Nr 4 (169) Kwiecień 2019
CROSS 4/2019
ISSN 1427-728X ROK XVII Nr 4 (169)
Kwiecień 2019 r.
Miesięcznik informacyjno-szkoleniowy Stowarzyszenia Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących "Cross"
Adres redakcji:
00-216 Warszawa
ul. Konwiktorska 9,
tel.: 22 412 18 80
e-mail: redakcja@cross.org.pl
Redaguje zespół w składzie:
- Marta Michnowska - Redaktor naczelna
- Anna Baranowska - Zastępca redaktor naczelnej
- Barbara Zarzecka - Korekta
Opracowanie graficzne:
Studio Graficzne Novelart
Skład, druk, oprawa i kolportaż:
EPEdruk Spółka z o.o.
ul. Konwiktorska 9, 00-216 Warszawa
Nakład:
1000 egzemplarzy
Miesięcznik dofinansowuje Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
Polacy idą na rekord! - Mirosław Jurek
Zimowe mistrzostwa - Stanisław Sęk
Okiem kibica - Andrzej Szymański
Decydująca batalia - Stanisław Niećko
Pouczające analizy - Waldemar Świć
Jak kazało serce - Marcin Chojnowski
Pierwszy sprawdzian zaliczony - Wojciech Puchacz
Od początku - Białek
Smartfonowa rewolucja - Mateusz Liszewski
Gramy w szachy - Ryszard Bernard
Gramy w warcaby - Natalia Sadowska
Drodzy Czytelnicy!
Niech niezwykły czas Wielkiej Nocy będzie dla Was momentem wytchnienia
w gronie najbliższych. Znajdźmy w sobie spokój w dniach skupienia, oddajmy się wspólnym przygotowaniom do wzajemnego świętowania, by na nowo odrodzić się w radosny czas Zmartwychwstania!
Chrystus zmartwychwstał! z głębi świątyni
Bije jak słońce ożywcza wiara.
I blask się wielki na świecie czyni,
I w proch upada zwątpienia mara.(…)
Prawda przedwieczna, miłość bezdenna
Powstaje z grobu w sile przemożnej,
I płynie jego postać promienna
Tam, gdzie się we łzach lud kaje trwożny…
Chrystus zmartwychwstał! i ty, człowiecze,
Zmartwychwstań jasny z otchłani grzechu,
Wykąp się w blasku, co z nieba ciecze,
Zaczerpnij życia w wiosny oddechu. (…)
Artur Oppman
Nowej energii dla ciała i ducha po wiosennym przesileniu, by bić kolejne rekordy i sięgać po sportowe trofea życzy
redakcja magazynu „Cross”
Kolarstwo
Polacy idą na rekord!
Kolarze ZKF „Olimp” odnieśli wielki sukces w torowych mistrzostwach świata w Apeldoorn (14-17.03.2019). Zdobyli aż trzy medale. Tandem Marcin Polak -– Michał Ładosz zwyciężył w wyścigu na dochodzenie na dystansie 4 km, Anna Harkowska wywalczyła srebro na dystansie 3 km, a duet Adam Brzozowski – Kamil Kuczyński zajął trzecie miejsce w sprincie. To najlepszy wynik w historii startów polskiej reprezentacji w mistrzostwach świata na torze.
W parakolarskich zawodach torowych biorą udział zawodnicy jeżdżący na tandemach (klasa B) i rowerach klasycznych (klasa C 1-5), natomiast nie mogą w nich uczestniczyć sportowcy używający rowerów z napędem ręcznym (klasa H), którzy startują jedynie w wyścigach szosowych. Pomimo tego obsada tych mistrzostw świata była bardzo liczna – do Holandii przyjechało 235 zawodników z 36 krajów. Stawką w rywalizacji były medale w 37 konkurencjach oraz punkty rankingowe w kwalifikacjach paraolimpijskich do Tokio 2020. Igrzyska to nadrzędny cel, w obliczu którego we wszystkich reprezentacjach trwa mobilizacja. W składach pojawiają się nowi zawodnicy, używany jest coraz lepszy sprzęt, a sztaby szkoleniowe doskonalą metody treningowe i warunki organizacyjne przygotowań. Mistrzostwa świata w Apeldoorn miały dać odpowiedź, które rozwiązania okażą się skuteczne.
Pierwszym etapem imprezy była klasyfikacja medyczna. Polscy zawodnicy z dysfunkcją wzroku – Adam Brzozowski, Iwona Podkościelna i Karolina Rzepa – przeszli tę weryfikację bez problemów, natomiast Zbigniewowi Maciejewskiemu, ścigającemu się dotychczas w klasie C3 (dysfunkcja narządu ruchu), komisja zmieniła kategorię na C4, uznając go za zdrowszego niż na poprzednich badaniach w 2018 roku. Zawodnik znalazł się w trudnej sytuacji, gdyż miał w perspektywie rywalizację w grupie reprezentującej wyższy poziom sportowy. To nie było jedyne zmartwienie w naszej ekipie. Dużym problemem był brak odpowiedniego roweru dla Adama Brzozowskiego i Kamila Kuczyńskiego. Na ostatnim treningu w Pruszkowie, tuż przed wyjazdem do Apeldoorn, w ich tandemie pękła rama i sprzęt nie nadawał się do użytku. Rower zapasowy, którym dysponowaliśmy, nie gwarantował bezpiecznej jazdy przy prędkościach przekraczających 70 km/h, osiąganych przez naszych sprinterów. Z opresji uratowały nas dobre relacje Kamila Kuczyńskiego ze sławą holenderskiego kolarstwa torowego Teunem Mulderem, dzięki któremu udało się pożyczyć tandem od gospodarzy mistrzostw. Dostosowanie go do potrzeb naszych zawodników, polegające na wymianie całego osprzętu, wymagało ogromu pracy, którą w ekspresowym tempie wykonał niezawodny mechanik kadry Jerzy Stawiński.
Pierwszym startem naszych reprezentantów był sprint drużynowy tandemów na dystansie 1 km – konkurencja testowa debiutująca w programie mistrzostw świata. Teamy narodowe składają się w niej z dwóch tandemów, żeńskiego i męskiego, które razem rozpoczynają wyścig ze startu zatrzymanego, po czym duet prowadzący przez pierwsze 500 m kończy swoją zmianę, natomiast drugi kontynuuje jazdę przez kolejne 500 m, walcząc o jak najlepszy czas na mecie. Polska ekipa w składzie Karolina Rzepa – Edyta Jasińska oraz Adam Brzozowski – Kamil Kuczyński uzyskała czas 01:06,564 i odniosła historyczne zwycięstwo, pokonując reprezentacje Irlandii i Hiszpanii. W pierwszym dniu mistrzostw (czwartek) startowali również Anna Harkowska, która w wyścigu na 500 m zajęła 6. miejsce, oraz Zbigniew Maciejewski, który był 18. na dystansie 1 km. Drugi dzień rywalizacji przyniósł nam wielkie emocje i ogromny sukces. Najpierw w kwalifikacjach wyścigu na 3 km na dochodzenie ścigały się kobiety i polskim tandemom nie udało się awansować do finałów – Iwona Podkościelna
i Aleksandra Tecław uzyskały czas 03:42,175 i zajęły 6. miejsce, natomiast Karolina Rzepa i Edyta Jasińska wykręciły wynik 03:47,038, który dał im 9. lokatę. Z kolei w rywalizacji mężczyzn na dystansie 4 km kapitalny występ zanotował tandem Marcin Polak – Michał Ładosz. Nasi zawodnicy w eliminacjach uzyskali znakomity czas 04:10,094 (rekord Polski) i zajęli 2. miejsce. Ulegli duetowi holenderskiemu Vincent der Schure – Timo Fransen o zaledwie 0,048 s. To zapowiadało wyrównany pojedynek w finale, w którym oba tandemy zmierzyły się w walce o złoty medal. Przez pierwsze 2 km prowadzili Holendrzy niesieni dopingiem swoich kibiców, lecz w drugiej części wyścigu Polacy przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść i wygrali z przewagą 1,200 s. W ten sposób Marcin Polak i Michał Ładosz do swojej bogatej kolekcji medalowej z mistrzostw świata dołożyli kolejne złoto, które ma jednak wyjątkowy smak, bo to pierwsze w historii polskich tandemów zwycięstwo w konkurencjach torowych. Drugi nasz tandem Adam Brzozowski i Kamil Kuczyński, który traktował start na 4 km jako przetarcie przed konkurencjami sprinterskimi, zajął 11. miejsce. Anna Harkowska wywalczyła 8. lokatę na 200 m ze startu lotnego, a Zbigniew Maciejewski w tej samej konkurencji był 13. W trzecim dniu rywalizacji bohaterką polskiej ekipy była Anna Harkowska, która w wyścigu na 3 km na dochodzenie w pięknym stylu powróciła do światowej czołówki. W finale zdobyła srebrny medal, ulegając tylko fenomenalnej Brytyjce Sarah Storey. Po obiadowej przerwie zawodniczki z klasy WC5 rozegrały wyścig scratch na dystansie 10 km, w którym Anna Harkowska, po bardzo emocjonującej walce, zajęła 4. miejsce. Taką samą lokatę wywalczyła w omnium, czyli w wieloboju obejmującym wszystkie konkurencje. Także 4. miejsce zajął tandem Adam Brzozowski – Kamil Kuczyński, uzyskując w wyścigu na dystansie 1 km czas 01:02,027, który jest nowym rekordem Polski. Nasi zawodnicy liczyli na lepszy wynik i mieli prawo czuć rozczarowanie oraz niedosyt, ponieważ z powodu problemów technicznych musieli startować w tym wyścigu dwukrotnie. Za pierwszym razem przy ruszaniu z maszyny startowej w ich rowerze przesunęło się tylne koło i poluzował się łańcuch. W powtórnej próbie sprzęt wytrzymał, lecz zawodnicy byli już trochę zmęczeni i zestresowani. Ten fakt miał niewątpliwie negatywny wpływ na ich wynik i być może odebrał im szansę na medal, do którego zabrakło 1,097 s. Marcin Polak i Michał Ładosz z rezultatem 01:04,019 uplasowali się na 10. miejscu. W tym obfitującym w wydarzenia dniu na dystansie 1 km ścigały się również tandemy kobiece. Karolina Rzepa i Edyta Jasińska z czasem 01:11,874 (rekord Polski) zajęły 12. miejsce, natomiast Iwona Podkościelna i Aleksandra Tecław uzyskały czas 01:12,969, który dał im 13. lokatę. Zbigniew Maciejewski w wyścigu na 4 km zajął 18. miejsce.
W niedzielę, w ostatnim dniu mistrzostw, przeżywaliśmy wielkie emocje związane z rywalizacją w sprincie tandemów. W tej konkurencji najpierw odbywają się kwalifikacje na 200 m ze startu lotnego, w których każdy startujący oddzielnie tandem ma do pokonania 4,5 okrążenia toru (1125 metrów), przy czym większość tego dystansu przeznaczona jest na rozpędzenie roweru, a o wyniku decyduje czas ostatnich 200 metrów. Osiem najlepszych tandemów kwalifikuje się do ćwierćfinału, w którym o wejście do czołowej czwórki walczy w bezpośrednich wyścigach dwójkowych do dwóch zwycięstw. Zwycięzcy półfinału awansują do finału, w którym stawką jest złoty i srebrny medal, natomiast pokonanym pozostaje walka o trzecie miejsce. Polskie tandemy walczyły w eliminacjach sprintu ze zmiennym powodzeniem. W rywalizacji kobiet Karolina Rzepa i Edyta Jasińska uzyskały czas 12,396 s i zajęły 8. miejsce, natomiast Iwona Podkościelna z Aleksandrą Tecław pojechały o 0,027 s wolniej i zakończyły wyścig na 9. pozycji. W konkurencji mężczyzn Marcin Polak i Michał Ładosz osiągnęli czas 10,730 s, który dał im 13. miejsce, natomiast Adam Brzozowski i Kamil Kuczyński pokonali dystans 200 m z prędkością 71,44 km/h w czasie 10,078 s (rekord Polski) i zajęli 3. miejsce. Uzyskali ten wynik w drugiej próbie, ponieważ za pierwszym razem ich sprzęt tradycyjnie nie wytrzymał – złamała się tarcza mechanizmu korbowego, co zdarza się naprawdę bardzo rzadko. W ćwierćfinałach sprintu z udziałem naszych reprezentantów nie było zbytnich emocji. Tandem Rzepa – Jasińska gładko przegrał z ekipą Wielkiej Brytanii, natomiast duet Brzozowski – Kuczyński awansował do półfinału bez walki z powodu wycofania się z wyścigu Niemców. W przerwie rywalizacji tandemów Zbigniew Maciejewski walczył bardzo dzielnie w scratchu na dystansie 15 km i w konfrontacji z silniejszymi rywalami nie przyniósł nam wstydu, zajmując 13. miejsce, natomiast w omnium uplasował się na 11. pozycji. W dalszej fazie sprintu Karolina Rzepa i Edyta Jasińska w ładnym stylu pokonały tandem chiński w składzie Linhua Wang – Ran Liu, co dało im 7. lokatę w klasyfikacji końcowej. Adam Brzozowski i Kamil Kuczyński w półfinale, po bardzo emocjonujących i wyrównanych pojedynkach, dwukrotnie przegrali z tandemem brytyjskim James Ball – Peter Michell. W walce o brązowy medal spotkali się z holenderskim duetem Tristan Bangma – Patrick Bos i w pięknym stylu wygrali 2:0. W ten sposób polscy sprinterzy awansowali do elitarnego grona najszybszych kolarzy tandemowych świata, wzbudzając uznanie obserwatorów i szacunek rywali.
Tym miłym akcentem zakończyliśmy czterodniowy maraton kolarski w szczęśliwej dla nas hali Omnisport. Polska reprezentacja zajęła 10. miejsce w klasyfikacji medalowej mistrzostw na 36 startujących krajów, co należy uznać za duży sukces. Prawie wszyscy nasi zawodnicy poprawili swoje rekordy życiowe, choć nie wszystkim wystarczyło to do wywalczenia wysokich lokat. Liderzy naszej ekipy dowiedli, że pomimo problemów szkoleniowych i awarii technicznych można dojść do wielkich sukcesów, wykazując się zaangażowaniem i ciężką pracą treningową. Miejmy nadzieję, że tego zapału wystarczy do igrzysk paraolimpijskich Tokio 2020.
Mirosław Jurek
Zimowe mistrzostwa
Za biathlonistami kolejne mistrzostwa Polski. Mimo późnego, bo marcowego terminu imprezy zawodnikom towarzyszyła piękna zimowa aura. Lekko zmrożony śnieg oraz wychodzące zza chmur słoneczko umożliwiły przeprowadzenie profesjonalnych, przepełnionych miłą atmosferą oraz rywalizacją fair play zawodów.
