Rusza realizacja ogólnopolskich projektów szkoleniowych klubu „Victoria” Białystok
Integracyjny Klub Sportowy „Victoria” Białystok wychodzi naprzeciw dużemu zapotrzebowaniu osób niewidomych i słabowidzących na szkolenia z zakresu korzystania z technologii informatycznych i telekomunikacyjnych. Szkolenia mają na celu zwiększenie samodzielności dorosłych osób niewidomych i słabowidzących poprzez podniesienie ich umiejętności w komunikowaniu się i w dostępie do informacji. Nabór uczestników już się zakończył. Pierwsze zajęcia ruszają z końcem lipca.
Organizator zapewnił osobom zakwalifikowanym udział w jednym z dwóch projektów szkoleniowych: „Smartfon dla każdego” (realizowanym we współpracy z Fundacją Związku Kultury Fizycznej „Olimp”) lub „Komputer dla każdego”. Program obu rodzajów szkoleń został dostosowany do potrzeb osób z dysfunkcją wzroku. Realizację projektów dofinansowuje Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Uczestnicy obu szkoleń będą mieszkać i przyswajać wiedzę w hotelu Groman w Sękocinie Starym pod Warszawą. Klub „Victoria” zaplanował trzy edycje warsztatów poświęconych obsłudze smartfona oraz dwie dla osób chcących sprawnie posługiwać się komputerem. Na każde szkolenie komputerowe składają się trzy tygodniowe zjazdy. Z kolei na poznawanie obsługi i możliwości smartfonów poświęcone będą cztery tygodniowe zjazdy. Osoby niewidome mają prawo do pobytu z przewodnikiem. Zarówno zajęcia komputerowe, jak i smartfonowe zakończą się w marcu 2023 roku. Udział we wszystkich zaplanowanych zjazdach danej edycji daje możliwość przystąpienia do egzaminu i uzyskania – po jego zdaniu – zaświadczenia o ukończeniu szkolenia. Wszystkim uczestnikom życzymy, by zdobyli potrzebną im wiedzę i umiejętności.
W dniach 16-20 czerwca w okolicach Choczewa w województwie pomorskim odbyły się II Mistrzostwa Świata w Nordic Walkingu. Zawodnicy niewidomi i słabowidzący uczestniczyli w tej międzynarodowej rywalizacji po raz drugi. Pierwsze MŚ miały miejsce w 2018 r., również w Polsce, w Mosinie. W swojej grupie startowej broniliśmy tytułów i wypadliśmy doskonale.
Organizatorami imprezy były Original Nordic Walking Federation (ONWF), European New Walking Organization (ENWO) oraz polskie organizacje, w tym Polska Federacja Nordic Walking (PFNW) i Nordic Walking Polska (NWP) z docenianym prezesem Marcinem Szulcem na czele, a także Stowarzyszenie „Cross”, z ramienia którego koordynatorem MŚ zawodników z dysfunkcją wzroku był Józef Plichta. Było to jak dotąd największe wydarzenie w historii tej dyscypliny. Pierwotnie druga edycja mistrzostw miała odbyć się w roku 2020 w Bełchatowie, jednak z powodu pandemii nie doszła do skutku. Może jednak warto było poczekać, bo w Choczewie po raz pierwszy w sztabie organizacyjnym znaleźli się liderzy i prekursorzy nordic walkingu, a współpraca przyniosła same korzyści.
Sport ten to prawdziwy fenomen. Należy do najpopularniejszych w Polsce i Europie, a jest przecież młodszy niż większość osób go uprawiających. Usportowienie aktywności rekreacyjnej – spaceru z kijkami, który ludziom często kojarzy się wyłącznie z osobami starszymi – przyciągnęło wielu młodych, nastawionych na rywalizację zawodników. Pomysł organizacji mistrzostw globu chwycił na całym świecie.
W wydarzeniu, które było podzielone na dwa dni startowe, wzięło udział około 1000 uczestników z 13 krajów i czterech kontynentów, a w jego przeprowadzeniu pomagało 150 wolontariuszy. Sportowcy zmagali się na trzech dystansach: 5, 10 i 21 km. Zawodnicy niepełnosprawni, których było około 80, startowali na 5 km. Stowarzyszenie „Cross” reprezentowało 29 kijkarzy. W pierwszym dniu rywalizacji, 18 czerwca, przeprowadzono eliminacje do niedzielnego finału, do którego, według regulaminu, wchodziło: 5 najlepszych zawodników w kategoriach wiekowych kobiet i mężczyzn oraz kategorii niepełnosprawnych, a także 60 kobiet i mężczyzn z najlepszymi czasami w kategorii open na dystansach 5 i 10 km. W półmaratonie kwalifikacji nie było.
Honorowym gościem i ambasadorem zawodów był Robert Korzeniowski – lekkoatleta, chodziarz, czterokrotny mistrz olimpijski, trzykrotny mistrz świata i dwukrotny mistrz Europy, były rekordzista świata w chodzie sportowym i najbardziej utytułowany polski sportowiec pod względem zdobytych tytułów mistrza olimpijskiego. Spotkanie i rozmowa z tym wybitnym chodziarzem były wielkim przeżyciem dla każdego. Pan Robert był bardzo aktywny w czasie całego wydarzenia, gorąco kibicował uczestnikom mistrzostw, przemawiał, fotografował się z każdym, kto tylko go o to poprosił, odpowiadał na pytania, jednym słowem – był niezwykle życzliwy. Najcenniejsza jednak chwila dla większości zawodników to ta, kiedy w pierwszym dniu zawodów Mistrz na linii mety osobiście zawieszał na szyjach sportowców kończących marsz piękne pamiątkowe, odlewane medale. Pomagała mu w tym żona, Justyna, z którą zawsze wspólnie promują i wspierają wszystkie formy sportowego chodzenia. W kolejnym dniu, podczas dekoracji, Robert Korzeniowski wręczał zwycięzcom poszczególnych kategorii statuetki i gratulował sukcesu. Swoją obecnością zaszczycił zawody również sam Marko Kantaneva, twórca nordic walkingu. Imprezą towarzyszącą mistrzostwom był VII Festiwal Miłośników Zabytkowych Traktorów MotoRock. Nie zabrakło więc wyścigów leciwymi rolniczymi maszynami, parady starych ciągników i oczywiście rockowej muzyki. Było głośno i kolorowo.
Ceremonia otwarcia mistrzostw świata nastąpiła wieczorem 17 czerwca w Kopalinie, gdzie znajdowało się centrum zawodów. Ze sceny głównej powitano zawodników wszystkich państw, przedefilowała parada flag, odbyło się też uroczyste zaprzysiężenie 16 sędziów MŚNW i otwarcie miasteczka sportowo-namiotowego, po którym przechadzał się radosny rogaty STEPFAN – maskotka mistrzostw. Tego samego dnia zawodnicy sprawnie i szybko odebrali swoje pakiety startowe, w których znaleźli m.in. piękną pamiątkową koszulkę, dwa numery startowe (na plecy i na piersi), chip mierzący czas netto oraz opaskę na rękę uprawniającą do posiłków regeneracyjnych, wody i ciast, a także umożliwiającą korzystanie z masaży i dającą wstęp na imprezy towarzyszące.
Rozgrzewka poprzedzająca wyścigi odbywała się przed sceną w miasteczku namiotowym, oddalonym od linii startu i mety o około kilometr. I to był jedyny mankament imprezy. Planem minimum dla uczestników było oczywiście zakwalifikowanie się do finału, ale każdy miał inną taktykę na eliminacje. Jedni, ci silniejsi, oszczędzali energię na finał i najmniejszym kosztem pokonywali swój dystans, wiedząc, że samo przejście trasy w typowym dla siebie tempie to miejsce im zapewni. Inni natomiast musieli zebrać siły, chcąc dostać się do finału. Konkurencja była duża, rywalizowali przecież ze sobą najlepsi zawodnicy świata, profesjonaliści, a razem z nimi początkujący, osoby z niepełnosprawnościami, młodzi i starsi. Olgierd Bojke, prezes PFNW, uważa, że nordic walking jednoczy wszystkich, że nie ma różnic. Tak też było na tych mistrzostwach świata. Każdy startował na tej samej 5-kilometrowej pętli, wiodącej przez nadmorski sosnowy las, i każdy miał szansę na dobry wynik w swojej kategorii. Nawierzchnia trasy była trudna, piasek i korzenie sprawiały problemy, zwłaszcza naszym zawodnikom z dysfunkcją wzroku. Niewidomi startowali w tzw. szelkach, co znaczy, że przewodnik i zawodnik połączeni byli ze sobą półtorametrową „uprzężą” i w ten sposób pokonywali dystans. Organizatorzy postanowili, by również osoby słabowidzące miały prawo do przewodnika. W tym przypadku biegł on kilka metrów przed zawodnikiem i głosem informował o przeszkodach pojawiających się na trasie. To bardzo pomagało zmniejszyć obawy, że można potknąć się o korzeń, wpaść w dziurę, a nawet, że zgubi się drogę, co też często zdarzało się w przeszłości.
Józef Plichta, koordynator z ramienia „Crossu”, za pośrednictwem Facebooka skierował apel do sportowców, by zgłaszali się jako przewodnicy niewidomych i słabowidzących. Odzew był niesamowity, dzwonek telefonu nie milkł i koordynator cierpliwie tłumaczył chętnym, na czym ma polegać ich rola. Przed startem zebrała się spora ekipa przewodników, niektórzy wcześniej pokonali już dystans 10 km, inni szykowali się dopiero na następny dzień, na półmaraton. Było bardzo budujące, że ludzie chcą pomagać osobom niepełnosprawnym, że drzemią w nich tak wielkie pokłady życzliwości. W połączeniu z emocjami przed startem wszystko to było czymś wspaniałym. Zawodnicy mieli dodatkowy bodziec do walki, byli dopingowani przez swoich przewodników. Uczestnicy mistrzostw startowali do marszu według kategorii wiekowych, począwszy od najmłodszych, dwunastolatków. Jako ostatnie na trasę wyruszyły osoby z niepełnosprawnościami.
Mnie w pierwszym dniu zawodów przydarzyła się nieoczekiwana sytuacja. Za przewodniczkę miałem sympatyczną dziewczynę, Danutę, która wcześniej startowała w eliminacjach na 10 km. Odpoczynku miała niewiele, ale wydawało się jej zapewne, że była zregenerowana, poza tym nie miała obowiązku iść z kijami, mogła biec przede mną. Spisywała się na trasie dobrze, ostrzegała przed niebezpieczeństwami, fajnie przeprowadzała manewr wyprzedzania rywali. Nie myślałem o zmęczeniu i przeszkodach, tylko o walce z czasem i konkurentami. Około półtora kilometra przed metą, na niewielkim wzniesieniu, Danuta oznajmiła mi: „Mieciu, przepraszam, odcięło mi prąd, nie dam rady już dalej biec, życzę powodzenia, tak mi przykro…”. Historia może zabawna, ale także smutna dla nas obojga: dla niej, że zawiodła zawodnika, a dla mnie, że musiałem dalej zmagać się z nieprzyjazną trasą sam, bo właśnie za około 100 metrów rozpoczynał się najtrudniejszy jej odcinek, z dużą ilością wystających, ale pomalowanych chociaż na pomarańczowo korzeni. Na szczęście wszystko zakończyło się happy endem. Ja dostałem się do finału, a Danuta cała i zdrowa dotarła do mety.
Zawodnicy reprezentujący Stowarzyszenie „Cross” i ich przewodnicy dostawali na trasie duże brawa od kibiców i sędziów, a na mecie głośne owacje, gdy spikerzy przez mikrofon wymieniali ich nazwiska. Szczególnym uznaniem cieszyły się osoby niewidome idące w szelkach, je oklaskiwano najserdeczniej. Robert Korzeniowski wraz z żoną witali na mecie wszystkich uczestników eliminacji, gratulowali i dekorowali medalami za ukończenie marszu. Wszystko to działo się przy muzyce i w bardzo radosnej atmosferze. Kiedy przyszedł już ostatni zawodnik, nastąpił moment wyczekiwania na wyniki. Elektroniczny pomiar czasu sprawił, że nie trwało to długo i sportowcy szybko wiedzieli, czy awansowali do niedzielnego finału. Ten, komu się udało, odbierał po południu drugi pakiet startowy z chipem i nowym numerem na koszulkę. W miasteczku namiotowym, gdzie znajdowało się m.in. centrum zawodów, odbywały się występy artystyczne. Nie ustawał gwar, ludzie różnych nacji uśmiechali się do siebie, w barwnych namiotach można było kupić pamiątki i sprzęt do nordic walkingu, a punktów gastronomicznych było zatrzęsienie.
