy wynik, jaki osiągnął na jednym torze, to 232 p., godne zarówno kategorii B2, jak i B3. Drugi był Mariusz Kozyra z „Hetmana” Lublin, a trzecie miejsce zajął kolejny zawodnik „Warmii i Mazur” Olsztyn – Mieczysław Kontrymowicz. W kategorii B3 najwięcej ugrał reprezentant „Tęczy” Poznań Daniel Jarząb, który wypracował rezultat 1055 p. To była piękna, równa gra. Skupienie i profesjonalne podejście do walki doprowadziły Daniela Jarząba do zwycięstwa. Jako drugi na podium stanął Paweł Lonc z „Podkarpacia” Przemyśl, a skład medalistów dopełnił zawodnik klubu „Zryw” Słupsk Ireneusz Stankiewicz.
Częstochowski turniej przeszedł do historii i pozostawił miłe wspomnienia. Dziękujemy wszystkim za udział. Jeżeli będzie nam dane, spotkamy się tu za rok.
XXII Ogólnopolski Turniej Niewidomych i Słabowidzących w Bowlingu 24-27.11.2022 r., Częstochowa
Kolejna odsłona rozgrywanego od lat w Lublinie turnieju warcabowego o Puchar Ziemi Lubelskiej odbyła się w dniach 18-24 listopada 2022 r. Miejscem gry i pobytu uczestników był Lubhotel w dzielnicy Majdanek. Mowa oczywiście o warcabach stupolowych, zwanych polskimi. Na 64-polowe krzywo zapewne patrzyłby patron warcabów polskich, poniekąd ich współtwórca, król Stanisław Leszczyński.
Za sprawą tegoż króla warcaby stupolowe pierwszy raz pojawiły się na książęcym dworze w Nancy, stolicy Lotaryngii, której został władcą po opuszczeniu Polski. A grano tam wtedy w nie tak namiętnie, że sześćdziesiąt cztery pola stały się niewystarczające. Książę nakazał więc powiększyć warcabnice o dwa rzędy pól na dwóch bokach. Za czasów Leszczyńskiego w Lotaryngii panował dobrobyt i spokój, więc książę nie miał nic lepszego do roboty od zajmowania się warcabami.
Mimo zimnego w tym roku listopada na rozgrywki przybyło trzydzieścioro siedmioro warcabistów, w tym szesnaście warcabistek, z najodleglejszych nawet stron Polski. Na szczęście Lubhotel okazał się przytulny, z serdeczną, uczynną obsługą, a do tego kuchnią smaczną i obfitą. Graliśmy zwyczajowe dziewięć rund, w systemie szwajcarskim, półtorej godziny na partię, ale bez czasowego bonusu za posunięcie. Sędziowali: Mirosław Grabski, sędzia główny, oraz Iwona Nieścierowicz, sędzia rundowa. Obydwoje stanowili zgrany duet, a wszystkie potrzebne informacje turniejowe podawane były grającym z wyprzedzeniem. Lubelski turniej został zaplanowany w kalendarzu imprez Stowarzyszenia „Cross”. Z ramienia klubu „Hetman” Lublin przygotowaniem imprezy zajmował się Lucjan Fiuta. Rywalizacja mogła odbyć się dzięki dofinansowaniu uzyskanemu z PFRON oraz Ministerstwa Sportu i Turystyki.
Ścisłą czołówkę turnieju stanowili zawodnicy „Hetmana” – Krzysztof Furtak i Barbara Wójcik. Obydwoje z najwyższymi rankingami, grubo przekraczającymi 2100 p., Krzysztof z jedynką, Barbara – z tytułem mistrzowskim. Ale przetasowali ich Bogdan Marszałek, także zawodnik „Hetmana” Lublin, który wygrał turniej z wynikiem 16 p., i Krzysztof Kusowski, brązowy medalista z dorobkiem 14 p. Krzysztof Furtak, z 15 punktami, musiał zadowolić się srebrem, zaś Barbara Wójcik z 12 punktami zajęła czwarte miejsce. Wygrana Marszałka to w dużej mierze efekt jego gry w silnym lubelskim klubie i prowadzonych tu szkoleń. Znakomita większość startujących to amatorzy, miłośnicy tej wciągającej, starożytnej gry, której początek sięga czasów faraonów. Ale myliłby się ten, kto sądzi, że panowała tu sielanka jak w dominie. Gdzie tam! Zawziętość szła w parze z walecznością, a nawet hardością. Troje zawodników uzyskało kategorie warcabowe: Anna Dąbrowska – IV, Kazimierz Kuśnierz – V i Ewa Cichosz – V, a kolejne trzy osoby je podwyższyły: Lech Łysak – na III, Anna Bogdańska – na III i Eugeniusz Bukowiński – na IV. Serdeczne gratulacje. Zwycięzcy turnieju zostali uhonorowani pucharami i medalami, wszystkich zaś obdarowano fajansowymi kubkami z widokiem Zamku Lubelskiego.
Koordynator dwoił się i troił, by uczestnicy nie nudzili się i należycie wykorzystali czas wolny, którego nie było znowu tak wiele. Godną inicjatywą była wizyta na grobie zmarłego 9 grudnia 2018 r. śp. Michała Czarskiego, poprzedniego prezesa klubu „Hetman” i organizatora lubelskich turniejów warcabowych. Mogliśmy pomodlić się za jego duszę, zapalić znicz i powspominać chwile kiedyś z nim spędzone. Jak rzadko kto potrafił on na turniejach budować miłą atmosferę, zarażać humorem. Michał był człowiekiem otwartym na innych i jego duch w jakiś sposób nadal nam tutaj towarzyszy. Nie darmo panuje opinia, że w Lublinie nawet porażki bolą mniej niż gdzie indziej.
Warcabiści niecierpliwie czekali na wycieczkę po Lublinie. Każdy słyszał dużo o tym mieście, największym w kraju po prawej stronie Wisły, słynnym z urody i bogatym kulturowo. Duszą miasta jest jego historia – wielowiekowa i rozbudowana, zasobna w arcyciekawe zabytki sztuki i architektury, z potężnym udziałem muzyki, literatury i nauki. Siła przyciągania cywilizacyjnego I Rzeczypospolitej, dzięki której obywatelami naszego państwa mogli być obok siebie Polacy, Litwini, Rusini i Żydzi, była przemożna, a nigdzie tego tak mocno stwierdzić się nie da, jak właśnie w mieście unii lubelskiej – wielokulturowość, przy zachowaniu silnego trzonu narodowego. Przez całe wieki Lublin zwany był przez Żydów „małą Jerozolimą”, z Jeszywas Chachmej Lublin – w latach trzydziestych ubiegłego wieku największą uczelnią talmudyczną na świecie.
Obecnie włodarzy cieszy najniższa średnia wieku mieszkańca miasta w Polsce, co nadaje Lublinowi prężności, a lublinianom optymistycznego nastawienia do życia. Słynna jest uroda tutejszych dziewczyn, co potwierdzi każdy po półgodzinnym nawet spacerze ulicami miasta. A że artyści piękni są zawsze, lublinianie na niwie sztuki, a szczególnie muzyki, od wieków grają pierwsze skrzypce, od Jana z Lublina poczynając, przez Lipińskiego i braci Józefa i Henryka Wieniawskich, na Szczepaniku, Urszuli, Bajmie i Budce Suflera wcale nie kończąc. Wyboru dopełniają filharmonia i teatr muzyczny oraz mnogość festiwali i koncertów – także z występami sław światowych, że wspomnę choćby słynny już festiwal Inne Brzmienia. W tym mieście, urzekającym pięknem renesansu, jak rodzynki w cieście tkwią jeszcze zabytki średniowiecznego gotyku. Na dużej ścianie barwnej kamienicy w rynku widnieje fresk przedstawiający panteon poetów lubelskich: Jana Kochanowskiego, Sebastiana Klonowica, Biernata z Lublina i Wincentego Pola. Brak tylko bardziej nam współczesnego Józefa Czechowicza, zwanego przez Miłosza „księciem poetów polskich”. Jego „Poemat o mieście Lublinie” jest dla każdego tutejszego mieszkańca jak modlitwa. Opisuje duszę miasta, jego piękno, to widoczne gołym okiem i to ukryte, które tylko poezja wydobyć potrafi.