W Wiśle w dniach 10-13 marca 2019 r., na trasach narciarskich Polskiego Związku Narciarskiego w Kubalonce odbyły się IV Mistrzostwa Polski Niewidomych i Słabowidzących w Biathlonie. Organizatorem zawodów był ZKF „Olimp”. Honorowy patronat nad imprezą objęli: starosta cieszyński Mieczysław Szczurek, burmistrz Wisły Tomasz Bujok, wójt gminy Istebna Łucja Michałek oraz prezes Polskiego Związku Biathlonu Dagmara Gerasimuk.
W mistrzostwach wzięli udział niewidomi oraz słabowidzący zawodnicy z całej Polski. Rozgrywano je w biegu indywidualnym długim (pięć biegów plus cztery strzelania) oraz sprinterskim (trzy biegi plus dwa strzelania). Zawodnicy startowali w kategoriach: senior, seniorka, junior, juniorka, młodzicy i młodziczki. W biathlonie osób z dysfunkcją wzroku strzela się ze specjalnie przystosowanej broni. Strzelania odbywają się w pozycji leżącej do tarczy znajdującej się w odległości 10 metrów. Aby dobrze wycelować, zawodnik posługuje się słuchem. Dźwięk słyszany w słuchawkach zmienia ton, dzięki czemu zawodnik namierza cel.
Mistrzem Polski w kategorii seniorów, co nie było zaskoczeniem, został Piotr Garbowski z klubu „Podkarpacie” Przemyśl, który kolejny raz z rzędu zaprezentował swoje umiejętności oraz wysoką formę sportową, pozostawiając przeciwników daleko w tyle. Mistrzynią Polski w kategorii seniorek została Magdalena Jankowska, również zawodniczka klubu „Podkarpacie” Przemyśl, która od pierwszego dnia rywalizacji nie dawała przeciwniczkom szans na pozbawienie jej najwyższego miejsca na podium. Mistrzem Polski w kategorii juniorów został Paweł Gil z klubu „Podkarpacie” Przemyśl. W biegu indywidualnym uzyskał on czas o 12 sekund gorszy niż jego główny rywal Kacper Jażdżewski z klubu „Łuczniczka” Bydgoszcz, ale wykazał się większymi umiejętnościami strzeleckimi i z 20 strzałów oddał tylko dwa niecelne, co w rezultacie dało mu 18-sekundową przewagę w czasie końcowym. Mistrzynią Polski w kategorii juniorek została Aneta Górska, wychowanka UKS Laski, która wprawdzie bieg sprinterski zakończyła na drugim miejscu, tuż za rywalką Karoliną Koś, ale za to w biegu indywidualnym przekroczyła linię mety z ponad trzyminutową przewagą, co dało jej pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej. Mistrzem Polski w kategorii młodzików został Łukasz Zgłobicki z przemyskiego klubu „Podkarpacie”, chociaż w biegu indywidualnym wyprzedził go z 30-sekundową przewagą Kamil Kopeć. W biegu sprinterskim Łukasz zwyciężył z dwusekundową przewagą nad swoim kolegą klubowym Pawłem Dudkiem. Sekundowe różnice czasowe pomiędzy zawodnikami świadczą o bardzo wyrównanej rywalizacji. Do ukończenia biegu przez ostatniego zawodnika tej kategorii nie było pewne, który z nich zajmie pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej. Mistrzynią Polski w kategorii młodziczek została Patrycja Doman z klubu „Łuczniczka” Bydgoszcz, która zarówno w biegu sprinterskim, jak i indywidualnym zajęła pierwszą lokatę.
Podczas ceremonii zakończenia mistrzostw dekoracji zwycięzców dokonali: wiceprezes ZKF „Olimp” Stanisław Sęk, zastępca wójta gminy Istebna Ryszard Macura oraz sędzia główny zawodów Kazimierz Cetnarski. Impreza została dofinansowana przez Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w ramach zadania „Sport bez granic 2019”.
Na Facebooku przemyskiego klubu „Podkarpacie” można obejrzeć galerię zdjęć z tych mistrzostw Polski, a w dziale Sport TVP3 Katowice, która objęła mistrzostwa patronatem medialnym, można również znaleźć materiał filmowy.
IV Mistrzostwa Polski Niewidomych i Słabowidzących w Biathlonie – podium zwycięzców
10-13.03.2019 r., Wisła
Seniorzy
- Piotr Garbowski
- Jerzy Skwirut
- Józef Plichta
Seniorki
- Magdalena Jankowska
- Aneta Bzdek
- Barbara Matyka
Juniorzy
- Paweł Gil
- Kacper Jażdżewski
- Mateusz Olendrzyński
Juniorki
- Aneta Górska
- Karolina Koś
Młodzicy
- Łukasz Zgłobicki
- Kamil Kopeć
- Paweł Dudek
Młodziczki
- Patrycja Doman
- Emilia Zelek
Okiem kibica
W Wiśle Kubalonce zakończyły się mistrzostwa Polski niewidomych i słabowidzących w narciarstwie biegowym, a zaraz po nich w biathlonie. Oprócz seniorów startowały też kategorie juniorskie oraz na krótszych dystansach młodzicy i młodziczki. Poziom zawodów był zróżnicowany, a ich analiza skłania do ciekawych wniosków.
Wśród seniorów bezapelacyjnie najlepszy był Piotr Garbowski. Wygrał bieg krótki, długi, sprint, bieg indywidualny oraz biathlon. Jednak porównując wyniki juniorów w biathlonie do rezultatów Garbowskiego, można zauważyć zmniejszenie dystansu do naszego najlepszego zawodnika. W biegach narciarskich junior Paweł Gil pokonał Garbowskiego o 13 sekund, a Kacper Jażdżewski przegrał z nim tylko o 5 sekund.
Dobrze zaprezentowali się młodzi zawodnicy – juniorzy i młodzicy – mimo że krótko trenują. Kilkoro z nich w niedługim czasie mogłoby spróbować sił w zawodach rangi mistrzowskiej, ale do tego jest potrzebna samodyscyplina, chęć do treningu i serce do walki. Biathlon i biegi narciarskie to bardzo trudne dyscypliny sportu, w których bez systematycznego, codziennego treningu pod okiem trenera trudno myśleć o dobrych wynikach. Ci młodzi powinni mieć dobry sprzęt, smary, obozy letnie i zimowe oraz możliwość startu w większej liczbie zawodów sportowych, krajowych i zagranicznych. Absolwenci podstawówek powinni uczęszczać do szkół średnich o profilu sportowym.
To są życzenia. Czas pokaże, na ile się spełnią.
Andrzej Szymański
Szachy
Decydująca batalia
Ledwo upłynął miesiąc od eliminacji, a już trzeba było się pakować i jechać do Wągrowca na marcowy finał szachowych mistrzostw Stowarzyszenia „Cross”.
Finał odbył się w dniach 6-15 marca w ośrodku rehabilitacyjnym „Wielspin”, który przez lata stał się niemal drugim domem niewidomych szachistów. Zasłużył na to miano dbałością o nas, przyjaznym nastawieniem wyłącznie żeńskiej, uroczej załogi, szeroką ofertą usług rehabilitacyjnych, wyborną kuchnią, funkcjonalnością przestronnych budynków, atrakcyjną lokalizacją nad jeziorem w sosnowym lesie, poza miejskim zgiełkiem i spalinami. Ciekawym zjawiskiem, które można tu oglądać, jest bifurkacja rzek Wełny i Nielby – zjawiskowo wyglądające skrzyżowanie wodne, gdzie rzeki różniące się nieco kolorem wód krzyżują się i płyną dalej swym nurtem. Nie mieszając się ze sobą, zachowują rozłączność. Niezwykłym jest patrzeć, jak dwa patyki rzucone oddzielnie do rzek mijają się na krzyżówce niczym dwa samochody na skrzyżowaniu dróg. Aż żal było stąd wyjeżdżać...
Zanim jednak opadł kurz po tej ważnej szachowej bitwie, działo się tu co niemiara. Nagrodą, która dodatkowo zagrzewała do gry żarliwych z natury szachistów, był udział pięciu pierwszych zawodników w mistrzostwach świata odbywających się na pięknej Sardynii. I tak jak półfinał był zacięty, tak finał był wręcz zajadły. Każdy marzył o spotkaniu ze śródziemnomorską pięknością. Świadczy o tym atmosfera gier, a czasem ostre jak pociski słowa zarzutów, np. za popełniony w ferworze walki błąd regulaminowy. Z pięciu premiowanych Sardynią miejsc trzy z dużym prawdopodobieństwem były już zarezerwowane dla faworytów: Sudera, Żółtka i Chojnowskiego. Tę „rezerwację” wykorzystali oni skwapliwie w kolejności miejsc na podium: 1. Ryszard Suder („Warmia i Mazury” Olsztyn) – 7 p.; 2. Marcin Chojnowski („Warmia i Mazury” Olsztyn) – 7 p.; 3. Tadeusz Żółtek („Warmia i Mazury” Olsztyn) – 6 p. Do pozostałych dwóch miejsc największe pretensje siłą swej gry oraz kolejnością z półfinałów zgłaszali: Pociejowski, Kowalczyk, Żełajtys, Niećko, Żarow, Barnowski, Rutkowski i Sargalski. Tak więc tłok był duży – czterech zawodników na jedno wolne miejsce na mistrzostwa świata. Ostatecznie zdobyli je: 4. Jerzy Rutkowski („Zryw” Słupsk) – 6 p. oraz 5. Sylwester Barnowski („Atut” Nysa) – 6 p.
Poziom zawodników od czwartego w tabeli Rutkowskiego do czternastego Kowalczyka był wyrównany. Jak zawsze w takich sytuacjach, do gry wkracza szczęście, pożądane przez grających jak szóstka w totolotka. Popularny „Barni” (Sylwek Barnowski) obdarowany został przez los całym punktem w co najmniej gorszej pozycji w przedostatniej partii granej z sympatycznym „Pociejem” (Markiem Pociejowskim) oraz remisem w ostatniej rundzie z twardym w grze Ryśkiem Suderem, który nie popełnia prostych błędów. To ułatwiło „Barniemu” walkę o awans w sytuacji, w której kwestia awansu Ryszarda i zdobycia przez niego pierwszego lub drugiego miejsca była już w zasadzie rozstrzygnięta po przedostatniej rundzie. Inną drogą szczęście przyszło do Jerzego Rutkowskiego. Zasłużył na nie swoją nieustępliwością – walką do końca, do ostatniego pionka, do mata lub pata, nawet do gołego króla. I jest to cecha, do której gdyby dołożyć co nieco umiejętności szachowych, można by go porównać z legendarnym Fischerem – wzorem kunsztu, siły i uporu w grze.
Miejsca pozostałych graczy:
- Józef Żełajtys („Jantar” Gdańsk) 5,5 p.
- Zdzisław Żarow („Lajkonik” Kraków) 5 p.
- Marek Pociejowski („Tęcza” Poznań) 5 p.
- Andrzej Sargalski („Łuczniczka” Bydgoszcz) 5 p.
- Stanisław Niećko („Tęcza” Poznań) 5 p.
- Rajmund Filipiak („Atut” Nysa) 5 p.
- Andrzej Jagieła („Podkarpacie” Przemyśl) 5 p.
- Roman Staruch („Zryw” Słupsk) 5 p.
- Marian Kowalczyk („Tęcza” Poznań) 5 p.
- Werner Mettel („Zryw” Słupsk) 4,5 p.
- Janusz Gaweł („Podkarpacie” Przemyśl) 4,5 p.
- Joanna Malcer („Warmia i Mazury” Olsztyn) 4,5 p.
- Mieczysław Kaciotys („Jantar” Gdańsk) 4 p.
- Tadeusz Gryglewicz („Zryw” Słupsk) 4 p.
- Łukasz Kizym („Łuczniczka” Bydgoszcz) 4 p.
- Józef Wyrzykowski („Łuczniczka” Bydgoszcz) 3,5 p.
- Dariusz Szafran („Zryw” Słupsk) 3,5 p.
- Elżbieta Jagieła („Podkarpacie” Przemyśl) 3,5 p.
- Jan Łazuka („Łuczniczka” Bydgoszcz) 3,5 p.
- Marian Inglot („Podkarpacie” Przemyśl) 3 p.
- Adam Tyszkiewicz („Tęcza” Poznań) 2 p.
- Wiesław Wegner („Tęcza” Poznań) 2 p.
- Barbara Wentowska („Jantar” Gdańsk) 2 p.
Na Sardynię pojadą więc ci, którzy zasłużyli na to siłą gry, i ci, do których uśmiechnął się los i dał im list polecający. Niech im Caissa sprzyja, a jej przychylność niech przełoży się na poziom i wynik szachowych partii.
Mistrzostwa Stowarzyszenia „Cross” w szachach dofinansował Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Koordynatorem wydarzenia była jak zawsze oddana naszej pasji Józefa Spychała.
Stanisław Niećko
Szachy
Pouczające analizy
W gościnnym i przyjaznym dla szachistów Wągrowcu rozegrano mistrzostwa Stowarzyszenia „Cross” w szachach. Medalistów nie trzeba specjalnie przedstawiać.
Ryszard Suder i Marcin Chojnowski grali bardzo równo i solidnie, choć jak zobaczymy, Marcin potrafił także ostro zaatakować. Na końcowy układ tabeli miały, według mnie, wpływ dwa elementy: nieprzewidziana przegrana Marcina w pierwszej rundzie i jego zbyt ugodowa gra z rywalami z czołówki. Nieco więcej wiary we własne siły –
i wynik mógł być jeszcze lepszy. Należy jednak odnotować, że na początku turnieju Marcin Chojnowski chorował, a to nigdy nie pomaga przy grze w szachy. Tadeusz Żółtek to zawodnik najbardziej doświadczony, ale trudno w jego wieku być konkurencją dla dużo młodszych rywali.
W zawodach uczestniczyło 28 osób i wybór partii jest z natury rzeczy dość skromny.
Dużo było elementarnych podstawek, co zawsze występuje przy tak zróżnicowanym poziomie. Prezentujemy dziesięć ciekawych pojedynków. Szczegółowe wyniki turnieju i zapis pozostałych gier można znaleźć w portalu chessarbiter.com.
Zdzisław Żarow – Marcin Chojnowski
1.e4 c5 2.Gc4 Sc6 3.Sc3 a6 4.a4 Sf6 5.Sf3 e6 6.He2 Sd4 7.Sd4 cd4 8.Sd1 d5 9.ed5 Sd5 10.Gd5 Hd5 11.f3 Ge7 12.Sf2 0-0 13.0-0 Gd7 14.b3 Wfc8 15.d3 Wc6 16.Ga3 Ga3 17.Wa3 Wac8 18.Wa2 e5 19.We1 f6 20.h3 Gf5 21.Wb2 Wc3 22.Se4 Planową i konsekwentną grą czarne uzyskały dużą przewagę pozycyjną, która wyraża się poprzez dominację na linii „c”.
