Nr 9 (230) - Wrzesień 2024 - Stowarzyszenie CROSS
Baner

Nr 9 (230) - Wrzesień 2024

Miesięcznik informacyjno-szkoleniowy Stowarzyszenia Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących "Cross"

Adres redakcji:

00-216 Warszawa
ul. Konwiktorska 9,
tel.: 22 412 18 80
e-mail: redakcja@cross.org.pl

Redaguje zespół w składzie:

  • Anna Baranowska - Redaktor naczelna
  • Wojciech Puchacz - Zastępca redaktor naczelnej
  • Małgorzata Soloch - Korekta

Opracowanie graficzne:

Studio Graficzne Novelart

Skład, druk, oprawa i kolportaż:

EPEdruk Spółka z o.o.
ul. Konwiktorska 9, 00-216 Warszawa

Skład wersji internetowej

Novelart

Nakład:

900 egzemplarzy

Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych

Miesięcznik dofinansowują Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki

ISSN 1427-728X

ROK XXII

Nr 9 (230)

Wrzesień 2024 r.

Okładka miesięcznikia nr.10.2024
Strzelania w postawie leżącej podczas I Międzynarodowego Pucharu „Olimpu” w Parastrzelectwie dla Osób  z Dysfunkcją Wzroku

Spis treści

Wypożyczalnia technologii wspomagających
dla osób z niepełnosprawnością

Jeśli jesteś osobą niepełnosprawną, posiadasz aktualne orzeczenie o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności i w ciągu ostatnich 12 miesięcy nie otrzymałeś ze środków PFRON albo NFZ dofinansowania na zakup takiej samej technologii wspomagającej jak ta, którą chcesz wypożyczyć, możesz ubiegać się o wypożyczenie odpowiedniej dla ciebie technologii wspomagającej. W tym celu należy złożyć odpowiedni wniosek w Systemie Obsługi Wsparcia (SOW).

W przypadku, gdy twój stan zdrowia pogorszył się na tyle, że nie możesz korzystać z kupionego wcześniej sprzętu czy urządzenia albo w wyniku zdarzeń losowych go utraciłeś (np. kradzież, zniszczenie) – możesz zwrócić się w sprawie wypożyczenia do Centrum informacyjno-doradczego dla osób z niepełnosprawnością (CIDON) przy oddziale wojewódzkim PFRON. Jeśli opinia CIDON będzie pozytywna, także ty będziesz mógł złożyć w Systemie Obsługi Wsparcia (SOW) wniosek o wypożyczenie technologii wspomagającej.

Przykładowy sprzęt wypożyczany osobom z niepełnosprawnością wzroku:

  •            Linijka brajlowska Brailliant Bl 40 X
  •            Drukarka brajlowska Index Basic D V5
  •            Powiększalnik przenośny Ruby 10 HD
  •            Powiększalnik przenośny Ruby
  •            Powiększalnik przenośny Ruby HD
  •            Powiększalnik przenośny Ruby XL HD
  •            Powiększalnik przenośny Ruby 7 HD
  •            Powiększalnik stacjonarny MagniLink MLVBASIC-S24-TTS
  •            Program do translacji brajla na czarnodruk

Wszystkie niezbędne informacje na:
https://wypozyczalnia.pfron.org.pl/


 

Do góry

 

Różne oblicza sportu

Igrzyska Paralimpijskie Paryż 2024 przyniosły polskiej ekipie parakolarskiej reprezentującej ZKF „Olimp” całą gamę przeżyć – od dramatu i łez rozpaczy, poprzez zróżnicowane emocje startowe, momenty zachwytów i wzruszeń podczas uroczystych ceremonii, aż po euforię z powodu zdobycia medalu.

Do Paryża udawaliśmy się w optymistycznych nastrojach, pełni wiary w dobre wyniki. Nasza reprezentacja, mimo że nieliczna, miała aż cztery szanse medalowe, z których, statystycznie rzecz biorąc, chociaż część powinna zostać wykorzystana. Największe nadzieje wiązaliśmy ze startem Zbigniewa Maciejewskiego, który błysnął wielką formą podczas dwóch Pucharów Świata rozegranych w maju 2024 roku w Ostendzie i Maniago, gdzie zdobył cztery medale. W gronie faworytek do miejsc na podium w Paryżu był także tandem Otylia Marczuk i Ewa Bańkowska – srebrne medalistki szosowych MŚ Glasgow 2023 i brązowe torowych MŚ Rio de Janeiro 2024. Liczyliśmy też na dobre, choć nie medalowe, wyniki tandemu w składzie Karol Kopicz i Marcin Białobłocki. Z wymienionych zawodników jedynie Ewa Bańkowska startowała już w igrzyskach paralimpijskich, natomiast pozostali byli debiutantami. Dla wszystkich udział w tej imprezie był wielkim przeżyciem, spełnieniem marzeń i zwieńczeniem wieloletniej pracy.


osoby na rowerze przed startemMarcin Białobłocki i Karol Kopicz – wyścig torowy na 4 km

Pobyt w Paryżu rozpoczęliśmy od drobnych, ale istotnych sukcesów organizacyjnych – sprawnie odebraliśmy sprzęt, który podróż z Polski tirem przetrwał w nienaruszonym stanie, i udanie przeprowadziliśmy pierwsze treningi szosowe oraz torowe na welodromie w Saint-Quentin-en-Yvelines, oddalonym od Paryża o 25 km. Dużym zaskoczeniem był wielki ruch samochodowy i trudność w przemieszczaniu się na obiekty treningowe oraz miejsca startów, usytuowane dość daleko od wioski paralimpijskiej. Niespodzianek i zaskoczeń było sporo, jak to zazwyczaj bywa w nowym miejscu na wielkiej imprezie, ale to były normalne sytuacje. Aż tu nagle, zupełnie niespodziewanie, przeżyliśmy prawdziwy szok i totalny wstrząs wywołany informacją o pozytywnym wyniku badania antydopingowego Otylii Marczuk, która automatycznie została zawieszona i wykluczona z zawodów. Zrozpaczona zawodniczka twierdziła, że świadomie nie przyjęła zakazanej substancji i nie ma pojęcia, skąd się ona wzięła w jej organizmie. Wyjaśnianie takich bulwersujących spraw trwa zazwyczaj długo, a że życie toczy się dalej, musieliśmy stawić czoła zaistniałej sytuacji. Niewątpliwie to traumatyczne przeżycie miało negatywny wpływ na morale całej naszej ekipy i podcięło skrzydła startującym zawodnikom. Widać to było po tandemie Karol Kopicz i Marcin Białobłocki, który w swoim debiucie w torowym wyścigu na dystansie 4 km wprawdzie zajął przyzwoite 8. miejsce z czasem 4:19,202, lecz osiągnął wynik gorszy niż na marcowych mistrzostwach świata w Rio de Janeiro.


osoby na tandemachMarcin Białobłocki i Karol Kopicz – wyścig ze startu wspólnego

Wielki przełom, jeśli chodzi o nastroje i postrzeganie naszej ekipy, nastąpił dopiero po kilku dniach podczas konkurencji szosowych. Pozytywnym bohaterem stał się Zbigniew Maciejewski, który po niezwykle emocjonującej rywalizacji zdobył brązowy medal w wyścigu na czas na dystansie 14,1 km. Na najwyższym stopniu podium stanął Hiszpan Ricardo Ten Argiles, a drugie miejsce zajął Niemiec Michael  Teauber, który był szybszy od Zbyszka Maciejewskiego o zaledwie 0,8 sekundy.

Wielki sukces naszego kolarza to efekt jego tytanicznej pracy treningowej, ogromnego zaangażowania w kolarską pasję i profesjonalnego podejścia do sportu. Droga Zbigniewa Maciejewskiego do paralimpijskiego medalu była długa i usłana wieloma trudnościami wynikającymi głównie z problemów zdrowotnych.  Moment przełomowy w jego karierze nastąpił w maju 2024 r. po kolejnej klasyfikacji medycznej i zakwalifikowaniu do kategorii C1. Starty w tegorocznych Pucharach Świata potwierdziły jego przynależność do czołówki globu i usytuowały go w gronie faworytów paraigrzysk. W Paryżu marzenia stały się faktem! Brązowy medal paralimpijski to wielki osobisty sukces Zbigniewa Maciejewskiego, ale także powód do dumy i satysfakcji dla ZKF „Olimp”, który przez wiele lat wspomagał szkoleniowo zawodnika, mimo że dotychczas nie odnosił on spektakularnych sukcesów. Ta „długoterminowa inwestycja” okazała się trafiona i przyniosła wspaniałe rezultaty.

Jest szansa, że podobny sukces już za cztery lata w Los Angeles osiągnie 17-letni obecnie Karol Kopicz, który w Paryżu zrobił pierwszy krok do, miejmy nadzieję, wielkiej kariery. W swoim drugim paryskim starcie – szosowym wyścigu na czas na dystansie  28,3 km  Karol Kopicz i Marcin Białobłocki zajęli 8. miejsce. Poprawili też wynik w wyścigu ze startu wspólnego na dystansie 127,8 km, w którym finiszowali na 7. pozycji. Rywalizacja stała na wysokim poziomie, a trudy wyścigu dały się we znaki wszystkim uczestnikom. Stawka zawodników dość szybko podzieliła się i nasi reprezentanci jechali w gronie tandemów rywalizujących o miejsca od szóstego do ósmego. Walcząc w tej grupce, ulegli reprezentantom Italii, a pokonali Irlandczyków. Karol i Marcin osiągnęli w Paryżu wyniki na miarę swoich obecnych możliwości, choć liczyliśmy na ich trochę lepsze występy. Miejmy nadzieję, że zdobyte doświadczenia i motywacja do dalszej pracy treningowej zaowocują medalami w Los Angeles w 2028 roku.


osoby na tandemieKarol Kopicz i Marcin Białobłocki – wyścig na czas

Ostatnią konkurencją parakolarską, w której wziął udział nasz reprezentant Zbigniew Maciejewski, był wyścig ze startu wspólnego na dystansie 71 km. W połączonych kategoriach C1-3 wystartowało 32 zawodników rywalizujących o tylko jeden komplet medali i z góry było wiadomo, że walka o zwycięstwo rozegra się między kolarzami o większej sprawności. W tej formule open Zbigniew Maciejewski zajął 18. miejsce, natomiast wśród zawodników ze swojej kategorii C1 ukończył wyścig jako drugi. Jak widać, regulamin kolarskich konkurencji na igrzyskach paralimpijskich daleki jest od doskonałości. Jednak jest to dyscyplina sportu dająca dużo szans medalowych, którą warto propagować i rozwijać. ZKF „Olimp” ma w tej działalności wielkie zasługi i miejmy nadzieję, że będzie tę misję kontynuował.


osoby z medalamiZbigniew Maciejewski z brązowym medalem IP w gronie najlepszych zawodników wyścigu na czas w kategorii C1

Podsumowując Igrzyska Paralimijskie Paryż 2024, można dostrzec całe oblicze sportu – piękno rywalizacji okraszone wielkimi emocjami, których źródłem bywają wzloty i upadki, a efektem radość i łzy. Istoty sportu nie oddają telewizyjne transmisje ani relacje naocznych świadków. Jeśli chce się go naprawdę posmakować, poczuć na własnej skórze i przeżyć fascynujące chwile, trzeba w nim być.


 

 

Złoto w trendzie wzrostowym

Ponad 4400 sportowców z niepełnosprawnościami walczyło w Paryżu na przełomie sierpnia i września o laury XVII Letnich Igrzysk Paralimpijskich. W 22 dyscyplinach rozegranych zostało aż 549 konkurencji. Polacy wrócili z 23 medalami: ośmioma złotymi, sześcioma srebrnymi i dziewięcioma brązowymi. Co w tych dniach sportowej rywalizacji na najwyższym poziomie najbardziej podsycało nasze emocje i przyciągało uwagę?


kobieta z flagą w rękachBarbara Bieganowska-Zając. Fot. Bartłomiej Zborowski/Polski Komitet Paralimpijski

Tak jak zapowiadali organizatorzy – były to igrzyska inkluzywne. Tylko uroczystość otwarcia oglądało na placu Zgody około 50 tys. widzów, na wydarzenia sportowe sprzedano w przybliżeniu 2,5 mln biletów, a rywalizację relacjonowało rekordowe 165 stacji telewizyjnych na całym świecie. I chociaż Paryż witał i żegnał sportowców z niepełnosprawnościami deszczem, spotkali się oni we Francji z gorącym przyjęciem oraz  zainteresowaniem. Zarówno ceremonia otwarcia, jak i ceremonia zakończenia IP na Stade de France były imponujące.


dwie osoby w trakcie bieguJoanna Mazur z przewodnikiem Michałem Stawickim. Fot. Bartłomiej Zborowski/Polski Komitet Paralimpijski

Naszej reprezentacji nie udało się wyrównać wyniku medalowego z Tokio, zabrakło jednego krążka. Byłoby inaczej, gdyby nie dyskwalifikacja Róży Kozakowskiej po tym, jak w rzucie maczugą wywalczyła ona złoto i pobiła rekord świata w klasie F32. Wynik nie został uznany przez nieprzepisowy rozmiar poduszki za jej głową, niestety, dodatkowo zawodniczka swój wyczyn okupiła poważną kontuzją, która wykluczyła ją z dalszej rywalizacji. W dorobku naszej reprezentacji znalazł się jednak o jeden złoty medal więcej niż po poprzednich igrzyskach. W rankingu medalowym wśród 168 reprezentacji zajęliśmy ostatecznie 16. lokatę (na pierwszym miejscu były Chiny z 220 medalami), czyli o oczko wyżej niż w Tokio. 

Bez dwóch zdań Biało-Czerwoni należą do czołówki w paratenisie stołowym. Na 23 medale osiem  to trofea w tej dyscyplinie, z czego aż cztery są złote. Te najcenniejsze zdobyli w grze pojedynczej Patryk Chojnowski (MS10), Rafał Czuper (MS2) i Karolina Pęk (WS9), a także w deblu Patryk Chojnowski i Piotr Grudzień (MD18). Swój dwunasty medal IP, tym razem srebrny, w klasie WS10 zdobyła natomiast ikona sportu paralimpijskiego Natalia Partyka. Ogromnym sukcesem były dwa złote medale pływaka Kamila Otowskiego w konkurencjach 100 i 50 m S1 stylem grzbietowym, natomiast startując na 200 m stylem dowolnym, pobił on również rekord paralimpijski w swojej klasie S1, ale że rywalizował z zawodnikami z klasy S2, trzeciego krążka nie udało mu się zdobyć. Swój czwarty złoty medal IP na dystansie 1500 m (piąty w kolekcji IP w ogóle) wywalczyła Barbara Bieganowska-Zając. Z kolei swoje trzecie złoto IP w skoku w dal zdobyła na paryskich igrzyskach Karolina Kucharczyk (T20).

grupa osób grająca w tenista stołowegoPiotr Grudzień (po lewej) i Patryk Chojnowski. Fot. Tomasz Markowski/Polski Komitet Paralimpijski

Chociaż złoty medal nie był jego udziałem, uwagę polskich kibiców przyciągała szczególnie heroiczna walka Michała Dąbrowskiego, który w klasie startowej B zdobył brąz w szpadzie, a także srebro w szabli, pokonawszy innego polskiego paraszermierza, utytułowanego Adriana Castro. Zawodnik od ubiegłego roku zmaga się z nowotworem, poddawany jest chemioterapii, a mimo to zdecydował się na start w Paryżu. Aby zgromadzić środki na nierefundowany lek, który zwiększa jego szanse na wyzdrowienie, jeszcze w czasie trwania paraigrzysk prowadzona była na ten cel zbiórka internetowa. Kibice stanęli na wysokości zadania i potrzebną kwotę udało się już zebrać. Zapewne każdy z naszych czytelników także życzy zdrowia temu niezłomnemu medaliście paraigrzysk.