Nasza wycieczka przeszła reprezentacyjnym deptakiem Krakowskie Przedmieście, mijając wykwintne kamienice neobarokowe i secesyjne, renesansowe pałace i kościoły w renesansie lubelskim i gotyku. Po drodze przecięła główny, obszerny plac Litewski, z przyciągającą latem turystów fontanną multimedialną. Tu w czasie obrad rodzącej się unii polsko-litewskiej przez pół roku koczowali w namiotach litewscy bojarowie. Unię upamiętnia przeszło dwustuletni obelisk, ze złoconymi płaskorzeźbami przedstawiającymi Polskę i Litwę jako kobiety w koronach podające sobie ręce. Także pomnik Piłsudskiego na Kasztance (współczesny, zastąpił sołdata z pepeszą) i stary pomnik Konstytucji 3 maja. Na obrzeżach staromiejskich murów, ze średniowieczną okazałą Bramą Krakowską, stanowiącą obok Zamku Lubelskiego najbardziej rozpoznawalny architektoniczny symbol miasta, znajduje się plac Łokietka z barokowym ratuszem. To Władysław Łokietek ostatecznie dokonał lokacji Lublina na prawie magdeburskim 15 sierpnia 1317 roku, sankcjonując kilkuwiekowe istnienie grodu. Zatwierdził też wtedy herb miasta – z kozą wspinającą się na krzew winny. Na wzgórzach za rzeką Czechówką uprawiano wówczas w Lublinie winogrona, a półdzikie kozy, ku utrapieniu winiarzy, obgryzały ich młode pędy. Teraz czasem Kozim Grodem nazywają swe miasto lublinianie, odwołując się do herbu.
Od placu biegnie ulica Królewska, z neoklasyczną jasnokremową katedrą – największą lubelską świątynią, z cudownym obrazem Matki Bożej. Przy niej Wieża Trynitarska, z której oglądać można najpiękniejszy dla wielu widok – panoramę Lublina. Na niej Czechowiczowi „furgotał blaszany kogucik” – jeden z bohaterów „Poematu...”. Kogucik jest tu do dziś i nadal furgocze. Podczas wspinaczki drewnianymi schodami słucha się chorału gregoriańskiego, który przenosi nas w średniowiecze jak za dotknięciem czarnoksięskiej różdżki. Przez czerwonoceglastą ogromną Bramę Krakowską wchodzimy na Stare Miasto. Na niej to poecie „zegar nucił”. Od strony przedmieścia wisi obraz Matki Bożej, a od strony miasta – wizerunek św. Antoniego, patrona Lublina. Za czasów komuny obydwa obrazy były zdjęte i gdzieś przechowane. Brama była bohaterką kilku polskich filmów, w tym serialu „Czarne chmury”. Przy niej pod obrazem Matki Bożej zbierali się ludzie za zaborów, by śpiewać „Boże, coś Polskę” i demonstrować przeciwko Rosji przed powstaniem styczniowym. Dziś mieści się w niej Muzeum Miasta Lublina. Brama Krakowska wraz z murami obronnymi została zbudowana w XIV w., po najeździe tatarów w 1341 r. Od niej biegnie miejski szlak uliczny do kremowo otynkowanej Bramy Grodzkiej, wychodzącej z miasta w kierunku Wilna. Lublin posiadał tylko te dwie bramy w swych murach, co wzmacniało obronność. Stare Miasto to gąszcz ulic i uliczek, klimatycznych zaułków i placyków, z rynkiem i potężnym klasycystycznym gmachem Trybunału Koronnego pośrodku. Tylko dwa miasta w I Rzeczypospolitej miały najwyższą władzę sądowniczą, czyli trybunał – były to Lublin i Piotrków Trybunalski. Wielce znaczącym zabytkiem jest bazylika św. Stanisława przy klasztorze dominikanów, zbudowana w stylu renesansu lubelskiego z przepięknym, subtelnym wnętrzem. To zabytek najwyższej klasy. Ulice i kolorowe, renesansowe kamienice Starego Miasta nie mają sobie równych w Polsce. Wychodząc przez Bramą Grodzką, kierujemy się na nieodległe Wzgórze Zamkowe – do Zamku Lubelskiego. Jego mury wzniesiono w XVIII w. na miejscu zamku postawionego przez Kazimierza Wielkiego, po którym pozostał średniowieczny gotycki donżon (okrągła ceglana wieża) oraz kaplica Trójcy Świętej, gotycka, o wielkiej wartości architektonicznej, z bezcennymi malowidłami naściennymi z 1420 roku, które ufundował król Władysław Jagiełło. Kiedy widzi się je zaraz po przekroczeniu progu, zwalają z nóg. Freski w kaplicy Trójcy Świętej, Stare Miasto oraz ogród botaniczny UMCS, a także Muzeum Wsi Lubelskiej – to najcenniejsze atrakcje turystyczne. Na zamku otwarto ogromne muzeum z wieloma działami. W galerii malarstwa króluje obraz Jana Matejki „Unia lubelska”.
Lublin przyciąga swą magnetyczną siłą każdego, kto choć raz go zobaczy. Do zobaczenia więc znów, za rok!
Ogólnopolski turniej niewidomych i słabowidzących w warcabach stupolowych 18-24.11.2022 r., Lublin (Dziesiątka najlepszych)
W terminie 16-22.11.2022 r. w Tarnowie odbyły się ogólnopolskie zawody niewidomych i słabowidzących w strzelectwie pneumatycznym. Na podium mogliśmy oglądać przedstawicieli strzeleckich tuzów, zawodników mniej utytułowanych, jak i takich, których znamy z innych dyscyplin.
Spotkanie to było nie lada gratką zarówno dla osób regularnie uczestniczących w zawodach strzeleckich, jak również dla tych, które okazje do kontaktu z karabinem mogą policzyć na palcach jednej ręki lub wcale ich do tej pory nie miały. Podczas pięciu dni zmagań odbyła się rywalizacja w pełnych konkurencjach leżąc i stojąc (zgodnie z przepisami obowiązującymi w tej dyscyplinie) oraz szereg zajęć teoretyczno-praktycznych dla wszystkich chętnych. Frekwencja i zaangażowanie potwierdzają, że zainteresowanie dyscypliną jest duże, co pozwala optymistycznie patrzeć na jej dalszy rozwój. Po tych zawodach każdy z uczestników zna zasady bezpieczeństwa obowiązujące na strzelnicy sportowej, potrafi posługiwać się w sposób bezpieczny karabinem pneumatycznym oraz rozumie zasadę działania celownika wykorzystywanego w strzelectwie pneumatycznym niewidomych.
Na pierwsze dwa dni zawodów uczestników podzielono na grupy zaawansowaną i początkującą. Podczas gdy początkujący odbywali zajęcia teoretyczno-praktyczne, zawodnicy zaawansowani rywalizowali w konkurencjach karabin pneumatyczny 60 strzałów stojąc oraz leżąc.
W konkurencji stojąc podium wywalczyli:
Kobiety
Barbara Moskal „Podkarpacie” Przemyśl 575,9 p.
Maria Ciupińska-Narwojsz „Sudety” Kłodzko 531,4 p.
Renata Tomaszewska „Cross Opole” 478,2 p.
Mężczyźni
Marian Pierzchała „Pionek” Włocławek 426,2 p.
Stanisław Szczęsny „Pionek” Włocławek 417,1 p.
Jarosław Czapski „Morena” Iława 408,7 p.
W konkurencji leżąc miejsca na podium zajęli zawodnicy:
Kobiety
Renata Tomaszewska „Cross Opole” 613,0 p.
Barbara Moskal „Podkarpacie” Przemyśl 600,6 p.
Marlena Szewczyk „Sudety” Kłodzko 584,9 p.
Mężczyźni
Krzysztof Kłodziński „Sudety” Kłodzko 565,9 p.
Stanisław Szczęsny „Pionek” Włocławek 564,8 p.
Włodzimierz Kosmal „Morena” Iława 563,3 p.