Niedzielny finał rozpoczęli zawodnicy startujący na 21 km, następnie na 10 i wreszcie na 5 km. Ten ostatni dystans szczególnie nas interesował, bo o trofea walczyły osoby z niepełnosprawnościami, w tym niewidome i słabowidzące. Do finałów zawodnicy puszczani byli przez sędziów według miejsc zajętych poprzedniego dnia, nie miały znaczenia wiek czy niepełnosprawność, liczyła się klasa zawodnika, a to było dla nas dodatkowym bodźcem. Dystans 5 km jest wymagający, tutaj idzie się na maksymalnej prędkości od startu do mety, łatwo popełnić błędy techniczne, za które sędziowie przyznają kary: pouczenie, upomnienie, ostrzeżenie, żółtą albo czerwoną kartkę, a nawet wykluczają z dalszej rywalizacji. Na trasie rozlokowała się międzynarodowa ekipa sędziowska. Ktoś obliczył, że co około 300 m stał sędzia i obserwował rywalizację, trzeba się więc było pilnować… Piotr Garbowski, nasz ubiegłoroczny, jak i tegoroczny mistrz świata, w swoim poście w mediach społecznościowych napisał tak: „Łatwo nie było. 17 sędziów, gotowych wyłapać najdrobniejszy błąd techniczny, śledziło każdy mój krok…”. Nikt jednak w niedzielę się nie oszczędzał, każdy zdawał sobie sprawę, że nawet jedna sekunda może zdecydować o podium, trzeba więc było mocno walczyć. Większość zawodników poprawiła swoje czasy z eliminacji, jak przystało na finał. Jeden z kibiców powiedział nawet, że oglądanie finiszu zawodników i walki o medale było ogromną przyjemnością. „Na ich twarzach malowały się zmęczenie i determinacja, a na ostatnich metrach toczyli zacięty bój, w którym wygrywał ten, kto był w stanie dalej przesunąć granicę swoich możliwości”. Każdy, kto minął linię mety, był już zwycięzcą – zwycięzcą dla samego siebie. Wiele osób niewidomych i słabowidzących spełniło swoje marzenie, a szczęście i radość brały górę nad zmęczeniem. Tak wygląda piękno sportu, esencja zdrowej rywalizacji, w tym przypadku we wspaniałej dyscyplinie, jaką jest nordic walking.
W grupie osób z dysfunkcją wzroku mieliśmy oczywiście swoich faworytów. Należeli do nich na pewno utytułowany słabowidzący paraolimpijczyk Piotr Garbowski z klubu „Podkarpacie” Przemyśl oraz wspaniały niewidomy zawodnik Krzysztof Janusik z „Jutrzenki” Częstochowa. Wśród kobiet liczyliśmy najbardziej na dobry występ dwóch słabowidzących zawodniczek – Ewy Pochwat („Jutrzenka” Częstochowa) i Małgorzaty Strelczuk („Zryw” Słupsk), a w gronie zawodniczek niewidomych na Teresę Stach z „Warmii i Mazur” Olsztyn. Nikt jednak nie wiedział, jaką klasę sportową prezentują zawodnicy innych państw, wiadomo było tylko, że bardzo groźni będą sportowcy z Ukrainy. Zmagania w drugim dniu mistrzostw były więc wyjątkowo emocjonujące. Ogromny prestiż imprezy, duża konkurencja plus niesamowite wsparcie kibiców – wiele mogło się wydarzyć.
W finałowym marszu wystartowało 16 naszych sportowców. Prawie wszyscy poprawili swoje czasy z eliminacji, niektórzy znacznie. Mikołaj Baryła z klubu „Braille” Bydgoszcz uzyskał np. czas lepszy o 2,5 minuty i niespodziewanie został wicemistrzem świata w kategorii słabowidzących, a w klasyfikacji open był wyżej o 42 pozycje. O około 2 minuty poprawili swoje czasy z eliminacji Piotr Garbowski i Krzysztof Janusik, co dało im złote medale w swoich kategoriach. Ja też poprawiłem wynik, o około 1 minutę, i zdobyłem brąz. W finale moją przewodniczką była Monika z Gdańska, medalistka MP w chodzie sportowym. Fantastycznie biegiem nadawała tempo marszu, dopingowała mnie i nie pozwalała nawet na chwilę zwątpienia. Wyprzedzanie zawodników sprawiało jej prawdziwą radość. Bardzo pomogła mi w zdobyciu medalu.
Uroczysta dekoracja zwycięzców i ceremonia zamknięcia mistrzostw świata rozpoczęły się około trzynastej. Wręczanie medali, podziękowania i przemówienia trwały kilka godzin. Dobrze się stało, że najpierw nagradzano zawodników startujących na dystansie 5 km, nie musieliśmy więc długo czekać. Każdy, kto zdobył podium, otrzymał piękną statuetkę, uroczą maskotkę mistrzostw, dyplom-certyfikat World Nordic Walking Championship Choczewo, Poland 2022 oraz upominki. Na podium MŚ w kategorii do 12 lat (pełnosprawni) stanęła również córka koordynatora Plichty, Justyna. Rodzice byli bardzo dumni i należy tylko życzyć młodej kijkarce rozwoju talentu. W kategorii osób z niepełnosprawnościami crossowcy zajęli dwa miejsca medalowe: Piotr Garbowski był pierwszy, a Krzysztof Janusik drugi. (W pierwszej dziesiątce tej kategorii było aż 5 naszych kijkarzy). Obaj sportowcy w grupie zawodników z dysfunkcją wzroku obronili tytuły mistrzów świata zdobyte w 2018 r.
Stowarzyszenie „Cross” może być dumne ze startów swoich zawodników. Nie zawiedli, godnie reprezentowali Polskę i swoje macierzyste kluby, czego dowodem są liczne medale. Brawo! Czekamy na kolejne MŚ, które być może odbędą się w Ukrainie.
II Mistrzostwa Świata w Nordic Walkingu Choczewo 2022 17-18.06.2022 r., Kopalino Medaliści w kategorii osób z dysfunkcją wzroku i w kategorii open – 5 km
Tabela wyników - kobiety (w nawiasie czas z eliminacji)
Kobiety
Niewidome
1.
Teresa Stach „Warmia i Mazury” Olsztyn
(41:43) 41:25
2.
Ewa Bosek „Łuczniczka” Bydgoszcz
(46:35) 46:35
3.
Svitlana Kucherniuk Ukraina, Odessa
(49:08) 47:41
Słabowidzące
1.
Yuliia Ostapchuk Ukraina, Kijów
(37:30) 37:00
2.
Ewa Pochwat „Jutrzenka” Częstochowa
(37:42) 37:47
3.
Małgorzata Strelczuk „Zryw” Słupsk
38:55) 38:23
Tabela wyników - mężczyźni (w nawiasie czas z eliminacji)
W dniach 27.06-8.07.2022 r. w Ochrydzie (Macedonia Północna) zostały rozegrane drużynowe mistrzostwa świata osób niewidomych i słabowidzących w szachach. Polacy przywieźli z rozgrywek złoty medal i najcenniejszy z możliwych do zdobycia tytuł.
Pod nieobecność szachistów z Rosji nasza drużyna w składzie: arcymistrz Marcin Tazbir (kapitan), mistrz międzynarodowy Jacek Stachańczyk, mistrz międzynarodowy Piotr Dukaczewski, Ryszard Suder oraz rezerwowi Michał Wolański i Andrzej Migala, rozstawiona była z pierwszym numerem startowym. Zawodnikom towarzyszyli: trener Janusz Żyła i kierownik ekipy Ewa Kaźmierczak. W turnieju obowiązywało dość nietypowe tempo gry, narzucone przez władze IBCA – po 2 godziny na zawodnika na partię, bez żadnej bonifikaty. Prośba o zmianę tego punktu regulaminu, zgłoszona podczas odprawy technicznej, została odrzucona.
Na wstępie wszystkie drużyny zostały podzielone na dwie grupy po osiem zespołów. Po rozegraniu siedmiu rund dwie pierwsze reprezentacje grały o medale (miejsca 1-4) z dwiema czołowymi drużynami z drugiej grupy. Drużyny z miejsc 4-5 walczyły o miejsca 4-8 w końcowej klasyfikacji itd. Naszym celem było więc zajęcie jednego z dwóch najlepszych miejsc w fazie grupowej, co bez większych problemów udało nam się zrobić. W najważniejszych meczach zremisowaliśmy z Ukrainą oraz z łatwością pokonaliśmy reprezentantów Węgier. Prawie wszystkie pozostałe mecze również wygraliśmy pewnie, poza meczem z Bułgarią, w którym otarliśmy się o porażkę. Na szczęście Marcin Tazbir wygrał wieżówkę trzy na trzy, a Jacek Stachańczyk, po bardzo zaciętej walce, również zmusił przeciwnika do kapitulacji, co przy remisie na czwartej desce oznaczało nasze zwycięstwo.
W półfinale graliśmy ze wzmocnioną reprezentacją Hiszpanii – na pierwszej desce wystąpił bowiem mistrz międzynarodowy (a obecnie już arcymistrz) Daniel Pulvett, który legitymuje się rankingiem 2523. Naszej reprezentacji, z uwagi na bardzo dobry wynik w pierwszej części turnieju, do awansu wystarczał remis w meczu z sympatycznymi zawodnikami z Półwyspu Iberyjskiego.
W partii z Pulvettem przeważał grający białymi arcymistrz Marcin Tazbir, lecz przecenił on w pewnym momencie swoje szanse i partia zakończyła się remisem. Na drugiej szachownicy bardzo problematycznie (można by nawet upierać się, że była to pozycja o krok od przegranej) stał Jacek Stachańczyk. Na szczęście dość gładko uzyskaną po debiucie przewagę zrealizował Piotr Dukaczewski. Emocji meczowi dodała porażka naszego Ryszarda Sudera na ostatniej szachownicy. Na drugiej desce (na której potrzebowaliśmy już tylko remisu Jacka) sytuacja bardzo się zaostrzyła, jednak nasz zawodnik w niedoczasie ograł przeciwnika i zainkasował pełny punkt.
Wynik 2,5 do 1,5 dla Polski oznaczał walkę o złoto z reprezentacją Serbii, która z kwitkiem odprawiła naszych sąsiadów Ukraińców. Ponownie, dzięki bardzo dobrej grze w pierwszej części turnieju, do złota wystarczał nam remis w meczu.
Jako pierwszy swoją partię zakończył przekonującym zwycięstwem grający na czwartej szachownicy Michał Wolański. Po debiucie jego przeciwnik przeoczył ładne uderzenie taktyczne i nasz zawodnik stanął z czystymi dwoma pionkami więcej. Na pierwszej desce po debiucie dość niepewnie wyglądała sytuacja Marcina Tazbira, ale jego przeciwnik w kluczowym momencie zaczął grać mało konkretnie i pozycja naszego reprezentanta stopniowo się poprawiała, co w połączeniu z niedoczasem Serba przyniosło nam pełny punkt. Od tego momentu było już wiadomo, że złoto jedzie do Polski. Słabszą partię rozegrał czarnymi Piotr Dukaczewski, który został dość elegancko zamatowany. Ostatnią partię meczu rozgrywał jeszcze na drugiej szachownicy Jacek Stachańczyk. Stał on po debiucie niezbyt przekonująco, jednak dzięki bardzo sprytnej grze zaczął przechylać szalę zwycięstwa na swoją stronę. Mimo to – jak sam przyznał po meczu – pewne złoto drużyny podziałało nań demobilizująco i nasz reprezentant musiał uznać wyższość przeciwnika.
IX Drużynowe Mistrzostwa Świata Niewidomych i Słabowidzących w Szachach
Nasi showdowniści znów zdobywali medale na arenach międzynarodowych. W dniach 20-24.07.2022 r. w Liepaja Society of the Blind w Lipawie na Łotwie odbył się turniej Amber of Liepaja 2022. Był to czwarty rankingowy turniej showdowna w sezonie 2022.
Przy stołach stanęło 53 zawodników – 18 kobiet i 35 mężczyzn. Swoje reprezentacje wystawiły: Łotwa, Finlandia, Włochy, Niemcy, Estonia, Słowacja, Francja, Czechy, Belgia oraz Polska. Grali dla nas: Agnieszka Bardzik („Łuczniczka” Bydgoszcz), Monika Szwałek, Łukasz Byczkowski, Krystian Kisiel oraz Adrian Słoninka (wszyscy „Sprint” Wrocław). Zwycięzcy mogli liczyć na 400 punktów rankingowych, zarówno w kategorii kobiet, jak i mężczyzn.
Polscy reprezentanci pokazali się z bardzo dobrej strony. Po niezwykle wyrównanym meczu finałowym złoty medal zdobył Krystian Kisiel, który wygrał 3:2 z Estończykiem Alisherem Hoshanijazovem. Nasz zawodnik w całym turnieju przegrał tylko jeden mecz – z brązowym medalistą, Łotyszem Denissem Ovsjannikovsem, na którym wziął jednak rewanż w spotkaniu półfinałowym i zwyciężył przeciwnika 3:0. Doskonale zaprezentowała się także Monika Szwałek, która w meczu o brązowy medal pokonała powracającą po czteroletniej przerwie Łotyszkę Liene Cieminę 3:1. Monika, dzięki uzyskanej w turnieju trzeciej lokacie, zajmuje obecnie w międzynarodowym rankingu IBSA drugie miejsce, a ustępuje tylko utytułowanej Fince Hannie Vilmi!
Dobre mecze zaliczyli również pozostali nasi reprezentanci, którym przypadło odpowiednio: 8. miejsce (Łukasz Byczkowski), 14. miejsce (Agnieszka Bardzik) oraz 17. miejsce (Adrian Słoninka).
Polskim akcentem w łotewskim turnieju był także udział dwójki naszych sędziów międzynarodowych – Lubomira Praska oraz Mateusza Praska.
Amber of Liepaja 2022 20-24.07.2022 r., Lipawa, Łotwa (podium zwycięzców i miejsca Polaków)
W terminie 30.06-3.07.2022 r. zaplanowano kolejne zawody bowlingowe, tym razem w Łodzi. Zawodników przyjeżdżających na XVII Indywidualne Mistrzostwa Polski Niewidomych i Słabowidzących w Bowlingu przywitała fala upałów.
