Miłośników biegówek zapraszamy na obóz narciarski Stowarzyszenia „Cross”, który odbędzie się w terminie 9-21.02.2020 r. w Kościelisku. Celem obozu jest nauka techniki narciarstwa biegowego i przygotowanie zawodników do startu w zawodach sportowych
Warunkiem udziału jest posiadanie orzeczenia o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności z tytułu utraty wzroku oraz aktualnego zaświadczenia lekarskiego o braku przeciwwskazań do uczestnictwa w obozie narciarskim (narciarstwo biegowe). Uczestnicy przyjeżdżają z własnym sprzętem sportowym (narty, kijki, buty narciarskie). Organizator zapewnia ubezpieczenie NNW. Na obozie będzie możliwość smarowania nart.
Zgłoszeń uczestników dokonują kluby zrzeszone w Stowarzyszeniu „Cross” w terminie do 20.01.2020 r. na adres koordynatora Józefa Plichty: jozefplichta1958@gmail.com. Do e-maila należy dołączyć skan formularza zgłoszeniowego (oryginał dostarczyć koordynatorowi w dniu rozpoczęcia obozu) i orzeczenia o stopniu niepełnosprawności uczestnika. Pierwszeństwo udziału mają osoby czynnie uprawiające narciarstwo biegowe.
Odpłatność za osobę od uczestnika i przewodnika wynosi 500 zł, a od przewodnika osoby całkowicie niewidomej 300 zł (liczba miejsc dla przewodników jest ograniczona). Wpłaty należy dokonać na konto Stowarzyszenia „Cross” w Santander Bank Polska S.A., numer konta: 73 1090 2590 0000 0001 3341 4035, po uzyskaniu informacji potwierdzającej zakwalifikowanie uczestnika na obóz.
Zakwaterowanie: Willa u Gąsieniców, ul. Królewska 42, 34-511 Kościelisko. Dojazd z Zakopanego busem w kierunku Kościeliska-Kiry.
Formularz zgłoszeniowy i więcej szczegółowych informacji znajduje się w komunikacie na stronie www.cross.org.pl.
Zapraszamy!
***
(W dniach 21-24.02.2020 r. na obiekcie biathlonowym Kościelisko- -Kiry odbędą się mistrzostwa Polski niewidomych i słabowidzących w narciarstwie biegowym. Zakwaterowanie i wyżywienie: Willa u Gąsieniców, ul. Królewska 42, 34-511 Kościelisko. Więcej informacji w oddzielnym komunikacie na stronie www.cross.org.pl).
Mamy nowego prezesa
Jak co cztery lata delegaci klubów Stowarzyszenia „Cross” z całej Polski zebrali się na sejmiku, aby podsumować miniony okres działania organizacji, ocenić zarządzające prezydium i dokonać wyboru władz na kolejną kadencję. Tegoroczne obrady przejdą do historii jako najdłuższe. Radę Krajową udało się skompletować dopiero po… piętnastu turach głosowania.
VIII Krajowy Sejmik Stowarzyszenia Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących „Cross” odbył się 30 listopada 2019 r. w Ośrodku Rehabilitacyjno- Wypoczynkowym Wielspin w Wągrowcu. Na wydarzenie zostali zaproszeni delegaci wybrani na obecną kadencję przez władze klubów, w liczbie określonej zgodnie z kluczem wyborczym. Na 52 uprawnionych delegatów wydano 47 mandatów. Ponieważ obecnych było ponad pięćdziesiąt procent delegatów i spełnione zostały wymagania z art. 21 i i art. 65 Statutu, sejmik uznano za prawomocny, władny podejmować uchwały i wnioski oraz wybierać nowe władze.
Wszystkich zebranych powitała i obrady otworzyła przewodnicząca Rady Krajowej Józefa Spychała, kierująca naszą organizacją przez ostatnie cztery lata. W prezydium sejmiku znaleźli się: Piotr Łożyński – przewodniczący, Wacław Morgiewicz – zastępca przewodniczącego, Tomasz Chmurzyński – sekretarz. Przewodniczący na protokolanta powołał Przemysława Warszewskiego.
Na wstępie obrad przedstawiono sprawozdania z działalności ustępujących władz Stowarzyszenia: Rady Krajowej, Komisji Rewizyjnej oraz Sądu Koleżeńskiego. Wszystkie one zostały zaaprobowane przez delegatów – w tym sprawozdanie merytoryczne – przez aklamację.
W czasie na dyskusję kolejni delegaci dzielili się swoimi uwagami, zadawali pytania członkom ustępujących władz i składali wnioski do mających zostać wybranych nowych władz. Po wyczerpaniu ważkich tematów delegaci w głosowaniu tajnym udzielili absolutorium ustępującej Radzie Krajowej.
Po ogłoszeniu wyniku głosowania przewodniczący podziękował członkom ustępujących władz Stowarzyszenia – a w szczególności prezes Józefie Spychale – za ich ciężką pracę w okresie ostatnich czterech lat, pogratulował sukcesów finansowych, sportowych i organizacyjnych.
Przyszedł czas, aby powołać nowe władze. W pierwszej kolejności dokonano wyboru członków Rady Krajowej. W wyniku przeprowadzonych piętnastu tur głosowania delegaci dokonali ostatecznie wyboru 15 członków Rady, w skład której weszli: Krzysztof Badowski, Irena Curyło, Kazimierz Curyło, Adam Dzitkowski, Andrzej Gasiul, Sławomir Gruszkowski, Jerzy Hanus, Zdzisław Mądry, Sebastian Michailidis, Mirosław Mirynowski, Józef Plichta, Łukasz Skąpski, Józefa Spychała, Joanna Staliś, Grażyna Woźniak. Na zastępców wybrano Wacława Morgiewicza (pierwszy zastępca) i Wojciecha Puchacza (drugi zastępca).
Następnie w dwóch turach głosowania powołano siedmiu członków Komisji Rewizyjnej w składzie: Jerzy Andrejko, Beata Chraścina, Władysław Hudziec, Wojciech Łuc, Jolanta Maźniak, Grzegorz Nowak, Alicja Pogorzelska. Zastępcami zostali Zofia Sarnacka (pierwszy zastępca) i Lidia Piechowicz (drugi zastępca).
Wyboru dziewięciu członków Sądu Koleżeńskiego dokonano już w pierwszej turze głosowania. W skład Sądu weszli: Wiktoria Giec, Krystyna Krajewska, Grzegorz Nowak, Janina Ociesała, Stanisław Piasek, Janusz Polakowski, Leokadia Ruda, Andrzej Świtaj, Zdzisław Wójcik. Zastępcą został Stanisław Raczek.
Przewodniczący sejmiku pogratulował działaczom powołanym do nowych władz. Udali się oni następnie na pierwsze obrady, aby ukonstytuować się, czyli dokonać podziału funkcji w ramach poszczególnych organów. Członkowie Rady Krajowej wybrali spośród siebie nowego prezesa Stowarzyszenia „Cross” – działacza, który już w pierwszym głosowaniu uzyskał największe poparcie. Został nim dobrze znany Czytelnikom magazynu „Cross” Mirosław Mirynowski – szef Integracyjnego Klubu Sportowego „Zryw” ze Słupska. W krótkim wywiadzie nowy prezes przedstawił swoją wizję kierowania Stowarzyszeniem.
– Czuję się już na tyle doświadczony, że podjąłem wyzwanie zarządzania naszą organizacją. Jestem zwolennikiem dialogu, ale na partnerskich zasadach. Będziemy ściśle współpracować ze Związkiem Kultury Fizycznej „Olimp”, by wspólnie stworzyć podwaliny do utworzenia polskiego związku sportowego osób niewidomych i słabowidzących. Już zaplanowane są rozmowy z prezesem Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego oraz PZSN „Start” Łukaszem Szeligą. Chcielibyśmy, aby ustąpili z członkowstwa w IBSA, bo, niestety, reprezentantem w danej dyscyplinie w tych strukturach może być tylko jedna organizacja z danego kraju. Warto podkreślić, że jest to Międzynarodowa Federacja Sportu Niewidomych, więc spójna z działalnością prowadzoną przez „Cross” i „Olimp”. Jestem w tym środowisku już wiele lat, to moja trzecia crossowska kadencja, na pewno nie boję się wyzwań – dodał z uśmiechem. I na koniec podziękował: – Wyrazy uznania dla ustępującej Pani Prezes – była najlepszym wyborem na poprzednie ciężkie cztery lata, podczas których trzeba było odbudować nadszarpniętą kondycję Stowarzyszenia, zwłaszcza finansową. Dziękuję delegatom za obdarzenie mnie zaufaniem. No i przede wszystkim mojej żonie, Izabeli, która zawsze mnie wspiera.
Gratulujemy nowym władzom i życzymy owocnych czterech lat pracy.
5 grudnia 2019 roku w Centrum Olimpijskim w Warszawie odbyła się gala finałowa 1. Plebiscytu Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego, podczas której ogłoszono laureata tytułu Sportowiec Roku 2019. W dziesiątce najlepszych sportowców znalazły się również kolarki, zawodniczki „Olimpu”.
Wydarzenie zaszczycił swoją obecnością sam Prezydent RP Andrzej Duda, który uhonorował zasłużonych dla rozwoju i upowszechniania sportu osób z niepełnosprawnościami. – Kiedy patrzy się na osiągnięcia sportowców paraolimpijskich, można odnieść wrażenie, że niepełnosprawność nie istnieje – mówił prezydent.