22...Ge4 Prawidłowa decyzja. Za chwilę padnie pionek c2 i jak się wydaje, białe nie mają najmniejszej kontrgry. Jednak przy ciężkich figurach wiele może się zdarzyć, gdy zabraknie czujności.
23.fe4 Hc5 24.Hd1 Wc2 25.Wb1 Hc3 26.Wf1 Hd2 27.Hg4 He2 Lepsze było 27...W8c3 28.He6+ Kf8 29.Hd6+ Kf7 30.Hd7+ Kg6 31.Hf5+ Kh6 32.Hg4 Hg5, ale takie wędrówki królem nie wyglądają na zbyt bezpieczne i często w procesie liczenia wariantów są odrzucane.
28.Wf3 W8c6 Lepsze 28...Kh8 29.Wbf1 Wg8 30.Kh2 Wc7 31.He6 Hc2.
29.Wbf1 Kh8 30.Kh2 Hd2? Należało grać 30...Wc8 31.W1f2 Hd1 32.Wf1 Hd2 33.Wg3 W2c7, zabezpieczając tyły i jednocześnie atakując pionka b3.
31.Wg3 Wc7?? Jedyne było 31...Hh6.
32.Wf6! Hb4 33.Hf5 Wc8 34.Wh6 g6 35.Wh7+ 1-0
Stanisław Niećko – Ryszard Suder
1.d4 Sf6 2.c4 g6 3.Sc3 d5 4.cd5 Sd5 5.e4 Sc3 6.bc3 Gg7 7.Ge3 Wariant wypromowany podczas meczu Kasparow – Karpow.
7...0-0 Za dokładniejsze uchodzi 7...c5 8.Wc1 (8.Hd2).
8.Hd2 c5 9.Wd1 Lepsze 9.Wc1, czego dowodzi bardzo bogata praktyka turniejowa.
9...Ha5 10.Sf3 Gg4 11.Ge2 Sc6 12.0-0 Wfd8 13.e5
Ta kontynuacja zwykle daje czarnym dobrą grę, gdyż niweluje napięcie w centrum i ułatwia im życie. Lepsze było13.Hb2 Hb6 14.Hb6 ab6 15.dc5.
13...Wd7 Lub 13...Gf3 14.Gf3 Se5 15.Gb7 Wab8 16.Ge4 Sc4 17.He2 Se3 18.fe3 Wbc8 i czarne także stoją lepiej.
14.Hb2 Wad8 15.Gb5? Jedynym wyjściem było 15.dc5 Gf3 16.Wd7 Wd7 17.Gf3 Ge5 18.Wc1 lub 15.h3 Ge6 16.a3.
15...Gf3 16.gf3 Ge5 17.Wd2 cd4 18.cd4 Gd4 19.Gd4 Sd4 0-1
Tadeusz Gryglewicz – Marcin Chojnowski
1.Sf3 Sf6 2.d4 g6 3.g3 Gg7 4.Gg2 0-0 5.c3 d5 6.0-0 a5 7.a4 Sa6 8.We1 c5 9.Sbd2 cd4 10.cd4 Sb4 11.Se5? Zbyt optymistyczne. Należało grać skromnie 11.Sf1 Gf5 12.Se3 Ge4 13.Gd2.
11...Gf5! I zrobiło się nieciekawie. 12.e4 de4 13.Se4 Se4 14.Ge4 Ge4 15.We4 Hd5 16.We1 Wac8 17.We2 Wfd8 18.Wd2 e6 19.Wa3?? Po19.b3 Sc6 20.Sc6 bc6 21.Hc2 Wb8 22.Wd1 można się jeszcze trzymać.
19...Ge5 20.de5 Wc1 21.Hc1 Hd2 22.Hc7 Hd1+ 23.Kg2 Hd5+ 24.Wf3 Wd7 25.Hb8+ Kg7 26.g4 Sc6 27.He8 Se5 28.Kf1 Hd1+ 29.Kg2 Hf3+ 0-1
Stanisław Niećko – Tadeusz Żółtek
1.e4 Sf6 2.e5 Sd5 3.d4 d6 4.c4 Sb6 5.f4 de5 Ciekawa jest tu kontynuacja 5...g6.
6.fe5 Sc6 7.Ge3 Gf5 8.Sc3 e6 9.Sf3 Prawdopodobnie 9.Ge2 jest dokładniejsze, bo eliminuje wariant w partii.
9...Gg4 Można także grać: 9...Hd7; 9...Gb4; najczęściej stosowane 9...Ge7.
10.Ge2 Podobno lepsze jest tu 10.Hd2.
10...Gf3! 11.gf3 Hh4+ 12.Gf2 Hf4 13.c5 Lub 13.Hc1 Hc1+ 14.Wc1 0-0-0 15.Wd1 Gb4 (15...Sa5) 16.a3 Gc3+ 17.bc3 Sa5 18.c5 Sd5 19.Kd2 f6! 20.Gg3 Whf8 z dobrą grą czarnych.
13...Sd7 14.0-0 Nie daje przewagi 14.Hc1 Hc1+ 15.Wc1 0-0-0 16.Se4 Sdb8 17.Sg5 Wd7 18.Gb5 h6 19.Se4 g6; 14.Se4 0-0-0 15.Ha4 Sdb8 16.Wd1 Ge7 17.0-0 f5 18.ef6 gf6 19.Gc4 Wd5 20.Gg3 Hf5 z rekompensatą.
14...0-0-0 15.Hc1 Hf5?! Ryzykowne posunięcie. Lepsze 15...Hc1 16.Wac1 g5.
16.Se4 Należało natychmiast grać
16.b4!
16...g5 Może lepsze16...f6 17.ef6 Sf6.
17.Kh1 (17.b4)
17...Sdb8 18.Hc3 g4 19.Sg3 Wygrywało 19.b4 Se7 20.Sd6+ cd6 21.cd6+ Sbc6 22.de7 Ge7 23.b5 gf3 24.Gd3.
19...Hg6 20.fg4 Ge7 21.b4 Gh4 (21...a6)
22.b5 Sd4 23.Gd3? Lepsze 23.Gd4 Gg3 24.Wad1.
23...Hh6 (23...Hg4)
24.Se4 (24.g5!)
24...Gf2 25.Wf2? Tym razem przegrywający błąd. Po 25.Sd6+ Wd6 26.cd6 Sb5 27.Gb5 Gb6 28.Wf7 białe wygrywały!
25...He3 26.Gc2 Hc3 27.Sc3 Sc2 28.Wc2 Sd7 29.Wf2 Se5 30.Wf4 Whg8 31.Waf1 Wg7 32.h3 Wd3 0-1
Punkt uzyskany w walce. Grając przez wiele lat w jednej drużynie z panem Tadeuszem, nie mogłem się nadziwić, jak można łączyć spokojną, wręcz usypiającą niekiedy grę białymi z tak ostrymi pojedynkami!
Marcin Chojnowski – Sylwester Barnowski
1.e4 e5 2.Sf3 Sf6 3.Se5 d6 4.Sf3 Se4 5.d4 d5 6.Gd3 Gd6 7.0-0 0-0 8.c4 c6 9.Sc3 Sc3 10.bc3 dc4 Teoria zaleca tu 10...Sd7 lub 10...Gg4.
11.Gc4 Sd7 Należy grać 11...Gg4 lub 11...Gf5.
12.We1 h6 13.Hd3 Sf6?? Przegrywa. Jedyne było 13...b5 14.Hg6 (14.Gb3 Sc5 15.dc5?? Gh2+) 14...Hf6.
14.Gh6! gh6 15.Hg6+ Kh8 16.Hh6+ Sh7 17.Gd3 f5 18.Sh4 Hc7 19.Sg6+ Kg8 20.Gc4+ Wf7 21.We8+ 1-0
Józef Żełajtys – Andrzej Sargalski
1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 a6 4.Gc6 dc6 5.c3 Hd3 6.He2 He2+ 7.Ke2 f5! 8.ef5 Brak konsekwencji. Jeśli białe zamierzały „wysuszyć” grę, to oczywiście należało utrzymać zamkniętą pozycję, grając 8.d3. Teraz czarne gońce się rozgrywają.
8...e4 9.Sd4 Sh6 10.We1 Sf5 11.Sf5 Gf5 12.f3 (12.Kf1) 12...0-0-0 13.fe4 Ge4 14.d4 Gg2 15.Wg1 Gd5 16.Gf4 g6 17.Sd2 b5 18.Ge5 We8 19.Kd3 Wg8 20.b3 c5 21.c4 Gb7 22.Waf1 cd4 23.Gg3 Gh6 24.Wf7 Wg7 25.Wgf1 We7 26.Wf8+ Kd7 27.Gf2 c5 28.b4 Wgf7 29.Wf7 Wf7 30.cb5 Gg2 0-1
Kolejna partia jest dobrą ilustracją do tematu silnego centrum i przewagi pary gońców.
Stanisław Niećko – Józef Żełajtys
1.Sf3 d5 2.c4 Sf6 3.cd5 Hd5 4.Sc3 Ha5 5.d3 e6 6.g3 c6 7.Gg2 Sd5 8.Gd2 Gb4 9.0-0 0-0 10.a3 Gc3 11.bc3 Hd8 12.c4 Sf6 13.Gc3 We8 14.d4 Hc7 15.Hc2 Sbd7 16.e4 b6 17.e5 Sh5 18.Sg5 f5 19.ef6 Shf6 20.f4 h6 21.Se4 Gb7 22.Sf6+ Sf6 23.Wae1 c5 (23...Wad8)
24.d5 ed5 25.Gf6 We1 26.We1 gf6 27.Hg6+ Kf8 28.Hf6+ Kg8 29.Hg6+ Kf8 30.Hf6+ Kg8 31.We7 1-0
Wielokrotnie już zwracałem uwagę na negatywne skutki „zapierania się”, szczególnie białymi. Powoduje to pozostawienie swobody partnerowi i inicjatywa staje się jego udziałem!
Mieczysław Kaciotys – Marian Kowalczyk
1.e4 c5 2.Gc4 e6 3.Sc3 a6 4.a4 Sc6 5.Sf3 Hc7 6.d3 Ge7 7.Se2 Sf6 8.Gf4 d6 9.h3 0-0 10.Hd2 Se5 11.Se5 de5
Tym sposobem oba białe gońce za chwilę zostaną wyłączone z gry. Zdwojenie pionków nie jest słabością, bo nie sposób go wykorzystać.
12.Gh2 Gd7 13.0-0 b5 14.ab5 ab5 15.Gb3 Gc6 16.Wfd1 c4 17.Ga2 Wfd8 18.Hc3 Se4 19.de4 Wd1+ 20.Wd1 Wa2 21.Ge5 Ha5 22.Gg7 Hc3 23.Gc3 b4 24.Ge5 Ge4 25.Wd7 f6 26.Gf4 Gf8 27.Wd8 Kf7 28.Wd7+ Kg6 29.Wd8 Gg7 30.Wc8 Gc2 31.Ge3 0-1
Poniższa partia jest ciekawa z uwagi na prostotę strategii białych. Wykorzystując silnego skoczka na centralnym polu „e5”, białe dochodzą do niebezpiecznego ataku i dzięki błędom partnera wygrywają. Warto wiedzieć, że bardzo dawno temu takim ustawieniem wiele partii wygrał Pillsubury.
Sylwester Barnowski – Roman Staruch
1.d4 Sf6 2.c3 e6 3.f4 c5 4.e3 Sc6 5.Sf3 Hc7 6.Gd3 cd4 7.ed4 d5 8.0-0 Gd7 9.Se5 a6 10.a4 Wb8 11.Sd2 Gd6 12.g4 Dobre było także „kulturalne” 12.Sdf3.
12...0-0? Jedyne było 12...g6 I czarne stoją nieco gorzej, ale grać można.
13.g5 Se8 14.h4 f6?? Natychmiast przegrywa. Jedyne było nadal 14...g6.
15.Gh7+! Kh7 16.Hh5+ Kg8 17.g6 Wf7 18.gf7+ Kf8 19.Sd7+ Hd7 20.fe8H+ 1-0
Ostatnia partia jest ciekawym przykładem na temat realizacji przewagi pozycyjnej. Czarne uzyskały wygraną pozycję i nie mogły znaleźć kończącego uderzenia.
Stanisław Niećko – Marian Kowalczyk
1.Sf3 d5 2.c4 d4 3.g3 c5 4.Gg2 Sc6 5.d3 e5 6.0-0 Ge7 7.Sa3 Sf6 8.Sc2 0-0 9.a3 a5 10.b3 h6 11.Gd2 Gf5 12.Wb1 e4 13.Sfe1 Hd7 14.b4 ab4 15.ab4 b6 16.bc5 bc5 17.Wb6 Wfb8 18.Wb8+ Wb8 19.Gf4 Gd6 (19...Wa8)
20.Gd2 Gh3 21.Sa3 Gg2 22.Kg2 Hb7 (22...We8)
23.Sb5 Ge5 24.Kg1 (24.de4)
24...Wa8 (24...Hd7)
25.f4 Gc7 26.e3 Wd8 27.ed4 Sd4 28.Gc3 Gb6 Wygrywało 28...Sb5! 29.Gf6 gf6 30.cb5 ed3 31.Sd3 c4 32.Hg4+ Kf8 33.Sf2 Hb5.
29.Gd4 cd4 30.Sc2 Hd7 (30...ed3 31.Hd3 Sg4)
31.f5 We8 (31...ed3 32.Hd3 Sg4 33.c5 Gc5)
32.Wf4 e3 (32...Sd5 33.cd5 Hb5)
33.He2 h5 (33...Sd5 34.Wf1 We5 35.g4 h5)
34.Scd4 i czarne utraciły szansę gry na wygraną. Wielokrotnie można było rozstrzygnąć pojedynek, ale konieczne było rozwiązanie taktyczne. ½
Waldemar Świć
Szachy
List do ministra sportu
Wągrowiec, 10 marca 2019 r.
Pan Witold Bańka
Minister Sportu i Turystyki
Szanowny Panie Ministrze!