Na szczęście gościnny hotel Iness oraz kręgielnia Król Kul w galerii Sukcesja są klimatyzowane, więc zawodnicy rywalizowali i odpoczywali w komfortowych warunkach.
Od kilku już lat mistrzostwa przeprowadzane są w systemie eliminacji, w których zawodnicy rozgrywają po sześć gier, oraz następujących po nich finałów, do których w każdej kategorii awansuje pięćdziesiąt procent zawodników plus jeden i walczy w sześciu kolejnych grach. Suma z obu startów to wynik końcowy finalistów.
W tym roku do rozgrywek eliminacyjnych przystąpiła rekordowa liczba 101 graczy, reprezentujących aż 20 klubów z całej Polski. Do ścisłego finału awansowało łącznie 68 zawodniczek i zawodników.
Praktycznie na każdym etapie rozgrywania mistrzostw kibice mogli obserwować sportową rywalizację na dobrym poziomie oraz pasjonujące pojedynki. W kilku kategoriach do finału zabrakło zawodnikom zaledwie paru punktów, jak mówią, wystarczyłby „jeden dobry rzut lub dobitka”.
Największy awans w finale zaliczył reprezentant łódzkiego klubu „Omega” Zbigniew Strzelecki – z 14. miejsca w eliminacjach na 9. „Zając” awansował z pięciopunktową przewagą nad następnym zawodnikiem. Rywalizuje w kategorii B3, w której w tym roku aż sześciu konkurentów w eliminacjach (a w finale dwóch) uzyskało więcej niż 1000 p. Przykład tej kategorii zwraca uwagę na pewien fakt – wyniki na poziomie ubiegłorocznych w tym roku nie gwarantowały finału. Tegorocznym zwycięzcą w tej kategorii został Grzegorz Kanikuła, reprezentant lubelskiego klubu „Hetman”. To efekt jego pewnej, wyrównanej gry w obu startach. Warto przypomnieć, że Grzegorz jest tegorocznym podwójnym indywidualnym mistrzem Europy. Jego dobra gra cieszy tym bardziej, że przed laty był on również w czołówce polskich bowlingowców. W tej samej kategorii udany atak na srebrny medal przeprowadził Dominik Czyż z „Warmii i Mazur” Olsztyn, wygrywając z klubowym kolegą Cezarym Dybińskim. Bardzo ciekawą rywalizację, stojącą na wysokim sportowym poziomie, obserwowaliśmy wśród mężczyzn w kategorii B2. W tym roku mistrzowskie aspiracje zrealizował Mieczysław Kontrymowicz, który wygrał z bezpieczną przewagą zarówno eliminacje, jak i finał. Jego średnia z sześciu gier wynosiła prawie 197 p., co było najlepszym wynikiem całych mistrzostw. Mieczysław uzyskał łącznie 2358 p. Za jego plecami natomiast bój o srebrny medal stoczyło dwóch Stanisławów – Stopierzyński i Poświatowski. Ten drugi zaskoczył wszystkich, którzy myśleli, że kontuzja nie pozwoli mu przygotować się odpowiednio do startu. Stanisław Stopierzyński wprawdzie przegrał z rywalem eliminacje, ale w finałach zaprezentował się świetnie, co pozwoliło mu cieszyć się ze srebrnego medalu mistrzostw Polski (wygrał różnicą 5 p.).
Taką samą różnicą punktów złoty medal przegrała w kategorii B2 kobiet reprezentantka włocławskiego klubu „Pionek” Jadwiga Rogacka. „Biedronce” do złota nie wystarczył nawet wynik 1016 p. Mistrzynią Polski w tej kategorii została Danuta Odulińska z „Moreny” Iława. Na uwagę i brawa zasługuje bardzo dobry występ wieloletniej zawodniczki „Hetmana” Lublin. Beata Chraścina w bardzo dobrym stylu pokonała rywalki i zdobyła brązowy medal.
W kategorii B3 1097 p. uzyskanych w eliminacjach nie dało również złota Zofii Sarnackiej z olsztyńskiego klubu, która przegrała z lublinianką Dorotą Kurek. Natomiast w kategorii B1 kobiet do finału awansowały aż cztery zawodniczki „Łuczniczki” Bydgoszcz, które rozdzieliła swoim trzecim miejscem Grażyna Krysiak-Grabowska z Chorzowa. Najbardziej jednak ze swego sukcesu cieszyła się Katarzyna Świątek, która zarówno w eliminacjach, jak i w finale uzyskała wyniki ponad sześciusetpunktowe. Grono finalistów z bydgoskiego klubu powiększył jeszcze zawodnik z kategorii B1 – Lesław Domin. Po raz kolejny podopieczni Kazimierza Fiuta pokazali się z dobrej strony, a sam asystent, jak zwykle, stanął na wysokości zadania i należycie dbał o zawodników zarówno na torach, jak i poza nimi.
Podczas sobotniego finału w kręgielni gościł prezes Polskiego Związku Kręglarskiego Przemysław Spychaj, który chciał zobaczyć bowlingowców z dysfunkcją narządu wzroku w akcji. Trafił akurat na start zawodników niewidomych, rywalizujących w kategorii B1 mężczyzn. Kibiców nie zawiódł jak zwykle reprezentant lubelskiego „Hetmana” Zdzisław Koziej, który w jednej z gier wykulał o zaledwie jeden punkt mniej niż wynosi należący do niego rekord Polski (rekord to 179 p.). W eliminacjach uzyskał on 889, a w finale 899 p., grał więc bardzo równo. Kiedy patrzy się na grę „Generała”, nasuwa się pytanie: czy to maszyna?
On się wcale nie męczy. Wielu zawodników mogłoby się od niego uczyć dobitek. Dla Zdzisława dobić siódemkę, dyszkę czy nawet jakiegoś splita to żaden problem. Obecnie wyzwaniem jest dla niego granica 1000 p. z sześciu gier. Wszyscy z niecierpliwością czekają na sierpniowy Puchar Polski i Grand Prix – może podczas tych startów rekordy zostaną pobite.
Daje się zauważyć tendencję, że coraz więcej startujących przywozi ze sobą własne kule, odpowiednie do potrzeb i upodobań (jeden z zawodników miał ich aż dziewięć). Analiza stylu gry oraz wyników pozwala jednak stwierdzić jedno: sprzęt jest, tylko umiejętności czasem brak. Jednocześnie, kiedy patrzy się na czołówkę naszych bowlingowców, nasuwa się jedno spostrzeżenie – kiedyś do wygranej wystarczyła kula z kręgielni, a obecnie jedynie połączenie dobrze dopasowanego sprzętu i wysokich umiejętności pozwala uzyskiwać oczekiwane miejsca na podium. Dodatkowo trzeba zwracać uwagę na smarowanie torów, które jednym pomaga, a innym zdecydowanie przeszkadza. Nie ulega wątpliwości, że do dobrych wyników zawodników z dysfunkcją narządu wzroku przyczynia się asystent, który jest w stanie obserwować tor ruchu i działanie wyrzuconej kuli. Dobre dobranie tandemu pozwala cieszyć się grą i osiągnąć sukces.
W podsumowaniu tegorocznych zawodów możemy pochwalić za organizację turnieju koordynator Monikę Grzybczyńską. Zadbała ona zarówno o komfortowe warunki w hotelu, jak i o współpracę z obsługą kręgielni, co zaowocowało dobrym przygotowaniem torów i sprawną pomocą mechaników w krytycznych chwilach. Zgodnie współpracowała ze sobą również trójka sędziowska, obserwująca całą kręgielnię. Bezpośrednio po zakończeniu gier finałowych odbyła się w kręgielni ceremonia medalowa. Pani koordynator wraz z przewodniczącą Sekcji Niepełnosprawnych, Niewidomych i Słabowidzących Polskiego Związku Kręglarskiego Joanną Staliś wręczyła medalistom również puchary i nagrody finansowe. Rywalizację w ramach mistrzostw obserwował trener kadry bowlingowej Maciej Kwiatkowski, który przyglądał się grze kadrowiczów, ale także potencjalnych kandydatów do kadry.
Bezpośrednio po mistrzostwach odbyły się dwudniowe konsultacje dla kadry bowlingowej. Zarówno zawodnicy, jak i sztab szkoleniowy mają w perspektywie przyszłoroczne zawody IBSA World Games, zaplanowane w Birmingham, do których należy się właściwie przygotować.
Zadanie zostało sfinansowane ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwa Sportu i Turystyki. Współorganizatorem mistrzostw Polski była Sekcja Niepełnosprawnych, Niewidomych i Słabowidzących Polskiego Związku Kręglarskiego. Po raz kolejny okazało się, że obecna współpraca Stowarzyszenia „Cross” z PZKręgl wpływa pozytywnie na organizację wydarzeń oraz rywalizację zawodników.
Medaliści XVII Mistrzostw Polski Niewidomych i Słabowidzących w Bowlingu 30.06-3.07.2022 r., Łódź
Tabela wyników - kobiety (w nawiasie eliminacje)
Kobiety
Kategoria B1
1.
Karolina Rzepa „Łuczniczka” Bydgoszcz
(712) 1454 p.
2.
Katarzyna Świątek „Łuczniczka” Bydgoszcz
(610) 1233 p.
3.
Grażyna Krysiak-Grabowska „Karolinka” Chorzów
(550) 1099 p.
Kategoria B2
1.
Danuta Odulińska „Morena” Iława
(943) 1829 p.
2.
Jadwiga Rogacka „Pionek” Włocławek
(1016) 1824 p.
3.
Beata Chraścina „Hetman” Lublin
(757) 1651 p.
Kategoria B3
1.
Dorota Kurek „Ikar” Lublin
(967) 1854 p.
2.
Zofia Sarnacka „Warmia i Mazury” Olsztyn
(1097) 1818 p.
3.
Jolanta Pazurkiewicz „Warmia i Mazury” Olsztyn
(950) 1776 p.
Tabela wyników - mężczyźni (w nawiasie eliminacje)
Piąty włocławski ogólnopolski turniej w bowlingu wspaniale wpisał się w jubileusz Włocławsko-Brodnickiego Klubu Sportowego Niewidomych i Słabowidzących „Pionek”. Klub od początku swego istnienia należy do grona organizacji skupionych przy Stowarzyszeniu „Cross”. W tym roku obchodził właśnie dwudziestolecie formalnego rozpoczęcia działalności i uzyskania statusu organizacji pożytku publicznego.
Wśród tych różnorodnych działań największą satysfakcję przynosi prezes Woźniak organizacja turnieju bowlingowego dla osób niewidomych i słabowidzących z całej Polski. W tym roku koordynowała te zawody po raz piąty. W imprezie, która trwała od 14 do 17 lipca, wystartowało 77 graczy z imponującej liczby 23 klubów. I chociaż tym razem nie pobito tylu rekordów życiowych jak w ubiegłych latach, to niektórym udało się tego dokonać. Wielkim plusem był za to fakt, że przy torach pojawiły się nowe twarze.
Rozgrywki rozpoczęły się rankiem 14 lipca i potrwały do soboty. Tym razem większe szanse, by dobrze wypaść, mieli zawodnicy z kategorii B1 i B3. Ich starty odbywały się na kręgielni Piwnica, słynącej z bardzo wysokich rezultatów. W pierwszym bloku B1 wystartowała Karolina Rzepa, której w sześciu grach udało się uzyskać 764 p. Tego wyniku nikt nie dał rady pobić i reprezentantka „Łuczniczki” Bydgoszcz utrzymała pierwszą pozycję. Drugie miejsce przypadło Barbarze Szypule z „KoMaru” Piekary Śląskie. Trzy pierwsze gry Basi były imponujące, uzyskała w nich 424 p., ale niestety, po zmianie toru nie szło jej już tak świetnie. Niewątpliwie zostanie satysfakcja ze 158 p., które były najwyższym wynikiem z jednej gry w całej kategorii B1. Do rywalek na podium dołączyła jeszcze Salomea Walkowiak („Pogórze” Tarnów) ze swoim nowym rekordem życiowym – 580 p. Wszystkie wymienione panie, tak jak zdobywcy trzech pierwszych miejsc w pozostałych kategoriach, otrzymały statuetki anioła. To już tradycja, że dzięki Stowarzyszeniu „Cross” włocławski fajans trafia w różne zakątki Polski. Za przyczyną Mariusza Podpory znalazł się on również w stolicy. Dla zawodnika z „Syrenki” Warszawa to już nie pierwsza taka nagroda, jednak rok temu wywalczył on sobie trofeum średniej wielkości, za drugie miejsce, a obecnie – za najwyższe. W rywalizacji B1 mężczyzn zdobyli te wyjątkowe figurki także Krzysztof Tarkowski („Hetman” Lublin) i Artur Woszuk („Victoria” Białystok).
W kategorii B3 kobiet Zofia Sarnacka z Olsztyna jako jedyna przekroczyła 1000 p. Za nią były: Dorota Kurek („Ikar” Lublin) oraz Jolanta Pazurkiewicz („Warmia i Mazury” Olsztyn). Wśród mężczyzn w tej kategorii wygrał Ireneusz Stankiewicz („Zryw” Słupsk). Rok temu do pierwszego miejsca brakło mu zaledwie jednego punktu, a w tym odskoczył stawce i wygrał z dużą przewagą. Obok na podium znalazł się Albert Sordyl z „Pogórza” Tarnów, a jako trzeci dołączył do nich Cezary Dybiński z klubu z Olsztyna. Wart zauważenia był rekord życiowy w wykonaniu Dariusza Mądro („Podkarpacie” Przemyśl), który zagrał 999 p. i zajął tym samym czwartą lokatę.