W uroczystości uczestniczyła również nowa minister sportu Danuta Dmowska- Andrzejuk, która wręczyła odznaczenia ministerialne „Za zasługi dla sportu”. – Niejednokrotnie z bliska obserwowałam Wasz wysiłek i trud wkładany w to, by mimo niepełnosprawności przekraczać kolejne granice. Podziwiam Wasz hart ducha, stanowicie dla nas wszystkich wielką inspirację – podkreśliła minister, była mistrzyni świata w szermierce.
Na gali obecny był także poprzednik Danuty Dmowskiej-Andrzejuk – Witold Bańka, który 1 stycznia objął urząd przewodniczącego Światowej Agencji Antydopingowej (WADA).
Najlepsi 2019
Zacni goście, przemówienia, a także występy artystyczne – w tym brawurowe hip-hopowe solo niewidomego pływaka Wojciecha Makowskiego – wszystko to uświetniło galę w Centrum Olimpijskim, ale nie oszukujmy się – zebrani czekali przede wszystkim na wyniki plebiscytu. Do kogo trafią Guttmanny – statuetki inspirowane postacią sir Ludwiga Guttmanna – wybitnego neurologa, twórcy ruchu paraolimpijskiego?
Trenerem Roku 2019 został Andrzej Ochal (tenis stołowy), a za Wydarzenie Sportowe Roku internauci uznali Bydgoszcz 2019 World Para Athletics Grand Prix 47. Paralekkoatletyczne Mistrzostwa Polski. Organizacją Roku głosami internautów została wybrana Fundacja Złotowianka.
Sportowcem Roku 2019 w 1. Plebiscycie Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego został Jacek Czech – tegoroczny wicemistrz świata w pływaniu. Przesympatyczny pływak, na co dzień poruszający się na wózku, dziękował wszystkim, którzy już od wielu lat wspierają go w walce o medale – bliskim, trenerom, sponsorom, ale podkreślał również, że nikt nie wykona ogromu pracy samego sportowca – a to ona decyduje głównie o sukcesie.
Spośród nominowanych głosujący w plebiscycie docenili debiutantki reprezentujące Związek Kultury Fizycznej „Olimp” – Justynę Kiryłę i Aleksandrę Tecław, które walczą o kwalifikację paraolimpijską do Tokio 2020. A zdobycie Guttmanna to nie lada osiągnięcie, ponieważ gala była zdominowana przez sportowców PZSN „Start”. Dziewczyny dopiero rozpoczęły wspólną przygodę rowerową, ale już podbiły serca głosujących. – Najważniejsze, że dobrze się dogadujemy, w jeździe na tandemie to podstawa – mówią. Na koncie mają już pierwsze poważne sukcesy, w tym brązowy medal mistrzostw świata. Trzymamy kciuki za kolejne!
W Sękocinie, tak jak przed rokiem, odbyła się doroczna gala Związku Kultury Fizycznej „Olimp”. Jako skrupulatny pismak policzyłem gości zebranych w sali bankietowej hotelu i wyszło mi, że przybyło ich dużo ponad 100, z całej Polski – i tych znad morza, i tych spod Tatr, znad Bugu i znad Odry…
Na honorowych miejscach zasiedli prezesi, rzecznicy prasowi i znakomici trenerzy. Witany rzęsistymi brawami, przybył również szef PKPar-u Łukasz Szeliga. Obecni byli i głos zabierali nowi prezesi naszych organizacji sportowych: „Olimpu” – Adam Dzitkowski oraz „Crossu” – Mirosław Mirynowski. Galę sprawnie poprowadził Arkadiusz Bobrowski, główny księgowy Związku.
Adam Dzitkowski w krótkim wystąpieniu podsumował miniony rok, obfitujący przede wszystkim w sukcesy kolarzy tandemowych oraz strzelców pneumatycznych. Ci pierwsi od 16 lat należą do światowej czołówki i wręcz koszą medale na mistrzostwach Europy, świata i paraolimpiadach, zarówno na szosie, jak i na torze. W miesięczniku „Cross” o ich sukcesach obszernie pisał trener Mirosław Jurek. Aleksandra Tecław, Justyna Kiryła, Iwona Podkościelna, Barbara Borowiecka, Anna Harkowska, Karolina Rzepa, Edyta Jasińska – to medalowe kolarki. Wśród mężczyzn sukcesy święcili: Marcin Polak, Michał Ładosz, Adam Brzozowski, Kamil Kuczyński, Tomasz Bala, Przemysław Wegner, Artur Korc, i jeszcze kilku innych. Olbrzymie brawa podczas grudniowej gali w Sękocinie dostała Barbara Moskal, mistrzyni świata w strzelectwie pneumatycznym (o niej oddzielny artykuł na str. 30). Nie sposób nie wspomnieć też o naszych kręglarzach, którzy plasowali się na medalowych miejscach w mistrzostwach Europy i świata. Wymieńmy kilka nazwisk: Jadwiga Rogacka, Jolanta Lewandowska, Irena Curyło, Zdzisław Koziej, Mieczysław Kontrymowicz. Przed paraolimpiadą w Tokio wystartują w maju na mistrzostwach świata i Europy. Czy znowu posypią się medale? Stanisław Sęk, prezes prężnie działającego klubu „Podkarpacie” Przemyśl, pogratulował w swym przemówieniu niepełnosprawnym sportowcom i z radością zakomunikował o przełomie w szkoleniu biathlonistów. Jaskółką nadziei jest przyjęcie do szkoły mistrzostwa sportowego w Jaśle trójki młodych, utalentowanych ludzi z dysfunkcją wzroku. Tam, w klasie biathlonowej, będą mieli doskonałe warunki do rozwijania sportowej formy.
Podsumowaniem oficjalnej części uroczystości było wręczenie kilkudziesięciu sportowcom i trenerom pamiątkowych statuetek. Tę radosną chwilę uwieczniono na wspólnym zdjęciu. A wieczorem odbył się uroczysty bankiet, na którym, niestety, nie było przedstawicieli redakcji. I broń Boże nie dlatego, że nas nie zaproszono. Po prostu zabrakło czasu.
Po oficjalnej części gali porozmawiałem z dwiema naszymi kolarkami oraz z trenerem kadry Mirosławem Jurkiem. Obie panie – przewodniczka Justyna Kiryła i zawodniczka z drugiego siodełka Aleksandra Tecław – ważą wspólnie zaledwie 99 kilogramów. I te nasze kruszyny będą walczyć o medal na pofałdowanej trasie szosowej w Tokio.
Razem jeżdżą od pół roku. Poprzednio Justyna startowała w duecie z Iwoną Podkościelną. Ta nowa para mocno pracuje nad formą, przygotowując się do paraolimpiady. Ola przyjechała do Lublina z lubuskiego, za mężem, a Justyna do swego wybranego jeździ pod Bydgoszcz. Rozstają się na tydzień, a potem trzy miesiące razem trenują. Trener Kamil Kuczyński odpowiada za ich przygotowanie siłowe, a wspomaga go Mirosław Jurek, który koordynuje wyjazdy na zawody. Po zdobyciu brązowego medalu na mistrzostwach świata dostały się do elitarnego programu team100 i finansuje je Polska Fundacja Narodowa. Kolarstwo tandemowe to droga dyscyplina. Panie, częściowo za swoje pieniądze, kupiły rower wart 23 tys. zł (rama do niego kosztuje aż 6 tys. zł!).
Mirek Jurek uważa, że dziewczyny mają szansę na bardzo dobre miejsce w Tokio, może na medal. – Trzeba dużo pieniędzy wyłożyć, by znaleźć się w czołówce. Nie myślę tylko o sprzęcie, ale o polityce Międzynarodowej Unii Kolarskiej, która rozrzuca imprezy po całym świecie. Kanada, Japonia, Anglia… A dojazdy kosztują. Mam nadzieję, że panowie też znajdą się w Tokio, Marcin Polak z Michałem Ładoszem czy Adam Brzozowski z Kamilem Kuczyńskim. Czas pokaże…
W prestiżowych zawodach torowych Manchester Para-Cycling International rozegranych w terminie 29.11-1.12.2019 roku kolarze ZKF „Olimp” odnieśli znaczące sukcesy i aż pięciokrotnie stawali na podium. Anna Harkowska wywalczyła dwa medale – srebrny i brązowy, a tandemy Iwona Podkościelna – Edyta Jasińska, Adam Brzozowski – Kamil Kuczyński i Marcin Polak – Michał Ładosz zdobyły po jednym brązowym krążku.
Okres jesienno-zimowy charakteryzuje się w Polsce niezbyt przyjazną pogodą, ale dla kolarzy „Olimpu” nie jest to wcale pretekstem do rezygnacji z jazdy na rowerze. Pomimo chłodu, wiatru i nierzadko opadów część treningów odbywa się nadal na świeżym powietrzu. Wiele akcji szkoleniowych zostało jednak przeniesionych pod dach toru kolarskiego w Pruszkowie. Stało się to możliwe dzięki projektom współfinansowanym przez PFRON, a realizowanym przez ZKF „Olimp” („Strefa sportu”, „Sport bez granic”) i Polski Komitet Paraolimpijski („Sport dla Wszystkich!”), w których uczestniczą nasi kolarze. Duża dawka zajęć torowych, obejmująca ponad 40 dni treningowych zrealizowanych w formie konsultacji i zgrupowań na przełomie 2018 i 2019 roku, zaowocowała sukcesami medalowymi zawodników „Olimpu” na ubiegłorocznych marcowych mistrzostwach świata w Apeldoorn (jeden złoty, jeden srebrny i jeden brązowy medal). W listopadzie 2019 roku rozpoczęliśmy podobny cykl przygotowań – tym razem do torowych mistrzostw świata w Milton, które odbędą się w terminie 30.01-2.02.2020 roku. Treningi przeplatane są sprawdzianami i startami w zawodach, które pozwalają ocenić aktualny stan formy naszych zawodników oraz ich zagranicznych rywali.
