Nr 11 (164) Listopad 2018
CROSS 11/2018
ISSN 1427-728X ROK XVI Nr 11 (164)
Listopad 2018 r.
Miesięcznik informacyjno-szkoleniowy Stowarzyszenia Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących "Cross"
Adres redakcji:
00-216 Warszawa
ul. Konwiktorska 9,
tel.: 22 412 18 80
e-mail: redakcja@cross.org.pl
Redaguje zespół w składzie:
- Marta Michnowska - Redaktor naczelna
- Anna Baranowska - Zastępca redaktor naczelnej
- Barbara Zarzecka - Korekta
Opracowanie graficzne:
Studio Graficzne Novelart
Skład, druk, oprawa i kolportaż:
EPEdruk Spółka z o.o.
ul. Konwiktorska 9, 00-216 Warszawa
Nakład:
1000 egzemplarzy
Spis treści
Sport dla każdego - Leszek Szmaj
Mistrzynie z Podkarpacia - Mieczysław Kaciotys
Sprawdzian po szkoleniu - Wojciech Puchacz
Nad kaszubskim morzem - Mieczysław Kaciotys
Szybciej, wyżej, dalej! - Adam Baranowski
Na stulecie Niepodległej - Andrzej Szymański
Piotr Pawłowski – przyjaciel niepełnosprawnych - Andrzej Szymański
Inteligentny dom - Mateusz Liszewski
Gramy w szachy - Ryszard Bernard
Gramy w warcaby - Natalia Sadowska
Zostań organizatorem wydarzeń w „Crossie”
Szachy
Szachy w „Crossie” zagrożone
Niewidomi i słabowidzący pasjonaci królewskiej gry – najpopularniejszej dyscypliny sportowej uprawianej w Stowarzyszeniu „Cross” – mogą czuć się poważnie zaniepokojeni. W październiku 2018 roku Polski Związek Szachowy podjął agresywne działania zmierzające do przejęcia wszelkiej kontroli nad szachami osób z dysfunkcją wzroku.
Zarówno władze Stowarzyszenia, jak i całe środowisko niewidomych i słabowidzących szachistów są niezwykle poruszone zaskakującą informacją na temat wydarzeń dotyczących organizacji sportu szachowego niewidomych i zarządzania dyscypliną w Polsce. Na kolejnych stronach magazynu publikujemy list otwarty rozesłany do instytucji zajmujących się aktywnością sportową osób z niepełnosprawnościami, by naświetlić Państwu – naszym Czytelnikom – jak poważna i groźna jest zaistniała sytuacja. Bardzo prosimy o Państwa zaangażowanie w postaci głosów poparcia dla inicjatywy Stowarzyszenia i wspólnego działania na rzecz ratowania szachów osób niewidomych.
Szanowni Państwo!
W reakcji na podjęte w październiku 2018 roku przez Polski Związek Szachowy działania zmierzające do przejęcia wszelkiej działalności w zakresie szachów osób niewidomych i słabowidzących Stowarzyszenie „Cross” pragnie przekazać Państwu informację na temat ostatnich wydarzeń i aktualnej sytuacji w środowisku szachistów w Polsce.
15 października 2018 roku IBCA (Międzynarodowe Stowarzyszenie Szachistów Niewidomych) zwróciło się do Stowarzyszenia „Cross” z prośbą o wyjaśnienie i odniesienie się do treści pisma, które kilka dni wcześniej Polski Związek Szachowy wystosował do IBCA. W piśmie z 10 października 2018 r. pan Radosław Jedynak, prezes Polskiego Związku Szachowego, informuje IBCA, że od tej pory to Związek przejmuje odpowiedzialność za planowanie, organizowanie i zarządzanie szachami osób niewidomych w Polsce, a Stowarzyszenie „Cross” nie będzie już odpowiadało za ten obszar. W konsekwencji PZSzach powinien zastąpić Stowarzyszenie „Cross” w strukturach IBCA. Związek poprosił IBCA o jak najszybsze pisemne potwierdzenie dokonania tej zmiany, ponieważ jest w trakcie kompletowania dokumentacji wymaganej przez Ministerstwo Sportu i Turystyki.
Korespondencja skierowana przez PZSzach bezpośrednio do IBCA była dla Stowarzyszenia „Cross” całkowitym zaskoczeniem. Mimo wieloletniej i, w ocenie Stowarzyszenia, bardzo dobrej i owocnej współpracy PZSzach nie uprzedził Stowarzyszenia „Cross” o swoich planach i podejmowanych krokach. Oczywiście, Związek nie ma obowiązku konsultowania swoich planów ze Stowarzyszeniem „Cross”, wydaje się jednak logicznym, że przed podjęciem działań tak istotnych dla przyszłości szachów osób niewidomych i słabowidzących powinna się odbyć analiza sytuacji i szerokie konsultacje ze środowiskiem sportowców niewidomych. A jedyną reprezentatywną organizacją dla środowiska niewidomych i słabowidzących szachistów w Polsce jest Stowarzyszenie „Cross”.
Należy w tym miejscu podkreślić, że według naszej wiedzy PZSzach nigdy do tej pory nie realizował żadnych ogólnopolskich zadań z zakresu sportu osób niewidomych i słabowidzących. Planowaniem, organizacją i realizacją wszystkich ogólnopolskich zadań dotyczących szachów, zarówno w obszarze sportu powszechnego, jak i wyczynowego, od 1991 roku zajmuje się wyłącznie Stowarzyszenie „Cross” (zorganizowany ruch szachowy w Polsce w środowisku niewidomych i słabowidzących datuje się od roku 1952. Wówczas to Polski Związek Niewidomych zorganizował pierwsze szachowe mistrzostwa Polski).
Stowarzyszenie „Cross” podkreśla również, że cieszy się pełnym poparciem i zaufaniem ze strony IBCA, a działania podjęte przez PZSzach nie są akceptowane przez środowisko szachistów niewidomych i słabowidzących, co potwierdzają wyniki ankiety przeprowadzonej wśród 50 zawodników podczas drużynowych mistrzostw Polski w szachach (Wągrowiec, 8-18.11.2018). W ocenie Stowarzyszenia „Cross” i zdecydowanej większości zawodników zapowiadane przez Polski Związek Szachowy działania wiążą się z ogromnym ryzykiem dla dalszego rozwoju tej dyscypliny sportu w środowisku szachistów niewidomych i słabowidzących w Polsce. Brak jakiegokolwiek doświadczenia Związku w tej dziedzinie jest zagrożeniem dla prawidłowej realizacji wieloletniego cyklu szkoleniowego i utrzymania wysokiej pozycji, jaką zajmują dziś polscy niewidomi szachiści na arenie międzynarodowej. Ewentualne przekazanie przez MSiT i PFRON środków finansowych Polskiemu Związkowi Szachowemu, czyli organizacji, która nie posiada żadnego doświadczenia w realizacji zadań z zakresu sportu osób niewidomych, wiąże się z ogromnym i realnym ryzykiem dla przyszłości szachów osób niewidomych i słabowidzących w Polsce. Tymczasem na 2019 rok zaplanowane są już kolejne duże imprezy szachowe dla osób niewidomych i słabowidzących: indywidualne mistrzostwa świata (kwiecień 2019, Włochy) i drużynowe mistrzostwa Europy (październik 2019, Rumunia). Działania podejmowane przez PZSzach z pewnością nie ułatwiają przygotowań do tych zawodów.
Z przykrością odnotowujemy fakt, że zmiana stosunku PZSzach do Stowarzyszenia „Cross” zbiegła się w czasie ze zmianą składu zarządu Związku. Pomimo podejmowanych wielokrotnie od 15.10.2018 roku prób skontaktowania się i umówienia spotkania z nowo wybranym prezesem PZSzach pan Radosław Jedynak od ponad miesiąca nie znalazł czasu na spotkanie z przedstawicielami Stowarzyszenia „Cross”. Pani Józefa Spychała, prezes Stowarzyszenia „Cross”, rozmawiała jedynie z sekretarzem generalnym Związku, który nie jest członkiem zarządu PZSzach i nie jest osobą upoważnioną przez Związek do podejmowania decyzji w przedmiotowej sprawie. Postawa obecnego zarządu PZSzach jest dla nas całkowicie niezrozumiała i pozbawiona racjonalnych podstaw, ponieważ kilkadziesiąt minionych lat dynamicznego rozwoju szachów w środowisku osób niewidomych i słabowidzących w oparciu o struktury i zasoby Stowarzyszenia „Cross” jest dowodem na słuszność przyjętych rozwiązań i metod szkolenia. Swój udział w tym procesie ma pan Artur Jakubiec, obecny wiceprezes zarządu PZSzach ds. sportu wyczynowego, który do stycznia 2016 roku pełnił funkcję trenera kadry narodowej niewidomych i słabowidzących w szachach.
Kolejnym niepokojącym symptomem świadczącym o pogarszającej się sytuacji na linii współpracy PZSzach – Stowarzyszenie „Cross” była informacja medialna, która pojawiła się 3 listopada 2018 roku na stronie weszlo.com i lotem błyskawicy rozniosła się po całej szachowej Polsce. Jej autor, pan Jan Ciosek, w rozmowie m.in. z prezesem Radosławem Jedynakiem, opisuje bieżącą sytuację w Polskim Związku Szachowym i – ku naszemu zaskoczeniu – to właśnie szachy osób niewidomych są wymieniane w artykule jako jedyny i najważniejszy problem stojący obecnie przed Związkiem. Oddajmy głos autorowi (zachowano oryginalną pisownię i interpunkcję – przyp. red.): „(…) Polski Związek Szachowy ma także poważny problem z… niewidomymi szachistami. I znów, w największym skrócie, rzecz polega na tym, że od wielu lat dyscypliną zamiast związku zarządza prywatne Stowarzyszenie Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Osób Niewidomych i Słabowidzących „Cross”. I to właśnie Stowarzyszenie otrzymuje dotacje od Ministerstwa Sportu i Turystyki. Problem w tym, że w przeciwieństwie do związku sportowego, prywatne stowarzyszenie nie musi działać w sposób transparentny. Jednym słowem: nie wiadomo według jakich zasad rozdzielane są środki i nie ma żadnej gwarancji, że idą na właściwe cele. Polski Związek Szachowy był informowany przez graczy, w tym mistrza świata, Europy i wielokrotnego mistrza Polski o licznych nieprawidłowościach w działaniach Stowarzyszenia „Cross”. (…)”.
Nie możemy przejść obojętnie obok użytego w tekście przez pana Jana Cioska kuriozalnego sformułowania o „prywatnym stowarzyszeniu”, które otrzymuje dotacje od Ministerstwa Sportu i Turystyki (...) i nie musi działać w sposób transparentny. Stowarzyszenie „Cross” oświadcza, że będzie broniło swojego dobrego imienia i dorobku. Jest to organizacja pozarządowa, powstała w 1991 roku z inicjatywy osób niewidomych, od 2005 roku posiadająca status organizacji pożytku publicznego. Od początku swojej działalności Stowarzyszenie zrealizowało dziesiątki ogólnopolskich projektów skierowanych do osób niewidomych i słabowidzących, z których zdecydowaną większość stanowiły projekty dotyczące rozwijania kultury fizycznej w środowisku osób niepełnosprawnych wzrokowo. W ramach prowadzonej działalności w obszarze sportu Stowarzyszenie „Cross” aktywnie korzysta z dofinansowania ze środków publicznych, m.in. MSiT, PFRON, MRPiPS, PARP i z dotacji unijnych. Dwadzieścia siedem lat pracy na rzecz rozwoju sportu osób niewidomych i słabowidzących oraz bogate doświadczenie zdobyte przez Stowarzyszenie w dziedzinie pozyskiwania, wydatkowania i rozliczania środków finansowych z takich instytucji, jak PFRON i MSiT pozwoliły zbudować cały system szkolenia sportowców niepełnosprawnych wzrokowo i ogólnopolskich rozgrywek w kilkunastu dyscyplinach sportu. Wszystkie pozyskane przez Stowarzyszenie dotacje zostały prawidłowo i terminowo rozliczone, a założone w nich rezultaty osiągnięto, co potwierdzone zostało w wynikach kontroli zewnętrznych i corocznych obowiązkowych audytów (tylko w ostatnich trzech latach działalność Stowarzyszenia „Cross” została skontrolowana przez: Najwyższą Izbę Kontroli, Urząd Skarbowy, Zakład Ubezpieczeń Społecznych, Departament Kontroli MSiT i PFRON. Tajemnicą poliszynela jest tożsamość owego „mistrza świata, Europy i wielokrotnego mistrza Polski”, który stanowił źródło informacji dla Polskiego Związku Szachowego i autora materiału.
Mimo opisanych powyżej działań podejmowanych przez Polski Związek Szachowy Stowarzyszenie „Cross” cały czas wierzy w możliwość udanej i owocnej współpracy obu organizacji dla dobra szachów osób niewidomych i słabowidzących. Aby było to jednak możliwe, zmianie ulec muszą stanowisko prezentowane obecnie przez PZSzach i przyjęte przez Związek metody działania. Niewątpliwie decydującą rolę w rozwiązaniu tego potencjalnego sporu będą miały do odegrania Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz PFRON, które są dysponentem środków finansowych na realizację zadań z zakresu szachów osób niewidomych i słabowidzących, zarówno w obszarze sportu powszechnego, jak i wyczynowego. Stowarzyszenie „Cross” podkreśla jednak jeszcze raz, że w sposób nieprzerwany prowadzi działalność w tej dziedzinie od 1991 roku, może się poszczycić niezliczonymi medalami zdobytymi na imprezach rangi olimpiad szachowych, MŚ i ME i jest aktywnym i cenionym członkiem IBCA – Międzynarodowego Stowarzyszenia Szachistów Niewidomych, czego dowodem było przyznanie Stowarzyszeniu przez IBCA w ostatnich trzech latach prawa organizacji trzech międzynarodowych imprez rangi MŚ i ME: drużynowych mistrzostw Europy w 2016 roku, mistrzostw świata kobiet i mistrzostw świata juniorów w 2018 roku.