My, niżej podpisani szachiści niewidomi i słabowidzący zrzeszeni w Stowarzyszeniu Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących „Cross” w Warszawie, wyrażamy zaniepokojenie i sprzeciw wobec podjętych przez Polski Związek Szachowy w Warszawie zamiarów i działań zmierzających do przejęcia naszej dyscypliny przez Związek. Nasze Stowarzyszenie „Cross” jest wieloletnim pełnoprawnym członkiem Międzynarodowego Stowarzyszenie Szachistów Niewidomych – IBCA (International Braille Chess Association), które sfederowane jest w Międzynarodowej Federacji Szachowej FIDE (World Chess Federation) na równych prawach z innymi stowarzyszeniami i związkami szachowymi z poszczególnych krajów (w tym z Polskim Związkiem Szachowym). Stowarzyszenie IBCA z nadania FIDE, jako jedyny, samodzielny i niezależny podmiot zrzeszający członkowskie stowarzyszenia krajowe (w tym nasz „Cross”), organizuje działalność szachową niewidomych i słabowidzących na szczeblu międzynarodowym, w tym olimpiady szachowe niewidomych i słabowidzących, mistrzostwa świata i Europy – drużynowe i indywidualne, seniorów, juniorów i kobiet. To organizacyjne wydzielenie funkcji i zadań organizacyjno-sportowych dotyczących ludzi z dysfunkcjami wzroku poprzez stworzenie IBCA, a na poziomie krajowym odnośnych stowarzyszeń typu nasz „Cross”, jest w pełni uzasadnione i wynika ze specyfiki oraz roli sportu szachowego w naszym środowisku, zasadniczo odróżniających go od sportu osób pełnosprawnych. Chodzi tu głównie o aspekt rehabilitacji zdrowotnej i społecznej niewidomych i słabowidzących poprzez sport. Nasze turnieje szachowe, szkolenia i obozy odbywają się najczęściej w ośrodkach rehabilitacyjnych, gramy na nieco innym sprzęcie, przy innych regulaminach gry. Osoby niewidome całkowicie wymagają szczególnej opieki, przewodników.
Polski Związek Szachowy ma inne pola działalności i cele. Jako taki nie jest w stanie zaspokoić różnorodnych i długofalowych potrzeb rehabilitacyjnych szachistów niewidomych. To rozgraniczenie specyfiki szachów osób niewidomych od pełnosprawnych jest rozumiane i od lat respektowane na szczeblu międzynarodowym. Ponadto nie widać żadnej, choćby najmniejszej, a obiektywnej przyczyny wymuszającej taką rewolucyjną zmianę. Przecież „Cross” od 29 lat robił swoją robotę bez zarzutu, przy zadowoleniu swoich członków. Szachiści „Crossu” wielokrotnie zdobywali mistrzostwo Polski, zaś ukoronowaniem osiągnięć graczy pod egidą swej organizacji w wymiarze wyczynu było kilkakrotne wywalczenie tytułu mistrza Europy i świata, zarówno indywidualnie, jak i drużynowo w kategorii seniorów, juniorów, mężczyzn i kobiet. Było to efektem pracy na obozach szkoleniowych, intensywnego życia szachowego w postaci wielu turniejów rocznie oraz publikacji szkoleniowych w miesięczniku „Cross”, stojących według znawców na bardzo wysokim poziomie, autorstwa mistrza Bernarda.
Prosimy Pana Ministra o spojrzenie na wyłuszczoną sprawę oczyma duszy (czy też szóstego zmysłu), jakimi operuje niewidomy, i niedopuszczenie do ruiny tej pięknej i ważnej dziedziny naszego życia, jaką są szachy w naszym koleżeńskim kolektywie.
(28 podpisów szachistów „Crossu” zebranych na ogólnopolskich mistrzostwach Stowarzyszenia „Cross” w szachach, Wągrowiec, marzec 2019 r.)
Do wiadomości:
Urząd Rady Ministrów – premier Mateusz Morawiecki
Szachy
Jak kazało serce
W tym roku doszło do konfliktu na linii PZSzach – Stowarzyszenie „Cross”. Poszło o prawo, kto i na jakich zasadach ma organizować mistrzostwa Polski oraz wystawiać reprezentację kraju. Koniec końców stało się tak, że jedni robili swój turniej, a drudzy swój.
Rozgrywka między organizacjami miała charakter siłowy. Związek niemal w ostatniej chwili narzucił swoje warunki. Bez debaty, pytań, czy ktoś chce czy nie. Do mnie wysłali jedynie maile, w których obwieszczali, iż teraz to oni są wiodącą organizacją i trzeba się z nimi (tylko z nimi!) liczyć. Psychologicznie było to dla mnie dość trudne. „Cross” od ponad 20 lat jest wyłącznym członkiem IBCA – odpowiednika FIDE, tyle że niewidomych. Skoro od prawie ćwierć wieku „Cross” jest organizacją, która mnie reprezentuje, głos z PZSzach-u był dla mnie szokujący w tonie. Po dniach rozterki pozostałem jednak lojalnym członkiem „Crossu”. Pojechałem do Wągrowca.
Jak wiadomo, kryzysy i smutki pozwalają zwolnić tempo i zbliżyć się ludziom. W składzie sędziowskim Małgorzata Napierała i Zygmunt Wielecki. Tu należy nadmienić, iż pan Zygmunt jest niemal ojcem chrzestnym sędziowania w „Crossie”. Od wielu lat czyni to z wielkim sercem i o szachach niewidomych wie i może opowiedzieć wiele, jest bardzo cennym i doświadczonym sędzią. Natomiast pani Małgorzata to nowa postać. Na odprawie technicznej usłyszeliśmy jeszcze raz, jakie są problemy z PZSzach-em, a potem zapadały już kluczowe bieżące decyzje i skojarzono pary. Do turnieju!
Sam zacząłem od choroby. Ledwo co żyjąc, zdobyłem pionka i w wygranej pozycji… nie miałem siły grać. Przegrałem. Potem głodziłem się dwa dni, aby dojść do siebie. Na koniec, po dobrej grze, wskoczyłem na dzielone pierwsze miejsce i ostatecznie zająłem drugą pozycję.
Mistrzostwa Stowarzyszenia „Cross” to jednak coś więcej niż same szachy. Jest wielu starszych kolegów, weteranów z czasów, gdy nie było komputerów, książek szachowych i innych pomocy. Większość pamięta czasy, gdy pracowali w spółdzielniach inwalidów, a przez szachy rozwijali swoje talenty, sztukę walki i twórcze myślenie. Dziś „Cross” to właśnie ci „kombatanci” szachowi. Choć jak wysłużone wojsko, to jednak pod siwym włosem kryją wielki charakter, życzliwość i mądrość życiową, którą chętnie dzielą się z innymi. To oni stworzyli „Cross”. Swoją pasją i radością pokonywali wszelkie niedogodności związane z niepełnosprawnością. Szli cały czas naprzód, nie zważając na ułomny los. To, co mamy dziś, to jest ich kultura i spuścizna. Wymienić tu trzeba wybitną postać trenera Ryszarda Bernarda, który przez wiele lat uczył szachowej sztuki wiele pokoleń. To on kiedyś, kiedy widział tego nerwusa Marcina, powiedział: „Trzeba ciebie, Marcin, wyciszyć – coś w tobie jest nie tak”. Miał rację!
Pewnego dnia spotkałem młodego, całkowicie niewidomego szachowego adepta wraz z przewodnikiem. Wiem doskonale, jak trudno w dzisiejszym świecie o bezinteresowną pomoc. Tym większe jest moje uznanie dla takich właśnie postaw. To są moi Mistrzowie – ludzie, którzy w życiu robią ruch większy od mata. Ci wspaniali młodzi ludzie potem wspaniale ze mną rozmawiali i bardzo dużo jako człowiek się od nich nauczyłem. Nie byli tak mocno zżyci szachowo z resztą grupy, byli jak nowy głos w tej znanej melodii. Jak pisał profesor Stanisław Kowalik w „Stosowanej psychologii rehabilitacji”, w środowisku niepełnosprawnych musi być ktoś zdrowy, kto pokaże jakiś pozytywny wzorzec zachowań. Właśnie rehabilitacja mająca na celu wyjście z codzienności ku nowym ludziom, miejscom i doświadczeniom, stanowi trzon takich organizacji jak „Cross”, a turnieje, szachy, mają podnieść jakość życia ludzi z uszczerbkiem widzenia.
Dziś trudno jest niewidomym o pracę. W Polsce system pomocy społecznej wymaga dynamicznych zmian. Choćby taki przypadek. Podczas spaceru dowiedziałem się, że koleżanka, Basia, która w okularach widziała całkiem dobrze, straciła wzrok. „Co? Niemożliwe!” – wykrzyknąłem, nie wierząc. Miała wysokie ciśnienie i po operacji przestała widzieć. Byłem zszokowany do głębi serca. Dodam, że każdy z nas by się załamał. Potrzebna jest jej teraz wielka pomoc, by mogła wrócić na drogę, by dalej iść i pomimo trudności wkraczać na nowe szlaki życia. To jest dopiero mistrzostwo, by po takim ciosie się podnieść, by po takiej burzy emocji i deszczu łez na nowo dojrzeć światełko nadziei. Ta nadzieja jest. Trzeba mocno w to wierzyć.
Sam tego doświadczyłem w listopadzie. Popsuł się procesor i czekała mnie naprawa kompa. Dostaję SMS-a: „Chcesz, Marcin, przewodnika?”. „Nie potrzebuję – odpisałem – jak coś, to możesz mi zapłacić za naprawę procka” – zażartowałem. „To napisz list do Świętego Mikołaja” – odpowiedział żartobliwie kolega. Ośmielony tym żartem, napisałem do prezes Józefy Spychały i… – zapłaciła. Nie wiedziałem nawet, jak mam dziękować. Na moje pytanie, jak mogę się odwzajemnić, odparła jasno: „Jeśli tobie to pomogło, to mnie to wystarczy”.
Opadłem bezsilnie na krzesło i wzruszony poczułem, że gdzieś ludzie są, tylko właśnie trzeba wierzyć w to, co piękne, dobre i kochane. I walczyć w każdym dniu o silny ruch, mimo trudności, mimo ślepoty lub innej choroby. Mimo nawet tego, że lekarze nie zawsze czują, jak wielką noszą w sobie moc odmieniania ludzkiego życia – na lepsze, a czasem na gorsze.
Syn mojej koleżanki Joasi jest chemikiem i mówi, że świat to matematyka. Ja jestem humanistą i – przeciwnie – dla mnie świat to kombinacja miłości połączona ludzką dłonią.
Marcin Chojnowski
Kręgle
Pierwszy sprawdzian zaliczony
Wszyscy już wiedzą, że nowy sezon turniejowy rozpoczyna się na kręgielni w Gostyniu. Minęło dziesięć lat, odkąd spotkaliśmy się pierwszy raz na tym jakże wymagającym technicznie obiekcie.
Pierwszy z dwóch zaplanowanych na ten rok gostyńskich turniejów, zorganizowany przez Stowarzyszenie „Cross” przy wsparciu finansowym Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz PFRON-u, był idealnym sprawdzianem i treningiem przed planowanymi na następny tydzień eliminacjami do mistrzostw Polski w kręglach klasycznych, jakie organizuje Sekcja Niepełnosprawnych PZKręgl. Przyjechało ponad 60 zawodników i zawodniczek z różnych zakątków Polski, choć należy wspomnieć, że zabrakło na liście startowej kilku liczących się nazwisk. Jednak i bez nich poziom sportowy był bardzo wysoki i jak zawsze na tablicy wyników pojawiło się kilka niespodzianek. Koordynator Joanna Staliś postanowiła tym razem zorganizować w ramach imprezy dwie gry po 120 rzutów. W pierwszej odsłonie wszyscy startujący walczyli o prawo wejścia do gier finałowych. Grupy finałowe kategorii B1 liczyły po trzy osoby, w pozostałych kategoriach o miano najlepszych walczyło po sześciu zawodników i sześć zawodniczek, którzy w sobotnim finale oddawali po 120 rzutów.
W kategorii B1 pań zwyciężyła Regina Szczypiorska. Zawodniczka „Moreny” Iława w pierwszych startach zdobyła 446 p., by w finale poprawić ten rezultat o 28 p. Na uwagę zasługuje fakt, iż w jednej z gier finałowych Regina uzyskała aż 135 p. Druga na podium gostyńskiego turnieju stanęła Salomea Walkowiak z „Pogórza” Tarnów, która wprawdzie po grach eliminacyjnych zajmowała trzecie miejsce, ale w finale, dzięki wynikowi 406 p., pokonała Barbarę Szypułę z klubu „KoMar” Piekary Śląskie. Barbara miała chyba nieco gorszy dzień, bo w finale straciła prawie sto punktów do wyniku z eliminacji.
Zaskakująca była niewielka liczba zawodniczek w kategorii B2. Niegdyś była to najliczniejsza i najsilniejsza kobieca kategoria, a tym razem była ona prawie o połowę mniejsza od kategorii B3. Walka mimo wszystko była zacięta, cztery zawodniczki przekroczyły w eliminacjach 600 p. W finałowych grach z wynikami było już trochę gorzej, bo granica 600 p. okazała się trudna do pokonania. Chociaż w finale nie zagrała czołowa zawodniczka z Włocławka, Jadwiga Rogacka, to walka i tak była bardzo wyrównana. Z dużą przewagą po eliminacjach (658 p.) podium utrzymała Jadwiga Szamal z „Omegi” Łódź. Drugie miejsce zachowała Jolanta Lewandowska z Włocławka, która pokonała najpierw jednym, a w finale trzema punktami Janinę Matusiewicz z „Jutrzenki” Częstochowa.
W najliczniejszej kobiecej kategorii B3 tym razem startowało aż 18 zawodniczek, a zwyciężczynią okazała się, po świetnej grze finałowej, Monika Grzybczyńska z łódzkiej „Omegi”. W eliminacjach przegrywała jednym punktem z Jolantą Krok-Sabaj z „Podkarpacia” Przemyśl, za to w świetnym finałowym występie z wynikiem 655 p. pokazała plecy rywalkom. Na trzecie miejsce awansowała Emilia Sawiniec z „Hetmana” Lublin, która dzięki lepszej grze finałowej pokonała Zofię Sarnacką z Olsztyna.
Popis umiejętności dali tym razem w Gostyniu panowie, szczególnie w kategoriach B2 i B3. W kategorii B1 w trzyosobowym finale zwyciężył Grzegorz Meier, reprezentant iławskiego klub „Morena”. W jednej z gier eliminacyjnych zabrakło mu tylko dwóch punktów do 150, w sumie uzyskał 465 p., ale w grach finałowych nie było już tak dobrze, bo jego rezultat był dopiero trzecim w kolejności. Mimo że finał wygrał Stanisław Chmura z „Podkarpacia” Przemyśl (441 p.), to na podium zachowana została kolejność z eliminacji. Drugie miejsce zajął Sylwester Dołasiński z „Łuczniczki” Bydgoszcz.