W dyscyplinach, które sportowcom niewidomym i słabowidzącym trenującym w „Crossie” i „Olimpie” są najbliższe, powodem do dumy jest brązowy medal parakolarza Zbigniewa Maciejewskiego, zawodnika startującego w klasie C1 i trenującego pod skrzydłami ZKF „Olimp” (o jego dokonaniu i występie kolarzy tandemowych pisze szerzej w swoim artykule trener Mirosław Jurek). Spośród polskich parakolarzy medal z Paryża przywiózł także Rafał Wilk, który w wyścigu ze startu wspólnego w klasie MH4 wywalczył brąz. Parastrzelców cieszy z kolei sukces Marka Dobrowolskiego. Zdobył on pierwszy dla Polski medal IP w karabinie, którym jest brąz w konkurencji R7 50 m karabin dowolny trzy postawy mężczyzn SH1.

Chociaż nie mamy tym razem medalistów wśród polskich zawodników niewidomych i słabowidzących, to pokazali oni, że należą do światowej czołówki. W starcie finałowym oglądaliśmy pływaczkę Joannę Mendak, która w wyścigu na 100 m motylkiem była siódma. W biegu finałowym na 1500 m zameldowała się Joanna Mazur z przewodnikiem Michałem Stawickim i zajęła 6. miejsce. Do finału na 1500 m awansował także Aleksander Kossakowski z przewodnikiem Krzysztofem Wasilewskim, bieg ukończyli z 6. lokatą. Raz siódme i dwa razy 8. miejsce zajął debiutujący na IP tandem Karol Kopicz i Marcin Białobłocki, a w paratriathlonie osób z dysfunkcją wzroku Łukasz Wietecki, startujący z przewodnikiem Jackiem Krawczykiem, zajął wysokie 6. miejsce.

sylwetka mężczyznyMichał Dąbrowski. Fot. Bartłomiej Zborowski/Polski Komitet Paralimpijski

sylwetka kobietyLucyna Kornobys. Fot. Bartłomiej Zborowski/Polski Komitet Paralimpijski

Polaków nie było w dwóch innych dyscyplinach, które powstały z myślą o osobach niewidomych i słabowidzących, a są w programie igrzysk paralimpijskich: goalballu i blind footballu. Odnotujmy zatem tylko, że mistrzyniami IP Paryż 2024 w goalballu zostały Turczynki, a wśród mężczyzn triumfowali Japończycy. W blind footballu natomiast sensacja: po raz pierwszy, odkąd dyscyplina zagościła w programie (Ateny 2004), tytuł mistrzów IP musieli oddać Brazylijczycy. Mistrzami paralimpijskimi tej odmiany piłki nożnej są teraz Francuzi.

Najbliższe zimowe IP odbędą się we Włoszech, w Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo, między 6 a 15 marca 2026 roku. Kolejne letnie paraigrzyska – w Los Angeles od 15 do 27 sierpnia 2028 roku. Według zapowiedzi po raz pierwszy będziemy oglądać na nich rywalizację parastrzelców z dysfunkcją wzroku. Już można się zakładać, że statystyki medalowe Biało-Czerwonych na tych paraigrzyskach pójdą w górę.

widok na obiekt sportowyFot. Bartłomiej Zborowski/Polski Komitet Paralimpijski

Polscy medaliści XVII Letnich Igrzysk Paralimpijskich

Złote medale

Barbara Bieganowska-Zając (paralekkoatletyka, kat. T20 – 1500 m)

Patryk Chojnowski (paratenis stołowy, kat. MS10 – gra pojedyncza)

Patryk Chojnowski i Piotr Grudzień (paratenis stołowy, kat. MD18 – gra podwójna)

Rafał Czuper (paratenis stołowy, kat. MS2 – gra pojedyncza)

Karolina Kucharczyk (paralekkoatletyka, kat. T20 – skok w dal)

Kamil Otowski (parapływanie, kat. S1 – 50 m stylem grzbietowym)

Kamil Otowski (parapływanie, kat. S1 – 100 m stylem grzbietowym)

Karolina Pęk (paratenis stołowy, kat. WS9 – gra pojedyncza)

Srebrne medale

Łukasz Ciszek (parałucznictwo – łuk klasyczny mężczyzn open)

Michał Dąbrowski (paraszermierka, kat. B – szabla indywidualnie)

Kinga Dróżdż (paraszermierka,  kat. A – szabla indywidualnie)

Lucyna Kornobys (paralekkoatletyka, kat. F34 – pchnięcie kulą)

Natalia Partyka (paratenis stołowy, kat. WS10 – gra pojedyncza)

Renata Śliwińska (paralekkoatletyka, kat. F40 – pchnięcie kulą)

Brązowe medale

Dorota Bucław (paratenis stołowy, kat. WS1-2 – gra pojedyncza)

Michał Dąbrowski (paraszermierka, kat. B – szpada indywidualnie)

Marek Dobrowolski (parastrzelectwo, kat. SH1 – R7 50 m karabin dowolny trzy postawy mężczyzn)

Maciej Lepiato (paralekkoatletyka, kat. T64 – skok wzwyż)

Zbigniew Maciejewski (parakolarstwo szosowe, kat. C1 – jazda indywidualna na czas)

Natalia Partyka i Karolina Pęk (paratenis stołowy, kat. WD20 – gra podwójna)

Karolina Pęk i Piotr Grudzień (paratenis stołowy, kat. XD17 – gra mieszana)

Lech Stoltman (paralekkoatletyka, kat. F55 – pchnięcie kulą)

Rafał Wilk (parakolarstwo szosowe, kat. H4 – wyścig ze startu wspólnego)

Pierwszy Puchar „Olimpu” trafiony

We Wrocławiu zakończyły się zapowiadane już wczesną wiosną międzynarodowe zawody o Puchar „Olimpu” w parastrzelectwie osób niewidomych i słabowidzących. Debiutująca impreza przyciągnęła uwagę sportowców z europejskiej czołówki. Do rywalizacji stanęli zawodnicy z sześciu krajów, w tym liczna ekipa polska.

W dniach 26.08-1.09.2024 r. we Wrocławiu odbyła się pierwsza edycja międzynarodowych zawodów o Puchar „Olimpu” – 1st International Shooting Para Sport „Olimp” Cup for Vision Impaired – zorganizowana z inicjatywy ZKF „Olimp”, przy wsparciu Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego i sekcji strzeleckiej klubu WKS „Śląsk” Wrocław. To właśnie strzelnica „Śląska” była areną zmagań aż 40 strzelców  z dysfunkcją wzroku. Pierwsze zawody o Puchar „Olimpu” okazały się największą z dotychczas zorganizowanych imprez międzynarodowych dla parastrzelców w tej właśnie kategorii strzelań, bo pobiły poprzedni rekord frekwencji z Hanoweru (2023) niemal dwukrotnie. W gronie startujących, oprócz Polaków, znaleźli się także: trzej reprezentanci Finlandii, a wśród nich brązowy medalista mistrzostw świata z 2022 r. Esko Karmala; Chorwat Fran Scracic, srebrny medalista mistrzostw świata z 2022 i 2023 r. oraz tegoroczny wicemistrz Europy; Czech Martin Adamek, brązowy medalista mistrzostw świata z 2022 r.; Słowak Viliam Holenda, brązowy medalista tegorocznych mistrzostw Europy; Hiszpan Jose Antonio Parra.

Na termin rozegrania zawodów nieprzypadkowo został wybrany przełom sierpnia i września – miał on symbolicznie nawiązywać do ostatnich igrzysk paralimpijskich, które dokładnie w tym czasie rozpoczynały się w Paryżu, co więcej, równolegle z finałami Pucharu rozgrywanego we Wrocławiu o swoje medale rywalizowali także parastrzelcy we francuskim Chateauroux.

osoby na strzelnicy1st „Olimp” Cup, rywalizacja stojąc

Pierwsze dwa dni koncentrowały się na wspólnych treningach i zapoznawaniu się zagranicznych gości z obiektem. Regulamin zawodów zakładał, że w przeciwieństwie do klasycznego układu konkurencji, jaki znamy z zawodów krajowych i międzynarodowych (po jednym starcie i finale w postawie stojącej i leżącej), o awansie do finału decydowała suma dwóch strzelań, zatem 28 i 29 sierpnia odbywały się konkurencje stojąc z finałem drugiego dnia, a 30 i 31 sierpnia rozegrano konkurencje leżąc z finałem ostatniego dnia zawodów.

Na starcie rywalizacji zdecydowane zwycięstwo zanotował Słowak Viliam Holenda, który uzyskał 565,7 p., a najbliżej niego znalazła się najlepsza z Polek – Barbara Moskal („Podkarpacie” Przemyśl) z wynikiem 557,9 p. Walkę nawiązał również Bogusław Rutkowski („Warmia i Mazury” Olsztyn), który w tym roku świetnie prezentuje się w tej konkurencji i tego dnia zebrał 544,2 p. Ale, jak wspomniałem wcześniej, dopiero po drugim starcie poznaliśmy finałową ósemkę zawodników. W tym gronie znalazła się wymieniona trójka, a skład uzupełnili: Katarzyna Orzechowska („Warmia i Mazury” Olsztyn), Klaudia Żelazowska („Morena” Iława), najmłodszy uczestnik zawodów Filip Fred („Warmia i Mazury” Olsztyn), Czech Martin Adamek oraz Grzegorz Kłos („Łuczniczka” Bydgoszcz). Na wyróżnienie zasługuje również wysokie, równe strzelanie Katarzyny Świątek („Warmia i Mazury” Olsztyn), której na 120 strzałów ocenianych zabrakło zaledwie 5 p., aby pokonać zdecydowanie bardziej doświadczonego Grzegorza Kłosa i zakwalifikować się do finału. Także start młodego stażem Wojciecha Muszczaka („Jutrzenka” Częstochowa) wart jest podkreślenia, bowiem wynik 512,7 p. z drugiego startu, będący jego nowym rekordem życiowym, pozwolił mu uplasować się wysoko wśród zawodników z Polski.


osoby na strzelnicyPodczas strzelań w rywalizacji leżąc

Rywalizacja finałowa była doskonałą okazją, zarówno dla uczestników, jak i zgromadzonej publiczności, aby poczuć atmosferę zawodów międzynarodowych, ponieważ współzawodnictwo prowadzone było w języku angielskim, z drobnymi tylko wstawkami po polsku. Uczestnicy spoza walczącej ósemki licznie przybyli dopingować najlepszych. Mocny początek zanotował Słowak Viliam Holenda, który zbudował wyraźną przewagę nad rywalami. Po dwunastu strzałach finałowych pierwszy z rywalizacją pożegnał się Grzegorz Kłos, a kolejne miejsca w końcowej klasyfikacji (w drodze eliminacji co dwa kolejne strzały oceniane) zajmowali Klaudia Żelazowska, Filip Fred i Bogusław Rutkowski. Po osiemnastu strzałach na trzeciej pozycji znajdowała się Katarzyna Orzechowska, która wyprzedzała Czecha Martina Adamka o 0,4 p., ale później niefortunny strzał o wartości 6,7 przekreślił jej szanse na podium i ostatecznie zajęła ona 4. miejsce. Najniższy stopień podium wywalczył wspomniany Czech Martin Adamek, który po dwudziestu dwóch strzałach miał na tyle dużą stratę, że nawet dodatkowy strzał, tylko dla niego, nie gwarantowałby mu pozostania w rywalizacji. Na polu gry ostatecznie zostali Barbara Moskal i Słowak Viliam Holenda. Ten drugi, objąwszy prowadzenie na samym początku finału, wyszedł zwycięsko z pojedynku z Barbarą i tym samym wygrał w konkurencji karabin pneumatyczny stojąc, a nasza zawodniczka zdobyła srebro.

Kolejne dwa dni rywalizacji stały pod znakiem postawy leżącej. Pierwszego dnia, po przedpołudniowej sesji treningowej, w pierwszym starcie najlepiej spisał się Filip Fred, który osiągnął swój życiowy rezultat 614,7 p. Grzegorz Kłos tracił do Filipa na tym etapie mniej niż punkt (613,8), a po piętach deptała im Klaudia Żelazowska (612,1). Niepocieszony po wynikach z postawy stojącej Chorwat Fran Scracic „odpalił” w swojej koronnej konkurencji i skończył pierwszy start z wynikiem 611,9 p. Drugi start, rozegrany w sobotnie przedpołudnie, to wyraźna dominacja Grzegorza Kłosa, który zebrał 616,1 p. i zameldował się na szczycie tabeli z pewnym awansem do finału. Na drugim miejscu kwalifikacje zakończył Fran Scracic, który poprawił uzyskany poprzedniego dnia rezultat o 1,3 p. (613,2). Kolejne osoby zakwalifikowane do finału to: Klaudia Żelazowska, Filip Fred, Katarzyna Orzechowska, Barbara Moskal, Barbara Matyka („Podkarpacie” Przemyśl) i reprezentant Finlandii Esko Karmala.

grupa osbO pierwszy historyczny Puchar „Olimpu” w strzelectwie pneumatycznym rywalizowali zawodnicy z sześciu europejskich krajów

Prześledźmy także pozostałe wyniki warte uwagi, bo ogólny poziom konkurencji był niezwykle wysoki. Aby dostać się do finału, należało zebrać co najmniej 1206 p., a zatem średnio 603 p. w jednym starcie, czyli statystycznie należało strzelać same dziesiątki! (Oczywiście, dla uściślenia, wynik konkurencji liczymy jako sumę 60 strzałów, a maksymalna wartość, jaką mogą uzyskać zawodnicy w jednym strzale, to 10,9 p., zatem każda „górka” ze strzału blisko centrum tarczy daje pewien bufor bezpieczeństwa w przypadku gorszych strzałów. Poziom rywalizacji na dużo takich pomyłek nie pozwalał). Triumfator postawy stojącej, Słowak Viliam Holenda, tym razem ostatecznie uplasował się na zaledwie 10. pozycji. Rekord życiowy pobił natomiast nestor polskiego parastrzelectwa w gronie osób z dysfunkcją wzroku – Eugeniusz Barszczewski („Warmia i Mazury” Olsztyn). Wynik 603,3  p. wypracował on przez lata treningu, a także dzięki świetnej współpracy z asystentką Katarzyną Świątek. Podobnej sztuki dokonał także Tomasz Doległo („Morena” Iława), który przy wsparciu swojego trenera Arkadiusza Szewczyka znacząco poprawił personal best do poziomu 594,5 p. Brawa dla obu panów i ich asystentów!