Jest dla mnie niezwykle ważne, abyście mieli Państwo pełną informację na temat ostatnich wydarzeń i aktualnej sytuacji w środowisku szachistów niewidomych i słabowidzących w Polsce. Jest to bowiem istotne w świetle rozpoczynającej się dyskusji dotyczącej przyszłości szachów osób z dysfunkcją wzroku. Nie ma przecież ludzi lepiej od Państwa zorientowanych w temacie sportu osób niepełnosprawnych. Dziękuję za zapoznanie się z treścią tego listu i proszę o poparcie dla działań Stowarzyszenia „Cross”.
Z wyrazami szacunku
w imieniu Rady Krajowej Stowarzyszenia „Cross”
Prezes Zarządu Józefa Spychała
Otrzymują:
- Minister Sportu i Turystyki,
- Departament Sportu Wyczynowego – Ministerstwo Sportu i Turystyki,
- Departament Sportu dla Wszystkich – Ministerstwo Sportu i Turystyki,
- Rada Nadzorcza Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych,
- Zarząd Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych,
- Departament ds. Programów - Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych,
- Pełnomocnik Rządu do Spraw Osób Niepełnosprawnych,
- Pani Bogusława Orzechowska, senator RP,
- Pani Małgorzata Wypych, posłanka na Sejm RP,
- Pan Jacek Falfus, poseł na Sejm RP,
- dr hab. Joanna Sobiecka, Akademia Wychowania Fizycznego w Krakowie,
- Polski Związek Szachowy,
- Polski Komitet Paraolimpijski,
- Polski Związek Sportu Niepełnosprawnych „Start”,
- Stowarzyszenie Olimpiady Specjalne Polska,
- Stowarzyszenie Integracyjne EUROBESKIDY,
- Związek Stowarzyszeń Sportowych SPRAWNI-RAZEM,
- Fundacja Aktywnej Rehabilitacji,
- Polski Związek Sportu Niesłyszących,
- Polska Fundacja Paraolimpijska,
- Zarząd Główny Polskiego Związku Niewidomych,
- Związek Kultury Fizycznej „Olimp”.
tenis stołowy dźwiękowy
Sport dla każdego
Po raz szósty odbyły się zawody w dyscyplinie, która swą wyjątkowością przyciąga coraz więcej osób. W dniach 19-20.10.2018 r. niewidomi i słabowidzący zawodnicy z całej Polski rywalizowali o medale VI Mistrzostw Polski w Tenisie Stołowym Dźwiękowym. Mistrzowskie tytuły można było zdobyć w trzech kategoriach: indywidualnej, deblowej i drużynowej.
Dwa dni sportowej rywalizacji
Zawodnicy czekają na to wydarzenie cały rok. Trenują, biorą udział w ośrodkowych turniejach i starują w ogólnopolskich zawodach, które w miarę możliwości organizują różne szkoły. Tradycją jest, że jesienią wszyscy spotykają się na dwudniowej imprezie, której organizatorem jest ośrodek szkolno-wychowawczy w Owińskach. Oczywiście poza sportowymi emocjami i czystą rywalizacją jest to wspaniała okazja do integracji i dobrej zabawy. Tak było i tym razem, z jedną drobną różnicą. Zawody po raz pierwszy odbyły się poza murami szkoły w Owińskach. Ze względu na trwające tam prace remontowe organizatorzy przenieśli imprezę do Poznania. Zawodnicy musieli odnaleźć się w zupełnie nowej przestrzeni, co było dodatkową atrakcją. W uroczystym otwarciu uczestniczyli gospodarze oraz wyjątkowi goście: Maria Tomaszewska – dyrektor ośrodka dla dzieci niewidomych w Owińskach, Tomasz Łubiński – wicestarosta poznański, Józef Plichta – członek prezydium Rady Krajowej Stowarzyszenia „Cross” oraz Ryszard Flisikowski i Jakub Rękoś – właściciele Parku Rekreacyjno-Sportowego fairPlayce.
Kto zdobył podium
O tytuł mistrzowski walczyli reprezentanci ośmiu ośrodków – Bydgoszczy, Chorzowa, Dąbrowy Górniczej, Gliwic, Krakowa, Łodzi, Owińsk i Wrocławia. Poziom zawodów był naprawdę wysoki, dlatego medalistom należą się szczególne gratulacje. Złoty medal i tytuł mistrza Polski zdobył Patryk Walczak z Łodzi, który w finałowej grze pokonał szkolnego kolegę Adama Uzarczyka. Trzecie miejsce zajął Przemysław Młyński z Wrocławia. Na najwyższym stopniu podium w deblu stanęli zawodnicy z Wrocławia – Przemysław Młyński oraz Oskar Piosik. Srebrny medal wywalczyli reprezentanci Owińsk – Klaudia Bandalewicz i Jarosław Godek. Brąz trafił do Wiktorii Moszczyńskiej i Adama Uzarczyka z Łodzi. W rywalizacji drużynowej nie do pokonania okazali się zawodnicy z Łodzi. W wielkim finale zwyciężyli z drużyną z Owińsk. Miejsce na podium wywalczyli również reprezentanci Dąbrowy Górniczej oraz Wrocławia. W drugim dniu mistrzostw zawodnikom kibicowała oraz udekorowała zwycięzców prezes Stowarzyszenia „Cross” Józefa Spychała.
Organizacja tak dużych zawodów byłaby niemożliwa bez pomocy wielu osób, partnerów i podmiotów, którym należą się wielkie podziękowania. Finansowego wsparcia udzielili: Stowarzyszenie „Cross”, Grupa Cedrob S.A., Starostwo Powiatowe w Poznaniu. Organizacyjnie i logistycznie wspierali mistrzostwa: Park Rekreacyjno-Sportowy fairPlayce oraz dwudziestu harcerzy z 15 Poznańskiej Drużyny Harcerskiej „Wataha”.
Czym i dla kogo jest
Tenis stołowy dźwiękowy powstał na jednych z zajęć prowadzonych przez Leszka Szmaja. Nauczyciel z Owińsk stworzył nową grę z myślą o swoich uczniach, z czasem ją dopracował i rozpropagował. Reguły zostały określone tak, żeby przy stole każdy miał równe szanse. Jest to gra dla każdego. Rywalizować mogą ze sobą niewidomi, słabowidzący, widzący, niepełnosprawni, pełnosprawni. Nikt nie jest tu uprzywilejowany, nikt nie ma łatwiej, nikt nie ma trudniej. Każdy ma założone zaciemnione gogle, które całkowicie wykluczają z gry zmysł wzroku. W wielkim uproszczeniu można powiedzieć, że zawodnicy podają sobie piłeczkę za pomocą dłoni w ten sposób, żeby ta odbiła się minimum dwukrotnie na ich własnym polu i żeby nie została złapana przez przeciwnika. Oczywiście w praktyce jest to dużo bardziej skomplikowane. Uczestnicy stosują różne techniki, tempo podań bywa bardzo zmienne, istnieje kilka wariantów gry. Sędziów wspiera specjalne urządzenie audio-optyczne, które zostało zaprojektowane z myślą o eliminacji pomyłek. Wykorzystuje ono wiązkę lasera umieszczoną nad środkiem stołu i sygnalizuje, czy nastąpiła poprawna liczba odbić w polu.
Wielkie emocje dla każdego
Sport zawsze wyzwala skrajne emocje. Dlatego nikogo nie dziwiły łzy, które pojawiały się podczas tegorocznych zawodów. Były to łzy szczęścia i łzy porażki. Czasami naprawdę niewiele brakowało do osiągnięcia celu, ale się nie udawało. Najważniejsze, żeby sobie z tym poradzić. Żeby przyjechać w przyszłym roku i stawić czoła kolejnym wyzwaniom. Organizatorzy serdecznie zapraszają ośrodki, które do tej pory jeszcze nie odkryły tej dyscypliny, oraz wszystkich sympatyków i działaczy. Mistrzostwa Polski w tenisie stołowym dźwiękowym to wielkie emocje dla graczy i dla widzów.
Leszek Szmaj
warcaby
Mistrzynie z Podkarpacia
Ostatnią w tym roku imprezą w kalendarzu rozgrywek warcabowych Stowarzyszenia „Cross” były drużynowe mistrzostwa pań. Na miejsce zawodów reprezentantki zwycięskiego klubu miały pewnie najdalej ze wszystkich. Ale warto było pokonać ten dystans, aby przez najbliższy rok cieszyć się tytułem.
Zawody odbyły się w terminie 23 września – 1 października w Jastrzębiej Górze. Ich zorganizowaniem zajął się klub „Jantar” Gdańsk pod kierownictwem koordynatora Jerzego Dzióbka. Sędziował Mirosław Grabski. Każdego dnia odbywała się tylko jedna runda rozgrywek, zawsze do południa, więc było dużo czasu dla chętnych do spacerów i zwiedzania okolicy.
Zanim o przebiegu zawodów, kilka zdań o samej miejscowości, jej atrakcjach i ciekawostkach. Jastrzębia Góra to popularna nadbałtycka miejscowość leżąca w województwie pomorskim, na wybrzeżu wschodnim, w pobliżu Mierzei Helskiej, koło Rozewia. Swą nazwę zawdzięcza wysokiemu klifowi, osiągającemu na Kępie Swarzewskiej 70 m n.p.m., i krążącym nad nim drapieżnym ptakom. To piękne, klifowe wybrzeże nadaje miejscowości niesamowity urok, a widoki rozpościerające się wokół są fantastyczne. Jastrzębia Góra słynie też z faktu, że jest najdalej na północ wysuniętą miejscowością Polski, o czym informuje obelisk zwany Gwiazdą Północy. Dawniej błędnie uważano, że jest nią Rozewie. Atrakcją jest też Lisi Jar – wąwóz o głębokości 50 m, którego zbocza porośnięte są ponadstuletnim lasem bukowym. Nie wolno też pominąć latarni morskiej w Rozewiu, noszącej imię Stefana Żeromskiego, który odwiedzał to miejsce w latach 1920-1924 i podobno zamieszkiwał nawet w latarni. Na dziedzińcu znajduje się jego pomnik. Wieża latarni jest wysoka na 33 m, a przez wzgląd na usytuowanie na wysokiej skarpie źródło światła, umieszczone na wysokości 83 m n.p.m., widoczne jest z odległości 26 mil morskich. Latarnię można zwiedzać.
Wcześniej zaplanowanym miejscem rozgrywek była Jastarnia na Mierzei Helskiej, lecz organizator kilkanaście dni przed turniejem zmienił lokalizację na Jastrzębią Górę. Z pozytywnym skutkiem. Zakwaterowanie w ośrodku Villa Linne i warunki do gry były bardzo dobre, a właściciele mili, pomocni, z zainteresowaniem śledzili rozgrywki. Przyszli nawet na zakończenie imprezy.
Do zawodów przystąpiło osiem drużyn z całej Polski. Turniej rozegrano systemem kołowym, czyli „każda ekipa z każdą”. Czas gry na zawodniczkę wynosił całe 2 godziny, a i tak niektóre warcabistki przegrywały partie przez czas. Pierwsza runda przebiegła bez niespodzianek, faworyci wygrali, a w jednym pojedynku padł remis „Jantaru” Gdańsk z „Syrenką” Warszawa. Niespodzianką była porażka Ewy Grabskiej z Grażyną Skonieczną i remis niżej notowanej Lidii Potrykus z Barbarą Kacprzak. Remis meczu uratowała Barbara Wentowska, pokonując Annę Bisińską. W rundzie drugiej zanotowano dwa remisy, co świadczy o zaciętej rywalizacji. „Atut” Nysa zremisował z „Podkarpaciem” Przemyśl, a „Syrenka” Warszawa z „Jaćwingiem” Suwałki. W rundzie trzeciej dobrze spisała się drużyna z Gdańska, która pokonała silną ekipę „Atutu” Nysa 4:2. Ewa Grabska wygrała z Haliną Kasperczyk, a Barbara Wentowska z Jadwigą Mróz. W czwartej rundzie ważne zwycięstwo odnotowała Nysa, pokonując Suwałki, a między Przemyślem i Gdańskiem padł remis. Runda piąta i szósta bez niespodzianek. Zwycięstwo zbliżające do tytułu mistrza Polski odniósł nad Suwałkami Przemyśl. W tym pojedynku najlepsza była Maria Gawaluch-Mazur, która pokonała Petronelę Dapkiewicz. Runda siódma, ostatnia, zakończyła się zwycięstwami drużyn, które zdobyły medale. Przemyśl pokonał Warszawę, Nysa Słupsk, a Gdańsk walkowerem Kłodzko (dwie zawodniczki Kłodzka musiały wyjechać z przyczyn osobistych i nie doszło do bezpośredniej rywalizacji, co zapewne było zawodem dla Gdańska). Warto tylko dodać, że wynik tego pojedynku nie zmieniłby ostatecznej klasyfikacji, bo zawodniczki „Jantaru” miały taką przewagę punktową, że nawet porażka nie odbierała im medalu.
Organizator zawodów oprócz medali i pucharów za trzy pierwsze miejsca wręczył też puchary trzem najlepszym zawodniczkom według zdobytych punktów. Wyróżnione zostały: Maria Gawaluch-Mazur 13 p. („Podkarpacie” Przemyśl), Barbara Wentowska 13 p. („Jantar” Gdańsk) i Władysława Jakubaszek 12 p. („Atut” Nysa).
Przeprowadzenie mistrzostw było możliwe dzięki dofinansowaniu projektu Stowarzyszenia „Cross” „Wspólny start 2018 (...)” przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Mieczysław Kaciotys
VII Drużynowe Mistrzostwa Polski Kobiet Niewidomych i Słabowidzących
w Warcabach Stupolowych
23.09-1.10.2018 r., Jastrzębia Góra
- „Podkarpacie” Przemyśl 32 p. (Maria Gawaluch-Mazur 13 p., Teresa Borowiec 11 p., Dorota Szela 8 p.)
- „Atut” Nysa 30 p. (Władyslawa Jakubaszek 12 p., Jadwiga Mróz 9 p., Halina Kasperczyk 7 p., Barbara Gołębiowska-Fryga 2 p.)
- „Jantar” Gdańsk 30 p. (Barbara Wentowska 13 p., Ewa Grabska 11 p., Lidia Potrykus 6 p.)
