Suwalskiemu „Jaćwingowi” stuknęła dwudziestka. Te lata, niczym w piosence, minęły jak jeden dzień. Zabrały człon-kom i władzom klubu siłę i młodość, ale dały wiele powodów do dumy i możliwość aktywnego życia.
między 23 a 25 sierpnia trwały obchody okrągłej rocznicy działalności klubu. Najpierw w kręgielni „Plaza” rozegrano dwudniowy turniej bowlingowy, a w sobotni wieczór 24 sierpnia w pamiętającym czasy „późnego Gierka” hotelu „Hańcza” rozpoczęła się uroczysta gala. Na zawody i galę zjechało 74 zawodników z 17 crossowskich klubów – od Bydgoszczy, przez Częstochowę, po Włocławek – i oczywiście zaproszeni goście ze stowarzyszenia. Turniej miał dwie odsłony, najpierw grali zawodnicy z dysfunkcją wzroku, po czym rozpoczął się otwarty turniej integracyjny, w którym wzięli udział członkowie „Crossu” oraz pełnosprawni zawodnicy z suwalskiego stowarzyszenia Bowlingu.
Klub Sportowy „Jaćwing” Suwałki wymyśliła grupa inicjatywna pod kierownictwem Andrzeja Dąbrowskiego. W jej skład wchodzili: Bogdan Maciejewski, Andrzej Świtaj, Roman Wrześniewski oraz Stanisław Poświatowski. Panowie Dąbrowskii Maciejewski są już po drugiej stronie. Andrzej, pierwszy prezes, zmarł w 2004 roku, a Bogdan w 2014. Od 2004 roku klubowi szefuje Roman, prawnik z wykształcenia.
– Na starcie zapisało się do nas kilkanaście osób, a po kilku latach należało do „Jaćwinga” prawie osiemdziesięcioro pasjonatów sportu. Dziś, po dwóch dekadach, zostało nas 46 członków – przyznaje pan Roman. – Niektórzy odeszli na zawsze, część zrezygnowała z powodu podeszłego wieku, a zainteresowanie młodych kulturą fizyczną – ba, nawet ludzi w średnim wieku – jest żadne. Tak jak w całej Polsce, no, może poza ośrodkami szkolno-wychowawczymi. Kiedyś, przed powstaniem klubów crossowskich, dominującą rolę odgrywało zrzeszenie „Start”. U nas, w Suwałkach, bardzo silnie obsadzony był goalball. Chłopaki grały w ogólnopolskiej lidze! – wspomina.
W pierwszych latach istnienia klubu „Jaćwing” powstały cztery sekcje: warcabowa, szachowa, kręglarska i turystyczna. Ta pierwsza działa cały czas. Gra około dwudziestu osób, a takich czujących ducha sportowego – sześć, siedem. Najlepszą zawodniczką jest Petronela Dapkiewicz. Druga mistrzyni, Teresa Bonik, wyprowadziła się z miasta Jaćwingów i zmieniła klub. Na dobrym poziomie gra też Antoni Ignatowski.Trenują przy ulicy Noniewicza na sali udostępnionej przez organizację pozarządową „Pryzmat”.
Sekcja szachowa umarła właściwie po odejściu (nie w zaświaty, a do bowlingu) Stanisława Poświatowskiego. Sekcja turystyczna wegetuje, bo coraz mniej ludzi ma siłę na kilkukilometrowe spacery po suwalskich pagórkach i augustowskich wydmach. A kiedyś? Pamiętam, że jako pismak, jeszcze w pełni sił, bywałem zapraszany na tamte imprezy. Nie zapomnę augustowskich nocy, rejsów stateczkami po jeziorach Necko, Białym, Studzienicznym.Te dwa pierwsze łączy najkrótsza w Polsce rzeka, Klonownica, która ma tylko 170 metrów długości. Spotkanie w Wiżajnach, rekreacyjne rozgrywki, potańcówki, a rano msze święte… Bywali tam oryginalni ludzie. Pełen dowcipu,słusznej wagi Józef Skrypko z żoną Anią, przyjeżdżali znad jeziora Gaładuś na granicy z Litwą. Albo dostojny Władysław Demczuk, który dziś ma 95 lat i raczej nie udziela się w klubie.
Bowlingowcy na czele
Na dobrą sprawę zabawa zaczęła się w 2011 r., kiedy w Suwałkach oddano do użytku półprofesjonalną ręgielnię w centrum handlowym „Plaza”. Nie znaczy to, że wcześniej sportowcy z „Jaćwinga” nie uprawiali tej dyscypliny. Jeździli do obiektu w Augustowie, ale było to trochę kłopotliwe. Największe sukcesy na arenie krajowej i zagranicznej odnosiło trzech zawodników: Andrzej Świtaj, Dariusz Halecki i Stanisław Poświatowski. Ten ostatni w 2015 roku zdobył srebro na mistrzostwach świata w Seulu.Rok później pojechał z reprezentacją Polski na mistrzostwa do Japonii. W tym roku suwalski mistrz jest w słabszej formie, ale oczywiście nie zamierza rzucać bowlingu. Ma tylko 50 lat i może jeszcze sprawić wiele niespodzianek.
– Bowling ma duże szanse na premierę na następnej paraolimpiadzie, w 2024 roku. Na tej najbliższej, w inie, będzie dyscypliną pokazową. Oddałem mu się całkowicie osiem lat temu, po odejściu z sekcji szachowej. Co nie znaczy, że zupełnie odpuściłem szachom, ale gram jedynie w internecie – mówi Poświatowski. – U nas w treningach bierze udział dziesięć do dwunastu osób. Bowling wymaga cierpliwości, dopiero po roku czy dwóch spędzonych na kręgielni, przy nieustannej pracy nad techniką i kondycją, mogą pojawić się pierwsze osiągnięcia – mówi wicemistrz świata. – Nie jest to tani sport. Mam dwanaście swoich kul, a każda kosztowała mnie 800 złotych. Do tego dochodzą profesjonalne buty za 600 złotych, sportowy strój, płyny, ściereczki, wózek do kul. Kupa pieniędzy… Oczywiście, część jest refinansowana, ale z własnej kasy dużo trzeba dołożyć. I musi być ciągła praca nad kondycją fizyczną. Bo nawet w szachach czterogodzinne partie dają w kość kręgosłupowi, a co dopiero tutaj. Bowling niewidomych stoi w Polsce na dobrym poziomie. W Europie wyprzedzają nas tylko Finowie. Natomiast na świecie najlepsi są Azjaci – Japonia, Malezja, Korea, Chiny. Poziom sportowy naszego suwalskiego turnieju był jednak średni – ocenia Stanisław. Mój kolejny rozmówca Łukasz Kardel, sędzia zawodów, ma odrobinę inne zdanie. – Wyniki gier w pierwszym bloku, gdzie grali tylko nie-Najlepsi bowlingowcy widomi, były bardzo dobre. W drugim, integracyjnym, znacznie gorsze
Pan Łukasz, mieszkaniec Suwałk, opowiada, że kiedy otwarto tutejszą kręgielnię, wraz z przyjaciółmi zorganizowali przy stowarzyszeniu Suwalską Ligę Bowlingową. Stworzyli dwie drużyny i grają w lidze bowlingu sportowego.W 2019 roku spadli z ekstraklasy, ale mają obiecującą młodzież i nadzieję na powrót do krajowej czołówki. Z grupy grających na turnieju niepełnosprawnych pań sędzia wyróżnia Honoratę Borawę, a spośród zawodniczek pełnosprawnych Paulinę Seredzińską z Suwałk.
Bankiet, nagrody, podziękowania, tańce
Punktualnie o godzinie 20 w sali bankietowej hotelu „Hańcza” rozpoczęto uroczystą galę. Przybył na nią rezydent Suwałk Czesław Renkiewicz i przewodniczący rady miejskiej Zdzisław Przełomiec. Obu panów przywitali Roman Wrześniewski i Andrzej Świtaj. Upominki dla zwycięzców turnieju i działaczy „Jaćwinga” wręczali włodarze miasta i wiceprzewodniczący Stowarzyszenia „Cross” Wacław Morgiewicz. W turnieju osób niewidomych i słabowidzących wśród pań zwyciężyły: Grażyna Krysiak-Grabowska (B1), Jadwiga Rogacka (B2) i Honorata Borawa (B3). Wśród panów najlepiej wypadli: Zdzisław Koziej (B1), Mariusz Kozyra (B2) i Dominik Czyż (B3
W otwartym turnieju integracyjnym najlepsi okazali się
Radosław Podbielski - Polski Związek Głuchych – Suwałki
Cezary Dybiński - „Warmia i Mazury” Olsztyn
Mieczysław Kontrymowicz - „Warmia i Mazury” Olsztyn
Paulina Seredzińska - SSB Suwałki
Specjalne jury wybrało najlepszych zawodników turnieju, którymi zostali Paulina Seredzińska i Mieczysław Kontrymowicz. Władze miasta nagrodziły długoletnich działaczy klubu „Jaćwing”. Prezes Roman Wrześniewski otrzymał pamiątkowy grawerton, a wiceprezes Andrzej Świtaj – Medal Prezydenta Miasta Suwałk. Pan Andrzej w mieniu swoim i klubu podziękował serdecznie wolontariuszkom – Wandzie Wrześniewskiej, Joannie Wrześniewskiej i Gabrieli Poświatowskiej – które były mocno zaangażowane w przygotowanie i przeprowadzenie obchodów dwudziestolecia. A potem były tańce do drugiej w nocy przy akompaniamencie doskonałych niewidomych muzyków z Węgorzewa…
Pan Zdzisław ma głos
Zdzisława Przełomca znam ze 20 lat, od spotkania integracyjnego PZN w Smolnikach. Wtedy był szefem suwalskiej poczty i bardzo wspomagał finansowo środowisko niepełnosprawnych. Obecnie jest przewodniczącym rady miejskiej w Suwałkach. Zapytałem go o współpracę z „Jaćwingiem”.
– Cieszę się, że ja oraz władze miejskie mamy z niewidomymi i słabowidzącymi portowcami takie relacje – ludzkie, niebiznesowe, koleżeńskie. Rozumiem to środowisko, bo sam mam niepełnosprawną córkę. Z kolegą witajem znamy się od dziecka i na ile mamy możliwości, myślę o wydziałach w radzie miasta, staramy się pomagać finansowo i organizacyjnie. Współpracuję z samorządowym „Dwutygodnikiem Suwalskim” i tam zamieszczamy informacje o działalności, problemach osób z dysfunkcją wzroku
Wspomniałem przewodniczącemu, że od pół wieku prawie co roku odwiedzam Suwałki, a teraz – oczom nie ierzę! Z takiego pipidówka z lat 60. ubiegłego stulecia zrobiło się przyjazne dla obywateli i turystów miasto
– To w dużym stopniu zasługa śp. prezydenta Józefa Gajewskiego i obecnego – Czesława Renkiewicza. Powstają nowe osiedla, rewitalizujemy stare, pamiętające carskie czasy kamienice, sporo pieniędzy pochłaniają westycje drogowe związane m.in. z obwodnicą miasta. Porządkujemy drogi, chodniki, mamy 100 km ścieżek rowerowych. Niebawem oddamy do użytku największą w województwie podlaskim halę sportową na 2300 miejsc. No i nie możemy zapomnieć o imprezach kulturalnych, choćby corocznej lipcowej Suwałki Blues Festival. Mimo pobliskiego ieguna zimna w Wiżajnach polecam wszystkim… pogodne Suwałki!* – kończy wypowiedź pan Zdzisław.