Wśród tych różnorodnych działań największą satysfakcję przynosi prezes Woźniak organizacja turnieju bowlingowego dla osób niewidomych i słabowidzących z całej Polski. W tym roku koordynowała te zawody po raz piąty. W imprezie, która trwała od 14 do 17 lipca, wystartowało 77 graczy z imponującej liczby 23 klubów. I chociaż tym razem nie pobito tylu rekordów życiowych jak w ubiegłych latach, to niektórym udało się tego dokonać. Wielkim plusem był za to fakt, że przy torach pojawiły się nowe twarze.
Rozgrywki rozpoczęły się rankiem 14 lipca i potrwały do soboty. Tym razem większe szanse, by dobrze wypaść, mieli zawodnicy z kategorii B1 i B3. Ich starty odbywały się na kręgielni Piwnica, słynącej z bardzo wysokich rezultatów. W pierwszym bloku B1 wystartowała Karolina Rzepa, której w sześciu grach udało się uzyskać 764 p. Tego wyniku nikt nie dał rady pobić i reprezentantka „Łuczniczki” Bydgoszcz utrzymała pierwszą pozycję. Drugie miejsce przypadło Barbarze Szypule z „KoMaru” Piekary Śląskie. Trzy pierwsze gry Basi były imponujące, uzyskała w nich 424 p., ale niestety, po zmianie toru nie szło jej już tak świetnie. Niewątpliwie zostanie satysfakcja ze 158 p., które były najwyższym wynikiem z jednej gry w całej kategorii B1. Do rywalek na podium dołączyła jeszcze Salomea Walkowiak („Pogórze” Tarnów) ze swoim nowym rekordem życiowym – 580 p. Wszystkie wymienione panie, tak jak zdobywcy trzech pierwszych miejsc w pozostałych kategoriach, otrzymały statuetki anioła. To już tradycja, że dzięki Stowarzyszeniu „Cross” włocławski fajans trafia w różne zakątki Polski. Za przyczyną Mariusza Podpory znalazł się on również w stolicy. Dla zawodnika z „Syrenki” Warszawa to już nie pierwsza taka nagroda, jednak rok temu wywalczył on sobie trofeum średniej wielkości, za drugie miejsce, a obecnie – za najwyższe. W rywalizacji B1 mężczyzn zdobyli te wyjątkowe figurki także Krzysztof Tarkowski („Hetman” Lublin) i Artur Woszuk („Victoria” Białystok).
W kategorii B3 kobiet Zofia Sarnacka z Olsztyna jako jedyna przekroczyła 1000 p. Za nią były: Dorota Kurek („Ikar” Lublin) oraz Jolanta Pazurkiewicz („Warmia i Mazury” Olsztyn). Wśród mężczyzn w tej kategorii wygrał Ireneusz Stankiewicz („Zryw” Słupsk). Rok temu do pierwszego miejsca brakło mu zaledwie jednego punktu, a w tym odskoczył stawce i wygrał z dużą przewagą. Obok na podium znalazł się Albert Sordyl z „Pogórza” Tarnów, a jako trzeci dołączył do nich Cezary Dybiński z klubu z Olsztyna. Wart zauważenia był rekord życiowy w wykonaniu Dariusza Mądro („Podkarpacie” Przemyśl), który zagrał 999 p. i zajął tym samym czwartą lokatę.
Zawodnicy z kategorii B2 kobiet i mężczyzn walczyli, z przyczyn technicznych, na innym obiekcie niż pozostali. Jeżeli chodzi o spadające piny, to sześciotorowa kręgielnia Lucky Star nie była dla nich aż tak łaskawa. Dobrze jednak wypadła na niej Janina Matusiewicz z „Jutrzenki” Częstochowa. Koło zwyciężczyni stanęły dwie panie z Włocławka: Jadwiga Rogacka i Katarzyna Majewska. Wśród zadowolonych z pobytu na ziemi kujawskiej mógł być (i to już po raz kolejny) Mariusz Kozyra. W ubiegłym roku reprezentant klubu „Hetman” Lublin podwyższył swój maksymalny wynik z 1080 do 1183 p. Oba rekordy padły właśnie we Włocławku. Obecnie do zwycięstwa wystarczyło mu znacznie mniej. Jego kolega klubowy Paweł Wojciechowski również poradził sobie z wymagającymi torami i uplasował się na drugiej pozycji. Najgłośniejsze i bardzo emocjonujące widowisko odbywało się podczas rzutów Wojciecha Puchacza z „Atutu” Nysa. Wystarczyłoby mu zamknięcie ostatniej ramki, aby pokonać utytułowanego Mieczysława Kontrymowicza z Olsztyna. Rywalizacja obu panów zakończyła się remisem 870:870. Według regulaminu w takim przypadku o kolejności miejsc decyduje wynik ostatniej gry i dlatego to przedstawiciel „Warmii i Mazur” stanął na trzecim stopniu podium w B2 mężczyzn.
Tak oto prezentowały się dokonania naszych bowlingowców na włocławskich kręgielniach. Goszczenie na ziemi kujawskiej reprezentantów aż 23 klubów nie polegało tylko na rywalizacji sportowej. Można było na przykład spróbować słynnych, ale nie każdemu znanych klusek ziemniaczanych. Osiemnaścioro medalistów mogło cieszyć się z ręcznie malowanych aniołów i magnesów, tradycyjnie wyrabianych w Fabryce Fajansu Włocławek. Dodatkowo każdy uczestnik wyjechał z małym słodkim upominkiem od tutejszej Delecty i w czapeczce ANWILU S.A.
Jak przystało na obchodzony jubileusz, turniej, mimo różnych utrudnień, przebiegł doskonale. Widać, że koordynator i cały zespół organizują te zawody z zaangażowaniem, więc miejmy nadzieję, że wspólne pasje pozwolą „Pionkowi” upowszechniać aktywność sportową przynajmniej przez kolejne 20 lat.
Ogólnopolski turniej niewidomych i słabowidzących w bowlingu 14-17.07.2022 r., Włocławek
Tabela wyników - kobiety
Kobiety
Kategoria B1
1.
Karolina Rzepa „Łuczniczka” Bydgoszcz
764 p.
2.
Barbara Szypuła „KoMar” Piekary Śląskie
707 p.
3.
Salomea Walkowiak „Pogórze” Tarnów
580 p.
Kategoria B2
1.
Janina Matusiewicz „Jutrzenka” Częstochowa
913 p.
2.
Jadwiga Rogacka „Pionek” Włocławek
881 p.
3.
Katarzyna Majewska „Pionek” Włocławek
782 p.
Kategoria B3
1.
Zofia Sarnacka „Warmia i Mazury” OlsztynDorota Kurek „Ikar” Lublin
Trwa w pełni wysyp zawodów i turniejów, którymi uświetniamy jubileusz 30 lat działalności naszej organizacji. W dniach 26.06-4.07.2022 r. w gościnnych murach hotelu Europa w Giżycku walkę o Puchar XXX-lecia Stowarzyszenia „Cross” toczyli warcabiści.
Stroną organizacyjną zawodów zajął się Andrzej Gasiul, przy dużej pomocy swojej żony Grażyny i kolegów z zarządu klubu „Kormoran”. Patronat nad imprezą objął Burmistrz Giżycka Wojciech Iwaszkiewicz. Nad urokliwym jeziorem Kisajno grało 42 zawodników z 16 należących do Stowarzyszenia klubów, w tym 13 pań. Jak na tak ważny turniej przystało, przy deskach zasiedli również trzej wybitni warcabiści wśród niewidomych i słabowidzących: obecny mistrz Polski Tomasz Kuziel, pierwszy mistrz Polski Ryszard Biegasik oraz mistrz Polski całkowicie niewidomych Wojciech Woźniak.
W pierwszej fazie turnieju nie było większych niespodzianek, jedynie Tomasz Kuziel stracił punkt w pojedynku z Ryszardem Pawłowskim, a Jerzy Dzióbek przegrał z niżej notowanym klubowym kolegą Krzysztofem Kusowskim. Na dalszym etapie zawodów, kiedy doszło już do pojedynków pomiędzy mistrzami, zarówno Wojciech Woźniak, jak i Ryszard Biegasik musieli uznać wyższość obecnego mistrza Polski, a bezpośredni pojedynek Woźniaka i Biegasika zakończył się remisem. W końcowych rundach zaskakujących rozstrzygnięć nie notowano, zwłaszcza na pierwszych stołach.
Numer jeden turnieju – Tomasz Kuziel – jak przystało na mistrza, zameldował się na pierwszym miejscu niemal z kompletem punktów, przy stracie zaledwie jednego w trzeciej rundzie, za to z wygraną nad największymi konkurentami. Kolejne lokaty, tak jak wielu się spodziewało, zdobyli pozostali mistrzowie: drugi był Ryszard Biegasik, a trzeci Wojciech Woźniak. Najmocniejsza wśród szachistek była Joanna Malcer, która w ogólnej klasyfikacji zajęła 6. miejsce.
Podczas uroczystego zakończenia turnieju najlepszym zawodnikom oraz zwycięskiej zawodniczce wręczono puchary. Każdy uczestnik rozgrywek otrzymał ponadto statuetkę ufundowaną przez sponsora.
Normy na wyższe kategorie warcabowe wypełnili: Wojciech Woźniak – na I, Andrzej Majcher – na III, Andrzej Gałuszka i Bogusław Skibicki – na IV, a Eugeniusz Bukowiński i Celina Szargiej – na V.
Zawody, mimo upalnej pogody, przebiegły bez problemów, pod bacznym okiem zasłużonego dla „Crossu” wieloletniego sędziego i trenera Leszka Łysakowskiego.
Uczestnicy czas wolny wykorzystali na ognisko przy gitarze i zwiedzanie twierdzy Boyen, które zorganizował koordynator. A we własnym zakresie wybrali się na rejs katamaranem, korzystali z hotelowych rowerów wodnych oraz z kąpieli w jeziorze. Warunki do gry były bardzo dobre, sala jasna i klimatyzowana, a posiłki smaczne.
Ze sportowym pozdrowieniem!
Wojciech Woźniak
Puchar XXX-lecia Stowarzyszenia „Cross” w Warcabach Stupolowych
Obóz przygotowawczy, dwa mityngi i mistrzostwa Polski – to imprezy w pierwszym półroczu 2022, w których uczestniczyli biegacze trenujący w klubach powiązanych ze Stowarzyszeniem „Cross”. Intensywnie będzie też w drugiej części roku.
Trenerem biegaczy dystansowych w Stowarzyszeniu jest Tomasz Chmurzyński, na co dzień opiekun zawodników w sekcji biegowej „Łuczniczki” Bydgoszcz. Jego podopieczni startują i na stadionie, i na ulicy.
– Najpierw przepracowaliśmy ścieżkę przygotowawczą. Zaczęliśmy w połowie maja od obozu w Szklarskiej Porębie. Tam mogłem troszkę podkręcić proces szkoleniowy, bardziej skupić się na mechanice ruchu i innych elementach – mówi Tomasz Chmurzyński. I dodaje: – Inaczej wygląda ten proces, kiedy ogląda się zawodników na żywo, obserwuje w czasie treningu, a inaczej rozpisuje się plany treningowe do zrealizowania przez sportowca, kiedy nie wiemy, jak jego organizm reaguje. Już sam pobyt w Szklarskiej Porębie jest dodaną wartością. Warunki przyrodnicze i skumulowane zajęcia powodują, że bodźce działające na zawodników są znacznie silniejsze.
Obóz stanowił punkt kulminacyjny przygotowań lekkoatletów „Crossu” do konkurencji stadionowych, czyli biegów na 1500 i 5000 metrów. Kolejnym etapem w sezonie były dwa mityngi paralekkoatletycznego Grand Prix Polski: w Tarnowie, w terminie 27-29 maja, oraz w Słubicach, dziesięć dni później.
– Tutaj na 5000 metrów startowali mężczyźni, bydgoszczanie: słabowidzący Kacper Jażdżewski i Sebastian Greń z przewodnikiem Andrzejem Kiełczyńskim, jak również słabowidzący Zenon Dudka z Zielonej Góry. Z tej trójki Zenon ma największy staż startowy. Kacper i Sebastian to młodzi ludzie, którzy dopiero zdobywają doświadczenie i muszą się obiegać na stadionie. Jeśli zawodnik na co dzień nie ma dostępu do takiego obiektu, to nie jest łatwo, bo tartan to specyficzna nawierzchnia – wyjaśnia trener i instruktor lekkiej atletyki.
Pierwszą połowę roku zamknęły starty na 50. Paralekkoatletycznych Mistrzostwach Polski na stadionie w Szczecinie (16-19.06.2022). Kobiety ścigały się na 1500 metrów. Marta Stramek-Kwiatkowska złapała drobną kontuzję, ale nie przeszkodziło jej to w zdobyciu srebrnego medalu. Brąz wywalczyła Katarzyna Tomczak. Obie słabowidzące biegaczki reprezentują „Łuczniczkę” Bydgoszcz.
Z kolei mężczyźni w Szczecinie pobiegli swoje 5000 metrów.
– Dla Sebastiana Grenia to drugi sezon mocnego biegania. Tym razem był piąty. Kacper Jażdżewski wypadł jeszcze lepiej, bo zdobył brązowy medal. Na razie te wyniki i lokaty nie są dla nas rzeczą najważniejszą. Chodzi o to, żeby zdobywali doświadczenie na takich imprezach i podnosili swój poziom sportowy. Docelowo mają startować na dłuższych dystansach – wyjaśnia opiekun biegaczy „Crossu”.