W kategorii B2 było sporo niespodzianek, a jedną z najważniejszych był wynik gry finałowej Mieczysława Kontrymowicza („Warmia i Mazury” Olsztyn). Mietek rozbił bank i zdobył 716 p.! Tym razem nie było liczenia i oglądania się na rywali, ale ostra gra do końca. Przyczyną mobilizacji Mietka mogły być zaskakująco wysokie wyniki z eliminacji uzyskane przez konkurentów. Drugie miejsce utrzymał kolega klubowy zwycięzcy Stanisław Stopierzyński, który w eliminacjach strącił 670 kręgli, a w finale 644. Trzeci wynik eliminacji (664 p.) należał do Ryszarda Lewandowskiego z „Pionka” Włocławek, który, można powiedzieć, miał swój dzień, bo jak inaczej nazwać wynik jednej z gier na poziomie 190 p.? Niestety, miał też pecha, bo ze względu na stan zdrowia musiał zrezygnować z gry finałowej. Najniższe miejsce na podium zajął Mieczysław Sabaj z Przemyśla, który swoją równą grą (eliminacje 651 p. i finał 634 p.) pokazał, że liczy się w walce o najlepsze wyniki. Ciekawostką i jednocześnie potwierdzeniem tego, że liczy się każdy rzut, był remis punktowy między Dariuszem Filipczukiem a Piotrem Dyndą. Obaj panowie po eliminacjach mieli po 560 p., a o kolejności zdecydowała liczba nie dziewiątek, a dopiero ósemek.
W kategorii B3 bank rozbił również – i to dwa razy – Tomasz Ćwikła z „Moreny” Iława. Najpierw fenomenalnie zagrał w eliminacjach (720 p.), a kropkę nad i postawił w finale, poprawiając wynik o kolejne 5 p. W sumie nie mogło być inaczej, jeśli każda z jego gier kończyła się wynikiem powyżej 170 p. Drugie miejsce na podium zajął reprezentant „Tęczy” Poznań Daniel Jarząb, który w finale zwiększył przewagę nad Władysławem Wakulińskim z „Łuczniczki” Bydgoszcz. Po grach eliminacyjnych dzielił ich tylko jeden punkt. Niespodziewanie z szóstego miejsca po eliminacjach na czwarte wskoczył Paweł Lonc z „Podkarpacia” Przemyśl, bo dzięki bardzo dobrej grze zebrał 667 p. Lustrzanym odbiciem jego gry była gra Dominika Czyża z Olsztyna – dobrze zagrał eliminacje, a gdzieś pogubił się w finale. Między nimi status quo utrzymał Mariusz Szkudlarek, który pozostał na piątym miejscu w turnieju.
Wszyscy zawodnicy i zawodniczki z pierwszych sześciu miejsc otrzymali pamiątkowe puchary i upominki rzeczowe. Wyniki uzyskane na początku nowego sezonu kręglarskiego to dobry bodziec do dalszej pracy. A umiejętnościami będzie gdzie się wykazać. W tym roku jeszcze raz w grudniu w Gostyniu, dwukrotnie w Pucku oraz w Poznaniu i Brzesku będzie szansa ponownie spotkać się na kręgielni.
Wojciech Puchacz
Puchar niewidomych i słabowidzących w kręglach klasycznych
14-17.03.2019 r., Gostyń
Kobiety
B1
- Regina Szczypiorska – „Morena” Iława (446 p. eliminacje) 474 p.
- Salomea Walkowiak – „Pogórze” Tarnów (378 p.) 406 p.
- Barbara Szypuła – „KoMar” Piekary Śląskie (421 p.) 326 p.
B2
- Jadwiga Szamal – „Omega” Łódź (658 p.) 600 p.
- Jolanta Lewandowska – „Pionek” Włocławek (622 p.) 609 p.
- Janina Matusiewicz – „Jutrzenka” Częstochowa (621 p.) 606 p.
- Aleksandra Jarząb – „Tęcza” Poznań (574 p.) 581 p.
- Maria Kieloch – „Morena” Iława (570 p.) 582 p.
- Barbara Łuczyszyn – „Podkarpacie” Przemyśl (517 p.) 534 p.
B3
- Monika Grzybczyńska – „Omega” Łódź (612 p.) 655 p.
- Jolanta Krok-Sabaj – „Podkarpacie” Przemyśl (613 p.) 622 p.
- Emilia Sawiniec – „Hetman” Lublin (584 p.) 606 p.
- Zofia Sarnacka – „Warmia i Mazury” Olsztyn (602 p.) 577 p.
- Elżbieta Koryciorz – „KoMar” Piekary Śląskie (573 p.) 562 p.
- Bożena Wiechowska – „Morena” Iława (554 p.) 531 p.
Mężczyźni
B1
- Grzegorz Meier – „Morena” Iława (465 p.) 389 p.
- Sylwester Dołasiński – „Łuczniczka” Bydgoszcz (438 p.) 398 p.
- Stanisław Chmura – „Podkarpacie” Przemyśl (386 p.) 441 p.
B2
- Mieczysław Kontrymowicz – „Warmia i Mazury” Olsztyn (698 p.) 716 p.
- Stanisław Stopierzyński – „Warmia i Mazury” Olsztyn (670 p.) 644 p.
- Mieczysław Sabaj – „Podkarpacie” Przemyśl (651 p.) 634 p.
- Wojciech Puchacz – „Atut” Nysa (604 p.) 588 p.
- Piotr Dynda – „Podkarpacie” Przemyśl (560 p.) 575 p.
- Dariusz Filipczuk – „Tęcza” Poznań (560 p.) 551 p.
B3
- Tomasz Ćwikła – „Morena” Iława (720 p.) 725 p.
- Daniel Jarząb – „Tęcza” Poznań (693 p.) 685 p.
- Władysław Wakuliński – „Łuczniczka” Bydgoszcz (692 p.) 677 p.
- Paweł Lonc – „Podkarpacie” Przemyśl (595 p.) 667 p.
- Mariusz Szkudlarek – „Tęcza” Poznań (614 p.) 611 p.
- Dominik Czyż – „Warmia i Mazury” Olsztyn (639 p.) 565 p.
Tenis stołowy dźwiękowy
Od początku
Tenis stołowy dźwiękowy to coraz popularniejsza dyscyplina, która ma swoich zwolenników w Polsce oraz za granicą. Jak powstała? Kto i dlaczego ją wymyślił? Oto historia o wielkiej pasji i determinacji.
Niby zwykła lekcja
Prowadzenie ciekawych i angażujących zajęć z wychowania fizycznego to wielkie wyzwanie dla każdego nauczyciela. Jeszcze trudniej jest, jeśli są to zajęcia dla dzieci niewidomych i słabowidzących. Spektrum ćwiczeń jest mocno ograniczone, trzeba się bardzo wysilić, żeby zainteresować uczniów i dostosować poziom do ich możliwości. Dlatego ciągle należy być czujnym i szukać nowych pomysłów. A te czasami pojawiają się nagle i niespodziewanie.
Tak było osiem lat temu na zajęciach prowadzonych przez pana Leszka Szmaja w ośrodku szkolno-wychowawczym dla dzieci niewidomych w Owińskach. Jego uczniowie czekali, aż ich widzący koledzy skończą lekcję, na której grali w tenisa stołowego. Wsłuchiwali się przy tym w specyficzne dźwięki, które wydawały piłeczka, rakietki, stół, zawodnicy. I nagle jeden z uczniów zapytał o nazwę tej gry i jej zasady. Pan Leszek wytłumaczył, więc padło kolejne pytanie: „Czy możemy w to dzisiaj zagrać?”. Tak zaczęła się historia tenisa stołowego dźwiękowego.
Tak zaczynaliśmy
Pierwszym krokiem było pozbycie się rakietek. Zamiast nich uczniowie korzystali ze swoich dłoni. Siatka nad stołem też okazała się zbędna. Został więc stół i piłeczka. Pan Leszek musiał improwizować i szybko wymyślić jakiś system gry, który uczniowie zrozumieją, zaakceptują i zapamiętają. Przez całą lekcję wszyscy świetnie się bawili. Nic nie motywuje do pracy tak bardzo jak uśmiech uczniów, więc nauczyciel każdą wolną chwilę poświęcał na opracowywanie i testowanie zasad i wariantów gry. Po paru tygodniach miał już wszystko gotowe. I chyba największym sukcesem była reakcja uczniów i kolegów. Dzieci były zachwycone, że w końcu pojawiło się coś specjalnie dla nich, z myślą o nich. Że uczestniczą w czymś wielkim i ważnym. Dlatego chciały grać i grać. Na lekcjach trzeba było jednak realizować program, więc pojawił się pomysł zajęć dodatkowych. Dyrekcja ośrodka wyraziła zgodę i rozpoczęły się pierwsze spotkania.
Treningi i ćwiczenia cieszyły się wielkim zainteresowaniem. Uczniowie bardzo aktywnie uczestniczyli we wszystkich zajęciach. Szybko okazało się, że mają ogromną potrzebę rywalizacji sportowej i konfrontacji. Żeby zdobyć nowych rywali dla swoich podopiecznych, pan Leszek zaprosił nauczycieli z innych ośrodków w Polsce na prezentację gry i szkolenie. Już po pierwszym takim spotkaniu tenis stołowy dźwiękowy zyskał nowych fanów. Pan Sławomir Szik z Łodzi podsumował wszystko w liście wysłanym do dyrekcji, którego fragment zacytuję.
„Zorganizowana przez Szanowną Dyrekcję oraz Pana Leszka konferencja poświęcona była nowej dla nas, nauczycieli wychowania fizycznego z ośrodków dla dzieci niewidomych i słabowidzących, dyscyplinie sportowej dostosowanej do potrzeb naszych dzieci i młodzieży – tenisowi stołowemu dźwiękowemu. Ta nowa gra – autorstwa naszego Kolegi – dokonała prawdziwej rewolucji na płaszczyźnie wychowania fizycznego nie tylko w moim ośrodku w Łodzi, ale również w zaprzyjaźnionych ośrodkach: w Bydgoszczy, Krakowie, Dąbrowie Górniczej. Dlatego też postanowiłem podzielić się z Państwem wrażeniami związanymi ze stawianiem pierwszych kroków przez naszych podopiecznych w tej nowej dyscyplinie. Przepraszam, że dokonuję tej analizy dopiero po kilku miesiącach, ale fascynacja tenisem stołowym dźwiękowym (zarówno młodzieży, jak i samych nauczycieli) jest tak wielka, że brakowało wolnego czasu, aby zasiąść przed komputerem i podzielić się spostrzeżeniami.
Może trochę w skrócie o samej konferencji. Pełen profesjonalizm, zaangażowanie, wzbudzenie ogromnego zainteresowania nową, niespotykaną dotąd grą (autorstwa Leszka), która pochłonęła nas, nauczycieli, bez reszty. Już wtedy wiedziałem, że młodzież, z którą pracuję, chętnie pozna jej zasady i stanie do sportowej rywalizacji przy stole tenisowym.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Natychmiast po powrocie z Owińsk zacząłem wprowadzać nową dyscyplinę w życie. Najpierw wprowadziłem w tajniki moje koleżanki po fachu, no i …. zaczęło się! Koleżanki opanowały już sztukę sędziowania. Wkrótce ogromne zainteresowanie i ustawiczna chęć grania przeniosły się z grających nauczycieli na dzieci i młodzież. Czasami zastanawiamy się... – i po co nam to było. Na zajęciach pozalekcyjnych – SKS – tenis stołowy dźwiękowy wyparł goalballa! Ileż radości i satysfakcji czerpią z gry nasze dzieciaki! A jaka duma rozpiera tych słabszych, ćwiczących z ograniczeniami (tych, których możliwości wykonywania ćwiczeń ruchowych są niewielkie) wówczas, gdy wygrywają z przeciwnikiem starszym wiekowo, sprawniejszym, silniejszym...”.
Niedługo potem odbyły się w Łodzi pierwsze ogólnopolskie zawody. Po ich zakończeniu oczywiste było, że muszą zostać zorganizowane kolejne. Ośrodek w Owińskach każdego roku zaprasza na mistrzostwa Polski, odbyło się już sześć ich edycji. W międzyczasie zawodnicy startują w zawodach w swoich szkołach i ćwiczą podczas lekcji i zajęć dodatkowych. To doskonała zabawa oraz możliwość integracji i rywalizacji sportowej. Dzięki zaangażowaniu nauczycieli dzieci doświadczają zupełnie nowych dla nich emocji. Przy stole wszyscy są równi, każdy ma takie same szanse.
Gra się wszędzie
Zasady gry zostały dopracowane, spisane i wydane. Odbywały się kolejne szkolenia dla sędziów, prezentacje gry podczas różnych ważnych wydarzeń w całej Polsce. Goście z zagranicy też zawsze mogli liczyć na pokaz i szczegółowe omówienie zasad. Dzisiaj tenis stołowy dźwiękowy znany jest już w Czechach, Hiszpanii, Rosji, Serbii, na Litwie, Ukrainie, Węgrzech, Słowacji, a nawet w Katarze. Przy każdej okazji mówiono o nowej dyscyplinie.
Dzięki takim działaniom grę zobaczył i poznał dr Mirosław Górny z katedry Adaptowanej Aktywności Ruchowej poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Od razu docenił jej zalety i dostrzegł wielki potencjał. Zorganizował wyjazdy do kilku miast w Czechach, by jak najwięcej ośrodków mogło poznać grę. Dr Górny z zapałem wspierał pana Leszka i utwierdzał w przekonaniu, że tenis stołowy dźwiękowy to wyjątkowa gra. Rozwijająca i dostępna, warta studiowania i poznawania. Od czterech lat studenci AWF w Poznaniu mogą uczyć się metodyki gry w ramach swoich zajęć. Powstał osobny przedmiot obejmujący teorię i praktykę.
Pomoc techniczna
Udoskonalanie sprzętu, który ułatwi sędziowanie, trwa cały czas. Najtrudniejsze było wymyślenie i opracowanie urządzenia, które jednoznacznie i bezbłędnie udzielałoby informacji o liczbie odbić piłeczki w polu. Zawodnicy doszli bowiem do takiej wprawy i wypracowali sobie takie techniki rzutów, że oko sędziego często nie wystarcza. Wynalezienie niezawodnego urządzenia to było wielkie wyzwanie. Polegli na nim nawet studenci z politechniki, którzy przez rok próbowali swoich sił. Mimo pierwszych nieudanych prób pan Leszek się nie poddawał. O pomoc poprosił znajomego, który cierpliwie szukał nowych rozwiązań. Pan Krzysztof Koźlecki znalazł w końcu to, czego brakowało. Zaprojektował i wykonał urządzenie, dzięki któremu sędziowanie stało się prostsze. Laserowa wiązka światła oraz detektory dźwięku zainstalowane pod stołem wysyłają informacje do urządzenia optyczno-elektronicznego, które je analizuje i przetwarza. W rezultacie sędzia oraz zawodnicy i kibice otrzymują komunikat dotyczący popełnionego przez zawodnika błędu (przekroczenie, przecięcie linii środkowej, czas minął).
To nie koniec
Nic w życiu nie jest niemożliwe. Ta historia jest tego przykładem. Wystarczy impuls, motywacja i zaangażowanie. Pomysł, który zrodził się z ciekawości i chęci odkrywania, przyniósł naprawdę wspaniały efekt. Nauczyciele, którzy uczestniczyli w pierwszych szkoleniach, od lat mocno wspierają pana Leszka. Bez nich pewnie by się nie udało. To oni rozwijają dyscyplinę w swoich szkołach i dopingują dzieci do treningów. Wszyscy zgadzają się, że gra wpływa bardzo pozytywnie na rozwój podopiecznych i wiedzą, że to właśnie jest najważniejsze. Tego szukali i tego potrzebowali. Tenis stołowy dźwiękowy doskonale jednoczy społeczność pracującą z dziećmi niewidomymi i same dzieci.