Finał postawy leżącej, z następującą po nim ceremonią wręczenia nagród, przyciągnął uwagę wszystkich uczestników zawodów. Trybuny wypełniły się do niemal ostatniego miejsca, bo kibice szykowali się do gorącego dopingu. Pierwsza seria pięciostrzałowa przyniosła wiele niespodzianek. O ile zgodnie z przewidywaniami rozgrywkę mocno rozpoczął Kłos, o tyle wyjątkowo słabo spisał się Chorwat Scracic – po pięciu strzałach różnica między tą dwójką panów wynosiła 2,7 p! Po dwunastu strzałach pierwsza z rywalizacją pożegnała się Klaudia Żelazowska, 7. miejsce zajął Fran Scracic, a jako kolejny z finału odpadł Esko Karmala. W efekcie na polu gry pozostało już pięcioro zawodników – sami reprezentanci Polski. Trzy gorsze strzały i na miejscu 5. rywalizację zakończył Filip Fred, a ze stratą zaledwie 0,4 p. tuż za podium uplasowała się Barbara Matyka. O trofea „Olimp” Cup walczyła już tylko trójka medalistów czerwcowych mistrzostw Europy. Ze względu na dużą stratę najszybciej współzawodnictwo zakończyła Katarzyna Orzechowska, która zajęła 3. miejsce. Barbara Moskal, która jeszcze przed ostatnim strzałem notowała zaledwie pięć trafień poza pierścieniem dziesiątki, zakończyła występ strzałem o wartości zaledwie 9,2 p. W tym momencie stało się jasne, że zwycięzcą tego pojedynku i zdobywcą pierwszego Pucharu „Olimpu” w postawie leżącej został Grzegorz Kłos. Jego wynik 246,5 p. to zaledwie 1,3 p. mniej od aktualnego rekordu świata!

Ceremonia wręczenia nagród przebiegała w bardzo przyjacielskim nastroju. Trofea dla zawodników i asystentów za miejsca medalowe wręczał prezes ZKF „Olimp” Adam Dzitkowski, a towarzyszyły mu dwie członkinie Zarządu ZKF „Olimp” – Klaudia Żelazowska i Renata Tomaszewska. Nagrody rzeczowe, ufundowane przez ZKF „Olimp” oraz klub „Cross Opole”, trafiły nie tylko do tych, którzy zajęli miejsca od pierwszego do trzeciego, ale także do wszystkich zagranicznych gości, zarówno zawodników, jak i asystentów, którzy zdecydowali się zawitać do Wrocławia, aby rywalizować w pierwszej edycji pucharu. O miłej atmosferze świadczy kilkunastominutowa sesja zdjęciowa, w której chętnie pozowali wszyscy uczestnicy. Profesjonalna obsługa sędziowska i techniczna zawodów zapewniła uczciwą rywalizację w duchu fair play. To także bardzo ważny aspekt tych zawodów, dzięki któremu nie zgłaszano jakichkolwiek protestów dotyczących ich przebiegu.

Teraz pozostaje nam czekać na nowy kalendarz startów międzynarodowych, aby w porozumieniu z innymi krajami uzgodnić termin przyszłorocznego II Międzynarodowego Pucharu „Olimpu” w Parastrzelectwie Osób z Dysfunkcją Wzroku.

Pełne wyniki Pucharu „Olimpu” dostpne s TUTAJ

Medalami to nie lubimy się dzielić!

W dniach 23-26 sierpnia br. Bełchatów stał się światową stolicą nordic walkingu. Około 900 zawodników z 21 krajów, m.in. Hiszpanii, Słowacji, Niemiec, Włoch, Kazachstanu, Maroka, Litwy, Ukrainy, Stanów Zjednoczonych, Serbii czy Tajwanu, przybyło tutaj, by rywalizować o tytuły, medale i jak najlepsze miejsca na różnych dystansach i w różnych kategoriach startowych. We współzawodnictwie osób niewidomych i słabowidzących tylko dwojgu gościom udało się wedrzeć na podium, bo polscy zawodnicy byli bezkonkurencyjni!

Naszych 31 crossowskich sportowców startowało w Bełchatowie jednocześnie w mistrzostwach świata i drugim etapie Pucharu Polski osób z dysfunkcją wzroku (etap pierwszy, wiosenny, odbył się w Czerwonaku). Drużyna „Crossu” wraz z opiekunami kwaterowała w hotelu Sport w Bełchatowie, zaledwie kilka przystanków autobusowych od miejsca zawodów. Zawodnicy odebrali u organizatorów pakiety startowe, z których każdy zawierał elektroniczny chip, piękną kolorową koszulkę z logo MŚ i drobne upominki.

Wydarzenie zainaugurowano w piątek 23 sierpnia w hali Energia. III Mistrzostwa Świata w Nordic Walkingu rozpoczęły się paradą drużyn z flagami, zaprzysiężeniem sędziów i ślubowaniem zawodników. Odśpiewano hymn Polski, a zaproszeni goście dokonali symbolicznego przecięcia wstęgi. O oprawę muzyczną zadbały najmłodsza finalistka „The Voice Kids” Tatiana Kopala i energetyczne skrzypaczki z Filharmonii Łódzkiej. Honorowym gościem imprezy był twórca nordic walkingu Marko Kantaneva z Finlandii.



grupa osbZawodnicy „Crossu” na MŚ reprezentowali środowisko polskich niewidomych i słabowidzących nordicowców. Na zdjęciu: przed wyścigiem, z pakietami startowymi od organizatora

Sobota była dniem eliminacji na dystansach 10 i 5 km, natomiast w niedzielę odbyły się finały na tych dystansach oraz bezpośrednio finał na 21 km. Trasa wiodła przez las, a start i meta znajdowały się na stadionie Powiatowego Centrum Sportu w Bełchatowie. Klasyfikacja prowadzona była w kategoriach wiekowych, open, oddzielnie dla osób z niepełnosprawnościami, a wszystkie z podziałem na kobiety i mężczyzn. Do finałów indywidualnych mistrzostw świata kwalifikowały się osoby, które spełniały jeden z dwóch warunków: w eliminacjach uzyskały jeden z pięciu najlepszych czasów w swojej kategorii wiekowej bądź grupie niepełnosprawności albo należał do nich jeden z 60 najlepszych czasów w ogólnej klasyfikacji kobiet i mężczyzn. Trasa zawodów była bardzo trudna, dużo było wzniesień, pagórków, korzeni, kamieni i luźnego piasku. W samo południe, przy 30-stopniowym upale, 429 osób z całego świata, w tym 31 crossowiczów, wystartowało w kwalifikacjach do niedzielnego finału na dystansie 5 km. Żeby było bezpieczniej, zawodnicy ruszali na trasę sukcesywnie, w kilkuosobowych grupach, a na końcu na trasę wyszły osoby z niepełnosprawnością, w tym nasi sportowcy. Poza celem głównym – wejściem do wyścigu finałowego MŚ – mieli oni dodatkową motywację do walki: miejsca w drugim etapie Pucharu Polski niewidomych i słabowidzących. Mieliśmy aż kilku faworytów, ale wymagająca trasa i upał mogły być powodem niespodzianek, poza tym każdy z 15 sędziów rozstawionych na trasie miał prawo zadecydować o karze czasowej za nieprawidłowy marsz… Po ponad rocznej przerwie do rywalizacji powrócił utytułowany nordicowiec z „Podkarpacia” Przemyśl Jerzy Skwirut, pojawiło się również kilka nowych osób, wśród nich Anna Płachciak z „Crossu Opole”, późniejsza medalistka MŚ. Na mistrzostwach nie pojawił się natomiast najlepszy w ostatnich latach zawodnik, paralimpijczyk Piotr Garbowski (kontuzja) oraz wielokrotna mistrzyni Polski Małgorzata Strelczuk. W przypadku zawodników z naszego środowiska cel był jasny: uzyskać co najmniej piąty czas eliminacji wśród niewidomych (kategoria II ONWF – Original Nordic Walkin Federation) lub słabowidzących (kategoria III ONWF). Nikt więc w sobotę nie oszczędzał swoich sił, chcąc osiągnąć jak najlepszy wynik, nawet ci trochę słabsi, którzy zakładali, że do finału nie awansują, również walczyli do ostatniego metra. Wzbudzało to aplauz kibiców. Organizatorzy imprezy znowu zadbali o bezpieczeństwo naszych zawodników i prawo do przewodnika dali również osobom słabowidzącym. Jest to bardzo ważne, bo trudna trasa i zmęczenie upałem mogły być dla sportowców zagrożeniem. Przewodnicy dbali o bezpieczny marsz zawodników i wspierali ich psychicznie, co pomagało w walce ze słabościami. Specjalne kamizelki z napisem ,,BLIND”, jakie mieli na sobie przewodnicy, informowały innych uczestników, że rywalizują z osobami z dysfunkcją wzroku. Po pasjonującej walce na trasie nasi walkerzy znajdowali się na czołowych miejscach w swoich kategoriach. Awans do finału uzyskało kilkunastu reprezentantów Stowarzyszenia „Cross”, więc koordynator Józef Plichta był dumny ze swoich zawodników. Sobotnia rywalizacja wyłoniła również medalistów drugiego etapu Pucharu Polski.

Na niedzielny finał sportowcy otrzymali nowe elektroniczne chipy i nowe numery startowe. Wszyscy wychodzili na trasę według czasu uzyskanego w poprzednim dniu – najlepszy zawodnik ruszał jako pierwszy. Wśród osób z niepełnosprawnością zasada była podobna. Upał tego dnia był prawie tropikalny, nie pomagały nawet kurtyny wodne umieszczone na stadionie, wszystkich czekał morderczy wyścig. Trasa była na szczęście ta sama, więc startujący mogli już obmyślić sobie taktykę marszu. Jako zawodnik uważam, że dystans 5 km jest bardzo trudny. Od startu do mety trzeba dać z siebie wszystko, nie ma czasu na chwilowe zwolnienie tempa, bo można go później nie nadrobić, a każda sekunda decyduje o medalu. Ranga zawodów, wszak na trasę wyszli najlepsi nordicowcy świata, oraz wspaniała sportowa atmosfera dodawały jednak sił.

osoby na podiumWszyscy zdobywcy podium w rywalizacji niewidomych i słabowidzących na III MŚ w Nordic Walkingu Bełchatów 2024

Podczas pierwszego startu moją przewodniczką była Gabi, ta sama, która poprowadziła mnie w Czerwonaku na podium mistrzostw Polski i pierwszego etapu Pucharu Polski. Trochę już o mnie wiedziała, znała moje tempo chodzenia, ale przede wszystkim moją niepełnosprawność. Słowa, które najczęściej wypowiadała, to: „uwaga, korzeń!”, „kamień!”, „dziura!”, „oddychaj głęboko”, „dasz radę” i „jesteś wielki!”. Następnego dnia moja przewodniczka wystartowała w nordicowym półmaratonie na dystansie 21 km, gdzie w swojej kategorii wiekowej zajęła trzecie miejsce! Brawo! W finale nie mogła mi już pomóc, bo mój start rozpoczynał się krótko po zakończeniu jej wyścigu. W niedzielę moim przewodnikiem był ultratriathlonista o imieniu Waldemar. Jego doświadczenie sportowe pomogło mu doprowadzić mnie na podium mistrzostw świata. Na trasie ani razu nie pozwolił mi zapomnieć, o co walczę, dopingował aż do samej mety. Dziękuję, Waldek! Dwieście, trzysta metrów przed metą brakowało mi już sił, marzyłem, żeby to już był koniec wyścigu, a tu trzeba było jeszcze wykrzesać z siebie ostatki energii, żeby skrócić marsz o te kilka sekund potrzebne do medalu. Przypomniały mi się wtedy słowa Katarzyny Niewiadomej po ostatnim etapie Tour de France. Powiedziała wówczas, że na ostatnim kilometrze mówiła do siebie, jeśli dobrze pamiętam, mniej więcej tak:
„Nienawidzę kolarstwa, nienawidzę kolarstwa, ale muszę jeszcze dać z siebie wszystko, co mam…”.

Na szczególne uznanie zasłużył najlepszy zawodnik Stowarzyszenia „Cross” Krzysztof Janusik („Jutrzenka” Częstochowa). Ten mistrz świata osób niewidomych uzyskał czas lepszy o 1 min i 13 sek. od Andrzeja Gawina (ten sam klub) – mistrza świata osób słabowidzących. Wielkie gratulacje, Krzysztof! Osobne brawa dla Gosi, która dzielnie poprowadziła go po złoty medal! Największą gwiazdą tych zawodów był niewątpliwie Hiszpan Romero Delgado Pedro, który sięgnął po mistrzowski tytuł na dwóch dystansach: najpierw uzyskał najlepszy wynik w półmaratonie, a zaraz potem, mimo dużego zmęczenia, wystartował na 5 km i też wygrał (czas 28:55). To wielki wyczyn tego sportowca.

Dekoracja medalistów była bardzo uroczysta, podium stało na dużej scenie. Spikerzy wyczytywali nazwiska zwycięzców, którym Marko Kantaneva wręczał puchary i upominki. Hymn Polski wybrzmiał aż czterokrotnie, bo w czterech kategoriach klasyfikacji open Polacy zdobyli złoto. Największe brawa i owacje, oprócz Hiszpana, dostali jednak od kibiców zawodnicy z niepełnosprawnościami. Ten moment to dla nas wielkie wzruszenie i motywacja do dalszego uprawiania tego pięknego sportu.  


III Mistrzostwa Świata w Nordic Walkingu
23-25.08.2024 r., Bełchatów
Dystans: 5 km

Tabela wyników - kobiety i mężczyźni
Kobiety
Słabowidzące (kat. III ONWF)
1. Julija Ostapczuk Ukraina 38:46
2. Ewa Pochwat  Polska     40:20
3. Anna Płachciak  Polska 42:11
Niewidome (kat. II ONWF)
1. Teresa Stach Polska 41:42
2. Ewa Bosek Polska 46:52
3. Kamila Albin  Polska 48:28
Mężczyźni
Słabowidzący (kat. III ONWF)
1. Andrzej Gawin Polska 34:48
2. Jerzy Skwiut Polska 35:48
3. Mieczysław Kaciotys Polsk 35:59
Niewidomi (kat. II ONWF)
1. Krzysztof Janusik Polska 33:35
2. Ruslan Rubel Ukraina 34:25
3. Dariusz Dobrowolski Polska 36:11

Puchar Polski niewidomych i słabowidzących
w nodic walkingu – etap II
23-25.08.2024 r., Bełchatów
Dystans: 5 km

Tabela wyników - kobiety i mężczyźni
Kobiety
Słabowidzące (kat. K2)
1. Ewa Pochwat „Jutrzenka” Częstochowa 40:39
2. Małgorzata Tazbir „KoMar” Piekary Śląskie 42:15
3. Anna Płachciak „Cross Opole” 43:13
Niewidome (kat. K1)
1. Teresa Stach „Warmia i Mazury” Olsztyn 40:57
2. Kamila Albin „Pogórze” Tarnów 48:55
3. Ewa Bosek „Łuczniczka” Bydgoszcz 49:32
Mężczyźni
Słabowidzący (kat. M2)
1. Jerzy Skwirut „Podkarpacie” Przemyśl 35:49
2. Andrzej Gawin „Jutrzenka” Częstochowa 36:28
3. Mieczysław Kaciotys „Jantar” Gdańsk 36:31
Niewidomi (kat. M1)
1. Krzysztof Janusik „Jutrzenka” Częstochowa 35:52
2. Dariusz Dobrowolski „Debiut” Kielce 37:32
3. Zbigniew Macek „Smrek” Bielsko-Biała 42:28

 



Mieczysław Kaciotys

Do góry

Pod dyktando „Warmii i Mazur”

W dniach 1-9 września w ośrodku Gaborek w Krynicy-Zdroju odbyły się tegoroczne drużynowe mistrzostwa Stowarzyszenia „Cross” w szachach. W zawodach wzięło udział tylko sześć drużyn z dziesięciu wcześniej zgłoszonych. Niestety, z różnych przyczyn cztery kluby zrezygnowały z wystawienia swoich zawodników.