Obostrzenia wynikłe z pandemii sprawiły, że wiosną nie do końca można było realizować kalendarz biegowy i część imprez została przeniesiona na jesień. We wrześniu zaplanowano jeszcze stadionowe starty w dwóch mityngach: w IV rundzie paralekkoatletycznego Grand Prix Polski w Sieradzu (5-7.09.2022) i finał paralekkoatletycznego Grand Prix Polski w Gorzowie (23-25.09.2022).
– Będzie to jednocześnie przygotowanie pod październikowe i listopadowe biegi uliczne, m.in. mistrzostwa Polski na 10 km, debiutancki udział w przełajowych mistrzostwach Polski, górskie mistrzostwa Polski oraz pod dłuższe dystanse – półmaraton i maraton – podsumowuje Tomasz Chmurzyński.
Wiceprezes Stowarzyszenia „Cross” Krzysztof Badowski, opiekun biegów długodystansowych, dodaje:
– To, co zaproponowałem na początku roku, jest realizowane w maksymalnym zakresie. Liczymy, że kiedyś zawodnicy młodego pokolenia nawiążą do sukcesów Waldemara Kikolskiego i Tomasza Chmurzyńskiego.
Pasjonaci warcabów spotkali się w Ustce na szkoleniu doskonalącym, które zaplanowane zostało w projekcie „Krok naprzód 2022”. Przy warcabowych deskach w dniach 9-23 czerwca zasiadło 32 uczestników z wielu klubów z całej Polski.
Zajęcia odbywały się w czterech grupach. Przydział do każdej z nich zależał od dotychczasowego doświadczenia i umiejętności warcabowych. Z osobami, które nie miały dotychczas styczności z tą grą, zajęcia prowadził Wacław Morgiewicz. Celem instruktora było zaznajomienie uczestników z warcabnicą, zasadami gry, wspólne rozwiązywanie najprostszych zadań oraz rozegranie symultany. Grupę, która miała już jakiś kontakt z warcabami, ale żadnego doświadczenia turniejowego, prowadziła Sylwia Dęga-Zamrzycka. Tutaj uczestnicy uczyli się, jak rozgrywać partię w debiucie, zapoznawali się z ideami różnych uderzeń, rozwiązywali zadania i również rozegrali symultanę. Osoby, które prezentowały podstawowy poziom gry i miały małe doświadczenie turniejowe, uczył Rafał Chrząszcz. Członkowie tej grupy rozgrywali między sobą partię, w czasie której szkoleniowiec na bieżąco analizował i wskazywał błędy oraz pokazywał poprawne i najkorzystniejsze posunięcia. Tutaj również przeprowadzono symultanę, rozwiązywano zadania i uczono się prawidłowego rozgrywania partii w debiucie i końcówce.
Grupę zaawansowaną, złożoną głównie z zawodników, prowadził zasłużony dla „Crossu” wieloletni trener kadry oraz sędzia Leszek Łysakowski. Należały do niej osoby grające na średnim i wyższym poziomie. Poza rozegraniem symultany warcabiści analizowali prowadzone partie, rozwiązywali zadania i bardziej zaawansowane końcówki.
Zajęcia warcabowych teamów odbywały się naprzemiennie, aby każdy miał czas na zwiedzanie czy relaks. Uczestnicy wypełniali sobie czas wolny spacerami po Ustce, plaży i okolicznych sosnowych lasach. W trakcie pobytu koordynator zorganizował wieczorek taneczny połączony z poczęstunkiem.
Niektórzy spędzali jednak wieczory na towarzyskich pojedynkach warcabowych, aby przekonać się, ile zapamiętali z tego, co instruktorzy przekazali na zajęciach. Taka postawa wróży sukces!
Krynica-Zdrój gościła tego lata miłośników showdowna. W dniach 2-16.07.2022 r. w uroczym pensjonacie Gaborek odbyło się jedno z dziesięciu szkoleń zaplanowanych w ramach projektu „Krok naprzód 2022”, jaki Stowarzyszenie „Cross” realizuje dzięki wsparciu finansowemu Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Uczestnicy szkolenia pracowali w czterech ośmioosobowych grupach. Podziału tego dokonano na podstawie umiejętności prezentowanych przez graczy. Za szkolenie każdej grupy odpowiadał jeden z czterech instruktorów. W tym roku byli to: Maciej Cekiera, Marcin Załucki, Maciej Graf oraz debiutujący w roli instruktora Ariel Kiresztura. Przygotowanie i przeprowadzenie szkolenia koordynował Mirosław Mirynowski.
Od pierwszego dnia instruktorzy mocno zaangażowali się w swoją pracę, co udzieliło się również uczestnikom, którzy bardzo chętnie i aktywnie brali udział we wszystkich zajęciach. Bieżące komunikaty organizacyjne pojawiały się na specjalnie stworzonej obozowej grupie na WhatsAppie, do której zaproszeni zostali wszyscy uczestnicy i instruktorzy. Każdy dzięki temu wiedział, gdzie i kiedy ma się stawić.
Tematem wiodącym szkolenia był, rzecz jasna, showdown, ale organizatorzy postarali się o dodatkowe atrakcje w postaci tenisa dźwiękowego czy ergometrów wioślarskich. Wczesnym rankiem chętni ruszali na spacer z kijkami do nordic walkingu i wówczas miał na nich oko niezmordowany Maciej Graf. Wieczorami zaś zajęcia taneczne prowadziła wolontariuszka Agnieszka Kowal. Dodatkową atrakcją była joga, którą proponował uczestnikom Witold Górak. Wobec takiego wyboru form aktywności zajęcia trwały od rana do późnych godzin wieczornych. Instruktorzy podchodzili do swojej pracy profesjonalnie i tworzyli jednocześnie znakomitą atmosferę, którą wszyscy doceniali. Grupa mocno się zintegrowała, więc i czas wolny często upływał na tańcach, a raz nawet na wspólnym grillowaniu. W ostatni wieczór obozu uczestnicy zasiedli do uroczystej kolacji. Gwoździem programu był jednak mecz między instruktorami: Marcinem Załuckim i Maciejem Grafem, którzy po raz pierwszy musieli wczuć się w rolę zawodników. Po rozgrywce przyszedł czas na podsumowanie turniejów showdowna i tenisa dźwiękowego, rozgrywanych w trakcie obozu. Najlepsi zawodnicy otrzymali upominki. Organizatorzy nie zapomnieli również o zabawnych pamiątkach dla instruktorów i osób najbardziej angażujących się w zajęcia. Każdy uczestnik wyjechał z obozu z oceną indywidualnych efektów szkolenia. Instruktorzy brali pod uwagę przede wszystkim aktywność, jak również postępy w grze.
Showdowniści już z niecierpliwością czekają na kolejną edycję „Kroku naprzód”.
W czterech ostatnich odcinkach cyklu publikowaliśmy porady trenera biegania. Przyszła pora na wprowadzenie do nordic walkingu. Znana podróżniczka Martyna Wojciechowska powiedziała kiedyś dla tygodnika „Wprost”: „Myślałam, że to dyscyplina dla starców. Gdy złapałam kije i zaczęłam z nimi chodzić, poczułam, jak odżywam i wracam do formy”.
O tej aktywności ruchowej opowie nam trenerka Marta Radomska. Zatem – kijki w dłoń!
– Skąd się w ogóle wziął nordic walking?
– Przyszedł do nas z Finlandii. Już w 1966 r. został sfilmowany pierwszy marsz z kijkami. Zorganizowała go fińska nauczycielka wuefu Leena Jääskeläinen. Uważała ona, że to będzie „aktywność przyszłości”. Sauvakävely (sauva – kijek, kävely – chodzić), czyli marsz z kijkami, był stosowany jako całoroczny trening przez narciarzy biegowych. Współczesne ramy nordic walkingu opracował Marko Kantaneva. W 1997 roku na prośbę Akiego Karihtali, dyrektora firmy Exel, opublikował część swojej pracy magisterskiej dotyczącej chodzenia z kijkami. W efekcie firma Exel wyprodukowała pierwsze kijki do chodzenia i nazwała je nordic walker. W tym samym roku sauvakävely został zarejestrowany jako aktywność ruchowa nordic walking. Niezwykle szybko zainteresowano się nowym sportem w całej Europie, a od lat jest on bardzo popularny w Polsce.
– Chciałbym pochodzić z kijkami. Od czego powinienem zacząć?
– Przygodę z kijkami najlepiej rozpocząć od zgłoszenia się do instruktora, który nauczy prawidłowej techniki. To bardzo ważne. Jeśli zaczniemy chodzić sami i wyrobimy sobie złe nawyki ruchowe, to będzie później bardzo trudno zmienić je na prawidłowe. Technika marszu z kijkami jest pomyślana tak, by uruchomić dziewięćdziesiąt procent naszych mięśni i dać więcej korzyści zdrowotnych niż zwykły spacer.
– Gdyby pokusić się o porównanie: do chodzenia z kijkami nie trzeba chyba aż tak długo przygotowywać się fizycznie jak do biegania?
– Nordic walking jest wspaniały, ponieważ jest uniwersalny, dla każdego, bez względu na wiek i posiadane możliwości fizyczne. Dla osoby zaczynającej aktywność fizyczną chodzenie z kijkami jest jak najbardziej odpowiednim wyborem. Może pójść na rekreacyjny spacer i czerpać przyjemność z obcowania z naturą albo z rozmowy z drugim człowiekiem. Jeśli ktoś prowadzi aktywny, sportowy tryb życia i chce mieć intensywny trening, który poruszy wszystkie mięśnie, to nordic walking będzie jego uzupełnieniem. To już od nas zależy, jak taki trening poprowadzimy, jak będziemy używać kijków.
– Jakie są korzyści z chodzenia z kijkami?
– Nordic walking jest o czterdzieści sześć procent efektywniejszy od chodzenia bez kijków. Aktywuje pośladki, plecy, barki, ramiona, brzuch. Poprawia sprawność układu krążenia. Pomaga w redukcji tkanki tłuszczowej. Zwiększa masę mięśniową. Jest zalecany jako profilaktyka cukrzycy. Uderzenia piętami i kijkami o ziemię zwiększają gęstość kości, przeciwdziałając osteoporozie. Taki marsz obniża hormony stresu i wzmacnia system immunologiczny, łagodzi ból w karku i odcinku piersiowym kręgosłupa, wpływa na polepszenie sprawności i samopoczucia.
– Czy są jakieś przeciwwskazania do takiej aktywności?
– Nie, jeśli możemy chodzić, to możemy również maszerować z kijkami. Należy jedynie dostosować intensywność marszu do swoich możliwości zdrowotnych.
– Ponieważ publikujemy ten tekst w miesięczniku „Cross”, pytanie: jak w nordic walkingu mogą odnaleźć się osoby z dysfunkcją wzroku?
– Pracowałam z osobami niewidomymi i słabowidzącymi podczas zajęć grupowych w okresie wakacyjnym i wiem, że wszyscy byli w stanie nauczyć się prawidłowej techniki chodzenia z kijkami, a do tego czerpali dużo przyjemności z marszu. Wada wzroku nie jest w tym wypadku żadną przeszkodą. Osoby niewidome maszerują z przewodnikiem. Jest kilka sposobów prowadzenia takiej osoby. Niektórzy używają służącej do tego tzw. uprzęży. Inni lubią być tylko w kontakcie słownym z przewodnikiem. Widziałam też, jak przewodnik przymocował sobie dzwoneczki do kijków i osoba niewidoma podążała za głosem dzwoneczka.
– Góry, wzniesienia czy raczej płaskie tereny?
– Nordic walking powstał z myślą o chodzeniu po nizinach i różni się od trekkingu, który jest przystosowany do gór i w którym kijków używamy po to, żeby pomóc sobie przejść jak najdłuższy dystans przy jak najmniejszym zmęczeniu. Z kolei nordic walking ma uruchomić maksymalną liczbę mięśni i zapewnić porządny, ogólnorozwojowy trening.
– Czy nordic walking można uprawiać przez cały rok?
– Jak najbardziej. Nordic walking to aktywność całoroczna. Zazwyczaj osoby, które zaczynają przygodę z kijkami, zabierają się za to latem albo wczesną jesienią. Trochę obawiają się zimy. A ta pora roku to również wspaniały czas na marsze, zwłaszcza że w okresie zimowym dużo czasu spędzamy w pomieszczeniach zamkniętych. Ważne, by ubrać się odpowiednio do pogody, wtedy będziemy czuć się komfortowo i będziemy czerpać dużo przyjemności z marszu, bez względu na porę roku.
***
Jak się okazuje, nordic walking można uprawiać bez względu na wiek, kondycję czy tuszę, nad morzem, w lesie, w parku i w górach także – przez cały rok. W drugim odcinku – o wyborze kijków, tras i nawierzchni, o treningu i technice. Nie przegapcie!
Marta Radomska prowadzi w Warszawie firmę Avocado Wellness Club, w której propaguje nordic walking jako zdrową aktywność ruchową. Od 12 lat jest czynnie działającą instruktorką, a od 5 lat trenerką nordic walkingu, co pozwala jej szkolić instruktorów. Startuje też w zawodach w tej dyscyplinie sportowej. Na ostatnich mistrzostwach świata w Choczewie zajęła trzecie miejsce w kategorii wiekowej 30-39 lat na dystansie 5 km.