- „Jaćwing” Suwałki 23 p.
- „Syrenka” Warszawa 22 p.
- „Sudety” Kłodzko 12 p.
- „Tęcza” Poznań 10 p.
- „Zryw” Słupsk 9 p.
kręgle
Sprawdzian po szkoleniu
Po raz drugi w tym roku odbył się w Pucku ogólnopolski turniej niewidomych i słabowidzących w kręglach klasycznych. Miesiąc wcześniej zawodnicy uczestniczyli w szkoleniu kręglarskim, spotkanie było więc okazją do wypróbowania nabytych przez dwa tygodnie umiejętności.
Organizatorzy początkowo obawiali się, czy frekwencja będzie odpowiednia, ponieważ w drugiej połowie roku kalendarz imprez organizowanych przez Stowarzyszenie „Cross” jest zawsze mocno napięty. Zawodnicy i zawodniczki jednak nie zawiedli i 4 października stawili się w Pucku, który odwdzięczył się piękną pogodą.
Sukces poprzedniego turnieju (w czerwcu tego roku), znane już miejsce, dobre warunki pobytu oraz wymagająca kręgielnia zachęciły organizatorów do powtórzenia imprezy – tym razem w jesiennej scenerii. Można powiedzieć, że jak zawsze w Pucku, poza kręgielnią też było co robić. Spacery wzdłuż zatoki, wycieczki w kierunku Półwyspu Helskiego i Trójmiasta czy choćby podziwianie uroków jesieni sprawiają, że każdy wyjazd do Pucka pozwala naładować akumulatory i połączyć sport z rekreacją.
Wśród startujących w jesiennym turnieju nie brakowało osób, które miesiąc wcześniej przez dwa tygodnie szkoliły się pod okiem instruktorów i podnosiły swoje umiejętności kręglarskie w ramach dużego projektu „Krok naprzód”. Dwa tygodnie ciężkiej pracy dały wymierne efekty, widoczne w tabelach wyników. Tak jak poprzedni, i ten turniej miał dwa etapy. Pierwsze dwa dni poświęcone były na gry eliminacyjne po 120 rzutów, a w sobotę 6 października odbyły się finały po 60 rzutów (do ostatecznego wyniku liczyło się również 60 rzutów z dwóch najlepszych gier eliminacyjnych). Ten system rozgrywek nadal budzi kontrowersje wśród grających, jednak pamiętajmy, że w tego typu turniejach liczy się przede wszystkim upowszechnianie kręglarstwa i możliwość jak najczęstszej gry na torach.
W przedostatnim w tym roku turnieju najsłabsza frekwencja była w kategorii B1, zarówno pań, jak i panów. Zawodniczki z Iławy i Bydgoszczy „pogodziła” Mieczysława Stępniewska z „Omegi” Łódź, która w grze finałowej zachowała pierwsze miejsce z eliminacji i 7 punktami pokonała Karolinę Rzepę z „Łuczniczki”. Dwa pozostałe miejsca w finale zajęły stare wyjadaczki z Iławy: Regina Szczypiorska i Irena Henisz. Panowie w kategorii B1 musieli ustąpić miejsca powracającemu na właściwe tory (!) i do swojej starej gry Arturowi Woszulowi z Białegostoku. To nie był przypadek, że Artur wygrał ten turniej. Dwa tygodnie pracy na obozie szkoleniowym zrobiły swoje. Jego wynik 358 p. nie jest wprawdzie czymś spektakularnym, jednak należy wspomnieć choćby o tym, że w jednej z gier została pokonana dotychczas nieosiągalna dla niego bariera 100 p.
W kategorii B2 kobiet wygrała bez większych problemów reprezentantka „Pionka” Włocławek Jolanta Lewandowska, która uzyskała jednocześnie najlepszy wynik w całym turnieju wśród pań. Jej 622 p. w eliminacjach i 625 p. w finale dla pozostałych było nie do osiągnięcia. Szkoda, że poza Jolą żadna z kobiet nie uzyskała w finale wyniku powyżej 600 p. Z drugiego miejsca w eliminacjach aż na czwarte spadła zawodniczka „Jutrzenki” Częstochowa Janina Szymańska, która w ostatecznej rozgrywce uzyskała jedynie 563 p. Wyprzedziły ją na podium Maria Kieloch z Iławy i Jadwiga Szamal z Łodzi. W tej samej kategorii, ale mężczyzn, rozegrała się wyrównana walka między dwoma reprezentantami olsztyńskiego klubu: Mieczysławem Kontrymowiczem i Stanisławem Stopierzyńskim. Zapewne Mietek, który wygrał po raz kolejny, powiedziałby, że wszystko miał pod kontrolą, jednak w trakcie gry, szczególnie finałowej, często spoglądał przez monookular na rywali. Trzecie miejsce zajął reprezentant klubu „Atut” Nysa Wojciech Puchacz, który nie odpuszczał i walczył do końca. Tych trzech zawodników zagrało zdecydowanie powyżej 600 p., a reszta, niestety, można by powiedzieć – była dla nich tłem. Czwarty w klasyfikacji Jan Smoła z Iławy uzyskał wynik niższy o prawie 70 p. od trzeciego miejsca.
W najwyższej kategorii B3 kobiet po raz kolejny nie pojawiły się imponujące rezultaty. Po grach eliminacyjnych pierwsza była Honorata Borawa z bydgoskiego klubu, która jednak w finale nieoczekiwanie musiała ustąpić miejsca Bożenie Wiechowskiej z Iławy i Teresie Kocembie z „Omegi” Łódź. Honorata mówiła po grach, że jednak kula bowlingowa zdecydowanie bardziej leży jej w dłoni niż ta do kręgli klasycznych. Ostatnia i najsilniejsza kategoria – B3 mężczyzn – od tych zawodów ma nowego mocnego zawodnika. W trakcie mistrzostw Europy w Rumunii do wyższej kategorii wzrokowej został przesunięty Władysław Wakuliński, który od tej pory gra w kategorii B3 również na imprezach krajowych. Nie miejsce i czas na dyskusje, czy to słuszna decyzja komisji lekarskiej, jednak po krótkiej obserwacji stylu gry Władka i jego rezultatach chyba nie będzie zbytnio zainteresowany powrotem do kategorii B2. Dodanie jednego kroku i granie z krótkiego rozbiegu dało mu większą stabilność przy rzutach, czego nie mógł osiągnąć, grając z wykroku. Po grach eliminacyjnych Władek był liderem. Daniel Jarząb z „Tęczy” Poznań miał do niego dwa punkty straty i wszystko wskazywało na kolejną zaciętą walkę do ostatniego rzutu. Niestety, bardziej odporny na stres okazał się Daniel, który w jednej z gier na 15 rzutów zdobył aż 100 p. Trzecie miejsce zajął Ireneusz Stankiewicz, reprezentant klubu „Jaćwing” Suwałki, który ambitnie starał się gonić rywali.
Turniej mógł się odbyć dzięki dofinansowaniu z środków PFRON oraz Ministerstwa Sportu i Turystyki. Zwycięzcy trzech pierwszych miejsc nagrodzeni zostali okolicznościowymi statuetkami ze szkła, na których widniał wizerunek kręglarza. Pozostali finaliści otrzymali inne pamiątkowe statuetki.
Zmagania w Pucku były przedostatnią imprezą kręglarską organizowaną w tym roku przez Stowarzyszenie „Cross”. Zakończenie sezonu kręglarskiego odbędzie się na początku grudnia w Gostyniu.
Wojciech Puchacz
VII Ogólnopolski Turniej Niewidomych i Słabowidzących w Kręglach Klasycznych
4-7.10.2018 r., Puck
Kobiety
B1
- Mieczysława Stępniewska („Omega” Łódź) 478 p. (472 p. eliminacje)
2. Karolina Rzepa („Łuczniczka” Bydgoszcz) 471 p. (447 p.)
3. Regina Szczypiorska („Morena” Iława) 438 p. (453 p.)
4. Irena Henisz („Morena” Iława) 289 p. (301 p.)
B2 - Jolanta Lewandowska („Pionek” Włocławek) 625 p. (622 p.)
- Maria Kieloch („Morena” Iława) 580 p. (603 p.)
- Jadwiga Szamal („Omega” Łódź) 574 p. (544 p.)
- Janina Matusiewicz („Jutrzenka” Częstochowa) 563 p. (510 p.)
- Aleksandra Jarząb („Tęcza” Poznań) 535 p. (537 p.)
- Ewa Szlachtowska („Pogórze” Tarnów) 473 p. (438 p.)
B3
- Bożena Wiechowska („Morena” Iława) 549 p. (550 p.)
- Teresa Kocemba („Omega” Łódź) 543 p. (482 p.)
- Honorata Borawa („Łuczniczka” Bydgoszcz) 542 p. (572 p.)
- Marianna Dorociak („Morena” Iława) 538 p. (504 p.)
- Ewelina Śmigecka („Pionek” Włocławek) 526 p. (525 p.)
- Łucja Grochowska-Pilzek („Jutrzenka” Częstochowa) 507 p. (497 p.)
Mężczyźni
B1
- Artur Woszuk („Victoria” Białystok) 358 p. (385 p.)
- Franciszek Kała („Jutrzenka” Częstochowa) 281 p. (241 p.)
- Grzegorz Meier („Jantar” Gdańsk) 273 p. (299 p.)
- Marek Potęga („Pionek” Włocławek) 245 p. (221 p.)
B2
- Mieczysław Kontrymowicz („Warmia i Mazury” Olsztyn) 689 p. (690 p.)
- Stanisław Stopierzyński („Warmia i Mazury” Olsztyn) 673 p. (665 p.)
- Wojciech Puchacz („Atut” Nysa) 659 p. (638 p.)
- Jan Smoła („Morena” Iława) 592 p. (585 p.)
- Ryszard Lewandowski („Pionek” Włocławek) 571 p. (550 p.)
- Grzegorz Nowak („Pionek” Bielsko-Biała) 562 p. (573p.)
B3
- Daniel Jarząb („Tęcza” Poznań) 709 p. (652 p.)
- Władysław Wakuliński („Łuczniczka” Bydgoszcz) 689 p. (661p.)
- Ireneusz Stankiewicz („Jaćwing” Suwałki) 664 p. (641 p.)
- Tomasz Ćwikła („Morena” Iława) 640 p. (621 p.)
- Władysław Szymański („Omega” Łódź) 633 p. (621 p.)
- Rafał Chaberski („Morena” Iława) 617 p. (596 p.)
szachy / warcaby
Nad kaszubskim morzem
W dniach 6-13 października w przepięknej miejscowości Wdzydze Kiszewskie koło Kościerzyny odbył się ogólnopolski turniej szachowo-warcabowy ,,Kaszuby 2018’’.
Organizatorem imprezy było Stowarzyszenie „Cross”, a współorganizatorem gdański klub „Jantar” z koordynatorem Jerzym Dzióbkiem. Uczestnicy zawodów jedli smaczne kaszubskie potrawy i rozgrywali swoje pojedynki w Zespole Domów Wczasowych „Helena”, „Danuta”, „Gabriela” i „Marzenie”. Sędzią był Mirosław Grabski, który sprawnie nadzorował rozgrywki w obu dyscyplinach.
Wdzydze (nieformalnie Wdzydze Kiszewskie) to wieś leżąca na Pojezierzu Kaszubskim, nad jeziorem Gołuń, na obszarze Wdzydzkiego Parku Krajobrazowego. Prowadzi tędy turystyczny Szlak Kaszubski. To tutaj znajduje się najstarszy w Polsce skansen – Kaszubski Park Etnograficzny. Muzeum powstało w 1906 r., jego założycielami byli Teodora i Izydor Gulgowscy, których imię teraz nosi. Wystawę urządzili w XIII-wiecznej chałupie, którą odkupili od miejscowego gospodarza. Wśród pierwszych eksponatów znalazły się sprzęty domowe, cenne kolekcje wyszywanych złotem czepców oraz malowane szkło i ceramika. Teraz muzeum zajmuje obszar 22 hektarów. Na tej przestrzeni zgromadzono ponad 50 obiektów architektonicznych: chałup, dworów, kościołów, szkół, budynków gospodarczych, wiatrako-młynów, warsztatów rzemieślniczych. Postarano się wiernie odtworzyć ich wnętrza i wyposażyć w autentyczne sprzęty nadające temu miejscu niezwykły klimat, spotęgowany malowniczym położeniem i walorami otaczającej przyrody. Ciekawostką jest fakt, że w jednej z chałup urodziła się i spędziła wczesne dzieciństwo pani Krystyna Dzióbek, żona koordynatora turnieju. Na terenie parku we wspólnym grobie spoczywają jego założyciele.
Wielu naszych sportowców było chętnych, aby zwiedzić to miejsce. Większość korzystała też z przepięknej pogody, takiej prawdziwie polskiej kolorowej jesieni, i spacerowała po okolicy. Niektórzy nawet kąpali się we wdzydzkim jeziorze, zwanym Morzem Kaszubskim, a jeszcze inni wykorzystali ostatni moment, aby popływać rowerem wodnym.
Do gry w warcaby zgłosiło się 30 uczestników z 13 klubów z całej Polski (16 kobiet i 14 mężczyzn), a do gry w szachy 10 (2 kobiety i 8 mężczyzn). W turnieju rozegrano 7 rund systemem szwajcarskim, czas gry na jednego zawodnika był określony na 90 minut. Faworytem w zawodach warcabowych był były mistrz Polski Andrzej Jagieła („Podkarpacie” Przemyśl) z rankingiem FMJD 2124, drugi na liście startowej był Ryszard Pawłowski („Kormoran” Giżycko) z rankingiem 2141, a trzeci z rankingiem 2124 Edward Podczasik („Atut’’ Nysa). W turnieju doszło do kilku ciekawych rozstrzygnięć i niespodzianek. Należały do nich m.in zwycięstwo Podczasika nad Jagiełą i remisy w ostatniej rundzie tego pierwszego z Barbarą Wentowską („Jantar” Gdańsk) oraz remis finalisty ostatnich mistrzostw Polski w Ustce Ryszarda Pawłowskiego („Kormoran Giżycko) z Jerzym Dzióbkiem („Jantar”’ Gdańsk), bo wygrana Pawłowskiego w tym meczu dałaby mu zwycięstwo w turnieju warcabowym. Panie spisały się bardzo dobrze, bo w pierwszej dziesiątce w końcowej klasyfikacji było ich aż cztery. Mogło być jeszcze lepiej, gdyby nie porażka w ostatniej rundzie dobrze grającej w tym turnieju Ewy Grabskiej („Jantar” Gdańsk) ze Stanisławem Sroką („Kormoran” Giżycko).