Taką właśnie próbą była impreza Manchester Para-Cycling International, w której uczestniczyło dziewięcioro naszych zawodników: Anna Harkowska (klasa WC5) oraz tandemy Justyna Kiryła – Aleksandra Tecław, Iwona Podkościelna – Edyta Jasińska, Adam Brzozowski – Kamil Kuczyński i Marcin Polak – Michał Ładosz. Zawody były bardzo dobrze obsadzone, a licznych uczestników do udziału zmotywowała zarówno renoma imprezy rozgrywanej cyklicznie od kilku lat, jak i okazja do zdobycia punktów rankingowych w kwalifikacjach do igrzysk paraolimpijskich Tokio 2020. Polscy zawodnicy pozytywnie zaprezentowali się w międzynarodowym towarzystwie, potwierdzając swoje aspiracje przynależności do światowej czołówki. Anna Harkowska dwukrotnie zajęła medalowe pozycje – 2. miejsce w wyścigu scratch i 3. lokatę w wyścigu na 3 kilometry, natomiast tandemy trzykrotnie wywalczyły brąz: Marcin Polak i Michał Ładosz na dystansie 4 kilometrów, a Iwona Podkościelna z Edytą Jasińską oraz Adam Brzozowski z Kamilem Kuczyńskim w sprincie.
Justyna Kiryła i Aleksandra Tecław nie zdołały stanąć na podium, lecz w wyścigu na dystansie 3 km uzyskały bardzo dobry czas 3:40,729, będący nowym rekordem Polski. Rezultat ten dał im 5. lokatę w rywalizacji, co obrazuje, że do światowej czołówki zdobywającej medale jeszcze trochę naszym zawodniczkom brakuje. Start w tych zawodach pozwolił natomiast stwierdzić, że kolarze ZKF „Olimp” wykonują wielką pracę treningową i zmierzają w dobrym kierunku, lecz rywale też nie stoją w miejscu. Poziom światowej rywalizacji wciąż rośnie, ale warto zauważyć, że motorem postępu jest nie tylko zwiększanie obciążeń i doskonalenie metod treningowych. Wydaje się, że pod tym względem nadążamy za zagraniczną konkurencją. Istnieją inne obszary, w których zdecydowanie zostaliśmy w tyle.
Odbiegamy pod względem zaawansowania technologicznego, głównie w zakresie sprzętu rowerowego oraz urządzeń do monitorowania, rejestracji i analizy obciążeń treningowych. Naszej kadrze kolarskiej brakuje również stałej opieki medycznej, a z pomocy specjalistów odnowy biologicznej korzysta tylko doraźnie, przy okazji niektórych akcji szkoleniowych. Wciąż aktualny pozostaje problem transportu, a dobrze zorganizowany transport w kolarstwie odgrywa wielką rolę, oznacza szybkie oraz bezpieczne przemieszczanie się osób i sprzętu. Zaspokojenie tych potrzeb uwarunkowane jest oczywiście zasobami finansowymi, których kadrze kolarskiej „Olimpu” wciąż brakuje. Bogate teamy zapewniają te wszystkie „luksusy” nie po to, by zaimponować konkurentom, lecz dlatego, że gwarantują one lepsze wyniki sportowe i pomagają dbać o zdrowie oraz bezpieczeństwo zawodników. Przed nami rok 2020 i igrzyska paraolimpijskie w Tokio. Kolarze ZKF „Olimp” będą reprezentować Polskę na tej arcyważnej i niezmiernie trudnej imprezie. Stawiamy przed nimi najwyższe cele sportowe i oczekujemy paraolimpijskich laurów. Przygotowania wkraczają w decydującą fazę i niezmiernie ważne jest, aby przebiegały w odpowiednich warunkach. To nie jest czas na oszczędzanie, wręcz przeciwnie – konieczny jest znaczący wzrost nakładów finansowych na potrzeby naszej kadry kolarskiej, o co apelujemy do wszystkich decydentów.
W dniach 5-8.12.2019 r. w Ustce odbył się finał indywidualnych mistrzostw Polski w showdownie. W imprezie wzięło udział 16 zawodniczek i 20 zawodników z dziesięciu klubów zrzeszonych w Stowarzyszeniu „Cross”. Stowarzyszenie było głównym organizatorem mistrzostw, a ich przebieg nadzorował koordynator Mirosław Mirynowski, który zaledwie kilka dni wcześniej został nowym prezesem „Crossu”.
Rozgrywki były bardzo zacięte od samego początku. Już w pierwszej fazie – grupowej – zdarzały się niespodzianki, co mogło zwiastować wielkie emocje do samego finału. Mecze rozpoczynały się o ósmej, a kończyły nawet po dwudziestej pierwszej. Zawody rozegrano zgodnie z regulaminem IBSA. W ciągu dwóch dni odbyły się aż 142 spotkania: 126 – do dwóch wygranych setów, a od ćwierćfinałów (pozostałe 16) – do trzech wygranych setów przez jednego zawodnika. Większość faworytów potwierdziła swą znakomitą formę, w tym złoci medaliści ostatnich mistrzostw świata, reprezentanci „Sprintu” Wrocław: Elżbieta Mielczarek (to już ósmy tytuł mistrzyni Polski!) i Adrian Słoninka, którzy zdominowali turniej. Czarnym koniem imprezy był niewątpliwie Przemysław Knaź z „Podkarpacia” Przemyśl, który w ćwierćfinale wyeliminował doświadczonego kadrowicza Łukasza Byczkowskiego („Sprint” Wrocław), by jeszcze w walce o brąz pokonać Pawła Ejzenberga z „Warmii i Mazur” Olsztyn. Srebro wywalczył Krystian Kisiel („Sprint” Wrocław). Wśród pań srebrny medal przypadł jego koleżance klubowej Monice Szwałek, zaś brązowy trafił do Agnieszki Bardzik z „Łuczniczki” Bydgoszcz, która dwa mecze, zarówno ćwierćfinałowy, jak i półfinałowy, zaczynała od stanu 0:2 i potrafiła odwrócić ich losy na swoją korzyść. W ćwierćfinale jej wyższość musiała ostatecznie uznać Patrycja Kaza z „Syrenki” Warszawa, a w półfinale znakomicie spisująca się Joanna Pożarycka, reprezentantka „Warmii i Mazur” Olsztyn.
Turniej przebiegał w bardzo dobrej, przyjaznej atmosferze, w czym duża zasługa ekipy sędziowskiej w składzie: Mateusz Prask (sędzia główny), Maciej Cekiera, Maciej Graf, Aneta Parobczak, Sebastian Michailidis oraz Szymon Borkowski. Wraz z koordynatorem przygotowali oni kilka niespodzianek i miłych akcentów dla uczestników. Sędziowie podeszli do zawodów z pełnym profesjonalizmem, ale też, pomimo zmęczenia, z uśmiechem i dystansem. W przypadające w czasie mistrzostw mikołajki częstowali wszystkich słodkościami, a mecze sędziowali ubrani w stosowne czapki. Ten dzień to również święto czło- Medalistki mistrzostw Polski, w pierwszym rzędzie, od lewej: Monika Szwałek, Elżbieta Mielczarek, Joanna Pożarycka, w towarzystwie sędziów, koordynatora Mirosława Mirynowskiego oraz trenera Łukasza Skąpskiego wieka od zadań specjalnych – Mikołaja Rotnickiego – który od pewnego czasu dba o to, by relacji z najważniejszych zawodów showdownowych kibice w całym kraju mogli słuchać w technologii binauralnej oraz oglądać wybrane mecze na żywo w internecie. Również tego samego dnia urodziny obchodziła jedyna kobieta w składzie sędziowskim – Aneta Parobczak. Dla obojga przygotowano upominki i odśpiewano gromkie „Sto lat!”.
Podczas uroczystej kolacji najlepsi zawodnicy otrzymali puchary i medale, i tę część mistrzostw również można było oglądać na żywo na stronie Showdown Poland. Kolacja stała się również okazją do podsumowania blisko czteroletniej pracy trenera i koordynatora kadry showdowna Łukasza Skąpskiego, który podjął się trudnego zadania i w pełni się z niego wywiązał. Pod jego adresem płynęły podziękowania zarówno z ust kadrowiczów, jak i opiekuna dyscypliny z ramienia prezydium „Cross” – Mirosława Mirynowskiego. Trzeba przyznać, że współpraca obu panów, przy wsparciu biura Stowarzyszenia, w szczególności dyrektora Przemysława Warszewskiego, przyniosła liczne sukcesy sportowe. Na koniec Mirosław Mirynowski złożył wszystkim życzenia z okazji zbliżających się wielkimi krokami świąt Bożego Narodzenia i zaprosił do wspólnej zabawy.
Rok 2019 był wyjątkowo udany, bo zwieńczony potrójnym złotem mistrzostw świata – Elżbiety Mielczarek, Adriana Słoninki oraz drużyny. Warto wspomnieć również o odbywających się rok wcześniej w Polsce mistrzostwach Europy, zakończonych sukcesem organizacyjnym i sportowym. Gospodarzem czempionatu było po raz pierwszy Stowarzyszenie „Cross”, a wspomniani wyżej zawodnicy wywalczyli potrójne srebro.
Organizacja mistrzostw została dofinansowana ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwa Sportu i Turystyki.