Jeśli robi się coś z pasją, to musi się udać. Oczywiście ważne jest, żeby słuchać podpowiedzi i sugestii innych, dlatego spotkania trenerów i zawodników są bezcenne. Każde przynosi nowe spojrzenie. Pan Leszek z optymizmem patrzy w przyszłość i z wielkim uśmiechem wspomina przeszłość.
Białek
Wiadomości
Nasza organizacja
Nowa twarz we władzach „Crossu”
Do Rady Krajowej Stowarzyszenia „Cross” wszedł Tomasz Chmurzyński, który uzupełnił jej skład po śmierci zmarłego w grudniu 2018 r. Michała Czarskiego. Na VII Sejmiku Stowarzyszenia „Cross”, w listopadzie 2015 r., został on wybrany na pierwszego zastępcę w przypadku potrzeby uzupełnienia składu Rady i jako taki zasilił teraz jej szeregi.
Tomasz Chmurzyński jest utytułowanym sportowcem, biegaczem, czterokrotnym uczestnikiem igrzysk paraolimpijskich. W 1996 r. w Atlancie wywalczył srebrny medal w maratonie, w 2000 r. w Sydney zajął 4. miejsce w maratonie i 7. na 10 000 m, w 2004 r. w Atenach w biegu na 10 000 m był 10., w Pekinie w w 2008 r. zajął 10. miejsce w maratonie.
Medalista mistrzostw świata (2 brązowe medale) oraz zwycięzca Pucharu Świata. Zdobywca dziewięciu medali mistrzostw Europy na dystansach od 5000 m do maratonu. Jego rekord życiowy w maratonie to 2:31:16. Jest wielokrotnym mistrzem Polski w biegach długodystansowych wśród osób słabowidzących.
Członek klubu „Łuczniczka” Bydgoszcz (prowadzi szkolenie w sekcjach sportów wytrzymałościowych) oraz prezes zarządu Stowarzyszenia Kultury Fizycznej Niewidomych i Słabowidzących „Oculus” w Bydgoszczy.
Panu Tomaszowi życzymy owocnej pracy we władzach Stowarzyszenia „Cross”.
AB
Technologie
Smartfonowa rewolucja
Światowe targi telekomunikacyjne MWC (Mobile World Congress) odbywają się co roku na przełomie lutego i marca. Gospodarzem tego corocznego zjazdu jest słoneczna Barcelona i tak pozostanie przynajmniej do 2023 roku. Później wygaśnie kontrakt podpisany z organizacją właścicielem (GSMA).
Założeniem przedsięwzięcia jest to, aby każdy wiodący producent smartfonów tu właśnie miał premierę swojego najnowszego urządzenia. Oczywiście, Apple woli raczej zostać przy prywatnych imprezach premierowych. W tym roku swoje najważniejsze nowe produkty pokazały marki Samsung, LG, Xiaomi oraz Sony. Moim zdaniem właśnie ci producenci zaprezentowali się najlepiej, ponieważ każda ich propozycja jest wyjątkowa i wyznacza nowe standardy. Na czym polega ich nieszablonowość?
Samsung dalej unika notcha
Dziesiąta generacja serii Galaxy została pierwszy raz pokazana w lutym, na specjalnej konferencji kilka dni przed targami, potem pokazana została również w Barcelonie. Galaxy S10 poza najnowszymi, najszybszymi podzespołami może pochwalić się kilkoma dosyć nowymi, a przede wszystkim ważnymi dla rozwoju technologii funkcjami. Po pierwsze, najnowsza odsłona flagowca Samsunga została wyposażona w czytnik linii papilarnych w… ekranie. Nie ma więc specjalnego miejsca czy to pod ekranem, czy z tyłu obudowy, a czytnik jest po prostu niewidzialną częścią ekranu. Taki trik inżynieryjny pozwala na zminimalizowanie wielkości telefonu, podczas gdy rozmiar ekranu pozostaje niezmieniony. W S10 tak desperacko próbowano pozbyć się ramek, że w ekranie znajduje się również aparat fotograficzny lub tzw. kamerka selfie. Ta jednak nie jest przeźroczysta, więc śmiało można stwierdzić, że ekran jest „dziurawy” w prawym górnym rogu. Kolejną rzeczą wyróżniającą flagowiec Samsunga jest możliwość indukcyjnego ładowania wstecznego. Co to znaczy? Kiedy mamy urządzenie, które obsługuje ładowanie bezprzewodowe, możemy się cieszyć, ponieważ Samsung Galaxy S10 i jego większa wersja S10+ może je naładować. Wystarczy położyć S10 ekranem do dołu, np. na stole, i następnie na telefon położyć chociażby inny telefon czy słuchawki, aby te mogły się nieco doładować. Oczywiście po takim manewrze nie ma co liczyć na pełną baterię ładowanego urządzenia, ponieważ pojemność baterii S10 wynosi 3400 mAh, a S10+ nieco więcej – 4100 mAh. Jednak myślę, że awaryjne naładowanie tym sposobem innego telefonu na dodatkowe 30 minut to naprawdę dobry pomysł. W zakresie wyglądu i estetyki powiem, że o frontowej części nie ma co dużo opowiadać – jest ekran z dziurą w prawym górnym rogu. Na tylnej obudowie możemy znaleźć to, co pojawia się w nowych modelach coraz częściej – trzy aparaty. Umieszczone są dosyć wysoko, jeden obok drugiego w ustawieniu poziomym, tak aby nie zasłaniać ich palcami, gdy chcemy szybko zrobić zdjęcie. Na bocznym obramowaniu telefonu znajdują się standardowe przyciski fizyczne: przycisk zasilania, dwa przyciski głośności i osobny przycisk dla pokładowego asystenta Bixby. Na górze znajdziemy słuchawkę i klasyczne paski antenowe, a na dole znajduje się port ładowania USB typu C, otwory głośnika oraz tradycyjne, niezastąpione gniazdo dźwiękowe typu minijack 3,5 mm. Obie wersje telefonu dostępne są w różnych kolorach, więc każdy bez problemu znajdzie coś dla siebie.
Czy LG podbije kiedyś serca konsumentów?
Przez kilka lat LG raczej trzymało się gdzieś na końcu stawki najczęściej wybieranych marek smartfonów. Upadek zaczął się od dosyć nietypowego telefonu LG G5, który był modularny, jednak nie w taki sposób, jak oczekiwał rynek. Telefon był drogi i nie sprzedawał się dobrze. Jego następca był już naprawdę dobrym projektem, jednak LG G6 z dwiema głównymi soczewkami fotograficznymi, świetną estetyką i solidnym wykończeniem również nie osiągało dostatecznych wyników sprzedaży. Winne były nieaktualne układy scalone – starsze o rok od konkurencji. LG G7 było lepsze od poprzednika i w dodatku aktualne sprzętowo, jednak nie miało do zaoferowania nic lepszego czy ciekawszego niż inni. LG G8 jest natomiast najnowszym produktem południowokoreańskiego giganta i ma dużo większe szanse na zdobycie rynku niż jego poprzednicy. Telefon nie odstaje od konkurencji pod względem liczb i specyfikacji – wszystko najnowsze! Jest wyposażony w trzy kamery, tak jak lider kategorii Samsung Galaxy S10. W takim razie co w LG G8 jest takiego specjalnego oprócz tego, że to flagowiec jak należy? G8 nie ma w obudowie specjalnego wcięcia na słuchawkę, które od zawsze możemy znaleźć w każdym telefonie komórkowym. LG postawiło na raczkującą jeszcze technologię kostnego przewodnictwa dźwięku. W teorii w głośnych, zatłoczonych miejscach powinniśmy słyszeć swojego rozmówcę lepiej niż podczas korzystania ze standardowej słuchawki. To duży plus, jeśli często musimy rozmawiać w takich sytuacjach. Należy dodać, że głośnik ten znajduje się w ekranie, co pozwala na wykorzystanie go nie tylko do rozmów, lecz także do odtwarzania multimediów. Głośnik współpracuje również ze standardowym głośnikiem, tym na dolnej części ramki obudowy, a dodatkiem wzmacniającym brzmienie jest wydzielona komora akustyczna znajdująca się w tylnej części urządzenia. Jeśli taki miniboombox nie jest potrzebny i wolimy słuchawki od głośnika, to na to G8 też ma świetne rozwiązanie. LG jako jeden z niewielu producentów może pochwalić się mocną kartą dźwiękową. Sprawia ona, że dźwięk ze słuchawek brzmi lepiej, są one lepiej zasilane i możemy spokojnie odtwarzać muzykę w rozdzielczości do 192 kHz. Jednak najciekawszą cechą tegorocznego flagowca LG jest możliwość kontrolowania niektórych funkcji smartfona za pomocą gestów dłoni. Wystarczy umieścić dłoń przed specjalnym czytnikiem, w precyzyjnie zaznaczonym miejscu, aby uruchomić jakąś aplikację, zmienić głośność dźwięku czy jasność ekranu. Estetyka również jest interesująca. W obudowie brakuje otworów, których można by się w smartfonie spodziewać. Nie ma otworu słuchawki oraz osobnego szkła dla aparatów. Jedyne porty, jakie posiada ten telefon, to USB typu C oraz minijack. Jest również standardowa szufladka na kartę SIM oraz na dodatkową pamięć wewnętrzną. Telefon będzie dostępny w trzech wersjach kolorystycznych, jednak nie wiadomo jeszcze, jakie trafią na nasz rynek.
Telefon z wysuwaną klapką – Xiaomi Mi Mix 3 5G
Podejście chińskiego producenta do tematu minimalizacji proporcji obudowy do ekranu jest dosyć ciekawe i nieoczywiste. Telefony z mechanicznymi elementami konstrukcji, czyli te z klapką czy z wysuwaną klawiaturą, przestały być modne jakieś dziesięć lat temu. Xiaomi przypomniało sobie o tym fakcie i postanowiło ten element wykorzystać. Teraz przy projektowaniu proporcji elementów smartfona robi się tak, żeby ramki wyświetlacza nie było. Wiemy już doskonale, że wiąże się to z poświęceniem niektórych funkcji urządzenia (Apple pozbyło się TouchID, żeby była lepsza proporcja ekranu do obudowy), więc każdy producent kombinuje, jak te funkcje zachować. Notch, czyli wcięcie w ekranie, był rozwiązaniem tymczasowym, ponieważ nikomu to tak do końca nie odpowiada, a pomysłów jest coraz więcej. I oto mamy Mix 3. Żadnych wcięć, praktycznie brak ramek… Nasuwa się pytanie: „A gdzie aparat?”. Aby się dowiedzieć, uruchom urządzenie. Aparat jest niewidoczny, kiedy jest nieużywany, jednak kiedy mamy ochotę zrobić sobie selfie, od razu po uruchomieniu aparatu zauważamy, że smartfon nieco się wydłużył o niewielki panel z aparatem fotograficznym. Ile powtórzeń wytrzyma, nie wiem. Wiem na pewno, że jest to w tym momencie jedyny w pełni bezramkowy telefon dostępny na rynku. Podzespoły są aktualne, więc najszybsze, i dodatkowo gotowe na wprowadzenie technologii 5G.
Ultrawysoki ekran Sony
Nie są nam obce ekrany o niesamowitych proporcjach typu 21:9. Pierwszy mogliśmy zobaczyć kilka lat temu w monitorach przeznaczonych do grania. Bardzo szeroka proporcja wyświetlacza wciąż budzi kontrowersje, jednak nie brakuje jej zwolenników. W końcu jest to większa powierzchnia robocza od standardowego 16:9. Inżynierowie Sony stwierdzili zatem, że taka proporcja może sprawdzić się na mniejszym urządzeniu, równie przydatnym co komputer. Sony Xperia One – tak nazywa się najnowszy flagowiec giganta technologicznego. Co przykuło w nim moją uwagę? Właśnie proporcje. 21:9 to stosunek wysokości do szerokości ekranu. Oczywiście duży 6,5-calowy ekran jest odpowiednio wyposażony w rozdzielczość 1644 x 3840 pikseli, co jest naprawdę wysokim wynikiem. Pod długim wyświetlaczem kryją się najnowsze i najszybsze układy scalone, które obecnie zasilają topowe smartfony również innych producentów. Na tylnej obudowie możemy dostrzec standardowe już trzy soczewki aparatu głównego, ułożone jedna nad drugą. Nie ma się co martwić o ich zasłanianie, ponieważ długość telefonu jest dostosowana do proporcji ekranu. Urządzenie ma prawie 17 centymetrów długości. Producent zapowiedział, że smartfon będzie sprzedawany od wiosny tego roku.
Gra o… klienta
Jak widać, co roku na MWC w Barcelonie toczy się otwarta walka o klientów. Konkurencja zmienia się z roku na rok, ponieważ każdy producent chce być na szczycie, a to gwarantuje rozwój technologiczny.
Mateusz Liszewski
Szkolenie
Gramy w szachy
Półfinał mistrzostw Polski w Wągrowcu
Podczas lutowego półfinału mistrzostw Polski rozegrano wiele ciekawych partii. Wybrane pojedynki i ich fragmenty ilustrują silne i słabe strony naszego szachowego zaplecza. Największymi mankamentami są: słaba znajomość teorii debiutów oraz grube błędy taktyczne, być może pod wpływem niedoczasów.