Od trzeciego dnia zawodów wszyscy uczestnicy startowali w konkurencji karabinu pneumatycznego 30 strzałów. Dla początkujących przeprowadzono ją z wykorzystaniem podpórki (do tarcz pistoletowych), co zagwarantowało skuteczną i sprawiedliwą rywalizację, niezależnie od sprawności fizycznej i wieku uczestników. W tej walce wyróżnionych zostało trzech najlepszych panów oraz trzy najlepsze panie. Byli to:
Kobiety
Teresa Stach „Warmia i Mazury” Olsztyn 308,8 p.
Ewa Pochwat „Jutrzenka” Częstochowa 303,3 p.
Jadwiga Rogacka „Pionek” Włocławek 294,2 p.
Mężczyźni
Jakub Kocoń „Sudety” Kłodzko 314,9 p.
Robert Wlaźlak „Sudety” Kłodzko 292,9 p.
Tomasz Majza „Zryw” Słupsk 287,2 p.
Zaawansowani uczestnicy zawodów zaprezentowali swoim mniej doświadczonym kolegom i koleżankom rywalizację w postawach leżąc i stojąc (obie po 30 strzałów), którą zakończyli pokazowym finałem w formule rywalizacji par mieszanych (dwie osoby w zespole, porównanie sumy wyników i przydzielanie punktów: 2 p. za zwycięstwo, 1 p. za remis, rywalizacja do 16 p.).
Klasyfikacja po finale wyglądała następująco:
Postawa leżąc
Barbara Moskal („Podkarpacie” Przemyśl) i Włodzimierz Kosmal („Morena” Iława)
Katarzyna Majewska i Stanisław Szczęsny (oboje „Pionek” Włocławek)
Maria Ciupińska-Narwojsz i Jakub Kocoń (oboje „Sudety” Kłodzko)
Postawa stojąc
Barbara Moskal („Podkarpacie” Przemyśl) i Włodzimierz Kosmal („Morena” Iława)
Izabela Duda i Jarosław Czapski (oboje „Morena” Iława)
Maria Ciupińska-Narwojsz („Sudety” Kłodzko) i Andrzej Jaskólski („Zryw” Słupsk)
Pozytywny odbiór formuły zawodów sprawił, że w kolejnym roku planowane jest zorganizowanie specjalistycznego szkolenia dla osób, które jeszcze nie rywalizują w tej dyscyplinie lub stawiają w niej dopiero pierwsze kroki. Kto wie, czy w kimś nie drzemie ukryty talent strzelecki, który może w przyszłości zaowocować uczestnictwem w mistrzostwach świata, a może nawet w igrzyskach paraolimpijskich? Czas pokaże.
Klub „DoSAN” Wałbrzych po raz drugi był organizatorem integracyjnego turnieju showdowna, odbywającego się w ramach projektu „Czas na Integrację – Showdown pod Mniszkiem 2022”. W dniach 4-8.11.2022 przy stołach oglądaliśmy dwudziestu niepełnosprawnych zawodników z województwa dolnośląskiego. Autorem pomysłu na zorganizowanie zawodów, które integrują osoby z różnymi niepełnosprawnościami, jest Michał Madaliński, pełniący również funkcję koordynatora projektu. Tak jak w ubiegłym roku rozgrywki toczyły się w gościnnych progach hotelu Piotr SPA&Wellness w Boguszowie-Gorcach.
Celem projektu jest wzrost aktywności osób niepełnosprawnych, poprawa ich umiejętności gry w showdown, a także integracja niepełnosprawnych mieszkańców Dolnego Śląska. Turniej został rozegrany w trzech kategoriach: kobiet, mężczyzn i grze deblowej. Przed rozpoczęciem rywalizacji uczestnicy mogli wziąć udział w bloku szkoleniowym, który prowadzili znakomici instruktorzy i czołowi polscy showdowniści.
Realizację projektu dofinansował PFRON w ramach środków przekazanych przez Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego.
Zwycięzcy turnieju Showdown pod Mniszkiem 2022 4-8.11.2022 r., Boguszów-Gorce
Kobiety
Weronika Wall
Paulina Nowak
Agnieszka Wołczyńska
Mężczyźni
Tadeusz Sypień
Adam Wołczyński
Paweł Marecki
Debel
Weronika Wall, Paulina Nowak
Robert Trawiński, Ewa Serafin
Tadeusz Sypień, Agnieszka Wołczyńska
Michał Madaliński
Kolarstwo
Na dwóch kołach w 32. Biegu Niepodległości
Dzięki życzliwości Alicji Sobczak-Troniny z Fundacji Maraton Warszawski w Biegu Niepodległości w Warszawie po raz czwarty wzięły udział osoby niewidome i słabowidzące jadące na tandemach. 11 listopada br. wystartowały trzy rowerowe duety w składzie: Roman Roczeń z pilotem Markiem Skorkiem, Agnieszka Pelczarska z pilotem Krzysztofem Zwolakiem oraz weteran biegowych imprez „Crossu” Ryszard Sawa z pilotem Krzysztofem Mierzejewskim. Zawodnicy mieli do pokonania dystans 10 kilometrów. Osoby niewidome nie były jedynymi uczestnikami z niepełnosprawnościami, którzy brali udział w tym biegu. Oprócz nich wystartowali również zawodnicy na handbike’ach oraz na wózkach z napędem bezpośrednim.
Przed zbliżającą się godziną jedenastą wszyscy zawodnicy byli już na starcie. Organizatorzy oraz zaproszeni goście powitali biegaczy i odśpiewali wspólnie z nimi Mazurka Dąbrowskiego.
Jako pierwsi i najszybsi wystartowali zawodnicy na handbike’ach, chwilę po nich tandemy, trzy minuty później najszybsi biegacze, a dopiero później wszyscy pozostali. Nie było szans na dogonienie handbike’ów. Na pokonanie dystansu zawodnicy na tandemach mieli 30 minut. Po kołach deptali im najszybsi biegacze, ale nikt nie dopuszczał myśli, by dać się przegonić, nawet Kenijczykom. Około piątego kilometra trasy była nawrotka i od tego momentu należało się mobilizować. Na mecie każdy był zmęczony, ale zadowolony – i z medalem!
Wszyscy zawodnicy, którzy ukończyli bieg, udali się przed centrum handlowe Westfield Arkadia, gdzie rozpoczęła się uroczysta dekoracja zwycięzców. Nagrody wręczali: wiceprezydent Miasta Warszawy Renata Kaznowska, prezes Fundacji Maraton Warszawski Marek Tronina oraz Alicja Sobczak-Tronina. Do dekoracji zaproszono również zawodników z niepełnosprawnościami. W klasyfikacji tandemów na najwyższym stopniu podium stanęli Roman Roczeń i Marek Skorek, drugie miejsce zajęli Agnieszka Pelczarska i Krzysztof Zwolak, a trzecie – Ryszard Sawa i Krzysztof Mierzejewski. Zawodnicy otrzymali atrakcyjne upominki.
Serdecznie polecam udział w tym wydarzeniu. To fantastyczna zabawa, satysfakcja gwarantowana i pełne bezpieczeństwo. Czuliśmy się zauważeni i docenieni przez organizatorów. Zachęcam, bo im liczniej staniemy na starcie, tym większa będzie rywalizacja i radość z pokonania trasy. Wiem, że jest wiele osób niewidomych i słabowidzących, które jeżdżą na tandemach. Warto podjąć również to wyzwanie, będzie potem co wspominać. Do zobaczenia w Warszawie na 33. Biegu Niepodległości!
Może to i przewrotny tytuł, ale oddaje sportową drogę Piotra Kołodziejczuka, brązowego medalisty tegorocznych parakolarskich mistrzostw świata w kolarstwie tandemowym w Baie-Comeau w Kanadzie.
Z Piotrem spotkałem się pod koniec listopada obecnego roku w przychodni kardiologicznej warszawskiego szpitala na Bródnie. Przechodził tam badanie holterowskie pracy serca, bardzo ważne, gdyż ten 51-letni facet uprawia wyczynowo kolarstwo i ostro trenuje przez jedenaście miesięcy w roku. Do przychodni sportowej zgłasza się dwa razy do roku na badania okresowe plus jeszcze dwa razy na testy wydolności. Prawie jak pilot F-16.