Izabela Mirynowska
Indywidualne mistrzostwa Polski w showdownie 5-8.12.2019 r., Ustka
Na mistrzostwa Polski zawodnicy i organizatorzy czekają zawsze z wielką niecierpliwością, bo to dużo więcej niż zawody sportowe. To spotkanie tych, których łączy wspólna pasja. Atmosfera podczas wydarzenia jest bardzo przyjazna i każdy szybko się tu odnajduje. I kiedy nadchodzi moment pożegnania – żal odjeżdżać. Na szczęście wszyscy wiedzą, że za rok znów się spotkają.
VII Mistrzostwa Polski w Tenisie Stołowym Dźwiękowym odbyły się w ostatni weekend października 2019 r. w Parku Rekreacyjno- Sportowym fairPlayce w Poznaniu. W tym miejscu organizowane były już po raz drugi, poprzednio w ubiegłym roku, więc nikogo nie zdziwiły sale do gry w squasha, które okazały się idealne do przeprowadzenia rozgrywek. Ze względu na dużą liczbę uczestników (a co za tym idzie – większą liczbę meczów) zawody trwały aż trzy dni. W rozgrywkach wzięło udział ponad trzydziestu zawodników z: Łodzi, Dąbrowy Górniczej, Krakowa, Lasek, Wrocławia, Owińsk i – po raz pierwszy – z Ukrainy. W sprawnym przeprowadzeniu całych zawodów pomagali studenci z poznańskiej AWF, którzy na co dzień zgłębiają tę dyscyplinę na uczelni, w ramach swoich zajęć. Jak co roku w organizację włączyli się harcerze ze 164 Poznańskiej Drużyny Harcerskiej „Wataha”. Wraz z trenerami, opiekunami i wolontariuszami każdego dnia na salach było około 70 osób
Mistrzostwa współfinansowane ze środków PFRON otworzył dyrektor szkoły podstawowej Specjalnego Ośrodka Szkolno- Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych w Owińskach Mirosław Matelski. Obecni byli również Antoni Kalisz – członek zarządu Powiatu Poznańskiego, Tadeusz Pasek – inspektor Wydziału Edukacji Starostwa Powiatowego w Poznaniu, Ryszard Flisikowski i Jakub Rękoś – właściciele Parku Rekreacyjno-Sportowego fairPlayce oraz koordynatorzy sekcji tenisa stołowego w tymże obiekcie – Renata Gumula i Szymon Galas.
Tytuł mistrza Polski można było zdobyć w rozgrywkach indywidualnych (w singlu), drużynowych i w deblu. Rozgrywki indywidualne rozpoczęły się w pięciu grupach eliminacyjnych (w dwóch po 6 osób i w trzech po 7 osób), ustalonych zgodnie z klasyfikacją ubiegłorocznych mistrzostw Polski oraz Pucharu Polski z 2018 roku. Mecze były rozgrywane systemem każdy z każdym. W jednym secie grano do siedmiu punktów. Do finału A (miejsca od 1. do 16.) przechodzili zawodnicy z pierwszego, drugiego i trzeciego miejsca w grupie. Pozostali walczyli w finale B, o miejsca od 17. do 32. Finały A i B rozegrano zgodnie z typową tabelą pucharową dla 16 zawodników, do dwóch przegranych setów. Miejsca w tabelach losowali trenerzy.
W konkurencji debla rozgrywki przeprowadzono według typowej tabeli pucharowej dla 16 debli. Trenerzy reprezentacji losowali miejsca dla swoich deblistów, którzy rozgrywali pojedynki do dwóch przegranych setów (do siedmiu punktów w każdym secie). Debel, który przegrał pojedynek, tracił szansę na udział w finale.
W rozgrywce drużyn zespoły rywalizowały zgodnie z typową tabelą pucharową dla 16 drużyn. Trenerzy reprezentacji również w tym przypadku losowali miejsca. Trzyosobowe drużyny grały systemem sztafetowym, co oznacza, że kolejna para przejmowała wyniki pary poprzedniej. Wygrywała drużyna, która jako pierwsza wywalczyła 45 punktów.
Mecze toczyły się na czterech stołach, z czego trzy wyposażone były w urządzenia optyczno-elektroniczne służące do wspomagania sędziowania. W czasie mistrzostw rozegrano 180 rozgrywek. Tempo gry pojedynków było bardzo różne, uzależnione od umiejętności zawodników oraz od taktyki, jaką stosowali. Nie brakowało emocji, radości z wygranych i smutku z przegranych. Niedzielnym pojedynkom finałowym we wszystkich kategoriach kibicowała Maria Tomaszewska, dyrektor ośrodka szkolno- -wychowawczego w Owińskach. Ceremonię zakończenia mistrzostw zaszczyciła również obecnością dr Ewa Bąk – dyrektor Wydziału Sportu Urzędu Miasta Poznania, która wspólnie z dyrektor Marią Tomaszewską dokonała dekoracji zwycięzców.
Absolutnie bezkonkurencyjni byli na tych mistrzostwach zawodnicy z Łodzi. Ich forma oraz poziom przygotowania do zawodów były godne podziwu. Reprezentacja zdobyła złote medale we wszystkich kategoriach oraz po jednym srebrnym i brązowym. Na podium stanęli również zawodnicy z Wrocławia i Owińsk.
Serdeczne gratulacje dla medalistów oraz ogromne brawa dla pozostałych graczy! Poziom zawodów był naprawdę wysoki, za co wszystkim trenerom należą się słowa uznania. To oni regularnie ćwiczą z młodzieżą przez cały rok, motywują do treningów, przyjeżdżają ze swoimi zawodnikami na mistrzostwa Polski.
Organizatorzy nie kryją radości i wzruszenia, a nawet lekkiej dumy. Każdego roku podczas mistrzostw dzieją się wspaniałe rzeczy. Nawiązywane są nowe znajomości i odnawiane stare, zawodnicy poznają smak zwycięstwa i mierzą się z porażką. W tym roku zawody przybrały charakter międzynarodowy dzięki obecności reprezentacji Ukrainy. Grupa młodzieży z ośrodka dla niewidomych w Chersoniu grała na równi ze swoimi polskimi kolegami i koleżankami. Pomysłodawca gry, Leszek Szmaj z Owińsk, przyznaje, że taka integracja cieszy go najbardziej. Marzy o tym, żeby w kolejnych zawodach mogli wziąć udział wszyscy, którzy tego chcą. Bez względu na miejsce zamieszkania. Tenis stołowy dźwiękowy to gra dla każdego.
BIAŁEK
Podium VII Mistrzostw Polski w Tenisie Stołowym Dźwiękowym 25-27.10.2019 r., Poznań
Wyniki turnieju indywidualnego
Indywidualnie
1.
Adam Uzarczyk − Łódź
2.
Wiktor Moszczyński − Łódź
3.
Paweł Hejna − Wrocław
Wyniki turnieju debla
Debel
1.
Wiktor Moszczyński, Adam Uzarczyk − Łódź
2.
Klaudia Bandalewicz, Mateusz Gieprz − Owińska
3.
Patryk Walczak, Robert Wijas − Łódź
Wyniki turnieju drużynowego
Drużynowo
1.
Łódź (Wiktor Moszczyński, Adam Uzarczyk, Patryk Walczak)
2.
Owińska (Klaudia Bandalewicz, Michał Brajer, Mateusz Gieprz)
3.
Wrocław (Paweł Hejna, Andrzej Klepsz, Kacper Tchórz)
W dniach 5-8 grudnia w znanym wszystkim kręglarzom Gostyniu odbył się ostatni, szósty już w tym roku, ogólnopolski turniej niewidomych i słabowidzących w kręglach klasycznych, organizowany przez Stowarzyszenie „Cross”, a współfinansowany ze środków MSiT i PFRON.
Do położonego w województwie wielkopolskim miasta przyjechało prawie 80 zawodników i zawodniczek z całego kraju. Turniej był ostatnią szansą na sporą dawkę gry w kręgle w tym roku. Poza udziałem w imprezie „Crossu” swoje umiejętności można było sprawdzić także w Grand Prix Sekcji Niewidomych i Słabowidzących Polskiego Związku Kręglarskiego. Jak na każdym naszym turnieju zawodnicy grali systemem cztery razy trzydzieści rzutów. Do Grand Prix mogli przystąpić najlepsi w poszczególnych kategoriach. W każdej z nich była inna liczba miejsc do obsadzenia, w zależności od zgłoszeń grało od 3 do 9 osób. Sześciotorowa wymagająca kręgielnia w Gostyniu stawia wyzwania, ale jednocześnie jest to idealne miejsce, by potwierdzić swoje umiejętności. Kręgielnia nie wybacza błędów, a każdy rzut musi być dobrze wykonany, by można było osiągnąć zadowalający wynik.
Dzięki całorocznej owocnej współpracy z Sekcją NiS PZKręgl do Gostynia zjechała praktycznie cała czołówka naszych kręglarzy. Potwierdzeniem tych słów mogą być choćby wyniki na poziomie 700 p. W turnieju crossowskim uzyskali je:
Daniel Jarząb (B3) − 729 p.,
Stanisław Stopierzyński (B2) − 721 p.,
Tomasz Ćwikła (B3) − 704 p.,
Grzegorz Kanikuła (B3) − 700 p.
Z kolei w Grand Prix próg 700 p. przekroczyli:
Grzegorz Kanikuła (B3) − 720 p.,
Mieczysław Kontrymowicz (B2) − 719 p.,
Tomasz Ćwikła (B3) − 714 p.,
Stanisław Stopierzyński (B2) − 707 p.