Miesięcznik „Cross” w osobie autora tekstu i redaktor naczelnej Marty Michnowskiej dziękuje rozmówcom i życzy członkom klubu wielu kolejnych lat usłanych sukcesami. Do zobaczenia na następnej okrągłej rocznicy „Jaćwinga”!
Andrzej Szymański
* „Pogodne Suwałki” to hasło przewodnie miasta – przyp. red
Kolarze tandemowi zakończyli tegoroczną rywalizację o mistrzostwo Polski w konkurencjach szosowych. Odbyły się wyścigi na czas, ze startu wspólnego, drużynowe oraz górskie. Najwięcej tytułów mistrzowskich zdobyli zawodnicy KKT „Hetman” Lublin, czym potwierdzili swoją dominującą pozycję w raju.
Na początek całego cyklu zawodów mistrzowskich rozegrano w Koziegłowach w terminie 7-9.06.2019 r. dwie najważniejsze konkurencje, będące również w programie igrzysk paraolimpijskich, mistrzostw świata i Pucharu Świata, a mianowicie wyścigi na czas i ze startu wspólnego. Rywalizacja kolarzy tandemowych była częścią Pucharu Polski – dużej imprezy zorganizowanej pod patronatem Polskiego Związku Kolarskiego, w której wzięło udział ponad 350 zawodniczek i zawodników z różnych kategorii wiekowych. W pierwszym dniu kolarze ścigali się w Koziegłowach w jeździe na czas na 10 km. Mimo że dystans był stosunkowo krótki, a trasa pozbawiona trudnych elementów, zawodników czekało niełatwe zadanie. Wyścigi na czas charakteryzują się bowiem wysokim tempem jazdy, wymagającym ciągłego wysiłku o dużej intensywności, bez możliwości choćby krótkiego odpoczynku. Każdy tandem startował oddzielnie w 1-minutowych odstępach i musiał samotnie walczyć z czasem, ponieważ współpraca na trasie czy też jazda „na kole” bezpośrednio za innym rowerem jest zabroniona. Najlepszymi specjalistami w jeździe na czas w 2019 roku zostali:
Szosowe mistrzostwa Polski niewidomych i słabowidzących w kolarstwie tandemowym 7-9.06.2019, Koziegłowy
Adam Brzozowski – Tomasz Bala - KKT „Hetman” Lublin
0:13:03,51
W drugim dniu mistrzostw odbyły się wyścigi ze startu wspólnego, rozgrywane na krętej i pagórkowatej rundzie o długości 15,7 km, ze startem i metą w Pińczycach. Kobiety musiały przejechać trasę cztery razy, a mężczyźni o jeden raz więcej. Tego typu wyścigi grupowe wymagają od kolarzy wszechstronnych umiejętności – znakomitego przygotowania fizycznego, zarówno pod względem wytrzymałości, jak też szybkości i siły, a także dobrej techniki oraz skutecznej taktyki. W rywalizacji kobiet o podziale medali zadecydował finałowy podjazd, natomiast wyścig mężczyzn rozstrzygnął się we wcześniejszej fazie i różnice pomiędzy czołową trójką były dużo większe. Miejsca na podium zdobyli:
Piotr Kołodziejczuk – Paweł Kowalkowski - „Warmia i Mazury” Olsztyn
Areną drużynowych MP 2019, rozegranych w dniach 5-7 lipca, był, tak samo jak w poprzednich latach, samochodowy Tor Poznań w Przeźmierowie. Wyścig drużynowy to konkurencja czasowa, w której rywalizują teamy klubowe składające się z dwóch tandemów. Ideałem jest, gdy dysponują wyrównanym składem, współpracują na całym dystansie i razem finiszują, gdyż o wspólnym wyniku decyduje czas drugiego roweru. W wyścigu kobiet na dystansie 32,66 km czołowe lokaty zdobyły następujące ekipy:
W rywalizacji mężczyzn (40,83 km) na medalowych pozycjach znalazły się drużyny
Wyniki dróżynowe kobiet
Miejsce
Nazwa
Czas
1.
KKT „Hetman” Lublin: Adam Brzozowski – Tomasz Bala, Marcin Polak – Michał Ładosz
0:48:35
2.
Razem” Poznań: Przemysław Wegner – Artur Korc, Łukasz Wietecki – Tomasz Domagała
0:49:32
3.
„Sudety” Kłodzko: Józef Plichta – Władysław Gładysiak, Marcin Roesner – Robert Kiszka
0:56:35
Drużynowe mistrzostwa Polski były prologiem przed XXI Międzynarodowym Wyścigiem Tandemowym Niewidomych i Słabowidzących o Puchar Prezydenta Miasta Poznania, który rozpoczął się następnego dnia. Pierwszym etapem wyścigu była jazda na czas na dystansie 16,4 km, która zakończyła się następującymi wynikami:
Marcin Polak – Michał Ładosz - KKT „Hetman” Lublin
0:18:37,96
2.
Tristan Bangma – Patrick Bos - Holandia
0:19:03,41
3.
Adam Brzozowski – Tomasz Bala - KKT „Hetman” Lublin
0:20:57,69
Drugi etap okazał się bardzo emocjonujący dzięki śmiałym ucieczkom zagrażającym liderom. W wsyścigu kobiet, rozgrywanym na dystansie 49,2 km, na samotny kolarstwo atak zdecydował się tandem Angelika Biedrzycka – Izabella Krawczyk („Łuczniczka” Bydgoszcz). Zawodniczki wykorzystały niesnaski oraz brak współpracy w faworyzowanych duetach lubelskich. Na mecie miały ponad 5 minut przewagi i wygrały zarówno w drugim etapie, jak i w klasyfikacji końcowej wyścigu. Rywalizacja mężczyzn była jeszcze ciekawsza, a dodatkowo przebiegała w czysto sportowej atmosferze. Próbę walki o zwycięstwo na dystansie 61,5 km podjęli Adam Brzozowski i Tomasz Bala, którzy uciekli rywalom już w pierwszej fazie wyścigu. Przez pewien czas wypracowana przewaga dawała temu tandemowi pozycję lidera całych zawodów, lecz konkurenci byli czujni i zwiększyli tempo. Ostatecznie uciekinierzy wygrali etap z przewagą 1 minuty i 6 sekund, ale nie zdołali zmienić klasyfikacji generalnej. Końcowe wyniki wyścigu są następujące:
Justyna Kiryła – Aleksandra Tecław - KKT „Hetman” Lublin
1:43:18
Mężczyźni
Miejsce
Nazwa
Czas
1.
Marcin Polak – Michał Ładosz - KKT „Hetman” Lublin
1:44:45
2.
Tristan Bangma – Patrick Bos - Holandia
1:45:16
3.
Adam Brzozowski – Tomasz Bala - KKT „Hetman” Lublin
1:45:56
Górskie mistrzostwa Polski niewidomych i słabowidzących kolarzy odbyły się 25 sierpnia w Podgórzynie. Tym razem kolarze tandemowi zostali zaproszeni na imprezę Polskiego Związku Kolarskiego, w której wzięli udział najlepsi polscy zawodnicy z kategorii: junior młodszy, junior i elita kobiet oraz mężczyzn. Zawody rozegrane zostały na trasie Sosnówka Górna – Borowice – Podgórzyn – Sosnówka Dolna – Sosnówka Górna o długości 14,5 km, którą tandemy – zarówno pań, jak i panów – musiały pokonać trzy razy. Najtrudniejszym elementem trasy, dobrze znanej naszym zawodnikom z poprzednich lat, był około 5-kilometrowy podjazd pod Sosnówkę. Medale zdobyli:
Górskie mistrzostwa Polski niewidomych słabowidzących w kolarstwie tandemowym 22-25.08.2019, Podgórzyn
Kobiety
Mężczyźni
1.
Justyna Kiryła – Aleksandra Tecław - KKT „Hetman” Lublin
1:24:25
1.
Marcin Polak – Michał Ładosz - KKT „Hetman” Lublin
Piotr Kołodziejczuk – Marcin Wojtal - „Warmia i Mazury” Olsztyn
1:23:48
Mistrzostwa Polski w czterech konkurencjach szosowych były przeglądem aktualnej sytuacji kolarstwa tandemowego w klubach. Najlepsze wyniki osiągnęli zawodnicy Kolarskiego Klubu Tandemowego „Hetman” Lublin, którzy dominowali głównie w kategorii mężczyzn. Marcin Polak z pilotem Michałem Ładoszem wywalczyli wszystkie możliwe tytuły mistrzowskie, a wspomagający ich duet Adam Brzozowski – Tomasz Bala zdobył trzy medale. Numerem dwa w rankingu mężczyzn był klub „Razem” Poznań dzięki wynikom tandemów: Przemysław Wegner – Artur Korc (trzy srebrne medale) i Łukasz Wietecki – Tomasz Domagała (dwa srebrne medale). Ten drugi duet specjalizuje się głównie w paratriathlonie, w tej dyscyplinie należy do światowej czołówki i ma dużą szansę na udział w igrzyskach paraolimpijskich Tokio 2020. Dwukrotnie trzecią pozycję w tegorocznych MP zajmował Piotr Kołodziejczuk z pilotami Pawłem Kowalkowskim i Marcinem Wojtalem, starając się podtrzymać legendę „Warmii i Mazur” Olsztyn – niegdyś najsilniejszego klubu parakolarskiego w Polsce. W gronie medalistów znalazła się również drużyna „Sudetów” Kłodzko, stanowiąca mieszankę rutyny z młodością. Niestety, młodych i nowych zawodników w kolarstwie tandemowym pojawiło się w tym roku niewielu. Nieco lepsza sytuacja pod tym względem jest w kategorii kobiet. Wśród pań pozycję krajowego lidera objął klub „Łuczniczka” Bydgoszcz dzięki wynikom tandemów: Karolina Rzepa – Edyta Jasińska i Angelika Biedrzycka – Izabella Krawczyk. Zawodniczki te zdobyły dwa złote, dwa srebrne i dwa brązowe medale. O jeden brązowy krążek mniej wywalczyły tandemy KKT „Hetman” Lublin, a do przyczyn tej porażki zaliczają się zmiany personalne w klubie. W bieżącym sezonie nastąpiło rozdzielenie się bardzo utytułowanego tandemu Iwona Podkościelna – Aleksandra Tecław. Iwona jeździ obecnie z pilotką Agnieszką Sikorą, a partnerką Oli jest zawodniczka z dysfunkcją wzroku Justyna Kiryła. Grono egorocznych medalistek dopełnia drużyna „Omegi” Łódź wytrwale podnosząca swój poziom sportowy.
Ambicji i zaangażowania nie można odmówić pozostałym uczestnikom tegorocznych mistrzostw Polski, jednak warunkiem awansu przedstawicieli innych klubów do czołówki krajowej jest poszukiwanie i szkolenie nowych talentów, na które kolarstwo tandemowe czeka z utęsknieniem
W dniach 2-5.08.2019 r. na torze wioślarskim w Iławie rozegrano XVII Indywidualne i Drużynowe Mistrzostwa Polski Niewidomych i Słabowidzących w Kajakarstwie Płaskodennym. Koordynatorem zawodów był – niezmiennie od lat – zapalony wodniak Stanisław Piasek. To wyjątkowe wydarzenie sportowe po raz pierwszy gościło tutaj w 2001 roku. Później czasowo przenoszono je do innych miejscowości, a do Iławy powróciło w roku 2016.