Ostry życiowy zakręt
Urodził się w 1971 roku w wiosce pod Reszlem w województwie warmińsko-mazurskim. Jego rodzice prowadzili gospodarstwo. Piotr był najmłodszy z sześciorga rodzeństwa. Uczył się w zespole szkół mechanicznych w Kętrzynie. Trochę grał w nogę w miejscowym klubie „Orlęta”, a kiedy zatrudnił się w zakładach drobiarskich „Indykpol”, dalej kopał piłkę w drużynie zakładowej. Pracował tam sześć lat. Był zawodowym kierowcą, prowadził ciężarówkę. I w wieku 29 lat zaczął tracić wzrok. Diagnoza: uszkodzenie nerwu wzrokowego.
– Nie wiem, skąd to się wzięło. Może jak byłem operatorem koparki, to zatarłem oczy substancjami toksycznymi? Nie wiem. Przeszedłem na rentę. Moje miesięczne dochody spadły wtedy z dwóch tysięcy złotych do sześciuset – opowiada.
Został na lodzie. Nie miał rodziny, nie miał mieszkania. Dostał skierowanie do ośrodka mieszkalno-rehabilitacyjnego dla niewidomych przy ulicy Paukszty w Olsztynie. Ośrodkiem kierowała wtedy pani Halina Soczewka. Znalazł tam dach nad głową i pracę. Zatrudniono go jako ogrodnika. Znał się na robocie. Pochodzi przecież ze wsi, przez jakiś czas miał niewielkie gospodarstwo. Z jego udziałem wykonano olbrzymią robotę. Zagospodarowano dawne wysypisko śmieci, posadzono drzewka owocowe, postawiono szklarnię. Dokonali tego czterej mieszkańcy ośrodka pod kierownictwem pełnosprawnego instruktora po studiach ogrodniczych.
Droga do kolarstwa
Miał to szczęście, że w tamtych latach w klubie „Warmia i Mazury” Olsztyn na dobre rozwijało się kolarstwo tandemowe. Jeździli już Krzysztof Kosikowski, Piotr Łożyński, Marek Szydłowski, Emil Stopierzyński.
– Piotr pogadał ze mną i zapytał, czy jeździłem na rowerze. Ja mówię, że tak – nad jezioro i z powrotem oraz do szkoły. Poklepał mnie, ocenił warunki fizyczne i oświadczył: będziesz kolarzem tandemowym. To był początek obecnego wieku – opowiada Kołodziejczuk. – Trafiłem do „Crossu”, który wówczas sprawował pieczę nad kolarstwem. Na początku do jazdy zaczął mnie przy- uczać mechanik rowerowy Jurek Brodowski, a po nim mój pierwszy pilot – Krzysztof Rutkiewicz. Trener kadry Mirosław Jurek orzekł wtedy, że ja z pilotem jesteśmy objawieniem sezonu – kończy tandemowiec.
I zaczęła się zabawa w sport. A tam zabawa, orka! Starty z Patrykiem Baturą na mistrzostwach Polski w 2005 roku, potem w Polanicy na górskich mistrzostwach z Mariuszem Kowalkowskim. Przewodnicy zmieniali się, ale przez wszystkie lata trener kadry był ten sam – Mirosław Jurek. Na tegoroczne mistrzostwa świata rozgrywane na początku sierpnia w Kanadzie (relacja w numerze 8/2022 „Crossa”) Piotr miał jechać z przewodnikiem Marcinem Białobłockim. Marcin z różnych względów nie mógł wystartować, więc trener cudem znalazł 34-letniego zawodowego kolarza Michała Podlaskiego z Radzymina. Piotr opowiada o nim z entuzjazmem:
– Jest niesamowity, ma głowę do jazdy, ale też nogi. To fajter, który nigdy nie jeździł na tandemie, ale siada ze mną i rozwala cały peleton. Gdyby nie awaria łańcuchów przed metą, mielibyśmy srebro. Będziemy dalej jeździć i mam nadzieję, że za półtora roku na paraolimpiadzie we Francji zdobędziemy „blachę”.
Piotr ma już przyznane stypendium sportowe i, jak twierdzi, zostawi pracę ogrodnika, aby poświęcić cały swój czas walce o paraolimpijski laur. Tego zwycięstwa mu życzymy!
***
O kilka zdań na temat kariery sportowej Piotra Kołodziejczuka i jego drogi do brązowego medalu MŚ poprosiłem również trenera kadry Mirosława Jurka.
– Jak układała się kariera sportowa Piotra, zanim zdobył brąz w Kanadzie?
– Piotr Kołodziejczuk od wielu lat jest czołowym polskim kolarzem tandemowym – wielokrotnym medalistą mistrzostw Polski i reprezentantem kraju, który jednak dotychczas pozostawał w cieniu bardziej znanych kolegów. Startował z wieloma pilotami, a międzynarodowe sukcesy odnosił z trzema z nich. Z Arturem Korcem w 2013 roku zajął piąte miejsce na MŚ w Baie-Comeau, w 2014 roku był siódmy na MŚ w Greenville i wygrał prestiżowy wyścig etapowy w Belgii. Z Marcinem Białobłockim w 2021 roku zajął szóste miejsce w wyścigu na czas i siódme w wyścigu ze startu wspólnego na MŚ w Cascais oraz trzecie miejsce na ME w wyścigu ze startu wspólnego. W 2022 roku ponownie zdobył brąz mistrzostw Europy, lecz w wyścigu na czas. Dopiero z Michałem Podlaskim po raz pierwszy stanął na pudle MŚ i spełnił jedno ze swoich sportowych marzeń.
– Jak ten zawodowiec z Radzymina został w ostatnim momencie wyłuskany na Kanadę?
– Michał Podlaski to znany i utytułowany kolarz, wielokrotny medalista MP i członek drużyny narodowej, która pomogła Michałowi Kwiatkowskiemu w zdobyciu tytułu mistrza świata w 2014 roku. Przez wiele lat był kolarzem zawodowym w grupach zarejestrowanych w UCI (Międzynarodowa Unia Kolarska) i przepisy uniemożliwiały mu starty w wyścigach tandemów. Jednak w 2022 roku reprezentuje barwy amatorskiego LUKS „Trójka” Piaseczno i nie podlega restrykcyjnym paragrafom, a na takie okazje ja właśnie poluję. Wystarczyło tylko namówić Michała na wyjazd do Kanady i uzyskać zgodę jego trenera Pawła Tomaszewskiego, co się ostatecznie udało. Wydaje się to wszystko łatwizną, lecz tak naprawdę oprócz kluczowych decyzji dwóch wyżej wymienionych sytuacja wymagała również szybkich i skutecznych działań kilku osób z „Olimpu” oraz Polskiego Związku Kolarskiego, którym należą się wielkie podziękowania. Wszyscy działaliśmy pod presją czasu i niespodziewanych okoliczności – jak na wyścigu kolarskim – i można nieskromnie powiedzieć, że poradziliśmy sobie całkiem dobrze.
– Gdzie w kolejnym sezonie będą przygotowywać się i startować medaliści z Kanady?
– Rok 2023 to czas kwalifikacji paraolimpijskich Paryż 2024. Punkty będzie można zdobywać na torowych i szosowych MŚ w Glasgow (3-13.08.2023), podczas trzech edycji szosowego Pucharu Świata (20-23.04.2023, 4-7.05.2023, 26-29.05.2023) oraz na torowych MŚ w Rio de Janeiro (21-24.03.2024). Niepunktowaną, ale ważną imprezą będą również szosowe ME w Rotterdamie (17-20.08.2023). Do sezonu startowego będziemy przygotowywać się na torze kolarskim w Pruszkowie, który stanie się naszą główną bazą treningową aż do wiosny, lecz mamy też w planie zgrupowania szosowe w ciepłym klimacie.
– I pytanie zasadnicze: będzie finansowanie na zgrupowania i wyjazdy dla kolarzy i oczywiście dla kolarek, czyli Kamili i Justyny?