Oba turnieje obfitowały w bardzo wysokie rezultaty, zdarzył się także jeden rekord Polski, poprawiony przez Mieczysława Kontrymowicza. Z jednej gry w Grand Prix Mietek uzyskał aż 197 p. Pozostali zawodnicy również sięgali wyżyn swoich możliwości. Do dobrych należy zaliczyć grę Zdzisława Kozieja z lubelskiego klubu „Hetman”, który w Grand Prix zbił 606 kręgli.
Nieco słabszy od poprzednich sezon miały panie w kategorii B2, co w Gostyniu było widać. Wprawdzie puchary i medale nadal wyjeżdżają do Włocławka, ale wyniki nie są już tak dobre. Jedynie Jolanta Lewandowska z włocławskiego „Pionka” pokazała klasę i uzyskała 658 p. Jej klubowa koleżanka, mistrzyni Europy Jadwiga Rogacka niestety coraz częściej staje na niższych stopniach podium. Widać po wynikach, że nie prezentuje równego poziomu, a jej gry przypominają sinusoidę. Za to na duże brawa zasługują w tym roku zawodniczki z kategorii B3. Widać, że poziom znacznie się podniósł i o ile jeszcze w poprzednim sezonie trudno było znaleźć wynik powyżej 600 p., o tyle w tym był on już normą. Niekwestionowaną liderką tej grupy jest Maria Harazim z Chorzowa, która w Gostyniu najwyżej na podium stanęła dwa razy z wynikami 677 i 660 p. Na szczególne słowa uznania zasługuje także reprezentantka „Omegi” Łódź Monika Grzybczyńska, która z turnieju na turniej coraz bardziej zaskakuje swoje rywalki. W pierwszej grze uzyskała wynik 673 p., a w drugiej przegrała z drugą w Grand Prix Ireną Curyło tylko jednym punktem, uzyskując wynik 655 kręgli.
Wśród panów w B2 również było sporo zamieszania. Wprawdzie duet olsztyński Stanisław Stopierzyński i Mieczysław Kontrymowicz w Gostyniu zamienił się tylko miejscami na podium, to na dalszych lokatach nie było już tak jak zwykle. Dwa razy swoją wyższość nad tegorocznym mistrzem Polski Teodorem Radzimierskim pokazał reprezentant „Atutu” Nysa Wojciech Puchacz, który dwukrotnie zdobył trzecie miejsce. Ciekawostką i małą sensacją gry finałowej w Grand Prix były wyniki po pierwszym pasku: najlepsza trójka zagrała na poziomie 180 p. W kategorii B3 mężczyzn już od jakiegoś czasu przed grami nie można zaryzykować podania kolejności zwycięzców, a tym bardziej wyników. Poziom w tej kategorii jest już tak wysoki, że aby myśleć o podium, należy ugrać przynajmniej 700 p.
W turnieju eliminacyjnym „Crossu” pierwsze miejsce i rewelacyjny wynik 729 p. (w tym 18 dziewiątek) uzyskał Daniel Jarząb z „Tęczy” Poznań, który 25 punktami pokonał Tomasza Ćwikłę z „Moreny” Iława. Równo 700 p. uzyskał Grzegorz Kanikuła z Lublina i to właśnie ten zawodnik w następnym dniu rozgrywek pokazał dominację nad rywalami i wynikiem 720 punktów zdobył Grand Prix. Żartobliwie można powiedzieć, że Tomasz Ćwikła w czasie całej rozgrywki okupował drugie miejsce ze stratą sześciu punktów do zwycięzcy. Gra następnego dnia po dniu, w którym oddało się 120 rzutów, pokazała, że niewielu zawodników potrafi utrzymać wynik. Psychika, niestety, robi swoje. Jak to już niejednokrotnie było powiedziane – gra toczy się od nowa, a rezultaty z poprzedniego turnieju to już dane historyczne.
Ostatni turniej sezonu kręglarskiego obfitował w sporo dobrych i bardzo dobrych wyników. Cały zresztą 2019 rok był wyjątkowo udanym czasem dla sportu kręglarskiego. Był to rekordowy rok pod względem liczby turniejów w bowlingu i kręglach klasycznych. Nigdy wcześniej w historii Stowarzyszenia „Cross” nie było tylu imprez. W sezonie odbyło się sześć turniejów w kręglach klasycznych i siedem bowlingowych. Dzięki porozumieniu z Polskim Związkiem Kręglarskim Stowarzyszenie „Cross” było współorganizatorem sześciu imprez rangi Pucharu Polski i Grand Prix. Miejmy nadzieję, że 2020 rok będzie równie owocny pod każdym względem.
PUCHACZ
Ogólnopolski turniej niewidomych i słabowidzących w kręglach klasycznych 5-8.12.2019 r., Gostyń
Tabela wyników - kobiety
Kobiety
Kategoria B1
1.
Mieczysława Stępniewska − „Omega” Łódź
498 p.
2.
Regina Szczypiorska − „Morena” Iława
454 p.
3.
Barbara Szypuła − „KoMar” Piekary Śląskie
380 p.
Kategoria B2
1.
Jolanta Lewandowska − „Pionek” Włocławek
630 p.
2.
Jadwiga Rogacka − „Pionek” Włocławek
626 p.
3.
Jadwiga Szamal − „Omega” Łódź
588 p.
Kategoria B3
1.
Maria Harazim − „Karolinka” Chorzów
677 p.
2.
Monika Grzybczyńska − „Omega” Łódź
673 p.
3.
Irena Curyło − „Pogórze” Tarnów
648 p.
Tabela wyników - mężczyźni
Mężczyźni
Kategoria B1
1.
Zdzisław Koziej − „Hetman” Lublin
566 p.
2.
Szczepan Polkowski − „Morena” Iława
512 p.
3.
Stanisław Chmura − „Podkarpacie” Przemyśl
409 p.
Kategoria B2
1.
Stanisław Stopierzyński − „Warmia i Mazury” Olsztyn
721 p.
2.
Mieczysław Kontrymowicz − „Warmia i Mazury” Olsztyn
683 p.
3.
Wojciech Puchacz − „Atut” Nysa
651 p.
Kategoria B3
1.
Daniel Jarząb − „Tęcza” Poznań
729 p.
2.
Tomasz Ćwikła − „Morena” Iława
704 p.
3.
Grzegorz Kanikuła − „Hetman” Lublin
700 p.
Zwycięzcy Grand Prix Sekcji Niewidomych i Słabowidzących PZKręgl w kręglach klasycznych 5-8.12.2019 r., Gostyń
Tabela wyników - kobiety
Kobiety
Kategoria B1
1.
Mieczysława Stępniewska − „Omega” Łódź
523 p.
2.
Regina Szczypiorska − „Morena” Iława
432 p.
3.
Barbara Szypuła − „KoMar” Piekary Śląskie
383 p.
Kategoria B2
1.
Jolanta Lewandowska − „Pionek” Włocławek
658 p.
2.
Jadwiga Rogacka − „Pionek” Włocławek
637 p.
3.
Jadwiga Szamal − „Omega” Łódź
616 p.
Kategoria B3
1.
Maria Harazim − „Karolinka” Chorzów
660 p.
2.
Irena Curyło − „Pogórze” Tarnów
656 p.
3.
Monika Grzybczyńska − „Omega” Łódź
655 p.
Tabela wyników - mężczyźni
Mężczyźni
Kategoria B1
1.
Zdzisław Koziej − „Hetman” Lublin
606 p.
2.
Szczepan Polkowski − „Morena” Iława
535 p.
3.
Stanisław Chmura − „Podkarpacie” Przemyśl
381 p.
Kategoria B2
1.
Mieczysław Kontrymowicz − „Warmia i Mazury” Olsztyn
719 p.
2.
Stanisław Stopierzyński − „Warmia i Mazury” Olsztyn
Trzy lata temu, w listopadzie 2016 roku, odbyły się w Olsztynie mistrzostwa świata niewidomych i słabowidzących w strzelectwie pneumatycznym. Wśród ośmiu ekip zdecydowanie najlepsza była polska, która zdobyła 12 z 18 medali. W 2019 roku na kolejne (Sydney, 9-19 października) pojechało czworo naszych strzelców pneumatycznych z asystentami. Z poprzednich mistrzostw zakwalifikowało się dwoje: Krzysztof Ruszkiewicz i Wioletta Zarzecka. Dołączyły do nich Katarzyna Orzechowska i Barbara Moskal. I właśnie o Basi, 25-letniej damie, będzie ta opowieść.
Rodem z Żyrakowa…
…niedużej miejscowości koło Dębicy w województwie podkarpackim. Ma dwie siostry i młodszego brata. Basia Moskal urodziła się z porażeniem mózgowym. Jest osobą niesłyszącą i słabowidzącą. Nie widzi na jedno oko, w drugim ma znaczną krótkowzroczność. Chodziła do szkoły integracyjnej w Dębicy, potem do szkoły dla niesłyszących w Tarnowie. Ukończyła technikum małej gastronomii. Jej mama, Katarzyna, chwali ją szczególnie za gołąbki prezydenckie z siekanej kapusty.
− No dobrze, ale jak zaczęła się przygoda Pani córki ze strzelectwem – pytam panią Katarzynę.