- Kowalczyk (1920) – W. Szydłowski (1693)
1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.c3 Debiut Ponziani – rzadki gość we współczesnych turniejach 3…d5 Drugą, spokojniejszą kontynuacją jest 3...Sf6 4.d4 S:e4 5.d5 Se7 6.S:e5 Sg6 z równą symetryczną pozycją 4.Gb5 W przypadku 4.Ha4 teoria poleca 4…Gd7!? 5.ed5 Sd4 6.Hd1 S:f3+ 7.H:f3 Sf6 8.Gc4 e4 9.He2 Gd6 10.d4 0-0 z aktywną grą za poświęconego pionka, np. 11.Gg5 h6 12.Gh4 b5 13.Gb3 a5 itd. 4...Gg4? Prowadzi do trudności. Konieczne było ostre 4...de4 5.S:e5 Hd5 6.G:c6+ bc6 7.d4 ed3 8.0-0 Gd6 i czarne nie stoją gorzej 5.Ha4 G:f3? Ten błąd (przeoczenie posunięcia wtrąconego) prowadzi do przegranej. Konieczne było 5...Hd6 6.ed5 G:f3 7.dc6 G:c6 8.G:c6+ H:c6 9.H:c6+ bc6 10.d3 z trochę lepszą końcówką białych. Być może po 5…Hd6 obawiano się ruchu 6.S:e5?!, ale przynosił on korzystne dla czarnych komplikacje: 6…H:e5! 7.G:c6+ bc6 8.H:c6+ Ke7 9.f3 Wc8 10.fg4 H:e4+ itd. 6.G:c6+! bc6 7.H:c6+ Ke7 Z tak eksponowanym królem trudno liczyć na sukces... 8.gf3 de4 9.fe4 f6 10.d4 ed4 11.cd4 Wb8 12.Sc3 Kf7 13.0–0 Se7 Zasługiwało na uwagę 13...g6!?, aby król mógł się schować na g7 14.Hc4+ Ke8 15.Gf4 Hd7 16.H:c7 Hg4+?! Obecność hetmanów na szachownicy sprzyja białym. Z drugiej jednak strony końcówka po 16...H:c7 17.G:c7 W:b2 18.Wab1 Wc2 19.Wfc1 była też nie do uratowania 17.Gg3 W:b2 18.Wab1 W:b1 19.W:b1 h5 20.Hc4 Sc8 21.Wb8 Gc5 22.H:c5 Kf7 23.Hd5+ 1-0
- Sargalski (1840) – M. Miodoński (1384)
Białe: Ke1, Hd1, Wa1, Wh1, Gd3, Sc3, Sf3, a3, c4, e5, f4, g2, h2
Czarne: Kg8, He7, Wa8, Wf8, Gc8, Sb6, Sd7, a7, b7, e6, f7, g7, h7
W pozycji na diagramie białe miały możliwość przeprowadzenia typowej kombinacji z ofiarą gońca: 1.G:h7+! K:h7 2.Sg5+ Kg6 Po 2...Kg8? 3.Hh5 wobec groźby mata trzeba oddać hetmana. Złe jest także 2...Kh6? 3.Hd3 Wh8 4.Hh3+ Kg6 5.H:h8 3.Hd3+ f5 Wyboru nie ma: 3...Kh5 4.Hh3+ Kg6 5.Hh7x 4.ef6+ K:f6 5.Sce4+ Kg6 Jeśli 5...Kf5, to 6.Sd6+ Kg4 7.Hh3+ K:f4 8.Hg3x 6.Sd6+ Wf5 Inne ruchy prowadzą do szybszego mata, np. 6...Kh5 7.Hh7+ Kg4 8.Hh3+ K:f4 9.Hg3x 7.h4! Sf6 8.h5+ Lub 8.g4!? S:g4 9.h5+ Kh6 10.Sdf7+ 8...S:h5 i teraz najprościej 9.W:h5! K:h5 10.Hh3+ Kg6 11.Hh7+ Kf6 12.Sde4x (warianty podane przez mm J. Stachańczyka).
W partii białe wybrały drogę pozycyjnych nacisków 1.Se4?! Sc5 2.Sd6 Wd8? Lepsze 2...S:d3+ 3.H:d3 Sd7 3.Sg5? Wciąż przechodziła ofiara 3.G:h7+! 3...f5 4.0-0 i zwyciężyły po pojedynku o zmiennym przebiegu.
- Baryła (1781) – J. Wyrzykowski (1600)
Białe: Kh2, Hh3, Wg3, Wh5, b3, c4, d3, e4, g2
Czarne: Kg8, He5, Wa8, Wf7, a5, b6, c5, d6, f5, g6
Łatwo wygrywało 32.ef5. Zamiast tego białe wypuściły przewagę ruchem 32.W:f5? W:f5, by po kolejnym dużym błędzie 33.H:f5?? (po 33.ef5 Kg7 34.Kg1 szanse były wyrównane) 33...H:g3+! 34.K:g3 gf5 35.ef5 Kf7 stracić cały punkt.
- Tyszkiewicz (1396) – J. Jagiełło (1601)
Białe: Kg1, Hb3, Wd1, We1, Gb2, Gf3, a3, b4, c2, f2, g3, h2
Czarne: Kg8, Hf7, Wd8, Wf8, Gb7, Sd5, a6, b5, e5, f6, g6, h7
Białe zdecydowały się zdwoić wieże po linii „d” i zagrały nieostrożnie 23.We2? Prawidłowe było 23.Wd3. Po ruchu w partii czarne mogły uzyskać przewagę materialną dzięki nieoczekiwanemu posunięciu 23...Sc3! (J. Stachańczyk), np. 24.W:d8 S:e2+ czy 24.H:f7+ K:f7 25.Wed2 S:d1. Nie wykorzystały jednak okazji i po dalszym 23...Wd7? 24.Wed2 Wfd8 25.c4 bc4 26.H:c4 Kg7 27.Hb3 He6 28.b5 ab5 29.H:b5 e4 30.We1 Sb6 31.W:d7+ W:d7 32.Gg2 Wd5? (32…Sc4) 33.Hb3 Hd6? (33…Wd6) 34.G:e4 przegrały partię.
- Żełajtys (1682) – F. Spionkowski (1233)
Białe: Kc6, Gd6, d5, e4, f3, g2, h2
Czarne: Ke8, Sd7, e5, f4, g4, h5
W szachach trzeba zachować czujność do końca gry. W kompletnie przegranej końcówce czarne spróbowały ostatniej szansy 46...h4! Teraz, zamiast 47.h3, białe dopuściły do przełomu 47.fg4?? h3! 48.gh3 f3 49.Gc5 S:c5 50.K:c5 f2 51.Kd6 f1H, co odwróciło wynik…
- Migala (2002) – A. Sargalski (1840)
Białe: Kg1, Hd2, Wa1, Wa7, Gh4, b3, d4, f2, g2, h2
Czarne: Kg8, Hb6, Wc2, Wc8, Sd7, e6, f7, g7, h7
Białe zastawiły udaną pułapkę: 24.Wa8!? W:d2?? Równe szanse zachowywało 24...H:b3 25.W:c8+ Sf8 26.W:f8+! Przypuszczalnie to drugie poświęcenie uszło uwadze czarnych… 26...K:f8 27.Wa8+ 1-0
- Pawelec (2010) – K. Urbaniak (1592)
Białe: Kg1, Wf2, Wf7, a2, b3, c4, g3, h4
Czarne: Kh6, Wd4, Sd7, a6, b7, c6, h5
Lapsusy przytrafiały się i silnym zawodnikom. W tej łatwo wygranej sytuacji białe zapomniały o remisowym mechanizmie tandemu wieża plus skoczek: 42.We2 Kg6 43.Wee7 Se5!? 44.Wg7+ Kf6 45.W:b7 Wd2 46.Wh7? Teraz czarne dają wiecznego szacha. Wygrywało 46.Kf1, nie pozwalając skoczkowi zająć pola f3: 46…Sf3? 47.Wgf7+. W przypadku zmiany pozycji czarnej wieży „wieczniaka” już nie ma: 46...W:a2 47.Wg5 Sf3 48.W:h5 Sd2+ 49.Ke1 Sf3+ 50.Kd1 itd. 46...Sf3+ 47.Kf1 (47.Kh1?? Wh2x) 47…Sh2+ 48.Ke1 Sf3+ Remis
- Tobolski (1514) – J. Jagiełło (1601)
1.e4 c5 2.Sf3 Sc6 3.d4 cd4 4.S:d4 g6 5.c3?! (5.c4 lub 5.Sc3) 5…Gg7 6.Gc4 S:d4 7.cd4 Ha5+?! Początek rajdu hetmanem, który nieoczekiwanie przyniósł obfite żniwo 8.Sc3 e6 9.e5 Hb6 10.Se4 Hb4+? 11.Sd2? Po 11.Gd2! H:b2 12.Sd6+ Kf8 13.Sb5 z dalszym Wb1 hetman kończył swoją karierę na szachownicy 11...d6 12.a3 Hb6 13.Sf3 de5 14.S:e5 G:e5?! Bardzo ryzykowna decyzja 15.de5 Ha5+ 16.b4?! Prawidłowe było 16.Gd2 H:e5+ 17.Ge2 H:b2 18.Wb1 i mimo kilku pionków więcej pozycja czarnych jest bardzo trudna. Wszystkie ich figury (poza hetmanem) znajdują się na pozycjach wyjściowych 16...H:e5+ 17.Ge3? Podstawienie figury. Należało zagrać 17.Ge2! i nie wolno 17…H:a1?, bo 18.Gb5+ Ke7 19.Gg5+ 17...Hc3+ 18.Gd2 H:c4 19.Wc1 He4+ 20.Ge3 H:g2 Na dwadzieścia posunięć czarnych aż dziesięć wykonał hetman! Jego rajd po szachownicy zakończył się wprawdzie powodzeniem, ale taka strategia nie jest godna pochwały. Komentarze po 11., 16. i 17. ruchu pokazują, jak białe mogły ukarać przeciwnika 21.Wf1 b6 22.Hd6 Ga6 i czarne wygrały.
Następna partia ilustruje, jakie niebezpieczeństwa czyhają na hetmana, który zbyt wcześnie wszedł do gry:
- Migala (2002) – S. Niećko (1753)
1.e4 Sc6 2.Sf3 Popularna reakcja na debiut Nimzowitscha. Białe proponują przejście do debiutów otwartych (po 2...e5), obrony Pirca (po 2...d6 3.d4) lub też do obrony skandynawskiej, jak to miało miejsce w partii 2...d5 3.ed5 H:d5 4.Sc3 Hd6 Na 4..Ha5 mogło nastąpić 5.d4 Gg4 6.Gb5 0-0-0 7.G:c6 bc6 8.Hd3 z niewielką przewagą białych 5.d4 Gg4?! Przy hetmanie na d6 wskazane jest profilaktyczne a7-a6, aby uniknąć szybkiego ataku na punkt c7 6.Sb5 Hd7 7.Gf4 G:f3? Ta wymiana pogłębia problemy czarnych. Po 7...0-0-0 8.G:c7 He6+ 9.He2 zostawały bez materiału, ale po 7...Wc8! były szanse na wyrównanie. Oto możliwy wariant: 8.d5 Sb4 9.c4 (9.S:a7 Hf5!) 9…c6 10.dc6 bc6 11.H:d7+ G:d7 12.Sc7+ W:c7 (12…Kd8 13.Se5!) 13.G:c7 Sc2+ 14.Kd2 S:a1 15.Gd3 f6 16.W:a1 e5 8.H:f3 Wc8 9.0-0-0 a6 10.d5! Energicznymi posunięciami białe wykorzystują przewagę rozwojową 10...ab5 11.G:b5 Hf5 12.g4 Hf6 13.dc6 b6 14.g5 Hf5 15.Wd5 Hg6 Siódmy ruch hetmanem… 16.Whd1 Tak przeważnie kończą się szybkie wypady hetmana. Pozostał sam na placu boju. Reszta czarnych figur tylko kibicuje walce 16...e6 17.Gd3 f5 Niemal wszystkie posunięcia czarnych są wymuszone bezpośrednimi groźbami 18.Wd7 Se7 19.h4 h5 20.Ga6 Dobre było i natychmiastowe 20.G:c7 20...Wa8 21.Gb7 W:a2 Samotna wieża krzywdy białym nie zrobi 22.Kb1 Wa4 23.G:c7 Sd5 24.W1:d5! Najprościej 24...ed5 25.He2+ Szybciej wygrywało 25.Wd8+ Ke7 (25...Kf7 26.H:d5+ He6 27.g6+) 26.H:d5, ale przewaga białych jest tak ogromna, że do celu wiedzie wiele dróg 25...We4 26.Ha6 Ge7 27.Ha8+ Kf7 28.H:h8 We1+ 29.Ka2 He6 30.g6+ Kf6 31.W:e7 1-0
Autor dziękuje p. Stachańczykowi za pomoc w wyborze partii.
Ryszard Bernard
Szkolenie
Gramy w warcaby
W dniach 21-24 lutego 2019 roku w Częstochowie został rozegrany III Turniej Warcabowy o Złoty Kielich. W zawodach startowało 38 zawodników, z czego aż połowę stanowili reprezentanci Stowarzyszenia „Cross”. Zwyciężył niespełna 18-letni reprezentant klubu „Grom Złota Dama” Poczesna – Szymon Polinceusz, natomiast spośród naszych zawodników najwyżej uplasowali się w kolejności: Michał Ciborski („Jutrzenka” Częstochowa), Edward Twardy („Sudety” Kłodzko) oraz Jan Biskupski („Zryw” Słupsk). W artykule przeanalizujemy dwie partie z tegoż właśnie turnieju.
Zuzanna Bosak – Edward Twardy
1.34-29 17-22 2.32-28 19-23 3.28x17 23x34 4.40x29 4.39x30 12x21 Częściej w tym debiucie spotykane są bicia na bandy, ale nie ma to oczywiście dużego wpływu na przebieg partii. To dopiero czwarty ruch, więc wszystkie chwyty dozwolone.
4...12x21 5.37-32 5.35-30 20-25 6.30-24 14-20 Możliwa aktywna kontynuacja białych, grywana jest ona wśród arcymistrzów i nie tylko. 7.33-28 10-14 8.45-40; 5.31-27 21x32 6.37x28
5...7-12 6.44-40 20-24 Zawsze powtarzam, że warcaby to gra dla cierpliwych. Nie pokazujmy od razu, na co gramy. Poczekajmy i zobaczmy, jak będzie budować swoją strategię przeciwnik. W tej pozycji mamy bardzo wiele temp na wyczekanie, więc to wykorzystujmy! 6...14-19 7.40-34 10-14 8.41-37 1-7 9.45-40 19-23 10.47-41 13-19 7.29x20 15x24 8.50-44 14-19 9.40-34
10-14 10.44-40 5-10 11.41-37
Białe: 49, 48, 47, 46, 45, 43, 42, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 34, 33, 32, 31
Czarne: 1, 2, 3, 4, 6, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 16, 18, 19, 21, 24
11…21-26 Dobre posunięcie. Zazwyczaj większość zawodników zbyt szybko robi ten ruch na bandę, ale w tym przypadku – kiedy pion białych 46 nie jest jeszcze wyprowadzony – jest to mądre zagranie.
12.31-27 12.32-28 16-21 13.34-29 (13.37-32
26x37 14.42x31) 13...10-15 14.29x20 15x24 15.40-34 18-22 16.28x17 11x22 17.38-32 21-27 18.32x21 26x17 Te warianty wydają się logiczniejsze od tego, który został wybrany w partii.
12...10-15 13.49-44 Jak widać, białym zupełnie nie przeszkadza, że mają odstającego piona 46. Nie próbują nic z tym zrobić, zajmując się w tym czasie drugim skrzydłem. 13.32-28 18-23 14.37-32 14-20 15.34-29 23x34 16.39x30
13...2-7? To jakieś dziwne zwyczaje. Piony 2, 3 i 4 są bardzo ważną podstawą w budowaniu pozycji klasycznych (i nie tylko). Nie wyciągajmy ich bez powodu. W tej pozycji były co najmniej dwa lepsze posunięcia: 13...11-17 14.33-28 17-22 15.28x17 12x21; 13...1-7.