Rozgrywki szachowe nie przyniosły większych niespodzianek, chyba że za takową uznamy przegraną Mieczysława Kaciotysa („Jantar” Gdańsk) ze Stanisławem Raczkiem („Beskidek” Żywiec). Kaciotys, który miał już bardzo dużą przewagę pozycyjną, w końcówce podstawił za darmo wieżę i się poddał. Należy też wspomnieć o partii faworyta zawodów szachowych Jerzego Rutkowskiego („Zryw’’ Słupsk) z Kaciotysem, w której padł remis, ale osiągnięty w szczególny sposób, bo przez tzw. wieczny szach (jeden z graczy wymusza powtarzanie ruchów, szachując króla przeciwnika) i taką sytuację na szachownicy wykorzystał zawodnik z Gdańska.
Mieczysław Kaciotys
Dziesiątka najlepszych zawodników i zawodniczek w turnieju warcabowym
„Kaszuby 2018”
- Edward Podczasik („Atut” Nysa) 11 p.
- Ryszard Pawłowski („Kormoran” Giżycko) 11 p.
- Andrzej Jagieła („Podkarpacie” Przemyśl) 11 p.
- Barbara Wentowska („Jantar” Gdańsk) 9 p.
- Teresa Borowiec („Podkarpacie” Przemyśl) 9 p.
- Jerzy Dzióbek („Jantar” Gdańsk) 9 p.
- Grażyna Skonieczna („Syrenka” Warszawa) 9 p.
- Zygfryd Loroch („Jantar” Gdańsk) 9 p.
- Stanisław Sroka („Kormoran” Giżycko) 9 p.
- Dorota Szela („Podkarpacie” Przemyśl) 8 p.
Dziesiątka najlepszych zawodników i zawodniczek w turnieju szachowym „Kaszuby 2018”
- Jerzy Rutkowski („Zryw” Słupsk) 12 p.
- Tadeusz Traczyk („Atut” Nysa) 12 p.
- Jan Salamon („Tęcza” Poznań) 10 p.
- Mieczysław Kaciotys („Jantar” Gdańsk) 8 p.
- Dariusz Szafran („Zryw” Słupsk) 8 p.
- Stanisław Raczek („Beskidek” Żywiec) 8 p.
- Leonarda Liszewska („Atut” Nysa) 4 p.
- Marian Inglot („Podkarpacie” Przemyśl) 3 p.
- Elżbieta Jagieła („Podkarpacie” Przemyśl) 3 p.
- Ireneusz Kaczmarek („Pionek” Bielsko-Biała) 2 p.
spartakiady
Szybciej, wyżej, dalej!
W tym roku w kalendarzu Stowarzyszenia „Cross” dwukrotnie gościła spartakiada lekkoatletyczna dla młodzieży niewidomej i słabowidzącej. Uczniowie i absolwenci ośrodków szkolno-wychowawczych z różnych stron Polski mieli możliwość zaprezentowania się w kilku konkurencjach.
Mimo pewnych trudności udało się zorganizować dwie imprezy. W dniach 21-23 września i drugi raz w dniach 19-21 października przeprowadzono trzy konkurencje pływackie, pięć lekkoatletycznych oraz jedną wioślarstwa halowego. Do Warszawy przyjechały reprezentacje z Lasek i Chorzowa, na miejscu dołączyła do nich młodzież z miejscowego ośrodka. Przez trzy dni września i października więcej niż czterdziestka zawodników i zawodniczek walczyła o jak najlepszy wynik. Zawody pływackie, tak jak w 2017 roku, przeprowadzono na basenie „Foka”, lekkoatletyczne na stadionie „Orła” Warszawa, a konkurencję wioślarstwa halowego na sali gimnastycznej ośrodka szkolno-wychowawczego dla dzieci słabowidzących. Uczestnicy mieszkali i stołowali się w warszawskich hotelach oraz w ośrodku na Koźmińskiej, a na zawody byli dowożeni lub dojeżdżali komunikacją miejską. Wszystkie konkurencje spartakiad rozegrano w podziale na płeć i wiek uczestników. Utworzono dwie kategorie wiekowe chłopców -(młodszych ze szkół podstawowych i starszych) i jedną dziewcząt. Dodatkowo do udziału dopuszczono uczniów klas szóstych szkół podstawowych.
Pierwszy dzień to zmagania pływackie. Rozegrano wyścigi indywidualne na dystansie 50 i 100 metrów stylem dowolnym oraz sztafetę 4 razy 25 metrów stylem dowolnym. We wrześniowej edycji w sztafetach uczestniczyło po trzech zawodników. W obu edycjach najwięcej uczestników przyciągnął dystans 50 metrów. We wrześniu w grupie najmłodszych zwyciężył Szymon Sołtysiński, wśród młodszych Jerzy Szarow – obaj z Warszawy. W pozostałych dwóch dominowali z wartymi uwagi rezultatami uczniowie z Chorzowa – Maciej Marcisz (36,37 s) i Emilia Dziok (41,50 s). W październiku zmieniła się obsada podium chłopców. Najlepszy z najmłodszych był tym razem Antoni Zawisza z Warszawy (52,75 s), w grupie starszej zwyciężył Wojtek Kaniuk (Warszawa), a wśród najstarszych zawodników Jacek Urbański (38,71 s) z Lasek. Wśród dziewcząt sukces powtórzyła Emilia Dziok, poprawiając wynik o 1,34 sekundy . Na dystansie 100 metrów stylem dowolnym we wrześniu zwyciężali w tych samych grupach: Szymon Sołtysiński, Jerzy Szarow, Maciej Marcisz i Emilia Dziok. Emilia potwierdziła swoją dominację także w sztafecie. W wyścigach 3 x 25 metrów we wrześniu i 4 x 25 metrów stylem dowolnym wygrała drużyna z Chorzowa, druga była Warszawa, a trzecia ekipa z Lasek. Klasyfikacja odzwierciedla czasy uzyskane przez sztafety, jednak należy dodać, że pływacy z Lasek byli najmłodsi w stawce, więc należą im się słowa największego uznania.
W październikowej spartakiadzie na 100 metrów w pływaniu zwyciężył wśród najmłodszych Antoni Zawisza (2:26,38 s), a chłopcy z Lasek: Bartosz Wróbel – 1:44,44 s (młodsi) i Jacek Urbański 1:36,50 s (starsi) byli najlepsi w swoich kategoriach. U dziewcząt – bez zmian – bezkonkurencyjna okazała się znów Emilia Dziok. Drugi dzień obu spartakiad poświęcony był zmaganiom lekkoatletycznym. Na stadionie „Orła” – przy ładnej pogodzie we wrześniu, a w październiku mimo zimna i siąpiącego od czasu do czasu deszczu – rywalizowano w biegach płaskich na 100, 200 i 400 metrów, pchnięciu kulą oraz skoku w dal.
Wrześniowa setka to dominacja chorzowskich zawodników. W kategorii starszych chłopców i dziewcząt zwyciężyli Filip Szynacha oraz Emilia Dziok, wśród młodszych – Piotr Poniszko z Warszawy. Na 200 metrów ponownie najlepsi w swoich grupach okazali się Filip i Piotr, wśród dziewcząt z kolei Dajana Zgrzebska z Warszawy. Medal za najdłuższy dystans padł łupem chorzowianina Kacpra Litwina. W październiku wyniki były nieco inne. Na 100 metrów zwyciężali, wymieniając od najmłodszych: Szymon Sołtysiński, Wojtek Kaniuk (obaj z Warszawy), Grzegorz Wojkowski 12:00 i Emilia Dziok (oboje z Chorzowa). Dwieście metrów to triumf Szymona Sołtysińskiego, Jerzego Szarowa oraz Patrycji Kazy (wszyscy troje z Warszawy). W najstarszej grupie chłopców nie do pobicia był Adrian Skrzypczak (Chorzów), który wygrał też bieg na 400 metrów. Na tym ostatnim dystansie w dwóch pozostałych kategoriach wygrali przedstawiciele Warszawy: wśród chłopców młodszych Piotr Poniszko, a wśród dziewcząt Dajana Zgrzebska.
Skok w dal, podobnie jak w 2017 roku, rozgrywany był nieco inaczej niż w zawodach sportowców pełnosprawnych. Zawodnicy skakali z tzw. strefy, czyli że wynik mierzony był z miejsca wybicia się zawodnika. Jerzy Szarow zwyciężył w obu edycjach spartakiady wśród młodszych zawodników, chorzowianie Andrzej Froelich (4,45 m) i Adrian Skrzypczak (5,05 m) wygrywali wśród starszych. Ciekawa sytuacja zdarzyła się w rywalizacji dziewcząt podczas wrześniowej spartakiady. Emilia Dziok i Dajana Zgrzebska uzyskały w obu próbach takie same rezultaty 3,25 i 3,35 m. W październiku Emilia triumfowała już niepodzielnie – skoczyła 3,45 m.
Wyniki pchnięcia kulą w obu miesiącach znacznie się różniły. Zwycięskie pchnięcie września to 11,85 m, a październikowe – 9,30 m. To zapewne dlatego, że kula używana we wrześniu ważyła 3 kg, a miesiąc później 4 kg. Wrześniowymi triumfatorami zostali: Kacper Litwin (11,85 m), Piotr Poniszko i Kamila Ozimek (Warszawa). W październiku medale trafiły do Adriana Skrzypczaka (9,30 m), Eryka Ozimka i Szymona Sołtysińskiego.
Niedziele przynosiły rozstrzygnięcia w konkurencji wioślarstwa halowego (ergowiosła). Zawody rozegrano: w kategorii starszych – na 500 metrów, w kategoriach młodszych – na dystansie 300 metrów. We wrześniu w swoich grupach startowych wygrali Dawid Sadowski i Jerzy Szarow z Warszawy oraz Emilia Dziok z Chorzowa. W październiku byli to Michał Wałecki i Wojciech Kaniuk z Warszawy, a także Przemysław Martiński z Chorzowa i Patrycja Kaza z Warszawy.
Po zakończeniu wszystkich rozgrywek odbyły się ceremonie wręczenia nagród. Zawodnicy otrzymali medale i dyplomy oraz słodkie upominki. Podsumowując obie imprezy, należy podkreślić: dobrze, że się odbyły, nawet pomimo nieco mniejszej liczby zawodników. To jasno pokazuje, że trzeba uaktywnić opiekunów z nieobecnych teraz ośrodków, tak aby kolejne spartakiady miały liczniejszą obsadę. Można by pomyśleć o podobnej imprezie dla młodszych dzieci, aby zachęcać je do podejmowania aktywności sportowej. Jako koordynator z ramienia Stowarzyszenia „Cross” dziękuję uczestnikom za udział, opiekunom grup za pomoc podczas imprezy, a sędziom za rzetelną pracę podczas obu imprez.
Organizacja obydwu spartakiad była możliwa dzięki dofinansowaniu z Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Adam Baranowski
wiadomości
Szachy
Szkolenia kopalnią wiedzy
Udział w turniejach i doskonalenie się w dyscyplinach rozwijanych przez Stowarzyszenie „Cross” mają bardzo duże znaczenie dla poziomu naszych sportowych poczynań. Aby zdobywać wiedzę i zbierać doświadczenia, które później wykorzystamy w grze, chętnie bierzemy udział w szkoleniach.
W październiku odbyło się dwutygodniowe szkolenie szachowe w Wągrowcu. Jego realizacja była możliwa dzięki dofinansowaniu przez PFRON projektu „Krok naprzód (…)” Stowarzyszenia „Cross”. Zajęcia prowadziła sędzia Małgorzata Napierała. Prezentacja sposobu gry była zrozumiała dla każdego, oparta na przykładach i okraszona maksymami szachowymi: „Nie dla niego wycofanie, gdy na polu raz już stanie pionek biedny, pionek mały, w przód mu prawa iść kazały”. Albo „Konia złapać, dziwna sprawa, tego z łąki – to zabawa. Gdy chcesz zrobić to z szachami, skacze wszystkim nad głowami – jego zemsta będzie sroga”. Wszystkie figury mają swoje powiedzenia, także król, np. „Król do króla się nie przytula”. Sędzia Zygmunt Wielecki przeprowadzał z nami dogłębne analizy szachowe, prezentując przykłady od prostych do średnio trudnych. Omawiał je w sposób obrazowy, odwołując się nawet do zwierząt, ale przede wszystkim do gry mistrzów świata. Takie przykłady łatwo się pamięta i bardziej jeszcze można polubić grę w szachy.
Mogliśmy również popróbować wioślarstwa halowego. Na ergometrach szkolił nas Ryszard Koch. Poczuliśmy się jak na prawdziwych łodziach. Głównym celem było przybliżenie nam zasad treningu wioślarskiego i ogólnorozwojowego, który w tym sporcie jest niezbędny. Wioślarstwo kształtuje układ krążenia, układ oddechowy i mięśniowy, pozwala konkurować w zawodach z osobami pełnosprawnymi. Prawie wszyscy uczestnicy skorzystali z tego szkolenia. Rozkład zajęć był taki, że osoby biorące udział w zajęciach na ergometrze nie traciły na szkoleniu szachowym. Było ono bardzo potrzebne i wszyscy byli z niego zadowoleni. Powinniśmy zawsze z takich możliwości korzystać, bo nie wiemy, kiedy znowu się spotkamy, a integracja, zdobywanie wiedzy, podnoszenie kwalifikacji pomagają w polepszaniu życia – żeby pójść krok naprzód.