− Tata Basi, a mój mąż, pracuje w służbach mundurowych. Kiedyś zaproponował dzieciakom zabawę w strzelanie z wiatrówki. Pojechali na strzelnicę i z trójki rodzeństwa tylko Basia trafiała zawsze w dziesiątkę. Mąż pochwalił się koledze, policjantowi Jankowi Kotowi, i ten zabrał naszą 19-letnią wówczas Basię na strzelnicę LOK. Był zdumiony jej wynikami. Przekazał ją znanemu trenerowi strzelectwa z Rzeszowa, Andrzejowi Skwirutowi, i tak zaczęły się regularne treningi – mówi mama.
Raz, dwa razy w miesiącu młoda zawodniczka jeździła do Rzeszowa. Trener Skwirut dał jej solidne podstawy, nauczył strzelać w postawie stojąc. Potem przekazał zawodniczkę trenerowi Zbigniewowi Sebzdzie, który pokazał jej, jak strzela się z pneumatyka na słuch. Były na początku obawy, czy Basia, nosząca aparaty słuchowe, wychwyci tony naprowadzające na cel. Ale usłyszała. Każdy strzał to „10”! I wtedy trener Sebzda powiedział: „Ta dziewczyna ma niesamowity talent!”.
Treningi, dojazdy, zawody
I tak w 2017 roku zaczęła się zabawa, a raczej – sportowa harówka. Zawodniczka należy do klubu „Podkarpacie” Przemyśl, którym z wielkim zapałem kieruje prezes Stanisław Sęk. W sekcji strzelectwa pneumatycznego i laserowego jest kilku zaangażowanych zawodników: Barbara Matyka, Łukasz Matyka, Krystyna Myśliwiec, Michał Choma, Jan Ochałek, Ryszard Kawka, Bogdan Konieczny, Krzysztof Paszyna. Basia jest w tym gronie najmłodsza. Asystuje jej mama. Trzeba sobie wyobrazić, jaki to jest wysiłek logistyczny, by z Żyrakowa dojeżdżać raz lub dwa razy w tygodniu na treningi do odległego o 150 kilometrów Przemyśla. W jedną stronę półtorej godziny, trening trzy godziny: namierzanie, strzały próbne, uwagi trenera, konkurencja między strzelcami. Powrót też do dwóch godzin. Chwała Bogu, że klub zwraca koszty podróży.
Niedługo po rozpoczęciu treningów (później jednak niż po miesiącu) odbyły się pierwsze mistrzostwa kraju, w których Basia Moskal plasowała się – w pozycji stojącej – na pierwszym, rzadziej na drugim miejscu. Na premierowe zawody międzynarodowe wyjechała na Ukrainę. Ale jaką Ukrainę – na dawne Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej! Tam wygrała w pneumatyku w dwóch postawach. Ludzie dziwili się: takie toto młode, a kasuje mistrzów! I tak rozwijała się ta kariera. 2018 rok, Francja, Puchar Świata: dwa złota – stojąc i leżąc. 2019 rok, Niemcy (Hanower): złoty medal za pneumatyk stojąc, Chorwacja (Osijek), kolejny Puchar Świata – i kolejne złoto w tej samej postawie.
Mistrzowie strzelają z karabinka Anschutz. To niemiecka broń, ale przyrządy celownicze austriackie, a śrut niemiecki lub czeski. Zawodnicy przy namierzaniu celu posługują się jedynie słuchem. Dzięki sensorom podczerwieni lub czujnikom światła broń naprowadzana jest na cel, a pomaga w tym dźwięk przekazywany przez słuchawki. Im bliżej „10” – tym bardziej intensywny i piskliwy. Barbara Moskal ma anschutza 9003, który wraz z systemem namierzania celu kosztuje, bagatela, 15 tys. złotych.
Ach, ta mama!
Pani Kasia jest wierną fanką swej córki. Jeździ z nią na zawody i pomaga też innym zawodnikom.
− Jak policzyłam, Basia zdobyła już ponad pięćdziesiąt medali. Kiedy była młodsza, to marzyła (i nadal marzy), by zostać zawodowym wojskowym (może te plany ktoś pomoże jej zrealizować, wszak strzelectwo i wojskowość to jak brat i siostra). Pyta pan, skąd ten talent do strzelectwa. Może to po jej pradziadku, legioniście, który był wyborowym strzelcem w czasie I i II wojny światowej – opowiada.
Podróż na mistrzostwa świata w Australii była wyjątkowa. Postój na lotnisku w Katarze, gdzie nasi zawodnicy trafili akurat na burzę piaskową. Potem długi lot nad Oceanem Indyjskim. I turbulencje. Trochę strachu, bo Basia po raz pierwszy leciała samolotem. Ale żeby znaleźć się na drugim końcu świata, należało wcześniej zdobyć pieniądze na tę imprezę. Koszt wyjazdu dla dwóch osób to ponad 35 tys. złotych. 10 tysięcy przyznało Ministerstwo Sportu i Turystyki, a resztę sponsorzy: Urząd Marszałkowski w Rzeszowie, Fundacja Śnieżki, Urząd Gminy w Żyrakowie oraz Starostwo Powiatowe w Dębicy.
Sportowców zakwaterowano w dwóch hotelach. Barbara mieszkała wraz z mamą na obrzeżach Sydney. Atmosfera przyjemna, bo wszyscy zawodnicy i asystenci się znali. Ale same zawody, jak to w sporcie: duże napięcie, radość ze zwycięstwa, gorycz porażki. Nasza bohaterka wspięła się na wyżyny: złoto w strzelaniu pneumatycznym na stojąco i rekord świata – 214,3 p. Katarzyna Orzechowska była piąta, Krzysztof Ruszkiewicz szósty, a Wioletta Zarzecka – ósma. Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski przeprowadził konkurs na sportowca miesiąca. Prestiżowy plebiscyt wygrała panna Barbara. Zdobyła największą liczbę głosów, zostając tym samym najlepszą na świecie zawodniczką niepełnosprawną października 2019 roku!
Gdyby udało się skompletować kilka krajów więcej do startów w strzelectwie pneumatycznym niewidomych i słabowidzących (obecnie jest ich 20), dyscyplina trafiłaby na paraolimpiadę. Czas pokaże. A wracając do Basi, dowiedziałem się, że świetnie pływa i – to nie wszystko – trenuje jeszcze karate! Więc na wszelki wypadek podczas rozmowy z zawodniczką „Podkarpacia” Przemyśl zachowywałem bezpieczny dystans.
Na gali „Olimpu” w Sękocinie wręczono Barbarze Moskal, jako jednej z kilkorga sportowców i trenerów, okolicznościową statuetkę za wybitne osiągnięcia sportowe w strzelectwie pneumatycznym i laserowym w roku 2019. Jej mama też otrzymała plakietkę za pomoc i asystowanie córce.
Mamy nadzieję, że mieszkańcy Żyrakowa wiedzą o sukcesach swojej sąsiadki i są z niej dumni.
Kolejny gadżet, który ułatwi nam życie, pomoże zabić czas albo prowadzić samochód. AR (Augmented Reality) łączy w tym celu dwa światy – świat rzeczywisty i wirtualny. Tylko jak?
Żeby korzystać z systemu AR, nie trzeba wiele, bo dziewięćdziesiąt procent jego funkcji możemy uruchomić na naszych smartfonach. Najpotrzebniejsze do pełnego działania są: wyświetlacz, procesor i aparat, a właściwie kamera. Ekran wyświetla na bieżąco rejestrowany przez kamerę obraz, a procesor obsługuje algorytmy i dodaje do tego obrazu elementy wirtualne, np. postaci, elementy umeblowania. Analizując nagrywaną przestrzeń, precyzyjnie umieszcza je na konkretnej, widzianej okiem kamery płaszczyźnie. W ten sposób możemy dodać cokolwiek chcemy, gdzie tylko sobie zażyczymy. Końcowy efekt, który podziwiamy, to już rozszerzona rzeczywistość. Dodatkowo możemy nie tylko oglądać nasze dzieło, lecz także w różny sposób bawić się AR, ponieważ system jest interaktywny. Za konkretne zastosowania odpowiedzialne są specjalnie przeznaczone dla nich aplikacje. Niektóre musimy pobrać ze sklepu z aplikacjami, inne działają jako wbudowany element systemu operacyjnego. Wśród nich są bardzo przydatne apki, i takie, które stworzono na zasadzie „bo można”, żeby pokazać po prostu możliwości całego systemu AR.
Nowy telefon – nowy świat
Jest jeden warunek, zarówno dla iOS-a, jak i Androida: nasze smartfony muszą być dostatecznie nowe, a chodzi oczywiście o obsługiwaną wersję systemu. Użytkownicy iOS-a muszą mieć co najmniej iPhone’a 6, natomiast posiadacze Androida – telefon z systemem w wersji co najmniej 7.0 Nougat. Oznacza to, że na liście znajdują się praktycznie smartfony wyprodukowane nie wcześniej niż w 2015 roku.
p>Dopiero te urządzenia są w stanie obsłużyć platformy rozszerzonej rzeczywistości, takie jak ARCore (Android) oraz ARkit (iOS), które są niezbędne do korzystania z funkcji AR. Na tych platformach oparte jest działanie wszystkich aplikacji wykorzystujących tę technologię. Należy też wziąć pod uwagę, że im starszy smartfon, tym mniej płynne jest działanie aplikacji obsługujących AR, ponieważ są one dosyć wymagające pod względem sprzętowym.