W mistrzostwach uczestniczyły ekipy z ośmiu klubów z całej Polski. Zawodnicy rywalizowali na dystansie 500 i 1000 m w dwójkach mężczyzn i kobiet oraz na 500 m w mikstach. Poza konkursem startowały osady mieszane, które tworzyli zawodnicy z dwóch różnych klubów. Zezwalał na to regulamin zawodów, aby umożliwić start większej liczbie kajakarzy. Patronat honorowy nad imprezą objął starosta powiatu iławskiego, a reprezentowali go wicestarosta Marek Polański oraz wiceburmistrz Dorota Kamińska. Profesjonalny sprzęt kajakarski, jak i zaplecze socjalne zapewniła przystań „Omega”. To z niej wyruszały wszystkie ekipy z asystą sędzi zmiany Jolanty Kopczyńskiej oraz Jolanty Wdowiak. Z miejsca zakwaterowania do przystani zapewniono przejazd autokarem, tak by każdy mógł być na miejscu startu na czas. Uczestników mistrzostw gościł zajazd „Wielka Żuława”. Warunki, jakie zapewniał, były wzorowe. Nieopodal zajazdu płynie rzeka Iławka, a przy niej znajduje się przepiękny park. Można było spacerować i cieszyć się pogodą
Nad bezpieczeństwem i przebiegiem imprezy czuwali ratownicy WOPR-u. Na ich łodzi asekuracyjnej władzę sprawowała – jako sędzia startu – Leonarda Pawłowska. Każdy zawodnik musiał mieć na sobie kamizelkę ratunkową, na którą zakładał koszulkę z numerem startowym. Dodatkowo, aby ułatwić obserwację tego, co dzieje się na wodzie, każdy otrzymał czapeczkę w kolorze przypisanym do toru, na którym startował. Sędzią głównym zawodów był Arkadiusz Szewczyk, sędziami mety – Radosław Drzewicki i Marek Rudnicki. Sędziowie, ustawieni bliżej końca wyznaczonych dystansów, obserwowali zawodników z łodzi „Drewniak”. Na końcowym odcinku trasy uczestnicy mistrzostw byli filmowani, aby można było wykluczyć pomyłki, a przede wszystkim, aby utrwalić chwile sportowej rywalizacji.
W konkurencji K2 500 m kobiet całe podium zajęły rywalki z klubu „Morena” Iława. Po złoto popłynęły Klaudia Żelazowska i Agnieszka Smoła, które pokonały Marię Kieloch oraz Agnieszkę Pokojską. Brąz przypadł Małgorzacie Kasprzyckiej i Małgorzacie Meier. W konkurencji K2 1000 m kobiet znów dominowały reprezentantki „Moreny” – przypadły im dwa najwyższe miejsca. Triumfowały zawodniczki Małgorzata Kasprzycka i Grażyna Kamińska, które od wielu lat tworzą zgrany duet. Srebrne medale odebrały Klaudia Żelazowska i Małgorzata Meier. Brąz wywalczyła już jednak ekipa z klubu „Ikar” Lublin – Krystyna Zdybel i Ewelina Rudnicka – która startowała na mistrzostwach po raz pierwszy
W konkurencjach dwójek mężczyzn najwyższe miejsca gospodarze musieli oddać gościom. W K2 500 m Dariusz Mądro i Krzysztof Paszyna z klubu „Podkarpacie” Przemyśl zwyciężyli z przewagą prawie 20 sekund nad rywalami z „Ikara” Lublin – Zbigniewem Prokopiukiem i Pawłem Wojdatem. Najniższe miejsce na podium przypadło osadzie „Moreny” – Tomaszowi Ćwikle i Janowi Smole. W konkurencji 1000 m dwójek mężczyzn sytuacja była dość podobna. Znów nie do pokonania była osada „Podkarpacia” Dariusz Mądro i Krzysztof Paszyna. Za nimi, tak jak wcześniej, przekroczyli metę Zbigniew Prokopiuk i Paweł Wojdat z „Ikara”. Załoga „Moreny” – Tomasz Ćwikła i Tomasz Marciniak – zameldowała się na mecie jako trzecia. Podczas tego wyścigu osada Janusz Jeleń – Jan Smoła zboczyła ze swojego toru i zapłynęła drogę kajakowi „Ikara” Lublin, za co, zgodnie z regulaminem, dwójka ta została przesunięta na ostatnie miejsce w serii. To bardzo dotkliwa kara, bo uzyskany przez nich czas wskazywał na drugą lokatę. Cała sytuacja skłoniła organizatorów do zastanowienia się, czy nie należałoby w przyszłości zmodyfikować trochę regulaminu.
W dwójkach mikstowych zawodnicy „Pionka” Włocławek Katarzyna Majewska i Mariusz Dudziak nie obronili zeszłorocznego tytuł mistrzów Polski i znaleźli się na trzecim miejscu. Nowymi mistrzami zostali Klaudia Żelazowska i Jan Smoła z „Moreny”. O medale upomniała się również druga iławska osada – Grażyna Kamińska i Tomasz Ćwikła, która wywalczyła srebro
Wśród załóg międzyklubowych znakomicie spisały się Monika Łojba i Katarzyna Majewska. Ich czas na dystansie 500 m – 4:14,53 – był drugi, ale oczywiście nie dawał medalu. Zawodniczki uhonorowano za to specjalnymi nagrodami.
W klasyfikacji drużynowej bezapelacyjne zwycięstwo odnieśli kajakarze iławskiej „Moreny”. Puchar za drugie miejsce odebrali reprezentanci „Ikara” Lublin, a za trzecie „Podkarpacia” Przemyśl.
Zwycięzcy zostali uhonorowani medalami i statuetkami ufundowanymi przez firmę „Szkłomal” z Lubawy. A ponadto upominki przekazali: Starostwo Powiatowe w Iławie, Urząd Miasta Iławy, firma Jacques Battini Cosmetics – zestaw kosmetyków dla zwycięzców kategorii startowych, BRW Comfort – poduszki dla wszystkich uczestników
Po zakończonych zawodach przyszedł czas na pieczenie placków i kiełbasek. Wspaniała pogoda pozwoliła, żeby zabawa przy skocznej muzyce przeciągnęła się do późnych godzin nocnych. W tym roku nie zabrakło również dodatkowych atrakcji. wagę kajakarzy przyciągnął festiwal Szanty nad Jeziorakiem. W piątkowy wieczór Port Iława zaprosił na występ zespołu Wodny Patrol, który zebrał liczną publiczność. Kolejna odsłona szantowego grania miała miejsce w sobotę w tutejszym amfiteatrze. Iławskie Centrum Kultury też mogło liczyć na miłośników żeglarskiej piosenki, którzy bawili się z zespołami Shantaż i Mietek Folk, a później z zespołem Stonehenge, grającym muzykę celtycką.
Koordynator Stanisław Piasek udzielił wywiadu lokalnej gazecie.
„Jako absolwent AWF i instruktor kajakarstwa od 1993 roku organizowałem w naszej okolicy spływy kajakowe, które stały się bardzo popularne. (…) Przystąpiłem w międzyczasie do Iławskiego Klubu Sportu, Kultury Fizycznej i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących „Morena” i zaproponowałem organizację wspomnianych mistrzostw kajakarstwa prezydium Stowarzyszenia „Cross”, które zatwierdziło regulamin imprezy i w 2001 roku na Małym Jezioraku rozegrano je po raz pierwszy. Utworzono wówczas 4 tory, zjechało aż 10 klubów z całej Polski. (…) To, co nas jedynie martwi, to stan toru wioślarskiego na Jezioraku. Wymaga on ochrony. Apeluję do wodniaków korzystających z akwenu, aby nie niszczyli jego infrastruktury. Tor jest bardzo drogą inwestycją, a jest uszkadzany przez przepływające jednostki. Bardzo proszę o szanowanie dobra wspólnego, mając na uwadze, że to miejsce służy również nam, osobom niepełnosprawnym”.
Z tegorocznych wyników można odczytać pewną prawidłowość, która odnosi się do przygotowań zawodników. Najwięcej medali zdobyli kajakarze z iławskiej „Moreny”. Taki sukces zawdzięczają obozowi, który został przeprowadzony tuż przed mistrzostwami. Wzięli w nim udział nie tylko klubowicze „Moreny”, lecz także zaprzyjaźnieni crossowicze z innych klubów. Treningi na wodzie zaowocowały świetnymi rezultatami. Z przykrością trzeba przypomnieć, że odmówiono w tym roku organizacji ogólnopolskiego obozu kajakowego, co negatywnie wpłynęło na liczebność osad i zgłoszeń na mistrzostwa. Wypracowana formuła obozu zakładała przeprowadzenie pod jego koniec mistrzostw Polski. Było to najlepsze rozwiązanie dla osób, które nie mają warunków do trenowania kajakarstwa w swoich klubach. Inne dyscypliny sportowe, takie jak bowling, kręgle, szachy, showdown czy warcaby, można uprawiać w miejscu zamieszkania lub nieopodal. Treningowe tory kajakowe ma niewiele miast.
Zorganizowanie mistrzostw było możliwe dzięki dofinansowaniu z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w ramach projektu „Tylko dla Mistrzów 2019” realizowanego przez Stowarzyszenie „Cross”.
Klaudia Żelazowska
XVII Indywidualne i Drużynowe Mistrzostwa Polski Niewidomych i Słabowidzących w Kajakarstwie Płaskodennym 2-5.08.2019 r., Iława
Tegoroczny sierpień był bardzo pracowity dla bowlingowców i kręglarzy klasycznych. Należało zarezerwować aż cztery z pięciu weekendów miesiąca, żeby uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach organizowanych przez Stowarzyszenie „Cross” związanych z tą dziedziną sportu. Już w dniach 1-4 sierpnia odbył się, po raz trzeci w Łodzi, ogólnopolski turniej bowlingowy. Tym razem impreza była połączona z Grand Prix Sekcji Niepełnosprawnych, Niewidomych i Słabowidzących Polskiego Związku Kręglarskiego.
Podobnie jak miesiąc wcześniej w Opolu zawodnicy i zawodniczki grali metodą cross-line, która wymaga większej koncentracji we wzajemnym pilnowaniu się w kolejności oddawania rzutów. Tym razem, niestety, zawiodła nieco automatyka na kręgielni i pojawiały się problemy techniczne. Finalnie okazało się jednak, że ten obiekt pozwala pograć. Wskazuje na to analiza wyników – niektóre aż zapierały dech. Należy wspomnieć choćby o dwukrotnej próbie pobicia rekordu Polski, który od dłuższego czasu należy do Zbigniewa „Zająca” Strzeleckiego i wynosi 255 p. Najpierw do takiego sukcesu zaledwie trzech kręgli zabrakło Jackowi Nogajowi z „Crossu Radom”, a dzień później samego „Zająca” dzielił tylko punkt od powtórzenia rekordowego wyniku.