Ostatecznie przy szachownicach zmierzyły się zespoły klubów: „Beskidek” Żywiec, „Jantar” Gdańsk, „Podkarpacie” Przemyśl, ŚKS Kielce, „Tęcza” Poznań oraz „Warmia i Mazury” Olsztyn. Turniej został rozegrany systemem kołowym („każdy z każdym”), z tym że ze względu na małą liczbę ekip musieliśmy grać mecz i rewanż, czyli aż dziesięć rund. Tempo gry ustalone zostało na 1,5 godziny plus 30 sekund na ruch dla każdego zawodnika. Sytuacje sporne rozstrzygał sędzia FIDE Leszek Bakalarz. Koordynatorem wydarzenia dofinansowanego przez PFRON był Jerzy Hanus.



grupa osób siedząca przy stoleGrają (od lewej): Andrzej Haciuk („Tęcza” Poznań) i Mieczysław  Wybraniec („Podkarpacie” Przemyśl)

Turniej doskonale zaczęli faworyci, zawodnicy „Warmii i Mazur” Olsztyn, którzy w dwóch pierwszych rundach pokonali wysoko 4:0 „Podkarpacie” Przemyśl i „Beskidka” Żywiec. W pierwszej turze bardzo dobrze zaczął również zespół ŚKS Kielce, który po zwycięstwie nad poznanianami 2,5 do 1,5 utrzymywał się w ścisłej czołówce. Dopiero w piątej rundzie porażka z drużyną Gdańska 0:4 podcięła kielczanom skrzydła. W drugiej turze nie mogli się już odnaleźć i grali dużo słabiej, by ostatecznie zająć czwarte miejsce w turnieju. Natomiast znacznie lepszą drugą turę miała drużyna Poznania, która dzięki temu zapewniła sobie trzecie miejsce. Wcześniej szachiści „Tęczy” odnieśli m.in. cenne zwycięstwo 3:1 nad przedstawicielami „Jantaru”. Ekipa poznańska miała szansę nawet na drugą lokatę, lecz wcześniejszy wyjazd (z przyczyn rodzinnych) lidera zespołu Marka Pociejowskiego skutkował dużym osłabieniem drużyny. Ich rywale z Gdańska, po niemrawym początku, nabrali wreszcie wiatru w żagle i pewnie zajęli drugie miejsce, przy czym urwali nawet punkt późniejszemu zwycięzcy zawodów, remisując 2:2. Faworyt turnieju, „Warmia i Mazury” Olsztyn, był jednak poza zasięgiem konkurencji i z dużą przewagą wygrał w tych mistrzostwach, nie doświadczywszy zagrożenia ani przez moment.


grupa osób z pucharami i medalamiZwycięska drużyna „Warmii i Mazur” Olsztyn (od lewej): Tadeusz Żółtek, Mirosław Kopiec, Joanna Malcer i Ryszard Suder, a także koordynator Jerzy Hanus i sędzia główny Leszek Bakalarz

W tabeli sporo odstawały dwa ostatnie zespoły, „Beskidek” Żywiec i „Podkarpacie” Przemyśl, ale i tutaj – podobnie jak na olimpiadzie – liczy się przede wszystkim udział i dlatego wielkie brawa za podjęcie rękawicy.

Jeśli chodzi o dokonania indywidualne, najrówniej i najlepiej grał nasz mistrz senior Tadeusz Żółtek z „Warmii i Mazur” Olsztyn, który uzyskał najwyższy wynik w zawodach oraz na drugiej szachownicy. Bardzo dobry turniej zagrali także Ryszard Suder, Mirosław Kopiec (obaj z „Warmii i Mazur”) oraz Bożena Chudoba z „Tęczy” Poznań. Zawodnicy ci uzyskali w kolejności najlepsze wyniki na pierwszej, trzeciej i czwartej szachownicy.  Dobrze zaprezentowali się dwaj szachiści „Jantaru” Gdańsk: Stanisław Niećko (8,5 p. i czwarty wynik w turnieju) oraz Bartosz Pawelec (8 p.).

grupa osób z pucharami i medalamiBrązowi medaliści drużynowych mistrzostw Stowarzyszenia „Cross” w szachach: Jerzy Wietecki, Andrzej Haciuk, Bożena Chudoba i Marian Kowalczyk („Tęcza” Poznań) oraz koordynator Jerzy Hanus i sędzia Leszek Bakalarz

Mistrzostwa Stowarzyszenia „Cross” były zróżnicowane pod względem umiejętności poszczególnych zawodników, obok bardzo dobrych partii były też słabe, ale ogólnie zawody stały na dobrym poziomie. Nie zanotowano żadnych przypadków niedyspozycji zdrowotnej, a na sali i poza nią panowała miła i koleżeńska atmosfera. Ośrodek Gaborek, jak zawsze, zapewnił bardzo dobre warunki pobytu, w tym doskonałe wyżywienie. I cały czas dopisywała piękna, słoneczna pogoda.


Drużynowe mistrzostwa Stowarzyszenia
„Cross” w szachach
1-9.09.2024 r., Krynica-Zdrój

1. „Warmia i Mazury” Olsztyn 19 p.
2. „Jantar” Gdańsk 14 p.
3. „Tęcza” Poznań 13 p.
4. ŚKS Kielce 10 p.
5. „Cross Beskidek Żywiec” 3 p.
6. „Podkarpacie” Przemyśl 1 p.

Najlepsze wyniki na szachownicach

I szachownica - Ryszard Suder „Warmia i Mazury” Olsztyn 8,5 p.
II szachownica – Tadeusz Żółtek „Warmia i Mazury” Olsztyn 9,5 p.
III szachownica – Mirosław Kopiec „Warmia i Mazury” Olsztyn 9 p.
IV szachownica – Bożena Chudoba „Tęcza” Poznań 8 p.

 


 

Jerzy Hanus

Do góry

Nysa ponownie najlepsza

Jak co roku w Jastrzębiej Górze w pensjonacie Villa Linne odbyły się drużynowe mistrzostwa Polski kobiet niewidomych i słabowidzących w warcabach stupolowych. Trzynaste już zawody przeprowadzono w dniach 11-19.09.2024 r.

Za organizację imprezy odpowiedzialny był kolejny raz klub „Jantar” Gdańsk pod kierownictwem koordynatora Jerzego Dzióbka. Sędzią głównym był Mirosław Grabski.

Każdego dnia odbywała się tylko jedna runda rozgrywek, zawsze przed obiadem, więc było dużo czasu na spacery i zwiedzanie okolicy. Chociaż w tym roku pogoda nas nie rozpieszczała, panie intensywnie korzystały z dobrodziejstw nadmorskiego klimatu, w myśl zasady, że nie ma złej pogody, jest tylko źle dobrana odzież. Równie ważna jak same zawody była możliwość integracji słabowidzących i niewidomych kobiet z całego kraju oraz wymiana doświadczeń.  Zakwaterowanie oraz warunki do gry były komfortowe, a właściciele pensjonatu Barbara i Robert Maćkowscy jak zawsze służyli pomocą i nie było dla nich rzeczy niemożliwych do zorganizowania. Panu Robertowi powierzono zaszczytną rolę otwierającego turniej.


grupa osób grająca w warcabyMecz drużyn „Jantaru” Gdańsk i „Tęczy” Poznań

Do zawodów przystąpiło osiem drużyn z klubów: „Tęcza” Poznań, „Jaćwing” Suwałki, „Jantar” Gdańsk, „Syrenka” Warszawa (w ubiegłym roku trzeci), „Podkarpacie” Przemyśl (w ubiegłym roku drugi), „Sudety” Kłodzko, ŚKS Kielce oraz „Atut” Nysa, którego drużyna przyjechała bronić tytułu. Turniej rozegrano systemem kołowym, czyli „każda ekipa z każdą”. Czas gry na zawodniczkę wynosił 80 minut plus jedna minuta za każde wykonane posunięcie.

Pierwsza runda przebiegła bez niespodzianek, najbardziej zacięty pojedynek rozegrały zawodniczki z Warszawy i Przemyśla, a ostatecznie zwyciężyły reprezentantki stolicy. W drugim starciu większość rozgrywek była bardzo wyrównana, a faworytki wygrywały tylko nieznacznie. W turze trzeciej drużyna z Nysy wygrała swoje pojedynki zdecydowanie, a pozostałe starcia miały bardzo wyrównany przebieg: „Jantar” Gdańsk zremisował z „Tęczą” Poznań, takim samym wynikiem zakończył się pojedynek między „Podkarpaciem” Przemyśl i „Sudetami” Kłodzko, „Syrenka” Warszawa nieznacznie wygrała z ŚKS Kielce. Czwarta runda to zdecydowane zwycięstwa drużyn z Gdańska, Przemyśla i Warszawy. Ta ostatnia pokonała do zera poznanianki. Zawodniczki „Atutu” Nysa stoczyły natomiast bardzo wyrównany mecz z rywalkami z „Sudetów” Kłodzko. Kolejka piąta to ponownie pokaz siły pań ze stolicy, które pewnie wygrały wszystkie partie z koleżankami z Suwałk. Pozostałe mecze miały wyrównany przebieg. W rundzie szóstej panie podzieliły się po połowie: dwa pojedynki cechowała stała przewaga jednej ze stron, a dwa kolejne – mecze Warszawy z Gdańskiem i Przemyśla z Suwałkami – dostarczyły sporo emocji. Ostatnia, decydująca tura, to zacięte boje pomiędzy faworytkami z „Atutu” a warszawiankami oraz imponujące zwycięstwa zawodniczek z Przemyśla, Kłodzka i Kielc.


grupa osób z pucharamiZwycięskie drużyny warcabistek. Od lewej panie z „Syrenki” Warszawa, „Atutu” Nysa i „Sudetów” Kłodzko

Mistrzyniami zostały, jak przed rokiem, reprezentantki klubu „Atut” Nysa. Drużynę tworzyły: Jadwiga Mróz, Halina Kasperczyk, Władysława Jakubaszek i Irena Ostrowska. Srebrne medale powędrowały do zawodniczek „Syrenki” Warszawa: Grażyny Skoniecznej, Barbary Kacprzak, Beaty Bazylewicz i Danuty Porzucek.  Brązowe krążki zdobyły panie z klubu „Sudety” Kłodzko: Maria Górzna, Irena Wnuk, Anna Grzempowska i Anna Fiedukiewicz.

Dziewczyny z Kłodzka zdobyły tyle samo dużych i małych punktów co ich rywalki z Przemyśla. O kolejności zdecydował dopiero fakt, że na drugiej desce zawodniczki z Kłodzka uzyskały w turnieju o jeden punkt więcej. Niespodzianką było dopiero szóste miejsce osłabionej ekipy z Gdańska. Z mistrzostwami, miejmy nadzieję, że tylko na rok, pożegnała się drużyna „Tęczy” Poznań.

Indywidualnie najlepszą warcabistką turnieju była Halina Kasperczyk z klubu „Atut” Nysa, zdobywczyni 12 p. Zawodniczki z trzech pierwszych miejsc otrzymały medale oraz odebrały puchar dla drużyny. Jak zawsze w Jastrzębiej Górze zawody odbywały się w sportowej, ale miłej atmosferze. Komfortowe warunki, domowa kuchnia i atrakcje turystyczne miejscowości to zdecydowanie przepis na sukces sportowy i organizacyjny.

Przeprowadzenie mistrzostw było możliwe dzięki dofinansowaniu, jakie Stowarzyszenie „Cross” otrzymało na ten cel z PFRON.


XIII Drużynowe Mistrzostwa Kobiet
Niewidomych i Słabowidzących w Warcabach
11-19.09.2024 r., Jastrzębia Góra

1. „Atut” Nysa 14 p.
2. „Syrenka” Warszawa 12 p.
3. „Sudety” Kłodzko 9 p.
4. „Podkarpacie” Przemyśl 9 p.
5. ŚKS Kielce 5 p.
6. „Jantar” Gdańsk 4 p.
7. „Jaćwing” Suwałki 2 p.
8. „Tęcza” Poznań 1 p.


Giżyckie potyczki

U schyłku wakacji na urokliwych Mazurach odbył się turniej warcabowy osób niewidomych i słabowidzących. To kolejne w tym roku rozgrywki ogólnopolskie zorganizowane przez Stowarzyszenie „Cross” dzięki dofinansowaniu pozyskanemu z PFRON oraz Ministerstwa Sportu i Turystyki.

Zainteresowanie tym turniejem rośnie. Do gościnnego Giżycka przyjechało jeszcze więcej warcabistów niż w poprzednim roku. Na liście startowej widniało ich aż 50 (z 20 klubów), a na liście rezerwowej jeszcze kilkunastu, którzy liczyli na łut szczęścia. Zawodników z szansami na miejsca medalowe było wielu, ale najbardziej stawiano na kadrowiczów: Ewę Wieczorek, obecną mistrzynię Polski wśród kobiet, Tomasza Kuziela, wielokrotnego finalistę i medalistę mistrzostw Polski, oraz Wojciecha Woźniaka, mistrza Polski osób całkowicie niewidomych.

dwóch mężczyzn gra w warcabyOd lewej: Ryszard Szachniewicz przy warcabnicy z Tomaszem Kuzielem

W pierwszej rundzie jedyną niespodzianką był remis Stanisława Sroki z dużo niżej rozstawionym Mirosławem Pilipczukiem. Kolejna runda też miała zaskakujące rozstrzygnięcia – remis Wojciecha Woźniaka z Dariuszem Sienkiewiczem i porażka Ryszarda Pawłowskiego z Robertem Sobczykiem. Ryszard Pawłowski wpadkę zaliczył też w kolejnej rundzie, w której z ledwością zremisował z Ewą Wójcik. Przegraną, czyli zupełnie nie po myśli Wacława Morgiewicza, zakończyła się jego partia z Robertem Sobczykiem. W czwartej rundzie z dużo niżej notowanymi zawodnikami zremisowali Antoni Ignatowski, Stanisław Sroka i Ireneusz Grabala, a w pojedynku faworytów – Ewy Wieczorek i Tomasza Kuziela – padł remis. Kolejne trzy rundy przebiegły z grubsza przewidywalnie, pojedynek mistrzów w szóstej rundzie zakończył się zwycięstwem Ewy Wieczorek nad Wojciechem Woźniakiem. W ósmej można odnotować remis Ewy z niżej rozstawionym Krzysztofem Kusowskim oraz pojedynek Tomasza Kuziela i Wojciecha Woźniaka zakończony remisem. Ostatnia, dziewiąta runda, też przebiegła bez niespodzianek.


grupa osób z pucharamiZ pucharami: Ewa Wieczorek, Tomasz Kuziel (po lewej) i Wojciech Woźniak, a wraz z nimi organizatorzy turnieju

Triumfowali kadrowicze. Pierwsze miejsce zajęła bezkonkurencyjna Ewa Wieczorek („Victoria” Białystok), która nie przegrała żadnego pojedynku i zdobyła 16 p. Na drugim miejscu zameldował się Tomasz Kuziel („Łuczniczka” Bydgoszcz), który zgromadził 13 p., również bez żadnej przegranej. Trzeci był Wojciech Woźniak („Jutrzenka” Częstochowa), zdobywca 12 p., który przegrał pojedynek tylko raz – ze zwyciężczynią turnieju.