14.33-28 18-23 15.46-41? Rozumiem, że białe mają plan przeniesienia pionów w tzw. kanon Czyżowa, ale w tym przypadku zostają z pionem 47. Idealny kanon Czyżowa zawiera piony: 48, 42, 38, 37, 36, 32, 31, 27, bądź dla czarnych: 3, 9, 13, 14, 15, 19, 20, 24. W obu więc przypadkach nie powinno być kamienia na polach 47 oraz 4. 15.38-33 12-18 16.42-38 7-12 17.47-42 11-17 18.34-29 23x34 19.40x20 15x24 20.27-22 18x27 21.32x21 16x27 22.37-31 26x37 23.42x11 6x17 24.28-23 19x28 25.33x11 1-6
15...12-18 16.36-31 7-12 17.41-36 4-10 18.34-30 15-20 19.30-25 10-15
Białe: 48, 47, 45, 44, 43, 42, 40, 39, 38, 37, 36, 35, 32, 31, 28, 27, 25
Czarne: 1, 3, 6, 8, 9, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 18, 19, 20, 23, 24, 26
Ten diagram świetnie obrazuje przykład kanonu Czyżowa. Ze strony białej jest on nieudany, ze strony czarnej jak najbardziej tak. Wydaje się, że jest to detal, ale w grze kombinacyjnej (np. w uderzeniu „bomba”) ten szczegół ma ogromne znaczenie.
20.39-33 11-17 21.27-22 18x27 22.31x11 16x7! Bijemy do tyłu! Odejmujemy sobie tempa, bo przecież mamy na desce klasykę.
23.44-39 12-18 24.39-34?? 24.47-41 24-29
25.33x24 20x29 26.36-31 6-11 27.31-27 24...8-12?! 24...18-22 25.28x17 24-30 26.35x24 19x28 Obie strony chyba coś przeoczyły. Standardowa kombinacja z wykorzystaniem kanonu Czyżowa!
25.34-29 23x34 26.40x29 18-23 27.29x18 12x23 28.43-39 28.45-40 7-12 29.36-31 12-18 30.31-27 6-11 31.43-39 24-29 32.33x24 20x29 33.39-33 14-20 34.25x14 9x20 35.33x24 20x29 36.35-30 15-20 37.30-25 20-24 38.47-41 3-9 39.41-36 1-6 40.37-31 26x37 41.42x31 18-22 42.28x17 11x22 43.27x18 23x12 44.32-28 13-18 45.38-32 18-23 46.31-26 12-17 – z przyjemniejszą grą dla białych, ale wciąż remisowo.
28...7-12 29.36-31 1-7 30.31-27
Białe: 48, 47, 45, 42, 39, 38, 37, 35, 33, 32, 28, 27, 25
Czarne: 3, 6, 7, 9, 12, 13, 14, 15, 19, 20, 23, 24, 26
Najwyższy moment na wtargnięcie.
30…24-29 31.33x24 20x29 32.38-33? 32.39-33 14-20 33.25x14 9x20 34.33x24 20x29 35.35-30 7-11 36.38-33 29x38 37.42x33 15-20 Dokładniejsza kontynuacja białych.
32...29x38 33.42x33 To trochę strzał w kolano. Mamy pozycję klasyczną, a taką wymianą białe dodają sobie aż 4 tempa! Z sytuacji, gdzie miały -1 tempo, nagle mają +3. A to już duża przewaga dla czarnych.
33…15-20 34.45-40 20-24 35.40-34 7-11 35...13-18 36.34-30 7-11 37.39-34 9-13 38.34-29 23x34 39.30x39 18-23
36.34-30 13-18
Białe: 48, 47, 39, 37, 35, 33, 32, 30, 28, 27, 25
Czarne: 3, 6, 9, 11, 12, 14, 18, 19, 23, 24, 26
Zwróćmy w tym momencie uwagę na olimpik ze strony czarnych, czyli piony 6 i 11. Są to ważne piony w planie kombinacyjnym (np. uderzenie królewskie).
37.48-42 To dobry, ale też bardzo odpowiedzialny ruch, który wymaga od nas dużej precyzji w kolejnych posunięciach.
37…9-13 38.47-41?? Bardzo duże przeoczenie (już drugie w partii!), na szczęście tym razem wykorzystane przez zawodnika „Crossu”. 38.39-34 3-9 39.34-29 23x34 40.30x39 18-23 41.27-22 12-17 42.42-38 11-16 43.22x11 16x7 44.47-41 Z przewagą czarnych, natomiast z szansami na remis.
38...24-29 39.33x24 23-29 40.24x33 14-20 41.25x23 18x36 42.30-24 26-31 43.37x26 36-41 44.24-20 3-9 45.20-15 9-14 46.35-30
Białe: 39, 32, 30, 28, 27, 26, 15
Czarne: 6, 11, 12, 13, 14, 41
46…13-19? 46...14-20! 47.15x24 41-47 48.30-25 47x15 i partia skończyłaby się dużo szybciej.
47.30-25 47.39-33 41-46 48.33-29 46-41 49.29-23 11-17 50.27-22 41-36 51.22x11 6x17 52.15-10 14x5 53.23x14 i czarnym bardzo trudno byłoby obrócić losy tej partii na swoją korzyść.
47...41-46 48.27-21 19-23 48...12-18 49.32-27 46x23 50.25-20 14x25 51.21-16! Trzeba przyznać, że nie jest łatwo znaleźć takie posunięcie po żertwie dwóch pionów. 51…23-29 52.16x7 18-22 53.27x18 29x1 54.15-10 19-24 55.26-21 24-30 56.10-4 Pozycja wygląda bardziej na remis niż na wygraną.
49.28x10 46x5 50.25-20 5-46 51.39-33 46-19
52.33-29 19-41
Białe: 29, 26, 21, 20, 15
Czarne: 6, 11, 12, damka 41
53.29-23 Czasem wystarczy tylko więcej cierpliwości. Zbyt impulsywne zagranie. 53.21-16! 11-17 54.29-23 41x25 55.15-10 25-30 56.10-5 30-2 i czarnym ciężko byłoby zdobyć dwa punkty w tej partii.
53...41x25 54.15-10 25-43 55.21-17 55.21-16? 43-27! 56.16x18 27x15
55...11x22 56.10-4 22-28 To już cztery na dwa, a nie cztery na trzy – jak mogło być kilka ruchów wcześniej. Czarne musiałyby popełnić duży błąd, żeby nie wygrać tej pozycji.
57.4-13 43-16 58.13-35 28-33 59.35-19 33-39 60.19-35 16-49 61.35-13 12-17 62.13-19 39-44 63.19-2 44-50 64.2-16 50-33 65.16-2 6-11 66.2x16 33-38 67.16x43 49x32 Po mniejszych i większych błędach młoda reprezentantka kadry nie zdołała doprowadzić do remisu i musiała pogodzić się z porażką. 0-2
Edward Twardy – Szymon Polinceusz
1.31-26 19-23 2.32-28 2.36-31 14-19 3.41-36
10-14 4.46-41 5-10 5.31-27 20-24 To standardowa kontynuacja w debiucie, potocznie nazywanym bandowym.
2...23x32 3.37x28 14-19 4.41-37 10-14 5.37-32 5-10 6.46-41 19-23 7.28x19 14x23 8.41-37 10-14 9.34-30 14-19 9...13-19 10.37-31 8-13 To dokładniejsze zagranie, w ten sposób nie osłabiamy swojego długiego skrzydła.
10.30-25 17-22 11.25x14 9x20 12.35-30
Białe: 50, 49, 48, 47, 45, 44, 43, 42, 40, 39, 38, 37, 36, 33, 32, 30, 26
Czarne: 1, 2, 3, 4, 6, 7, 8, 11, 12, 13, 15, 16, 18, 19, 20, 22, 23
12…22-27 13.32x21 16x27 Czarne nie marnują czasu i przechodzą szybko do ataku, wstawiając klina.
14.30-25 4-9 15.25x14 19x10 15...9x20! Dużo osób popełnia ten błąd notorycznie i bije do tyłu. Na desce mamy pozycję otwartą, z nastawieniem na atak. Dlatego też bijemy do przodu i zyskujemy tempa! Tylko w klasyce musimy liczyć i uważać na liczbę temp.
16.40-34 16.33-29 23x34 17.40x29 10-14 18.38-32 27x38 19.43x32 11-17 20.39-33 7-11 21.42-38 1-7 22.49-43 14-19 Białe mają -4 tempa oraz nieznacznie gorszą pozycję. Może to czas na dwie mądre wymiany, aby wyrównać pozycje? Po ukazanym powyżej wariancie białe stoją już na +2 tempa.
16...18-22 17.45-40 10-14 18.50-45 14-19
Białe: 49, 48, 47, 45, 44, 43, 42, 40, 39, 38, 37, 36, 34, 33, 26
Czarne: 1, 2, 3, 6, 7, 8, 9, 11, 12, 13, 15, 19, 22, 23, 27
19.33-29 Białe próbują okrążać czarne, ale takim ruchem oddają jedynie czarnym dwa tempa. 19.34-29 23x34 20.40x29 19-23 21.29x18 12x23 22.44-40 7-12 23.33-29 23x34 24.40x29 12-18 25.37-32 11-16 26.32x21 16x27 27.38-32 27x38 28.43x32 Kolejna „propozycja” wyrównania pozycji.
19...15-20 20.29x18 12x23 21.34-29 23x34 22.40x29 7-12 23.45-40 1-7 24.40-35 19-23
25.29x18 12x23 Proszę zwrócić uwagę, że czarne trzymają się jednego planu: klin plus aktywna gra w centrum. Białe zaczynają rozpływać się po bandach...
26.39-34 26.38-32 27x38 27.42x33 Jeżeli widzimy, że gra przeciwko klinowi nie idzie, wymieńmy go!
26...7-12 27.44-39 12-18 28.37-31 8-12
Białe: 49, 48, 47, 43, 42, 39, 38, 36, 35, 34, 31, 26
Czarne: 2, 3, 6, 9, 11, 12, 13, 18, 20, 22, 23, 27
Inicjatywa jest po stronie czarnych, białe muszą zatem grać precyzyjnie, aby przeciwnik nie zjadł ich w centrum.
29.39-33? 29.38-32 27x38 30.43x32 20-24 31.42-38 9-14 32.31-27 22x31 33.36x27 Czarne stoją aktywniej, ale pozycja jest jak najbardziej remisowa.
Podczas partii musimy być bardziej elastyczni. Oznacza to, że nie trzymamy się ściśle jednego planu, bo przecież nie zawsze udaje się odgadnąć ruchy przeciwnika. Musimy mieć oczy naokoło głowy i zawsze być gotowi na zmianę strategii. W kluczowych momentach należy ocenić pozycję i odpowiedzieć sobie na pytanie: czy może to nie moment na obronę i walkę o jeden punkt?
29...2-8 30.34-30 20-25 31.30-24 31.33-29 25x34 32.29x40 9-14 33.35-30
31...9-14??
Białe: 49, 48, 47, 43, 42, 38, 36, 35, 33, 31, 26, 24
Czarne: 3, 6, 8, 11, 12, 13, 14, 18, 22, 23, 25, 27
Zwycięzca turnieju też popełnia błędy! W partii została przeoczona kombinacja, która widnieje na diagramie obok.
32.24-20? 32.35-30! 25x34 33.43-39 34x32 34.24-19 13x24 35.33-28 22x33 36.31x2 24-29 37.2x43 33-39 38.43x9 3x14 Nie jest to prosta pozycja do wygrania, ale... zawsze to pion więcej! I to czarne muszą się mocno natrudzić, aby wyrwać jeden punkt od przeciwnika. Szkoda!
32...23-28 33.20x9 28x39 34.43x34 3x14 35.34-29? Białe chyba nie do końca zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. 35.48-43
18-23 36.38-32 27x38 37.42x33 12-18 38.31-27 22x31 39.36x27 – i znowu można było wyrównać pozycję.
35...13-19
Białe: 49, 48, 47, 42, 38, 36, 35, 31, 29, 26
Czarne: 6, 8, 11, 12, 14, 18, 19, 22, 25, 27
36.29-24? Białe powinny zrobić wymianę, ale... nie tę! Spójrzmy na wariant: 36.38-32 27x38 37.42x33 19-23 38.29-24! 8-13 39.31-27 22x31 40.36x27 23-29 41.24-20 29x38 42.20x9 13x4 43.48-42 To była zarazem ostatnia szansa białych na remis.
36...19x30 37.35x24 8-13 38.24-20 25-30! Czarne złapały wiatr w żagle. Teraz jest już bardzo duża inicjatywa po stronie czarnych.
39.20x9 13x4 Tego już nawet arcymistrz nie byłby w stanie zremisować. Pozycja jest zbyt ciężka, a dodatkowo białe mają aż dziesięć temp mniej!
40.38-32 40.42-37 30-34 41.37-32 11-16 42.32x21 16x27 43.38-33 34-40 44.33-28 22x33 45.31x13 33-39 46.26-21 6-11 47.21-16 11-17 48.36-31 Niestety, tutaj też nie widać cienia szans na remis.
40...27x38 41.42x33 30-34 42.33-29 34x23 43.47-42 4-9 44.42-38 9-13 45.49-44 45.31-27 22x31 46.36x27 11-17 47.38-33 6-11
45...22-27 46.31x22 18x27 47.38-33 13-19 48.44-39 19-24 49.39-34 11-17 50.48-43 12-18 51.33-29 24x33 52.34-30 27-32 53.30-25 33-38 54.25-20 38x49 55.20-14 32-38 56.14-10 38-43 Tym razem doświadczony zawodnik z „Crossu” musiał uznać wyższość zdolnego młodzieńca i zarazem zwycięzcy turnieju! 0-2
Natalia Sadowska
Przekaż 1% podatku i pomóż niewidomym sportowcom
Możesz wesprzeć działania naszego Stowarzyszenia, przekazując 1% swojego podatku!
Numer KRS 0000247136
Stowarzyszenie Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych
i Słabowidzących „Cross”
Stowarzyszenie Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących „Cross” powstało w 1991 roku, a od 2005 roku posiada status organizacji pożytku publicznego. Głównym celem statutowym Stowarzyszenia jest propagowanie i rozwijanie kultury fizycznej oraz sportu wśród niewidomych i słabowidzących. Organizacja ma zasięg ogólnopolski i zrzesza obecnie ponad 4 tysiące członków w 41 jednostkach terenowych zlokalizowanych na terenie całej Polski.
Dzięki Twojemu 1% możemy kontynuować działania na rzecz osób niewidomych
i słabowidzących w Polsce.
Dziękujemy!
Materiał promocyjny został sfinansowany/współfinansowany ze środków pochodzących z 1% podatku dochodowego od osób fizycznych.