W łódzkim turnieju i Grand Prix nie brakowało dobrych rezultatów. W kategorii B1 kobiet ominowały panie z Bydgoszczy. Tak dobrą grę, skuteczność i powtarzalność dziewczyny zawdzięczają na pewno też sobie, ale przede wszystkim swojemu asystentowi i trenerowi. Kazimierz Fiut w Łodzi pilnował jednocześnie gry trzech zawodniczek. Jego pomoc, rady i niejednokrotnie reprymendy dały wyraźny efekt, bo całe podium należało do zawodniczek „Łuczniczki”. Pierwsze miejsce, z bardzo dużą przewagą nad klubowymi koleżankami, zajęła Karolina Rzepa. Jej rezultat to 768 p., w tym w jednej z gier – 156 p.
Na drugim miejscu uplasowała się Katarzyna Świątek (571 p.), a na trzecim Magdalena Rataj (566 p.). Tuż za podium stanęła reprezentantka „Karolinki” Chorzów Grażyna Krysiak (495 p.). W kategorii B2 kobiet nie miała sobie równych Jadwiga Rogacka z Włocławka. Wygrała z ogromną przewagą nad pozostałymi rywalkami, uzyskując wynik 959 p. Druga była Mirosława Malcherek z „Łuczniczki” Bydgoszcz (791 p.), a trzecie miejsce w łódzkim turnieju zajęła Danuta Odulińska reprezentująca iławski klub „Morena” (744 p.). Nieoczekiwanie na czwartym miejscu znalazła się klubowa koleżanka zwyciężczyni. Jolanta Lewandowska, która uzyskała tylko 721 p., sama przyznała, że „coś w Łodzi nie poszło jej tak, jak by tego chciała”. Najlepszy wynik wśród wszystkich pań miała Honorata Borawa, która uzyskała 988 p. Zwyciężczyni w kategorii B3 pokonała Zofię Sarnacką z Olsztyna i trzecią na podium Dorotę Kurek z „Ikara” Lublin (która w jednej ze swoich gier uzyskała 211 p.).
Wśród niewidomych zawodników pierwsze miejsce zajął trochę niespodziewanie reprezentant stołecznego klubu „Syrenka” Mariusz Podgora, który zbił 603 kręgle. Drugi był Krzysztof Olejniczak z Łodzi (525 p.), a trzeci reprezentant „Hetmana” Lublin Krzysztof Tarkowski (506 p.). W kategorii B2 mężczyzn jedynym, który zagrał powyżej 1000 p., był Mieczysław Kontrymowicz z klubu „Warmia i Mazury” Olsztyn – zdobył w rozgrywkach 1057 p. i stanął na najwyż-szym stopniu podium. Drugie miejsce zajął jego klubowy kolega Stanisław Stopierzyński z wynikiem 990 p., a trzecie Mariusz Kozyra z wynikiem 977 p. (jedna z jego gier skończyła się rezultatem 211 p.).
Największe emocje towarzyszyły grze zawodników z kategorii B3. Tam walka toczyła się o każdy kręgiel, próbowano bić rekordy. Powiedzieć, że nikt nie odpuszczał do samego końca, to jak nic nie powiedzieć. Gry powyżej 200 p. również nie były rzadkością. Aż czterech zawodników przekroczyło próg 1000 p., a różnica między pierwszym, a czwartym zawodnikiem wyniosła tylko 24 kręgle. Dwa pierwsze miejsca należały do gospodarzy – Władysława Szymańskiego (1073 p.) i Zbigniewa Strzeleckiego, który uległ swojemu klubowemu koledze jednym punktem. Na trzecim i czwartym miejscu uplasowali się olsztyniacy – Dominik Czyż z wynikiem 1067 p. i Cezary Dybiński z rezultatem 1049 p.
Ostatniego dnia, po zakończeniu rozgrywek w ramach turnieju crossowskiego, na łódzkiej kręgielni Król Kul odbyły się finały Grand Prix Polskiego Związku Kręglarskiego. W każdej z kategorii startowej obowiązywały ustalone wcześniej limity osób kwalifikujących się do tych rozgrywek – od 3 do 7. W każdej kategorii zwycięzcą zostawała osoba, która uzyskała najlepszy wynik z trzech gier.
III Ogólnopolski Turniej Niewidomych i Słabowidzących w Bowlingu 1-4.08.2019 r., Łódź
Tablea wyników - kobiety B1
Kobiety - B1
1.
Karolina Rzepa - „Łuczniczka” Bydgoszcz
768 p.
2.
Katarzyna Świątek - „Łuczniczka” Bydgoszcz
571 p.
3.
Magdalena Rataj - „Łuczniczka” Bydgoszcz
566 p.
Tablea wyników - kobiety B2
Kobiety - B2
1.
Jadwiga Rogacka - „Pionek” Włocławek
959 p.
2.
Mirosława Malcherek - „Łuczniczka” Bydgoszcz
791 p.
3.
Danuta Odulińska - „Morena” Iława
744 p.
Tablea wyników - kobiety B3
Kobiety - B3
1.
Honorata Borawa - „Łuczniczka” Bydgoszcz
988 p.
2.
Zofia Sarnacka - „Warmia i Mazury” Olsztyn
914 p.
3.
Dorota Kurek - „Ikar” Lublin
863 p.
Tablea wyników - mężczyźni B1
Mężczyźni - B1
1.
Mariusz Podpora - „Syrenka” Warszawa
603 p.
2.
Krzysztof Olejniczak - „Omega” Łódź
525 p.
3.
Krzysztof Tarkowski - „Hetman” Lublin
506 p.
Tablea wyników - mężczyźni B2
Mężczyźni - B2
1.
Mieczysław Kontrymowicz - „Warmia i Mazury” Olsztyn
1054 p.
2.
Stanisław Stopierzyński - „Warmia i Mazury” Olsztyn
990 p.
3.
Mariusz Kozyra - „Hetman” Lublin
977 p.
Tablea wyników - mężczyźni B3
Mężczyźni - B3
1.
Władysław Szymański - „Omega” Łódź
1073 p.
2.
Zbigniew Strzelecki - „Omega” Łódź
1072 p.
3.
Dominik Czyż - „Warmia i Mazury” Olsztyn
1067 p.
Jak mawiają sportowcy i trenerzy, wcześniejsze wyniki to historia i gra zaczyna się od nowa. My spodziewaliśmy się jednak, że na najwyższym stopniu podium zobaczymy te same twarze. A tu niespodzianka. Tylko w kategorii B1 i B3 Karolina Rzepa i Honorata Borawa z bydgoskiej „Łuczniczki” nie dały szans rywalkom. W kategorii B2 kobiet zwyciężyła Mirosława Malcherek, również z Bydgoszczy. W kategorii B1 mężczyzn triumfował Krzysztof Tarkowski z „Hetmana” Lublin. Jego klubowy kolega Mariusz Kozyra pokonał liderów z Olsztyna swoją bardzo dobrą grą, która dała mu aż 582 p. W ategorii B3 dopiął swego i tym razem z większą przewagą zwyciężył Zbigniew „Zając” Strzelecki.
W tym roku w Łodzi naprawdę wiele się działo. Wielkie słowa uznania dla koordynator imprezy Moniki Grzybczyńskiej, która stanęła na wysokości zadania i zorganizowała turniej, w którym niczego nie brakowało. Nie będzie przesadą, jeśli tegoroczną imprezę nazwę benchmarkiem – punktem odniesienia, najlepszym wzorcem, jeśli chodzi o warunki pobytu, wyżywienie i atmosferę. Oby więcej takich wydarzeń. A drobne awarie na kręgielni niech będą lekcją dla innych organizatorów, że nie wszystko da się przewidzieć.
Wyniki Grand Prix Sekcji Niepełnosprawnych, Niewidomych i Słabowidzących PZKręgl w bowlingu 1-4.08.2019 r., Łódź
Tablea wyników - Grand Prix Sekcji Niepełnosprawnych
Kategoria
Kobiety
Mężczyźni
B1
Karolina Rzepa - „Łuczniczka” Bydgoszcz
Krzysztof Tarkowski - „Hetman” Lublin
B2
Mirosława Malcherek - „Łuczniczka” Bydgoszcz
Mariusz Kozyra - „Hetman” Lublin
B3
Honorata Borawa - „Łuczniczka” Bydgoszcz
Zbigniew Strzelecki - „Omega” Łódź
Organizacja turnieju Stowarzyszenia „Cross” została dofinansowana przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki ze środków Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej.
Zaraz po spotkaniu bowlingowym w Łodzi zawodnicy przepakowali walizki i w drugi weekend sierpnia przyjechali na kręgle do Poznania. Po rocznej przerwie powrócił bowiem do kalendarza startowego turniej rozgrywany na tutejszej kręgielni Klubu Sportowego Czarna Kula.
W wydarzeniu wzięło udział 72 zawodników i zawodniczek z siedemnastu klubów zrzeszonych w Stowarzyszeniu „Cross”. Formuła rozgrywek zakładała jeden start, bez gier eliminacyjnych. Koordynator imprezy zamierzał rozpisać kolejność startów według miejsc rankingowych zawodników. Pomysł spalił na panewce, a szkoda, bo byłoby zapewne więcej emocji. Może na ko- lejnych zawodach uda się wprowadzić ten plan w życie. Najskromniejszą grupę startujących stanowili – jak już zdążyli nas do tego przyzwyczaić – przedstawiciele kategorii B1: kobiet startowało pięć, mężczyzn dziewięciu. Liderki w tej kategorii – Mieczysława Stępniewska i Regina Szczypiorska – na tegorocznym turnieju w Poznaniu wymieniły się miejscami. Lepsza okazała się zawodniczka z „Omegi” Łódź (521 kręgli). Wśród mężczyzn na gratulacje zasługuje Jan Kawecki z „Pogórza” Tarnów, który wygrał pierwszy raz w karierze z rezultatem 461 kręgli. Drugi w kategorii B1 był Artur Woszuk z „Victorii” Białystok (441 kręgli), na najniższym stopniu podium stanął najstarszy uczestnik turnieju – Franciszek Kała z „Jutrzenki” Częstochowa (416 kręgli).
Kategoria B2 kobiet od dłuższego czasu jest zdominowana przez reprezentantki „Pionka” Włocławek. Tym razem wygrała Jadwiga Rogacka, która uzyskała najlepszy wynik zawodów wśród kobiet – 667 kręgli. W drodze po zwycięstwo pokonała zawodniczkę gospodarzy, Aleksandrę Jarząb z „Tęczy” Poznań, i koleżankę klubową Jolantę Lewandowską. Podobna sytuacja jak u kobiet jest u mężczyzn w kategorii B2. Nie do pokonania są od pewnego czasu gracze z Olsztyna – Mieczysław Kontrymowicz i Stanisław Stopierzyński. Z najlepszym wynikiem zawodów (698 kręgli) wygrał Mieczysław przed Stanisławem, na trzecim miejscu turniej ukończył Mieczysław Sabaj z „Podkarpacia” Przemyśl.
Najliczniejszą kategorią była grupa B3 pań. Startowało osiemnaście zawodniczek. Wygrała reprezentantka „Pogórza” Tarnów Irena Curyło przed odwiecznymi rywalkami Emilią Sawiniec i Anną Barwińską. Natomiast koordynator zmagań Daniel Jarząb był mało gościnny i nie pozwolił pokonać się zawodnikom z „Omegi” Łódź. Władysław Szymański zajął drugie miejsce, a Zbigniew Strzelecki trzecie.