– Środki finansowe, którymi w przyszłym roku dysponować będzie kadra kolarska, zależą przede wszystkim od szczodrości Ministerstwa Sportu i Turystyki, a w drugiej kolejności od sposobu rozdysponowania budżetu przez zarząd ZKF „Olimp” między poszczególne dyscypliny sportu. Chciałoby się powiedzieć, że wsparciem dla kadry będą też sponsorzy, lecz w tym temacie, pomimo wielkich sukcesów naszych kolarzy, od lat nic się nie dzieje. Większą inicjatywę w tym względzie przejawiają sami zawodnicy, którzy zdobywają dla siebie wsparcie finansowe lub rzeczowe z różnych źródeł. Być może taka zapobiegliwość przyda się niektórym tandemom w 2023 roku i umożliwi im udział w wyścigach zagranicznych, jeśli portfel kadry okaże się zbyt chudy na opłacenie startów większej ekipy.
– Życzę, aby obawy okazały się bezpodstawne. Dziękuję za rozmowę.
Pomorsko-Kujawski Klub Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących „Łuczniczka” obchodzi w tym roku 25-lecie działalności. Uroczysta celebracja tego historycznego faktu odbyła się 12 listopada w gościnnym hotelu Akor na bydgoskim Ludwikowie.
Tego wieczoru spotkało się tu wielu starszych i młodszych członków tego zasłużonego dla środowiska niewidomych klubu. Organizacją święta zajęła się, jak zawsze niezawodna, wiceprezes Klubu Georgina Myler, której pomagało wiele równie zaangażowanych osób. Ona też poprowadziła oficjalną część tego spotkania, którą rozpoczęły „Rydwany ognia” Vangelisa.
Wystrzeliły konfetti, po czym prezes Łukasz „Łoś” Skąpski powitał zebranych słowami:
– Szanowni Państwo, jak obchodzić 25-lecie, to z hukiem i przytupem. Witam serdecznie wszystkich zaproszonych gości, wszystkich naszych członków, wszystkie osoby zgromadzone w tej sali. 25 lat to piękny moment, to jest taki wiek w życiu człowieka, w którym się statkuje i zaczyna doroślej patrzeć na życie. I tak samo jest w naszym klubie.
O początkach działalności „Łuczniczki” opowiedziała wiceprezes Georgina Myler.
– Na starcie nie było łatwo, urzędowaliśmy w jednym pokoiku na ul. Powstańców Wielkopolskich. Tu ukłon w kierunku Polskiego Związku Niewidomych, bo właśnie u nich siedzieliśmy kątem. Podobnie było w lokalu przy rondzie Bernardyńskim, też malutki lokalik na poddaszu. Zimą było zimno, a latem – jak w tropikach. Dopiero się rozkręcaliśmy i na szczęście wszyscy się tam mieścili. Od 2013 roku Klub ma swoją siedzibę przy ul. Krasińskiego. Od tego momentu wiele się zmieniło na korzyść. Zaczęliśmy działać z większym rozmachem, bo więcej mogliśmy.
Łukasz Skąpski podziękował wszystkim działaczom, obecnym i nieobecnym, również tym, których z nami już nie ma, byłym zarządom i obecnie działającemu, trenerom i instruktorom, przewodnikom, opiekunom, sportowcom, pracownikom oraz licznym współpracującym z „Łuczniczką” Bydgoszcz instytucjom, firmom oraz sponsorom.
– Pragnę też podziękować tym, którym rzadko się dziękuje, ale są oni bardzo ważni w naszym życiu, czyli naszym partnerom, małżonkom, dzieciom. Dziękuję, że potrafią z nami być, że znoszą cierpliwie nasze nieobecności w domu i że nas wspierają. Jest też wielu sympatyków Klubu, których spotkaliśmy na naszej drodze. Dziękuję również przedstawicielom innych klubów, którzy są teraz z nami.
Wiele zasłużonych osób zostało podczas tej gali wyróżnionych, to m.in.: działacze – Krystyna Misterek, Jadwiga Wegner-Henselek, Andrzej Sargalski, Krystyna Krzemkowska, Krzysztof Badowski, obecni na gali trenerzy – Tomasz Chmurzyński, Szymon Borkowski, Kazimierz Fiut, Ireneusz Stachowski oraz przyjaciele klubu – Monika Janoszek, właścicielka drukarni M&M Cyfrowy Druk, Barbara Ciupa, przedstawicielka hotelu Akor, Marek Fabiszewski, były dziennikarz „Expressu Bydgoskiego”, współpracujący z Klubem od wielu lat. Wręczaniu okolicznościowych monet z okazji 25-lecia „Łuczniczki” Bydgoszcz towarzyszył motyw przewodni z „Gwiezdnych wojen”.
– Chciałbym pogratulować tym młodym ludziom. To jest ich zasługa, ich ambicje i walka o wszystko. Chyba już czas, żeby przejęli pełną władzę w Klubie. Właściwie już ją mają. Ja tylko chcę im pomagać. Łukasz, Gina – dzięki za wszystko, co już zrobiliście. To wszystko, co przed nami, należy do was – tak dziękował prezesowi Łukaszowi Skąpskiemu i wiceprezesce Georginie Myler dyrektor „Łuczniczki” Bydgoszcz Krzysztof Badowski.
Bydgoski klub w KRS został zarejestrowany 13 grudnia 1996 roku, ale w rzeczywistości zaczął funkcjonować 14 lutego 1997 roku. U jego początków były cztery osoby, założyciele: Krystyna Misterek (w lipcu 2011 otrzymała Złoty Krzyż Zasługi nadany przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego), obecnie honorowa sekretarz klubu, Jadwiga Wegner-Henselek, Krystyna Krzemkowska i Andrzej Sargalski (wieloletni prezes klubu).
Pomysł założenia klubu, w którym niewidomi i słabowidzący mogliby się spotykać i realizować sportowe pasje, zakiełkował w bydgoskiej Spółdzielni Niewidomych „Gryf”. Stamtąd przejęto dwie sekcje: szachową i warcabową (obecnie także warcaby stupolowe). Potem powstały sekcje brydża, bowlingu, kręgli klasycznych, pływania i inne, aż po sekcje strzelectwa laserowego i pneumatycznego, nordic walkingu, showdowna, narciarstwa biegowego, biathlonu i kolarstwa tandemowego. Na początku w Klubie spotykało się dziesięciu członków, później ta liczba wzrosła nawet do ponad dwustu.
– Jedyną, której już nie ma, jest sekcja tańca sportowego. Ale my po części oficjalnej udowodnimy, że potrafimy ładnie się bawić i tańczyć – żartował prezes Skąpski.
Działalność „Łuczniczki” Bydgoszcz zarówno w przeszłości, jak i teraz dofinansowują: Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, Urząd Miasta Bydgoszczy, Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko-Pomorskiego, jak również Ministerstwo Sportu i Turystyki. Klub współpracuje też ze Stowarzyszeniem „Cross”. Zarząd tworzą obecnie: prezes Łukasz Skąpski, wiceprezesi Krzysztof Badowski (jednocześnie pełniący obowiązki dyrektora Klubu) i Georgina Myler, a także członkowie: Marek Janakowski i Łukasz Cichy.
Klub wychował wielu sportowców, którzy stawali na podium mistrzostw Polski, mistrzostw Europy czy mistrzostw świata. W samym 2022 roku jego reprezentanci zdobyli na mistrzowskich imprezach w kraju dwadzieścia złotych, siedemnaście srebrnych i piętnaście brązowych medali. Wielu z nich jest w kadrze Polski niewidomych i słabowidzących w swoich dyscyplinach.
Po oficjalnej części gali jej uczestnicy bawili się do muzyki zaproponowanej przez didżeja. Każdy mógł sobie zrobić zdjęcie z zabawnymi rekwizytami w specjalnie ustawionej fotobudce. Wszyscy chwalili jedzenie serwowane przez kuchnię hotelu Akor. Zabawa zakończyła się dobrze po północy. A goście, rozchodząc się, robili już plany na kolejną okrągłą rocznicę – trzydziestą. Działacze zapowiedzieli, że nie będą szczędzić sił, aby organizacyjnie i sportowo klub z ul. Krasińskiego jeszcze bardziej się rozwinął i był drugim domem dla osób niewidomych i słabowidzących z Bydgoszczy i okolic.
Bezpośrednią relację ze święta „Łuczniczki” Bydgoszcz można było oglądać na Facebooku. Zrealizował ją Mikołaj Rotnicki, klubowy specjalista od mediów społecznościowych. Również teraz można ją obejrzeć po zeskanowaniu poniższego kodu QR.