Kilkoro zawodników podniosło swoje kategorie i rankingi. Zawody sędziował znany naszym warcabistom duet Leszek Łysakowski i Jan Chrząszcz, który zadbał o niezakłócony przebieg rozgrywek.

W czasie wolnym wszyscy uczestnicy mogli relaksować się, korzystając z kajaków, rowerów wodnych, kąpieli w jeziorze, spacerów wzdłuż Kanału Łuczańskiego i po lesie albo zwiedzając Giżycko. Organizator zaprosił także warcabistów na rejs statkiem po jeziorze Kisajno i kolację przy grillu. Nie można się więc dziwić, że zawodnicy chcieliby przyjechać tutaj również za rok.

Wyniki turnieju można sprawdzić TUTAJ

Ze sportowym pozdrowieniem!


 

 

Przez lata na serio i z humorem

W dniach 21-25.08.2024 r. w kręgielni klasycznej Brzeskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji po raz dwudziesty odbył się ogólnopolski turniej kręglarski osób niewidomych i słabowidzących. Trudno byłoby się jednak doliczyć jego kolejnych dwudziestu lat, bo czasem organizowaliśmy dwa turnieje w roku, ale zdarzały się lata bez turnieju kręglarskiego. Początki nie były łatwe. Stare, asfaltowe tory, kule jak do bowlingu, z dziurami na palce, punkty liczone ręcznie i zapisywane na kartkach... A gdy padła dziewiątka, to była sensacja! Za to zawsze zawodnicy mogli liczyć na wyjątkową atmosferę.

Honorowy patronat nad jubileuszową edycją imprezy objęli: Marszałek Województwa Małopolskiego Łukasz Smółka, Starosta Powiatu Tarnowskiego Jacek Hudyma, Starosta Powiatu Brzeskiego Andrzej Potępa, Prezydent Miasta Tarnowa Jakub Kwaśny, Burmistrz Miasta Brzeska Tomasz Latocha, a także Wójt Gminy Tarnów Grzegorz Kozioł. Dzięki naszym patronom uczestnicy otrzymali nagrody rzeczowe oraz dodatkowe trofea sportowe. Do darczyńców dołączyły również Browar Okocim oraz Tarnowskie Wodocigi. Imprezę firmowaną przez Stowarzyszenie „Cross” wsparły finansowo: PFRON, Ministerstwo Sportu i Turystyki, klub „Pogórze” Tarnów oraz Urząd Gminy Tarnów.

Do udziału w rywalizacji zakwalifikowało się 80 niewidomych i słabowidzących zawodników z 22 klubów. Najpierw odbywały się eliminacje po 120 rzutów, a do finału przechodziło czterech zawodników z każdej kategorii startowej. Suma wyników eliminacji i finału (240 rzutów) decydowała o miejscu zawodnika.

W grupie B1 pań wygrała Karolina Rzepa z „Łuczniczki” Bydgoszcz, która zebrała łącznie 923 p. (eliminacje 477 p. i finał 446  p.), drugie miejsce należało do weteranki dyscypliny, Reginy Szczypiorskiej z „Moreny” Iława, która uzyskała 910 p. (433 i 477 p. w finale), a brązowy medal odebrała Barbara Szypuła, zawodniczka „KoMaru” Piekary Śląskie, za uzyskane 801 p. (396 i 405 p.).

Złoty medal w kategorii B2 kobiet był pierwszą niespodzianką tego turnieju. Zdobyła go Jolanta Krok-Sabaj z „Podkarpacia” Przemyśl. Na jej ostateczny wynik 1280 p. złożyły się dwa równe starty (641 i 639 p.). Srebro wywalczyła Jadwiga Rogacka z „Pionka” Włocławek. Wynik z eliminacji – 598 p. – był, jak na nią, trochę za niski. Ale „Biedronka” potrafi się zmobilizować, w finale zagrała o 52 p. więcej, co dało łącznie 1248 p. Brązowy medal zawiozła do domu druga zawodniczka z Włocławka Jolanta Lewandowska. Jola mierzyła się jeszcze z konsekwencjami kontuzji, ale i tak znalazła „tę moc”, by zagrać dwie wyrównane serie (601 i 613 p.), czego końcowym efektem było 1214 p.

Panie z B3 ustawiły się na podium następująco: na pierwszym miejscu – Irena Curyło z klubu gospodarzy (705 p. z jedną „rurą”, a w finale 715 p. i najwyższy wynik z toru wśród pań – 195 p.), co dawało 1420 p.; na drugim miejscu Ewelina Woszuk z „Pionka” Włocławek z rezultatem 1221 p. (603 i 618 p.); na trzecim miejscu Anna Barwińska z „Omegi” Łódź z 1220 punktami.  Między drugim i trzecim miejscem był tylko jeden (i aż jeden!) punkt różnicy, do tego zawodniczki miały jednakową liczbę punktów w eliminacjach, czyli – zaważył tu punkt różnicy w finale.


osoby na kręgielniKategoria startowa B3 w trakcie walki o punkty w eliminacjach. W centrum kadru od prawej Klaudia Żelazowska i Emilia Sawiniec

W kategorii B1 mężczyzn, po dwóch równych grach (562 i 555 p.), złoty medal zdobył, ze znaczną przewagą nad konkurentami, zawodnik „Hetmana” Lublin Zdzisław Koziej. „Generał” zagrał w Brzesku 1117 p. Po srebro pewnie sięgnął Szczepan Polkowski (536 i 514 p.), który z kolei wynikiem 1050 p. mocno odskoczył brązowemu medaliście Sylwestrowi Dołasińskiemu z „Łuczniczki” Bydgoszcz. Sylwester  zdobył w turnieju łącznie 869 p., a jego wyniki cząstkowe to 441 i 428 p.

Wśród mężczyzn z kategorii startowej B2 wygrał, po emocjonalnej walce, Krzysztof Paszyna z „Podkarpacia” Przemyśl, który rzucił na poziomie 1293 p. (668 i 625 p.). Druga lokata należała do Grzegorza Nowaka, reprezentanta „Omegi” Łódź, zdobywcy 1261 p. (634 i 627 p.). Zwycięską trójkę uzupełnił Ryszard Lewandowski, zawodnik „Pionka” Włocławek, który wykulał w sumie 1226 p. (638 i 588 p.).

osoby na kręgielniFinałowe rzuty zawodników kategorii B2. Od prawej: Krzysztof Paszyna, Ryszard Lewandowski, Grzegorz Nowak i Piotr Dynda z asystentami

Pojedynki w kategorii B3 mężczyzn są chyba najbardziej nieprzewidywalne i wzbudzają najwięcej emocji. Właśnie tutaj pojawiła się druga turniejowa niespodzianka: po fantastycznej rywalizacji zwyciężył Władysław Wakuliński wynikiem 1432 p. (714 i 718 p.) Ten doświadczony zawodnik bydgoskiej „Łuczniczki” jest przykładem, że w sporcie nie ma pewniaków. Do niego też należał najwyższy wynik z toru – 195 p. Walkę o drugie i trzecie miejsce stoczyli Tomasz Ćwikła („Morena” Iława) i Daniel Jarząb („Tęcza” Poznań). W eliminacjach lepszy był Tomek – 711 zbitych kręgli (Daniel – 696). W finale role się odwróciły: Daniel zbił 697 kręgli, Tomek – 690. Ostatecznie Tomasz z wynikiem 1401 p. zajął drugie miejsce, a Daniel, z 9 punktami mniej, był trzeci.

Tradycją Brzeska jest turniej mikstów przyjaźni, w którym losowo dobieranym parom sumuje się wyniki z eliminacji, zawodnicy z kategorii B1 otrzymują 40-punktowy bonus, natomiast kryterium, na podstawie którego ustalane są miejsca medalowe, zawsze jest niespodzianką, najczęściej humorystyczną. Wygrać może np. mikst z największą liczbą punktów, największą liczbą „dziewiątek”, ale równie dobrze mikst z najniższą liczbą punktów, z największą liczbą rzutów zerowych itp. Tym razem zwycięskie pary typowała maszyna losująca. W tym roku fortuna sprzyjała najbardziej Jadwidze Szamal i Krzysztofowi Kłodzińskiemu, drugie miejsce przypadło Barbarze Bajorek i Zbigniewowi Strzeleckiemu, a trzecie Monice Neubert i Tomaszowi Ćwikle.

osoby na kręgielniCeremonia medalowa zawodniczek z kategorii B1. Obok podium asystenci i organizatorzy turnieju 

W Brzesku tradycją stały się już także nagrody specjalne. W kategorii „dziewiątkobójca” zdobył takową Tomasz Ćwikła, który zbił aż 16 dziewiątek. „Najbardziej rozrzutny” to Marek Ptasiński – zdobywca 76 „motywatorów” – czyli tylu, ile było „rynien”. (Marek dzielnie się motywuje i odbiera to trofeum kolejny raz z rzędu!).

Po raz drugi chętni zagrali sprinty w kategoriach startowych, zgłosiło się 44 zawodników i zawodniczek. Grający wykonywali po 40 rzutów i na ich podstawie wyłoniono finalistów – czterech bądź ośmiu, w zależności od liczebności kategorii. Finaliści zagrali pojedynki dwa razy po 10 rzutów. Wygranemu przyznawano punkt, w przypadku remisu pojedynek rozstrzygały rzuty śmierci i wygrywający przechodził dalej. Wszyscy fantastycznie się bawili, doping publiczności był ogromny, aż trudno to ubrać w słowa. Wyniki eliminacji czasem zaskakiwały, na wyróżnienie zasługuje Bożena Wiechowska (B3), która w 40 rzutach uzyskała 221 p. – rewelacja! Zwycięzcami wśród sprinterek i sprinterów zostali: Salomea Walkowiak (B1), Jadwiga Szamal (B2), Elżbieta Malinowska (B3) – drugi raz!, Artur Woszuk (B1), Jan Smoła (B2) i Tomasz Ćwikła (B3). Przygotowano dla nich nagrody, a były to dwa zestawy kul do gry w kręgle klasyczne z akcesoriami, z których jeden ufundował zespół sędziowski, a drugi klub „Pogórze” Tarnów. W drodze losowania zestawy kul odebrali Salomea Walkowiak i Tomasz Ćwikła (Tomek wyjechał z Brzeska z największą liczbą nagród!).Pozostali sprinterzy i sprinterki z podium otrzymali nagrody pocieszenia.

osoby na kręgielniDekoracja zawodniczek z kategorii B2 w asyście sędziego i organizatorów turnieju

Przez wszystkie te lata, kiedy organizujemy nasz turniej, najważniejsza była i jest atmosfera spotkania i czerpanie przyjemności z gry. Nikomu nie przeszkadzało, że maszyny się wieszały, że trudno było trafić upragnioną dziewiątkę. Ważni byli ludzie. Zaczynaliśmy organizować turnieje z prezesem TKKF „Sokół” Adamem Malagą i Bogusiem Kulką. Mieszkaliśmy w schronisku młodzieżowym, w pokojach czteroosobowych, gdzie w pierwszych latach łazienki były na korytarzach i nie było jeszcze uruchomionej kuchni, ale na naszych gości, niezależnie, o której godzinie by nie przyjechali, w dzień czy w nocy, zawsze czekał przygotowany przez nas osobiście gorący posiłek – żurek, bigos, może gulasz... Tradycją Brzeska były niespodzianki turystyczne, uczestnicy zgadywali, dokąd ich zabierzemy. Łączyliśmy grę i wycieczki, chcieliśmy pokazać ciekawe zakątki Małopolski. Do Brzeska zawodnicy przyjeżdżają regularnie, z turnieju na turniej. Są osoby, które opuściły zaledwie jeden turniej z dwudziestu! Z czasem zmieniła się kręgielnia przejęta przez BOSiR. Przeszła kapitalny remont i ze starej, „wytłuczonej” przeobraziła się w nowiutką, bardzo atrakcyjną. Mimo zmiany zarządzającego obiektem zawsze jesteśmy tu mile widziani i wspierani.

Tegoroczny turniej koordynował, dokładając wszelkich starań, Kazimierz Curyło. Zespołowi sędziowskiemu pod przewodnictwem Ryszarda Słowika należą się słowa uznania. Ryszard godnie zastępuje śp. Bogusia Kulkę. Do zespołu sędziowskiego dołączył Witold Pankau i wreszcie zrozumiał, za co kocha się kręgle klasyczne. Po raz kolejny wszyscy pracownicy kręgielni, z dyrektorem Markiem Dadajem na czele i menadżerem Waldemarem Pytką, sprawili, że znowu czuliśmy się tu wyjątkowo. Jako organizatorzy zawsze otrzymujemy wszelką pomoc, a to jest bezcenne i żadne podziękowania nie wystarczą.

Wspaniałą atmosferę turniejów tworzą nasi goście. Zawsze miło dla nich pracować. Serdecznie dziękujemy!


 

Ostatnie trofea w laserze rozdane

W 2024 roku ZKF „Olimp” zorganizował pięć ogólnopolskich imprez w strzelectwie laserowym dla osób niewidomych i słabowidzących. Ostatnio strzelców przyciągnęły zawody w Sarnówku (6-9 września), a wcześniej w Ustce (18-21 lipca). Chociaż nie były to najważniejsze wydarzenia sportowe w sezonie, rywalizacja była zacięta.

W tych samych miejscowościach odbywały się w tym roku drużynowe i indywidualne mistrzostwa Polski, jednak imprezy lipcowa i wrześniowa wyróżniały się największą frekwencją, może dlatego, że była to ostatnia okazja do rywalizacji w tym sezonie.