Po emocjach na kręgielni mogliśmy już spokojnie przygotować się do ceremonii zakończenia turnieju. Wyniki ogłosił sędzia główny Sebastian Piosik. Prezes Stowarzyszenia „Cross” Józefa Spychała nagrodziła najlepszą czwórkę z każdej kategorii pucharami i medalami. Organizatorzy ufundowali słodkie upominki dla wszystkich startujących, a trzydziestu sześciu szczęśliwców wylosowało dodatkowo drobne nagrody. Aby popularyzować kręglarstwo wśród osób z dysfunkcją wzroku,zaproszono poznańską telewizję lokalną TVP3, która wyemitowała krótki reportaż z naszej imprezy
Turniej w Poznaniu to trzecie zawody kręglarskie zorganizowane w tym roku przez Stowarzyszenie „Cross”. Zapraszam w imieniu koordynatorów na kolejne do Brzeska, Pucka i na zakończenie sezonu – do Gostynia. Z kręglarskim pozdrowieniem – dobry rzut!
Daniel Jarząb
Ogólnopolski turniej niewidomych i słabowidzących w kręglarstwie klasycznym 8-11.08.2019 r., Poznań
Tablea wyników - kobiety B1
Kobiety - B1
1.
Mieczysława Stępniewska - „Omega” Łódź
521 p.
2.
Regina Szczypiorska - „Morena” Iława
428 p.
3.
Renata Domin - „Tęcza” Poznań
380 p.
Tablea wyników - kobiety B2
Kobiety - B2
1.
Jadwiga Rogacka - „Pionek” Włocławek
667 p.
2.
Aleksandra Jarząb - „Tęcza” Poznań
643 p.
3.
Jolanta Lewandowska - „Pionek” Włocławek
639 p.
Tablea wyników - kobiety B3
Kobiety - B3
1.
Irena Curyło - „Pogórze” Tarnów
648 p.
2.
Emilia Sawiniec - „Hetman” Lublin
640 p.
3.
Anna Barwińska - „Omega” Łódź
627 p.
Tablea wyników - mężczyźni B1
Mężczyźni - B1
1.
Jan Kawecki - „Pogórze” Tarnów
461 p.
2.
Artur Woszuk - „Victoria” Białystok
441 p.
3.
Franciszek Kała - „Jutrzenka” Częstochowa
416 p.
Tablea wyników - mężczyźni B2
Mężczyźni - B2
1.
Mieczysław Kontrymowicz - „Warmia i Mazury” Olsztyn
698 p.
2.
Stanisław Stopierzyński - „Warmia i Mazury” Olsztyn
Wakacje to czas odpoczynku, podróży, poznawania nowych przyjaciół. Młodzież z dysfunkcją wzroku, która uczestniczyła w obozie sportowym w Dźwirzynie, miała ponadto możliwość uprawiania różnych form aktywności fizycznej. Organizatorem wypoczynku był ZKF „Olimp”, który realizuje dofinansowany przez PFRON projekt „Bliżej sportu 2019”.
Uczestnicy mieszkali w willi „Agata” na terenie ośrodka wczasowego „Komandor”. Wybór lokalizacji nie był przypadkowy. Zdecydowało zaplecze odpowiednie do realizacji programu, a bliskość morza umożliwiała przeprowadzenie szeregu zajęć rekreacyjnych. W miarę wolnego czasu młodzież z wielką radością korzystała z kąpieli w Bałtyku. Ciepła woda, słońce, gorący piasek i zabawa z falami stanowiły znakomity relaks, a wszystko pod opieką ratownika oraz czujnym okiem wychowawców i kierownik obozu Ewy Świderskiej. Czas ten, przepełniony radością i częstokroć błogim lenistwem, pozwalał na regenerację sił po intensywnych zajęciach sportowych. Uczestnicy to uczniowie ośrodków szkolno-wychowawczych z: Bydgoszczy, Krakowa, Lasek k. Warszawy, Owińsk i Wrocławia. Mocne filary obozu stanowiły bogaty program i kadra trenerska – profesjonaliści, którzy mieli świadomość wagi powierzonego im zadania. Swoim zaangażowaniem i sposobem prowadzenia zajęć potrafili pociągnąć za sobą młodzież.
Brzęcząca w uszach cisza, usta wstrzymujące oddech i klikanie piłeczki na stole to atmosfera zajęć tenisa stołowego dźwiękowego. Zawsze w nienagannie wyprasowanej koszulce, jakby lekko zamyślony, trener Leszek Szmaj z Owińsk instruował graczy i sędziował kolejne pojedynki. Młodzież,skupiona na grze, przenosiła się w inny świat, w którym istniały tylko powierzchnia stołu, uderzenia piłeczki i niezwykła precyzja rąk podążających za słuchem. Trenerowi udało się odkryć prawdziwy talent ukryty w małym, niepozornym chłopcu z Krakowa. Jakub grał spokojnie i rozważnie. Nie ulegał emocjom. Całkowicie skupiony na grze, pokonywał kolejnych przeciwników. W turnieju obozowym zajął drugie miejsce, ulegając jedynie mistrzyni Polski, rewelacyjnie grającej Klaudii z Owińsk. Kadra to również niezwykłe postaci. Przykład – trener wioślarstwa halowego Ryszard Koch, człowiek całym sercem oddany tej dyscyplinie sportu. Wszyscy uczestnicy zajęć na ergometrach brali w nich udział bardzo chętnie i z ogromnym zaangażowaniem. Młodzież szczególnie lubiła rozgrzewki wśród drzew, bo kreatywność trenera była bardzo motywująca. Ogromnym zainteresowaniem cieszyło się również strzelectwo laserowe. Instruktor Adam Dobosz w krótkim czasie zdobył zaufanie i przyjaźń młodzieży. Z dużą cierpliwością i spokojem pokazywał, jak należy obchodzić się z bronią, jak przyjąć prawidłową pozycję strzelecką i jak celować. Każdemu poświęcał tyle czasu, ile było potrzeba, by nauczył się oddawać precyzyjne strzały. Kadrę uzupełniał maratończyk Tomasz Chmurzyński. Prowadzone przez niego treningi obejmowały bieganie i żmudne ćwiczenia kondycyjne, które amatora zmieniają w wytrawnego biegacza. Świadkiem wielu godzin pracy wypełnionych mozolnym treningiem mięśni było boisko leżące w cieniu nadmorskich sosen Pan Tomasz przez cały czas instruował, poprawiał ćwiczących i utrwalał przekazywane umiejętności, by mogły służyć także później, już po zakończeniu obozu.
Uzupełnieniem treningów sportowych był bogaty program rekreacyjno-wychowawczy, realizowany przez grono doświadczonych pedagogów. To właśnie dzięki ich zaangażowaniu młodzież miała czas wypełniony ciekawymi zajęciami i została prawidłowo przygotowana do treningów sportowych i pozostałych zajęć. Organizowane przez wychowawców spotkania integracyjne, zajęcia taneczne oraz wspólne spacery nad morze i po Dźwirzynie były fundamentem zawiązujących się przyjaźni oraz dobrej atmosfery. Promienny uśmiech i młodzieńczy entuzjazm towarzyszyły zajęciom tanecznym prowadzonym przez Katarzynę Trawczyńską, wychowawczynię z Bydgoszczy. Swoim przykładem i urokiem osobistym potrafiła każdego porwać do tańca, a najbardziej nawet opornych nauczyć podstawowych kroków i tanecznych ruchów. Pani Kasia wraz z młodzieżą i częścią kadry przygotowała na koniec obozu niezapomniany pokaz. Bardzo udała się wycieczka do Kołobrzegu. Katedra i latarnia morska, spacer uliczkami, promenadą po kołobrzeskim molo zostawiły w pamięci ślad wspólnie spędzanych chwil. Najpiękniejszym punktem programu był rejs po otwartym morzu statkiem wycieczkowym „Pirat”. Krzyk mew, szum fal, zapach morza i lekkie bujanie… Niezapomniane wrażenia. Z wycieczki zostały zdjęcia. Najpewniejszą rękę i oko do najlepszych ujęć miał Krzysztof z Wrocławia, miłośnik fotografii.
Każdy kolejny dzień przynosił ciekawe zdarzenia, bardziej integrował uczestników, a przede wszystkim podnosił poziom ich kondycji fizycznej. Pod koniec obozu mogły więc odbyć się igrzyska w konkurencjach indywidualnych i drużynowych. Publiczność z wielkim zapałem zagrzewała swoich faworytów do walki. Okrzyki, fala, głośny doping i ostatnie wskazówki trenerów potęgowały emocje panujące wśród zawodników i kadry. Wszyscy czuli się jak na wielkiej i znaczącej imprezie sportowej. Kadra rywalizowała w konkurencjach wioślarskich z podziałem na kategorie kobiet i mężczyzn. A wieczorem, gdy emocje nieco opadły, odbyła się uroczysta gala medalowa i wręczenie nagród. Olimpiadę wygrała ekipa z Bydgoszczy, a w punktacji indywidualnej pierwsze miejsce zajął Kacper z bydgoskiej grupy. Na twarzach mistrzów było widać ogromną radość i wzruszenie. Emocji nie kryli też wychowawcy, którzy byli bardzo szczęśliwi i dumni z sukcesu swoich podopiecznych. Różnice punktowe między poszczególnymi zespołami były nieznaczne. Fakt ten sprawił, że tego wieczoru wszyscy poczuli się zwycięzcami i delektowali się smakiem sukcesu. Olimpiada uświadomiła młodym sportowcom, że czas poświęcony na treningi, włożony wysiłek i zaangażowanie mają sens.
Józef Plichta, koordynator projektu „Bliżej sportu 2019”, spędził wiele dni na przygotowaniach do obozu w Dźwirzynie. Dobrał profesjonalną kadrę trenerską, która perfekcyjnie poradziła sobie z organizacją zajęć sportowych dla osób z niepełnosprawnością narządu wzroku. Zapewnił kreatywnych i pełnych empatii wychowawców. W czasie trwania obozu koordynator i kierownik turnusu stworzyli atmosferę wzajemnego zrozumienia, przyjaźni i współpracy między dorosłymi i młodzieżą. Do tego dobre zarządzanie, ciekawy i różnorodny program – to wszystko przełożyło się na sukces obozu pełnego sportu, przyjaźni i słońca.
W niedzielę 15 sierpnia do małego miasteczka leżącego nieopodal Warszawy przyjechało ponad 350 biegaczy, aby wziąć udział w 28. półmaratonie „Cud nad Wisłą”. W tym roku przypadła 99. rocznica zwycięskich walk Polaków nad bolszewikami. Władze Radzymina, aby uczcić zwycięską Bitwę Warszawską 1920 r., zorganizowały liczne wydarzenia, w tym odbywający się od wielu lat bieg. Do udziału w zawodach zgłosiła się grupa osób niewidomych i słabowidzących, a wśród nich kilku reprezentantów Stowarzyszenia „Cross”.