Stanisław Kwitowski
Biegi
Bydgoski Bieg Niepodległości
11 listopada odbył się Bydgoski Bieg Niepodległości. Trasa prowadziła ulicami północnej części Śródmieścia. Dla wielu uczestników nie liczył się wynik, lecz możliwość pokonywania własnych ograniczeń i słabości oraz wspólne świętowanie. Bieg jest projektem władz miasta. Udział zawodników z dysfunkcją wzroku organizuje Stowarzyszenie „Cross” dzięki dofinansowaniu z ….. Uczestnicy spotykają się w Święto Niepodległości na bydgoskim placu Wolności i stąd biało-czerwonym szpalerem wyruszają na pięciokilometrową trasę ulicami: Gdańską – Kamienną – Sułkowskiego – Chodkiewicza – 20 Stycznia 1920 r. – Słowackiego (przez park Kochanowskiego) – Staszica – Kołłątaja – Libelta – Gimnazjalną – Jagiellońską – 19 Marca 1981 r. – przez park Kazimierza Wielkiego, by powrócić na plac Wolności.
Bydgoski Bieg Niepodległości w środowisku niewidomych i słabowidzących biegaczy jest uznawany za symboliczny koniec sezonu. Wielu zawodników startuje w imprezie po to, by tym akcentem zamknąć listę swoich osiągnięć na dany rok. Stąd duże zainteresowanie imprezą i można mówić, że prognozy na przyszłe lata są optymistyczne. Każdego roku zmagania sportowców obserwuje imponująca liczba kibiców, którzy mają okazję podziwiać niezwykły hart ducha niewidomych sportowców.
Krzysztof Badowski
Bydgoski Bieg Niepodległości 2018
9-11.11.2018 r.
Kobiety
T12
- Patrycja Doman
- Ewa Chmurzyńska
- Oliwia Hewelt
Mężczyźni
T11
- Zbigniew Świerczyńsk
. Adam Kruczkowski
- Dariusz Cholewczyński
T12
- Tomasz Chmurzyński
- Zdzisław Żemajko
- Waldemar Pęziak
jubileusz
Na stulecie Niepodległej
Oj, co to się działo 11 listopada o godzinie 11.11 w alei Jana Pawła II w Warszawie, tego słowo nie opisze. Kalendarz imprez sportowych obfituje w biegi masowe, które cieszą się niezwykłą popularnością, ale takiej ciżby ludzi i takich emocji nie widuje się często.
Od 30 lat, czyli po upadku komuny w 1989 roku, władze Warszawy świętują
11 listopada – dzień odzyskania niepodległości w 1918 roku po 123-letniej niewoli. Za reżimu nie było mowy o zorganizowaniu takiego biegu, co najwyżej 1 maja, 22 lipca lub w święto rewolucji październikowej (sam startowałem jako student w takim biegu dookoła Pałacu Kultury i Nauki i do dziś się tego wstydzę!).
Dziesięciokilometrowy Bieg Niepodległości startuje z ronda Radosława (dawniej Babka), tuż przy centrum handlowym Arkadia, i dociera do alei Niepodległości. Tam, koło ulicy Rakowieckiej jest nawrotka (lub, jak mówią biegacze – agrafka) i tą samą trasą wraca się na metę. Tegoroczna impreza była trzydziesta i miała szczególną oprawę. Sponsorem był PKO Bank Polski, a datki zebrane z charytatywnego „Biegu dla Zosi” przeznaczono na operację dziewczynki w Stanach Zjednoczonych (Zosia urodziła się z dziecięcym porażeniem mózgowym). Do startu w jubileuszowym biegu zapisało się 22 tysiące ludzi (o 7 tysięcy więcej niż w 2017 roku!). Czekało na nich tyleż pamiątkowych medali, pelerynek ochronnych i 29 tysięcy butelek wody, choć z powodu zimna bardziej przydałaby się gorąca herbata. Co było też fajne w organizacji tej imprezy, to ciągnący się szpaler biało-czerwonych sylwetek – od startu do mety. Część ubrana w białe koszulki biegła prawą stroną ulicy, a ta na czerwono – lewą. A na ich czele historycznym kabrioletem z epoki, wypożyczonym z Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach, jechał marszałek Józef Piłsudski z szablą w dłoni.
Biegacze i tandemy
Pierwsze Biegi Niepodległości rozgrywano na innej trasie: od Zamku Królewskiego, Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem, Alejami Ujazdowskimi, Belwederską, Wilanowską do Pałacu w Wilanowie. Weteranem biegu jest Heniek Groszkowski, który brał w nim udział 29 razy. – Pamiętam, że w pierwszym wzięło udział 369 biegaczy, czyli zero ścisku na trasie – mówi Groszek. Natomiast Jacek Ziółkowski pokonał dystans 11,8 km dwadzieścia razy. – Pierwszy raz biegłem od Zamku do Pałacu razem z pięciuset uczestnikami. Trasa była bardzo szybka, na odcinku ulicy Belwederskiej cały czas z góry. Tu osiągnąłem swój rekord – 36,44 min. – wspomina. Wiesiek Miech doszlusował do kolegów w 1994 roku, bo wcześniej przebywał kilka lat w Stanach i Kanadzie. – Ta obecna trasa dla ludzi z wadami wzroku jest odrobinę uciążliwa, bo tory tramwajowe, bo podbieg estakadą koło Dworca Centralnego… Ale nie narzekajmy. Ja tym razem towarzyszyłem Mariuszowi Zachei, biegaczowi spod Warszawy – opowiada Miech, zwany przez niektórych „Łysym”.
A oto komplet tegorocznych wyników: Jacek Ziółkowski – 43:47, Henryk Groszkowski – 56:13, Wiesław Miech i Mariusz Zacheja – 1:06:00, tyle samo Grzesiek Powałka, Piotr Jankowski – 1:25:00, Jan Michalik – 1:31:00.
Po raz drugi w Biegu Niepodległości jechały tandemy. W ubiegłym roku kierownictwo imprezy zgodziło się, by obok niepełnosprawnych na wózkach trasę pokonali
na tandemach niewidomi i słabowidzący z przewodnikami. W 2017 roku zgłosiło się siedem tandemów i tyle dojechało do mety. Na godzinę przed tegorocznym startem przed Muzeum Historii Żydów Polskich spotkało się 26 kolarzy, czyli 13 ekip tandemowych. Kogo tam nie było – ludzie z całej Polski! Z trudem, bo nie chcieli go wpuścić z tandemem do pociągu, dojechał 64-letni Tomek Lesik z Lublińca. Jakiś czas temu przesiadł się na rower, bo po operacji stawów kolanowych nie może biegać. Jego pilotką była warszawianka Renata Podkańska. Poznali się na rajdzie zorganizowanym przez fundację „Niewidomi na Tandemach”. Z Gdyni dotarli Ewa Bukat i Arek Czyż (słabowidzący). Jeżdżą razem od ponad roku, od czasu, kiedy poznała ich Magda (o niej za chwilę). W Warszawie przeszli chrzest bojowy, bo to ich pierwszy start w tak ogromnych zawodach. Niespodziewanie pojawił się Romek Roczeń z przewodnikiem Rajmundem Kudelskim. W przerwach między koncertami szantowymi i wychowywaniem dzieci Roman odbudowuje kondycję na rowerze. Kolejna ekipa (z Otwocka) to Marlena Witczak i Marek Skorek, którzy porwali się na czyn niebywały. Na starym oldskulowym rowerze, podrdzewiałym, z trzema z trudem wchodzącymi biegami, dali radę pokonać trasę. Równie duży wyczyn zanotowali Aniceta i Michał Kijewscy, którzy wystartowali z dwuipółletnim synkiem Filipem, podsypiającym w foteliku. Ale to są niemal wyczynowcy, jako narzeczeństwo pokonywali rocznie na rowerze po dwanaście tysięcy kilometrów. Z Lasek dojechały dwa tandemy i tyle samo z Otwocka. O pierwszym już wspomniałem, a ten drugi to pilot Maciej Piotrowski i Grzegorz Kubalski. Nie wypadałoby zapomnieć o uczestnikach z innego podwarszawskiego miasta – Pruszkowa – Ryszardzie Sawie z pilotem Zbyszkiem Ciszkiem, który tak mi powiedział: – Mam 52 lata, nie biegam, chodzę z kijkami, a z Ryśkiem wybrałem się na tandem, bo nie miał innego przewodnika. Ten start to będzie sprawdzian głównie dla mnie, bo on ma niebywałą kondycję jak na 74-letniego staruszka. Tyle dziesiątków tysięcy kilometrów przebiegł, tyle maratonów…
Motorem napędowym obydwu startów tandemowców w Biegu Niepodległości jest Magda Wojtasiewicz, drobnej postury urzędniczka z Owocka. Mówią na nią „Ruda”, bo faktycznie ma kolor włosów złotej polskiej jesieni. Z Magdą przegadałem jakiś czas, siedząc na ławeczce przed Grobem Nieznanego Żołnierza i zerkając co chwila na dwa pomniki po drugiej stronie placu Piłsudskiego. Na postumencie z prawej stał potężny prezydent, a po lewej, niższy o dwa metry, pochylony marszałek…
– Po raz pierwszy zetknęłam się z tą grupą osób dwa lata temu. Usłyszałam w radiu komunikat, że fundacja „Niewidomi na Tandemach” poszukuje wolontariuszy i przewodników dla niewidomych, którzy będą z nimi jeździć. Sama lubię rower i jazda jest dla mnie przyjemnością, więc dlaczego komuś innemu nie dać tej przyjemności?! Pojechałam na pierwszy rajd w Zachodniopomorskie i bardzo mi się spodobało. Wspomniana fundacja, założona przez Tadeusza Rogowskiego z Bolesławca, zorganizowała kilka rajdów, zresztą bardzo udanych. Niestety, w tym roku osłabła ich działalność. Nie wiem, dlaczego – opowiada Magda.
Na dobrą sprawę to dzięki tej rudowłosej urzędniczce z Otwocka udało się zebrać aż tyle osób na dwa Biegi Niepodległości. Działa sama, nikt jej nie pomaga, co najwyżej Ryszard Sawa coś jej podpowie. Tak mało jest ludzi bezinteresownych i chętnych do pomocy oraz działania na rzecz słabszych, niepełnosprawnych, że nie traćmy ich z oczu. Magda ma jeszcze nadzieję, że fundacja Rogowskiego obudzi się i ona będzie miała większe wsparcie w realizacji wartościowych pomysłów.
Andrzej Szymański
z żałobnej karty
Piotr Pawłowski – przyjaciel niepełnosprawnych
Spotkałem się z Nim kilka razy na imprezach. Pan Piotr jako szef „Integracji”, a ja dziennikarz miesięcznika „Cross”. Ostatni raz w grudniu 2017 roku na Zamku Królewskim w Warszawie podczas finału konkursu „Człowiek bez barier”. To właśnie On w 2003 roku zainicjował powstanie tego konkursu.
Zamieniliśmy wtedy kilka słów i to był mój ostatni kontakt z tym działaczem społecznym i dziennikarzem. Niespełna rok później, 8 października 2018 roku, odszedł z tego świata w wieku zaledwie 52 lat. Osiemnastego października setki osób żegnały na cmentarzu Bródnowskim założyciela i prezesa Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji.
Żył, pomagając innym
Urodził się w roku 1966 w Legionowie pod Warszawą. W wieku 16 lat skoczył do wody na główkę – i to był początek Jego „drugiego życia”. Złamał kręgosłup i przesiadł się na wózek. Poruszał tylko jedną dłonią.
Następne lata to studia w UKSW i Uniwersytecie Warszawskim, potem doktorat w Szkole Nauk Społecznych przy Instytucie Filologii i Socjologii PAN. Przez ćwierć wieku pracował jako aktywny dziennikarz i działacz społeczny, który przyczynia się do likwidacji barier architektonicznych, cyfrowych, społecznych i prawnych. Był twórcą i prezesem Fundacji Integracja i Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji. Założył dwumiesięcznik „Integracja” (nakład 30 tys. egzemplarzy). To On wymyślił konkurs „Człowiek bez barier” oraz wydarzenie „Wielka Gala Integracji”, w której co roku brało udział niemal trzy tysiące uczestników: osób z niepełnosprawnością, biznesmenów, artystów, dziennikarzy, polityków…
Na 23. Gali, w listopadzie tego roku, pokazano filmy poświęcone Piotrowi Pawłowskiemu. Wspominali Go najbliżsi i przyjaciele. Janina Ochojska mówiła tak: „Piotrek był najlepiej ubranym mężczyzną, jakiego znałam. Zawsze elegancki, z dobrze dobranym krawatem”. Jego żona, Ewa Pawłowska, powiedziała m.in.: „Był szczęśliwym, spełnionym człowiekiem. Nigdy nie płakał ze złości (…), a jedynie ze wzruszenia”.
Współpracownicy opowiadali, że droczył się z ich dzieciakami, iż jeździ na tym swoim wózku jak rajdowiec, z nieprawdopodobną prędkością. A tak naprawdę to miał jedną misję: by osobom z niepełnosprawnościami żyło się w Polsce łatwiej i lepiej. „Pretorianie” Szefa, czyli Janka Graban i Michał Walewski, jego najbliżsi współpracownicy tak wspominają Piotra Pawłowskiego:
„Przyjaciół – dzięki Tobie, Szefie – mamy wielu, nigdy w to nie wątpiliśmy, ponieważ dawali temu wyraz w codziennej współpracy i wsparciu naszych projektów (…) Byłeś najlepszym Przyjacielem dla wielu z nas. Za to Szefem bardzo trudnym, bo nikt nie był w stanie Ci dorównać, nadążyć za Tobą, za pomysłami, których miałeś bez liku. Można by nimi obdzielić kilka organizacji. Nie odpuszczałeś nikomu, a najbardziej sobie. Nie oszczędzałeś się w trudzie budowania „Integracji” jako profesjonalnej organizacji działającej na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Kochałeś ludzi miłością niekiedy surową, ale wspierającą i motywującą do rozwoju. Wyrazem tej bezwarunkowej miłości jest magazyn „Integracja”, którego pierwszy numer ukazał się w październiku 1994 roku. Bardzo dziękujemy, że byłeś w naszym życiu, że mieliśmy szansę służby nad służbami, z której więcej braliśmy, niż umieliśmy dać. Że zaufałeś naszym sercom i wspierającym Cię rękom, że nas zabrałeś w swoją podróż”.