Na ogólnopolskie zmagania rozgrywane w lipcu w Ustce przybyli przedstawiciele dziesięciu klubów, a w Sarnówku oglądaliśmy aż trzynaście klubowych reprezentacji z całej Polski. Ze względu na dużą liczbę uczestników organizatorzy zdecydowali się na zmniejszenie liczby serii strzelań z trzech do dwóch, co usprawniło przebieg imprezy w Sarnówku. Zawody te wyróżniała nowo wprowadzona kategoria startowa mikst (kobieta i mężczyzna z tego samego klubu). Miejsce każdej pary wyznaczała suma wyników indywidualnych z dwuboju. Kategoria ta wzbudzała ogromne zainteresowanie i dodała imprezie nowej dynamiki. Rywalizacja była również otwarta dla przewodników, wolontariuszy oraz asystentów, którzy startowali w kategorii open, a zwyciężył w niej Jan Stach z „Warmii i Mazur” Olsztyn, który najlepiej wcielił się w rolę niewidomego strzelca. Zawody w Sarnówku wsparły firmy Polmak i Sport AZ, a honorowy patronat nad nimi objęli: starosta powiatu iławskiego, wójt gminy Iława oraz burmistrz Iławy. Wydarzenie promowała TVP3 Olsztyn.



grupa osóbZwycięzcy w nowej kategorii mikst ogólnopolskiego turnieju w strzelectwie laserowym w Sarnówku 

Obydwu imprezom towarzyszyła piękna, słoneczna aura, która sprzyjała relaksowi nad wodą. W Sarnówku uczestnicy chętnie korzystali z kajaków, rowerków wodnych oraz rejsów jachtem „Mar.Gre” prowadzonym przez kapitana Grzegorza Sikorskiego. Natomiast w nadmorskim kurorcie strzelcy zbierali się na wspólne spacery plażą albo podziwianie Bałtyku z promenady. Niektórzy zdecydowali się na rejs po zatoce. Zespołami sędziowskimi kierowali i sprawowali opiekę nad zawodami: w Sarnówku sędzia główny Janusz Licznerski, a w Ustce sędzia główny Tadeusz Sadowski. Łącznie w obu wydarzeniach uczestniczyło ponad stu zawodników z piętnastu klubów, co świadczy o rosnącym zainteresowaniu strzelectwem laserowym. To rezultat trafnej decyzji ZKF „Olimp” o zakupie profesjonalnego sprzętu, który rotacyjnie wypożyczany jest klubom na treningi.

Analizując wyniki z zawodów w Sarnówku, Ustce czy Klimkówce (kwiecień tego roku), można zauważyć, że kluby wiodące w strzelectwie, także tym laserowym, takie jak „Morena” Iława, „Łuczniczka” Bydgoszcz czy „Podkarpacie” Przemyśl, dominują w niemal wszystkich kategoriach. Sukcesy te są w dużej mierze zasługą regularnie prowadzonych treningów oraz tego, że te kluby dysponują profesjonalnym sprzętem, co daje ich zawodnikom przewagę nad konkurentami. Aby rywalizacja była bardziej wyrównana i na jeszcze wyższym poziomie, niezbędne jest inwestowanie w doposażenie pozostałych klubów. Dzięki temu mogłyby one szkolić swoich zawodników w równie korzystnych warunkach, co pozwoliłoby na ujawnienie się nowych talentów i zwiększenie konkurencyjności na zawodach. Kluczowe są więc warunki treningowe, w tym dostęp do wysokiej jakości sprzętu, który ma bezpośrednie przełożenie na wyniki.

Po zakończeniu sezonu startowego nadchodzi czas szkolenia. Najbliższe wydarzenie to ogólnopolski obóz sportowy, który odbędzie się w Rowach już w dniach 17-30.10.2024 r. Niewidomi i słabowidzący uczestnicy będą doskonalić się w takich dyscyplinach, jak nordic walking, pływanie oraz strzelectwo pneumatyczne i laserowe. W podtrzymaniu formy fizycznej pomoże aqua aerobic.

Koordynatorami zawodów z ramienia ZKF „Olimp” byli Klaudia Żelazowska i Mirosław Mirynowski. Zadania dofinansowane zostały przez Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz PFRON.


grupa osób z medalamiZwycięzcy w kategorii karabin ogólnopolskiego turnieju w strzelectwie laserowym w Ustce razem z sędziami i organizatorami

Ogólnopolskie zawody w strzelectwie laserowym osób niewidomych
i słabowidzących
18-21.07.2024 r., Ustka

Kobiety

Karabin

  1. Barbara Moskal „Podkarpacie” Przemyśl
  2. Ewa Bosek „Łuczniczka” Bydgoszcz
  3. Ewa Pochwat „Jutrzenka” Częstochowa

Pistolet

  1. Ewa Pochwat „Jutrzenka” Częstochowa
  2. Ewa Bosek „Łuczniczka” Bydgoszcz
  3. Barbara Moskal „Podkarpacie” Przemyśl

Dwubój

  1. Ewa Pochwat „Jutrzenka” Częstochowa
  2. Ewa Bosek „Łuczniczka” Bydgoszcz
  3. Barbara Moskal „Podkarpacie” Przemyśl

Mężczyźni

Karabin

  1. Grzegorz Kłos „Łuczniczka” Bydgoszcz
  2. Bogusław Rutkowski „Warmia i Mazury” Olsztyn
  3. Jarosław Czapski „Morena” Iława

Pistolet

  1. Jarosław Czapski „Morena” Iława
  2. Arkadiusz Gęstwiński „Łuczniczka” Bydgoszcz
  3. Bogusław Rutkowski „Warmia i Mazury” Olsztyn

Dwubój

  1. Jarosław Czapski „Morena” Iława
  2. Bogusław Rutkowski „Warmia i Mazury” Olsztyn
  3. Arkadiusz Gęstwiński „Łuczniczka” Bydgoszcz

 

Ogólnopolskie zawody w strzelectwie laserowym niewidomych i słabowidzących
6-9.09.2024 r., Sarnówek

Kobiety

Karabin

  1. Ewa Bosek „Łuczniczka” Bydgoszcz
  2. Agnieszka Pokojska „Morena” Iława
  3. Katarzyna Majewska „Pionek” Włocławek

Pistolet

  1. Agnieszka Pokojska „Morena” Iława
  2. Katarzyna Majewska „Pionek” Włocławek
  3. Ewa Pochwat „Jutrzenka” Częstochowa

Dwubój

  1. Agnieszka Pokojska „Morena” Iława
  2. Katarzyna Majewska „Pionek” Włocławek
  3. Ewa Pochwat „Jutrzenka” Częstochowa

Mężczyźni

Karabin

  1. Grzegorz Kłos „Łuczniczka” Bydgoszcz
  2. Jarosław Czapski „Morena” Iława
  3. Tomasz Doległo„Morena” Iława

Pistolet

  1. Andrzej Gorzka„Morena” Iława
  2. Jarosław Czapski „Morena” Iława
  3. Arkadiusz Gęstwiński „Łuczniczka” Bydgoszcz

Dwubój

  1. Jarosław Czapski „Morena” Iława
  2. Andrzej Gorzka„Morena” Iława
  3. Grzegorz Kłos „Łuczniczka” Bydgoszcz

Miksty

  1. Agnieszka Pokojska i Tomasz Doległo „Morena” Iława
  2. Katarzyna Majewska i Stanisław Szczęsny „Pionek” Włocławek
  3. Regina Szczypiorska i Jarosław Czapski „Morena” Iława
  4. Ewa Bosek i Grzegorz Kłos „Łuczniczka” Bydgoszcz
  5. Jolanta Szapańska i Arkadiusz Gęstwiński „Łuczniczka” Bydgoszcz

Na początek przygody z bowlingiem

Coraz więcej osób z dysfunkcją narządu wzroku postrzega grę w bowling nie tylko jako świetną okazję do integracji społecznej czy rehabilitacji ruchowej, lecz przede wszystkim do rywalizacji sportowej. Atrakcyjność gry oraz przejrzyste i, co ważne, łatwe do przyswojenia przepisy zachęcają do rozpoczęcia przygody z tą właśnie odmianą kręgli. Zatem: nie ma na co czekać!

Na początek wystarczy wybrać się do kręgielni (w prawie każdym dużym mieście jest przynajmniej jedna), wypożyczyć obuwie bowlingowe, wybrać sobie odpowiednią kulę i... nie ma przeszkód, by wejść na tor. Na tym etapie mogą zatrzymać się osoby początkujące (na pewien czas) oraz takie, które chcą traktować bowling rekreacyjnie.

Inaczej jest z tymi, którzy złapią bakcyla tego sportu – oni będą potrzebowali dodatkowego wyposażenia, często spersonalizowanego. Do takiego podstawowego sprzętu należeć będą przede wszystkim: kula, buty do gry, a także torba lub wózek na kulę. Można powiedzieć, że podobnie jak w innych sportach odpowiedni sprzęt w pewnym stopniu podnosi wyniki. Nowe rozwiązania materiałowe i technologiczne bazują na doświadczeniach graczy, co ostatecznie ma pomagać w osiąganiu coraz lepszych rezultatów. Zwolennicy wykorzystywania nowych technologii powiedzą również, że znajomość nowinek sprzętowych jest obecnie częścią gry. Zawodnik musi więc nie tylko posiadać odpowiednie umiejętności i talent, lecz powinien także wiedzieć, jak najlepiej użyć dobrze nawierconej kuli, w dodatku w sposób dostosowany do warunków akurat zastanych w kręgielni. Pamiętajmy jednak: kula reaktywna (inaczej: rotacyjna – pokryta warstwą żywicy zapewniającej przyczepność) poprawi wyniki gracza, jednak nie uczyni z niego lepszego gracza. Poprawa techniki gry wymaga zainwestowania swojego czasu, pracy oraz dużego wysiłku w samo granie. Pamiętajmy – to trening czyni mistrza.


rysunek 1

Sposoby nawiercania otworów w kuli bowlingowej

Najważniejszym sprzętem dla bowlingowca, zarówno amatora, jak i zawodowca, jest indywidualnie dobrana kula. Indywidualnie dobrana waga kuli oraz indywidualne rozmieszczenie otworów na palce ułatwiają wykonanie rzutu i zwiększają celność. Odpowiednio dopasowana kula przy lekkim zamachu sama wyślizgnie się na tor i się po nim potoczy. Kula musi być dopasowana zarówno wielkością, jak i wagą, nie może być za duża i za ciężka, ale akceptowalnie ciężka. Dobierając wagę kuli, wyciągamy lekko ugiętą rękę z otwartą dłonią skierowaną do góry i kładziemy na niej kulę. Jeżeli w takiej pozycji jesteśmy w stanie utrzymać kulę i nie wymaga to od nas większego wysiłku, to bierzemy kulę o większej wadze. Powtarzamy czynności tak długo, aż ręka po chwili trzymania kuli lekko opadnie. Dobrze jest poprosić kogoś o pomoc przy doborze wagi kuli, bo samemu trudno będzie to zrobić.

Na kulach z kręgielni znajdziemy oznaczenie ich wagi (kula z kręgielni to houseball). Pamiętajmy: waga podana jest w funtach (1 funt to około 0,45 kg). Oto typowe wagi kul:

6 funtów – 2,721 kg

7 funtów – 3,175 kg

8 funtów – 3,628 kg

9 funtów – 4,082 kg

10 funtów – 4,535 kg

11 funtów – 4,989 kg

12 funtów – 5,443 kg

13 funtów – 5,896 kg

14 funtów – 6,350 kg

15 funtów – 6,803 kg

16 funtów – 7,257 kg

Bardzo istotnym elementem doboru kuli jest także odpowiedni rozstaw otworów na palce. Należy pamiętać, że do gry w bowling używamy kciuka, palca środkowego i serdecznego (trzeci oraz czwarty, licząc od kciuka). Palce w otworze powinny się zatrzymać tuż przy pierwszym stawie. Początkujący zawodnicy często chwytają kulę w nieprawidłowy sposób – wkładają w otwory kciuk, palec wskazujący i środkowy. Niewłaściwe trzymanie kuli podczas wymachu może skutkować przekręceniem dłoni i w efekcie zakończy się to niecelnym rzutem. Dobierając kulę z odpowiednim rozstawem palców, musimy włożyć do otworu kuli kciuk i położyć na niej swobodnie pozostałe palce. Odpowiednia dla zawodnika kula to taka, w której zgięcia drugich stawów trzeciego i czwartego palca znajdują się na wysokości otworów w ich środku lub bliżej brzegu. Stosuje się dwa rodzaje wiercenia otworów kuli (zwyczajowo posługujemy się nazewnictwem angielskim):

  • conventional – standardowe, typowe. Kulę trzymamy tak, aby palce trzeci i czwarty były wsunięte do otworów kuli do wysokości drugiego stawu. Kule tego typu są w wyposażeniu kręgielni;
  • finger-tip – sportowe, rotacyjne. W tym przypadku kulę trzymamy większym rozstawem palców dłoni. Do otworów kuli wsuwamy tylko opuszki trzeciego i czwartego palca. Tego rodzaju kule są indywidualnie nawiercane dla zawodnika.

Palce powinny wchodzić do otworów luźno, ale nie za bardzo, żeby w czasie gry nie ściskać kuli, która spada z ręki. Aby lepiej dopasować wielkość otworów, możemy użyć specjalnych wkładek do otworów. Po włożeniu w otwory kuli kciuka, palca środkowego oraz serdecznego leży ona na środku naszej dłoni. Kiedy wykonujemy wymach (tzw. swing), środek ciężkości kuli znajdzie się bezpośrednio na środku naszej dłoni, co pomoże w trafieniu do celu. Prawidłowy chwyt kuli pozwala zmniejszyć jej odczuwalny ciężar.

osoby na kręgielniSposób trzymania oburącz kuli rotacyjnej tuż przed rzutem

Kolejną ważną kwestią przy wyborze kuli bowlingowej jest materiał, z jakiego została wykonana jej powłoka – najbardziej zewnętrzna część. Rodzaj tego materiału wpływa na sposób, w jaki kula reaguje na warunki toru (rodzaj smarowania). Obecnie na rynku dostępne są cztery typy powłok:

  • plastik (poliester) – powłoka sugerowana dla zawodników rzucających kulę prosto. Niski współczynnik tarcia tego typu kul sprawia, że ich ślizg jest większy. Wpływa to także na tor ruchu kuli, który jest bardziej prosty. Wyróżnia je także trwałość. Zazwyczaj są one używane przez graczy początkujących. Zawodnicy używają ich natomiast do dobijania spare’ów oraz do gry na suchych torach;
  • uretan – taka kula ma większy potencjał do skręcania, ponieważ ma wyższy współczynnik tarcia niż plastik, co sprawia, że kula ma większą przyczepność. Polecana jest dla początkujących graczy, którzy używają lub chcą używać kuli skręcającej. Z takich kul korzystają jednak również profesjonalni zawodnicy na bardziej suchych torach. Plusem kul uretanowych jest możliwość – poprzez zmatowienie lub wypolerowanie – zmniejszenia lub zwiększenia potencjału jej skrętu;
  • reaktywna – powłoka ta charakteryzuje się większą mocą rozbicia. Dodatkowym komponentem sprawiającym, że ślizga się ona lepiej na oleju oraz ma jeszcze większą przyczepność, jest żywica. Jej potencjał skręcający jest też większy niż np. w kuli houseball. Wszystkie te elementy sprawiają, że tego typu kule są najczęściej używane przez graczy.
  • particle – charakteryzuje się dodatkiem szkła i ceramiki. Taka kula to idealne rozwiązanie dla profesjonalistów, którzy wiedzą, jak najlepiej wykorzystać jej potencjał w zależności od warunków toru. Wprowadzenie dodatkowych składników do powłoki zwiększa przyczepność na oleju, a co za tym idzie, skręt kuli jest płynniejszy i bardziej kontrolowany, przy jednoczesnym zachowaniu mocnego rozbicia charakterystycznego dla kul reaktywnych.