Start nastąpił punktualnie o godzinie 9:00. Trasa półmaratonu rozpoczynała się w centrum miasta, a dalej prowadziła przez okoliczne miejscowości, w których w przeszłości toczyły się walki. Wśród zawodników panowała ostra rywalizacja, każdy chciał pokonać 21 kilometrów szybciej od innych i ukończyć bieg w jak najkrótszym czasie. W grupie osób niewidomych i słabowidzących zwyciężył Patryk Łukaszewski. Było on drugim Polakiem wbiegającym na metę, a jego wynik to 1:15:05. Patryk był bardzo dobrze przygotowany do zawodów. Od samego startu aż do mety zachował równe tempo i utrzymał się w czołówce biegu. Wśród zawodników „Crossu” dobrze też wypadł Jacek Ziółkowski. Czas Jacka (1:31:09) pozwolił mu zająć 2. miejsce w klasyfikacji osób niewidomych i słabowidzących. Jackowi biegło się dobrze, był zadowolony z uzyskanego rezultatu i z uśmiechem przekroczył linię mety. Zawody udało się też ukończyć niewidomemu Mariuszowi Zachei, który trasę półmaratonu pokonał razem ze swoją przewodniczką. Było to duże wyzwanie, bo to jego pierwszy start po przerwie związanej z chorobą, ale i tym większa radość.
W okolicach mety zgromadziła się duża grupa kibiców, która dopingowała biegaczy na ostatnich metrach. Najlepszemu pomogło to może nawet w pobiciu rekordu trasy. Niepełnosprawni sportowcy również mogli liczyć na duży doping kibiców na finiszu. W kategorii zawodników niewidomych i słabowidzących na podium stanęło dwóch reprezentantów naszego Stowarzyszenia: Patryk Łukaszewski i Jacek Ziółkowski. Organizatorzy biegu w Radzyminie docenili osoby z różnymi dysfunkcjami i najlepszym z nich, jak co roku, wręczyli nagrody.
Smartfon – telefon, ale jaki mądry! Potrafi znacznie więcej niż tradycyjna komórka, której widok budzi już dzisiaj nostalgię. Myli się jednak ten, kto sądzi, że łatwo jest wybrać model uszyty na miarę wszystkich naszych potrzeb, niezawodny, a jednocześnie taki, który nie zrujnuje budżetu.
Nie każdy smartfon jest taki sam lub nawet podobny do innego. Przede wszystkim różnią się one ceną. Możemy kupić smartfon za 450 zł lub taki, który kosztuje dziesięciokrotność tej kwoty. No właśnie… W tym momencie można sobie pomyśleć: po co przepłacać, skoro jedno i drugie to smartfon?Diabeł tkwi w szczegółach, takich jak podzespoły, jakość wykonania czy rok produkcji modelu albo kluczowego komponentu. Prześledźmy więc, czym różnią się od siebie komórki z różnych przedziałów cenowych, a przekonamy się, że smartfon smartfonowi nie jest równy.
Grupy modeli i półki cenowe
Te dwa pojęcia są ze sobą ściśle powiązane. Nie kupimy przecież smartfona z segmentu tzw. flagowców za 500 zł – nie ma takiej opcji. Flagowiec to najnowszy, najczęściej najlepszy w obecnym czasie model danego producenta. Niestety, za najlepsze produkty trzeba płacić najwięcej. Dlaczego? Ponieważ cena zależna jest od jakości komponentów, materiałów, których użyto przy konstrukcji urządzenia, oraz standardu całego smartfona. Oczywiście są też pośrednie kategorie cenowe, czyli średniopółkowce, ale o tym później.
Co się ceni, a czego nie
Płacąc 500 zł za telefon, ożemy teoretycznie dostać te same funkcje co w urządzeniu kilkakrotnie droższym. Dlaczego jednak ceny się różnią?
Zacznijmy od technologicznych bebechów smartfona. Ten z najwyższej półki ma komponenty na tyle dobre, żeby bez problemu poradzić sobie z każdym zadaniem, niezależnie od tego, czy jest to wymagająca graficznie gra czy napisanie SMS -a. Za pomocą najtańszego urządzenia bez problemuwyślemy wiadomości, jednak o graniu możemy zapomnieć. Wspomnę również, że programy udźwiękawiające są prawie tak samo zasobożerne jak gry. Za te zadania odpowiedzialny jest procesor i układ graficzny. Oczywiście im lepsze komponenty, tym wyższa cena. Następnie należy zwrócić uwagę na jakość zdjęć, która jest przecież ważna dla znacznej części użytkowników. Obecnie w modzie są potrójne soczewki głównego aparatu fotograficznego: jedna szerokokątna, druga dająca głębię lub przybliżenie optyczne, a trzecia zwykła. Najlepsze aparaty mają po kilkanaście megapikseli w każdej soczewce.
Pamiętajmy też o najistotniejszym elemencie smartfona – ekranie. Za jego pomocą dokonujemy praktycznie wszystkich akcji. Najważniejsze parametry ekranu to: rozdzielczość (1920x1080, czyli Full HD – tyle zdecydowanie wystarcza, więcej nie daje znaczącej różnicy) oraz technologia, w jakiej został on wykonany. Najlepsza technologia – ledowa – kryje się pod słowami LED, AMOLED, OLED. Jest to rodzaj ekranu, którego piksele nie świecą się przy wyświetlaniu czarnego ekranu. Ma on również najlepszą dynamikę i zakres barw, obraz jest milszy dla oka niż na ekranie z matrycą IPS. Uważam, że rozmiar ekranu to kwestia preferencji. Sam wolę mieć mniejszy ekran, bo takie urządzenie jest bardziej poręczne i wygodniejsze w użyciu. Wszystkie smartfony mają podobną pojemność baterii ze względu na rozmiar ogniw, jednak musimy wziąć pod uwagę fakt, że im większy ekran i lepsze podzespoły, tym większy pobór mocy i krótszy czas pracy na baterii. A właśnie… Co zrobić, gdy bateria padnie? Naładować oczywiście, a droższe smartfony to szybsze ładowarki, czyli standard quick charge. Obecnie prym w tej kategorii wiedzie urządzenie o mocy 25 W, które jest w stanie naładować telefon do 100% w jedyne dwa kwadranse.
A coś pomiędzy?
Średniaki, czyli telefony w rozsądnej cenie, oscylującej pomiędzy 1000 a 2000 zł. Powiedzmy, że ta rozsądna cena to około 1800 zł. Na tej półce mamy telefony, które wystarczą przeciętnemu użytkownikowi na komfortowe korzystanie z większości dostępnych funkcji. Jednak jest to też segment wielu kompromisów. Praktycznie niemożliwe jest, aby kupić średniopółkowca, który ma wszystko na wysokim poziomie. Taki smartfon może mieć najmocniejsze podzespoły, jednak nie będzie wykonany ze szkła i metalu, nie będzie robił superzdjęć. Wyświetlacz również nie będzie wysokich lotów. Telefon nie będzie miał wszystkiego w najlepszej jakości, ponieważ nie jest flagowcem. Jeśli potrzebujemy jedynie mocy obliczeniowej za rozsądne pieniądze, to model z taką średnią specyfikacją będzie najlepszą decyzją dla tego typu zastosowań. Możemy też mieć dobrej jakości aparat, który robi niezłe zdjęcia, jednak wtedy rezygnujemy najczęściej z lepszego procesora. Tak to działa – coś za coś. Dokonajmy więc najlepszego dla nas wyboru, bo nie dostaniemy w tym segmencie wszystkiego. Rozważmy też kupno dwuletniego flagowca, który jest w cenie najnowszego średniaka, a może być mocniejszy, czasami nawet prawie tak mocny jak obecny flagowiec. Niestety, rok produkcji sprawia, że te telefony mogą wcześniej się zużyć lub po prostu szybciej przestaną być mocne na tle nowych modeli.
Do konkretów…
Pora na porównanie wybranych sprzedawanych obecnie modeli smartfonów z różnych półek, ze wszystkimi specyfikacjami i przełożeniem nazw oraz wartości na bardziej zrozumiały język. Zaczynamy od najmocniejszego flagowca z Androidem.
Samsung Galaxy S10 - Cena: 4000 zł
Zadebiutował na rynku w 2019 roku. Oznacza to, że jest to aktualny flagowiec z topową specyfikacją techniczną. Ma najnowsze, najmocniejsze podzespoły, trzy wysokiej jakości soczewki głównego aparatu i aparat do robienia selfie. Obudowa jest certyfikowana standardem IP68, co oznacza wodoodporność na głębokości 1,5 m do 30 minut. W zestawie z telefonem dostajemy ładowarkę, która bardzo szybko pozwala nam uzupełnić brakujące procenty (mocne podzespoły szybko opróżniają baterię o pojemności 3400 mAh). Wykończenie smartfona jest najlepsze z możliwych, a aluminiowe obramowanie oraz szklany tył obudowy sprawiają, że S10 jest jakości premium – tak jak w tym segmencie musi być. Dodatkowo na cenę wpływa innowacyjnie zamontowany czytnik linii papilarnych, który znajduje się właściwie w samym ekranie. Oczywiście przestrzeń dyskowa jest wystarczająca dla każdego użytkownika – 128 GB z możliwością poszerzenia jej o kartę pamięci do 512 GB. Na RAM również nie ma co narzekać – 6 GB to nawet lekki zapas (dla porównania laptopy czy komputery PC często mają 4 GB). Oczywiście, nie jest to jedyny flagowiec z systemem Android. Sony, Huawei czy LG mają modele o bardzo podobnej specyfikacji i w podobnej cenie, dlatego wybór zależy od tego, który nam się bardziej podoba, jakie ma nakładki itp.
Flagowiec z systemem iOS – iPhone Xs Cena: 5000 do prawie 7000 zł
Wszyscy doskonale wiemy, że produkty Apple’a nigdy nie należały do tanich. Jednak aktualny flagowiec wydaje się… zbyt drogi. Możemy go porównywać jedynie z poprzednimi smartfonami tego producenta. iOS jest o wiele mniej wymagający niż Android oraz znacznie lepiej zoptymalizowany pod kątem płynności działania systemu i aplikacji. Mogę stwierdzić, że jest to obecnie najlepszy iPhone, jaki powstał. Co mnie niepokoi? Jest najdroższym smartfonem na rynku, ale nie jest najlepszym urządzeniem, jeśli przyjrzymy się podzespołom. Dlatego uważam, że jego cena jest zdecydowanie za wysoka. Procesor jest słabszy niż u konkurencji i ma mniej pamięci RAM (4 GB). Podstawowa pamięć przechowywania to 64 GB i nie ma możliwości poszerzenia jej kartą pamięci. Rzecz jasna, nie krytykuję urządzenia z tych powodów, warto przypomnieć, że iOS wymaga mniej zasobów niż Android, aby działać nieco płynniej niż flagowce konkurencyjnych marek. Niestety, wciąż nie przekonuje mnie to do wydania aż 1000 zł więcej dla posiadania modnego systemu operacyjnego. Oczywiście wykonanie smartfona z jabłkiem jest na najwyższym poziomie, ponieważ do jego konstrukcji użyto wysokiej jakości szkła oraz wytrzymałego aluminium, tak jak w SG S10. Ma ledowy wyświetlacz, bardzo wysokiej jakości, i podwójny aparat z korekcją głębi. Skaner twarzy Face ID również nie jest tanim rozwiązaniem. Może stąd ta cena…
Dwa opisane wyżej smartfony przeznaczone są dla użytkowników, którzy potrzebują wysokiej jakości narzędzi pracy. Generalnie potrafią zrobić one wszystko, nie ma dla nich zadań niewykonalnych i są świetnie wykończone. Najlepsze z najlepszych.