Google lubi AR
Praktycznie od momentu pojawienia się AR Google postanowił zająć się rozwijaniem tej technologii. Powstała platforma ARCore, pozwalająca deweloperom aplikacji na tworzenie swoich własnych zastosowań rozszerzonej rzeczywistości. Sama firma również wzięła się do roboty, ponieważ znalazła pole do zastosowania technologii w istniejących już aplikacjach. Aplikacja na smartfony Tłumacz Google ma możliwość tłumaczenia na bieżąco tekstu, który „widzi” nasz aparat – bardzo przydatna opcja, szczególnie za granicą, w kraju, którego języka nie znamy. Mapy Google od jakiegoś już czasu pozwalają użytkownikom wersji beta na „rozglądanie się” w każdą stronę świata, by mogli zobaczyć, gdzie znajdują się np. restauracje czy punkty widokowe. Google Lens z kolei pomaga w wyszukaniu w internecie takiej samej rzeczy jak ta, na którą teraz rzeczywiście patrzymy. Program rejestruje jej obraz i na poczekaniu wyszukuje o niej informacje. Kto wie, co jeszcze ułatwi nam amerykański gigant w przyszłości…
Miarka – standard w systemie iOS
To aplikacja mierząca dystans pomiędzy dwoma wybranymi przez nas punktami. Nasz smartfon oczywiście nie zamienia się w metrówkę dosłownie, za to jego aparat zamiast robić zdjęcia, dodaje punkty na powierzchni w kadrze. Aplikacja działa równie skutecznie jak fizyczna linijka, załóżmy pięciometrowa, ale zamiast chodzić z taśmą i rozkładać ją na odpowiednią długość, patrzymy tylko na wyświetlacz. Dokładność pomiaru jest wiarygodna.
Ikea Place
Ikei chyba nie trzeba przedstawiać nikomu, zatem opiszę jedynie darmową aplikację (na iOS i Android) tej znanej szwedzkiej marki. Ile razy kupiliście meble, które, jak się później okazało, nie do końca pasują do wystroju wnętrza lub nie są takie, jakie się wydawały na zdjęciach? Najgorzej jest, gdy widzimy to dopiero po złożeniu jakiegoś dużego mebla. Cały dzień na marne… Na pewno zdarzyło się tak każdemu – i to nie raz. Teraz ten problem może zniknąć całkowicie. Aplikacja Ikea Place pozwala na umieszczenie dowolnego mebla Ikei w rozszerzonej rzeczywistości, nawet szafy! Działanie aplikacji jest bardzo proste. Uruchamiamy ją, wybieramy interesujące nas meble i umieszczamy wirtualnie w docelowym pomieszczeniu. A co, jeśli będziemy chcieli postawić nowe łóżko w innym miejscu niż to, na które wcześniej się zdecydowaliśmy? Wystarczy przesunąć łóżko palcem. Za dużo mebli? Nie ten produkt? Usuń! To duże ułatwienie dla projektujących swoje przestrzenie – i to bez pomocy architekta wnętrz!
Żeby nie mieszać pojęć
Pamiętajmy: rozszerzona rzeczywistość nie jest wirtualną rzeczywistością. Nazwy są podobne, tak samo jak koncept, jednak te dwa pojęcia w praktyce oznaczają co innego. Wirtualna rzeczywistość jest światem stworzonym całkowicie komputerowo, a żeby do niego wejść, potrzebne są gogle VR (Virtual Reality), natomiast rozszerzona rzeczywistość łączy świat istniejący, ten rzeczywisty, ze światem wirtualnym przez nałożenie elementów jednego na drugi, najczęściej fikcyjnego na realny. I do AR, tak jak już wcześniej wspomniałem, potrzebny jest tylko smartfon.
Właściwie rzecz dotyczyć będzie strategii opartej na grze wokół pola d4, ale że jest to kontynuacja poprzedniej części, tytuł jest uzasadniony. Pomysł, aby tę samą strategię stosować oboma kolorami, nie jest w szachach nowy. Chociażby różnego rodzaju ustawienia indyjskie, gdzie białe grają obronę królewsko-indyjską z tempem więcej. Podobnie rzecz się ma z grą wokół pola d5*. Popatrzmy, jak Botwinnik rozgrywał jedno ze swych ulubionych ustawień przeciwnym kolorem niż zwykle.
Władimir Kiriłłow – Michaił Botwinnik Moskwa 1931
1.c4 c5 2.Sc3 Sf6 3.g3 d5 4.c:d5 S:d5 5.Gg2 Sc7 6.Sf3 Sc6 7.0-0 Botwinnik uważał, że poważne problemy może stworzyć czarnym kontynuacja Gellera 7.Ha4 Gd7 8.He4.
7...e5 8.b3 Ge7 9.Gb2 0–0 10.Wc1 f6 11.Se1 Dobre dla czarnych byłoby 11.Sa4 b6! 12.S:e5 S:e5 13.G:a8 S:a8.
11...Gf5 12.Sa4 Sa6 13.Ga3 Ha5 14.Sc2 Lepsze chyba było 14.G:c6.
Oprócz partii rozegranych przez Botwinnika bardzo interesujące były poszukiwania wzorca, na którym oparta jest strategia czarnych. Przez długi czas Botwinnik uważał, że poniższa partia jest najważniejsza dla omawianego zagadnienia.
Przemyślaną i konsekwentną grą czarne uzyskały idealną pozycję. Mogą iść po linii „e”. Białe mają słabość na e3 oraz pasywne figury. Triumf strategii czarnych. Nie pomagało także desperackie 29.e4 d:e3 30.S:e3 (30.f:e3 G:d1 31.W:d1 W:e3–+) 30...Wd8
Istotnie, gra czarnych robi wrażenie. Konsekwentne manewry, zajęcie pola d4 praktycznie wymuszające wymianę na d4, osaczenie słabości na e2. Tak uważał Botwinnik, dopóki nie natrafił na poniższą partię.
Jacques Mieses – Michaił Czigorin Barmen 1905
1.g3 e5 2.c4 Sc6 3.Sc3 Sf6 4.d3 d5 5.c:d5 S:d5 6.Gg2 Ge6 7.Sf3 Ge7 8.0–0 0–0 9.Gd2 Hd7 10.a3 f6 11.Se4 Gf7 12.Wc1 Wfd8 13.Sc5 G:c5 14.W:c5 Sce7 15.Hc1? Jeśli 15.d4, to 15... e4 16.Se1 f5, ale lepsze było 15.b4.
15...b6 16.Wc2 c5
Wprawdzie w innym wariancie i nieco inną drogą, ale otrzymaliśmy interesującą nas strukturę. Teraz białe miały szansę zagrać aktywnie, lecz wykonały dziwne posunięcie.
Mieliśmy okazję zobaczyć, jak rodzą się pewne idee strategiczne i jak wielcy mistrzowie pracują nad szachami. Jestem przekonany, że poprawi to nasze zrozumienie granych wariantów
Waldemar Świć
∗ W artykule wykorzystałem uwagi Botwinnika do jego partii oraz partii Czigorina, a także uwagi wydawnictwa Chessbase
W poprzednim miesiącu rozpoczęliśmy analizę partii z cyklu Pucharu Świata, który odbył się latem ubiegłego roku w Rydze. Tym artykułem zamkniemy temat tego najliczniejszego turnieju w roku. Pod lupę weźmiemy grę dwóch zawodników „Crossu” oraz naszego kolejnego rodaka Mariusza Ślęzaka. Partie nie zostały wybrane przypadkowo, gdyż temat na dziś to zajmowanie centrum i walka o nie. Sprawdzimy, jak udało się to naszym graczom i gdzie popełniali błędy.
Edward Twardy – Leszek Stefanek Ryga 2019
1.33-29 19-23 2.35-30 14-19 3.30-25 Co prawda to dopiero trzeci ruch, a białe już mają dwie nieco lepsze kontynuacje: 3.40-35 10-14 4.45-40 17-22 5.38-33 11-17 6.42-38 6-11 7.32-28 23x32 8.37x28 lub 3.30-24 19x30 4.34x14 23x34 5.40x29 10x19 6.38-33 5-10 7.42-38 10-14 8.45-40.
3...10-14 Czarne mogą w tym momencie zgarnąć cztery tempa, grając zwyczajne 17-22, jak w wariancie: 3...17-22 4.25x14 9x20.
4.40-35 17-22 5.31-27
Z wymianą nie trzeba się spieszyć. 5.45-40 11-17 6.38-33 6-11 7.42-38 Można było zwyczajnie i powoli budować pozycję. 5...22x31 6.36x27 11-17 7.45-40 6-11 8.41-36 17-21 9.46-41? Podwieszenie piona na początku partii to z pewnością nic dobrego.
9…11-17 10.50-45 21-26 11.27-21 16x27 12.32x21 17-22 13.21-16 Białe zaczęły debiut agresywnie, a po trzynastu ruchach stoją rozstawione po bandach. Trzeba być konsekwentnym w swoich planach i grać debiuty dokładnie. Jeden słaby ruch może zniszczyć naszą pozycję, którą budowaliśmy od początku partii.
13…7-11 Czarne zdecydowały się od razu na wymianę i zagrabienie +6 temp. Można było spróbować jeszcze innego planu, jak w wariancie: 13...1-6 14.34-30 23x34 15.40x29 20-24 16.29x20 15x24 17.39-33 5-10 18.33-28 22x33 19.38x20 10-15 20.30-24 19x30 21.25x34 15x24 22.34-30 4-10 23.30x19 14x23. Proszę zwrócić uwagę, jak daleko stoją białe. Czarne dopiero się rozkręcają.
14.16x7 2x11 15.38-32
15…1-6 Taki ruch zawsze zdążymy zrobić. Jestem zwolenniczką szybkiego przechodzenia do rzeczy. Czarne mogą od razu grać na słabości białych. Spójrzmy na proponowany wariant. 15...5-10 16.34- 30 23x34 17.40x29 22-28 18.32x23 19x28 19.42-38 20-24 20.29x20 15x24 21.30x19 14x23 Białym pozostaje pasywna gra wokół centrum czarnych.