Jest jednak jedna niezmienna zasada: żeby być dobrym graczem i mieć satysfakcjonujące wyniki, trzeba najpierw nauczyć się wykorzystywać możliwości jednej kuli, a dopiero potem myśleć o kolejnych. Bo jeśli nie umie się grać dobrze jedną, to posiadanie nawet dziesięciu innych kul tego nie zmieni.

zestaw kulRóżne kolory kul houseballowych. Kule tej samej wagi są w jednym kolorze.

Większość profesjonalnych graczy posiada jednak w swoim arsenale przynajmniej kilka kul. Zazwyczaj jest to jedna lub dwie kule reaktywne (reactive resin) do strike’ów i podkręcania rzutów oraz jedna plastikowa, wykorzystywana do zbijania spare’ów (zamykania ramek). Można potraktować to jako wskazówkę, ale należy pamiętać, że wybór kuli jest o wiele bardziej skomplikowany, gdy posiadamy ich więcej, bo wymaga to odpowiedniej wiedzy i doświadczenia.

Istotnym czynnikiem, którym różnią się kule w zależności od rodzaju, jest ich cena. Jak można się domyślić, najtańsze są kule plastikowe, a najdroższe te z powłoką typu particle. Godne polecenia są np. kule marek Storm, Ebonite, DV8, Brunswick, Roto Grip czy Hammer. Przy wyborze lepiej zastanowić się najpierw nad potrzebami i budżetem, jaki chcemy przeznaczyć. Z czasem z pewnością warto zainwestować więcej, ale do nauki gry powinna wystarczyć kula plastikowa. Przede wszystkim liczy się zapał i dobra zabawa.

W kręgielni spotkamy się z czterema potocznymi określeniami kul:

  • houseball;
  • rotacyjna/reaktywna;
  • sparowa (sparówka)
  • mix

Houseballami grają początkujący zawodnicy oraz ci, którzy nie mają zamiaru ciągnąć ze sobą wózka z prywatnymi kulami. Używają ich w trakcie gry zarówno do pierwszego rzutu, tzw. rozbicia, jak i drugiego, tzw. dobitki. Zawodnicy zaopatrzeni we własny sprzęt mają najczęściej kulę rotacyjną, służącą im do wykonania rozbicia, oraz sparówkę pomagającą wykonać celne dobicie. Kula mix – dla zaawansowanych zawodników – łączy w sobie cechy kuli rotacyjnej i sparowej.

Poza kulą niezbędnym wyposażeniem zawodnika grającego w bowling jest odpowiedni strój. Powinien on być przede wszystkim wygodny, niekrępujący ruchów. Można włożyć spodnie materiałowe, spódnicę lub legginsy, a do tego koszulkę polo. Ważne, żeby ubranie było lekkie i przewiewne, najlepiej wykonane z naturalnych tkanin.

Do gry niezbędne są buty bowlingowe charakteryzujące się białą, śliską podeszwą, która umożliwia wykonanie ślizgu (tzw. slide’u) w ostatnim kroku przed wyrzuceniem kuli (dla gracza praworęcznego jest to lewa noga, dla gracza leworęcznego prawa noga). Należy pamiętać, że przed grą zawsze obowiązkowo zmieniamy buty! Jest to o tyle ważne, że buty do gry, czy te z kręgielni, czy też kupione indywidualnie, posiadają specjalną skórzaną podeszwę, która chroni parkiet przed ścieraniem.

Po dobraniu odpowiedniego sprzętu można ruszać do kręgielni. Ale nie czas jeszcze na grę. Pora na naukę ustawienia na rozbiegu, rozbieg i rzut.


Maciej Kwiatkowski – sędzia bowlingowy i trener. Od 2021 r. prowadzi reprezentację Polski osób niewidomych i słabowidzących w bowlingu sportowym. Jego największym sukcesem szkoleniowym jest jak dotychczas zdobycie dwudziestu medali przez reprezentację Polski niewidomych i słabowidzących podczas IBSA World Games 2023 w Birmingham (7 złotych, 6 srebrnych, 7 brązowych). W chwilach wolnych trenuje i startuje w drużynie OKB „Orzeł” Opole.

 


 

Maciej Kwiatkowski

Do góry

Gramy w szachy

Na zdjęciu Waldemar Świć
Ryszard Bernard (współautor rubryki)

Walka tandemów w końcówce.
Wieża i goniec przeciwko wieży
ze skoczkiem (cz. 2)

Asymetria pionkowa i możliwość stworzenia wolnych pionków działają zdecydowanie na korzyść strony gońcowej. Goniec wykazuje tutaj swoją dalekosiężność – wspomaga marsz własnego wolniaka i utrudnia jednocześnie promocję u partnera. W walce ze skrajnymi pionkami szczególnie nieporadny jest skoczek. Oto klasyczna partia:

W partiach światowej czołówki błędy pojawiają się głównie w niedoczasach. W normalnych sytuacjach można mówić raczej o niedokładnościach, które nie zmieniają rażąco oceny pozycji. Oto typowy przykład:


A. Alechin – M. Euwe
Holandia 1937
2. partia meczu o MŚ



Planem białych jest jak najszybsze wyrobienie wolniaka: 32.Gd3! h6 Po 32...Sxf4 33.Gxh7 Sd3 34.Gf5+ Kd8 35.We2 białe osiągały cel bardzo szybko. 33.Gf5+ Kd8 34.Kg4! Król zmierza po pionka h6, nie zwracając uwagi na koszty. 34...Se7 Czarne chcą włączyć monarchę do obrony skrzydła królewskiego. Po 34...Sxc3 35.Kh5 Sxa4 36.Kxh6 Sc3 37.h5 a5 38.Kg7 uzyskiwały przewagę materialną, ale grę rozstrzygał biały wolniak. 35.Gb1 Ke8 Trochę opóźniało plany przeciwnika 35...Wd5, ale nie zmieniało to końcowego efektu: 36.c4 Wc5 (lub 36...h5+ 37.Kf3 Wd4 38.Wc1 Ke8 39.g4 hxg4+ 40.Kxg4) 37.Gd3 Ke8 38.We6 Kf7 39.Wd6 h5+ 40.Kh3 z dalszym g3-g4 lub Wd7.  36.Kh5 Kf7 37.Ga2+ Kf8 38.Kxh6 Wd2 Również po 38...Sf5+ 39.Kg6 Sxg3 40.h5 f5+ 41.Ge6 los partii był przesądzony. 39.Ge6 Wd3 40.g4 Wxc3 41.g5 i czarne poddały się, nie czekając na marsz pionka g5.

G. Kjartansson (2450) – R. Svane (2637)
ME, Terme Catez 2022



Mimo pionka więcej czarne są w krytycznej sytuacji, gdyż białego wolniaka trudno jest zatrzymać. 36.Gg3 Sxh2 37.Wxc3 h5? Przegrywa forsownie. W wyścigach wolniaków czarne nie mają szans. Duże możliwości ratunku dawało skierowanie wieży na drugie skrzydło: 37...Wh6! i np. 38.Wc7+ Kf8 39.Ge5 Wg6! 40.a5 Sg4 41.Gxg7+! Kg8. 38.a5! h4 Lub 38...Sg4 39.a6 Wh1 40.Wa3.  39.Ge1!  Po wymianie wież skoczek nie zdąży zatrzymać pionka. 39...Wxc3 40.Gxc3 h3 41.a6 Sg4 42.Kf3 Se3 Po 42...h2 43.Kg2 Se3+ 44.Kxh2 Sc4 wygrywa ten sam motyw co w partii: 45.Ga5!. 43.Kg3! Sc4 44.Ga5! 1–0


R. Fischer – M. Tajmanow
Palma de Mallorca 1970

W tej partii czarna wieża jest aktywniejsza niż w poprzedniej, ale mimo przewagi materialnej nie udało się uratować pół punktu: 47.a5 We8 Czarne planują We1+ i Wa1. 48.Wc1! Po przedwczesnym 48.a6?! We1+ 49.Kf2 Wa1 50.Wc6 (50.Gb7? Wxa6!) 50...h5 51.Ke3 g5 52.Wb6 Sd7 53.Wb7 Sc5 szanse na wygraną były minimalne. 48...We5 49.Wa1 We7 50.Kf2 Dobre było także natychmiastowe 50.a6, bo np. 50...Wa7 51.Kf2 Sd7 52.Ke3 Sc5 53.Ge2 Kf6 54.Wa5 Sb3 55.Wa4 Sc5 56.Wxb4 Sxa6 57.Wb6+. 50...Se8 51.a6 Wa7 52.Ke3 Sc7 (52...Sd6  53.Kd4) 53.Gb7 Se6 Z planem 54…Sc5. 54.Wa5! Kf6 (54...Sd8 55.Wb5) 55.Kd3 Ke7 56.Kc4 Kd6 57.Wd5+ Kc7 58.Kb5! Wypuszczało wygraną 58.Kxb4? Sd8 59.Wc5+ Kb6 60.Gc8 Sc6+ 61.Kc4 Wc7. Teraz na 58...Sd8 nastąpi 59.Wxd8 Kxd8 60.Kb6, a w przypadku 58...h5 rozstrzyga 59.Wd1 z dalszym Wc1+ i Kb6. Czarne się poddały.

R. Fine – A. Alechin
Nottingham 1936


W tej partii białe uratowały remis. Wolniak na linii „f” jest mniej groźny od skrajnego (skoczek może działać na dwóch skrzydłach), biała piechota jest dość daleko zaawansowana i gotowa do marszu, a ponadto obronie pomaga fakt, że pole a1 jest tzw. złym rogiem.  43.Wf2 f5  44.a5 Kf6 45.b4 Kg5 46.Sd3 Również i 46.b5 dawało remis, np.: 46…f4 47.Sd3 f3 48.Kd4 Kh4 49.Se5 Kg3 50.Sxg4 Kxg4 51.c5 Kg3 52.Wf1 f2 53.c6 bxc6 54.bxc6 We1 55.Wxf2 Kxf2 56.Kd5 Ke3 57.c7 Wc1 58.Kd6=. 46...Kh4 47.Wf4 Kg3 48.Wd4 Gf3 Na 48...Ge2 lub 48…Wf7 nastąpiłoby 49.Sf4. 49.Wd8 Ge2 Okazuje się, że 49...f4 niewiele daje: 50.Wf8 We4 51.a6 b6 (51...bxa6 52.Wxf4! Wxf4 53.Sxf4=) 52.c5. 50.Wg8+ Kf3 51.Wf8 Ke3 52.Se1 Ke4 53.Sg2 Gh5 (53...Wg7? 54.We8+) 54.Wd8 Kf3 55.Sh4+ Kg4 56.Wd4+ Kg5 Lub 56...f4 57.Sg2 Wf7 58.a6 b6 (58...bxa6 59.Wxf4+!) 59.c5 Kg3 60.cxb6 axb6 61.Sxf4 Wxf4 62.a7 Wf8 (62…Gf3 63.Wd8) 63.Wd6. 57.Sg2 Gf3 58.Sf4 Ge4 59.Sd5 We5 60.Wd1! Gf3 Nadziei na wygraną już nie ma: 60...f4 61.Kd4 We8 (61...Kf5 62.Wf1 Gxd5 63.cxd5) 62.We1=.  61.Wg1+ Gg4 62.Kd4 We4+ 63.Kd3 We6 64.Se3 Wd6+ 65.Kc3 Wd8 66.b5 We8 i zgodzono się na remis.

Tandem gońcowy góruje również w otwartych pozycjach w grze manewrowej na obu skrzydłach, z potencjalnymi możliwościami wyrobienia wolniaków.


R. Fischer – M. Tal
Turniej pretendentów, Curacao 1962


48.G8d6! b4 Niedobre było 48...Wxf3 49.Wxb5 z groźbami Wxa5 i Wb8+. 49.g4! Przejściowa ofiara w celu wyrobienia wolnego pionka. 49...Wxf3 50.g5 Se6 51.Kxg6 Wd3 52.Ge5 We3 53.Kf5 Sf8 54.Wg2 Wf3+ 55.Gf4 Do wygranej prowadziło również 55.Ke4 Wh3 56.g6 Wxh4+ 57.Kd5 Sxg6 58.Wxg6 Wg4 59.Wb6 Wg2 60.Wb5 Kd7 (60...Wxa2? 61.Ke6) 61.Wxa5 itd. 55...Kd7 56.g6 Se6 57.g7! Wxf4+ 58.Ke5 Wf8 59.gxf8H Sxf8 60.Kd5 a4 61.Wg7+ Ke8 62.Kd6 b3 63.a3 i czarne się poddały.