Pozornie w grze środkowej para gońców ma mniej zalet niż w końcówce. Na szachownicy jest przecież dużo bierek, są łańcuchy pionkowe i inne bariery bardzo ograniczające działania dalekosiężnych figur. Mimo to gońce i tutaj są niebezpieczną siłą: starają się otworzyć pozycję, potrafią stworzyć silny atak na króla, są bardzo zwrotne przy przerzutach wojska na skrzydła i – nie boją się końcówek. Sam w młodości boleśnie doświadczyłem ich działania:
J. Jaworski – R. Bernard Liga wojewódzka, Trzcianka 1964
11...Se4 Po 11...b6 12.Se5 czarne obawiały się słabości pola c6 12.Hc2 Gf6 13.Se5! Gxe5?! Po wymianie skoczka będzie można rozwinąć gońca na b7. Bezpieczniejsze było jednak 13...Sd6 14.Gd3 Sf5 14.Gxe5 f5?! Osłabia punkt e6. Lepsze 14...Sf6 15.Gb3 b6 16.f3 Sd6 17.0-0 He7 18.Wfd1 Gb7 Wydaje się, że czarne pokonały trudności 19.d4 Otwarcie pozycji sprzyja stronie mającej parę gońców 19...Sf7 20.Gg3 Wac8 21.Ha2 Wfe8 22.Wac1 h5? Posunięcie typowe dla młodzieńczego optymizmu. Czarne pragną stworzyć groźby królowi, a w rzeczywistości osłabiają własnego monarchę 23.Ge1 Hg5 24.h4!? He7 Złe było 24…Hxe3+? 25.Gf2 Hh6 26.dxc5 bxc5 27.Wxc5 Wxc5 28.Gxc5, ale i obiektywnie lepsze 24...Hg6 25.Kf1 cxd4 26.Wxc8 Gxc8 27.Wxd4 też nie dawało dużych szans na obronę 25.dxc5 bxc5 Ten izolowany pionek staje się kolejnym obiektem ataku 26.Wc2 Wed8?! Ostatnią praktyczną szansą było oddanie pionka za wymianę jednego gońca: 26...Se5 27.Gc3 c4 28.Gxe5 cxb3 29.Hxb3 Gd5 27.Wxd8+ Sxd8 28.Gc4 Kh8 29.Wd2 e5 Lub 29...Wc7 30.Gg3 Wd7 31.Wxd7 Hxd7 32.Ha3 He7 33.Hd3 i białe figury panują na szachownicy 30.Hc2 e4 31.f4 Se6 32.Hd1! He8 33.Wd6 Sf8 34.Gc3 Kh7 35.Hb3 Wszystkie siły białych skierowane są na króla 35...Sd7 36.Ge6 c4 37.Hd1 Sc5 38.Gxf5+ Kg8 39.Gxc8 Gxc8 40.Wd8 i czarne się poddały. Ta pogromowa partia była dla mnie ważną lekcją.
Szczególnie niebezpieczne są gońce skierowane z daleka na pozycję króla i stwarzające wspólnie z hetmanem liczne groźby. Taki atak może zakończyć partię błyskawicznie:
Przyjęty gambit hetmański A. Juniejew – A. Donczenko Symferopol 1989
1.d4 d5 2.c4 dxc4 3.Sf3 a6 4.e3 Sf6 5.Gxc4 e6 6.0–0 c5 7.He2 b5 8.Gb3 Gb7 9.Sc3 Sbd7 10.Wd1 Hb8 11.h3?! Mało energiczne posunięcie. Białe powinny walczyć o inicjatywę po 11.d5 exd5 12.Sxd5 Gxd5 13.Gxd5 Sxd5 14.Wxd5 Ge7 15.e4 Hb7 16.Gg5!? 11...Gd6 12.e4 cxd4 13.Wxd4 Lepsze 13.Sxd4 0-0 14.f3 Wd8 15.Ge3 Sc5 16.Gc2 z solidną pozycją 13...0-0 14.a3 Se5 15.Se1 U białych pojawiają się pierwsze kłopoty. Zarówno po 15.Sh4 Hc7 16.Gf4 Sf3+ 17.Sxf3 Gxf4, jak i po 15.Wd1 Sxf3+ 16.Hxf3 Gh2+ 17.Kh1 Ge5 18.Gc2 Hc7 czarne stoją wyraźnie lepiej 15...Sg6! Skoczek zmierza na f4 i trzeba go będzie wymienić 16.Sf3 Gc5 17.Wd1 Sf4 18.Gxf4 Hxf4 19.Gc2 Wfd8 20.Wxd8+ Wxd8 21.We1 (21.Wd1 Wxd1+ i ginie pionek e4).
21…g5! Ten ruch błyskawicznie przełamuje obronne bastiony przeciwnika 22.e5? A po tym błędzie pozycja staje się przegrana. Konieczne było 22.Wd1 Wxd1+ 23.Hxd1 g4 24.Hd8+ Kg7 25.Se2! Hd6 26.Hxd6 Gxd6 27.hxg4 Sxg4 28.Sc1 Gc5 29.Sd3 Gb6 i choć czarne mają dużą przewagę w końcówce, to do końca partii jeszcze daleko 22...g4 23.Wd1 Za późno, ale i po 23.hxg4 Sxg4 24.Se4 Gxe4 25.Hxe4 Hxe4 26.Wxe4 Sxf2 pozycja była przegrana 23...Wxd1+ 24.Hxd1 (24.Gxd1 gxf3) 24...gxf3?! Niedokładność dająca białym szanse na remis. Wygrywało 24...Gxf3! 25.Hd8+ (25.gxf3 Hg3+) 25...Se8 26.Hxe8+ Kg7 i białe są bezradne 25.Hd8+? Po prawidłowym 25.exf6! Hd4 26.He1 Hxf6 27.Ge4 były jeszcze nikłe nadzieje na uratowanie pół punktu 25...Se8 26.Hxe8+ Kg7 i białe się poddały. Nie ma obrony przed groźbami 27…Hg3 oraz 27…Gxf2+ 28.Kxf2 fxg2+.
Siła pary gońców w ataku polega również na tym, że w odpowiednim momencie jednego z nich (lub oba) można korzystnie wymienić:
Obrona sycylijska E. Torre – F. Gheorghiu Olimpiada FIDE, Skopje 1972
1.e4 c5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 g6 4.0-0 Gg7 5.c3 Sf6 6.We1 0–0 7.d4 cxd4 8.cxd4 d5 9.e5 Se4 10.Sc3 Sxc3 Możliwe jest również 10...Gf5, np. 11.Sh4 Ge6 12.Gxc6 bxc6 13.Sxe4 (13.Sa4!?) 13...dxe4 14.Wxe4 c5! 15.Sf3 Gd5 i czarne odbierają pionka z równą pozycją 11.bxc3 Ha5 12.a4 Gg4 Pionek c3 jest zatruty: 12...Hxc3? 13.Gd2 Hb2 14.Wb1 Ha3 (14...Ha2 15.We2) 15.We3 Ha2 16.Web3 i czarne ponoszą duże straty 13.We3 Wfc8 14.h3 Gxf3?! Lekkomyślna decyzja. Czarnym wydawało się, że zamknięta pozycja gwarantuje im bezpieczeństwo. Prawidłowe było 14...Gd7 15.Gd2 h6 16.c4 Hd8 17.c5 b6 15.Wxf3 a6 16.Gf1 e6 17.Gg5 Hc7
18.h4! Wstęp do ataku. Po wymianie czarnopolowych gońców trudno będzie bronić nieprzyjacielskiego króla. Ważną rolę w natarciu odgrywa wieża na trzeciej linii i pionek e5 18…h6 19.Gf6 Se7 Skoczek zmierza na pomoc. Trudności czekały czarne i po 19…Gxf6 20.exf6 e5 21.Hd2 Kh7 22.h5 g5 23.dxe5 Sxe5 24.Wf5 itd. 20.h5 g5 21.Gd3 Sf5 22.Wb1?! Teraz szanse mogły się wyrównać. Po 22.Gxf5 exf5 23.Wxf5 Hxc3 24.Gxg7 Kxg7 25.e6! atak szybko rozstrzygał grę, np. 25…fxe6 26.Wf3 Hc2 (26...Hc6 27.Hb1) 27.He1 He4 28.We3 Hxd4 29.Wb1 Wc7 30.Wxe6 z błyskawicznym końcem 22...Gxf6 23.exf6 Sh4? Prawidłowe było 23...Sd6! 24.Gc2 b5 i białe nie mają już żadnej przewagi (25.Hd3? Se4) 24.We3 Hd8 25.g3 Sf5 26.Gxf5 exf5 27.We7 Teraz pozycja czarnych jest już nie do uratowania 27...Wc6 28.Wbxb7 Wxf6 29.He2 Grozi 30.He5 Hd6 31.Wxf7! 29...Hd6 30.Wbd7 (30.He5 Wf8) 30...Hc6 31.Wc7 Hd6 32.We8+ Wxe8 33.Hxe8+ Hf8 (33...Kg7 34.Wc8) 34.Hd7 Kg7 35.Wc8 Wd6 36.Hc7
1-0
Obrona sycylijska A. Morozewicz – A. Drejew Mistrzostwa Rosji, Moskwa 2004
1.e4 c5 2.Sf3 d6 3.d4 Sf6 4.Sc3 cxd4 5.Sxd4 Sc6 6.Gg5 Gd7 Zwykle grywa się tu 6...e6. Czarne uważają jednak, że zdwojenie pionków na linii „f” zrekompensowane będzie silną parą gońców 7.Ge2 Ha5 8.Gxf6 gxf6 9.Sb3 Hg5 10.g3 Również i po 10.Sd5 0-0-0 11.0-0 Wg8 12.g3 f5 czarne gońce powoli wchodzą do akcji 10...f5 11.f4 Hh6 12.Hd2 Lub 12.Sd5 0-0-0 13.exf5 Gxf5÷ 14.Gf3 Kb8 z wyrównaniem 12...Gg7 13.0-0-0?! Przedwczesna decyzja. Białe powinny zroszować w tę samą stronę co czarne, gdyż przy różnostronnych roszadach gońce są niezwykle groźne. Należało więc zagrać 13.Gf3 fxe4 14.Gxe4 0-0-0 i dopiero teraz 15.0-0-0 13...fxe4 14.Sxe4 a5! Czarne słusznie rezygnują z długiej roszady na rzecz szybkiego ataku na króla 15.He3?! Słabe było 15.a4? 0-0 z dalszym Sb4 i Wfc8, wątpliwe 15.Sbc5?! Gh3! 16.Sxb7 0-0 i linia „b” przyda się czarnym do ataku. Należało zagrać 15.a3 Gf5 16.Hd5 Hg6 17.Sbd2 z szansami na obronę 15...0-0 (15...He6? 16.Gc4!) 16.a3
16...He6! Grozi 17…d5 17.Hd3 h6 Obrona przed Sg5 w niektórych wariantach, np. 17...a4 18.Sbc5! dxc5 19.Sg5 Gxb2+ 20.Kxb2 Hf6+ 21.c3 z niepotrzebnymi komplikacjami 18.Kb1 Teraz już groziło a5-a4 z wtargnięciem hetmana na a2 18...a4 19.Sc1 Sd4 20.Sc3 Wfc8 21.S1a2 Po 21.Whe1 Hf5!? 22.Hxf5 Gxf5 23.Gd3 Gg4 24.S1e2 e6 gra mogła przejść do dużo lepszej dla czarnych końcówki 21...Sxe2! 22.Hxe2 Hf6! Teraz też było możliwe 22...Hxe2 23.Sxe2 z przewagą, ale czarne chcą skończyć partię atakiem 23.He3?! Lepsze było 23.Whe1 Ge6 24.Hf3 23...Ge6 24.Sb4 Wc4 25.Sbd5 Groziło otwarcie dużej przekątnej: 25.Wd3 Wxb4! 26.axb4 a3 27.bxa3 Wxa3 28.Kb2 Wa2+ 29.Kb1 Wa8 z niebezpieczeństwem Gc4 25...Gxd5 Utraty pary gońców nie jest żal, bo atak rozwija się błyskawicznie 26.Wxd5 Wac8 Grozi 27…Wxc3 27.Wd3 b5 28.Hc1 e6 29.We1 d5 Teraz grozi b5-b4. Białe są już bezradne 30.We2 Po 30.Sd1 Wxc2 31.Hxc2 Wxc2 32.Kxc2 He7 33.Kb1 b4 można było przedłużyć opór, ale nie zmieniało to wyniku 30...b4 31.Sxa4 bxa3 32.Wxa3 Wa8 33.Sb6 (33.b3 Wcxa4) 33...Wxa3 34.Sxc4 dxc4 35.We4 Wa4 36.c3 Hf5
0-1
Często bezpośrednie rozstrzygnięcia poprzedzone są długą manewrową grą:
Otwarcie królewsko-indyjskie K. Sakajew – S. Tiwiakow Puchar Świata, Chanty-Mansyjsk 2005
1.Sf3 Sf6 2.g3 b6 3.Gg2 Gb7 4.0-0 e6 5.d3 d5 6.Sbd2 c5 7.e4 Sc6 8.We1 Ge7 9.c3 Hc7 10.He2 b5 11.e5 Sd7 12.Sf1 h6 13.h4 Sb6 14.Gf4 a5 15.Se3 b4 16.h5 a4 W tej typowej debiutowej pozycji obie strony szykują się do ataku na różnych skrzydłach. Czarne grożą teraz 17…a3 i pozycja białych się rozsypuje 17.a3! Prawidłowa decyzja. Otwarcie linii „b” nie jest groźne, podczas gdy po 17.c4?! dxc4 18.dxc4 Wd8 trudno prowadzić atak na skrzydle przy otwartej centralnej linii 17…bxc3 18.bxc3 Ga6?! Po profilaktycznym 18...Hd8!? 19.Wab1 Sa5 20.Sd2 przewaga białych była minimalna.