W październikowym artykule rozważaliśmy słabości powstałe w strukturze pionkowej. Jako pierwszy zwrócił na nie uwagę Wilhelm Steinitz, który traktował je jako elementy oceny pozycji. W rozważaniach Steinitza nie mogło także zabraknąć problemu izolowanego pionka.
Gambit hetmański Johannes Zukertort – Wilhelm Steinitz Saint Louis 1886
1.d4 d5 2.c4 e6 3.Sc3 Sf6 4.Sf3 W siódmej partii tego meczu po 4.e3 c5 5.Sf3 Sc6 6.a3 dc4 7.Gc4 cd4 8.ed4 Ge7 9.0–0 0–0 10.Ge3?! Steinitz też nie miał kłopotów po 10...Gd7 11.Hd3 (11.d5 z wyrównaniem) 11...Wc8 12.Wac1?! Ha5 13.Ga2 Wfd8 14.Wfe1?! Ge8! 15.Gb1 g6 16.He2 Gf8 17.Wed1 Gg7 18.Ga2 Se7.
4...dc4 5.e3 Aktywniejsze, rzecz jasna, było 5.e4!, ale grywane znacznie później.
7...Ge7 8.0–0 0–0 Lepsze 8...Sc6!, z atakiem na pionka d4. Oto przykłady z praktyki Steinitza: 9.Gf4 0–0 10.We1 (lub 10.Wc1 Hb6 11.Hd2 Wd8 12.Wfd1 Gd7 13.He2 Ge8 14.Gd3 Wac8 [Pillsbury–Steinitz, Sankt Petersburg 1895/96]) 10...Gd7 (10...Hb6!?) 11.He2 Ha5 (11...Wc8!?) 12.Sb5 a6 13.Gc7 b6 14.Sc3 Wfc8 15.Gf4 b5 16.Gb3 Hb6 17.Wed1 (17.d5!?) 17...Sa5 18.Gc2 Sc4 z wyrównaniem (Zukertort–Steinitz, USA, 13. partia meczu 1886).
9.He2 Ciekawe było 9.Se5!?.
9...Sbd7 Lepsze 9...Sc6 10.Wd1 Sa5! 11.Gd3 b6 z dalszym ...Bb7.
10.Gb3 Zukertort mógł, po dziś już typowym 10.d5 ed5 11.Sd5 Sd5 12.Gd5 Sf6 13.Gb3 Gf5 14.Wd1 He8 15.Sd4 Gd7, wyrównać, ale wówczas pionka d4 nie uważano za słabość.
10...Sb6 11.Gf4 Znacznie aktywniej ten goniec gra na g5, np w wersji: 11.Wd1 Sbd5 12.Gg5 Ha5 13.Wac1.Wiele lat później Botwinnik wskazał na aktywny plan dla białych związany z Se5 i dalszym f2–f4–f5.
11...Sbd5 12.Gg3 Nie najlepsze pole dla gońca, ale pozycje z izolowanym pionkiem były jeszcze wtedy terra incognita.
12...Ha5 Z uwagi na pozycję gońca na g3 nie ma teraz Gd2. Można było także grać 12...b6!? z dalszym ... Gb7.
13.Wac1 Gd7 14.Se5 Wfd8 15.Hf3 Kasparow wskazuje na 15.f4.
15...Ge8.
Goniec wzmacnia obronę punktu f7, nie przeszkadza manewrom czarnych figur.
16.Gh4! Walka o pole d5.
16...Sc3 Bez konieczności tak się nie gra, ale po 16...Wac8?! 17.Sd5 Sd5 (lub 17...ed5 18.Sg4 Wc1 19.Wc1 Wc8 20.Wd1!) 18.Ge7 Se7 19.Hb7 nie jest dobrze.
17.bc3 Hc7 Broni gońca e7. Po 18...Sg4 19.Hg4 (19.Ge7? Sh2! 20.Kh2 Hc7+ 21.Kg1 He7) 19...Gh4 20.Hh4 Gc6 21.f4 Ha3 komputer ocenia szanse jako równe.
18.Wfe1 Wac8 19.Hd3?! Zukertort rusza do ataku, gdyż nie może bronić wiszących pionków. Lepsze 19.Gg3 Hb6! z równowagą.
19...Sd5! 20.Ge7 20.Gg3 Ha5!? Ciekawe było wskazane przez Kasparowa 20.Gc2 g6 21.Ge7 He7 22.Gb3 b5 23.Gd5 Wd5 24.He3 z kontrgrą po czarnych polach i słabej pozycji Ge8.
20...He7
21.Gd5? Poważny błąd pozycyjny. Nie należało bić na d5, dopóki czarne nie zagrają g6. Niezbyt jasne było 21.Gc2 Sf6 (21...Hh4!?) 22.Sg4 g6 23.Se5 lub 21.c4! Sf6 (21...Hg5?! 22.h4!) 22.Wcd1.
23...Hd6 24.Wd1 Po 24.Wh3!? można było grać 24...h6! (ale nie 24...Hd4? 25.Hh7+ Kf8 26.We3!) 25.Wd1 f6 26.Sg4 Hf4, co pozwala przejść do pozycji z partii.
24...f6 Konsekwencja wymiany 21.Gd5, goniec e8 wchodzi do gry poprzez g6 lub h5.
25.Wh3!?
Białe szukają ratunku w komplikacjach, gdyż po 25.Sf3 Ha6! 26.Sd2 e5 27.d5 Ha2 i białe nie mają rekompensaty [Kasparow].
25...h6! Paruje wszystkie groźby. Nie było sensu wikłać się w komplikacje powstające po 25...fe5?! 26.Hh7+ Kf8.
26.Sg4 26.Sg6 Gg6 27.Hg6 Wc4 28.Wh6 Hd4! 29.Hh7+ Kf8 30.Hh8+ Kf7 31.Hd8 Hd8 z wygraną czarnych. Zukertort ma nadzieję zmienić losy partii ofiarą skoczka na f6 lub h6, ale odpowiedź czarnych niweczy ten zamysł.
27...Ga4 28.Wf3? Kasparow wskazał na jedyną możliwość stawienia oporu: 28.Wd2! b5 29.Wf3 Hb8! 30.Hg6! Kh8 31.Wg3 Hb7 32.c5 b4! – i czarne mają przewagę, ale jeszcze można walczyć.
28...Hd6 29.Wd2 29.Wf6? Gd1
29...Gc6? Poważny błąd. Po najlepszym 29...b5! [Vukovic] 30.Hg6 He7 31.Wh3 Hf7 czarne przeważają.
30.Wg3?
I w odpowiedzi błąd, tym razem decydujący. 30.d5! He5! 31.Wg3 ed5 32.Hg6 Wc7 z ...Be8. W wariancie 30.d5! He5! komputer pokazuje 31.Hf1! ed5 32.cd5 Gd7, gdzie białe mają szanse.
30...f5! Praktycznie kończy walkę. Zukertort najwyraźniej nie docenił tego posunięcia.
31.Wg6? Po 31.c5 He7 32.Sc4 Gb5 33.a4 Gc4 34.Hc4 Wc5 35.dc5 Wd2 36.h3 można było jeszcze walczyć.
34...Wc1+ 35.Sd1? 35.Sf1 dawało jeszcze pewien opór.
35...Hf4 36.Hb2 Wb1 37.Hc3 Wc8 38.We4 He4
0–1
W uwagach do tej partii wykorzystałem komentarze Kasparowa z książki „Moi wielcy poprzednicy”, Ripoll 2002. Potraktowałem temat izolowanego pionka dość obszernie na bazie tej właśnie partii, gdyż była ona grana w meczu o mistrzostwo świata. Cały świat szachowy oglądał te partie, analizował je i siłą rzeczy asymilował nowe idee.
I wreszcie w charakterze podsumowania jeszcze dwa spośród wielu elementów wyróżnionych przez Steinitza.
Przewaga pionkowa na skrzydle hetmańskim
Wykorzystanie takowej przewagi na skrzydle królewskim jest dużo trudniejsze z uwagi na obecność króli. Jest to element istotny zarówno w grze środkowej, jak i w końcówce. Niekiedy już w wyniku wyboru wariantu debiutowego powstaje pozycja z przewagą pionkową na skrzydle hetmańskim.