Także przewagę materialną łatwiej zrealizować, mając do dyspozycji gońca:

S. Karjakin (2730) – J. Polgar (2711)
Olimpiada szachowa, Drezno 2008


 

Aby mieć szanse na wygraną, białe muszą wymienić pionka c3 za b7, co wydaje się niewykonalne… 25.f4 Sc6 (25...Kd7? 26.Gh3) 26.Gd3 h6 27.Kb2 Wd6 28.We8! Wieżę trzeba zachować – końcówka lekkofigurowa byłaby łatwa do zremisowania. 28...Wd8 29.We1 Wd7 30.c4 b6? Poważny błąd, ułatwiający białym robotę – teraz wystarczy tylko dojść do ruchu c4-c5. Być może czarne liczyły na blokadę na polu c5. Prawidłowe było 30...Kb6. 31.Kc3 Kd6 32.Gf5 We7 Większe szanse na ratunek dawało 32...Wd8 33.We6+ Kc5 34.Ge4 Sb8, na co białe ruchem 35.h4 rozpoczęłyby poszukiwania drugiej słabości w przeciwległym rejonie szachownicy. 33.Wd1+ Kc7 34.Wd5 We3+ 35.Kd2 We7 36.c5 Sa5 Po 36...Sb4 37.cxb6+ Kxb6 białe mogły już wymienić wieże 38.Wd7 Wxd7+ 39.Gxd7, bo po 39…Sxa2? 40.c3 ginął skoczek. 37.cxb6+ axb6 38.Wd4 Teraz białe mają już „prawdziwego” nadwyżkowego pionka. 38...Kc6 (38...Sc6!?) 39.Ge4+ Kc5 40.Kc3 b5?! Prowadzi do dalszych kłopotów. Należało zagrać 40...Kb5 41.Wb4+ Ka6.  41.Wd5+ Kb6 42.Gd3 Wc7+ 43.Kd4 Sc6+ 44.Ke4 We7+ 45.Kf5 b4 Czarne uratowały pionka „b”, ale za wysoką cenę – biały król przeniknął do obozu na drugim skrzydle. 46.Kg6 Kc7 47.g4 Sd8 48.Gf5 Sb7 Lub 48...Sc6 49.h4 Sd8 50.Wd4 Sc6 51.We4! i czarne tracą kilka pionków. 49.Wd4 Sd6 50.h4 Pionek b4 nie ucieknie... 50...h5 51.Kxh5 Sxf5 52.gxf5 We2 53.Kg6 53...Wxc2 54.Kxg7 Wxa2 55.Wxb4 Wh2 56.Kxf6 Wxh4 57.Ke6 1–0

Ważnym elementem walki w obronie i przy realizacji przewagi jest możliwość stworzenia gróźb królowi:

N. Salimowa (2399) – A. Kozak (2525)
ME, Terme Catez 2022

Pozycja białych jest przegrana. Oto możliwe warianty: 45.f6 Gxf6 46.Wxf6+ Ke7 47.Wxh6 Wa4! 48.Sf5+ (48.Sc8+ Kf7 49.Sxb6 Wa6) 48…Kf7 49.Se3 a2 50.Sc2 Wc4 51.Wxb6 (51.Sa1 Wc1 52.Sb3 c4) 51...Wxc2 52.Wa6 c4 53.Kf3 c3 54.Ke3 Wxf2! 55.Kxf2 c2 lub 45.We8+ Kg7 46.We7+ Kf6 47.We6+ Kg5. Białe spróbowały ostatniej szansy. 45.f4!? a2? Pośpiech jest złym doradcą. Czarne wpadły w pułapkę. Przed marszem pionka należało zabezpieczyć króla 45...Wb2+! 46.Kf3 Wb3+ 47.Kg4 (47.Ke2 We3+) 47...We3 48.Wxh6 Gg7 i dopiero potem zagrać a3-a2. 46.We8+ Kg7 47.We7+ Kg8 (47...Kf6?? 48.Wf7x) 48.We8+ Kh7 49.We7+ Kh8 Prawdopodobnie dopiero teraz czarne zauważyły, że po 49...Gg7? 50.f6! Kg6 (inaczej mat) 51.fxg7 Kh7 52.Wa7 Wxf4 53.Se8 wygrywają białe! 50.We8+ Kg7 51.We7+ Remis.

H. Pfleger – B. Toth
Rzym 1977

1...a3 2.f6! Ale nie 2.e7? We8 3.Kf2 Kf7 z dalszym a3-a2 i wygraną czarnych. 2...gxf6 Jeśli 2...a2, to 3.f7+ Kh8 4.Wd1. 3.Gxf6 a2 Lub 3...We8 4.Wg7+ Kf8 5.e7+ z wygraną. 4.Wg7+! Po 4.Wa7? We8!
czarne ratowały partię. 4...Kf8 (4...Kh8?
5.Wg6x) 5.Wxh7! Wspaniały przykład współdziałania wieży z gońcem. Groźba 6.Wh8x rozstrzyga. 5…a1H+ 6.Kf2 Hb2+ 7.Kg3 Hxc3+ Nie ma innej obrony przed matem.  8.Gxc3 We8 9.Wh8+ I białe wygrały.

Podsumowując: wieża z gońcem rzeczywiście jest skuteczniejsza w grze od wieży ze skoczkiem. Nie zapominajmy jednak, że tak jak w podanych przykładach, wszystko zależy od konkretnej pozycji.


 

Ryszard Bernard

Do góry

Gramy w warcaby

Na zdjęciu Damian Reszka
Damian Reszka (autor rubryki)

Po kilku miesiącach międzynarodowych wojaży pora wrócić na rodzime podwórko. W niniejszym numerze przyjrzymy się poczynaniom reprezentantów Stowarzyszenia „Cross”. A było co śledzić. W czerwcu w Ustce rozegrano mistrzostwa Polski kobiet, jak i mistrzostwa mężczyzn niewidomych i słabowidzących, czyli najważniejsze zawody krajowego kalendarza. Kolejne tytuły do swojej kolekcji dołożyli Ewa Wieczorek („Victoria” Białystok) i Leszek Stefanek („Hetman” Lublin). Przedmiotem naszych analiz będą szczególnie potyczki tego drugiego. Zapraszam do lektury!


Ewa Wieczorek – Wojciech Woźniak
Turniej Stowarzyszenia „Cross”
6. runda


Białe: 43, 38, 36, 35, 33, 32, 31, 30, 27, 24
Czarne: 6, 9, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 22

Przewaga pozycyjna jednego zawodnika lubi uśpić czujność obu stron. Atakujący może poczuć się zbyt pewnie, a broniący się stracić nadzieję na korzystny wynik. Ale lepsza pozycja to jeszcze nie wygrana. W ostatnim ruchu białe zagrały: 39.48-43?? Przegrywające posunięcie... (Do strategicznej wygranej prowadziło: 39.30-25 19x30 40.25x34 14-19 41.32-28). 39...14-20? Na Ewy szczęście Wojciech nie przeprowadza zwycięskiego uderzenia mostek: 39...
16-21!! 40.27x16 22-27 41.32x23 19x48.


Andrzej Jagieła – Michał Ciborski
Finał MP, Ustka 2024
10. runda

Białe: 43, 40, 39, 38, 37, 36, 33, 29
Czarne: 8, 9, 14, 15, 16, 21, 22, 26

46.39-34? Ten niepozorny ruch daje przeciwnikowi forsowny wariant przerywu na skrzydle. (Prawidłowym posunięciem było: 46.38-32 ze spokojną obroną flanki). 46...9-13?
Michał nie wykorzystał szansy, a można było grać: 46...22-27! 47.37-32. Inaczej grozi 47.27-31! 26-31! 48.43-39 21-26! 49.32x21 16x27 50.33-28 31-37 51.39-33 27-31 52.36x27 37-41 z przerywem i wygraną pozycją. 47.38-32 8-12 48.43-38 22-27
49.33-28 14-19


Białe: 40, 38, 37, 36, 34, 32, 29, 28
Czarne: 12, 13, 15, 16, 19, 21, 26, 27

50.29-23? Do remisu prowadziło przykładowe: 50.34-30 12-18 51.38-33 27x38 52.33x42 18-22 53.28x17 21x12 54.40-35
16-21 55.30-24 19x30 56.35x24 13-18 57.24-19 15-20=. 50...19-24 51.23-19?? Każdy atak, a szczególnie więcej niż jednego piona, należy dokładnie sprawdzić pod kątem kombinacji. 51...27-31! 52.19x17 31x11 i strata dwóch pionów nie pozwoliła białym uratować choćby punktu. 0-2


Mikołaj Fiedoruk – Leszek Stefanek
Finał MP, Ustka 2024
2. runda

1.34-30 20-25 2.32-28 25x34 3.39x30
18-23
Najaktywniejszym ruchem czarnych w tym debiucie jest 3...16-21!, wyprowadzające bandowego piona i stwarzające szanse pułapek, na przykład: 4.31-26 21-27 5.44-39?? 27-32! 6.38x27 19-24 7.30x19 14x21. 4.37-32 12-18 5.41-37 7-12 6.44-39 1-7 Piona „1” czarne zdążą wyprowadzić. Lepiej nie tracić tempa i od razu przejąć kontrolę nad punktem 24 poprzez 6...15-20 i potem 20-24. 7.30-25 15-20 8.40-34 20-24
9.34-29 23x34 10.39x30
Białe decydują się na zdobywanie temp w klasyce. Jest to ryzykowny plan, ale jeśli zdołają w którymś momencie partii wyjść z klasyki do centrum, to mogą liczyć na lepszą pozycję. 10...18-23
11.31-27 17-21 12.50-44 12-18 13.44-40 21-26
13...10-15? 14.27-22! 18x27 15.25-20 14x34 16.40x18 13x22 17.28x26 z szansami na zdobycie piona 24 (uderzenie rykoszet). 14.37-31 26x37 15.42x31 Już osiem temp więcej u białych. 15...7-12 16.46-41 10-15 17.41-37 12-17 18.47-42 8-12 19.27-22!
 Ten ruch zdaje się tworzyć czarnym niemałe problemy. 19...18x27 20.31x22

Białe: 49, 48, 45, 43, 42, 40, 38, 37, 36, 35, 33, 32, 30, 28, 25, 22
Czarne: 2, 3, 4, 5, 6, 9, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 19, 23, 24

20...13-18? Leszek decyduje się na wymianę, która rozbija środek pozycji czarnych i izoluje piona „5”. Pozwala to myśleć, że czarne dały się zaskoczyć wbiciem białych na pole 22. (W tej sytuacji lepszy wydawał się wariant z dwiema damkami: 20...12-18 21.37-31 18x27 22.32x12 23x32 23.38x27 14-20 24.25x23 13-18 25.30x19 18x47 26.19-14 [26.12-7?? 9-13! 27.19x8 3x1] 26...9x20 27.12-7 z bardzo ciekawą grą). 21.22x13 9x18 22.40-34 4-9 23.34-29 23x34 24.30x39 9-13 Czarne, chcąc załatać dziurę w środku, pozbywają się bardzo istotnej kolumny 3, 9, 14. Rośnie przewaga pozycyjna białych. 25.37-31 2-8 26.49-44
17-21 27.44-40 21-26 28.40-34 26x37 29.42x31 12-17 30.34-29?
Białe najwyraźniej nie zdiagnozowały słabości czarnych na polu „5”. Takim atakiem pomagają przeciwnikowi wyprowadzić marudera. Lepszą kontynuacją było: 30.48-42 17-21 31.28-22 18x27 32.31x22. 30...3-9 31.29x20 15x24 32.45-40 18-23 33.31-27 5-10 34.48-42 17-21 35.40-34 13-18! Posunięcie ważne o tyle, by wobec możliwej wymiany białych 34-29 i wybicia klasyki móc z powrotem do niej wejść, grając 18-23. 36.34-29 23x34 37.39x30 18-23! 38.42-37 Również na ten ruch należy szczególnie uważać. Pozbawia on białe kolumny 42, 38, 33, która często z wykorzystaniem posunięcia 27-22 może umożliwić wyjście z niekorzystnej klasyki. 38...9-13 39.37-31?


Białe: 43, 38, 36, 35, 33, 32, 31, 30, 28, 27, 25
Czarne: 6, 8, 10, 11, 13, 14, 16, 19, 21, 23, 24

Białe nie czuły się komfortowo w pozycji klasycznej, mając o sześć temp więcej w sytuacji, gdzie każda ze stron kontroluje po jednym narożniku. Wybrały jednak przegrywające posunięcie. (Drogą do remisu był trudny, taktyczny, ale zarazem piękny wariant: 39.43-39 8-12 40.39-34 12-18 41.34-29
23x34 42.30x39 18-23 43.36-31! 10-15 44.27-22! 21-27 45.32x21 23x34 46.22-18 16x36 47.18x40=). 39...21-26? Czarne nie znalazły najlepszego ruchu. 39...13-18! 40.31-26 (40.43-39 21-26 41.27-22 18x27 42.31x22 16-21 43.39-34 21-27!) 40...11-17!
41.43-39 23-29! 42.36-31 29-34 i nie ma co grać! 40.27-22 26x37 41.32x41 23x32 42.38x27 8-12 43.41-37 12-17 44.43-39 17x28 45.33x22 24-29 46.37-32 11-17 47.22x11 6x17 48.36-31 19-23 49.31-26 10-15


Białe: 39, 35, 32, 30, 27, 26, 25
Czarne: 13, 14, 15, 16, 17, 23, 29

I tak dotarliśmy do decydującego o wyniku ustawienia. W tej pozycji siedem na siedem jedyne, co zostało białym, to dobrze wszystko policzyć... 50.39-34? Nie w tę stronę! 50.39-33 29x38 51.32x43 15-20 52.43-39 13-19 53.39-33 20-24 54.33-29
23x34 (54...24x33 55.30-24 19x30 56.35x24=) 55.30x39 19-23 56.39-33 14-19
57.35-30 24x35 58.25-20= 50...29x40 51.35x44 15-20 52.44-39 Nic nie zmieniało: 52.44-40 13-19 53.40-35 23-28 54.32x23 19x28. 52...13-19 53.39-33 20-24 54.33-28 24x35 I tak późniejszy mistrz pokonał późniejszego wicemistrza Polski. 0-2

Leszek Stefanek – Michał Ciborski
Finał MP, Ustka 2024
3. runda

Białe: 49, 48, 46, 45, 44, 43, 42, 41, 40, 39, 38, 36, 34, 32, 27, 26, 24
Czarne: 2, 3, 4, 6, 7, 8, 9, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 21, 25

Agresywna gra białych w debiucie pozwoliła na zaserwowanie kombinacyjnych niespodzianek. 14...18-22?? 15.27x18 13x22 15...12x23 16.24-19 13x24 17.34-29 24x33 18.39x10 16.24-19! 14x23 17.34-30 25x34 18.40x27 i z pionem więcej białe wygrały partię.


Tomasz Kuziel – Leszek Stefanek
Finał MP, Ustka 2024
4. runda

Białe: 48, 39, 38, 36, 35, 34, 32, 30, 28, 27
Czarne: 3, 8, 12, 13, 16, 17, 18, 19, 23, 24

40.48-42 17-21 Ciekawy był motyw żertwy, czyli charakterystycznego dla pozycji klasycznych poświęcenia: 40...16-21! 41.27x16 18-22 42.39-33 (42.38-33? 24-29
43.33x24 22x44) 42...22-27 43.32x21 23x43 44.42-38 43x32 45.34-29 17x26 46.29x20 19-24 47.20x29 12-17 48.29-24 32-37 49.24-20= 41.28-22? Ruch 28-22, czyli wyjście Ghestema, ma sens, o ile przeciwnik ma na bandzie trzy piony: 16, 21, 26. W tym przypadku są jedynie dwa, a to prowadzi do nieuchronnych gróźb. (Remisu należało szukać, wykorzystując taktyczną ideę uderzenia bomba: 41.42-37 12-17 42.37-31 21-26 43.27-21 26x37 44.32x41 23x43 45.21x14). 41...21-26 42.39-33 3-9 43.42-37 9-14 44.33-28 16-21 45.27x16 18x27 46.32x21 23x43 i białe się poddały.


Antoni Lewek – Leszek Stefanek
Finał MP, ustka 2024
11. runda

Białe: 48, 45, 44, 43, 42, 41, 39, 38, 36, 35, 33, 31, 29, 26
Czarne: 2, 3, 6, 7, 8, 9, 12, 13, 17, 20, 22, 24, 27

W ostatnim posunięciu białe zagrały: 23.46-41? Pozwoliło to Stefankowi w widocznej na diagramie pozycji przypieczętować tytuł ładną kombinacją z półrogatki. 23...24-30 24.35x24 27-32 25.38x18 12x34 26.39x30 20x40 27.45x34 i z pionem więcej czarne wygrały kolejną, już dziewiątą z jedenastu gier.


 

Damian Reszka

Do góry