W komentarzach do tych wspomnień Janki i Michała ludzie piszą w internecie:
Piękny tekst dla pięknego człowieka.
Znałam Piotra. Dziękuję za takie pożegnanie, które zawiera wszystko, wyciska łzy i kończy się milczeniem.
Piękne pożegnanie. Dziękuję Michale i Janko. Dokładnie, On taki był, wiele osób czuje się osieroconych.
Andrzej Szymański
technologie
Inteligentny dom
To określenie wymieniane coraz częściej przez ludzi kupujących mieszkania w blokach najnowszej generacji. Co to jest? Co nam to załatwia?
Otóż tę specyficzną dosyć „inteligencję” można przedstawić w następujący sposób. Wyobraź sobie, że po wyjściu z domu, już w autobusie, w drodze na ważne spotkanie przypominasz sobie, że nie zgasiłeś w domu światła. Nie będzie cię przez kilka godzin i nie chcesz zapłacić większego rachunku za prąd niż zwykle. Normalnie, aby zgasić światło w takiej sytuacji, należałoby wrócić do domu i użyć tzw. pstryczka na ścianie, czyli zwyczajnie wyłączyć światło. W przypadku inteligentnego domu światło zgasi się automatycznie, gdy wyjdziesz z domu, lub zgasisz je manualnie, lecz zdalnie – za pomocą smartfona. Wcześniej wspomniałem o mieszkaniach deweloperskich, ponieważ technologia Building Management System (BMS) jest dosyć nowa i deweloperzy dopiero od niedawna zaczęli proponować swoim klientom to rozwiązanie. Podczas konstrukcji nowego budynku jest po prostu łatwiej wkomponować instalację BMS, niż rozwiercać ściany istniejącego już budynku. Działanie systemu jest bardzo złożone i skomplikowane, tak samo jego instalacja, dlatego producenci rozwiązań życzą sobie, w zależności od złożoności układów, od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych za zaprojektowanie, zainstalowanie i ich konfigurację.
Składniki inteligentnego domu
Czujniki ruchu są narzędziem kontrolowania kilku funkcji. Po pierwsze włączają i wyłączają światło, po drugie strzegą mieszkania lub posesji, gdy domownicy nie są obecni. W razie włamania użytkownik inteligentnej instalacji informowany jest przez aplikację w telefonie lub odpowiednie służby. To tzw. ciche alarmy, stosowane od wielu lat w większych budynkach, np. firm, hal przemysłowych, galerii handlowych, a także szkół, i w innych obiektach działalności prywatnej lub publicznej.
Instalacja przeciwpożarowa: czujniki dymu, dwutlenku węgla, gazu, kontrolowanie uchyłu okien, system gaśniczy i wywietrzniki. To cały system bezpieczeństwa, który korzysta z wielu narzędzi, aby zminimalizować szkody spowodowane pożarem, kiedy mieszkańcy są nieobecni, a kiedy są na miejscu – ma ułatwić ich ewakuację. W razie zagrożenia życia system jest w stanie otworzyć okna bądź drzwi balkonowe, żeby łatwiej było uciec. Taka instalacja na pewno jest przydatna w nocy, gdy na przykład zapali się coś w domu, gdy wszyscy śpią. W takiej sytuacji komputer będzie zawsze czujny, szybki i niezawodny. Od razu podejmie działania i poinformuje o zagrożeniu domowników lub nawet odpowiednie służby.
Różnego rodzaju urządzenia sterujące – czujniki pogody, które automatycznie lub zdalnie zamykają okna w razie deszczu, a w razie dużego nasłonecznienia kontrolują ustawienie wysokości rolet zewnętrznych; kontrolery urządzeń, czyli automatyzacja obsługi np. telewizora, radia, oświetlenia, ogrzewania lub klimatyzacji z wykorzystaniem czujników ruchu. Miło jest wrócić zimą do ciepłego mieszkania, ale czasem to tylko marzenie. Niestety, często po powrocie trzeba uruchomić kaloryfery czy grzejniki i czekać, żeby zrobiło się ciepło. Z odpowiednio skonfigurowaną instalacją ciepło będzie zawsze, gdy ktoś się w domu znajduje.
Smartfon z odpowiednią aplikacją Interfejsy i możliwości aplikacji różnią się w zależności od producenta systemu, ale generalnie za pomocą aplikacji można z dowolnego miejsca, w którym jest dostęp do internetu, sterować większością funkcji domu.
To podstawowe składowe inteligentnego domu. Oczywiście są bardziej zaawansowane systemy, którymi możemy niemalże ożywić swój dom czy mieszkanie. Opierają się na sztucznej inteligencji i np. uczą się nawyków mieszkańców, aby zautomatyzować jeszcze więcej działań.
Dom z przyszłości
Centrala systemu inteligentnego domu zbiera informacje z każdego przydatnego do tego czujnika. System korzysta z detektora ruchu, aby stwierdzić, czy może zgasić lub zapalić światło. Uczy się rozpoznawać, czy domownik poszedł już spać, czy po prostu wyszedł z pokoju. Każdy użytkownik systemu może sobie zaprogramować działanie urządzeń, np. w pokoju, podczas całej doby, a nawet w ciągu tygodnia. Dodatkowo układ mikrofonów i kamer umożliwia systemowi rozpoznawanie poszczególnych mieszkańców i wykonywanie wyznaczonej czynności o danej godzinie i w obecności danego użytkownika. System tworzy symulację mieszkańców, obserwując ich nawyki, czyli porównuje aktualnie wykonywane działania użytkownika z już zapisanymi w systemie nawykami. Każdy dzień wygląda inaczej, dlatego system nie bierze pod uwagę konkretnej lub średniej godziny danej czynności, tylko je obserwuje – prawie jak człowiek.
Symulacje bezpieczeństwa
Coraz popularniejszym zastosowaniem systemu inteligentnego domu jest dosłowne symulowanie obecności domowników podczas ich nieobecności. System uczy się nawyków użytkowników i następnie, podczas ich nieobecności, odtwarza je w losowy sposób. Gaszone i zapalane są światła, zamykane okna, opuszczane rolety, ale zawsze inaczej, bo przecież każdy dzień jest inny. W zamyśle projektanta ma to zapobiegać włamaniom i kradzieżom. Myślę, że jest to bardzo sprytne i skuteczne rozwiązanie.
Technologia inteligentnych domów ma się całkiem dobrze, tak samo jej rozwój. W przyszłości coraz więcej obiektów będzie wyposażonych w te systemy, aby uprościć i zautomatyzować codzienne życie.
Mateusz Liszewski
szkolenie
Gramy w szachy
Olimpiada w Batumi
Na przełomie września i października odbyła się w Batumi 43. Olimpiada Szachowa FIDE. Tradycyjnie uczestniczyły w niej międzynarodowe reprezentacje niewidomych i słabowidzących pod egidą IBCA. W składzie męskiej drużyny znaleźli się Stanisław Babarykin, Juri Mieszkow (Rosja), Sergiej Grigorczuk (Ukraina), Piotr Dukaczewski oraz Perez Manuel Palacios (Hiszpania). Do kobiecej ekipy, której przewodziła Lubow Żilcowa-Łysenko (Ukraina), powołano także Annę Stolarczyk, Teresę Dębowską, Irinę Zarubinskają (Ukraina) oraz Vaishali Salavkar (Indie). Mężczyźni uplasowali się na 101. miejscu na 184 startujące zespoły, kobiety zajęły 91. miejsce w 150-drużynowej stawce. Uzyskane wyniki polskich szachistów są trochę poniżej oczekiwań: Dukaczewski 3,5 p. z 8; Stolarczyk 5 p. z 9; Dębowska 2,5 p. z 9. Duży wpływ na to miało ulokowanie ekipy IBCA w miejscowości położonej ponad 20 kilometrów od sali gry. Codzienne uciążliwe dojazdy w upalne dni, w autobusach bez klimatyzacji, nie pozostały bez wpływu na rezultaty. Szkoda też, że zabrakło w Gruzji naszego trenera kadry.
Poniżej wybrane partie reprezentantów IBCA.
Obrona skandynawska
- Babarykin (IBCA) – A. Monteiro
(Rep. Zielonego Przylądka)
1.e4 d5 2.ed5 H:d5 3.Sc3 Hd8 Zawodnik Republiki Zielonego Przylądka (takie egzotyczne państwa też wysyłają swoje reprezentacje na olimpiady szachowe!) wybiera pasywną odnogę debiutu. Lepsze 3…Ha5 lub 3…Hd6 4.d4 Sf6 5.Gc4 Gf5 6.Sf3 e6 7.He2 Białe szykują się do długiej roszady 7...Gd6 Wskazane było aktywniejsze 7...Gb4!? 8.Gd2 Sc6 8.Gg5 W przypadku 8.d5 e5!? 9.S:e5 0-0 można było zdobyć pionka, ale czarne, dzięki lepszemu rozwojowi, miałyby za niego wystarczającą rekompensatę 8...c6 9.Se5 Sbd7 10.0-0-0 0-0? Czarny król wpada teraz pod silny atak. Bezpieczniejsze było 10...Hc7 lub 10...h6 11.Gh4 He7 12.g4 Gh7 z możliwością schowania króla w drugiej części szachownicy 11.g4! Białe pionki z tempem maszerują na króla. Pozycja czarnych natychmiast staje się krytyczna 11...Gg6 12.h4! b5 Do straty figury prowadziło 12...Hc7 13.S:d7 S:d7 14.h5 13.Gb3 b4 Z nadzieją na odzyskanie pola e4 dla gońca: 14.Sa4? Ge4 14.h5! bc3 Lub 14...G:c2 15.K:c2 bc3 16.h6 Ha5 17.hg7 i mat jest blisko 15.hg6 cb2+ 16.K:b2 Ha5 Na 16...hg6 rozstrzygało 17.S:g6 17.gf7+ W:f7 18.S:f7 Ga3+ 19.Kb1 Sd5 (19...Hc3 20.Gc1) 20.H:e6 Sc3+ 21.Ka1 S:d1 22.Sd8+ i na ruch przed matem czarne skapitulowały.
Pionem hetmańskim
- Babarykin (IBCA) – am. L. Galego
(Portugalia, Elo 2471)
1.d4 Sf6 2.Gf4 d6 3.Sf3 g6 4.h3 Gg7 5.e3 0-0 6.Ge2 c5 7.c3 Białe wybrały bardzo spokojne otwarcie. Rezygnują z przewagi debiutowej na rzecz bezpieczeństwa i solidności pozycji 7...Hb6 8.Hb3 H:b3 9.ab3 Sd5 Czarne przygotowują typowy dla tej pozycji ruch e7-e5. Bardziej przekonujący był wariant 9...cd4 10.ed4 Sc6 11.b4 e5!? 12.de5 de5 13.S:e5 Sd5 14.Sd3 Gf5 z groźną inicjatywą za pionka 10.Gg3 cd4 11.ed4 Zasługiwało na uwagę 11.S:d4!? Sc6 12.Gf3 11...Sc6 12.b4 e5?! Po wtrąceniu 9…Sd5 10.Gg3 ten ruch nie jest atakiem na gońca i powstające komplikacje są korzystniejsze dla białych 13.b5 Dokładniejsze było najpierw 13.de5 de5 (W przypadku 13...S:e5 przewagę daje białym 14.0-0 We8 15.Wd1) i dopiero teraz 14.b5 13...Sce7 Kolejność posunięć wybrana przez białe dała czarnym ciekawą możliwość 13...ed4!?, np. 14.bc6 dc3 15.cb7 G:b7 16.bc3 S:c3 z bardzo niejasną sytuacją na szachownicy 14.de5 de5?! Lepszą kontynuacją było 14...Sf5!?, np. 15.ed6?! Sde3! 16.Kd2 S:g2 lub 15.Gh2 de5 16.S:e5 Sh4 17.0-0 G:e5 18.G:e5 We8 19.f4 S:f4 20.W:f4 W:e5 21.Gc4 Sf5 i białe mają tylko niewielką przewagę w końcówce 15.G:e5 G:e5 16.S:e5 Teraz czarnym trudniej będzie udowodnić, że mają rekompensatę za pionka 16...Sf4 17.Gf3 f6 18.Sc4 Sd3+ 19.Ke2 Sf4+ 20.Kf1! Ge6 21.Sbd2 Wac8 22.b3 Wfd8 Lub 22...G:c4+ 23.S:c4 Wc5 24.W:a7 W:b5 25.W:b7 23.W:a7 Wd3?! Więcej szans dawało 23...Wb8 24.g3 (24.W:b7? W:b7 25.G:b7 G:c4+) 24...Sfd5 24.Kg1 Sf5 25.G:b7 Wb8 Pozycja jest wygrana dla białych, ale przyszedł obustronny niedoczas. W ostrej pozycji przeciwnicy wielokrotnie popełniali błędy 26.Kh2?! (26.Se4) 26...Wd7! 27.g3 Sd3 28.Gd5? Figurę można było uratować w trudnym do znalezienia wariancie 28.g4! Sh4 (Jeśli 28...Sg7, to 29.Wha1! Wd:b7? 30.W:b7 W:b7 31.Wa8+ z wygraną) 29.Kg3 Wd:b7 30.W:b7 W:b7 31.K:h4 W:b5 32.Wa1 28...W:d5 29.Se4 Wf8 Gorzej dla czarnych wyglądało 29...Wd:b5 30.S:f6+ Kf8 31.S:h7+ Ke8 32.Sf6+ Kf8 33.g4 Sh4 34.Kg3 itd. 30.g4? Lepsze 30.Wd1 S:f2 31.W:d5 (30…S:f2 31.W:b5) 31…S:e4 32.Wd3 30...Sg7?! (30...Sh4!? 31.Kg3 g5!) 31.b6?! Białe powinny wybrać 31.Wd1 Se5 32.W:d5 G:d5 33.S:f6+ 31...Wb5 Po silnym 31...f5! 32.Sg5 Sc5 33.Se3 (33.b4? fg4! 34.bc5 W:g5) 33...Wd2 szanse stron się prawie wyrównywały 32.Wd1 Sf4 Jeśli 32...S:f2, to 33.S:f6+! W:f6 (33….Kh8 34.Wd6) 34.Wd8+ Wf8 35.Waa8! i czarne ponoszą straty 33.b7 Gd5 34.Scd6 W:b3 35.Sc5 Wb2 36.W:d5 S:d5 37.Sd7 Powstała bardzo oryginalna pozycja. Białe grają bez wieży, ale czarne są zmuszone z nawiązką oddać materiał 37...Se68? Ostatnią szansą na ratunek był wariant 37...Wd8 38.Wa8 Se6 39.c4 W:b7! 40.W:d8+ S:d8 41.S:b7 S:b7 42.cd5 Kf7 i wynik partii wcale nie jest przesądzony 38.S:f8 K:f8 39.Wa8+ Ke7 40.Sc8+ Kd7 41.b8H W:b8 42.W:b8 Niedoczas minął. Dalsza część gry to już nietrudna techniczna realizacja przewagi materialnej 42...Kc7 43.Wa8 S:c3 (43...Kb7 44.Wa5) 44.Se7 Kd6 45.Sg8 f5 46.gf5 gf5 47.Sh6 f4 48.Kg2 Se4 49.Kf3 Sd2+ 50.Kg4 Ke5 51.Sf7+ Kf6 52.Sd8 Sc7 53.Wa4 Kg6 54.W:f4 i białe wygrały. Najcenniejsze indywidualne zwycięstwo reprezentacji IBCA na olimpiadzie.