Partia hiszpańska Emanuel Lasker – Wilhelm Steinitz Filadelfia/Montreal 1894
1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 a6 4.Gc6 dc6 5.d4 Wiele lat później Robert Fischer dał nowy impuls w tym wariancie kontynuacją 5.0–0.
5...ed4 6.Hd4 Hd4 7.Sd4 c5 8.Se2 Gd7 9.Sbc3 Lepsze 9.Sd2. Jeśli 9.b3, to ...c4.
14...Sd7 15.Sd1 Lub 15.Sd5 Gd5 16.ed5 Gf6 z doskonałą grą czarnych.
15...Sb6 16.Sf1 Wd7 17.Ge3 Whd8 18.b3
18...c4! 19.Gb6? Należało zachować gońca, grając 19.Sf2. Białe wprawdzie wygrywają teraz pionka, ale aktywizują się czarne gońce. Jest to możliwe tylko dzięki przewadze pionkowej na skrzydle hetmańskim.
14...ef3 15.Hf3 0–0!=+ 16.Wfc1? Lub 16.Hb7 Hb7 17.Gb7 Wab8–+. Należało grać 16.e4 z dalszym He3, f4–f5, e5 [Tarrasch]. Białym zabrakło planu gry i bez specjalnych przeszkód pozwalają one czarnym zbudować pozycję z przewagą pionkową na skrzydle hetmańskim.
16...Wab8-+ 17.He4 Lepsze 17.e4.
17...Hc7 18.Wc3?
W żaden sposób nie przeciwdziała planowi czarnych. Lepsze 18.f4.
Jak widać, czarne mogły realizować przewagę na skrzydle hetmańskim między innymi z uwagi na bierną postawę partnera.
Otwarte linie
Otwarta linia to jedna z możliwości komunikacji pomiędzy grającymi stronami. Zajęcie lub utrata linii może mieć poważne konsekwencje dla dalszego przebiegu gry. Jest zatem oczywiste, że ten czynnik należy uwzględnić przy ocenie pozycji i tworzeniu planu gry.
Partia włoska Isidor Gunsberg – Wilhelm Steinitz Nowy Jork 1891
Linia „d” została opanowana. Warto zobaczyć, jakie są tego konsekwencje.
28...Wd1! 29.He2 hg3+ 30.fg3 Wa1 31.S3d2 Hg5 32.Wf3 Sf6 33.Wd3 Wd3 34.Hd3 Sf8! Skoczek zmierza na osłabione pole d4, a osłabienie to wynika z przegranej walki o linię „d”.
W dniach 4-14 listopada 2022 roku w Ustce rozegrano finał kobiet i mężczyzn XXVI Indywidualnych Mistrzostw Polski Niewidomych i Słabowidzących w Warcabach Stupolowych, czyli dwa najważniejsze krajowe turnieje roku. Ich zwycięzcy dostają powołanie do kadry, dzięki czemu mogą uczestniczyć w zgrupowaniach i reprezentować Polskę na turniejach międzynarodowych. Wśród mężczyzn z dwoma punktami przewagi wygrał Leszek Stefanek („Hetman” Lublin), posiadacz najwyższego rankingu w turnieju. Poniżej zwycięski pojedynek Leszka przeciwko Mieczysławowi Kaciotysowi („Jantar” Gdańsk). Wśród kobiet nie zawiodła faworytka Ewa Wieczorek („Victoria” Białystok), ale bardzo blisko sprawienia niespodzianki była Barbara Wójcik („Hetman” Lublin). Panie zmierzyły się ze sobą w przedostatniej rundzie, w niemalże decydującym o tytule starciu. Analizę tejże partii przedstawiam w niniejszym numerze jako drugą, bo działo się tam naprawdę dużo!
Tempo gry: 80 minut plus jedna minuta za wykonane posunięcie.
Mieczysław Kaciotys – Leszek Stefanek Ustka 2022
1.32-27 Debiut bez nazwy. Najrzadziej wybierane przez zawodników otwarcie partii, ponieważ jest uznawane za słabe posunięcie, utrudniające prawidłowy rozwój pionów. 1...19-23 2.34-29 23x34 3.39x30 14-19 4.44-39 10-14 5.30-25 18-23 6.33-29 23x34 7.39x30 12-18 8.37-32 7-12 9.50-44 1-7 10.44-39 18-23 11.41-37 17-21 12.39-33 Lepiej zejść 12.31-26 12-18 13.26x17 11x31 14.36x27, aby rozwinąć swoje długie skrzydło. 12...12-18 Skoro białe nie zeszły na 26, to warto zająć to pole, zamykając kamień 46 na przeciążonej flance: 12...21-26. 13.33-29 23x34 14.30x39 7-12 15.39-34 19-23 16.38-33 14-19! 17.25x14 9x20! Dzięki wymianie do przodu czarne zdobywają dwa tempa i rozwijają swoje długie skrzydło. 18.42-38 4-9 19.47-42 5-10 20.43-39 10-14 21.49-43 21-26! Lepiej późno niż wcale! Teraz świetnie widać, jak pion 46 został odcięty od gry. 22.34-30 20-24 23.30-25 11-17??
Duży błąd czarnych. Białe mogą przeprowadzić kombinację, dzięki której zyskają piona. Nawet bez taktycznych możliwości ruch 11-17 jest wątpliwej jakości, bo pozwala białym na wymianę 27-21 i uwolnienie skrzydła. (Należało grać drugą stroną: 23...14-20 24.25x14 9x20). 24.27-21! 16x27 25.31x11 6x17 26.32-27? Białe dobrze zaczęły, ale... nie dokończyły! Zaprzepaściły swoją szansę na ogranie faworyta. 26.37-31! 26x28 27.33x11 12-17 28.11x22 18x27 i piona 27 nie da się uratować: 29.42-37 23-28 30.38-33 27-32 31.33x22 32x41 32.46x37 26...2-7 27.37-31 26x37 28.42x31 7-11 29.46-41 11-16 30.40-34?
Symetryczne posunięcie do wcześniejszego błędu czarnych (11-17) jest też błędem białych. Na pierwszy rzut oka białe kamienie są rozmieszczone równomiernie na warcabnicy i nie sposób przerwać się na damkę. Z pomocą czarnym przychodzą wymiany, które są potężnym narzędziem w warcabowej rozgrywce. 30...24-29! 31.33x24 19x30 32.35x24 14-20 33.25x14 9x40 34.45x34 23-29! 35.34x23 18x29 i prawa flanka białych niemal przestała istnieć! 36.39-33??