16.32-27 22x31 17.36x27 20-24 18.29x20 15x24 19.43-38 5-10 20.49-43 12-17 21.41- 36 8-12 21...24-29! Jednym ruchem wykorzystujemy dwie słabości białych: brak piona na polu 49 oraz podwieszony pion 44. 22.27-21? A cóż to za pasywne posunięcie? Białe mają teraz prosty plan: 22.34-29! 24x33 23.38x29 23x34 24.40x29. I pozycja byłaby zupełnie równa!
22...10-15 23.21-16 17-22 24.16x7 12x1
25...22-27 26.32x21 26x17 27.37-32 6-11 28.42-37 Białe prawdopodobnie nie oceniły dobrze pozycji. Ich ustawienie jest dość pasywne i muszą jak najszybciej odbić napierającą siłę czarnych w centrum. Ale tego nie robią… 28.34-29! 24x33 (28...23x34 29.40x20 15x24 30.39-33) 29.39x28 Obie wymiany dałyby białym nieco ulgi.
28...11-16 29.34-30 Kolejne pasywne zagranie białych, które doprowadza do coraz większej ilości bandowych pionów.
29…24-29 29...17-22 To być może jeszcze silniejszy ruch, dający kontrolę na długim skrzydle przeciwnika
54.28x39 24-29 55.39-34 29x40 56.35x44 17-21 57.44-39?? Białe, niestety, nie wykorzystują danej im szansy. 57.44-40! 21-27 58.40-35 19-23
57...21-26 58.39-33 31-37 59.42x31 26x37 60.33-29 37-41 61.29-24 41-47 Koniec końców wynik prawdopodobnie możemy uznać za sprawiedliwy, jako że to czarne prowadziły grę od początku partii i pokazały, że centrum jest zawsze siłą. 0-2
Johan Evens – Mariusz Ślęzak Ryga 2019
1.32-28 16-21 2.31-26 Jest to z pewnością jedno z najagresywniejszych otwarć w warcabach. Mamy tutaj wiele możliwych kontynuacji. Spójrzmy na kilka z nich.
2…18-22 2...11-16 3.37-32 (3.38-32 18-22 4.43-38 13-18 5.49-43 9-13 6.37-31 21-27 7.32x21 16x27 8.41-37 19-23 9.28x19 14x23 10.47-41 6-11) 3...7-11 4.41-37 (4.36- 31 19-23 5.28x19 14x23 6.33-28 21-27 7.31x22 18x27 8.28x19 13x24 9.32x21 16x27 10.41-37 10-14 11.39-33 5-10 12.44- 39 9-13 13.50-44 4-9 14.46-41 1-7) 4...19-23 5.28x19 14x23 6.46-41 21-27 7.32x21 16x27 Powyższe analizy to przykłady najczęściej granych wariantów w ostatnich latach. Warto je sobie przestudiować na planszy oraz pooglądać partie najlepszych w tymże temacie.
Czarne rozpoczęły debiut wręcz idealnie. Zajęły wszystkie centralne pola, podciągnęły swoje siły i grożą wstawieniem klina.
9.47-41? Mało odpowiedzialna decyzja. Grając przeciwko klinowi, piony 49 oraz 47 stanowią podstawy kolumn, które mogą pozasłużyć do ewentualnej wymiany klina przeciwnika. 9.46-41 21-27 10.32x21 16x27 11.35-30 10-14 12.40-35 9-13 13.33-28 22x24 14.30x28 Z równą pozycją.
9...21-27 10.32x21 16x27 11.37-32 11-16 12.32x21 16x27 13.42-37 7-11 13...27-31 14.36x27 22x42 15.48x37 10-14 16.35-30 7-11 17.37-32 17-21 18.26x17 11x22 Czarne nie zdecydowały się na wymianę, jednakże była taka możliwość z równie dobrą pozycją.
14.37-32 11-16 15.32x21 16x27 16.38-32
Prawdopodobnie zbyt pochopna decyzja. Białe mogły jeszcze „pomęczyć” klina czarnych. 16.41-37 6-11 17.37-31 10-14 18.46-41 20-24 19.29x20 15x24 20.41-37 5-10 21.37-32 11-16 22.32x21 16x27 23.50- 45 23-28 24.38-32 27x29 25.34x32 I mimo agresywnego debiutu ciężko by było mówić tutaj o przewadze.
16...27x38 17.33x42? 17.43x32! Oczywiście, że do przodu! Biciem do tyłu tracimy aż 4 tempa i nasza pozycja się nieco rozsypuje. Jeżeli nic nie grozi, to bijmy do przodu i szybko budujmy pozycję od nowa.
17...10-14 18.43-38 14-19 I w ten sposób czarne kontrolują krótkie skrzydło białych. Pion 35 nie został wyprowadzony w porę, a wybicie klina do tyłu spowodowało rozbicie ważnej kolumny.
19.49-43 9-13 19...22-27! 20.41-37 9-13 21.37-32 6-11 22.32x21 11-16 23.46-41 16x27 24.41-37 Czarne mogły od razu zająć klinowe pole, bo białe nie mają już żadnej kolumny, aby wybić piona z pola 27.
20.41-37 4-9 21.37-32 22-28! Dobre zagranie. Białe szykowały się do wymiany 32-27, natomiast czarne pokrzyżowały im plany. Tym atakiem spychają one kolejny kamień przeciwnika na bandę.
Znowu ważne posunięcie w temacie walki o centrum. Białe próbują podejść na pole 32, po czym chcą zająć i kontrolować pole 27. Czarne znalazły plan, jak temu zapobiec. 26.38-32 26.37-32? 22-28! I białe nie miałyby dobrego tempa.
26...12-17 27.32-27 5-10 Białe mają rogatkę, ale czarnych ani trochę to nie martwi. Mają one bowiem całe centrum oraz kontrolę na obu skrzydłach. Obecna rogatka bardziej wiąże białe aniżeli czarne.
28.43-38 10-14 29.37-32 8-12 Czarne po prostu czekają i budują swoją silną pozycję w centrum. To białe pierwsze zaczną się dusić.
30.27-21 16x27 31.32x21 Jak inaczej? Białym skończyły się wszelkie normalne ruchy, pozostaje rozpływać się po bandach.
31…2-7 32.21-16 3-8! Proszę zwrócić uwagę, że czarne ciągle czekają. Nie robią zbyt szybkich wymian, nie podejmują zbyt pochopnych decyzji. Warcaby to gra dla cierpliwych, gra na wyczekanie przeciwnika. Jeżeli przeciwnik ma słabą pozycję, to pozwólmy mu ją jeszcze bardziej popsuć!
33.38-32 33.31-27 22x31 34.26x37 7-11 35.16x7 12x1 36.36-31 8-12 37.31-26 17-22 38.38-32 22-28 39.37-31 28x37 40.31x42 12-17 41.42-37 Białe wciąż jako tako się trzymają, choć pozycja nie napawa optymizmem.
33...22-28!
Historia lubi się powtarzać. Proszę zapamiętać tego typu atak, gdyż jest on bardzo niewygodny dla naszego przeciwnika.
34.48-43 28x37 35.31x42 7-11 36.16x7 12x1 37.43-38 8-12 38.38-32? To już prawdopodobnie przegrany ruch. Ciekawa idea mogła powstać w wariancie: 38.36-31 1-7 39.38-32 17-22 40.32-27 22-28 41.27-21 20-25 42.21-17 12x21 43.26x17 7-12 44.17x8 13x2 45.31-27 14-20 46.27-21 2-7 47.21-17 20-24 48.29x20 25x14 49.17-12 23-29! Białe tak czy siak straciłyby kamień.
38...20-25!! Czarne dobrały się do wszystkich bolesnych miejsc przeciwnika. Rozbita pozycja powoduje, że białe nie są w stanie obronić wszystkich słabości.
39.35-30 39.42-38 15-20 40.36-31 1-7 41.38-33 19-24 Tutaj również bez szans.
39...23-28 39...15-20!! Czarne przeoczyły ładną wygraną. Białe nie mają żadnej odpowiedzi, aby uniknąć straty kamienia. 40.42-37 20-24 41.29x20 23-29 42.34x23 25x43 43.44-39 43x34 44.40x29 19x28 45.32x23 14x25
40.32x23 19x28 Nasz rodak przeoczył szybką wygraną, ale wybrał inny wariant, który również daje mu dużą przewagę. Krótkie skrzydło białych jest wciąż nierozwinięte, a na długim skrzydle przeważają piony bandowe.
41.36-31 18-22! 42.40-35 12-18 43.44-40 28-32! Czarne mocno napierają na przeciwnika, zmuszając go do pasywnych wymian do tyłu.
44.42-38 32x43 45.39x48 22-28 45...14-19 46.48-43 1-6 47.43-39 6-11 48.31-27 22x31 49.26x37 To była zdecydowanie szybsza wygrana. Białe – ze względu na bardzo osłabione długie skrzydło – stoją bez szans.
46.48-42 46.48-43 18-22 47.29-24 14-19 48.43-38 28-33! 49.38x29 1-7 Nieco trudniejszy, ale równie wygrany wariant z piękną żertwą czarnych.
46...28-32 47.29-23 18x29 8.34x23 25x34 49.40x29 13-19 50.23-18 9-13 51.18x20 15x33 52.45-40 32-37 Białe nie wytrzymały presji i agresywny styl Polaka zaowocował dwoma punktami. 0-2