19.Sf5! Mała kombinacja z pozornie niewielkim zyskiem – parą gońców 19…c4 Skoczka zabić nie wolno: po 19...exf5 20.e6 Hc8 21.exf7+ Kxf7 22.Wab1! Sd7 23.He6+ Ke8 (23…Kf8 24.Sh4) 24.Hxd5 Sf6 25.Hd6!? Hd7 26.Sd4! Hxd6 27.Gxd6 czarne traciły materiał 20.d4 Kf8 21.Sxe7 Kxe7 22.g4 Białe spokojnie przystępują do pionowego szturmu. Możliwości kontrgry czarnych w drugiej części szachownicy są znikome 22…Sa5 23.Sh4 Możliwe było 23.g5, ale białe wolą ruszyć pionkiem „f” 23…Sb3 24.Wa2 Kd8 25.Gg3 He7 26.f4 Gc8 27.Wf1 Kc7 28.f5 Hg5 Grozi 29…Sc1 29.Wc2 Kc6 30.Kh2? Tu białe przeoczyły kombinacyjną możliwość 30.fxe6 Gxe6 (30...fxe6 31.Sg6 Wg8 32.Gh4) 31.Sf5 Gxf5 32.Wxf5 He7 33.e6! fxe6 (33…Hxe6 34.Gxd5!) 34.Gxd5+! Sxd5 (34…Kxd5 35.Hf3+) 35.Hxc4+ z wygraną. Realizują jednak swój plan: wymusić zabicie na f5, a potem osaczyć pionka d5 30...He7 31.Wa2 Kb5 32.Gh3 (32.fxe6!? Gxe6 33.Sf5) 32...Wa7 33.Sg2 Skoczek idzie w daleką drogę – do pola b4 33…Sd7 34.Gh4 He8 35.Se3 Sf8 36.Gg2 Hc6 37.Sc2 Sh7 38.Sb4 Hd7 39.He3 Wc7 40.Waf2 He8 41.Gf3 Gb7 42.Gd1 exf5 Ten ruch musiał nastąpić prędzej czy później. Jeśli 42...Sf8, to 43.Gc2 Wg8 44.Wf4 Kb6 45.Hf2 Gc8 46.fxe6 Gxe6 47.Gf5 43.gxf5 f6 44.e6 He7 Teraz następuje krótki okres manewrowej gry. Białe nie spieszą się z ustawieniem baterii Gf3 i Hg2 i szukaniem przełomu, gdyż czarne nie mają żadnego aktywnego planu i mogą tylko czekać 45.Gg3 Wcc8 46.Gf4 Sg5 47.Wg2 Whd8 48.Wh1 Kb6 49.Kg1 Wh8 50.Wg4 Wcd8 51.Wh2 Ga8 52.Ge2 Wc8 53.Gf1 Sa5 54.Gg2 Wcd8 55.Gh1 Gb7 56.Kf1 Sb3 57.Hg3 Ga8 58.We2 Whe8 59.Gf3 Sa5 60.Hg2 Hb7 61.Wh4 Sb3 62.Wh2 Sh7 63.We3 Sa5 Lub 63...Sg5 64.Gxg5 fxg5 (64…hxg5 65.h6) 65.We5 64.e7! Teraz! 64…Wxe7 (64…Wd7 65.We6+ i 66.Hg6) 65.Sxd5+ Wxd5 66.Gxd5
1-0
Przewaga pary gońców ma długotrwały charakter. Jeśli nie można jej wykorzystać w grze środkowej, to warto przejść do końcówki. Jest to jeden z najczęstszych sposobów realizacji przewagi:
Gambit budapeszteński M. Gurewicz – N. Miezis Bad Godesberg 1996
1.d4 Sf6 2.c4 e5 3.dxe5 Sg4 4.Gf4 Sc6 5.Sf3 Gb4+ 6.Sbd2 He7 7.a3 Scxe5 8.Sxe5 Sxe5 9.e3 (9.axb4?? Sd3x) 9…Gxd2+ 10.Hxd2 Białe wybrały solidny wariant – para gońców gwarantuje przewagę debiutową 10...0-0 Dokładniejsze jest 10...d6 11.c5 dxc5 12.Wc1 0–0 (12...b6? 13.Hd5; 12…Sg6 13.Gg3 b6?! 14.Hd5 Wb8 15.Hc6+) 13.Hd5 Sg6 14.Gg3 c6 15.Hxc5 i przewaga białych jest niewielka 11.c5! Po tym silnym ruchu w obozie czarnych pojawi się izolowany pionek 11...We8 Jeśli 11...Hxc5, to 12.Wc1 Hd6 13.Hxd6 cxd6 14.Wd1 We8 15.Wxd6 b6 16.Gb5 i białe stoją wyraźnie lepiej 12.Wc1 d6 Lub 12...b6 13.cxb6 cxb6 14.Hd5!? Wb8 15.Wc7 13.cxd6 cxd6 14.Ge2 Ge6 15.0-0 Wac8 16.Hd4 Sc6!? 17.Hd2? Ważny moment w partii. Białe nie doliczyły się, że pionka można zabrać: 17.Hxd6! Hf6 18.Hd3! Hxb2 (18…Wed8 19.Hb5, 18...Wcd8 19.Hc3 Hxc3 20.bxc3) 19.Wb1 Ha2 20.Wxb7 Sa5 21.Wc7! (21.Wxa7? Gc4) i białe zostają z przewagą materialną 17...Se5 18.Wxc8 Wstęp do wymian i przejścia do końcówki 18…Wxc8 19.Wc1 Wc7 20.Wc3 f6 21.e4 a6 22.Ge3 b5 (22...Sc4? 23.Hc1) 23.Hc1 Wxc3 24.Hxc3 Hb7 25.f3 Gc4 26.Gd1! Oba gońce trzeba zachować 26…Ge6 27.Gd4 Sc6 28.Gf2 Hd7 29.h3 d5 30.exd5 Gxd5 31.Gc2 He6 32.Hd3 g6
33.He3! Hxe3 34.Gxe3 W powstałej końcówce, mimo symetrycznego układu pionków, białe zachowują niewielką przewagę. Trzeba tylko wyrobić obiekty ataku. Być może przewaga jest niewystarczająca do wygranej, ale zobowiązuje partnera do dokładnej obrony 34...Kf7 35.Kf2 Ke6 36.Gb6 f5 37.Ge3 Gc4 38.g4!? Se5 Po 38...fxg4 39.hxg4! można przystąpić do wyrabiania wolniaka 39.Kg3 Ge2 40.Kf4 (xf5) 40...Gd3?! Pierwsza niedokładność. Nie można 40...Sxf3 41.gxf5+ gxf5? 42.Gxf5+ Kd6 43.Gg4, ale po 40...Sd3+ 41.Kg5 fxg4 i białe musiały odbić pionkiem f3, co jest mniej korzystne: 42.fxg4 Sxb2 43.Kh6 Gd3 44.Gxd3 Sxd3 45.Kxh7 Se5 46.Gf4 a5= 41.Gd1 Gf1 42.Gd4 Sc6?! Lepsze 42...Sd3+ 43.Ke3 Se5 44.h4 fxg4 45.fxg4 43.gxf5+ gxf5 44.Gg7 Pierwszy krok zrobiony. Oba czarne pionki na skrzydle królewskim wymagają obrony 44...Se7 Po 44...Gxh3? 45.Ge2! Gg2 46.Kg3 Gh1 47.Kh2 ginął goniec 45.Kg3?! Zasługiwało na uwagę 45.h4 Sd5+ 46.Kg5 Se3 47.Gb3+ Gc4 48.Gxc4+ bxc4 (48...Sxc4 49.Kh6) 49.Gc3 i pionek h7 powinien zginąć 45...Sg6?! Trudniej byłoby wygrywać po 45...Sd5 46.f4 Gd3 47.Ge5 Se3 48.Gf3 Sc4 49.Gc3 Sd6 46.h4 Gc4 47.Gc2 Ge2 48.h5 Se5 49.Kf4 Gd3 (49...Sd3+? 50.Ke3 Sc1 51.Kd2) 50.Gd1 Sc4 51.Gc3 Sd6 52.Ke3 Gc4 53.Gc2 Gf1 54.Kf4 Grozi 55.Gb4 z wymianą na d6 i zdobyciem pionka f5 54...Gh3 (54…h6 55.Gg7) 55.Gd3 Odbiera gońcowi drogę powrotu 55...Gg2 56.Gb4 h6 57.Kg3 Gh1 58.Ge2 f4+ 59.Kxf4 (59.Kh2 Sf5) 59...Sf5 60.Gc3 Se7 61.Kg3 Sd5 62.Gd2 Sf6 63.Kh2 Sxh5 64.Gd1 (64.Kxh1? Sg3+)
Tematem naszych analiz w tym numerze będzie między innymi dokładna gra w końcówkach. Czeka nas łącznie aż 150 posunięć warcabowych starć.
Ostatnie dwa miesiące to przegląd partii panów, finalistów zbliżających się mistrzostw Polski. Wraz z majem nadszedł czas na półfinał mistrzostw Polski kobiet niewidomych i słabowidzących, a tym samym nadarzyła się świetna okazja, aby przyjrzeć się poczynaniom pań. Eliminacje rozegrane zostały w dniach 19-27 maja w Giżycku. Zawodniczki walczyły o 9 miejsc premiowanych awansem do turnieju finałowego. Na pierwszy ogień pójdzie wyjątkowo zacięty, 80-ruchowy pojedynek z tych właśnie zawodów, w którym należąca do warcabowej kadry Polski Stowarzyszenia „Cross” Barbara Kacprzak („Syrenka” Warszawa) zmierzyła się z Mirosławą Zielińską („Kormoran” Giżycko). Następnie przyjrzymy się potyczce Doroty Szeli („Podkarpacie” Przemyśl), brązowej medalistki z ubiegłego roku, która w męskich półfinałach w kwietniu zmierzyła się w arcyciekawej partii z Mikołajem Fiedorukiem („Victoria” Białystok). Obie partie rozgrywane były tempem 80 minut plus 1 minuta za wykonane posunięcie.
Mirosława Zielińska – Barbara Kacprzak Giżycko 2022
1.32-28 19-23 2.28x19 14x23 3.34-29 23x34 4.39x30 18-23 5.44-39 12-18 6.30-25 7-12! 7.25x14 10x19 Skoro przeciwnik daje, to trzeba brać. O cztery tempa więcej u czarnych. 8.33-29 23x34 9.39x30 Po pierwszych posunięciach widać, że celem białych jest upraszczanie pozycji i zajmowanie skrajnych pól warcabnicy. Czarne obierają jedyny słuszny plan – zdobywanie temp i kontrola centrum. 9...1-7 10.43-39 5-10 11.30-25 10-14 12.39-34 18-23 13.34-30 12-18 14.38-33 14-20! 15.25x14 9x20! Tylko do przodu! Kolejne cztery tempa do bilansu. 16.30-25 4-9! 17.25x14 9x20! I jeszcze cztery! Temp nigdy za dużo. 18.42-38 17-21 19.49-43 7-12 20.50-44 11-17 Czarne słusznie zostawiają piona na polu 21 i nie grają nim w kierunku 26. Gdyby tak zrobiły, białe mogłyby podwójną wymianą błyskawicznie rozwinąć długie skrzydło: 20...21-26? 21.33-28! 23x32 22.37x28 26x37 23.41x32 21.44-39
Można powiedzieć, że pierwszych 20 ruchów w wykonaniu czarnych to realizacja prostych założeń: zajmowania centralnych pól i wymian do przodu. Bo gra do centrum, w przeciwieństwie do okrążania przeciwnika, jest naprawdę prosta. Teraz silna, zwarta pozycja czarnych, z bilansem plus dziesięć temp, to potężne narzędzie do wygrywania. 21...6-11? Podwiesza piona 11 i pozbawia czarne możliwości ustawienia kolumny 6, 11, 17. Lepszym planem rozwoju na krótkim skrzydle było: 21...2-7 22.47-42 7-11 22.31-26 21-27! Klinowe pole 27 to kluczowy centralny punkt. Zyskuje na sile dzięki temu, że białe pozbawione są kamienia na polu 49, a tym samym jakiejkolwiek możliwości wymiany klina ruchem 38-32. 23.37-32? Białe rozwijają jedyną słabość czarnych, czyli pomagają w wyprowadzeniu piona 16, który nie miał przecież dokąd iść. Lepiej było zaatakować z drugiej strony 37-31 lub wymienić 33-28. 23...17-22 24.32x21 16x27 25.33-29 23x34 26.39x30 11-17 27.38-33 19-24! Bardzo dobra wymiana. Nie pozwala ona białym choćby na próby przejęcia kontroli na ich krótkim skrzydle. 28.30x19 13x24 29.40-34 8-13! 30.34-29? 30.41-37?? 24-30! 31.34x14 13-19 32.14x23 18x49 z łatwą wygraną dla czarnych. 30...2-7 Białe uniknęły, co prawda, powyższej groźby, ale czarne i tak mogły przeprowadzić dwuwariantową damkową kombinację, po której forsownie by zwyciężyły: 30...24-30! 31.35x24 18-23 32.29x7 (32.29x9? 20x49 33.9-4 12-18 i nie ma obrony przed wymianą damki 3-9) 32...20x49 33.7-1 2-7 34.1x32 49x27, mając dwa piony mniej, ale za to potężną damkę na linii 49-16, która odcina drogę aż sześciu białym pionom. 31.43-38 3-9 32.47-42??