- Mieszkow (IBCA) – D. Beukes (Namibia)
Białe: Kg1, Gb4, Gd1, Sf3, a3, b5, f2, g2, h4
Czarne: Kg8, Gc1, Gd5, Sc4, b7, e6, f7, g6, h7
Białym (nie bez pomocy partnera…) udało się wykorzystać w końcówce przewagę pionkową na skrzydle 34.a4 f6? To ułatwia przeciwnikowi realizację planu. Po 34...b6! 35.Ge2 f6 36.Sd4 Gf4 37.Sc6 Kf7 38.a5 ba5 39.S:a5 S:a5 40.G:a5 Ke7 partia powinna zakończyć się pokojowo. Wolniak na linii „b” jest mniej groźny od wolniaka na linii skrajnej 35.a5 Gf4 36.Gb3 Gd6? A ta wymiana prowadzi do przegranej już pozycji. Prawidłowe było 36...Gc7 37.a6 ba6 38.ba6 Gb6 37.G:d6 S:d6 38.G:d5 ed5 39.Sd4 W skoczkówkach, podobnie jak w pionkówkach, oddalony wolny pionek jest zazwyczaj rozstrzygającym argumentem 39...Sc4 Po 39...Kf7!? 40.a6 ba6 41.ba6 Sc8 było więcej nadziei na ratunek 40.a6 ba6 41.ba6 Sb6 42.a7?! Znacznie dokładniejsze było 42.f4 Kf7 43.Kf2 Ke7 44.f5! gf5 45.S:f5+ Kd7 46.Ke3 Kc7 47.Kd4 itd. 42...Kf7 43.g4 Ke7 44.f4 Kd6 45.Kf2 Sa8?! Utrudniało białym wygraną 45...Kc7 46.Se6+ Kb7 47.Sf8 d4!? 46.Ke2 g5 Rozpacz, ale ratunku już nie było 47.hg5 fg5 48.f5 Ke5 49.Kd3 Kf6 50.Kc3 h5 51.gh5 g4 52.h6 g3 53.Kd3 g2 54.Sf3 1-0
Obrona sycylijska
- Anquandah (Ghana) – P. Dukaczewski (IBCA)
1.e4 c5 2.Sf3 Sc6 3.d4 cd4 4.S:d4 Sf6 5.Sc3 d6 6.Gc4 Hb6 7.Sb3 e6 8.He2 a6 9.Ge3 Hc7 10.0-0 b5 11.Gd3 Gb7 12.a3 Ge7 13.f4 0-0 14.h3 Wac8 15.Sd4 Wfe8 16.Wae1 Lepsze 16.Hf2, aby zejść z nieprzyjemnego sąsiedztwa wieży e8: 16...S:d4 17.G:d4 e5 18.Ge3 16...S:d4 17.G:d4 e5! Typowy sycylijski manewr, dający czarnym dobrą grę 18.Ge3 Bezpieczniejsze było 18.Gf2 lub 18.fe5 de5 19.Gf2 18...Ha5?! Czarne nie wykorzystują okazji. Po 18...d5! 19.fe5 S:e4 20.G:e4 de4 21.Hf2 Hc4 ich przewaga nabierała realnych kształtów 19.Hf2 Gd8 20.g4 Do ostrej pozycji prowadziło 20.fe5 de5 21.Sd5 G:d5 22.ed5 e4 23.Gd4 20...Sd7 21.Sd5?! A ta niedokładność daje już przewagę czarnym. Po 21.fe5 S:e5 22.Sd5 szanse były wyrównane 21...G:d5 22.ed5 e4! 23.Gd2?! Lepsze 23.Gd4, kontrolując przekątną a7-g1 23...Ha4 24.b3 Wymuszone 24...H:a3 25.W:e4? A ten błąd prowadzi do przegranej. Po 25.G:e4 Gb6 26.Ge3 G:e3 27.W:e3 Sf6 28.Gf5 przewaga czarnych nie miała jeszcze decydującego charakteru 25...Gb6 26.Ge3 Sc5! Teraz białe muszą ponieść straty materialne 27.W:e8+ W:e8 28.We1 Również i po 28.Gd4 S:d3 29.cd3 G:d4 30.H:d4 H:b3 nie było szans na ratunek 28...S:d3 29.cd3 G:e3 30.Kg2 (30.W:e3 Hc1+) 30...Hc5 31.Hf3 Kf8 i czarne wygrały.
Obrona Pirca
- Dukaczewski (IBCA) – Yahi Mohamed Salem (Czarnogóra)
1.e4 d6 2.d4 Sf6 3.Sc3 g6 4.f4 Gg7 5.Sf3 0-0 6.Ge2 Sa6 7.0-0 c5 8.d5 Sc7 9.a4 a6 10.h3 e6 11.de6 fe6? Po 11...G:e6 12.Sg5 h6 13.S:e6 S:e6 białe miały tylko niewielką przewagę 12.Ge3?! Do korzystnych komplikacji prowadziło 12.e5!? Sfd5 13.Se4 S:f4 14.ed6 Scd5 15.c3 12...He7?! Po 12...Sh5 13.e5 S:f4 14.G:f4 W:f4 15.Hd2 W:f3!? 16.W:f3 G:e5 powstawała pozycja dynamicznej równowagi 13.e5 Zasługiwało na uwagę 13.Gf2!?, aby po późniejszym e4-e5 skoczek nie wchodził na d5 z tempem 13...de5? Szans na wyrównanie należało szukać w wariancie 13...Sfd5 14.ed6 Hd6 15.Se4 Hc6 16.G:c5 W:f4 14.fe5 Sd7? Prowadzi do szybkiej przegranej. Po 14...Sfd5 15.Gg5 Hd7 16.Se4 h6 można było stawiać dłuższy opór 15.Gg5 He8 16.Hd6! W:f3 Teraz ta ofiara jest już spóźniona 17.W:f3 G:e5 18.Hd2 Gd4+ 19.Ge3 Se5 20.Wf2 Sc6 21.Waf1 Białe ustabilizowały pozycję i można przystąpić do realizacji przewagi materialnej 21...Gg7 Lub 21...Sd5 22.S:d5 ed5 23.Wf8+ H:f8 24.W:f8+ K:f8 25.c3 G:e3+ 26.H:e3 z łatwą wygraną 22.G:c5 Se7 23.Hd6 Sf5 24.H:c7 Gd7 25.Wd1 Gc6 26.Gf3 i białe wygrały.
Obrona sycylijska
Mentile Lishen (Namibia) – A. Stolarczyk (IBCA)
1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.d4 cd4 4.S:d4 Sf6 5.Sc3 a6 6.g3 Gg4 7.f3 Gd7 8.Gg2 g6 9.Sde2 Sc6 10.Ge3 b5 11.a3 Se5 12.b3 Gg7 13.Wc1 Ha5 14.Wa1 Wc8 15.Gd2 Hb6 16.Hc1 0-0 17.Ge3 Hc7 18.0-0 a5 19.Wa2 Wfd8 20.Wd1 Wb8 21.Hd2 Wdc8 22.Sd5 S:d5 23.H:d5?! Lepsze 23.ed5 a4 24.Sd4 23...a4?! Po 23...b4! 24.ab4 Sc6! można było wpędzić białe w duże kłopoty 24.Hd2 Sc6 25.Sd4 Sa5 26.Hb4?! (26.Wb1) 26...ab3 27.cb3 Hc3! Przynosi czarnym zyski materialne 28.We1 Lub 28.We2 G:d4 29.G:d4 H:b3 28...G:d4 29.G:d4 H:b3 30.H:b3 S:b3 31.Ge3 Wa8 32.f4 Wa4 33.Gf3 Ge6 34.Gd1 W:e4 35.Wb2 Wc3 36.G:b3 W:b3 37.W:b3 G:b3 i czarne wygrały.
Vaishali Salavkar (IBCA) – M. Valombola (Namibia)
Białe: Kg1, Hd3, Wd1, We1, Gf4, Sc3, Sf3, a3, b2, c2, d4, f2, g2, h2
Czarne: Kg8, Hd7, Wa8, Wd8, Ge7, Sc6, Sf6, a5, b7, c7, f5, f7, g7, h7
Hinduska szachistka, grająca białymi, nie jest nową postacią w środowisku. Uczestniczyła w mistrzostwach świata IBCA kobiet w latach 2001 i 2005 14.d5! Sa7 15.Se5 He8 Po 15...Hc8 16.Sc4 ginął pionek a5 16.H:f5 g6 17.Hh3 Sh5 18.He3 S:f4 19.H:f4 Gd6 20.Hf6 Ge7 21.Hf3 Wd6 22.Sg4 Wad8 23.Se4 Dalsze straty materialne są nieuniknione 23...f5 24.Sef6+ G:f6 25.S:f6+ W:f6 26.W:e8+ W:e8 27.g3 Sb5 28.c4 i białe wygrały.
Ryszard Bernard
szkolenie
Gramy w warcaby
Podobnie jak w poprzednim numerze przyjrzymy się ciekawym partiom rozegranym podczas wrześniowego turnieju w Turcji. Jako że wystąpiła tam czwórka zawodników „Crossu”, mamy duży wybór interesujących partii oraz ich fragmentów do analizy. Tym razem pojedynek Andrzej Jagieła kontra Leszek Stefanek, a później analiza fragmentu mojej partii z arcymistrzem międzynarodowym Igorem Kirznerem (Ukraina).
Andrzej Jagieła – Leszek Stefanek
Turkish Open 2018, 20.09.2018
1.32-28 19-23 2.28x19 14x23 3.33-28 Nieco „prosty” ruch. W arcymistrzowskich partiach nie znajdziemy zbyt wielu partii z owym zagraniem; 3.37-32 10-14 4.41-37 5-10 5.34-29 23x34 6.39x30 14-19 7.44-39 10-14 – to zdecydowanie popularniejszy wariant w takim debiucie.
3...23x32 4.37x28 10-14 5.41-37 5-10 6.46-41
Białe: 50, 49, 48, 47, 45, 44, 43, 42, 41, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 34, 31, 28
Czarne: 1, 2, 3, 4, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 20
6…17-21
6...16-21! Była szansa na aktywny i agresywny ruch. 7.31-26 21-27 Nie wiadomo tak naprawdę, jak zagrać tutaj białymi. Czarne stoją idealnie, bez żadnej słabości, i z silnym klinem. 8.39-33 18-23 9.28x19 14x23 10.44-39 10-14 11.50-44 12-18 – i grę prowadzą czarne.
7.31-26 14-19
7...20-24 8.26x17 11x33 9.38x20 15x24 Czarne już samym ruchem 6...17-21 pozwoliły białym uprościć pozycję, jednakże po ataku 7.31-26 należało pójść na wymianę trzy za trzy, żeby rozbić nieznacznie centrum białych i wprowadzić do gry swojego piona „15”.
8.26x17 11x33 9.39x28 10-14 10.44-39 6-11 11.50-44 1-6? Pionek „1” to bardzo ważny kamień! Nie ruszajmy go ot tak, bez przyczyny. Bardzo często jego znaczenie wychodzi dopiero w końcówkach, kiedy obie strony idą na skrzydło przeciwnika, a pionek „1” stoi na warcie i nie daje się przedrzeć przeciwnikowi. 11...11-17; 11...16-21.
12.39-33 11-17 13.44-39 7-11 14.37-32 16-21 15.41-37 21-27 16.32x21 17x26 17.37-32
17.38-32 18-22 18.28x17 11x22 19.43-38 2-7 20.32-27 22x31 21.36x27 W kolejnych ruchach białe zdecydowały się na plan wybicia piona czarnych „26”, ale dlaczego? Przecież to bandowy pion! Możemy krążyć wokół niego całą partią i zostawić go dla ewentualnych możliwości taktycznych (forcingów, kombinacji itd.).
17...2-7 18.36-31 26x37 19.32x41
19.42x31! Do przodu aktywniej! Do „klasyki” jeszcze daleko, jak na razie na planszy mamy pozycję otwartą, więc nie należy oddawać temp i pomagać przeciwnikowi.
19...4-10 20.42-37 19-23 20...18-22 21.28x17 11x22 22.37-32 13-18 Przeniesienie przez czarne gry na drugie skrzydło również było możliwe.
21.28x19 14x23 22.34-29 23x34 23.40x29
Białe: 49, 48, 47, 45, 43, 41, 39, 38, 37, 35, 33, 29
Czarne:3, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 15, 18, 20
23.39x30 Bijąc na pole „29” i mając piona „35”, musimy być uważni oraz sprawdzić, czy aby na pewno za kilka ruchów przeciwnik nie weźmie nas w półrogatkę. Oczywiście nie zawsze półrogatki są dobre, ale na pewno w jakiś sposób ograniczają przeciwnika i powodują pewien dyskomfort.