Średniaki
Jeśli nie chcemy wydawać fortuny na smartfon, który ma radzić sobie z robieniem zdjęć czy obsługą wymagających aplikacji, mamy dwa rozwiązania. Albo kupić zeszłoroczny czy nawet kilkuletni flagowiec, albo przejrzeć najnowszą ofertę smartfonów w rozsądnej cenie. Przy pierwszej opcji należy spodziewać się, że może nie być już nowych, a tylko używane, więc trzeba dobrze się zastanowić. Poniżej lista kilku najlepszych, moim zdaniem, modeli z 2019 roku. Ich cena nie przekracza 2000 zł. Wszystkie mają podzespoły wystarczające przeciętnemu użytkownikowi, nawet przy sporym obciążeniu aplikacjami czy plikami.
Xiaomi Mi 9 - Cena: 1899 zł
Jego wyróżniającą się cechą jest to, że ma podzespoły na poziomie flagowców, ledowy ekran, potrójny aparat i kosztuje mniej niż 2000 zł. Jest to tzw. pogromca flagowców.
Samsung Galaxy A70 - Cena: 1797 zł
Ma potrójny aparat oraz ledowy wyświetlacz pokrywający praktycznie cały front telefonu.
Samsung Galaxy S8 - Cena: 1899 zł
Flagowiec Samsunga sprzed trzech lat. Jakość jego wykonania jest na najwyższym poziomie, a podzespoły ma lepsze niż niektóre modele w podobnej cenie. Robi świetne zdjęcia i ma zagięty do krawędzi ekran ledowy.
Te smartfony są warte swoich pieniędzy. Nie są najlepsze, ale starczą na kilka lat i poradzą sobie z każdym zadaniem. Oczywiście, wybór urządzeń jest znacznie większy niż ten, który przedstawiłem. Są smartfony tańsze, droższe, mniej lub bardziej wydajne, brzydsze, ładniejsze... Wybór urządzenia zależy od kwoty, którą chcemy przeznaczyć, lub funkcji, jaką ma pełnić.
Smartfon za mniej niż 800 zł. Czy warto?
Tak, jeśli zależy nam tylko na tym, żeby dzwonić czy wysyłać SMS -y. Nie, jeśli smartfon ma służyć nam bez problemu przez kilka lat. Zdecydowanie odradzam, jeśli ma na nim wszystko działać. Smartfon w takiej cenie nie poradzi sobie z płynną, bezproblemową obsługą udźwiękowienia, aplikacji typu Facebook, Instagram czy Messenger. Płynne przeglądanie sieci również nie wchodzi w grę. Może mieć aparat 12 megapikseli, jednak szybko zauważymy, że zrobione nim zdjęcia nie wyglądają dobrze. Daleko im nawet do średniej półki – po prostu się nie opłaca. W tym przedziale cenowym nie znajdziemy nowego fabrycznie iPhone’a, pozostaje tylko Android.
Co wybrać?
Coś, co spełnia nasze potrzeby. Jeśli udźwiękowienie ma działać płynnie, to najwygodniejszą opcją jest iPhone. Gdy cena nie gra roli i chcemy, żeby wszystko funkcjonowało jak najlepiej, to należy celować w najwyższą półkę flagowców z obecnego roku. Gdy ogranicza nas budżet, to musimy zdecydować, która cecha (zdjęcia, płynność, jakość wykonania) jest dla nas najważniejsza i wybrać średniopółkowca, który ma to, czego szukamy.
Mistrzostwa świata to mecze najlepszych zawodników. Jest więc co podpatrywać, jest od kogo się uczyć. Prezentujemy kolejną porcję analiz szachowych partii rozegranych na ostatnich mistrzostwach świata niewidomych i słabowidzących, które odbyły się na Sardynii.
Miniatury, czyli partie zakończone przed 25. posunięciem, powstają, gdy jeden z grających naruszy zasady rozgrywania debiutu lub grubo podstawi materiał.
Agresywna gra czarnych jest pozbawiona podstaw. Należało konsolidować pozycję poprzez 8...Ge6. 9.Ge3 He7 10.Sc3 fe5? (10...Ge6) 11.Sd5 Hd6 12.de5 Se5 13.Se5 He5 14.Gd4 Hh2 (14...Hd5 15.Gh8) 15.Gh8 Hg1 (15...c6 16.Hd4) 16.Sc7+ Ke7 17.Ge5 (17.Hd3 Sf6 18.0-0–0) 17...Hc5 18.Hd4 Hd4 19.Gd4 Wb8 20.Ga7 1–0
Ryszard Suder – Kari Holmela
1.Sf3 Sf6 2.d4 d5 3.c4 e6 4.g3 Gb4+ 5.Gd2 Gd2+ 6.Sbd2 0-0 7.Gg2 Sbd7 Czarne wybierają pasywną grę, co zwykle prowadzi do przegranej. Należało powalczyć o centrum poprzez 7...b6 8.0-0 c5 9.Se5 Gb7 10.cd5 ed5 11.Wc1 We8 12.e3 Sbd7 13.f4 Wc8. 8.0-0 c6 9.Hc2 We8 10.e4 de4 11.Se4 Se4 12.He4 Sf6 13.Hc2 Gd7(13...Hc7 14.c5)14.Se5 Wc8 15.Wad1 Hc7 16.Wfe1 Wed8 17.He2 Ge8 18.b3 b6
Obie strony realizują swe plany. Białe harmonijnie rozlokowały figury, a czarne pasywnie czekają. Pozycja dojrzała do zdecydowanego działania. 19.g4! Warto zapamiętać ten sposób, bo jest on typowy dla takich pozycji. Przy stabilnym centrum i silnej pozycji skoczka na e5 taki marsz pionkami nie jest osłabieniem pozycji. Logicznie wynika z wcześniejszej gry białych. 19...h6 20.h4 c5 21.g5 hg5 22.hg5 Sh7 23.g6 fg6 24.d5 Sf8 25.de6 (25.Wd3) 25...Wd1 26.Hd1 Dobre było także 26.Wd1 He7 27.Hg4 Wd8 28.Gd5 Wd6 29.Sf7 We6 30.Sg5. 26...He7 27.Hg4 Wd8 Lub 27...Sh7 28.Hh3 Wc7 29.Sf7 Hf6 30.Gd5. 28.Gd5 Wb8 29.We3 b5 30.Sd7 Wd8 31.Wf3 Sh7 32.Wh3 bc4 33.Gc4 a5 34.Gd5 Wc8 35.We3 Wc7 36.Hf4 Wa7 37.Hb8 Wa6 38.Sc5 1–0
Dobra partia pana Ryszarda!
Michał Wolański – Rasim Nizam
1.c4 e6 2.Sc3 d5 3.e3 Sf6 4.Sf3 c6 5.b3 Gd6 6.Gb2 Sbd7 7.Ge2 0-0 8.Hc2 We8 9.Wg1 Tym sposobem białe grają przeciwko obronie słowiańskiej, tylko że bez posunięcia d4! Zaoszczędzone w ten sposób tempo starają się wykorzystać do ataku na czarnego króla. 9…dc4 (9...e5; 9...a6; 9...Sf8; 9...He7; 9...b6) 10.bc4 e5 11.g4 Sc5 Zdecydowanie lepsze 11...e4 12.Sd4?! (12.g5!? z wyrównaniem)Sc5 13.g5 Sfd7 14.f4 Gf4 15.0-0-0 Ge5 16.Sf5 Sb6 17.Wdf1 Sd3+ 18.Gd3 ed3 19.Hb3 Ge6 20.Sh6+ gh6 21.gh6+ Kf8 22.Wg7 Gg7 23.hg7+ Kg8 24.Wf4 Sc4 25.Se4 Sd2 26.Sf6+ Hf6 27.Hd3 Hg6 28.Hd2 Hg1+ 29.Kc2 Wad8 0-1 (E. Tomilova [2331] – A. Goganov [2563], Taganrog 2018). 12.d4 Grano także 12.g5 Sfd7 13.d4 ed4 14.Sd4 Sf8? (14..g6!?) 15.0-0-0 He7 16.h4 Sa6 17.h5 Ga3 18.h6 g6 19.Gf3 Hb4 20.Se4 We4 21.Ge4 Sc5 22.Ga3 Ha3+ 23.Kd2 Hb4+ 24.Ke2 Se4 25.He4 Hc4+ 26.Kf3 Ha2 27.He7 1-0 (M. Yilmaz [2479] – O. Kanmazalp [2381], Chotowa 2010) 12...ed4 13.Sd4 Sfe4
Znana teoretyczna pozycja. Białe albo znają odpowiedź i powstaje żywa gra ze wzajemnymi szansami, albo grają tak jak w partii i idą do niezbyt ciekawej końcówki. 11.Sc6 (11.He1 Sf6 12.Sf5) 11...Hh4 12.Se4 Gc6 13.Sd6+ Gd6 14.Hd6 Wd8 15.Hd8+ Hd8 16.Wd8+ Kd8 17.Wg1 Jedyne było 17.h4! Wg8, choć i tu czarne mają większe szanse. Końcówka wydaje się zupełnie wyrównana, jednak czarne mają aktywniejszą pozycję i przewagę na skrzydle królewskim. Dzięki temu udaje im się uruchomić pionki. 17...g5! 18.g3 Wg8 19.fg5 (19.Gh3 gf4 20.Wd1+ Ke7 21.gf4 Ge4) 19...hg5 20.Gd3 f5 21.We1 Kd7 22.Kd2 Wh8 23.We2 Kd6 (23...f4 24.Gc4 Wh6) 24.Ke3 f4+ 25.gf4 25.Kd4 Wh3 26.Gc4 Gd7) 25...Wh3+ 26.Kd2 (26.Kd4 Wh4) 26...gf4 27.c4 e5 28.Gf5 Wh5 29.Gd3 Wh4 30.b4 Gf3 31.c5+ Kd5 32.Wf2 e4 33.Kc3 Wh3 34.Gf1 Gg2+ 35.Kd2 Gf1 0-1
W poprzednim numerze rozpoczęliśmy analizę partii z XXIII Mistrzostw Polski Niewidomych i Słabowidzących w Warcabach Stupolowych, które zostały rozegrane na początku czerwca w Sękocinie. Tym razem prześledzimy dwie partie rozegrane przez trzech najlepszych warcabistów tegorocznego finału. Zaczniemy od pojedynku srebrnego medalisty z brązowym, natomiast artykuł i jednocześnie temat mistrzostw Polski zamkniemy partią Józefa Tołwińskiego, zwycięzcy turnieju.