To musiało być przywidzenie. Zapewne białym wydawało się, że po odejściu czarnych 29-34 mogą zrobić wymianę dwa za dwa ruchem 27-22. Inaczej nie potrafię wytłumaczyć zagrania wolno przepuszczającego przeciwnika do pól damkowych. 36...3-9? Czarne nie skorzystały z prezentu! Być może popełniły ten sam błąd w obliczeniach co białe. (Przecież prosto wygrywało: 36...29-34! 37.31-26 17-21 38.26x17 12x32 39.38x27 34-40). 37.33x24 9-14 38.41-37 14-19 39.38-33 19x30 40.27-22 17x39 41.43x25 13-19 42.31-27 19-23 43.48-43 23-29 44.43-39 12-17 45.37-32 17-21 46.27-22 8-13
Doszło do remisowej końcówki pięć na pięć pionów. Białe muszą być bardzo uważne, bo ich pion 36 jest niemałym problemem. Właśnie teraz można było nim ruszyć, forsując remis! 47.32-28? Wciąż daje szanse na podział punktów, ale wymaga długiej i precyzyjnej gry. 47.36-31 21-27 48.32x21 16x36 49.22-17 36-41 50.17-11 41-46 51.11-6 46-23 52.6-1 13-18 53.25-20 (53.1-7 29-34 54.39x30 23-45 55.7x23 45x18) 53...15x24 54.1-7 24-30 55.39-33 29x38 56.7-16 38-42 57.16-27 z remisem. 47...29-33 48.39-34 33-38 49.28-23 21-27! Czarne słusznie poświęcają piona, pozbawiając przeciwnika szansy ataku 23-18 w kolejnym ruchu. Im dalej do damki, tym trudniej o remis. 50.22x31 38-43 51.31-27 43-49 52.27-22 49-21 53.36-31?? Przegrywający ruch. Do remisu prowadziło: 53.34-30 21-49 54.30-24 16-21 55.25-20 49-40 56.24-19 40x27 57.19x8 15x24 58.8-2. 53...21-3? Czarne przeoczyły piękny sposób na wygraną: 53...15-20!! 54.25x14 21-26 55.31-27 26-21 i nie ma co grać! 54.23-18 16-21 55.18x9 3x14
Białe: 34, 31, 25, 22 Czarne: 14 (damka), 15, 21
Ostatnia kluczowa pozycja tej potyczki. Białe wciąż mogą uratować punkt, ale muszą uważać na wiele różnych pułapek. 56.22-18?? Niestety dla siebie wpadają już na pierwszą z nich. Remis dawało: 56.34-29! a) 56...14-9, b) 56...15-20 57.29-24 (57.29-23 14x26 58.25x14 21-27 59.22x31 26x10) 57...20x29 58.22-18, c) 56...14-5 57.29-24 5-41 58.24-20 15x24 59.31-27 21x32 60.22-18. 56...15-20! Piękne wykorzystanie białego piona 25! Czarne zablokowały mu możliwość ruchu, by w kolejnym posunięciu odejść damką i wykorzystać go do końcowego bicia. Podstawowa, ale bardzo ważna idea w końcówkach! 57.31-26 21-27 58.34-29 14-5 59.25x14 5x12
0-2
Jako ciekawostkę prezentuję poniżej komputerową analizę graficzną przytoczonej rozgrywki. Wartości dodatnie na osi pionowej oznaczają przewagę białych, ujemne zaś – czarnych. Jeden punkt to odpowiednik jednego piona. Na osi poziomej widzimy z kolei numery posunięć partii. Z wykresu można odczytać, że analizowana partia nie była jednoznaczna. W jej trakcie możliwe były wszystkie wyniki. Ostatecznie dokładniejszą grą wykazał się Leszek Stefanek, który zainkasował komplet punktów.
Barbara Wójcik – Ewa Wieczorek Ustka 2022
1.34-30 17-22 2.30-25 11-17 3.40-34 6-11 4.34-30 1-6 5.32-28 19-23! Bardzo dobra podwójna wymiana, dająca czarnym aż sześć temp i rozwinięcie długiego skrzydła. 6.28x19 14x23 7.25x14 10x19 8.30-25 5-10 9.33-29 23x34 10.39x30 10-14 11.37-32 22-27 Tą wymianą czarne oddają trzy tempa i pomagają białym w wyprowadzeniu kamienia 46. (Bardziej aktywnie wygląda posunięcie: 11...18-23, po którym nie trzeba się obawiać uproszczenia ze strony białych: 12.32-28 23x32 13.38x18 12x23 Czarne zachowują przewagę temp, a także przejmują kontrolę nad całym centrum). 12.31x22 17x37 13.41x32 16-21! 14.46-41 11-16 15.41-37 18-23 16.44-39 12-18 17.39-33 7-12 18.50-44
18...23-28 Czarne pokusiły się o zajęcie pola 27, jednak taki wybór daje prostą grę białym. Lepszym planem wydawało się wyprowadzenie kamienia 6 na 17, z próbą utrzymania kontroli nad punktem 27 (na przykład wymianą 21-27) bez jego szybkiego zajmowania. 19.33x22 18x27 20.44-39 12-18 21.39-33 18-23 Prowadzi do otwarcia pozycji. Ciekawie wyglądało: 21...8-12 22.33-28 21-26 23.32x21 26x17 z szansą na okrążenie (podchwycenie) białego piona 28. 22.37-31 8-12 23.31x22 23-28 24.32x23 19x17 Po uproszczeniu to białe mają o dwa tempa więcej. 25.33-28 Nie ma co za szybko wychodzić na 5. linię warcabnicy. Warto najpierw dociągnąć odstające piony, na przykład 45-40. 25...21-27 Czarne próbują dodać grze napięcia. Klin 27 może zostać łatwo wymieniony 38-32 dzięki kolumnom 49, 43, 38 i 47, 42, 38, ale wymiana osłabi tyły kamienia 28. 26.42-37 17-21 27.37-32 6-11 28.47-42 21-26 29.32x21 16x27 30.42-37 12-17 31.38-32? Pospieszyły się białe z tym zagraniem. Piona 28 nic z prawej strony nie broni. Tę wymianę trzeba było zrobić dopiero po ruchu czarnych 17-21. 31...27x38 32.43x32 13-18! 33.32-27? Prowadzi do straty kamienia. Prawidłową obroną było: 33.49-44 18-22 34.48-43 22x33 35.43-39. 33...11-16! 34.48-42
Czarne bardzo ładnie rozstawiły swoje siły wokół słabych punktów 28 i 27 białych. Pozostało wykończyć plan, zabierając piona. 34...2-8? Czarne zrobiły wszystko jak należy poza... wykończeniem. Trzeba było zagrać: 34...17-21! 35.37-32 26-31! 36.28-22 2-7 37.22x13 9x18 i pion 27 ginie. 35.49-43 8-13 36.43-38 18-22 37.27x18 13x33 38.38x29 17-22 39.29-23! 14-20? Czarne chciałyby ustawić rogatkę 16, 21, 26, 27 z groźbą 27-31 i przerywem. Okazuje się, że zajęcie pola 23 przez białe bardzo to utrudnia. Czarne, zapewne wciąż chcąc tę partię wygrać, korzystają ze swojej ostatniej kolumny. Rozbija to jednak ich piony po bandach i teraz to białe mają przewagę! 40.25x14 9x20 41.45-40! 4-9 42.40-34 22-27??
Czarne wykonały przegrywające posunięcie. W warcabach bardzo ważne jest, by patrzeć na możliwości przeciwnika. Pozwoli to znaleźć niewidoczne, ale wygrywające ruchy. Tak jak w tej pozycji. 43.23-18? Białe nie wykorzystały szansy. A można było: 43.30-25!! I co czarne mają zagrać? Wszystko przegrywa! 43...16-21 (43...20-24 44.34-30 24-29 45.23x34; 43...9-14 44.23-18 3-8 45.34-29 16-21 46.42-38) 44.25x14 9x20 45.23-18 3-8 46.35-30 43...20-24 44.30x19 9-13 45.18x9 3x23 46.35-30 15-20 47.42-38
47...16-21?? Co też zrobiły czarne?! Podwiesiły piona 21, dając białym wygrywającą pozycję. Wystarczyło policzyć dwa ruchy do przodu. Kiedy nie da się wygrać, trzeba chronić się przed porażką: 47...20-25 48.38-33 26-31 49.37x26 27-32 50.33-28 32-38 51.28x19 38-43 52.19-13 43-49 53.13-8 16-21 54.26x17 49-35. Remis. 48.38-33! 26-31 49.37x17 27-32 50.36-31 23-28 51.33x22 32-38
Białe: 34, 31, 30, 22, 17
Czarne: 20, 38
Czarne musiały poświęcić aż trzy kamienie, by przedostać się do damki. Białe stoją w centrum, co w końcówkach jest niekorzystne, ale pozycja jest wygrana. 52.17-12?? A przynajmniej była. Nie w tę stronę! 52.17-11!! wygrywało po przykładowej kontynuacji: 52...38-42 53.31-26, nie dając czarnym postawić damki na 48 (groźba 30-25), 53...42-47 54.11-6 47-38 55.6-1 20-25 56.22-17 38-2157.17-11 21-8 58.11-7 8x35 59.7-2.
52...38-43 53.12-7 43-48 54.30-25 48x26 55.25x14 Czarne znajdują piękną serię ataków na piony od tyłu z wykorzystaniem damki: 55...26-48! 56.34-29 48-42! 57.29-2342-37! 58.23-19 37-31! 59.22-17 31-26! 60.17-11 26-8! 61.7-2 8x35 Trzy na jeden. Remis.
1-1
Poniżej komputerowa analiza graficzna omówionej właśnie partii. Była to bardziej gra błędów niż rzetelne wypracowywanie przewagi. Obie strony miały swoje szanse, więcej jednak białe. Z przebiegu starcia podział punktów trzeba uznać za sprawiedliwy wynik.