23...10-14 24.45-40 20-25
24...14-19 25.29-24 20x29 26.33x24 19x30 27.35x24 Czarne nie podjęły próby postawienia półrogatki z prostej przyczyny – klin białych (a właściwie zgodnie z rosyjską literaturą „tyczok”). Nie jest on co prawda najsilniejszy, bo reszta białych pionów stoi daleko, ale też brak czarnych kamieni „2” i „4” jest dla czarnych znaczącym minusem przy danym typie pozycji.
25.37-32 11-16?
Oj, jak ja nie lubię takich ruchów. Nie po to chwalimy i zalecamy pozbywanie się słabych pionów bandowych „16”/„35”, żeby za chwilę znowu na owe pola stawać – i to zupełnie bez przyczyny! 25...14-20 Jak już powiedzieliśmy „a” ruchem 24...20-25, to wypadało powiedzieć „b”! I zagrać 25...14-20, kontynuując swój plan wzięcia przeciwnika w rogatkę, 26.41-37 11-17 27.47-41 9-14 28.32-28 7-11.
26.41-37 16-21 27.32-28 14-20 28.38-32 21-26 29.43-38 6-11 30.49-43 11-16?
30...11-17! Nie bójmy się w tym momencie wymiany dwa za dwa do tyłu. Proszę zauważyć, że białe zostają wtedy z podwieszonym pionem „40”. 31.29-23 18x29 32.33x24 20x29 33.28-22 17x28 34.32x34.
31.37-31 26x37 32.32x41 18-23! 33.28x19
33.29x18?? 12x32 34.38x27 25-30
35.35x24 20x49
33...13x24
Białe: 48, 47, 43, 41, 40, 39, 38, 35, 33, 29
Czarne: 3, 7, 8, 9, 12, 15, 16, 20, 24, 25
I czarne zrealizowały swój plan – postawiły rogatkę!
34.38-32 12-18 35.43-38 7-12?
Myślę, że nie była to najsilniejsza kontynuacja planu.
35...18-22 36.48-42 16-21 37.41-36 9-13 38.42-37 (38.32-28 24-30 39.28x26 30-34
40.39x30 25x45) 38...8-12 39.39-34 (39.32-28 21-27 40.28x30 25x41; 39.37-31 22-27 40.31x22 12-17 41.22x2 13-18 42.2x30 25x45) 39...21-26. Jak widać w powyższych wariantach, czarne mogły pójść w stronę gry taktycznej i zastawić kilka ciekawych pułapek na przeciwnika.
36.40-34 18-22
36...9-14 37.41-37 8-13 38.48-42 14-19 39.32-28 Można było również myśleć o tego typu planach. Pamiętajmy, że nie należy się sztywno trzymać jednego schematu myślenia. Plan i jego realizacja są bardzo ważne, ale jeżeli po drodze zauważymy coś innego, nie bójmy się go modyfikować!
37.48-43 22-27 38.32x21 16x27 39.41-37
Białe: 47, 43, 39, 38, 37, 35, 34, 33, 29
Czarne: 3, 8, 9, 12, 15, 20, 24, 25, 27
39…12-18?
Ten ruch zdecydowanie niweczy wszelakie szanse na zdobycie dwóch punktów w niniejszej partii. 39…12-17 było dużo dokładniejsze i z perspektywami. A to przykładowy wariant, w którym widać, że bardzo ciężko białym o remis: 39...12-17 40.47-42 9-13 41.37-32 17-21 42.32-28 27-31 43.42-37 31x42 44.38x47 21-27 45.47-41 27-31 46.43-38 8-12 47.41-37 31x42 48.38x47 13-18 49.47-42 12-17 50.42-37 18-22 51.37-31 3-9 52.28-23 17-21 53.31-26 21-27 54.23-19 24x13 55.29-23 27-32 56.26-21 32-37 57.21-16 37-41 58.16-11 22-27 59.11-7 41-46 60.7-2 46x19.
40.37-32 27-31 41.32-28 31-36? Niedokładny ruch, oddający inicjatywę białym.
41...8-12 42.38-32 24-30 43.35x24 18-23 44.29x7 20x49 45.7-2 49x27 W takim położeniu również nie jest łatwo wyrównać białym pozycję. Nie dość, że mają o jeden kamień mniej, to na dodatek większość białych pionów stoi w centrum, co stwarza zagrożenie ciągłych ataków ze strony czarnych.
42.38-32 9-13 43.34-30 25x23 44.28x30 20-25 45.32-27 25x34 46.39x30 I obie ze stron podały sobie pokojowo rękę, zgadzając się na remis.
1-1
W drugiej części artykułu chciałabym zaprezentować fragment własnej partii, która dostarczyła emocji wielu osobom i jednocześnie, jako ostatnia z rozegranych, zamknęła turniej w Turcji. Niestety, mimo wygranej pozycji, partia ostatecznie zakończyła się remisem przez zmęczenie i emocje, które doprowadziły do błędu.
Natalia Sadowska – Igor Kirzner
Turkish Open 2018, 22.09.2018
1.32-28 20-25 2.31-27 19-24 3.37-32 14-19 4.41-37 10-14 5.34-29 15-20 6.29-23 18x29 7.28-22 17x28 8.32x34 11-17 9.46-41 5-10 10.37-32 6-11 11.41-37 10-15 12.33-29 24x33 13.39x28 13-18 14.44-39 8-13 15.49-44 2-8 16.39-33 4-10 17.44-39 17-21 18.37-31 19-23 19.28x19 14x23 20.34-30 25x34 21.40x29 23x34 22.39x30 10-14 23.30-25 21-26 24.42-37 20-24 25.47-42 18-23 26.33-28 13-19 27.45-40 8-13 28.40-34 12-18 29.27-22
29.34-30 7-12 30.50-44 11-17 31.27-21 16x27 32.31x11 12-17 33.11x22 18x27 34.32x21 23x41 35.36x47 26x17 36.44-39 13-18 37.39-33 17-22 38.47-41 22-27
29...18x27 30.31x22 16-21?
30...7-12 31.22-17 11x33 32.38x7 1x12 33.34-30 13-18 34.32-27 18-23 ; >30...3-8 31.34-30 1-6 32.37-31 26x37 33.32x41 23x32 34.38x27 7-12 35.41-37 12-18 36.50-44 18-23 37.44-39
31.34-30 11-16 32.43-39 7-12 33.39-33 3-8?
33...12-18 34.50-44 18x27 35.37-31 26x37 36.42x22 1-7 37.44-39 21-26 38.22-18 13x22 39.28x17 7-12 40.17x8 3x12 41.48-42 16-21 42.42-37
34.33-29 23x34 35.30x39 1-6 36.50-44
Białe: 48, 44, 42, 39, 38, 37, 36, 35, 32, 28, 25, 22
Czarne: 6, 8, 9, 12, 13, 14, 15, 16, 19, 21, 24, 26
36…6-11? To dość spory błąd pozycyjny. Czarne zawężają sobie pole manewru i za chwilę popadną w kłopoty, choć pozycja jeszcze na to nie wskazuje.
36...12-18 37.39-33 18x27 38.37-31 26x37 39.42x22 21-26 40.44-39 8-12 41.36-31 26x37 42.32x41 16-21 43.48-42 12-18 44.41-36 18x27 45.28-23 19x28 46.33x31. Jeżeli partia poszłaby w tym kierunku, obie ze stron z pewnością zgodziłyby się na remis.
37.39-33 12-18 38.44-39 18x27 39.37-31 26x37 40.42x22 11-17 41.22x11 16x7 42.36-31 21-26 43.31-27 7-11 44.27-22! Bardzo ważny ruch! Białe mają prosty plan -– zagrać na podwieszonego piona „9” i zdobyć jak najwięcej przestrzeni na planszy.
44…8-12 45.32-27 12-18 46.48-42 11-16 47.42-37 18-23 48.38-32 23-29 49.22-17 29x38 50.32x43 13-18
Białe: 43, 39, 37, 35, 28, 27, 25
Czarne: 9, 14, 15, 16, 18, 19, 24, 26
Białe mają tu trzy drogi prowadzące do wygranej pozycji. W partii zdecydowano się na ruch 51.39-33, ale warte uwagi są również inne warianty przedstawione poniżej.
51.39-33
Wariant 1: 51.39-34 18-23 52.28-22 9-13 53.34-30 23-29 54.43-38 14-20 55.25x34 16-21 56.30x8 21x41 57.8-3. Pozycja sześć na trzy. Nadal nie jest łatwo, ale spora przewaga materialna z pewnością pomogłaby białym osiągnąć ich cel.
Wariant 2: 51.43-38! 24-29 52.39-34 29x40 53.35x44 15-20 54.38-32 19-24 55.28-23 18x29 56.17-12 9-13 57.12-7 29-33 58.7-1. Wariant z ładną żertwą! To prawdopodobnie najszybsza droga do uzyskania dwóch punktów.
51...9-13?
51...18-23 52.37-32 23-29 53.43-39 29x38 54.32x43 16-21 55.27x16 26-31 56.17-12 31-36 57.12-8 36-41 58.8-3 15-20 59.16-11. To rozwiązanie było dla czarnych lepsze, ale również nieprzynoszące wielkiego szczęścia.
52.37-32
52.43-38! 15-20 53.38-32 18-23 54.17-12 16-21 55.27x16 23-29 56.12-7 29x27 57.28-22 27x18 58.7-1 19-23 59.16-11 24-29. Kolejna możliwość dla białych, która mogła mieć miejsce w partii.
52...15-20 53.43-39 18-23 54.17-12 16-21 55.27x16 23-29 56.32-27 29x38 57.12-7 38-42 58.7-1 24-29 59.1x45 42-47 60.16-11 47-42 Czarne w tym momencie mogły jeszcze próbować doprowadzić do pozycji cztery na cztery, chociaż białe robią szybko dwie damki i nie jest jasne, czy uda się czarnym przeprowadzić jeszcze jedną wymianę.
60...13-18 61.45x7 20-24 62.11-6 47-36 63.39-34 36x30 64.25x34 26-31 65.6-1 31-37 66.34-30 37-41.
61.11-6
Białe: 39, 35, 28, 27, 25, 6, damka 45
Czarne: 13, 14, 19, 20, 26, damka 42
Pozycja czarnych jest już bardzo opłakana, ale jednak, jak pokazał przebieg partii, czasem warto grać do końca!
61.28-22 ; >61.11-7 13-18 62.45x12 42-38 63.27-22 38-16 64.7-1 16-2 65.22-17 26-31 66.12-18 31-37.
61...42-38 62.27-22 26-31 63.6-1 31-36 64.1-6
64.22-17 36-41 65.35-30 38-24 66.1-29 24x6 67.45-50 6x44 68.50x46 13-18 Wariant niestety remisowy, ale ciekawa etiuda warta uwagi.
64...38-16 65.45-29 19-24 66.29-47 16-21
66...16-7 67.6-1 7-11 68.1-18 13-19 69.39-34 11-16 70.34-30 19-23 71.30x10 23x12 72.25x14.
67.39-33 21-26
67...21-3 68.6-11 3-17 69.11-7 17-3 70.7-45 13-19 71.22-18 3-21 72.28-22
68.6-1 26-3
Białe: 33, 35, 28, 25, 22, damki 47, 1
Czarne: 13, 14, 20, 24, 36, damka 3
69.1-23??
Ogromny błąd, zaprzepaszczający nadzieję na wygraną. A przecież dwa punkty były już tak blisko!
69.33-29 24x33 70.47x15 3-8 (70...36-41 71.15-47 41-46 72.47-36 46x23 73.1x29) 71.15-47 8-26 72.1-23 13-19 73.23-34 26-31 74.22-17. Wystarczyło trochę więcej uwagi i cierpliwości, a przeciwnik za kilka ruchów musiałby wyciągnąć rękę w celu poddania się. Szkoda! Ale przecież warcaby – jak każdy inny sport – to gra błędów.
69...3-9 70.23x5
70.23x10 9-4 71.25x14 4x15 72.35-30 24x35 73.28-23 15x38 74.47x2. Niestety, również remis, bo oba piony czarnych idą do damek.
70...9-4 71.25x14 24-29 72.33x24 13-18 73.22x13 4x3 I przyszło z pokorą zgodzić się na remis.
1-1
Natalia Sadowska
Zostań organizatorem wydarzeń w „Crossie”
Turnieje, wyścigi, zgrupowania sportowe i szkolenia – Ty też możesz zorganizować w swoim klubie imprezę rangi nawet mistrzostw Polski. Nabór ofert do kalendarza imprez 2019 właśnie się zaczyna!
W imieniu Stowarzyszenia „Cross” zapraszamy do składania ofert dotyczących organizowania ogólnopolskich imprez sportowych (w tym również rangi mistrzostw Polski i Pucharu Polski) i obozów w 2019 roku. Oferty należy przesyłać do biura Stowarzyszenia wyłącznie w wersji elektronicznej, na formularzu pobranym ze strony www.cross.org.pl (ogłoszenie „Zaproszenie do składania ofert organizacji imprez sportowych i obozów w 2019 roku”), wraz ze szczegółowym programem zadania na adres: biuro@cross.org.pl w terminie do 31 grudnia 2018 roku.
Uwaga! Kosztorysy poszczególnych zadań należy ustalać, uwzględniając rzeczywistą stawkę za osobodzień pobytu w wybranym ośrodku. Podczas tworzenia kosztorysów i programów imprez i obozów prosimy o realną ocenę liczby potencjalnych uczestników zadań: zawodników, niezbędnej obsługi imprezy lub obozu i asystentów dla osób niewidomych.
Pozytywnie ocenione oferty na organizację imprez i obozów będą miały zapewnione finansowanie ze środków MSiT, PFRON i Stowarzyszenia „Cross” i wejdą w skład przyszłorocznego kalendarza imprez centralnych.
Przypominamy, że do każdej przesłanej oferty należy koniecznie dołączyć szczegółowy program imprezy lub obozu.
Zapraszamy do składania ofert!