Teraz kombinacja wygrywała bez żadnych wątpliwości! 32...9-14? A można było szybko rozstrzygnąć ten pojedynek: 32...24-30! 33.35x24 27-32 34.38x27 22x31 35.36x27 18-23 36.29x18 20x36 37.27-21 13x22 33.41-37 27-31! 34.36x27 22x31 35.37-32 31-36 36.48-43 14-19 37.32-28 7-11 38.43-39 20-25! 39.29x20 15x24 40.38-32
40...11-16 40...18-23! 41.45-40 11-16 42.40-34 12-18 43.42-38 16-21 i białym kończą się ruchy. 41.32-27 24-30 Teraz atak 41...18-23 nie działa już z powodu wymiany 42.28-22 17x28 43.33x22 z równą pozycją. 42.35x24 19x30 43.39-34? Pasywne wykorzystanie ostatniej posiadanej kolumny 39, 33, 28. Można było zagrać tak, żeby to czarne walczyły o remis: 43.45-40! 30-35 44.42-38 35x44 45.39x50 13-19 46.33-29 z inicjatywą po stronie białych. 43...30x39 44.33x44 13-19 45.42-38 18-23 46.38-32 23-29
47.45-40? Białe ruszyły się bardzo ważnym pionem 45, który bronił skrzydła. Należało zostawić go na swoim miejscu, a remisu szukać, atakując po przeciwnej stronie warcabnicy 27-22. 47...12-18? Czarne nie skorzystały z szansy i nie zagrały wygrywającego ruchu: 47...25-30! Przeanalizujmy wszystkie możliwości białych. Pierwsza: 48.40-35 (druga: 48.44-39 29-33 49.40-35 33x31 50.35x13 31-37 51.32x41 36x47 52.13-9 47-36 53.9-3 12-18 54.3x21 16x27; trzecia: 48.27-22 30-34 49.22x11 16x7 50.40-35 19-24 51.32-27 34-40 52.44-39 36-41 53.46x37 29-33 54.35x44 33x42) 48...19-24 49.27-22 30-34 50.22x11 16x7 51.32-27 34-40 52.44-39 36-41 53.46x37 29-33 54.35x44 33x42 i, jak widać, wszystkie odpowiedzi prowadzą do przegranej. 48.26-21? Białe decydują się na poświęcenie, po którym czarne znów mają możliwość zdobycia wygrywającej damki. 48...17x26 49.28-22 18-23? Można było wykorzystać przymus większości bicia: 49...36-41 50.22x33 41-47 51.33-28 25-30 52.28-22 47-29 53.22-17 29x45 z wygraną czarnych. 50.22-17 25-30 51.17-12 30-34 52.40-35? Remis, z wygodniejszą dla białych końcówką, był w wariancie: 52.12-7 34x45 53.44-40 45x34 54.7-2 34-40 55.2x44 29-34 52...34-40 53.44-39 Należało: 53.12-8 40x49 54.8-2 19-24 55.2x30 29-33 56.30-25 z lepszą pozycją do walki o remis. 53...40-45 54.39-33 29x38 55.32x43 45-50 56.12-8
Rozgrywka poprowadziła do dość skomplikowanej, trudnej technicznie końcówki damkowej. Należy pamiętać o tym, że geometria warcabnicy, a konkretnie jej długie przekątne, po których poruszają się damki, to nie lada wyzwanie dla zawodników słabowidzących i niewidomych. Precyzyjna gra w ostatniej fazie jest niesłychanie wymagająca. Widoczna na diagramie pozycja jest wygrana dla czarnych, ale do realizacji przewagi jeszcze długa droga. 56...26-31? Szybko zwyciężało pozbawienie białych możliwości postawienia damki: 56...23-29! 57.8-2 (57.8-3 50-17 58.3x21 26x17) 57...29-34 58.2x39 50x31 57.8-2 31x22 58.2x24 22-27 59.24-47 50-28? Ruch wypuszczający wygraną. Piękne zwycięstwo dawało posunięcie: 59...50-45!! 60.35-30 (60.47-33 23-28 61.33x31 36x27; 60.47-15 23-29 61.15x21 16x27; 60.46-41 23-29 61.47x20 36x47) 60...36-41! 61.47x29 45x23 60.35-30 16-21 61.30-24 21-26 62.24-20 28-22 63.46-41??
Jak się okazuje, na kombinację można wpaść nawet w samej końcówce! Czarne nie byłyby w stanie nic zrobić przy prostej grze białych, na przykład w wariancie: 63.20-14 22-4 64.47-38 27-31 65.38-47 23-28 66.14-10 4x15 67.43-38 15x42 68.47x22 36-41 69.22x47 z remisem. 63...22-4?? 63...22-33!! 64.47x31 26x46 Koniec! 64.20-14 23-28 65.43-39 27-32 66.39-34 26-31
67.34-30?? To był ostatni moment na wyjście z tej pozycji obronną ręką. Po ruchu 34-30 nic już nie może uratować białych od porażki, podczas gdy po 67.47-15! 36x47 68.14-10 – bez szans na pokonanie dwóch białych damek. 67...31-37 68.30-24 37x46 69.24-19 46-37 70.14-10 4x15 71.19-14 28-33 72.47x29 15x47 73.14-9 37-26 74.9-3 32-37 75.3-25 37-41 76.25-48 41-46 77.48-25 47-15 78.25-30 26-37 79.30-48 15-42 80.48-25 42-20 81.25x41 46x5
0-2
Jako ciekawostkę prezentuję powyżej komputerową analizę graficzną przytoczonej rozgrywki. Wartości dodatnie na osi pionowej oznaczają przewagę białych, ujemne zaś – czarnych. 1 punkt to odpowiednik jednego piona. Na osi poziomej widzimy z kolei numery posunięć partii. Na wykresie jasno widać, że to czarne przeważały niemal przez całą partię i wielokrotnie osiągały wygraną pozycję (żółte wartości). Być może to właśnie ciągła presja przeciwnika utrudniła białym skuteczną obronę i uniemożliwiła zakończenie gry remisem.
Dorota Szela – Mikołaj Fiedoruk Krynica-Zdrój 2022
1.32-28 18-23 2.34-29 23x34 3.40x29 19-24? Pasywne zagranie. Bo jak inaczej można nazwać plan czterech posunięć, których efektem jest oddanie dwóch temp? 4.37-32 14-19 5.39-34 20-25 6.29x20 25x14 7.44-39 12-18 8.41-37 7-12 9.31-27 15-20! Jeśli jest to możliwe, warto aktywizować piony ze skrajnych pól. 10.50-44 1-7 11.44-40 10-15 12.34-30 20-25 13.36-31 Lepiej 46-41, by nie zamykać długiego skrzydła. 13...25x34 14.39x30
Białe mają o sześć temp więcej. Czarne stoją przed wyborem planu dalszej gry. Słuszne wydaje się zajęcie pola 24 i sprowadzenie partii do klasyki, ale dobrą alternatywą jest też próba ograniczenia długiego skrzydła białych, na którą pada decyzja w partii. 14...17-22! 15.28x17 12x21 16.33-28 7-12 17.38-33? Niedokładny ruch. Białe, mając ograniczone możliwości na swojej lewej flance, powinny jak najszybciej zająć pole 36 i budować tzw. armatę Czyżowa: 38, 37, 36, 32, 31, 27, a następnie szukać oswabadzających wymian 27-22 lub 27-21. Ruszanie kamienia 38 rujnuje ten plan. 17...21-26! Nie pozwala na ruch 31-26. 18.42-38 11-17 19.43-39 17-22! 20.28x17 12x21
Czarne związały długie skrzydło białych. Kluczem do dalszego sukcesu jest nie pozwolić białym na wyjście ze związania wymianą 27-22. Dlatego też lepiej usunąć swój kamień z pola 18, nim przeciwnik ustawi kolumnę 36, 31, 27. 21.33-28 15-20 22.30-25 20-24 23.49-43 5-10 24.39-33 10-15 25.40-34 24-30 Czarne nie zagrały 25...18-23 zapewne w obawie przed ruchem 47-42 i groźbą wyjścia ze związania wymianą 33-29, ale ten plan nie działa z uwagi na uderzenie bomba. 26.47-42? 24-30! 27.35x24 19x39 28.28x10 39x28 29.32x23 21x41 30.46x37 15-20 31.25x14 4x15 z pionem więcej u czarnych. 26.35x24 19x39 27.43x34 14-19 28.45-40 18-23 29.40-35 15-20 30.25x14 19x10 31.28x19 13x24 32.33-28 8-13 33.38-33 13-18 34.34-30 18-23 35.30x19 23x14 36.28-23! Białe słusznie szukają przestrzeni na połówce planszy po stronie przeciwnika. 36...10-15 37.33-29 14-19 38.23x14 9x20 39.48-43? Lepiej 29-23, nie dopuszczając do wymiany, która miała miejsce w grze. 39...20-24! 40.29x20 15x24
Plan czarnych działa, a związanie długiego skrzydła z kolejnym ruchem ciąży białym coraz bardziej, bo z każdą wymianą mają mniej pionów do gry. 41.43-39 4-10 42.47-42 24-29 43.42-38 10-14 44.39-34 29x40 45.35x44 14-19 46.44-40 19-24 47.38-33 3-9 48.40-34 9-14 49.33-28
Konsekwentnie realizowana strategia doprowadziła czarne do wygranej pozycji. Warcabowe analizy nauczyły nas jednak, że od wygranej pozycji do wygranej partii jeszcze daleka droga. 49...14-20? Wypuszcza zwycięstwo. W pozycji, którą nazwać możemy „do wyliczenia”, należało znaleźć posunięcie: 49...6-11! 50.34-29 (50.28-22 2-8 51.22-18 8-12 52.18x7 11x2) 50...24x22 51.27x18 11-17! 52.18-13 17-22 50.34-29! Białe poświęcają piona, ale stratę materialną rekompensują sobie wyjściem ze związania i aktywnym pionem 18! 50...24x22 51.27x18 2-8 52.32-28! 20-24 53.28-23 6-11 54.46-41 8-12 55.18x7 11x2 56.31-27 21x32 57.37x28 16-21
Białe: 41, 28, 23 Czarne: 2, 21, 24, 26
Dzielna walka do końca pozwoliła białym osiągnąć remisową pozycję. W końcówkach, zwłaszcza tych damkowych, popełnia się najwięcej błędów, ponieważ najtrudniej grać precyzyjnie. 58.41-37?? Przegrywa. Piona 41 trzeba było zostawić na posterunku. Właściwa gra, prowadząca do podziału punktów, wyglądała mniej więcej następująco: 58.23-18 2-8 59.28-23 21-27 60.18-12 8x17 61.23-18 27-32 62.18-13 32-38 63.41-37 38-43 64.13-9 43-49 65.9-4 24-30 66.4-10 49-27 67.10-15 30-35 68.15-33 17-21 69.33-44 27-18 70.44-49 18-27 71.49-44 27-31 72.44-49 31x48 73.49x16= 58...21-27! 59.23-18 27-32 60.18-13 32x41 61.13-9 41-46 62.28-22
Białe: 22, 9 Czarne: 2, 24, 26, 46 (damka)
62...24-30? Kolejna niedokładność wypuszczająca korzystny wynik. Priorytetem dla czarnych powinno być odcięcie piona 22 od zdobycia drugiej damki, a dopiero później promocja własnych pionów. Należało zagrać: 62...46-23! 63.9-4 (63.22-17?? 23-12! 64.17x8 2x4) 63.9-4? Remis był po: 63.22-18! 46-19 64.9-4 19-8 65.4-9 30-35 66.9-3 8-24 67.18-13 24x8 68.3x12 63...46-23! Czarne nie powielają wcześniejszego błędu... 64.22-17 23-7 65.4-27 30-34 66.27-16
66...34-39? ... Popełniają za to inny. Jeśli białe przedostaną się pionem 17 na pole 6 i zmuszą czarną damkę do stałej okupacji pola 1, to czarne będą potrzebowały dodatkowych dwóch damek do wygranej. W takim razie czym prędzej trzeba gnać pionem 26, który przecież łatwo może zostać odcięty na linii 36-4. 66...26-31! 67.17-11 39-44 68.11-6 7-1 69.16-27! 44-49 70.27-22 49-32
Wciąż skomplikowana, ale remisowa pozycja. Zadanie białych jest proste: nie puścić piona 26 do damki, odcinając linię trójnika lub główną linię. 71.22-11?? Posunięcie, po którym droga dla piona 26 stanęła otworem, a białe skapitulowały. Pozycją kluczem po zdobyciu przez czarne trzech damek jest ustawienie ich w konfiguracji: 1 (damka), 2 (pion), 12 (damka), 13 (damka) – jak na diagramie obok. (Zachęcam do samodzielnej analizy tej pozycji i znalezienia wygranej niezależnie od położenia białej damki). Remisowa kontynuacja: 71.22-36 32-10 72.36-4 10-15 73.4-36 15-4 74.36-41= 0-2
Na zakończenie komputerowa analiza graficzna powyższej partii. Czarne przeważały już od debiutu, zwiększając swoją przewagę aż do samej końcówki, kiedy to dały białym kilka szans remisu. Ostatecznie białe z nich nie skorzystały.