Leszek Stefanek – Edward Twardy
1. 32-28 19-23 2.28x19 14x23 3. 37-32 10-14 4. 34-30 14-19 5. 30-25 9-14 Niezbyt dobre zagranie czarnych. Sami tworzymy sobie problemy na skrzydle i zamykamy piona 5, który powinien zostać wprowadzony do gry na początku partii. 5... 17-22 6. 25x14 9x20; 5... 17-21 6. 25x14 19x10
6. 41-37 17-21 7. 40-34 7. 31-26 21-27 (lub 7... 4-9 8. 26x17 12x21 9 . 36-31 7-12 10. 31-27 21-26 11. 33-28) 8. 32x21 16x27 9. 40-34 11-17 10. 44-40 7-11 11. 50-44 1-7 12. 33-29 Białymi można było pokusić się o plan okrążania klina (oczywiście, jeśli czarne wbiłyby klina). Jeżeli czarne zdecydowałyby się grać standardowo, to klasyka również przemawiałaby za białym kolorem. 7... 21-26 8. 44-40 11-17 9. 50-44 4-9 10. 34-29 23x34 11. 39x30 Dobre zagranie białych. Rozbijają one centrum czarnych i próbują dobrać się do ich słabości na skrzydle. 11… 6-11 12. 44-39 1-6 13. 39-34 17-21 14. 32-28 11-17 15. 37-32 26x37 16. 42x31 21-26 17. 47-42
17… 26x37 18. 32x41 18.42x31 – oczywiście do przodu! Rozumiem, że czasem boimy się bić do przodu ze względu na zbyt dużą liczbę temp i wzięcie nas do klasyki. Musimy natomiast zawsze dokładnie przeanalizować pozycję i sprawdzić, czy przeciwnikowi faktycznie uda się to zrobić. W tej pozycji czarne mają zbyt słabe długie skrzydło i narzucające się ruchy 18-23 oraz 20- 24 mogą skończyć się szybkim fiaskiem. Sprawdźmy zatem: 18… 20-24 19. 46-41 18-23 20. 34-29 23x34 21. 40x20 15x24 22. 41-37 12-18 23. 25-20 14x34 24. 28-23 19x39 25. 38-33 39x28 26. 32x1 To przykładowy wariant, który mógł wystąpić w partii.
Niby proste, ale za to bardzo dokładne zagranie białych, uniemożliwiające czarnym wiele ruchów. 27… 7-11 28. 34-29 28. 36-31 21-27 29. 31x22 18x27 30. 32x21 26x17 31. 34-29 – prawdopodobnie precyzyjniejsze byłoby zagranie ukazane w tym wariancie. Białe przejęłyby szybko całe centrum. 28... 21-27 29. 32x21 26x17 30. 37-31? Należało od razu brać przeciwnika w kleszcze i zamknąć długie skrzydło! 30. 30-24 19x30 31. 35x24 30... 17-21? Czarne nie wykorzystują danej im szansy na wyrównanie pozycji i popełniają jeszcze większą pozycyjną gafę. 30...20-24 31. 29x20 15x24 i pozycja byłaby zupełnie remisowa. 31. 31-26 11-17 32. 30-24 19x30 33. 35x24 18-22 34. 40-34 21-27 35. 28-23
35… 13-18? Gdyby białe zbiły nieprawidłowo, mógłby powstać bardzo ciekawy wariant (chociaż na pierwszy rzut oka nie widać zagrożenia). Przeanalizujmy zatem tę pozycję. 35... 14-19 36. 23x14 (36. 25x14 19x10) 36... 12-18 (grozimy kombinacjami 27-32 i 18-23) 37. 24-19 13x24 38. 45-40 9-13 39. 48-42 20x9 40. 29x20 15x24 41. 34-29 22-28 42. 33x11 24x35 43. 11-6 9-14 44. 43-39 Przydałby się pionek na polu „5”! Pozycja nieprosta, ale przewaga dwóch pionów i dobrze ustawiona pętla mogłyby wystarczyć do tego, żeby czarne przechyliły szalę zwycięstwa na swoją stronę. 36. 45-40 9-13 37. 34-30 14-19 38. 23x14 Wariant z biciem drugim pionkiem byłby remisowy: 38. 25x14 19x28 39. 40-35 17- 21 40. 26x17 12x21 41. 24-19 13x24 42. 29x20 15x24 43. 30x19. 38... 20x9 39. 40-35 9-14 40. 39-34 14-19 41. 43-39? Białe nadal miały szanse na zwycięstwo w tej partii. Spójrzmy na wariant: 41. 24-20 15x24 42. 29x20 19-23 43. 34-29 23x34 44. 30x39 3-9 45. 20-15 18-23 46. 33-29 23x34 47. 39x30 22-28 48. 30-24 28-32 49. 48-42. Z dużą przewagą białych.
Zgodzono się na remis, ale pozycja jeszcze nie była tak oczywista, jak się panom wydawało. Białe mogły wciąż zawalczyć o dwa punkty. Spójrzmy na możliwą kontynuację, która mogłaby mieć miejsce w partii: 49. 24-20 17-21 50. 26x28 23x43 51. 42-38 43x32 52. 20-15 32-37 53. 15-10 37-42 54. 10-5 42-47 55. 5x3x19x27x8 13-19 56. 34- 30 18-23 57. 29x18 47x1 58. 25-20 1-18 59. 3-26 18-13 60. 26-31 13-2 61. 30-25 19-24 62. 20x29 2-7 63. 29-24 – i srebrny medalista mistrzostw Polski byłby bardzo bliski zdobycia dwóch punktów. Szkoda, że nie spróbował! W warcabach zawsze warto grać do końca. 1-1
Andrzej Jagieła – Józef Tołwiński
1. 32-28 19-23 2. 28x19 14x23 3. 37-32 10-14 4. 41-37 5-10 5. 34-30 5. 34-29 23x34 6. 39x30 Popularniejsze zagranie, chociażby w takim przypadku jak w partii – czarne atakują i białe nie mają dobrego tempa na odpowiedź. 5... 20-25 6. 33-28 25x34 7. 40x29 23x34 8. 39x30 17-22 9. 28x17 12x21 10. 31-26 7-12 11. 26x17 12x21 12. 30-25 Na bandę zawsze zdążymy pójść. Zajmijmy się szybkim budowaniem pozycji. 12. 46-41 1-7 13. 36-31 7-12 14. 44-39 14-19 15. 39-33 10-14 16. 31-27.
12... 1-7 13. 44-39 7-12 14. 39-33 21-26 15. 50-44 14-19 16. 44-39 10-14 17. 35-30 12-17 18. 30-24 19x30 19. 25x34 15-20 20. 34-29 Nie podoba mi się, że białe grają non stop jednym skrzydłem. Pion 35 wprowadzony do gry – fajnie, nie zapominajmy natomiast, że w warcabach musimy rozwijać oba skrzydła z jednakową siłą i zachowywać pewien balans. 20. 36-31 17-22 21. 46-41 14-19 22. 41-36 20... 20-25 21. 45-40 14-19
22. 40-35 22… 19-24? Wystarczy tych wymian do tyłu. Nic nam nie grozi, klin w tej pozycji również nie byłby silny, bo miałby tylko jedną obronę. Nie wycofujmy zatem wszystkich naszych pionów i nie traćmy cennych temp. 22... 17-22
23. 29x20 25x14 24. 35-30? Wszyscy już wiemy, że piony 35 i 16 są słabe, ale oczywiście nie w każdej pozycji! Są one słabe, gdy grozi nam tak zwane zablokowanie lub wykorzystanie tych pionów (chociażby do zamknięcia skrzydła w klasyce). Tutaj długie skrzydło czarnych jest na tyle „gołe”, że nie musimy się obawiać żadnej z wymienionych wyżej akcji. 24… 17-21 25. 30-25 Białe przeniosły piona z bandy na... bandę! Straciły dwa tempa,a ich pozycja od tego wcale się nie polepszyła. W tym momencie należało zająć się swoim długim skrzydłem i stąd wprowadzać piony do gry. 25… 18-22 26. 32-28? Oddajemy jedynie tempa czarnym i paradoksalnie pomagamy im atakować nasze skrzydło! 26. 39-34; 26. 47-41 13-18 27. 32-27 21x32 28. 37x17 11x22 29. 36-31 26x37 30. 41x32 Ten wariant należało wybrać, aby rozwinąć swoją pozycję i skrzydło. 26... 13-18 27. 28x17 11x22 28. 38-32?Białe miały dokładniejszy ruch, po którym czarne nie miałyby żadnej zagrażającej odpowiedzi: 28. 37-32 22-27 (28...9-13 29. 32-27 21x32 30. 38x27 22x31 31. 36x27) 29. 36-31 26x28 30. 33x31.
28... 2-7 29. 32-28? Pan Andrzej bardzo lubi rozdawać tempa... Nie lekceważmy tego – +8 temp w otwartej pozycji to już bardzo duża przewaga! Ponad dziesięć temp przewagi można zrównać z przewagą połowy piona!
38… 22-27? Panowie mają widocznie dobre serce i na zmianę oddają sobie tempa. Taki atak i wymiana to aż +4 tempa dla przeciwnika. Należało oczywiście grać proste 38... 13-19. 39. 30-24 27x38 40. 42x33 18-22 41. 33-28 Bilans tempowy i pozycję można było wyrównać jednym prostym ruchem 47-41! Z następującą później nieuniknioną wymianą: 41. 47-41 12-18 42. 37-31 26x37 43. 41x32. 41... 22x33 42. 29x38 13-19 43. 24x13 9x18 Było już tak blisko do wyrównania pozycji. W tym momencie bilans tempowy to znowu -8 dla białych. Pozycja jest co najmniej trudna do obrony 44. 38-33? Zbyt mozolne szukanie planu na remis. Przy tak dużej przewadze temp musimy starać się jak najszybciej zmniejszyć ten nadmiar. Najważniejszym środkiem w niwelowaniu liczby temp są oczywiście wymiany. 44. 47-41 18-23 45. 48-43 12-18 46. 37-31 26x37 47. 41x32 21-27 48. 32x21 16x27 49. 46-41 23-28 50. 41-37 14-19 51. 25-20 19-23 52. 43-39 23-29 53. 20-14 18-22 54. 37-31 28-32 55. 14-9 32x34 56. 9-3 34-39 57. 3-12 29-33 58. 12-40 39-43 59. 40-44 33-38 60. 44x17 – i mimo niełatwej z pozoru pozycji białe ciągle miały szanse na remis. 44... 18-23 45. 48-43 12-18 46. 43-39 14-19 Pozycja jest już praktycznie nie do obrony...
50… 23-29 Najszybsza droga do zakończenia tej partii to: 50... 18-22 51. 41-37 23-28 52. 42-38 4-10. 51. 33-28 29-33 52. 28-23 18x29 53. 39x28 27-32 54. 28x37 29-34 Białe stoją za daleko, żeby cokolwiek ugrać, - 8 temp w otwartej pozycji skazało je na porażkę 55. 37-32 34-39 56. 32-28 39-44 57. 28-22 44-50 58. 22-18 50-45 59. 42-38 45x7 60. 41-37 7-16 61. 37-32 24-29 Białe poddały się, a mistrz udowodnił, że tytuł nie trafił w jego ręce przez przypadek. 0-2
Obserwuj nasz funpage na Facebooku – polub profil, śledź wyniki na bieżąco, oglądaj zdjęcia i dodawaj mentarze, a także testuj naszą ulepszoną stronę www. Zapraszamy na wirtualną wycieczkę po Stowarzyszeniu „Cross”. Teraz dostęp do regulaminów turniejowych, kalendarza imprez oraz wyników jest jeszcze łatwiejszy, bo witryna aktualizowana jest na bieżąco. Oprócz ważnych dokumentów i kontaktów na stronie www znajdziesz także cyfrową wersję magazynu „Cross” oraz trochę historii organizacji i poszczególnych dyscyplin. Na facebookowym profilu relacje z wydarzeń organizowanych przez Stowarzyszenie możesz oglądać nawet na żywo! Bądź na czasie i sprawdzaj naszą dostępność w internecie – czekamy na komentarze!